- Opowiadanie: syf. - Soczewka obiektywu

Soczewka obiektywu

No to krótkie opowiadanko na przetarcie szlaku w nowym roku. 

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Soczewka obiektywu

 

― Ta kobieta zabiła mojego syna! ― Płacze matka.

Kamera lekko się trzęsie. Dla dodania dramatyzmu ujęcia robione są z ręki. Zbliżenie na twarz, niezbyt starą, ale za to zapuchniętą od płaczu. Białka oczu są tak czerwone, że kolorem zlewają się ze skórą.

― Morderczyni!

Kamera łapie szerszą perspektywę. W tle budynek sądu ― kloc, który w świetle reflektorów, pochodni, rac i zniczy odcina się upiorną bladością na tle październikowej nocy. Przy wejściu do budynku stoi paru podenerwowanych policjantów. Odgrodzili się od tłumu metalowymi barierkami.

― Przypominamy ― mówi dziennikarka ― że Tomasz B. zmarł dzisiaj o godzinie dwunastej trzydzieści w szpitalu podczas operacji. Lekarzom nie udało się uratować jego życia…

Zbiegowisko liczy co najmniej dwieście osób. Kamera ślizga się po twarzach młodych chłopaków, bladych, na tle klubowych szalików; niepokój budzi przyjazd kilku radiowozów, z których wyskakują funkcjonariusze prewencji w kaskach i z tarczami.

Kamera w końcu łowi zapłakaną dziewczęcą twarz, oświetloną czerwonawym blaskiem znicza. Dziewczyna ma tlenione włosy i pikowaną kurteczkę. Widz może poczuć cierpienie przerwanej rozkwitającej miłości.

― …w tej chwili ― kontynuuje ― jak dowiedzieliśmy się, Marlena W. jest przesłuchiwana przez sąd, który rozważa zastosowanie wobec niej tymczasowego aresztowania…

Przy metalowej barierce robi się nerwowo. Policjanci odpychają protestujących, ruch ze strony tarczowników prewencji uspokaja zgromadzonych.

― Sytuacja, proszę państwa, jest napięta. Młody człowiek stracił życie na skutek postrzału, wynikłego ze sklepowej awantury.

― Kto mi wróci syna. ― Kamera od ogółu znów wróciła do szczegółu. Kobieta smarkała nos. ― Tomek miał osiemnaście lat i już mi go zabrali. Był taki dojrzały, pomagał w domu, przynosił pieniądze…

― Pani Marzena, matka zmarłego Tomka ― wpada w słowo dziennikarka ― samotnie wychowuje jeszcze troje dzieci. Chłopiec pomagał jej w utrzymaniu domu…

Dziennikarka przerywa, widząc harmider przy drzwiach sądu.

― Mamy chyba decyzję…

 

*

― To straszny samosąd… ― mówi ekspert w telewizyjnym studio.

Eksperta pokazano, gdyż sceny pod sądem przestały nadawać się do pokazywania.

― …żeby zabić za dwie butelki piwa.

― Ta kobieta chyba nie chciała zabić tego chłopaka ― wtrąca dziennikarka.

― To nie jest ważne. Ważne, że umarł człowiek. Człowiek, rozumie pani?

 

*

Kilka godzin wcześniej ― w zaciszu blokowiska.

― Tomek umarł ― powiedział Suchy, kolega z klatki, chowając komórkę do kieszeni.

― Pierdolona kurwa ― odparł Maniek, kolega ze stadionu.

― Gdzie jest ta jebana baba? ― spytał Seba.

― Psiarnia ją zawinęła ― powiedział kolejny kolega.

― Gruby ― rzucił Suchy. ― Skrzykniesz chłopaków i pójdziecie zrobić borutę pod komendą. Ja z Sebkiem pójdziemy spalić budę tej dziwki.

 

*

Słońce powoli zachodziło, kiedy pierwsze grupki ludzi, przeważnie młodych, zaczęły gromadzić się pod komisariatem Policji. Niektórzy mieli w dłoniach zdjęcia, inni szaliki ulubionego klubu. Ktoś przygotował naprędce transparent z napisem „śmierć za śmierć”.

Chłód powoli wypełzał z kup gnijących liści, spomiędzy konarów łysiejących drzew, wylewał się z kałuż na dziurawym chodniku. W dłoniach zgromadzonych zabłysły pierwsze znicze. Tłum ruszył w kierunku budynku sądu, gdy policjanci ogłosili, że tam znajduje się zatrzymana.

Promienie słońca skrzyły w szybach śmigłowca telewizyjnego, który zawisł nad pochodem.

 

*

― Młodzi ludzie ― głos komentuje obrazki z kamery w helikopterze ― przyszli solidaryzować się z rodziną zmarłego i wyrazić swój sprzeciw przeciwko bezsensownej przemocy.

Ludzie idą ulicami miasta. Tu i ówdzie płoną race. Policyjne koguty omiatają budynki zimnym światłem.

