- Opowiadanie: Isenna - Zapleć dla mnie Baśń (WSZ - Bajka)

Zapleć dla mnie Baśń (WSZ - Bajka)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Zapleć dla mnie Baśń (WSZ - Bajka)

Mówią, że za siódmą górą i siódmym lasem, tam, gdzie zaczyna się uroczysko, stoi chatka ze ścianami z piernika i marcepanowym dachem. Mówią, że w tej chatce mieszka Baba Jaga o wyblakłych oczach, siwych włosach i trzech kurzajkach na nosie. Mówią, że kot wiedźmy pali fajkę, a jej kozioł nocami zamienia się w człowieka i krąży po lesie, próbując uciec, lecz drzewa wyciągają ku niemu gałęzie, a ich korzenie oplatają jego nogi, nie pozwalając mu odejść. Mówią, że gdy słońce chowa się za horyzontem i nadchodzi zmierzch, ostatnie promienie słoneczne mogą wskazać drogę do wiedźmiej chatki, chatki z piernika i marcepanów, w której mieszka Baba Jaga o siwych włosach, w której kocur pali fajki.

Rożne rzeczy szepcą wieczorami przy ogniskach. Opowieść plącze się po kątach izby.

*

 

– Zapleć dla mnie Baśń.

Przychodzili o zmierzchu, gdy dzień ustępował nocy, głupiutcy synowie młynarzy, poszukujący skarbów, dzielni książęta złaknieni sławy, złotowłose księżniczki uciekające przed okrutnymi macochami. Przedzierali się przez las, goniąc ostatnie promienie słońca, a gdy zapadała noc i księżyc pojawiał się na niebie, stawali na progu drewnianej chatki, w której pachniały zioła, lecz brakowało marcepanów i piernika. Ojciec zostawił najstarszemu bratu młyn, średniemu osła, a mnie nic i muszę znaleźć skarb, mówił chłopiec w podartej koszuli, przypatrując się Babie Jadze o siwych włosach. Chcę uratować ukochaną porwaną przez złego czarnoksiężnika. Wskaż mi drogę, kobieto, żądał książę o lokach jasnych jak len i tęczówkach błękitnych niczym czerwcowe niebo. Macocha kazała myśliwemu zabić mnie, szukam więc drogi do domku siedmiu krasnali, skarżyła się śliczna królewna.

– Zapleć dla mnie Baśń – powtórzyła księżniczka, blade dłonie nienawykłe do pracy zacisnęły się w pięści. Kolce jeżyn i malin bezlitośnie podrapały delikatne ręce, zostawiając na mlecznej skórze czerwone ślady. Niektóre królewny płakały, stając na progu chatki w porwanych sukniach, zmęczone i zmarznięte, a tam, gdzie padały łzy z niebieskich oczu, toczyły się po ziemi perły. Ta księżniczka miała jednak oczy szare jak kamienie w potoku i nie było w nich łez.

– Książę pokonał czarnoksiężnika – zaśmiała się Baba Jaga, kot, który nie palił fajki, miauknął cicho zza pieca. – Szykuje się ślub i weselisko, a Baśń dobiegnie końca. Nie myślisz chyba, że uciekniesz przed nią do chatki czarownicy, dziecino?

Włosy księżniczki były czarne jak heban, a policzki czerwone jak krew. Piękna, jak przystało na jedyną córkę potężnego króla, tylko jej oczom zabrakło błękitu i łagodności, błyskały w nich za to szare, gniewne iskry.

– Zabrał mnie daleko, na sam kraniec świata, gdzie stał zamek wzniesiony z czarnego kamienia, a wokół zamkowych wież nocami krążyły upiory – powiedziała księżniczka, splatając pokaleczone dłonie na kolanach. – To nie była ucieczka, bo Baśń przechadzała się ciemnymi korytarzami i gdy spałam, pochylała się nade mną, szepcąc wprost do mojego ucha.

– Dlaczego miałabym spełnić twoją prośbę, skoro tamta Baśń się kończy?

