- Opowiadanie: AlexFagus - Waleczny Tryper i Krwawy Bug

Waleczny Tryper i Krwawy Bug

Witam. Oto początek mojej powieści, zależy mi na ocenie, czy bohaterowie i fabuła są ciekawi, i czy jest sens pisać dalej. Błędów nie powinno być, sprawdziłam i edytor podkreślał tylko nazwisko bohatera, a to się nie liczy, no i interpunkcyjne, ale to tez się nie liczy, bo tego normalny człowiek nie jest w stanie ogarnąć i po to właśnie wymyślono Korektorów. Będę wdzięczna za opinie i szczerą i konstruktywną krytykę, ale to moje pierwsze opowiadanie na grafomanie, więc jak się komuś bardzo nie spodoba to niech lepiej nie pisze bo będzie mi smutno. Wiem że jest długie ale za to dobre.

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Waleczny Tryper i Krwawy Bug

Słońce pomału zachodziło za borem przeświecając przez zielone jak trawa na wiosnę liście grabi i dębów. Nadchodził zmrok i ta przyjazna za dnia okolica zmieniała się nie do poznania w okolicę straszną, i ponurą niby opuszczone przez boga i ludzi zamczysko. Zajączki, sarny i inne leśne zwierzątka, kuliły się w norach szukając ciepła i pociechy w futrach swych towarzyszy swojej nie doli, sowy hukały głośno, i ponuro kryjąc się w leśnych odmętach, a stada lejków, które to tubylcy uwarzyli jako zwiastuny niewszczęcia wyły dziko i tłukły się do okien.

-Lejki się tłuką– zauważył filozoficznie ubrany na czarno jeździec nakładając kaptur głębiej na głowę -śmierć musi tańcować po okolicy

Ale nie otrzymał odpowiedzi na swoją uwagę, bo jechał sam i mówił do swojego konia, który nazywał się Srebrno-grzywy, i nie umiał mówić, bo, był zwykłym koniem, ale ze był nie zwykle mądry to zarżał smutno w odpowiedzi, bo zgadzał się ze się ze swoim Panem w 100 procentach.

Jeździec miał na imię Tryper Ar'Adal i był Pół-elfem. Ale nie był zwykłym Pół-Elfem, bo po ojcu był Pół-wampirem. Na dodatek był Wybrańcem, bo miał w sobie królewska krew swojej matki Królowej Leśnych Elfów, dlatego, nie straszne mu były leśne odmęty nawet nocą, ale nie mógł wyjawić swojego pochodzenia, gdyż romans stojącej po Jasnej Stronie Mocy Elfki z będącym Dziecięciem Nocy Wampirem nie byłby dobrze widziany na królewskim dworze i mógłby narobić jego Matce kłopotów. Dlatego Królowa Elfów gdy tylko dowiedziała się, że jest w ciąży , zaczęła ukrywać ciążę obwiązując sobie brzuch pasami z prześcieradła, a jak wymiotowała to mówiła, że to przez alergie co ją miała od dziecka. A kiedy mały Tryper przyszedł na świat to Królowa przebrała się za swoja służącą Anastazję i choć serce jej pękało na myśl o podrzuceniu swojego dziecka, bo mały Tryper był ślicznym bobasem z zaostrzonymi uszkami, i swoją śliczną błyszczącą w słonecznym blasku skórą, i trzymał ją za mały palec, jakby chciał poprosić „Mamo! Nie zostawiaj mnie!” to była odpowiedzialną Władczynią, i wiedziała, że nie morze przekładać swojego szczęścia nad Dobro Królestwa Elfów. Dlatego ukradkiem opuściła swój zamek i zaniosła niemowlę owinięte w pieluszki do klasztoru Bractwa Wojujących Mieczy, który na szczęście znajdował w pobliżu, więc nie musiała się długo włóczyć samotnie po nocy. Zostawiła kołyskę z pacholęciem tuż pod bramą klasztoru dołączając karteczkę, na której napisała, że to dziecko jest synem jej, Królowej Elfów, ale to tajemnica i prosi, żeby zakonnicy wychowali go jak swojego syna i żeby w przyszłości walczył ze Złem, aby wywabić plamę z jej honoru, która była spowodowana tym, ze podała się miłości i legła z Wampirem. I tak też się stało. A Królowa zapukała do bramy zęby zakonnicy wiedzieli, że ktoś do nich zapukał po czym odwracając się, na pięcie szybciutko wróciła do Zamku.