― …według najświeższych ustaleń zmarły Tomasz B. miał osiemnaście lat. Przyczyną jego śmierci była rana postrzałowa odniesiona podczas sprzeczki pod sklepem. Dokładna przyczyna zajścia nie jest znana…

O tym, że po południu sklep spłonął, się nie mówi.

 

*

Wraca przekaz spod sądu.

― …szanowni państwo, nie ma jeszcze decyzji. Natomiast prawdopodobnie na skutek złego zabezpieczenia terenu przez policję doszło do przepychanek przy bramkach ― kamera pokazuje karetkę ― i ucierpiały dwie kolejne osoby.

Kamera z powrotem obraca się w kierunku reporterki.

Mikrofon przystawiony jest do twarzy jednej z zapłakanych dziewczyn.

― Tomek to był mój kolega… ― chlipie. Pucołowata zaczerwieniona twarz jest doskonałym tłem dla płaczliwych słów. ― Za rok miał pisać maturę.

― To był dobry chłopak ― dopowiada osoba, której nie łapie obiektyw.

― Tam stoi Sandra, dziewczyna Tomka ― Pokazuje na zapłakaną dziewczynę w pikowanej kurteczce. ― Oni planowali wspólny wyjazd do Anglii…

― Śmierć za śmierć! ― zaczynają ryczeć zgromadzeni. ― Gestapowcy!

 

*

Rano.

― Matka ― powiedział Tomasz. ― Daj pieniądze, bo idę z kolegami.

― Nie mam.

― Daj. Z kolegami idę.

― Powiedziałam, że nie mam.

Młodzi mężczyźni spotkali się pod blokiem i poszli do sklepu. Wewnątrz była tylko jedna kulawa ekspedientka. Weszli i zaczęli kraść. Pierwszy wyszedł Suchy, zabrawszy piwo i paczkę parówek. Potem Gruby, który zwinął paczkę paluszków. Ostatni miał wyjść Tomek, ale kobieta zauważyła, jak chował puszki w majtki.

― Odłóż to ― powiedziała.

― Co? ― zapytał, idąc w kierunku wyjścia. ― Co pani ode mnie chce!

― Widziałam, jak kradniesz ― powiedziała kobieta.

― Pani się nie denerwuje, bo pani żyłka pęknie.

Kobieta zastawiła mu przejście.

― Spierdalaj, bo ci jebnę! ― krzyknął, odpychając kobietę.

Ekspedientka przewróciła się, rozrywając jednak bok jego spodni. Telefon komórkowy Tomka wpadł między regały.

Kobieta uderzyła głową o kasę ― po jej czole pociekła struga krwi ― i chwyciła  swoją torebkę.

Chłopak zaczął przewracać stojaki w poszukiwaniu telefonu.

― Stój! ― ryknęła.

Mężczyzna kątem oka dostrzegł wymierzoną w niego broń.

― Co jest, kurwa, w pizdę sobie tego straszaka wsadź. ― Podniósł komórkę i skierował się ku wyjściu.

― Stój, bo będę strzelać! ― Kobieta krzyknęła, a potem wypaliła w sufit. Posypał się tynk.

― Za browara chciałaś mnie, kurwo, odjebać? ― krzyknął, wybiegając ze sklepu. ― Wrócę po ciebie z kolegami.

Kobieta, jak na strzelnicy, wymierzyła i wypaliła.

Mężczyzna upadł na ziemię.

― O mój Boże… ― szepnęła i złapała telefon, by zadzwonić po pogotowie.

 

*

― …według słów rzecznika sądu nie ma podstaw, by aresztować kobietę ― dziennikarka relacjonowała, stojąc na tle okna sali konferencyjnej, za którym płonęły pochodnie. ― Miała pozwolenie na broń, której użyła w ramach tak zwanej obrony koniecznej, strzelając Tomaszowi B. w nogę podczas jego ucieczki po kradzieży sklepowej. Jego śmierć była natomiast nieszczęśliwym skutkiem postrzelenia. Marlena W. również kilka lat temu miała być ofiarą brutalnego napadu. Oddamy głos ekspertom w studio…

 

*

Następnego dnia o świcie z nieba zszedł Anioł Prawdy i pokarał tych, którzy sprzeniewierzyli się bożemu posłannictwu. Odebrał wzrok tym, którzy patrzeli, a nie chcieli widzieć, słuch tym, którzy słyszeli, a nie chcieli usłuchać, mowę tym, którzy mówili, a nie chcieli powiedzieć o prawdzie. Tedy przestali oni widzieć, słyszeć i mówić.

Amen. 

Koniec

Komentarze

Coś czuję, że właśnie tak wyglądają kulisy większości scen, w których ktoś nagrywa telefonem, jak zła policja obezwładnia spokojnego, niewinnego nastolatka na plaży/chodniku/podwórku pod blokiem. 

Pomysł dobry, realizacja również dobra.

Tylko kilka rzeczy irytowało mnie podczas lektury:

Kamera ślizga się po twarzach młodych chłopaków, wyróżniają się na tle klubowych szalików; niepokój budzi pojawienie się kilku radiowozów, z których wysypują się funkcjonariusze prewencji w kaskach i z tarczami.