Milczała długo. Kot wyszedł ze swej kryjówki, otarł się o jej nogi, podrapane równie dotkliwie jak ręce, kruk wleciał przez otwarte okno wraz z podmuchem wiatru.

– Ponieważ kocham – wyszeptała w końcu, przymykając powieki. – Kocham, a baśnie o miłości są najpiękniejsze, w baśniach miłość powinna pokonywać wszelkie przeszkody. Tego mają uczyć, prawda?

Baba Jaga zaniosła się chrapliwym śmiechem.

– Niech więc Baśń się pięknie plecie – rzekła, mrużąc wyblakłe oczy, uśmiechając się szeroko, nieprzyjemnie. – Pamiętaj jednak, księżniczko, że za wszystko jest cena.

*

 

Księżniczka miała włosy ciemne jak heban i policzki czerwone jak krew, nie brakowało więc zalotników gotowych stawać w szranki z najdzielniejszymi z dzielnych, byleby zasłużyć na jeden jej uśmiech, jedno łaskawe spojrzenie. Kochał ją król – ojciec tak mocno, że czasem aż bolało go od tego serce, kochały ją damy dworu i służące, kochali się w niej wszyscy młodzieńcy z królewskiej drużyny, kochali ją poddani za urodę i dobroć. Jak całe królestwo długie i szerokie nie było ni jednej osoby, która potrafiłaby się oprzeć urokowi księżniczki.

Dnia pewnego, gdy spacerowała po łące, zrywając polne kwiaty, dostrzegł ją najpotężniejszy spośród czarnoksiężników, o oczach czarnych jak skrzydła kruka, lecz nie tak ciemnych jak serce, które nosił w piersi, choć przestało bić wieki temu. Ujrzawszy księżniczkę natychmiast jej zapragnął i porwał ze sobą na kraniec świata, do zamku wzniesionego z czarnych kamieni, gdzie nocami wyły upiory. Gdy król dowiedział się, jaki los spotkał jego ukochaną córkę, zapłakał rzewnymi łzami, płakały damy dworu i służące, płakali młodzieńcy z królewskiej drużyny, płakali poddani jak kraina długa i szeroka, a lament ich trwał trzy dni i trzy noce. Wreszcie, kiedy już zdawało się, że całe królestwo utonie w łzach, przybył na zamek młodzian w białej zbroi, dosiadający białego konia, stanął przed królem i rzekł, że czarnoksiężnika pokona, księżniczkę ocali i zwróci ją ojcu.

Taką baśń powtarzają na królewskich dworach.

*

 

– Obsypywali mnie kwiatami – mówiła zamyślona księżniczka, wyglądając przez okno chaty, gdy Baba Jaga przędła Baśń. Dziewczynie zdawało się, że widzi wśród drzew sylwetkę człowieka błądzącego wokół domku, lecz mogło to być zwykłe złudzenie. – Dostawałam najpiękniejsze suknie, perły, brylanty i rubiny. Przynosili mi podarki z dalekich krain, skarby odebrane rozbójnikom, skradzione ze smoczych jaskiń. Gdybym zapragnęła gwiazdy z nieba, dziesięciu ruszyłoby szukać właściwej drogi. Na jedno moje skinienie poszliby na koniec świata i jeszcze dalej, bo jestem księżniczką o włosach ciemnych jak heban.

Baba Jaga nie odpowiadała, pracowała w milczeniu, splatając ze sobą nici. Księżniczce jednak to nie przeszkadzało, dalej snuła swą opowieść, tę baśń ukrytą w drugiej baśni, bajkę inną od tej, którą powtarzano na gościńcach i po królewskich komnatach, mówiła, choć słuchali jej tylko stary kocur, kruk i wiedźma – a może i oni nie. Nieważne.

