- Opowiadanie: Agiks - Tajemnicze przebudzenia Misato - Dzień VIII (finał)

Tajemnicze przebudzenia Misato - Dzień VIII (finał)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Tajemnicze przebudzenia Misato - Dzień VIII (finał)

Mieszkanie Hanedy.

 

Jednej rzeczy nasza droga Misato się dotąd nauczyła… Poranki bywają ciężkie, dziwne, nieoczekiwane. I tym razem również mogła być pewna, że się nie zawiedzie.

 

Na krańcach świadomości pojawiło się uczucie powiewu na twarzy naszej bohaterki, co wydało jej się dziwne. Od zmysłu do zmysłu zadziałały pozostałe receptory. Powiew ten był ciepły, miał regularny rytm, nie jednostajny, a na dodatek towarzyszyło mu cichutkie świszczenie.

Misa-chan otworzyła jedno oko i ujrzała przed sobą śliczne oblicze śpiącej Hanedy.

Za blisko…

Stwierdziła panna Agashi i zaczęła się wycofywać…

I wtedy to się stało. Dotarło do niej, że jest naga. Z najgorszym przeczuciem chwyciła nakrycie i uniosła je odrobinę, tak, aby zobaczyć, w jakim stanie jest jej koleżanka. Ona także była nieodziana. Co gorsza, ich dłonie były splecione w uścisku.

Oczyścić umysł…

Jeden, dwa, trzy, cztery,…

– Haneda! – wydarła się Misato na cały regulator prosto do ucha śpiącej dziewczyny.

Totomo uroczo zmarszczyła nosek, lekko ziewnęła i poczęła otwierać swoje śliczne ślepia.

– Och – jęknęła Hane-chan widząc wściekłą minę swojej towarzyszki. – Dzień… dobry…?

– Ja ci zaraz dam dobry. – Zazgrzytała Agashi zębami. – Co to ma być?

Wyjęła spod przykrycia rękę, w której nadal tkwiła dłoń Totomo.

– No więc… – zaczęła mamrotać dziewczyna i uderzyła w płacz. – Przepraszam…! Tak jakoś wyszło… Najpierw mnie zamurowało i gapiłam się na niego z otwartymi ustami… A potem zaczęliśmy rozmawiać. No i tak od słowa, do słowa… Mówiłam ci przecież, że jemu nie można się oprzeć!

Haneda rozpłakała się na całego.

Och nie…! Ja nie jestem facetem, żeby na mnie robiły wrażenie te łzy.

– Zawiodłam się na tobie… Ładnie mi pomogłaś. Czy ty wiesz jak ja się czuję po takiej pobudce?! Z dziewczyną u boku… Póki nie wiedziałam, co to powoduje, póki to były nieznajome na jedną noc… A teraz? Myślałam, że zostaniemy przyjaciółkami. Chciałam tylko, żebyś mi powiedziała, czy zamieniam się w chłopaka… A ty się z… ze mną przespałaś – dokończyła Misa-chan ze wstrętem.

– No… co ty…? – zmieszała się Hane-chan.

– A tak, tak – zapewniła Misato i wrednie się uśmiechnęła. – On… jest… mną… To samo ciało. Co prawda kiedy on się budzi moja świadomość znika, ale nie zmienia to faktu, że śpiąc z nim, przespałaś się również ze mną.

Totomo zakryła usta ręką i znowu się rozbeczała.

– Tak mi przykro! Zupełnie o tym nie pomyślałam. Pewnie mnie teraz nienawidzisz…

– Oj, nie tragizuj. Nic nie poradzisz na to, że jesteś taka głupia… Teraz gadaj, co ci ten drań powiedział.