Niefajne powtórzenia, źle brzmią w głowie podczas czytania, zaburzają płynność.

 Chłopiec pomagał jej utrzymaniu domu…

Zjadłeś “w”. 

― To straszny samosąd… ― mówi ekspert w telewizyjnym studio.

Eksperta pokazano, gdyż sceny pod sądem przestały nadawać się do pokazywania.

Kolejne niefajne powtórzenie, które na Twoim miejscu bym poprawił.

― Tam stoi Sandra. ― Pokazuje na zapłakaną dziewczynę w pikowanej kurteczce. ― Sandra i Tomek planowali razem wyjazd do Anglii…

Jakoś mi to nie gra w głowie. Nie sądzę, żeby ktoś wypowiedział się w taki sposób. Naturalniej byłoby “oboje”, albo samo “Planowali razem wyjazd do Anglii…

Kobieta, jak na strzelnicy, wymierzyła i strzeliła.

A może “nacisnęła spust”, zamiast “strzeliła”? Niby nie ma tu powtórzenia jako takiego, ale to także źle brzmi w głowie.

 

Przyjmij rady, bo też jestem Sebkiem i jeśli będzie jakiś problem, to Gruby skrzyknie chłopaków, a ja z Suchym spalimy Ci budę laugh

Dzięki – ogarnąłem uwagi. Eksperta zostawię, ponieważ podoba mi się to powtórzenie : )

I po co to było?

Jak to mówią, każdy medal ma dwie strony.

W zwykłym, szarym świecie często nie ma dobra i zła, jest jedynie instynkt.

Marzena miała pełne prawo do obrony, tak samo jak dzielnia miała pełne prawo wpienić się na nią za zabicie ziomka.

Można przyczepiać etykiety, że dresy, że zgraja patusów itp., ale czy to ma sens? Są ludzie, całkiem porządni, którzy mają tych mniej porządnych wśród bliskich, i za którymi skoczyliby w ogień, nawet jeśli oznaczałoby to odejście od pewnych ideałów.

Mimo wszystko zemsta nie prowadzi do niczego dobrego, ale to już inna sprawa.

Co do “soczewki obiektywu” – ja mam wrażenie że w naszej Rzeczpospolitej jest ona skupiona na czymś zupełnie innym. To władza i kontrolowanie stoi na piedestale, a zwykli członkowie społeczeństwa to degeneraci i przestępcy. W wiadomościąch tylko: gwałciciele, złodzieje, pijacy. Dla kontrastu wrzucone jakieś przypały polityków, żeby szaraczkowie mieli się na kim wyżywać, ale cała maszyneria jest dobra. Wszystkie te Trudne Sprawy, Szpitale i Szkoły w kółko o tym samym: idylla zakłócona przez jakiś zbrodniarzy, którzy są ukarani i wszystko wraca do normy. Każdy ma swoje za pazurami, nie jeden miał wiele i jakoś wyszedł na prostą. A co czeka na takich w wielkim medialno-systemowym szoł? Tylko potępienie.

Tak czy inaczej szort jest napisany dobrze i chociaż nie do końca zgadzam się z przekazem to daję 5.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Krótkie, ale niezwykle treściwe i, jak to zazwyczaj u Ciebie, bardzo blisko spraw codziennych, choć nie zawsze zwykłych.

 

Biał­ka oczy są tak czer­wo­ne, że ko­lo­rem zle­wa­ją się ze skórą. – Literówka.

 

O tym, że po­po­łu­dniu sklep spło­nął, się nie mówi.O tym, że po ­po­łu­dniu sklep spło­nął, się nie mówi.

 

i chwy­ci­ła za swoją to­reb­kę. – …i chwy­ci­ła swoją to­reb­kę.

 

szep­nę­ła i zła­pa­ła za te­le­fon, by za­dzwo­nić po po­go­to­wie. – …szep­nę­ła i zła­pa­ła te­le­fon, by za­dzwo­nić po po­go­to­wie.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Świetnie oddany nastrój panujący podczas takich zgromadzeń i sposób pracy dziennikarzy. Na dokładkę plus za niezwykle dynamiczną scenę w sklepie. Wymowa całości również do mnie trafiła. Krótko mówiąc zaraz biegnę kliknąć bibliotekę, tylko jeszcze kilka drobiazgów, które mi zazgrzytały:

 

rozważa zastosowanie wobec niej tymczasowego aresztowania… – to nie błąd, ale jakoś bardziej osłuchana jest fraza: tymczasowego aresztu.

 

Młody człowiek stracił życie na skutek postrzału, wynikłego ze sklepowej awantury – ten wynikły strasznie mnie uwiera.

 

― Kto mi wróci syna. ― Kamera od ogółu znów wróciła do szczegółu. Kobieta smarkała nos. ― Tomek miał osiemnaście lat i już mi go zabrali. Był taki dojrzały, pomagał w domu, przynosił pieniądze… – łamiesz w tym miejscu zasadę zapisu dialogów, mówiącą, że didaskalia powinny dotyczyć tylko osoby wypowiadającej daną kwestię.

 

wchodzi w głos dziennikarka wpada w słowo?