– Miał włosy i oczy czarne niczym krucze skrzydła – szeptała, gdy kruk sfrunął na jej ramię, pogładziła ciemne pióra, patrząc gdzieś w dal. – Ludzie twierdzą, że jego serce stanęło lata temu, stwardniało i stało się równie ciemne jak nocne niebo. Wyciągnął do mnie rękę, a leżały na niej trzy szare kamienie, tak twarde, jak twarde miałoby być jego serce, tak szare, jak moje oczy. Był najpotężniejszym czarnoksiężnikiem na świecie, mógłby dać mi księżycowy blask zamknięty w krysztale i słoneczne promienie uwięzione w pudełku, a ja podziękowałabym, żeby natychmiast o nich zapomnieć, ale on podarował mi tylko kamienie, nic więcej. Później czekał na mnie nad potokiem z każdym zmierzchem, a ja przychodziłam, wciąż przychodziłam, choć nigdy potem nie przynosił żadnych prezentów, zaś na zamku czekały jedwabie i błyskotki.

– I porwał cię ze sobą na sam kraniec świata, gdzie wznosi się zamek ciemny jak jego oczy, ponury jak jego serce – powiedziała Baba Jaga, przypatrując się niciom Baśni, szarym i czarnym, pozbawionym radosnych barw. – Demony wyły tam nocami, a po ogrodach spacerowały duchy. Zawsze jest jakiś czarnoksiężnik i zawsze jest jakaś królewna do porwania. I zawsze jest jakiś książę, który ją uwolni, by mogli żyć razem długo i szczęśliwie.

Księżniczka zaśmiała się, kruk siedzący na jej ramieniu zamachał skrzydłami, zerwał się do lotu, wypadł przez otwarte okno. Złociste ślepia kota przypatrywały się dziewczynie zza pieca, w którym można by ugotować drobnego chłopca.

– Porwał? Ależ ja sama za nim poszłam.

*

 

Wyruszył dzielny książę na kraniec świata, do czarnego zamku, gdzie okrutny czarnoksiężnik więził księżniczkę. Była to podróż długa i pełna niebezpieczeństw, bo na trakcie czekali zbójcy, smoki i potwory najokropniejsze, lecz w sercu młodziana nie znalazło się miejsce dla lęku, zaś jego miecz ścinał głowy rozbójników i straszliwych kreatur. Tymczasem księżniczka żyła w mrocznym zamku, gdzie nocą wycie upiorów nie pozwalało jej spać, zaś spojrzenie czarnoksiężnika śledziło ją, gdziekolwiek się udała. Każdego ranka siadywała w oknie zamkowej wieży i patrzyła na horyzont, pewna, że nadejdzie dzień, w którym dojrzy na drodze swego rycerza. Widziała, jak dzikie gęsi odlatują na południe, zabierając ze sobą lato, jak złociste liście opadają na ziemię, gdy jesień ustępowała miejsca zimie, jak z nieba spadają pierwsze płatki śniegu. I wreszcie, kiedy śnieg stopniał, a wszystko zaczęło się zielenić, budzić do życia, pierwsze promienie słońca odbiły się w białej zbroi księcia.

– Oto nadchodzi mój wybawca! – wykrzyknęła księżniczka, zrywając się na równe nogi, lecz zaraz strach opanował jej duszę, gdyż oto demony ruszyły na spotkanie księcia. Ten jednak nie obawiał się ni demonów, ni czarnoksiężnika, zabił wszystkie mary, a wreszcie stanął przed panem ciemnego zamku.

– Przynoszę kres twej tyranii – rzekł młodzieniec, miecz uniósł i przebił nim pierś okrutnika, zaś krew, która trysnęła, miała czarną barwę. Gdy książę wyciągnął broń z martwego ciała, okazało się, że kawałek ostrza ukruszył się, tak twarde było serce najpotężniejszego spośród wszystkich czarowników.

*

 

– Gdyby dobra wróżka chciała spełnić moje jedno życzenie, poprosiłabym o wieczność z tobą nad takim potokiem, jak tamten, nad którym się spotkaliśmy – powiedziała księżniczka do czarnoksiężnika, gdy przeminęło lato, odeszła jesień, upłynęła zima. Opierała policzek o jego pierś wsłuchując się w bicie serca czarnego jak krucze skrzydła, twardego jak szare kamienie, których barwę miały jej oczy. Księżyc stał wysoko na niebie, upiory krążyły wokół zamkowych wież, wyśpiewując monotonne kołysanki.