– Drań… Sama mówisz o nim tak, jakby to była inna osoba, a nie ty… Snif! No cóż, przede wszystkim bardzo się ucieszył, że w końcu się kapnęłaś, że on to ty. Już zaczął tracić nadzieję na to, że kiedykolwiek to do ciebie dotrze. Później powiedział mi, kto ci to zrobił. On nawet był u tej suki i próbował ją „delikatnie” nakłonić, żeby zdjęła z ciebie to zaklęcie, a ona mu powiedziała, że może to zrobić tylko osoba, na której ciąży ta klątwa. Powiedziała, że wszyscy mamy dwojaką naturę, a ona jedynie nadała postać temu, co głęboko w tobie siedzi.

Że co? Znaczy, siedzi we mnie seksoholik? I na dodatek czuję pragnienia wobec swojej płci…?

Nie! Ja jestem zdrową na ciele i umyśle, heteroseksualną dziewiętnastolatką.

– Przejęłaś się… – zauważyła bystro Hane-chan. – On jeszcze powiedział, że nie powinnaś czuć się winna… Robi to, na co ma ochotę. A ty wcale nie jesteś lesbą, bo to on sypia z dziewuchami, a on jest facetem. Czyli wszystko jest normalnie – zakończyła entuzjastycznie i szeroko się uśmiechnęła.

Agashi spojrzała na nią smętnie.

– Jasne… Od razu czuję się uspokojona. A w takim razie, dlaczego dał się przelecieć panu Kimeru?

– Eee… Bo tobie się on bardzo podobał… No i Morisato po prostu zrealizował twoje fantazje.

Misa-chan pokiwała tępo głową i poprosiła koleżankę o ręcznik.

 

Resztę tego, z pewnością interesującego i bardzo zajmującego, poranka oraz wszystkie lekcje nasza bohaterka pamiętała, jak przez mgłę. Żaden nauczyciel o nic jej nie zapytał, koledzy z klasy nie nagabywali. Misa-chan była w swoim świecie. Pierwszy raz w życiu zaczęła się poważnie nad sobą zastanawiać; swoimi uczuciami, pragnieniami. Myślała czy naprawdę może mieć w sobie takiego niewyżytego seksualnie zwierzaka… Ale Agashi dotąd nie odczuwała szczególnego pociągu do facetów, tylko tyle, co każda przeciętna dziewczyna w jej wieku. Czyżby resztę takich uczuć chowała głęboko w swojej nieświadomości, a Morisato był tego obleczonym w seksowne ciało wyrazem?

Zdaje się, iż Misa-chan była żywym dowodem na freudowską teorię góry lodowej*, a poza tym jeszcze kilka innych psychoanalitycznych teorii, nie tylko freudowskich…

 

Ale wróćmy do meritum.

Nasza bohaterka wróciła do domu i postanowiła odnaleźć miłość swojego życia. Niestety każdy z jej rozmówców stwierdzał, że Iki zaszył się nie wiadomo gdzie i żegnał ją lub podawał numer kogoś innego. Panna Agashi zaczynała popadać w zniechęcenie.

– Tanaka? Wiem, że ktoś u nas na roku udostępnił mu swoją chatę… – stwierdził kolejny rozmówca przeciągając sylaby; w tle dało się słyszeć jakieś stukanie, prawdopodobnie była to klawiatura od komputera.

– A wiesz, o kogo chodzi? Masz jego numer? – Poczuła przypływ nadziei nasza bohaterka.

– Taa… – odparł głos lakonicznie. – To Amerykaniec, siedzi u nas na wymianie…

Puls panny Agashi momentalnie podskoczył, a usta przemówiły.

– Czy on się nazywa… Simon Robertson?

– …O! Znasz go? No to fajnie… Pozdrów go ode mnie i powiedz, żeby wpadł w weekend, bo mam fajne nowe filmy.

Dziewczyna podziękowała rozmówcy za pomoc, w duchu błogosławiąc jego ewentualnych potomków do dziesiątego pokolenia, i odłożyła słuchawkę. Chwilę siedziała na łóżku zastanawiając się, czy Simon jest obecnie w domu, ponieważ na razie się na niego nie natknęła.