 

doszło do przepychanek pod bramkami przy bramkach?

 

Miała ona pozwolenie na broń – kompletnie zbędny zaimek…

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Jak zwykle dobrze napisane, bazujące na rzeczywistych wydarzeniach. Stylowo ciekawie poprowadzone, ale jak dla mnie oczywiste i przewidywalne do bólu. A fantastyka wciśnięta na siłę.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Regulatoro! – dzięki, poprawione

 

KPiachu – tymczasowe aresztowanie to prawidłowa nazwa instytucji, nawet dziennikarze już powoli się uczą, podobnie z tym “wynikłym”, prawnik tak powie, a dziennikarz powtórzy : D

Co do tych didaskaliów – wydaje mi się, że jeżeli jest taka zasada, to warto ją czasem złamać, jeżeli chcemy powiedzieć o zdarzeniu/czynności, które mają miejsce w trakcie wypowiadania słów objętych danym akapitem.

Reszta poprawiona. 

 

Bemiko! – dzięki, takie ryzyko szorta, że czasem puenta chwyci, a czasem nie ; ) Miło mi, że wyszło ciekawie pod kątem stylu.

I po co to było?

Popieram bemik.

Dodam – nie podobało się.

Stylizacja momentami nietrafiona, a momentami udana.

Nie rozumiem zupełnie narracji (czyje to wypowiedzi?):

mówi ekspert – ekspert to ekspert, narrator to wie

Eksperta pokazano, gdyż sceny pod sądem przestały nadawać się do pokazywania. – ocena narratora

Zbiegowisko liczy co najmniej dwieście osób. – ale nie więcej niż 300?, czyja to wypowiedź?

Tłum ruszył w kierunku budynku sądu, gdy policjanci ogłosili, – zaiste ogłosiliby to

niepokój budzi przyjazd kilku radiowozów, – czyj niepokój?

Pucołowata zaczerwieniona twarz jest doskonałym tłem dla płaczliwych słów. – czyja to ocena?

 

Na ekranie widać, jak około dwóch setek idzie przez ulice miasta. – co to za zdanie?

 

dialogów nie komentuję, gdyż i takie się zdarzają w TV

 

Ignorancja to cnota.

Czuję się, jakbym oglądała Polsat News, a nie czytała opowiadanie, to chyba dobrze, o to, jak mi się zdaje, Autorowi chodziło. Jednak dla mnie walorem fantastyki jest eskapizm, a nie odzwierciedlanie bieżących problemów. Także plus za stylizację, ale całościowo – nie w moim guście.

... życie jest przypadkiem szaleństwa, wymysłem wariata. Istnienie nie jest logiczne. (Clarice Lispector)

Katastrof – bywa i tak. Część uwag uwzględniłem, innych nie zrozumiałem, tak czy tak – dzięki za komentarz. 

 

Czuję się, jakbym oglądała Polsat News

To chyba dobrze ; )

I po co to było?

Przyjemnie jest przeczytać dobrze napisany tekst. Z mojej strony to tyle, bo przedstawiony świat mało fantastyczny – gdyby nie zakończenie, to wcale. Jakby brakuje głównego bohatera, którego losy albo przemianę mógłbym śledzić. Duży Plus za próbę (określając kolokwialnie) wyprowadzenia czytelnika w pole, z początku nastawiając go, że kobieta jest tym złem, a zabity chłopak ofiarą, potem na koniec odwrócenie – trochę jednak było to przewidywalne, ale wyszło całkiem dobrze. Anioł mnie zaskoczył, ale rozwiązania problemu w stylu Deus ex machina, niestety całkowicie destruują odbiór opowiadania. To wszystko jednak mój filtr i przypuszczam, że to przypadek nierokujący. Mam nadzieję, że swoim komentarzem wyjaśniam niską ocenę. Pozdrawiam.

Ryzyko ryzykownej puenty ; )

również pozdrawiam

I po co to było?

Syfie, między Autorem a oceniającym jest głęboka i szeroka przepaść. Wiem, łatwo oceniać, a stworzyć ciekawe opowiadanie to inna, o wiele trudniejsza sprawa. Dziś oceniam, ale wiem, że pewnego dnia role się odwrócą. Bez ryzyka nie ma zabawy. ;-)

 Puenta zaskoczyła, ale pozostawiła niedosyt, bo liczyłem na apokalipsę w wykonaniu

Seby i kolegów ;-)

Odebrał wzrok tym, którzy patrzeli – chyba patrzyli.

 

Tekst porządnie napisany i to chyba wszystko co mogę powiedzieć “​na plus". Minusami króciaka, moim zdaniem są:

– przewidywalność;

– błędy faktograficzne (zatrzymana jest w sądzie tego samego dnia – to aresztu już policja nie ma?);

– bardzo schematyczne przedstawienie postaci;

– pompatycznie wepchnięta fantastyka w zakończeniu.

Hmm... Dlaczego?

– błędy faktograficzne (zatrzymana jest w sądzie tego samego dnia – to aresztu już policja nie ma?);

 

Nu nu nu nu – Policja ma PIZę na max 48+24h, tymczasowe aresztowanie to osadzenie w areszcie śledczym na ustalony przez sąd okres :  P

I po co to było?