– Za górami, za lasami, w chatce z piernika i marcepanów mieszka wiedźma – odparł czarnoksiężnik, głaszcząc włosy księżniczki. – Ona potrafiłaby spełnić twoje życzenie, ale zrobiłaby to po swojemu, tak, że ludzie słysząc o twym losie wzdychaliby i mówili: oto nauka dla nas, człowiek nie powinien dostawać zawsze tego, czego pragnie.

– Cóż mnie oni obchodzą? – zaśmiała się, unosząc głowę, spoglądając w twarz czarnoksiężnika. – Naprawdę? Czy naprawdę istnieje taka wiedźma?

– Nie. Nie istnieje.

Może skłamał dlatego, że dosłyszał w jej głosie nadzieję, a może zbyt dobrze ją znał. Ona jednak znała i jego, przejrzała kłamstwo, wiedziała już, że gdzieś w lesie żyje wiedźma, choć zapewne nie ma piernikowej chatki. Pomimo tego nie sprzeczała się, przylgnęła tylko mocniej do czarnoksiężnika, który objął ją ramieniem. W powietrzu czuć było nadchodzącą wiosnę, wiosnę, wraz z którą przybyć miał książę i koniec Baśni.

*

 

Zabrał książę księżniczkę na swego konia białego, powiózł do pałacu króla – ojca, a ten wybiegł na schody, serdecznie ucałował córkę i zapowiedział, że następnego dnia poślubi ona swego wybawiciela, który prócz jej ręki dostatnie także pół królestwa. Wznieśli wtedy radosny okrzyk wszyscy zgromadzeni na dziedzińcu, a pierwsza Baśń zaśmiała się i rozpłynęła w powietrzu.

*

 

Książę także przybył o zmierzchu do chatki Baby Jagi, nie miał jednak białego konia ani białej zbroi. Chcę księżniczki, powiedział do wiedźmy o wyblakłych oczach i trzech kurzajkach na haczykowatym nosie. Chcę najpiękniejszej księżniczki na świecie do uratowania i połowy królestwa jej ojca, zażądał, gdy ostatnie promienie słońca schowały się za horyzontem. A Baba Jaga splotła dla niego Baśń, bo taki był los wiedźmy mieszkającej na skraju uroczyska. Książę zapomniał jednak, że czarownice bywają przewrotne. Uratował więc najpiękniejszą księżniczkę na świecie i powiózł do króla – ojca, nie wiedział tylko, że czarnoksiężnik zdążył zabrać jej serce.

– Jak ta Baśń się pięknie plecie… – wymruczała księżniczka, spoglądając na szare i czarne nitki splatane przez Babę Jagę. Ta druga Baśń, jej własna.

Wrzuć jeden do kałuży krwi, drugi zasadź w ziemi, a trzeci niech będzie zapłatą dla mnie.

– Istnieją też złe baśnie – przypomniała wiedźma, gdy nadszedł świt, a dziewczyna stanęła na progu chatki, gotowa ruszyć na kraniec świata, gdzie po czarnym zamku zostały ruiny.

– Wszystkie baśnie są złe. Dla smoków, czarownic, czarnoksiężników… A ja zapłacę każdą cenę – zaśmiała się księżniczka i wyszła, a w ręku trzymała szare kamienie.

*

 

Mówią, że na skraju uroczyska stoi chatka, w tej chatce zaś mieszka Baba Jaga, która potrafi spleść Baśń, a drogę do niej wskazują ostatnie promienie słońca. Mówią, że to za nimi pobiegła księżniczka, choć następnego dnia miał odbyć się ślub i weselisko. Mówią, że stało się tak, ponieważ czarownik zamienił serce królewskiej córki w kamień, czyniąc je podobnym do tego, które sam nosił w piersi. Mówią, że nikt nie widział jej więcej, ale powtarzają to półgłosem, gdy za oknami zapadną ciemności, a dzieci dawno już śpią, bo te słowa nie pasują do opowieści.