Misa-chan zapukała niepewnie do drzwi sypialni rodziców, nie chcąc ryzykować kolejnej wpadki, ale nikt się nie odezwał. Mimo wszystko zdecydowała się zajrzeć do środka. Mr. Robertson, jak się okazało, był w środku, lecz zwyczajnie przysnął nad książkami – typowy efekt nauki w wygodnym łóżku. Misato poczuła lekką konsternację. Z jednej strony bardzo się powstrzymywała przed obudzeniem go, a z drugiej wiedziała, że nie wytrzyma dłużej tego napięcia. Pchnięta czystą ciekawością podeszła do łóżka i nachyliła się, aby zajrzeć w jego notatki. Amerykanin odwrócił się na plecy i zamlaskał sennie.

Nie powinnam… To tak niegrzecznie zaglądać w czyjeś papiery i to na dodatek w obecności tego kogoś.

Hmm… Wygląda tak uroczo, można by pomyśleć, że jest równie milutki, kiedy nie śpi.

Agashi postanowiła, że zaczeka jednak, aż młodzian się wyśpi i zaczęła się wycofywać z pokoju.

– Misato…? – Przebudził się królewicz. – Coś się stało? – Amerykanin podrapał się po główce i ziewnął przeciągle. – Chyba mnie położyła ta fascynująca bazgranina…

– Może lepiej by ci było w gabinecie mamy? – zaproponowała Misa-chan.

– Chyba mi nie wypada. I tak już nieźle się rozgościłem… Śpię w jej łóżku, a teraz jeszcze mam buszować po jej gabinecie? A ty co tutaj robisz?

– No… – zaczęła dziewczyna nieśmiało. – Mam taką maleńką sprawę… Chciałabym, żebyś mi podał adres twojego mieszkania.

– Oooch… Chyba nie chcesz się do mnie wprowadzać? Nawet ze sobą nie spaliśmy.

– Nie żartuj sobie ze mnie – zdenerwowała się Agashi. – Wiesz dobrze, o co mi chodzi… Dlaczego nie powiedziałeś, że jesteś kolegą Ikeru, i że on teraz u ciebie siedzi?

– To proste. Bo mnie o to nie pytałaś – oświadczył Simon spokojnie. – Wiem, wiem… Skąd miałaś wiedzieć? W tym właśnie tkwi twój problem, ty nic nie wiesz. Znasz tego faceta od ponad roku, a nic o nim nie wiesz. A przecież nie możesz powiedzieć, że to była totalnie powierzchowna znajomość. On, skarbie, wie, jaki jest twój adres, numer telefonu i kiedy masz urodziny… Cholera, on nawet zna twoją grupę krwi, wymiary i kilka innych szczegółów.

Misa-chan stała patrząc na niego jak zamurowana.

– Czy wszyscy jego znajomi… tak dokładnie się orientują w przebiegu naszej znajomości?

– Większość. A to dlatego, że nie jesteśmy w stanie pojąć, co mu odbiło, że zadręcza się z powodu jakiejś dziewiętnastoletniej smarkuli, podczas gdy spokojnie może sobie zafundować dojrzałą kobietę, która nie będzie w stanie myśleć o nikim innym niż on. To prawie jakaś obsesja.

– Wielkie dzięki za te miłe słowa… Ale nie masz prawa mnie krytykować za moje uczucia… On też nie jest wcale taki niewinny. Mógł zrobić coś, żebym się nim bardziej zainteresowała, ale nie uczynił nic. Cały czas odgrywał miłego gościa, który traktuje mnie trochę jak młodszą siostrę… A mi to odpowiadało. Był Saiki i tylko on, mniej miłosnych bolączek. – Misato wzięła głęboki oddech i spróbowała się uspokoić. – A teraz… Dasz mi ten adres? Błagam… Sam mówiłeś, że chcesz mi pomóc.

