- Opowiadanie: KPiach - Pamięć

Pamięć

Szort kilka miesięcy temu był publikowany na Szortalu. Teraz zamieszczam go tutaj, licząc na Wasze opinie i komentarze. No i mam cichutką nadzieję, że może kogoś poruszy...

 

W tekście wykorzystano fragmenty:

George W. Bush Przemówienie do narodu w dniu ataku na WTC

Jan Paweł II Orędzie na Światowy Dzień Modlitw o Pokój 1.01.2002

kard. Michael Egan List duszpasterski do parafii archidiecezji Nowy Jork po zamachach na WTC

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Pamięć

Tłum gęstniał z każdą chwilą, szczelnie wypełniając plac, na skraju którego wzniesiono scenę. Miejsca na podwyższeniu zajęli ludzie o poważnych twarzach, zaciśniętych ustach i ściągniętych brwiach. Wszystko było gotowe na rozpoczęcie uroczystości. Do mikrofonu podszedł postawny mężczyzna. Siwe, gęste włosy kontrastowały z czarną, elegancką marynarką. Tysiące ludzi, skąpanych w letnim słońcu, czekały na jego słowa.

– Pamiętamy! – Wyciągnął przed siebie ramiona.

Przez plac przebiegł szmer, który przerodził się w huragan oklasków. Kobiety, mężczyźni, starzy i młodzi, zjednoczeni. Wszyscy? Wśród nich był człowiek wychowany w odległym kraju. On również pamiętał.

 

Pamiętał. Kolby karabinów walące w drzwi o brzasku. Łzy w oczach matki i niemy krzyk. Wtedy po raz ostatni widział ojca. Zatarte wspomnienie kilkulatka. Żołnierze wywlekają związanego mężczyznę. Ten odwraca głowę. Przez moment patrzy synowi w oczy. Z rozciętej wargi sączy się krew.

 

– Dlatego spotykamy się tutaj! W tym dniu! W rocznicę dramatycznych wydarzeń. Wydarzeń, które stały się symbolem, ale były tylko jedną z wielu tragedii, które dotknęły nasz naród. Terroryści uderzyli w demokrację i wolność, a my nie mogliśmy pozwolić, by zagrażali życiu przyszłych pokoleń.

 

Pamiętał. Pogrzeb. Dławiący ucisk w gardle, serce, które przestawało bić ilekroć uzmysławiał sobie, że w tej skrzyni opuszczanej w mrok leży jego siostra. Paraliżująca świadomość, że już nigdy nie pogładzi jej włosów, nie usłyszy śmiechu. Potem pojawił się jakiś obcy o zimnych, stalowych oczach. Przyniósł marne grosze zadośćuczynienia. Za ból, za gwałt. Za kilku pijanych żołnierzy.

 

– Jednak pragnieniem naszego narodu jest pokój. A nie ma pokoju bez sprawiedliwości. Nie ma sprawiedliwości bez przebaczenia. Prawdą jest, że każdy żąda sprawiedliwości dla tych, którzy byli częścią tej niewyobrażalnej zbrodni, popełnionej na nas wszystkich. Ale również prawdą jest, że nigdy nie możemy dopuścić do szerzenia nienawiści i rozbudzać chęci zemsty.

 

Pamiętał. Okrzyk: Stój! Patrol. A dom modlitwy był tak blisko. Ale wiara ojców jest zakazana.

Cios.

Jeden, drugi…

Smak krwi.

Wyzwiska.

Nienawiść.

Strach.

Pierwotne uczucia odbierające człowieczeństwo.

Kolba, but…

Narastało w nim coś dziwnego.

Coś co tłumiło ból i rodziło determinację.

Jeszcze jeden cios.

Zaślepiało i odbierało zmysły.

Cisza. Otworzył oczy. Co się stało? Stał oparty o mur. Jak? Powinien leżeć na bruku, skatowany. Rozejrzał się. Wokół zmasakrowane twarze, wybebeszone trzewia. Podniósł ręce do oczu. Z dłoni ściekała krew. Zrozumiał, że to on, ale nie pojmował, jak.