Przeczytałem z zainteresowaniem. Fantastyki tu nie zauważyłem, ale to mi w najmniejszym stopniu nie przeszkadza. Zarysowałeś tu problem rozstępu między winą, a karą, między chuligańskim zachowaniem kiboli a niespodziewaną śmiercią jednego z nich. To poważny problem społeczny – jaka jest granica obrony koniecznej a użyciem broni palnej. W Ameryce taki problem wymiar sprawiedliwości raczej rozstrzyga na korzyść napadniętej właścicielki sklepu. Pozwalanie na zuchwałe kradzieże w sklepach gdzie nie ma ochrony, prowadzi prostą drogą do demoralizacji młodych ludzi.

Osobnym problemem jest zachowanie mediów. Wiele z nich podgrzewa atmosferę, szukając sensacji i mocnego newsa. Rozdmuchiwanie historii doprowadza nieraz do zamieszek.

Zasługą autora tego tekstu jest, że nie staje po żadnej stronie. Relacjonuje fakty.

Daję plusa za dobre dialogi, natomiast minusa za powtórzenia i zdanie o wkładanie piwa do majtek. Przecież było zimno i złodzieje mieli kurtki. Pozdrawiam.

Dobrze oddajesz atmosferę wściekłości i pogoni za sensacją. Widać, że strona prawno-policyjna wydarzenia nie jest Ci obca. Przeszkadzała mi tylko ta fantastyka ex machina, wciśnięta na siłę do obyczajowego tekstu. Gdyby właściwe opowiadanie zaczęło się dopiero po interwencji anioła, to co innego…

Babska logika rządzi!

 zdanie o wkładanie piwa do majtek. Przecież było zimno i złodzieje mieli kurtki.

 

Sam kiedyś widziałem ; ) 

W tej skrytce chodzi chyba głównie o ewentualność przeszukania, jakby złodziej wpadł na straż miejską czy jakąś ochronę.

 

Wiele z nich podgrzewa atmosferę, szukając sensacji i mocnego newsa

Ten temat był dla mnie najciekawszy przy pisaniu tego opowiadania. 

 

Przeszkadzała mi tylko ta fantastyka ex machina

 

Trochę tak, liczyłem, że wyjdzie z tego taka metaforyczna puenta, ale widać nie do końca się udało, skoro wszyscy narzekają ; P

I po co to było?

@Syf. Do majtek to chowają skradzione fanty dziewczyny. Chłopcy mogą schować fant do bokserek. Twego tłumaczenia raczej nie kupuję. Natomiast nie pochwalam wciskania do dobrego, obyczajowego opowiadania elementu fantastycznego ni z gruszki ni z pietruszki. Masz niezły, publicystyczny temat, to się go trzymaj. Nie każde opowiadanie musi być na siłę zdobione fantastyką. Pozdrawiam młodego prawnika.

Przeczytałam, reportaż suchy, ciekawy to zdecydowanie na duży plus. :)

Choć element fantastyczny zupełnie do mnie nie przemówił. Odnoszę wrażenie, jak niektórzy, że wciśnięty na siłę. Bez niego byłby to tylko reportaż, a może i AŻ Bez tej końcówki zdecydowanie lepszy. Ogólnie i tak się podobało. :)

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Napisane sprawnie, z pozorami wiarygodności i dość udaną próbą pokazania obu końców kija. Niestety fantastyczna końcówka wygląda, jakby była była przyczepiona na gumę do żucia i – jak dla mnie – burzy odbiór opowiadania.

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Wątek fantastyczny zdecydowanie dodany na siłę. Jako obyczajowa opowieść o ludziach sprawdza się doskonale. Jako fantastyka już troszkę gorzej.

Pierwsza scena skojarzyła mi się trochę z filmem Wolny strzelec. Osoby zainteresowane podobnym tematem zachęcam do obejrzenia.

Oryginalna w swojej opinii nie będę,bo i ja uważam, że skądinąd świetny tekst zepsułeś końcówką. W trakcie czytania byłam prawie pewna, że przyklepię bibliotekę, ale po Aniele muszę się zastanowić i przetrawić. 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Klepnąć klepnę, bo klimat zrobiłeś iście “pod napięciem”, choć akurat tego bardziej przemielonego przez telewizję, niż widzianego “na żywo”. Kiedyś w mojej okolicy zbrodnia zdarzyła się niesłychana – pani została zabita przez pana, więc przyjechały tevałeny i zrobiły program, a ja, młody, głupi, niesprecyzowany, podszedłem postać sobie w tłumie (no, trochę z tyłu) – straszna kicha, powiem Wam. I zupełny odstrzał od tego, jak to wygląda na ekranie. Tak więc aspekt manipulacji przekazem bynajmniej nie jest fantasy. Manipulacja faktami, zapewne, też nie. A że lubię treści moralnego niepokoju, to w sumie na plus Ci to zapisuję. Wykonanie, choć momentami nieco traciła się ostrość przekazu i klarowność tego, co się dzieje, w sumie też. Za to historia pewnego morderstwa już do mnie nie trafia. Tak po prostu. Może to kwestia zbytniego przerysowania, może faktu, że użycie broni palnej przeciwko nieuzbrojonemu przeciwnikowi w tym kraju jest daleko idącym przekroczeniem obrony koniecznej, więc nie kupuję tego “braku podstaw do zatrzymaia” (inna rzecz, że przepisy prawa traktujące o obornie koniecznej i w ogóle posiadaniu broni to kolosalna bzdura), a może to i jeszcze kilka innych kwestii po troszku. Tak czy inaczej, nie trafiło. Zakończenie, będące już stanowczym przesytem moralnego niepokoju (czy jeszcze niepokoju?), tym bardziej. Zwłaszcza, że przy tym wszystkim jeszcze sprawia wrażenie napisanego tylko po to, by dopchać gdzieś element fantasy.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