– No, niby tak, ale nie mam zamiaru ci niczego ułatwiać… Iki jest moim kumplem i nie pozwolę, żeby taka niezrównoważona dziewczyna jak ty sprawiała mu ból. – Amerykanin podszedł do naszej bohaterki i ujął w dłonie jej twarz. – Chciałbym się dowiedzieć… Gdzie się podziewałaś tamtej nocy?

I co mam mu powiedzieć? Jeżeli skłamię, a on to wyczuje, to mi nic nie powie.

– Ja… – Agashi spróbowała coś powiedzieć, ale żadne przekonujące kłamstwo nie przychodziło jej do głowy, zamiast słów popłynęły jej z oczu łzy. – Nie mogę… Nie zrobiłam niczego, za co powinnam przepraszać. Ja tego nie kontroluję. Simon, błagam, naprawdę mi na nim zależy. Ja już zrozumiałam, czego pragnę.

– Jesteś tego pewna? – Pan Robertson przyłożył czoło do jej czoła. – Bo widzisz, on będzie wiedział czy jesteś z nim szczera, czy to, co mówisz płynie prosto z twojego serca.

Misato spojrzała mu w oczy i przytaknęła głową.

 

Mieszkanie Simona mieściło się na tym samym osiedlu, co dom Hanedy. Agashi, z sercem szamotającym się jej w piersi, niczym zwierzę uwięzione w potrzasku, wbiła kod otwierający drzwi na klatkę schodową i udała się windą na ósme piętro.

Nawet nie wiem, czy będzie chciał ze mną rozmawiać.

No nic, raz kozie śmierć…

W odpowiedzi na swoje pukanie, Misa-chan usłyszała jakieś przekleństwo i tupot szybkich kroków, po czym nastąpiła absolutna cisza.

– Ikeru – odezwała się nasza bohaterka do drzwi – muszę z tobą porozmawiać… Proszę cię, otwórz. Ja chcę, żebyś mi powiedział o sobie to wszystko, co powinnam dawno wiedzieć… I nie chodzi mi tylko o ten przeklęty adres i telefon, tego już się dowiedziałam.

Misato przylgnęła do drzwi i zaczęła nasłuchiwać.

– Proszę – zaskamlała cichutko, ale po drugiej stronie nie odpowiedziało jej nawet najlżejsze drgnięcie.

Minęła dłuższa chwila ciszy i Agashi poczuła ciężar klęski, ale nie była w stanie odejść od drzwi. Właśnie wtedy usłyszała trzaśnięcie ustępującej zasuwy i po chwili leżała na podłodze, na panu Tanace.

– Właśnie się zastanawiałem jak długo byś tam wytrzymała, ale nie miałem sumienia cię tak dłużej przytrzymywać – odezwał się barman rozbawiony.

– Wiesz, jakie to upokarzające mówić takie rzeczy do drzwi, nie wiedząc, jaka jest reakcja osoby z drugiej strony?

– A myślisz, że mi było przyjemnie, kiedy mnie bez słowa wyjaśnienia zostawiłaś w poniedziałek?

Mieszkanie Simona było dwupokojowe i zdawało się większe niż lokum państwa Totomo. Tanaka usadowił Misę-chan na kanapie w salonie, a sam zajął fotel przy stole, na którym rozłożone były sterty notatek, książek i kserówek. Sam pan student wyglądał, jakby nie spał od tygodnia – miał zmierzwione włosy i worki pod oczami.

– No dobra – odezwał się Ikeru patrząc na nią poważnie – to może zaczniemy od tamtego wieczora?

Kurde! Tak od razu? Ja bym wolała zostawić to na koniec…

– Więc… – zaczęła niepewnie Agashi. – Zrobiło mi się słabo i wyszłam zaczerpnąć świeżego powietrza, a później straciłam przytomność… No i obudziłam się następnego dnia…

– A gdzie, jeśli mogę wiedzieć? – spytał podejrzliwie Tanaka, dając jej do zrozumienia, że ta opowieść do niego nie przemawia.