Tryper przez lata nie wiedział, kto jest jego matką i żył spokojnie w klasztorze ucząc się szermierki, i władania mieczem, ale ponieważ niedawno się dowiedział, gdyż skończywszy 18 lat i stając się pełnoletni Lord Dowódca Bractwa uznał, że powinien wyznać mu tę szokującą wiadomość, postanowił wypełnić dziedzictwo Królowej Elfów, i ruszyć w świat, by walczyć ze Złem. Zapytał więc Lorda Dowódcę, gdzie jest najbliższe Zło do wyplewienia, a ten mu odrzekł, że w Tajemniczym Lesie gdzie od lat w pełnię giną ludzie i bydło domowe, i było wiele skarg, więc Tryper nie wahał się ani przez minutę, tylko ucałował Lorda na pożegnanie, zarzucił na plecy swoje dwa dwuręczne, srebrne miecze i 3-funtowy, refleksowy łuk, po czym wskoczywszy na swojego ulubionego karego wałacha, ściągnął lejce, i popędził, ku przeznaczeniu, w to owiane tajemnicą i grozą miejsce.

I teraz właśnie dotarł tutaj, gdzie zaprowadził go, nieprzenikniony, Los.

Usłyszawszy nagle, cichy hałas w pobliskich chaszczach rzekł spokojnie do swojego konia:

– Zatrzymaj się Srebrno-grzywy tylko tak żeby nikt nie zauważył! Chyba jesteśmy śledzeni!

Mądry wierzchowiec pokiwał łbem i przystanąwszy na propozycji swojego Pana niepostrzeżenie znieruchomiał. Pół-elf zsunął się dyskretnie z jego srebrnego grzbietu, ale nim zdołał wyciągnąć miecze z tylnej pochwy głos z zarośli rozkazał mu głosem nie znoszącym sprzeciwu

-Ani drgnij Parszywy Krwiopijco! Bo wpakuję Ci strzałę prosto w serce.

-Nie jestem Krwiopijcą!- Oburzył się Tryper i mówił prawdę, bo po matce był zadeklarowanym wegetarianinem, i jaroszem, i nie pił krwi tylko czasem lubił przekąsić surowe mięso.

-Nie kłam Wampirzy Podmiocie! – Zawołał znowu głos, ale Tryper wiedział, że nie należy go słuchać, bo jak ktoś nie słucha argumentów rozmówcy, to nie ma z nim o czym rozmawiać tylko działać.

Poza tym nie bał się, że zostanie zabity przez strzałę, bo po ojcu, Wampirze odziedziczył trochę jego Mocy i zgładzić go mogło jedynie spenetrowanie olchowym kołkiem. Wyszarpał zatem spod swojego siodła ogromny łuk i odskakując od konia nałożył na cięciwę 3 strzały. Chciał schować się za końskim zadem i strzelać za jego winkla, ale ogon ogiera zasłaniał mu krzaki. Wyskoczył, więc zza pleców swojego wierzchowca i począł szyć z łuku do nie widocznego wroga. Zmrużył oczy, także soczewki tak mu się rozszerzyły, że ze szmaragdowo-zielonych źrenic został tylko ledwie-widoczny rąbek przypominający księżyc w nowiu, który pozwalał mu lepiej widzieć i strzelać nawet w egipskich ciemnościach. Żeby zaś nie zostać trafionym, nie stał w miejscu tylko robił uniki i skakał na lewo, i prawo nie przestawszy zakładać strzał na cięciwę i zasypując nie przyjaciela istnym gradem pocisków. Nie zdążył się nawet zdyszeć od tego skakania, gdy z buszu wyłoniła się odziana w trawiastą zieleń smukła postać i odrzuciwszy krótki prosty łuk ruszyła na niego z obnażonym mieczem i dzikim krzykiem na ustach.