 

– Pamiętajmy! Pamiętajmy w naszych modlitwach o wszystkich tych, którzy zginęli w wyniku przemocy, dotykającej nasz naród.

Emocje na placu sięgały zenitu. Ludzie klaskali bez opamiętania. Mówca nie robił już pauz, krzyczał, podsycając atmosferę.

– Podziękujmy Bogu za wszystkich, którzy poświęcili siebie, by ratować innych!

Obcy nie wiwatował. Stał z zaciętym wyrazem twarzy człowieka targanego nienawiścią.

– Polecajmy Bogu naszych przywódców!

Nie wołał do Boga, nie mógł wybaczyć. Pragnął zemsty, krwi, śmierci.

– Boże, błogosław…

Już nie słyszał oszalałego tłumu.

Drżał na całym ciele.

Pamięć podsuwała obrazy z przeszłości.

Pełne cierpienia, bólu i strachu.

Rosło w nim to samo uczucie, co wówczas, gdy katował go patrol, i tylekroć później.

Coś, co odbierało człowieczeństwo.

Rodziło determinację i zaślepiało.

Niebo w jednej chwili zmieniło barwę na czerwoną i na ziemię runął potok ognia. Sekunda wystarczyła, by rocznicę uczciły tysiące nowych ofiar.

Gdy pożoga zgasła, a wiatr przerzedził kłęby dymu, można było spostrzec na środku placu samotną sylwetkę. Obcy stał z opuszczonymi ramionami, otoczony przez morze poskręcanych, spopielonych ciał.

Giną tysiące, miliony pamiętają.

Koniec

Komentarze

To jest straszne, bo jest prawdziwe. Cóż tu można napisać… Przemoc rodzi przemoc. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Bardzo dobry tekst, do głębi poruszający. Rzadko mi się zdarza natrafić tutaj na podobny.

 

Wydarzeń, które stały się symbolem, ale były tylko jedną z wielu tragedii, które dotknęły nasz naród.

 

w tej skrzyni(+,) opuszczanej w mrok(+,) leży jego siostra.

"Po opanowaniu warsztatu należy go wyrzucić przez okno". Vita i Virginia

No tak. Aż szkoda, że nie ma w Polsce prawa Szariatu.

Czytałem już na Szortalu, Dobry, mocny tekst :)

Dzięki za odwiedziny! A Tobie, Bemik, dodatkowo za klik ;-)

No tak. Aż szkoda, że nie ma w Polsce prawa Szariatu.

Niezwykle wnikliwy komentarz, gwidonie.

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

KPiach, rzeczywiście krótko, ale może dlatego, że : napiszę jak odebrałem tekst. Dobry dźihadista stoi w tłumie, słucha pochwał,kierowanych ku tym, którzy zabili mu ojca i siostrę, i rozwala system, bo jest potomkiem proroka Mahometa. Źle zrozumiałem?

Prawdę pisząc, gwidonie, kompletnie rozminąłeś się z moimi intencjami, więc w tym sensie nie zrozumiałeś tekstu. No, ale tekst, ponoć, powinien bronić się sam. Może inni użytkownicy napiszą, jaki jest ich odbiór…

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Mogę starać się go zrozumieć i próbować przyjąć do wiadomości, że to, co pamięta stało się powodem, ale czy to jednocześnie może być usprawiedliwieniem?

Nie wiem…

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ciekawy tekst. Dobrze napisana opowieść, pokazująca spojrzenie z drugiej strony…

Na wstępie trzecie zdanie chyba powinno rozpoczynać nowy akapit, bo z opisu przychodzimy do czynności. Ale to szczegół.

Jedno mnie zastanowiło – czemu bohater ocalał? Nie za bardzo z tekstu wynika taka nadprzyrodzona moc… Chyba należało ten wątek nieco poszerzyć, bo wyszło bardzo, ale to bardzo fantastycznie. A opowieść jest prowadzona w tonacji realistycznej.

