- Opowiadanie: Tomek Warzycha - Słońce

Słońce

a

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Słońce

a

Koniec

Komentarze

Tomku, język może być eksperymentalny, ale Ty, niestety, wywołałeś tylko wzruszenie ramion. Przykro mi, ale nie kupuję takiej stylizacji – bardzo to wszystko nieporadnie brzmi. 

 Miał 21 lat – Miał dwadzieścia jeden lat.

Reszty nie podejmuję się poprawiać, bo ja przebudowałabym prawie każde zdanie.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Eksperymentalny język sprawił, że przeczytałam z trudem, nie do końca rozumiejąc, co czytam. Teraz zachodzę w głowę, czemu ten eksperyment miał służyć…

Nie zauważyłam fantastyki. :-(

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Czy sporadyczne rymy były zamierzone, jako część eksperymentu? Który, z przykrością stwierdzam, oceniam jako nieudany. Być może zawiniła historyjka, opisana tymże ponoć eksperymentalnym językiem. Ponoć, gdyż ani nie utrudnił czytania i zrozumienia, ani nie ułatwił, ani jakichś ukrytych sensów nie dodał. Moim, oczywiście, zdaniem.

I dziękuję za komentarze.

 

 

 Tomku, odważę się stanąć murem za twoim tekstem. Uważam, że twój eksperymentalny język jest niesamowicie wciągający. Poetycki, ale nie przesadzony, co mi się wyjątkowo podoba. Oczywiście nie jest idealny; da się wyciągnąć z tego znacznie więcej. No i znalazłbym kilka błędów, ale po co mówić o tym złym, jeżeli mam dobre odczucia.

nie myślał, nie oddychał, tylko jak pomnik ofiar wielkiej wojny, bezwzględnie końca świata wyczekiwał. “

katując nieprzerwanie obelgami wiatr

Aż słychać było skomlenie tchórzliwej jego duszy.

Te trzy fragmenty są moimi ulubionymi.

Fabularnie leży i kwiczy, ale dzięki stylowi jakoś się broni. Wyobraź sobie Tomku opowiadanie pełne akcji i emocji opisanych tym językiem – dla mnie, bomba! No i temat nieco ciekawszy, niż zauroczenie. 

Ja to kupuje.

Dziękuję i dobranoc :)

 

 

Każesz mi oceniać obiektywnie coś co jest bardzo subiektywne w odbiorze. Zawsze to jakieś wyzwanie, ale trafiłeś na grząski grunt, drogi Autorze.

Jak dla mnie masz bardzo nierówne wyniki.

 

“Dominowała kadr, skupiała chwilę i nim Mayer uchwycił tego przyczynę“

BadKid wypisał co lepsze, ale to też jest nawet niezłe :)

 

“Oczy miała błękitne, cierpliwe

Dostaję szału gdy czytam o “cierpliwych oczach“ “szlachetnym podbródku“ albo “gorących ustach“. Poszedłeś tutaj po najmniejszej linii oporu i to niestety widać :(

 

Radzę poczytać Schulza, albo coś w tym guście. I wymyśl coś ciekawego, bo samym językiem człowiek się nie naje :P

lol

Wyobraź sobie Tomku opowiadanie pełne akcji i emocji opisanych tym językiem – dla mnie, bomba!

Ja sobie wyobraziłem. Dla mnie to by była mina, nie bomba, a może nawet całe pole minowe. Moim zdaniem kwiecisty język i ozdobny styl nie nadaje się do opowiadania bardziej skomplikowanej historii, dla dynamicznej akcji (z emocjami to jeszcze może się udać). To trochę jak z pięknym ogrodem, pełnym kwiatów. Taki ogród świetnie nadaje się na spacer, albo żeby spotkać w nim piękną kobietę (jak w tym szorcie). Ale spróbujcie w takim ogrodzie zagrać w piłkę. Grządki kwiatów będą przeszkadzać w utrzymaniu dynamiki akcji, zasłaniać piłkę i rozpraszać uwagę obserwatora, czyli w naszym przypadku czytelnika. W efekcie nawet najpiękniej skonstruowane zdania, jeśli będą w nadmiarze, w najlepszym przypadku zleją się w tło i spowszednieją, w najgorszym będą przeszkadzać w odbiorze i przysłaniać sedno sprawy. 

No właśnie – przejdę do sedna, czyli do powyższego tekstu. Mnie forma nie przypadła do gustu, choć moim zdaniem pasuje bardziej właśnie do krótkich tekstów o mniej skomplikowanej fabule. Ale to już jest moje bardzo subiektywne odczucie, oparte na indywidualnych preferencjach i nie mające wiele wspólnego z oceną jakości tekstu. Po prostu wolę las, nawet ponury i ciemny, niż ogród. To nie znaczy, że nie lubię wykwintnie skonstruowanych zdań i niebanalnych porównań. Lubię, ale lubię je wyławiać z tekstu, jak złote rybki, a nie brnąć w nich po kolana. 

Eksperymentalności języka specjalnie nie dostrzegłam. Ot, trochę zbyt poetycki jak dla mnie, ale to kwestia gustu. Fabularnie w tekście prawie nic się nie dzieje. Zdziwiło mnie, że bohater niby taki geniusz, a nie przewidział banalnej rzeczy i słabo rozegrał sytuację.

Babska logika rządzi!

Tekst mnie znudził i w połowie odpłynąłem do krainy Madnarynków i Pomaranczów. Czytając krótką przedmowę, nastawiłem się na szereg neologizmów i łamańców lub innych tego typu form. Zawiodłem sie, bo jeśli eksperymentem miała być wymuszona poetyckość, to to eksperyment nie był.

F.S

Ja to jednak tradycjonalistka jestem. Przebijanie się przez ten eksperymentalny język mnie wykończyło i odpadłam w połowie.

Hmm... Dlaczego?

Nowa Fantastyka