Niewiele myśląc Tryper również rzucił łuk w kat, bo będąc obrońcom sprawiedliwości nie mógł niecnie wykorzystywać przewagi bojowej, tylko szybkim gestem wyciągnął zza pleców swe dwa potężne miecze i wykręciwszy nimi młynka ruszył na przeciwnika. Ten wykonał błyskawiczną zastawę rzucają się w bok i musiał przyznać, że ma do czynienia z prawdziwym fechmistrzem. Odrzucił więc na bok skrupuły i przywołując lata szkolenia w Bractwie, machnął młynka oboma swoimi mieczami, ale żeby zdezorientować okupanta, jednym kręcił do przodu, a drugim w poprzek. Była to parada, która nazywała się Taniec Ostrzy i słyszał o niej każdy szermierz na świecie, ale niewielu miało okazję podziwiać ja na własne oczy, więc gdy zobaczył go wróg przeląkł się nienażarty i zobaczył, że ma do czynienia z prawdziwym Mistrzem. Przez to stracił serce do walki, więc Tryper rozbroił go jednym ciosem mieczy. Trochę się bał, że nie zdoła powściągnąć swej nadludzkiej siły i odrąbie adwersarzowi obie dłonie, ale zostało mu trochę rozumu, także zdążył wypuścić oręż, i przyjął cios na gruby skórzany nagolennik.

Tryper odetchnął z ulgą, że obyło się bez krwi, bo chociaż jej nie pijał to widok buchającej z oderżniętych dłoni posoki mógłby przemóc jego skrupuły i rzuciwszy się na ofiarę zaczął, by chłeptać życiodajny płyn w prost z broczących krwią ran, co źle, by świadczyło o Obrońcy Sprawiedliwości. Na szczęście udało się mu uniknąć podobnie niefortunnej sytuacji.

Unieruchomił więc przeciwnika więżąc jego ramiona w stalowym uścisku swych rąk i odrzucił skrywający głowę najeźdźcy kaptur.

-O, rany… – Wyszeptał z przejęciem, a Srebrno-grzywy skinął łbem potwierdzając jego zdziwienie.

Za turkusowym skórzanym kapturem kryła się, bowiem, piękna jak u leśnej boginki dziewczęca twarz. Miała prosty piegowaty nosek i oczy błękitne jak rosnące nad pobliskim strumieniem niezapominajki (które początkowo były wypełnione rządzą mordu, ale ta znikała w miarę jak trwała w uścisku Trypra) oraz usta w kolorze świeżych malin, a na jej szyi lśnił naszyjnik z zielonych beryli. Wpatrywała się z podobną fascynacją w krępującego ją Pół-elfa, bo też zerwał z twarzy swój kaptur i objawił całemu światu swe przystojne oblicze lśniące leciutko w srebrnym świetle nowiu, a ona chowała się sama w puszczy, i nie widział dotąd równie pięknego mężczyzny. Poczuła w sobie dziwne ciepło, a jej dziewicza pierś zafalowała niczym łany zbóż pieszczone łagodnym, letnim zefirem. Spojrzała na ostre końce jego rzeźbionych niczym w marmurze uszu i przyznała

-Na prawdę nie jesteś Wampirem, a bynajmniej nie takim 100-procentowym

-Nie. Jestem synem Królowej Leśnych Elfów i przybyłem, by wyplewić lęgnące się tutaj Zło. – Wyjaśnił nieco zmieszany, bo zdradzał jej tajemnicę, ale czuł, że jest jej winien wyjaśnienia, bo wydawała się taka piękna i niewinna, że nie mogła być zła, tylko pewnie padła ofiarą życiowych perypetii. – a ty, kim jesteś? Boginią? Czy masz coś wspólnego z morderstwami, które miały tutaj miejsce?

-Nie jestem Boginią. – Powiedziała smutno. – Tylko zwykłą dziewczyną. Ale moi rodzice porzucili mnie w lesie, kiedy byłam jeszcze niemowlęciem i przygarnął mnie Krwawy Bug, który włada tutejszym Borem. Uczynił mnie swoją córką i Strużką swych Ziem. Krwawy Bug nie lubi, kiedy ktoś wchodzi do puszczy i nie pokoi jego poddanych. Starałam się wyganiać stad intruzów, ale niektórzy przemykali nie zauważenie, bo to duży las, a ja jestem sama jedna. I ginęli nieszczęśni z ręki mojego przyrodniego ojca. Widzisz, nie zawsze zgadzam się z jego zamiarami, ale prócz jego nikogo nie obchodzę i nawet nie wiem jak dałabym radę żyć bez jego pomocy.