Ciekawa forma graficzna układu tekstu, bardzo interesująca.

Naprawdę dobra miniatura.

Pozdrówka. 

Trochę mało fantastyki – właściwie tylko to, że bohater przeżył i stał.

No tak, takie są mechanizmy wiecznej pomsty. Ciekawe, ile wielkich i paskudnych wojen zaczęło się od kilku kretynów beztrosko wyzwalających siły, nad którymi nie da się zapanować.

Babska logika rządzi!

Gdybyż wszystko było tak proste z tym terroryzmem – zwykła żądza zemsty pokrzywdzonych jednostek – świat byłby chyba jednak nieco lepszy. Gdyby nie stała za tym brudna polityka, brudne ambicje potężnych psychopatów i góry jeszcze brudniejszych pieniędzy…

Dlatego Twój bohater wydaje mi się być raczej kimś w stylu Carrie – pokrzywdzony (choć oczywiście niepomiernie bardziej) mści się głupio i na ślepo. Ubranie tej historii w płaszczyk terroryzmu spłyca skomplikowany problem tego drugiego. I nie porusza, bo rzeczywistość jest paskudniejsza od fantastyki.

Pozdrawiam!

Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!

Oj… Mocny tekst. Można się zastanawiać, czy jego czyn usprawiedliwiają straszne przeżycia. Niestety prawdziwe może być to, że nad chęcią zemsty nie da się zapanować. Gdy masa krytyczna zostanie przekroczona, reszta jest reakcją łańcuchową. Podobało mi się. Gratuluję, bo bardzo dobry szort.

Witajcie, Ci którzy zbłądziliście do mej krainy!

 

Dzięki za komentarze, i dzięki Rogerze za klik.

 

Rogerze, Finklo fantastyki jest ciut więcej. Ona pojawia się już w retrospekcji mówiącej o zajściach pod świątynią, tylko tam motyw nadnaturalny nie jest oczywisty. Tamta scena powinna poddawać się redefinicji po ujawnieniu zakończenia.

Nie, thargonie, sprawa terroryzmu nie jest sprawą prostą, ale ten tekst nie jest o terroryzmie, albo jest o nim w bardzo niewielkim stopniu. To porównanie z Carry i interpretacja Blackburna są najbliższe moim intencją. Dlatego, Reg, nie chodziło mi o działania z premedytacją. Chodziło mi o uczucia. I o próbę uświadomienia sobie jak bardzo nasz punkt widzenia jest właśnie NASZ, i że być może reprezentuje jedynie część prawdy. Tylko czy istnieje coś takiego, jak prawda częściowa? Dlatego irytuję się , gdy w różnych publikacjach spotykam czarno-białe przedstawienia historii. Obojętne, współczesnej, czy tej sprzed stuleci, naszej, czy obcej. Niestety w rzeczywistości rzadko co jest proste, jednoznaczne, czarne lub białe…

Matko jedyna, wyszedł ze mnie filozof za piątkę :-P

 

Jeszcze raz dzięki!

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

KPiachu, przeczytałam opowiadanie jeszcze raz, jeszcze raz przemyślałam to i owo, i wyszło mi, że bez kliknięcia się nie obejdzie. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, cieszę się bardzo i dziękuję! Nie można było tak od razu? ;-D

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Jak widać, można było nieco później. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ciekawy szort. No i taki na czasie… niestety.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Dzięki, Tenszo, i za klik również ;-)

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Przeczytałam. Nie mogę powiedzieć, że mi się nie podobało, ale stwierdzenie, że mi się podobało, byłoby przesadą. Chyba się starzeję, bo tekst mnie nie zaskoczył, nie poruszył ani nie wzruszył.

Hmm... Dlaczego?

Czyli w dolnej strefie stanów średnich ;-) Tak, czy inaczej, dzięki Drewian za poświęcony czas.