Czasem wędrowny bajarz – nie mający domu, swego miejsca na ziemi, więc pozwalający sobie na więcej niż inni – opowiada o ruinach ciemnego zamku na krańcach świata, gdzie płynie potok pełen kamieni tak szarych, jak szare były oczy księżniczki. Rośnie nad nim drzewo o korze czarnej i twardej, w jego koronie kruki wiją gniazda, a korzenie zanurzają się w wodzie.

Chcę wieczności z tobą, szemrze wesoło potok, jakby echem słów wypowiedzianych przez księżniczkę. Wtóruje mu tylko szelest liści czarnego drzewa, nic więcej.

 

 

 

Koniec

Komentarze

Opowiadanie milo się czyta, choć myślę że jest ono przeznaczone dla grzecznych dziewczynek. Lecz żeby sprawiedliwości stała się zadośc powiem, a raczej napiszę że bardzo podoba mi sie koncepcja odnowionej najki o Babie Jadze którą tak wiele razy słyszalem w dziecinstwie. Muszę się do czegoś przyznać, nie ukrywam że nie przepadałem za wyżej wymienioną starszą panią ale po przeczytaniu tej opowieści wydała mi się bardziej sympatyczna, i za to stawiam porządne 4.

OK, do konkursowych. :)

Bardzo dobrze napisane, wciąga i nie męczy. Najlepsze z konkursowych, jakie do tej pory przeczytałem i z tego tytułu masz 6. Zresztą na tle innych opowiadań też prezentuję się całkiem dobrze. Podoba mi się twój styl narracji. Zastanawia mnie tylko na ile treść mieści się w ramach konkursu? Zawsze myślałem, że bajki i baśnie cechuje prostota przekazu i wyraziste postacie.

Jorge0: Co do prostoty przekazu - nie zgodzę się do końca, bywa, że wcale nie są tak jasne i proste. Ale fakt, to bardziej antybaśń niż baśń, nie zdziwię się, jeśli z konkursowych wypadnie, niemniej miło mi się ją pisało i to się dla mnie liczy;p Cieszę się, że przypadło do gustu.

Hermankoszalek: A kto w dzieciństwie przepadał za Babą Jagą?;p Chyba tylko ja taka dziwna, ale ja to kibicowałam Tomowi, żeby wreszcie zeżarł Jerry'ego, więc... A za opinię dziękuję;)

Baśń czyta się dobrze i łatwo, mimo odrobinę poplątanej fabuły. Ciekawe odwrócenie stereotypów postaci i ładnystyl narracji bardzo mi się podobały. Piękne zakończenie.

Mocne 5.

Mnie też się podobało; sprawnie napisane, dam 5.

5 :)

Czuję się,jakbym czytał "opowieści sieroty", lepiej oddać zachwytu nie potrafię.
6/6

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Naprawdę bardzo dobrze napisane, podobała mi się narracja i świat jaki stworzyła autorka. Jak dla mnie 5

piateczka Isenna, slicznie i zgrabnie napisane:)

nie rozumiem zachwytu nat ta bajką ? pomysł niezły ale wykonanie juz nie. zle się czyta , wkoncu przelatujesz po kilka linii a nie o to chodzi . jakbym miał przeczytac tego więcej to bym padł. to naprawdę musi zostac poprawione ten pomysł jest tego warty by popracowac nad nim. Porządnie!!!

Szanuję opinię, ale to nie musi być poprawione i nie zostanie;) Wykonanie jest dokładnie takie, jakie miało być i jestem z niego znacznie bardziej zadowolona niż z pomysłu, który - w gruncie rzeczy - jest bardzo prosty i zupełnie zwyczajny. Mogłam napisać to zupełnie inaczej, poszłam w tym kierunku, ponieważ tak mi pasowało. Niektórzy lubią taki styl, inni nie;) Niczego nie zmienię, chyba, że ktoś mi jakiś błąd wytknie.

Trochę jest nawet w tym magii:) daje 5.

Genialne, magiczne i niesamowite. Podoba mi się klimat nocy mroku, dziwnej miłości i rożnych spojrzeń na baśń. Czuć chłód nocy w tym i blask kominka. Po prostu niesamowite!

Nowa Fantastyka