-Mnie obchodzisz i chętnie się Tobą zaopiekuję. – Zaofiarował się rycersko Tryper, bo dziewczyna była naprawdę ładna i bardzo mu się podobała. – Nie mam do Ciebie żalu, bo jesteś tylko niewinną ofiarą nie sprzyjających okoliczności. Ale niestety muszę zabić Twojego przyrodniego ojca, gdyż nawet Bug nie może sobie tak bezkarnie chodzić i zabijać zabłąkanych wieśniaków. Przykro mi. Musisz mi powiedzieć, gdzie go znajdę.

-Na szczycie tego wzgórza między korzeniami prawiecznego dębu jest jaskinia. – Wyjaśniła niechętnie. – Tam jest wejście do jego Pałacu. A jednak kłamałeś… Nic Cię nie obchodzę… Nic a nic… – zaszlochała i wybuchła płaczem.

– Nie mów tak! Obchodzisz mnie! – Zaprotestował Tryper patrząc zbaraniały na łkająca jak bóbr niewiastę.

– Tak?!! A wiesz, co się stanie, jeśli przegrasz, a Krwawy Bug dowie się, że Ci pomogłam??!

Tryper popatrzył na zapłakaną blondynkę z szacunkiem, bo okazała się nie dość, że ładna to jeszcze inteligentna. Pomyślał przez chwilę.

– Nie martw się moja piękna. – Odezwał się po chwili. – Przywiążę Cię do drzewa. Jeśli wygram z Twoim przybranym ojcem wrócę, uwolnię Cię i będziemy żyć długo i szczęśliwie. A jeśli wygra on to będziesz mogła się bronić, że Cię zmusiłem do współpracy.

I tak zrobił. Przywiązał lejcami swojego ogiera dziewczynę do najbliższej sosny, a potem rozczochrał jej włosy i rozerwał koszulę oraz pomacał trochę po piersiach, żeby sytuacja wyglądała wiarygodniej.

Niemal już skoczył na grzbiet Srebrno-grzyw-ego, uświadomiwszy sobie, że jego przyszła wybranka jest całkiem bezbronna, a las jest pełen wilków, niedźwiedzi i innych , dzikich bestii. Chcąc nie chcąc szepnął do dzielnego wierzchowca:

– Zostań tutaj i broń Jej mój czworonożny przyjacielu. W dalszą drogę muszę ruszyć sam. Teraz, bynajmniej, wiem, gdzie szukać Krwawego Boga. Ufam Ci, bo jesteś najmądrzejszym koniem, jakiego znam.

Poklepał pocieszająco wałacha po pysku, pomachał, na pożegnanie, do jasnowłosej dziewczyny i ruszył w ciemność ku swojemu Przeznaczeniu.

Koniec

Komentarze

Brawo! Bis! Chcę więcej! To takie zajmujące i profesjonalnie napisane :) 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Mam wątpliwości co do tego tekstu, bo grafomanią czuć jak starymi skarpetami, a z drugiej strony czytało mi się świetnie i kilka razy się uchachałem. No i mam takie fo-pa co z tym zrobić.

:D

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

… palić, zalegalizować! Zalthcie :)

Najlepiej pisałoby się wczoraj, a i to tylko dlatego, że jutra może nie być.

No dobra. Przeczytalem jeszcze raz. Grafomania! :-)

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Ach, te doskonale zbudowane długaśne zdania i boki tekstu do przebrnięcia jak niemiecki blok czekolady o nazwie zacholeręniepamiętamjaktosięnazywa. Miód, miód po prostu miód z moich uszu i mleko z nosa!

Bravo!

A fabuła – iście genialna! Tak mnie zainspirowała, że chyba też ruszę ku Przeznaczeniu, tylko muszę skądś buchnąć konia.

:D

F.S

Moze zbuchać? :-)

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Do czego Ty mnie namawiasz? :D

F.S

Moi Drodzy Czytelnicy – śniąca, Zathcie, Kwizt Kwizs KW i FS!

Dziękuję Wam za tak miłe komentarze (w sumie to nie wiem czy ten Zaltha jest aby tak szczerze miły, ale na wszelki wypadek i tak dziękuję), mam zamiar pochwalić się nimi na fejsie i jeszcze wydrukować i dać do przeczytania babce od polskiego, bo ona mówi, że może i mam potencjał, ale jeszcze dużo pracy przede mną i karze mi czytać dużo książek, chodź nie wiem po co bo czytanie jest nudniejsze niż pisanie i zawsze jest na nie czas, a na pisanie nie, bo jak człowiek jest już po 30-stce to jest stary i mu mózg szwankuje, a palce dosięga artretyzm, więc nie może stukać w klawiaturę, stąd trzeba się spieszyć bo Wena tak szybko odchodzi, a Ci Wszyscy Wielcy Autorzy i tak pomarli, a płody ich chłonnych umysłów lgną się smutno do bibliotecznych półek, więc przecież nie uciekną, azaliż nie?