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Wartki tekst, a skłania do refleksji. Ameryki nie odkrywasz, a jednak otwierasz pamięć.

Po namyśle, najbardziej spodobało mi się jak wplotłeś fantastykę do tak krótkiego tekstu. Z pewnością dałoby się bez niej obyć, ale wślizgnęła się z wdziękiem śmiercionośnego węża.

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Nevaz, przeczytać taki komentarz to czysta przyjemność. Dzięki! I za kopa do Biblioteki, rzecz jasna również ;-)

 

A przy okazji: Bluckburn, Enazet dzięki za nominacje!

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

To bardzo dobre opowiadanie. Dzięki za dzięki – to miłe – no i trzymam kciuki (prawą dłonią za lewy, a lewą za prawy). :-)

prawą dłonią za lewy, a lewą za prawy

To teraz będziesz miał wymówkę, żeby nic nie robić – w końcu obie ręce zajęte ;-D

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Jestem pod ogromnym wrażeniem tekstu, czytałem trzy razy…

Dzięki, Maciekrz, to dla mnie prawdziwa frajda, gdy tekst pozostawia wrażenie, zapada w pamięć, a najlepiej gdy zmusza do refleksji.

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Za krótkie, by mnie ponieść (ale to mój problem). Mogę tylko pokiwać głową ze zrozumieniem. Natomiast wielki plus za uniwersalność w moim typie i szerokie spojrzenie.

Niemniej… miałem wrażenie, że mnogość możliwych interpretacji niekoniecznie tekstowi służy. O ile przeważnie wolę samodzielnie przypisywać znaczenie (i mało mnie obchodzi czy w zgodzie z intencją), to w tym wypadku niejasności chyba utrudniają odbiór. Może pomogłoby kilka konkretniejszych zdań, opisów. Nie po to by podać wszystko wprost, ale żeby właśnie tych możliwych interpretacji nie rodziło się tak wiele.

Dzięki, varg, za wizytę i komentarz.

Ten tekst od swojego zarania ma ten problem, o którym mówisz. I to nie jest tak, że to olałem, tylko – wierz lub nie ;-) – to już jest po poprawkach w tym zakresie… W każdym razie nie był moim celem pozostawianie aż tak szerokiego pola do interpretacji.

Jeszcze raz dziękuję, w sumie za dobre słowo. Bo dobre, prawda? ;-)

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Dobre, dobre :)

Przybyłem, przeczytałem, zrozumiałem, że to o ślepej nienawiści, która bezrefleksyjnie szuka  ujścia, używając pretekstu zadośćuczynienia. Na tych pierwszych naptakali jakimiś strasznymi rzeczamu ci drudzy, więc pierwsi drugich łubudubu i jak to na wojnie, się działo na obrzeżach. Więc taki drugi, co go rykoszetem historia dziejów zawadziła, zupełnie nieświadoma pyłku marnego, wyhodował w sobie gniew. Ale w pierwszym odruchu pomyślałem: taka jednostronna usprawiedliwiaczka nakręcającej się przemocy? I za co ochrona bierze forsę, że ten drugi tak blisko podszedł?

Bo nieistotne, kto zaczął – zawsze będą kaci i ich ofiary, prawda? Istotne jest kto będzie potrafił przerwać, skutecznie – i co to przerwanie w praktyce oznacza?

 

Ładnie napisane, budzi refleksje, ale na bardzo długo w głowie nie zostanie, bo powiela znane już pytania i prezentację paradygmatu  niewinnie skrzywdzonego.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Oj, Rybo, owo powielenie nie gra tu roli.  To sposób przekazania i to, że zostanie, śmiem mieć przekonanie, że ma moc. 