No – końcówka ma też to do siebie, że bez niej dużo komentarzy by zapewne niosło treść “niby fajne, ale nie ten portal” : P

jak już wcześniej pisałem: ryzyko puenty

 

daleko idącym przekroczeniem obrony koniecznej, więc nie kupuję tego “braku podstaw do zatrzymaia”

Tu zasadniczo wzorowałem się na orzeczeniu sprzed paru lat, gdzie miało miejsce podobne zdarzenie; może za słabo zaakcentowałem, ale pani strzeliła kolesiowi w nogę, nie chcąc, aby uciekł ze zrabowanym mieniem, ale jak to bywa czasem przy postrzałach – gościu po prostu umarł. Ponadto zagroził jej, że wróci z kolegami i tak dalej. Bez wchodzenia w detale podstaw do tymczasowego aresztowania raczej by nie było.

Ale wiadomo – każdy inaczej widzi sprawę. 

I po co to było?

Aj za dużo jest takich historii w realu, żeby mi się o tym chciało jeszcze czytać. Dlatego m.in. wolę fantastykę (tę prawdziwą, nie taką tam upchniętą, żeby nie było).

Masz taki zwyczaj (eee… no może przesadzam, to dopiero drugie Twoje opowiadanie, jakie czytam) narracji “teledyskowej”. Trochę mnie ona drażni, ale się przyzwyczajam :)

Za to rzecz jest naprawdę dobrze napisana, opisana (choć przewidywalna, że oj), w takim fabularyzowanym stylu reporterskim.

Jako opowieść bardzo jest mi wszystko jedno, ale za wykonanie bra-wo.

Opowiadanie mi się podobało (ostatni akapit sobie pomijam ;).

Mam drobne wątpliwości co do drobiazgów. Abstrahując od tego, jak wielkim łobuzem był za życia denat, moim zdaniem przekroczenie obrony koniecznej jest ewidentne, a to z racji tego, że bandyta został postrzelony nie w momencie dokonywania napaści, a już w czasie ucieczki. Tak więc życie i zdrowie kobiety nie było już w tym momencie zagrożone, bo groźby karalne raczej nie mogą być podstawą do obrony koniecznej. Rozumiem, że obrona konieczna obejmuje też ochronę mienia, ale strzelanie do osobnika który zwinął butelkę piwa to raczej środki niewspółmierne do czynu. Druga sprawa to ukrywanie pod inicjałem nazwiska nieżyjącego już bandyty. Skoro jest martwy, to chyba nie toczy się przeciw niemu żadne postępowanie, a więc nie ma podstawy do ochrony. Oczywiście jeśli chodzi o prawo, jestem laikiem, więc jeśli mi, Syf.ie,  powiesz że tak jest i koniec, to dyskutować nie będę :)

Mam też trochę wątpliwości co do zachowania ekspedientki. Zdenerwowana, ba – roztrzęsiona, z rozbitą głową leżąc na podłodze, zamiast odetchnąć z ulgą gdy sprawca napaści pierzcha, z zimną krwią celuje i trafia tam gdzie chciała. Bez trzęsących się rąk, wątpliwości, czy nie zabije, albo postrzeli na ulicy niewinnego przechodnia. Prosta kobieta… No, nie wiem. 

Ale żeby nie było, że tylko marudzę – jeszcze raz – tekst mi się podobał. Tematyka, przedstawiony problem, jak został przedstawiony, po co i tak dalej. Jestem za.

Szort napisany świetnie – trzyma… nie wiem jak to nazwać, nazwę więc… klimat. Skondensowane emocje aż kipią. Ale napiszę szczerze: ostatnie zdania wywalone z grubej rury moralizatorstwa, natomiast sama historia choć świetnie opisana, to mimo wszystko jedna z wielu. W czasach radykalnie stronniczych mediów i wszechobecnej propagandy…

Kiedyś media dawały do myślenia ludziom, dzisiaj myślą/robią za nich. 

 

F.S

Bez trzęsących się rąk, wątpliwości, czy nie zabije, albo postrzeli na ulicy niewinnego przechodnia. Prosta kobieta… No, nie wiem. 