Miło mi również że opowiadanie owo skojarzyło się Wam z Peruwiańską Pietruszką Pięciopalczastą, bo to ładna roślinka jest, więc to miłe skojarzenie.

Całuję Was mocno i z Poważaniem

Wasza

Alex

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

pisz dalej! hi, hi, bo fajnie to napisałaś

i strasznie mi się smutno zrobiło jak ta elfka synka zostawiała, prawie się pobeczałam, mam nadzieję, iż się spotkają i jej wybaczy, pleaseeee

A Trypr jest fajowy i tą dziewicę tak dobrze potraktował

znalazłam jeden błąd:

obrońcą sprawiedliwości – powinno być obrońcom sprawiedliwości, bo sprawiedliwości jest wiele i to liczba mnoga

papajki

Ignorancja to cnota.

Ja?! Nie mily!? Niech ja tykko do domu wroce… (samrtfon ssie)

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

A masz!

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Przeczytałem. Uśmiałem się. Zielone Beryle powinny uznać Twoje zwycięstwo w tej grafomanii. Pozdrawiam rozbawiony.

Ja nie chcę nic mówić, ale na milę widać, że potrafisz pisać, choć starałaś się to ukryć, oj starałaś… ;) A ja się obsmarkałam przy tym:

jednym kręcił do przodu, a drugim w poprzek.

Boskie! Ogólnie zaserwowałaś mi całkiem sporo śmiechu. Aż żal, że tekst jest taki krótki. A po swoich ostatnich korektorskich przejściach, potwierdzam, że błędy z życia (rzyci?) wzięte ;)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Już niedługo tekst trafi do biblioteki i tysiące nieśmiałych pisarzy i czytelników NF zarazem, zbiorą się w sobie i opublikują później swe twórczości, przekonani że poziomem przewyższyli mistrza… :)

A tak serio to widzę, że “grafomanię“ ciężko będzie wygrać. Ale do końca jeszcze daleko, a mnie został jeszcze jeden strzał mwhaha :D

lol

Szczerze mówiąc, mnie tym razem jakoś nie trafiłaś. To znaczy trafiłaś, bo z tekstu jest radocha, a z radochy biblioteka, ale… jestem rozczarowany. Jakkolwiek czyni mnie to hipokrytą, bo sam przecież nic w sztuce profanacji (jeszcze) nie pokazałem, jest jak jest i inaczej być nie chce. Kilka razy rzeczywiście się uśmiechnąłem, ale boków ze śmiechu nie zrywałem – co w sumie dobre jest, bo zostały mi już tylko dwa, w dodatku tak cherlawe że prawy nachodzi na lewy i odwrotnie – a i Twój kunszt oprawcy literek nie wybił się jakoś ponad serwowaną tutaj przeciętną. A może po prostu od Ciebie, mniej lub bardziej świadomie, oczekuję pięć razy więcej niż od innych, bo Ty jesteś Alex Złotopióra (właśnie, muszę w końcu przeczytać stronki, na których są strąki) a ja jestem niezbyt-cichy wielbiciel Twojego talentu.

Jest też opcja – którą kupuję w worku – że jesteś po prostu za dobra, by zrobić coś dostatecznie źle, by było dobrze złe.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Z wielkim wymachem napisałaś swoją opowieść i zaparłaś w niej treści ponad miarę, a każda interesowniejsza od poprzedniej a następna to już w ogóle jest o czym gadać w długie zimowe wieczory, nawet jak ktoś powie, że nie ma o czym mówić.