Dla mnie gra, bo brak – w tak krótkiej formie – zindywidualizowania tej historii. Przekaz uniwersalny jest, ale co do diaska z samą opowieścią? Mamy tutaj standardowy zestaw zła, które wydarza się tam, gdzie ludzie dostają do ręki broń i władzę nad innymi ludźmi (najpierw terroryści, potem walka z nimi, potem pomsta…). Mamy tak naprawdę sam szkielet z zarysowaną zgrubnie sylwetką – a ja bym chciał dostać bardziej szczegółowy, możliwie unikalny lub przynajmniej ciekawie namalowany, tekst opowiadający czyjąś historię. Tu się aż prosi albo o motyw “mutancki” lub “nadnaturalny”, ze wszystkimi konsekwencjami odkrycia zdolności, która pojawia się gdy protagonista wpada w bezrozumny berserk, o jakieś odcienie szarości (bo może w grupie zabitych żołnierzy jeden czy dwóch po prostu realizowało swoje obowiązki, bez przesadnej nienawiści? Może osierocili małe dzieci, które następnego dnia na próżno będą czekać na wideochat z tatą? Może w tym oddziale była kobieta, na którą też ktoś czekał, która bała się tego, co mogliby jej zrobić, gdyby kiedyś oddzieliła się od grupy i dała się złapać?), o tym jak niezwykły mściciel może być wykorzystany, wbrew swojej woli, jako ikona propagandowa walki z najeźdźcą, przykład z jednej i arcywróg, terorr skradający się ku naszym domom z drugiej strony; w obydwu przypadkach pretekst i usprawiedliwienie zarazem do popełniania najobrzydliwszych zbrodni . etc, etc…

Jak sam widzisz, możliwości na narysowanie naprawdę zapadającej w pamięć, bardziej szczegółowej historii na tym dobrym, bazowym tekście, jest wiele. Poza tym, odkąd Lemy z Motorhead odszedł z tego świata, w żadnym niebie nie ma już dziewic, więc duża część terrorystów może odczuć brak motywacji… ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Przekaz uniwersalny jest, ale co do diaska z samą opowieścią?

 

No mamy tu króciaka, więc wiadomo. Czytałem na portalu podobne szorty – piórkowe – i opowieści w nich też było mało.

 

I racja, że można by inaczej, w szerszym spektrum odcieni szarości. Dla mnie jednak i wtedy staniemy przed powielaniem znanych pytań czy ukazaniem oczywistych problemów. Mogłoby to być tak samo wtórne. IMO przypominanie o prostych prawdach w skomplikowany sposób nie działa na korzyść – podkreślam: IMO. Tak samo powielaniem jest to, że przemoc rodzi przemoc, jak to że o tym ciągle się zapomina. Mnie w tekście podoba się jeszcze to, jak stara się wyciągnąć czytelnika z roli obserwatora – bo przecież łatwo jest oceniać, będąc tylko obserwatorem.

Dzięki za obszerną opinię, Rybo – bardzo ciekawa. :-)

Ciekawa – w sensie ten kawałek o Lemmym?:-)

 

Powielanie oczywistych pytań etc. – robi to już  teraz, w tym – podkreślam – dobrym szorcie. Chodziło mi bardziej o pełniejsze zbudowanie postaci i sytuacji, by umożliwić częściową identyfikację z protagonistą, by sprowokować czytelnika do odpowiedzi na te nienowe pytanie: co bym zrobił na jego/jej miejscu? A przy okazji pokazać możliwe konsekwencje, najlepiej w ciekawy sposób (zwłaszcza, jeżeli ogrywa klisze).

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

A, nie dopisałem. Tak, właśnie komentarz o Lemmym mnie rozbawił. ;)

O, chłopaki, zrobiło się interesująco! ;-)

Rozumiem, oczywiście, Rybo, Twoje wątpliwości i postulaty (przy okazji dzięki za odwiedziny i głos w dyskusji). Trudno mi będzie dodać coś ponad to co napisał Blackburn, z którym się w pełni zgadzam. Może jedynie dwie drobne uwagi na marginesie. Po pierwsze tekst w założeniu miał być wypruty z emocji nazwijmy to odnarratorskich. Czyli zakaz używania bał się, cierpiał, itp. Tylko bezpośredni opis faktów. To oczywiście nie wyklucza stworzenie postulowanych rozwinięć. Im na zawadzie stanęło założenie, że to będzie krótka forma. I druga sprawa: główny protagonista nie jest mścicielem. Jego przerasta poczucie krzywdy i żalu, a że manifestuje się to tak, a nie inaczej… Dodam tylko, że opisana scena nieprzypadkowo stała się katalizatorem katastrofy.

