- Opowiadanie: lenti - Medygeny

Medygeny

"Świat zmienił się po wielkim wybuchu.
           Człowiek we Wrześniu 2019”

 

                                           Ralf Pontock, The Sum Of The Month, 02/2020.

Oceny

Medygeny

"Świat zmienił się po wielkim wybuchu.

Człowiek we Wrześniu 2019”

 

Ralf Pontock, The Sum Of The Month, 02/2020.

 

Opatulony grubą ortalionową kurtką Rainu, od godziny toczył bój z silnym jesiennym wiatrem. Pikowany materiał dzielnie stawiał czoło przeszywającym soplom lodowatych podmuchów. Czyste szaleństwo pomyślał będący na granicy wytrzymałości mężczyzna. Jesień, wieczór, tundra i północny wiatr wprost spod koła podbiegunowego – zabójcze połączenie.

Siły powoli opuszczały mężczyznę, a chłód przepychającego się między drzewami powietrza coraz skuteczniej przekonywał, by wrócić do domu. Wyprostował się, kolejny raz unosząc nad głowę siekierę, by ponownie zadać jedno, wystarczająco dobre uderzenie.

Trzask!

– Szlag, by Cię! – Ryknął, a słowa szybko rozeszły się wśród świstów narowistego wiatru.

Wyrwał w złości narzędzie z brzozy, której sęki powstrzymały ostrze przed rozpołowieniem drewna. Wkrótce wszystko nabierze koloru brzozy. Wiedział o tym i dlatego mimo niesprzyjających warunków zabrał się za przygotowanie kolejnej porcji opału. Co roku potrzeba go dużo, a zima zawsze przychodzi bez zapowiedzi.Jak zawsze Rainu przygotowania rozpoczął w lipcu. Październik trwa już w najlepsze, tymczasem sfrustrowany niski mężczyzna uparcie próbuje pozyskać kolejne pokłady drewna. Doświadczony czterdziestolatek, wiedział, że nie w sposób przewidzieć, jaka będzie zima. Być może nie zużyje nawet połowy drewna, a może wypali całość i zabraknie.

Właśnie, dlatego wolał marznąć teraz, trzymając w skostniałych dłoniach siekierę nad niepokornym kawałkiem brzozy niż zamarzać w środku zimy, gdy temperatura będzie blisko dwadzieścia stopni niższa.Postanowił przełupać ostatni klocek drewna i dać sobie na dzisiaj spokój. Uniósł skandynawską siekierę nad głowę, gotów zadać ostatnie uderzenie. Zastygł jednak w bezruchu, wpatrując się w mocno poobijany pieniek, na którym rąbał drewno od lat.Na jego brzegu zatrzymała się niesiona mroźnym zrywem powietrza kartka papieru. Opuścił narzędzie, oparł o pniak i sięgnął po papierową niespodziankę.

Nie zdążył.

Podmuch zwiał ją tuż sprzed rąk i porwał dalej. Zaciekawiony niecodzienną sytuacją Rainu ruszył w pościg za lotnym przedmiotem. W wysokich gumowcach poruszał się ślamazarnie, lecz nie miało to znaczenia, ponieważ kartka pod naporem wiatru przykleiła się do grubego pnia pobliskiej sosny. Mężczyzna szybko i pewnie chwycił ją, nie pozwalając, by ponownie uciekła.

Pognieciona i zwilgotniała kartka zawierała zapiski. Pismo wyglądało na kobiece. Przynajmniej tak uznał Rainu widząc jednakowe, wręcz identyczne litery. Niestety tekst kartki był rozczarowujący. Momentalnie unicestwił całą ciekawość ubranego w gumowce drwala. Słowa zapisano po angielsku, a Rainu Nakkaneki nie znał żadnego języka obcego.

Zmęczony i poirytowany zgniótł kartkę i wepchnął do kieszeni sztruksowych spodni. To był ciężki i długi dzień. Wracając, spojrzał na wciąż nieprzerąbany klocek brzozy, obiecując mu rychły koniec następnego dnia.

Cztery dni później, podczas kolacji, gdy drwal pałaszował ryżowy pudding, Hainu wpadła do kuchni, krzycząc na męża od progu.

– Rainu! – Wieloletni staż małżeński pomógł mężczyźnie rozpoznać, co oznacza ton głosu. Hainu zaraz zacznie gdakać, choć zapewne nic się nie stało. Posiadacz gęstej brody nie uraczył partnerki spojrzeniem – Rainu, do diabła!

– No, co? – Spojrzał w końcu na swą piegowatą kobietę, machającą mu przed oczami zwiniętymi spodniami.