Niewiele opisałaś uczące się walczyć dzieciństwo Trypra, ale za to o jego matce powiedziałaś co nieco, i było wiadomo, co rzuciło go na bezdroża i odstępy lasu puszczowego gdzie miał podjąć się wykonania planu jaki nałożyli na niego ci co go wysłali. Strasznie fajnie opasałaś jego spotkanie z dziewczyną, z którą nie wiedział jeszcze że będzie chciał być z nią, ale ułożył takie przemyślane alibi dla dziewczęcia, że potem to już i konia nie mając pod sobą mógł iść ku ciemności Przeznaczenia mu przeznaczonego chyba. Mam nadzieję że ono kładło się jasną plamą na jego przyszłości.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Powiem tylko tyle: czekam na kolejną część. Bardzo mi się. :)

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

@Katastrofo VII – cieszę się wielce, że Ci się podobało i oczywiście Tryper matce kiedyś wybaczy , bo jak nie jak tak, a przyznam się cicho, że i ja płakałam na tym kawałku, aż musiałam zjeść czekoladę na pocieszenie. Błąd poprawiony, dziękuję za uwagę.

@ryszardzie – milo mi niezwykle, że ci się podobało, tak sobie po cichu myślałam, że kto jak Kto, ale Ty pewnie docenisz realistycznie napisaną scenę walki. Co do szans u zielonych beryli – wątpię, bo przecież czarne konie tego wyścigu nadal rżą w stajniach, ale i tak mnie cieszy te 6 min chałwy;)

@regulatorzy – bardzo dziękuję za komentarz, fajnie, że przypadło Ci do gustu i za to że fajne było dla Ciebie to spotkanie z dziewczyną też dziękuję:)

 

Serious mode on

Zalth, Tenszo, ryszardzie, śniączko i Cieniu (tak?) dziękuję serdecznie za Bibliotekę.

@ Tenszo – miło mi, że rozbawiłam. Co do rzyciowości błedów – tak, oj, tak…;)

@ jandalbercie – wiesz, rzeczywiście trochę się obawiam, że

tysiące nieśmiałych pisarzy i czytelników NF zarazem, zbiorą się w sobie i opublikują później swe twórczości

ale ten tekst mógłby właściwie nosić tytuł “Wspomnienia z dyżurów”, zaś gdyby wszyscy przyszli adepci pióra wzięli przykład z rzekomej autorki i poprawiali choćby błędy wytknięte przez edytor oraz komentatorów to i tak byłoby cudnie:)

No i czekam na drugi strzał:D

@ Cieniu – przykro mi, że rozczarowałam. W grafomaństwie daleko mi do Mistrzów – i tych naturalnych, i tych z wyboru (taaak, wyczekuję z niecierpliwością na płody Braviego i Unfalla, btw – nie planujesz powrotu do Morzoziemia^^?). Ale muszę wyznać, że produkcja “Trypra” sprawiła mi masę radochy, poza tym napisanie za jednym posiedzeniem 11 tys znaków i zakończenie jakiegoś tekstu to takie cudowne uczucie… normalnie jakby się człowiek otrębów najadł;) Miałam nadzieję, że uda mi się stworzyć coś na konkurs Nazgula, ale dopadły mnie niespodziewane remonty, notariusze oraz inne plagi i raczej się nie wyrobię:( Więc tymczasem, jeśli masz ochotę zabić czymś posmak, zawsze służe zaproszniem na “Jesienne czereśnie” (drzemie sobie toto w kopiach roboczych, choć mu już rok stuknął)

@Morgiano – dzięki:)

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Wszystko, ale najbardziej:

jesteś tylko niewinną ofiarą nie sprzyjających okoliczności

i

pomacał trochę po piersiach, żeby sytuacja wyglądała wiarygodniej.

Toż to wymarzone alibi na misje ratunkowe, wyprawy w poszukiwaniu przeznaczenia oraz delegacje, ale ja nie jeżdżę… niestety.

Czy to jest sygnaturka?

Alex, Ty się nie zastanawiaj, Ty wysyłaj mnie to zaproszenie. Jeno nie proś o betę, bom niegodny choćby i drzwi przed Tobą otwierać. Za to przeczytam chętniej niż chętnie.

A co do rozczarowania, to – proszę Ciebie – ustalmy jedną wersję, baz żadnych niedomówień i nadinterpretacji: Tekst nie rozczarował mnie, bo był zły czy słaby (bo nie był) a dlatego, że nie był dostatecznie alexowaty. Tak więc nie ma żadnego posmaku do zabijania ni powodów do zgryzoty ni smutku

 

I nie, nie planuję powrotu do Morzoziemia. To znaczy:nie planowałem, bo teraz, to już w sumie nie wiem. Myśl sama w sobie jest świetna (a Cieniu dupa – oczywiście nie pomyślał o tym) ale Mam inny zamysł i chcę go zrealizować. Ale że czasu jeszcze mam trochę i jedno miejsce wolne w sakwie na teksty, to kto wie, kto wie…

Zawsze starałem się żyć i tworzyć wedle zasady, że pisanie ma sprawiać przede wszystkim radość, dopiero potem satysfakcję. Co prawda w pewnym momencie o tym zapomniałem (a teraz powoli, z trudem niejakim, sobie przypominam) ale i tak doskonale rozumiem, co czujesz. I cóż mogę dodać ponad: “Tak trzymać!”?