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Ale wiesz, KPIachu, że ‘odprucie’ emocji często sprawia, że tekst nie dotyka tak, jakby mógł? Zdaje się , że użycie oszczednej narracji, nie odklejonej od uczuć w całości, ale unikającej egzaltacji jak ognia, często daje mocniejszy efekt.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

A to jest temat do osobnej dyskusji. Myślę, że możliwy jest różny dobór środków, które w zależności od całej gamy czynników, będą raz sprawdzać się lepiej, a innym razem gorzej. Wiem, napisałem stuprocentowy truizm…

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Przyznaję, że przeczytałam zaraz po opublikowaniu, ale nie skomentowałam. Zostałam jednak do komentarza niejako zmuszona. 

Tekst jest mocny, tego mu odmówić nie można. Zaserwowany w ciekawej formie. Jednak z jakiejś przyczyny chciałam przejść obok na paluszkach i szybko zapomnieć. Takie zabójcze perpetum mobile mnie odstrasza i sprawia, że chcę się trzymać od tego z dala. Psycho zadaje pytanie o przerwanie tej reakcji łańcuchowej. Wątpię, żeby się to kiedykolwiek udało i to mnie w tym tekście (i w życiu) przeraża. 

Co dalej z tym szortem? Jeszcze nie wiem, muszę się zastanowić. 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Mimo wszystko cieszę się, że obowiązki zagnały Cię do komentowania ;-) Dzięki!

Psycho zadaje pytanie o przerwanie tej reakcji łańcuchowej. Wątpię, żeby się to kiedykolwiek udało i to mnie w tym tekście (i w życiu) przeraża. 

I tu, niestety, jest nas więcej.

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Podobno niejaki Jezus Chrystus dokonał przerwania tej reakcji. Tak mi kiedyś mówili na religii.

Babska logika rządzi!

Nie zauważyłam… Dwa tysiące lat historii i aktualne wydarzenia (nie tylko wielkie wojny, ale i sąsiedzkie konflikty) dają świadectwo czemuś innemu. 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Ale osobiście się na nikim nie mścił. Za to co zrobili uczniowie… To już inna opowieść.

Chyba im wcześniej próbuje się przerwać łańcuch, tym lepiej. Bo z czasem ogniwa robią się coraz mocniejsze.

Babska logika rządzi!

Ja to widzę tak:

Z jednej strony mamy typa na mównicy, wołającego o krzywdach “jego narodu”, o “ich ofiarach” o “złu, które temu narodowi wyrządzono” oraz ten naród; tłum skrzywdzonych, w sposób pośredni lub bezpośredni ofiar terroryzmu. Z drugiej strony mam gościa, który tak naprawdę też jest ofiarą terroryzmu, ale terroryzmu ze strony tych skrzywdzonych; ofiarę ich represji i nienawiści. W dodatku reprezentanta tej strony konfliktu, która przegrała. A przeca nie od dziś wiadomo, że to zwycięzcy piszą historię. A my tak naprawdę nie wiemy, kto był pierwszy: quasi-amerykanie gwałcący siostry i mordujący ojców czy quasi-islamiści w swych wielkich, latających maszynach… (osobiście nie wierzę w terroryzm, ale to – jak zresztą widać – na marginesie i nie chcę wchodzić tutaj w dyskusje).

Tak więc – jak dla mnie – motorem napędowym wybuchowej natury bohatera jest nie tylko – o ile w ogóle – nienawiść, co raczej poczucie krzywdy, niesprawiedliwości i hipokryzja ze strona Q-A, którzy dokonali czarno-białego podziału na dobrych i złych, katów i ofiar, sprawiedliwych i niesprawiedliwych wśród narodów świata.