 

Wyszedłem z założenia, że skoro już ją wcześniej napadli, wystarała się o pozwolenie na broń, to również nauczyła się nią posługiwać w sposób zautomatyzowany. 

 

ostatnie zdania wywalone z grubej rury moralizatorstwa

Niestety, tak wyszło ; )

 

Dlatego m.in. wolę fantastykę (tę prawdziwą, nie taką tam upchniętą, żeby nie było).

Jak dobrze pójdzie, to za kilka dni wrzucę fantastykę ; P

I po co to było?

Mam do czynienia z ludźmi, którzy kradną. Przeważnie są to osoby które zrobią wszystko za alkohol, niestety w większości przypadków na zmianę ich postępowania nie ma już żadnych szans. Najgorsze jest to ze w momencie dramatu w najbardziej niekorzystnym świetle ukazywani są struze prawa.

Ech. Głupi ta strona ma engine. Znów straciłem długi komentarz przez chwilowe problemy z Internetem. 

 

Co chciałem napisać:

Fantastyka na końcu na siłę, psuje odbiór całkiem dobrego, niefantastycznego tekstu. Może powinniśmy pogodzić się z faktem, że od czasu do czasu stali bywalcy mają pomysł na tekst bez fantastyki i nie rzucać od razu komentarzami “gdzie tu fantastyka?” (może jakiś tag “niefantastyka”?), bo dzięki temu zyskamy możliwość czytania tekstów dobrych, choć niepasujących do konwencji?

Może powinniśmy pogodzić się z faktem, że od czasu do czasu stali bywalcy mają pomysł na tekst bez fantastyki i nie rzucać od razu komentarzami “gdzie tu fantastyka?”

 

Ciekawy pomysł ; ) póki co trzeba jednak sobie jakoś radzić.

I po co to było?

A ją powiem, że mi się i misiom też. Starasz się przejść z dobrze znanej wszystkim narracji telewizyjnej do przedstawienia drugiej strony medalu, jak to u ciebie – zwięźle, w punkt, realistycznie.

Wadą dla mnie nie jest końcówka, a przewidywalność. Ale może to ja i moja opinia o mediach? Zdaje się, podobnie dostrzegamy manipulacje w pogoni za oglądalnością. Bardziej podobałoby mi się, gdyby brak bylo jednoznacznego opisania napadu – mogłeś je zastąpić tylko poszlakami, tak by czytelnik musiał wybrać wersję, w którą wierzy.

A końcówką? Końcówkę odczytałem jako metaforę bezradności, coś jak “widzisz i nie grzmisz?!”, smutny komentarz bezsilnego obserwatora, ukryty za narracyjnym trikiem szept tęsknoty za prawdą i sprawiedliwością. Można też ją odczytywać jako swoiste przypomnienie o ideałach religijnych – bo przecież w naszej kulturze większość zna zarówno “nie będziesz mówił fałszywego świadectwa…”, “ nie kradnie” jak i “nie zabijaj”. Dowolność interpretacyjną tutaj się sprawdza, moim zdaniem.

 

Mię pasowało.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Napisanie ciekawego opowiadania bez fantastyki może świadczyć o umiejętnościach i talencie autora, który swobodnie porusza się w różnorodnych gatunkach literackich. Krąg czytelników w tym przypadku jest znacznie szerszy. Pozdrowienia.

Napisanie ciekawego opowiadania bez fantastyki może świadczyć o umiejętnościach i talencie autora, który swobodnie porusza się w różnorodnych gatunkach literackich.

 

Słuszna uwaga. 

 

Mię pasowało.

Dzięki za komentarz.  Wydaje mi się, że gdyby nie było jednoznacznego opisu napadu, to inaczej by wyglądała kwestia tymczasowego aresztowania. Natomiast w tak przedstawionej sytuacji jestem niemal pewien, że puściliby panią wolno. 

 

Swoją drogą – może warto machnąć konkurs na opowiadanie bez elementów fantastycznych, tzw. mainstreamowe? :P 

I po co to było?

Piszę tu bardzo rzadko, ale jak już weszłam i przeczytałam, to napiszę, choć w zasadzie nic specjalnie nowego w obliczu tego, co już napisano, obawiam się.

Tekst był dla mnie przewidywalny i mocno czarno-biały. Splot tych dwóch cech sprawił, że w moim odczuciu był dość banalny – zue media sprzedające to, co się lepiej sprzeda, prymitywna tłuszcza, niewinna ofiara jednych i drugich, no, że tak powiem, seriously?

I tu nie zgodzę się z krytykami końcówki, bo końcówka mogła uratować tego shorta. Końcówka w ogóle sprawiła, że zatrzymałam się na moment i pomyślałam, że hej, może o to chodziło. Może chodziło o coś w rodzaju zezłoszczonej bajki, komentarza, wyładowania frustracji, może jest w tym kawałku coś autentycznego, a nie tylko (wybacz to, co napiszę; i zaznaczę tu, że mówię o moim odbiorze tekstu i nie przypisuję Ci żadnych postaw) – snobizm i wyższość moralna nad półludzmi z blokowisk i ich samicami – blondynkami w pikowanych kurteczkach, z których rozkwitającej miłości można szydzić?