– Nie wierzysz mi – jęknęła Misato. Twarz barmana nie wyrażała żadnych emocji.

Agashi wstała i podeszła do jego fotela, uklękła mu u stóp i położyła głowę na jego kolanach.

– Jeżeli ci to wytłumaczę, to mi nie uwierzysz.

Ikeru obrócił jej głowę do siebie.

– Może jednak spróbujesz? – odezwał się ciepło. – Wolałbym wiedzieć, na czym stoję…

Misa-chan wzięła głęboki oddech i zaczęła swoją pokręconą opowieść. Dziwne przebudzenia u obcych ludzi, najczęściej gołych ślicznotek, Morisato; wreszcie doszła do Yuki Konse i poprzedniej nocy u Hanedy (pominęła jednak fakt przespania się tej ostatniej z Morisato po raz drugi). Kiedy skończyła jej słuchacz siedział wpatrując się w nią, jak zaklęty. Misato wyciągnęła rękę i zamachała mu nią przed oczyma, ale pan Tanaka nawet nie drgnął.

W sumie chyba nie jest tak źle…Przynajmniej nie patrzy na mnie jak na wariatkę i nie wzywa pogotowia dla czubków.

Agashi oparła łokcie na jego kolanach, wsparła głowę na dłoniach i zaczęła studiować uważnie jego twarz.

Ciekawe, ile jego mózgowi zajmie przetrawianie tych rewelacji?

W końcu po upływie mniej więcej pięciu minut na jego obliczu zaczęły się pojawiać różne grymasy, a na koniec przybrało ono wyraz głębokiego zdumienia.

– Zdajesz sobie sprawę z tego, że jestem człowiekiem nauki, racjonalnie myślącym? – przemówił wreszcie z wymuszonym spokojem.

– Myślisz, że to są wszystko moje urojenia? – odparła Misa-chan z równie wymuszonym spokojem. – Kiedy do mnie przyszedłeś… Powiedziałeś, że mogę ci zaufać, chciałeś, żebym ci się zwierzyła z tego, co mnie trapi. – Dziewczyna wstała i przygryzła wargę. – Jak widać miałam rację nie chcąc ci nic mówić… Ale niczego innego ode mnie nie usłyszysz, żadnych racjonalnych wyjaśnień. Zrób z tym, co chcesz…

Agashi odwróciła się i ruszyła do drzwi.

Lepiej było powiedzieć mu, że przespałam się z Saikim… Może by to jakoś normalnie potraktował.

Tanaka przeklął pod nosem i rzucił się za naszą bohaterką. Chwycił ją od tyłu i wtulił twarz w jej włosy. Jego dłonie splotły się na jej brzuchu, a ciepły oddech dotknął ucha.

– Nic nie byłoby gorsze niż wyznanie, że poszłaś do Hanamury – wyszeptał Ikeru i zaczął delikatnie całować jej kark.

– On mnie już w ogóle nie interesuje… To zamknięty rozdział. Teraz jedyną osobą, której pragnę… Jesteś ty. – Misato odwróciła się twarzą do niego – Ikeru.

Tanaka musnął delikatnie wargami korale jej ust i spojrzał głęboko w oczy.

– I wystarczyło jedynie pokazać ci się nago – zażartował barman, oparł ją o ścianę i podarował jej dłuuugi i namiętny pocałunek.

Gdyby był taki konkretny od początku, to nic z tego wszystkiego nie miałoby miejsca…

Ani Saiki, ani Konse Yuki, a już na pewno nie Morisato…

– Jeżeli dobrze zrozumiałem – zastanowił się Tanaka całując brzuszek Misy-chan, która oglądała z zainteresowaniem jedną z jego książek – to tej całej wiedźmie chodziło o to, że nie umiesz się zdecydować w swoich uczuciach… – Obecnie oboje znajdowali się na sofie. Misato opierała się na poduszkach w pozycji półsiedzącej, Tanaka natomiast leżał na boku, na wysokości klatki piersiowej dziewczyny. – Ale to się przecież zmieniło, prawda?