I właśnie ukazanie tej hipokryzji i odżegnanie się od czarno-białych podziałów – tak sobie wydumałem – jest głównym celem tego szorta. I widział Cień, że to było dobre. Mamy tutaj też starą jak skarpety Pana Boga prawdę o tym, skąd bierze się nienawiść i jak to się dzieje, że ludzie krzywdzą ludziów, a wielki śmierci krąg nie ma końca. Generalnie, wszystko sprowadza się do tego, że – mimo najlepszych chęci, czy też niechęci – czasem ktoś po prostu przegnie pałę i rzeczy zaczynają dziać się same.

Dobra tyle filozofii, teraz trochę o tekście.

I tu już schodki się zaczynają, bo o ile napisany jest dobrze, to jednak w sumie nic w nim do mnie nie przemówiło. Przekaz, jakby nie spojrzeć, zbyt już orżnięty i oczywisty a motyw nadprzyrodzony, jak dla mnie, sprawia wrażenie wepchniętego do tekstu na siłę i raczej niepotrzebnie, jeśli wziąć pod uwagę, że to opowiadanie docelowo na Szortal, nie tutaj. Brakowało mi też jakiegoś rozwinięcia tej zagadkowej super mocy. I choć rozumiem, czemu miało to służyć, nie podobał mi się ten motyw.

 

Swoją drogą, sam finał też nie trafił. Dużo, dużo mocniejszy – to oczywiście moje fanaberie – byłby, gdyby skończył się śmiercią nie tysięcy, a jednostki.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

kto był pierwszy: quasi-amerykanie gwałcący siostry i mordujący ojców czy quasi-islamiści w swych wielkich, latających maszynach…

O ile dobrze pamiętam, krucjaty wymyślił któryś papież w XI wieku. A może zaczęło się od tego, że Żydzi, opuszczając Egipt, wzięli ze sobą biżuterię gospodarzy?

Babska logika rządzi!

Dzięki Cieniu, za piękną i trafną egzegezę!

Tekst od strony realizacji Ci nie podszedł i już nic na to nie poradzę, będę musiał się bardziej starać. Na marginesie: moc nadprzyrodzona musiała być – ten tekst nie powstał na Szortal, został wygrzebany z czeluści twardego dysku i nieco odkurzony – ale to już stara historia.

Jedyne z czym bym się nie zgodził, to Twoje ostatnie stwierdzenie. Ale to zapewne kwestia i gustu i sposobu odbioru tekstu.

Jeszcze raz dzięki!

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Przeczytałam dawno temu i nie skomentowałam, bo nie wiedziałam, co napisać. Wydaje mi się, że rozumiem bardzo ogólny przekaz (po pobieżnym przeskanowaniu komentarzy myślę, że dobrze) jednak brak konkretów sprawił, że dla mnie przekaz jest jednak rozmyty, właściwie nie do końca wiem, co się stało i dlaczego. A przyczyny są jednak istotne, jeżeli problem chcemy potraktować poważnie.

A ja pozostałam z mnogością bardziej szczegółowych możliwości interpretacyjnych i przez to jednak poruszona mniej, niż powinnam takim tekstem poruszona zostać.

Dzięki, ocha! W sumie brak szczegółów – jak to określiłaś – leżał w zamyśle, jakkolwiek rozumiem, że to będzie spotykać się z różnym odbiorem.

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Mocne. Przyjemnie się czytało, Piachu. Nie poruszyło specjalnie, ale może dlatego, że w sumie nic nowego. No właśnie. Niby zrozumienie, niby świadomość, niby empatia, a tak łatwo niektórzy zapominają, że człowiek zawsze pozostaje człowiekiem. Na szczęście zdarzają się też tacy jak Ty, Piachu, co czasem niektórym przypomną. I bardzo dobrze.

"Nie wierz we wszystko, co myślisz."

Dzięki!

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Nowa Fantastyka