Tylko żeby ten tekst tak wybrzmiał, to wątek misji dziennikarstwa albo kontrastu między misją a rzeczywistością powinien się chyba pojawić wcześniej. Albo może końcówka po prostu powinna być bardziej dopracowana albo lepiej “przymocowana” do tekstu? Może warto by tu zagrać językiem na przykład, gdzieś wcześniej poprzetykać jednym czy drugim okołobiblijnym zwrotem. Bo tak jak jest teraz to faktycznie trochę wygląda na przylepioną, i trzeba w ogóle trochę wysiłku intelektualnego, żeby zwrócić na nią uwagę – do tego stopnia odstaje :)

Tylko żeby ten tekst tak wybrzmiał, to wątek misji dziennikarstwa albo kontrastu między misją a rzeczywistością powinien się chyba pojawić wcześniej.

 

Miło mi, właściwie dokładnie to miałem na myśli, klecąc opowiadanie. Być może faktycznie należało coś gdzieś wcześniej zasygnalizować albo uwypuklić. 

Dzięki za komentarz. 

I po co to było?

Mocne, dobre i niestety prawdziwe.

dzięki

I po co to było?

Ja czytając, przeniosłem się w przyszłość, gdzie Polacy mają pozwolenie na broń i dochodzi do takich sytuacji. Tekst odebrałem z początku jako propagandę, że niby Polacy nie powinni mieć dostępu do broni. Daję 4 za brak oryginalności i za końcówkę z aniołem, który jakoś nie pasuje do całości.

Nie zawsze szczera prawda jest prawdą obiektywną.

; )

I po co to było?

Ponad to, co zostało już napisane, raczej nic nie dodam – spodobał mi się “reporterski” styl, końcówka była niejednoznaczna i sprawiała wrażenie nie pasującej do całości.

 

Zważywszy, że starasz się, parafrazując Kolonko “pisać jak jest”, będę pierwszym, który przyczepi się do “czerwonych oczu”. Uważam, że powinny być “przekrwione oczy”, bo one są wtedy bardziej różowe niż czerwone. Moja żona się ze mną nie zgodziła.

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

dzięki, ciekawa uwaga co do tych oczu, może to kwestia percepcji kolorów.

I po co to było?

Zwał jak zwał, ale jestem ciekaw jaki kolor miałeś na myśli, wyobrażając sobie barwę oczu zlewającą się ze skórą : > (możesz podać w RGB).

Myślałem sobie jeszcze przez moment dziś o twoim tekście i pomyślałem, że zabrakło mi jakiegoś pozytywnego aspektu w Tomaszu. Wiem, że znajomi wypowiadali się o nim pochlebnie, ale narrator już niekoniecznie. A gdyby Tomasz miał jakieś twórcze hobby (hip-hop :D?), talent sportowy, gdyby rzeczywiście dbał o dziewczynę, był lojalnym kolegą (pewnie był, skoro koledzy się za niego mścili) ta postać znacznie nabrałaby głębi. W każdym człowieku można znaleźć jakieś plusy ;-).

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Pytanie, czy ten aspekt jest potrzebny i czy w ogóle ktokolwiek powinien o tym myśleć w chwili kradzieży, czy złodziej  ma jednak pozytywne i dobre strony? :P 

I po co to było?

Było bardzo dobre, aż do czasu pojawienia się tego anioła, który został jakby wklejony z innego opowiadania.

Nie podobało mi się. Tekst jest całkowicie bezbarwny, oczywisty, przewidywalny. Niestety, ale dla mnie to jest ułożenie płytkiej historii pod pewien truizm. Można było napisać coś o podobnym wydźwięku, ale z lepszą fabułą, wyraziściej albo przynajmniej z mocną puentą. A puenta to najgorsza część tego tekstu. Ogólnie rzecz biorąc chyba najgorszy tekst Twojego autorstwa zaraz po pewnym drabblu, jaki przyszło mi czytać. Nawet biblioteka mnie dziwi :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

bywa – ale dzięki za wizytę ; )

I po co to było?

Podobało mi się do momentu zakończenia. Moim zdaniem tekst prezentowałby się lepiej bez wciśniętej na siłę fantastyki, bo porusza bardzo ciekawy temat.

Pozdrawiam.

Przede mną ugnie się każdy smok, bo w moich żyłach pomarańczowy sok!

Moim zdaniem tekst prezentowałby się lepiej bez wciśniętej na siłę fantastyki

 

Wiadomo, ale wtedy można by mieć wątpliwości, czy to dobre miejsce na jego publikację – tak bez tej fantastyki : ) 

I po co to było?

W sumie zawsze można po prostu nie czytać zakończenia ;)

Przede mną ugnie się każdy smok, bo w moich żyłach pomarańczowy sok!

Mnie się podobało :)

Przynoszę radość :)

:)

I po co to było?

Miś się zgadza z tym, co napisał PsychoFish pięć lat temu. Wiedział wtedy, że będziemy zgodni? Ciekawe. :)

:)

I po co to było?

Nowa Fantastyka