– Tak ciężko jest Ci sprawdzić kieszenie, nim wrzucisz ubrania do kosza?

– A po co, mam to robić skoro i tak Ty je sprawdzasz?

– Gdybyś Ty to robił, ja bym nie musiała.

– Oj nie marudź. Co tydzień to samo.

– No właśnie – odpowiedziała zrezygnowanym tonem – Co to jest? Nic z tego nie rozumiem. – podała mu rozprostowany kawałem papieru, który drwal gonił kilka dni temu na wietrze.

– Było się uczyć angielskiego – odparł złośliwie.

– Masz, zabieraj to.

Dopiero gdy marudna kobieta wyszła z kuchni Rainu kątem oka spojrzał na papier, który położyła na stole. W dalszym ciągu tekst był równie nieprzenikniony, co przy pierwszym czytaniu. Tym razem jednak głowa rodziny Nakkaneki zauważyła, że zapiski kończą się datą. Uniwersalnym zlepkiem liczb, możliwym do rozszyfrowania w każdym języku.

19.07.2019.

Koniec

Komentarze

Jakiś pomysł jest, niestety za dużo tu “ale” i niedopowiedzeń, oraz nie za mocna puenta nie sprawia  żeby opowiadanie “grało”.

Do tego strona techniczna też szwankuje.

Tu masz link do poradnika zapisu dialogów: http://www.fantastyka.pl/loza/14

A z innych rzeczy rzuciły mi się w oczy powtórzenia, brak spacji miedzy wyrazami czy interpunkcją, sama interpunkcja czy wreszcie dziwne zdania.

Np. Wyrwał w złości narzędzie z brzozy, której sęki powstrzymały ostrze przed rozpołowieniem drewna.

 

Także, ten tego. Dużo pracy przed Tobą.

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Zamieszczenie tak krótkiego fragmenciku nie było dobrym pomysłem. Opisałeś zaledwie dwie scenki, z których nic nie wynika. W dodatku nie dostrzegłam w zaprezentowanym tekście choćby odrobiny fantastyki. :-(

Wykonanie pozostawia wiele do życzenia.

 

– Szlag, by Cię! – Ryk­nął… – – Szlag, by cię! – ryk­nął

Zaimki piszemy wielka literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie. Ten błąd występuje w opowiadaniu kilkakrotnie.

Źle zapisujesz dialogi. Zajrzyj tutaj: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/4550

 

zima za­wsze przy­cho­dzi bez zapowiedzi.Jak za­wsze… – Brak spacji po kropce.

Ten błąd pojawia się wielokrotnie.

 

wie­dział, że nie w spo­sób prze­wi­dzieć… – Zbędne w.

 

od lat.Na jego brze­gu za­trzy­ma­ła się nie­sio­na mroź­nym zry­wem po­wie­trza kart­ka pa­pie­ru.

Masło maślane. Kartka jest papierowa z definicji.

To nie zryw jest mroźny, a powietrze.

Proponuję: …od lat. Na jego brze­gu za­trzy­ma­ła się, nie­sio­na zry­wem mroźnego po­wie­trza, kart­ka/ za­trzy­ma­ł się, nie­sio­ny  zry­wem mroźnego po­wie­trza, kawałek papieru.

 

Nie­ste­ty tekst kart­ki był roz­cza­ro­wu­ją­cy. Mo­men­tal­nie uni­ce­stwił całą cie­ka­wość ubra­ne­go w gu­mow­ce drwa­la. Słowa za­pi­sa­no po an­giel­sku, a Rainu Nak­ka­ne­ki nie znał żad­ne­go ję­zy­ka ob­ce­go. – Skoro tekst nie został przeczytany, nie mógł nikogo rozczarować. Rozczarowany mógł być Rainu, bo nic nie przeczytał.

Szczerze powiedziawszy, bardzo dziwi mnie drwal w gumowcach. Takie obuwie łatwo przeciąć siekierą, gdy ta się omsknie, co może się skończyć, w najlepszym przypadku, zranieniem nogi.

 

po­da­ła mu roz­pro­sto­wa­ny ka­wa­łem pa­pie­ru… – Literówka.

 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nawet ciekawy ten fragment, ale trudno coś więcej powiedzieć, bo to jednak tylko zapowiedź. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Cześć.

Prawie o niczym. Blisko połowa tekstu jest o rąbaniu. Okropnie to nudne.

Interpunkcja dość słaba, czyli za dużo takich błędów.

Jeżeli zaintrygować ma data, której nasza kultura jeszcze nie doświadczyła, to dalece za mało.