– Yhym – mruknęła Agashi. – I ty musisz to wszystko przeczytać po angielsku? Ja nic z tego nie rozumiem…

Ikeru chwycił podręcznik i odrzucił go z irytacją na podłogę.

– I nie musisz. – Westchnął barman wkładając jej kciuk do ust. – Mogłabyś się jednak łaskawie skupić na problemach, które ciebie dotyczą? Wybacz, skarbie, ale ja nie lubię chłopców… A on pojawia się co noc… Na całą noc!

– W takim razie… Musimy się pospieszyć. – To rzekłszy, Misato zaczęła zdejmować mu koszulkę.

– Moment, mała. – Powstrzymał ją Tanaka podnosząc się do pozycji siedzącej i przytrzymując jej dłonie. – Aż tak ci się do tego pali?

Misa-chan przymrużyła oczy, szybkim, pewnym ruchem popchnęła młodziana do pozycji leżącej i usiadła mu okrakiem na brzuchu.

– A ty co tak nagle nabrałeś skrupułów? – Panna pochyliła się do jego ucha i dotknęła go językiem. – Nie masz ochoty zrealizować swoich fantazji erotycznych na mój temat? – wyszeptała.

– Fantazji powiadasz… – zamyślił się barman. – Mam ich tak wiele… Sam nie wiem, od czego zacząć.

– Może od zdjęcia ciuchów? – zasugerowała Agashi niewinnym głosikiem, kontynuując to, co wcześniej jej przerwał.

Kamera oddala się powoli, robiąc najazd na stolik z notatkami – sugerując w ten sposób, że: 1. Ikeru powinien jednak skoncentrować się na nauce lub 2. mebel ten zostanie wykorzystany przez naszych bohaterów w celach poza naukowych – po czym następuje z wolna zaciemnienie planu, a w oddali słyszymy jeszcze przeciągłe oooch i…

 

Fin(ito)

* Żeby było jasne – ja dziadzia z brodą fanką nie jestem i czytania jego wytworów, szczególnie nieprzetworzonych przez kogoś, kto nie jest maniakiem psychoanalizy, nie polecam… To jest jeden wielki bełkot, moi drodzy. Jednak dla ciekawskich, acz niezorientowanych wyjaśniam. Teoria góry lodowej mówi o tym, że tylko mała część naszych procesów myślowych jest świadoma i nam dostępna; większość (i dotyczy to w znacznej mierze tych najgorszych i najbardziej wstydliwych rzeczy) znajduje się pod powierzchnią. To, co znajduje się nad poziomem wody (czyli wierzchołek rzeczonej góry), to jest świadomość, a to co pod wodą, nosi miano nieświadomości.
Koniec

Komentarze

Powiem, że spodziewałem się dłuższego zakończenia, bo w poprzednich częściach zdawało się, że pojawia się sporo wątków na boku (choćby Amerykanin, rozmowa z wiedźmą, dalsze wydarzenia w trókącie miłosnym). Dobre dialogi, zwłaszcza te przed ekscesami intymnymi :).Tymczasem mamy zwięzłe, ale bardzo skuteczne  domykające wszystko, co trzeba. Fajna końcówka z aluzjami do "stylu filmowego".

Ogółem, za całość chyba należy się 5. Konsekwentne utrzymanie w stylistyce, dobry rytm w obrębie całego cyklu (pomimo początkowo wolnego tempa), zgrabnie napisane, lekko się czyta.

Cieszę się, że się podobało :) I dziękuję za wszystkie komentarze.

Nowa Fantastyka