A, wiem co:

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

“ale żeby zdezorientować okupanta, jednym kręcił do przodu, a drugim w poprzek.“

To zdanie, proszę ja ciebie, rozyebało system :D

Gratulacje, już dawno (a może nigdy?) tak się nie uśmiałem! Składałem już gratulacje? A co tam, gratulacje!

Czaszka mówi: klak, klak, klak!

@Skullu, kchrobaku – cieszę się, że się podobało.

@Cieniu – wiesz, teraz drzwi przede mną otwierają się same (no, przynajmniej wahadłowe)i sztuczkę z latającym piwem też umiem zrobić;) Zaproszenie wysłane. No i czekam na realizację tajemniczego zamysłu:)

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Świetne! laugh

Dzięki, Blackburnie:)

w ramach samodoskonałości na podstawie kilku forów internetowych poprawiłam nieco interpunkcję.

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

w ramach samodoskonałości na podstawie kilku forów internetowych poprawiłam nieco interpunkcję.

Fakt autentyczny. Jóż komputer nie pisze: “Fatal error”. ;-D

A ja się ubawiłam. W sumie nigdy nie czytałam tekstów na Grafomanię i nie wiedziałam, czego się spodziewać. A grafomanienie przednie, tym bardziej, że mimo nagromadzenia potknięć i błędów tekst czyta się płynnie. Czyli nie przesadziłaś ;) No i te odmęty lasu oraz najbliższe zło do wyplewienia! 

 

Plus komentarz Regulatorki <3

The only excuse for making a useless thing is that one admires it intensely. All art is quite useless. (Oscar Wilde)

No, w porzo tekścior. Ale przy tych lejkach zwiastunach niewszczęcia to się trochę wystraszyłam. Całe szczęście że nie było tak źle. Mam nadzieje, że elfo-wampir przeszyje zdarcie z Bugiem. Wiec tego chętnie bym dalszego ciąga czytnęła.

Babska logika rządzi!

@Mirabell – dziękuję:)

@Finklo – oczywiście, że przeszyje. W końcu Krwawy Bug to nie Penicylina;)

(a niewszczęcie to nie mój pomysł tylko edytora – zeżarłam “ś” w nieszczęściu i z rozpędu kliknęłam pierwszą proponowaną poprawkę. I jak tu potem walczyć z losem;))

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Uff, po takiej dawce heroiszczyzny, aż się chce chwycić 2ręczne miecze i pognać na poszukiwanie Zła, ażeby przy okazji wychaczyć jakichś romantyczny romans :)

Dzięki, zygfrydzie. Heroizm to drugie imię Trypra. Trzecie to Mariusz;)

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Odczytaliśmy tekst rytualnie  z drugą połówką na głos bardzo mi się podobało ale jak się kończy???!

Dzięki, Brodo:) Skończy się oczywiście Uratowaniem Świata i może jakąś drobna tragedią, np. Ślubem, tak dla równowagi. Ale ciiii… – to dopiero po dwunastu tomach.

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Nauczyłaś mnie, że beryl nie zawsze musi być zielony!

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Cieszę się, Nevazie, że mogłam Ci przynieść kaganiec oświaty:D

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Nie wiem, czy to komplement, ale pisanie po grafomańsku wyszło Ci zacnie ;) Szkoda tylko, że przerwałaś w tak dramatycznym momencie, przecież wszyscy chcą poznać los Krwawego Buga… Bugu?

 

Moim faworytem (faworytami?) są wypełnione rządzą mordu niezapominajki ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Tyle lat ominęło, a Tfoje dzieło ciągle prezentuje Tfuj potencjał jak broń. Mucha nie siada, takie to zarombijste. Musze polecieć fszystkiem żeby widzieli czego nie umiom dostąpić. Coala3/4

Nowa Fantastyka