Dlaczego?

 

Było sobie lato. Padał deszcz.

Na kartce ktoś napisał: 30.02.2040.

 

Powyższe ma podobną głębię.

Gdy wymyślę sygnaturkę, to się tu pojawi.

Witam.

Wpis zamieściłem głównie, by sprawdzić odzew z jaki mogę się liczyć jako nowy użytkownik.

 

Jest to fragment pierwszego tekstu, jaki zacząłem pisać 2 lata temu. Praca po napisaniu 40 tys. znaków została porzucona. Nie miałem wystarczającego warsztatu, więc nie chcąc zmarnować pomysłu, który uważam za ciekawy, odłożyłem tekst.

W międzyczasie skończyłem powieść (660 tys znaków) oraz zacząłem kolejną (dobija do 100 tys). Zdaje sobie sprawę, że ilość nie musi przekładać się na jakość, lecz jak inaczej szlifować, jak nie pisząc?

 

Za wszystkie uwagi dziękuje :)

 

no może poza tą, że kartka z definicji jest papierowa.

Zdaje sobie sprawę, że tekst był słaby, ale ta uwaga jest jakby na wyrost. 

Jest to często używany i przyjęty zwrot, a co do samej definicji, to kartka może być wykonana z papieru, pergaminu, welinu albo papirusu.

 

pozdrawiam

Masz rację. I świetnie to obroniłeś.

Niemniej w pozostałych kwestiach rację ma regulatorzy. Uwagi takie, jak jej, bardzo pomagają (wykonuje świetną pracę na Twoją korzyść).

Lenti, nie porzucaj pracy, tylko zadbaj o to, aby Twoje dzieła były coraz lepsze. I poprawiaj je tam, gdzie tego wymagają. Poświęciłeś dużo czasu na pisanie, prawda? Ceń to.

A jeśli jest inaczej i lubisz marnować czas, to zapraszam do Bydgoszczy, gdzie znajdę Ci sporo zajęć wymagających czasu (poświęcisz go na moją korzyść) i nie dających nic prócz poczucia zmarnowania czasu albo pracy wykonanej dla kogoś innego.

Nie chcesz tak? To ceń swój czas (albo przemyśl ideę swojego dzieła, bo może nie jest warte nawet utworzenia pliku).

Gdy wymyślę sygnaturkę, to się tu pojawi.

Lenti, jak już pewnie zauważyłeś, na tej stronie ocenie podlega tekst. Nie ma większego znaczenia, czy zamieścił go stary użytkownik, czy ktoś zupełnie nowy. Zdarzają się świetne opowiadania debiutantów, ale trafiają się też mało udane dzieła zasiedziałych autorów.

Fragmenty nie cieszą się tutaj specjalnym zainteresowaniem – nikt nie lubi czytać czegoś, co ma jakiś początek, ale jest pozbawione rozwinięcia i zakończenia. Proponuję byś zamieścił skończone opowiadanie, bo jestem przekonana, że spotka się ono z większym zainteresowanie i takimż odzewem.

 

 

Za wszyst­kie uwagi dzię­ku­je :)

no może poza tą, że kart­ka z de­fi­ni­cji jest pa­pie­ro­wa.

Zdaje sobie spra­wę, że tekst był słaby, ale ta uwaga jest jakby na wy­rost.

Zwróciłam tylko uwagę, że dookreślenie, iż wiatr przywiał kartkę papieru było zbędne. Myślę, że wystarczyłaby sama kartka. Gdyby jednakowoż ta okazała się pergaminem, papirusem, że o welinie nie wspomnę, rzecz mogłaby zaintrygować czytelnika, a o kawałku papieru, wsadziwszy go kieszeni,  natychmiast zapomniał nawet bohater.

Wbrew temu co myślisz, o wskazaniu błędu, potknięcia czy innej nieprawidłowości nie decyduje słabość tekstu, tak jak genialność dzieła nie zamyka mi oczu na podobne usterki trafiające się w znakomitych opowiadaniach.

http://sjp.pwn.pl/szukaj/kartka.html

 

Jeśli nie jesteś pewny czy opowiadanie, które chciałbyś zamieścić na naszej stronie, spełni oczekiwania czytelników, sugeruję byś zajrzał do tego wątku: http://www.fantastyka.pl/loza/17

Mam nadzieję, że lektura Twoich przyszłych opowiadań okaże się bardzo satysfakcjonująca. :-)

 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Zgadzam się z powyższymi komentarzami. Krótki fragment, po którym trudno ocenić fabułę. Trochę usterek się znalazło.

Nowa Fantastyka