- Opowiadanie: StanFord - Most

Most

Życzę miłego czytania. Proszę o szczere komentarze.

Nic więcej nie mogę napisać.

Jestem nowa.

:-)

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Most

Stałam tam czując we włosach wiatr. Chłodne podmuchy wyziębiały mój organizm, lecz to było jeszcze nic przed tym co miało się stać. Ten chłód był niczym w porównaniu z mrozem jaki panował w moim sercu. Uśmiechnęłam się z dziwną satysfakcją wiedząc, że to ostatnie chwile mojego życia. Dotknęłam zimną stalową rurę mostu. Spojrzałam w dół. Czarny nurt rzeki odbijał niczym lustro roziskrzone gwiazdy styczniowego nieba. Szum wiatru i chłodne powietrze dodawały mi pewności tej decyzji. Zdjęłam rękawiczki, rzuciłam je niedbale za siebie. Wdrapałam się na chłodną konstelację rdzewiejącego już mostu. Stałam tam po raz kolejny, sama. Czułam jak serce przyśpiesza, gdy spoglądałam w dół, jak kurczyły się mięśnie z ludzkiego strachu. Adrenalina. Zostało zrobić tylko krok by zniknąć z tego świata. Ale targnęły mną nagle emocje. Strach, lęk, nienawiść do samej siebie. Nie wiedziałam czy skoczyć. Czy może jednak dać sobie szansę życia. Kolejną szansę, którą zapewne bym zmarnowała. Choć godzinę temu byłam tego tak pewna, że chcę skończyć topiąc się w lodowatej wodzie. Spojrzałam jeszcze na świat z tej wysokości. Chciałam zapamiętać, że to on mnie zniszczył. Chciałam dać jeszcze jeden powód by popełnić samobójstwo. I w tym momencie usłyszałam krzyk. Przeraźliwy wrzask. Wołał mnie. Wykrzyczał moje imię tak głośno jakby chciał by cały świat go usłyszał. By niewidzialne stworzenia uratowały mnie słysząc jego wezwanie. Ale ja tylko odwróciłam się i zdążyłam ujrzeć jego wystraszoną twarz. Pełną bólu i strachu. Wszystko stało się tak nagle. Zimna rura uniemożliwiła utrzymanie równowagi. Nie byłam w stanie zgiąć palców, by złapać się barierki. Poślizgnęłam się i już leciałam w dół.

To było najdziwniejsze uczucie. Wszystko działo się w zwolnionym tempie. Leżałam niemal w powietrzu, słyszałam jego przeraźliwy krzyk rozpaczy. Zdołałam tylko zamknąć oczy nim uderzyłam całym ciałem o lodowatą taflę wody. I znów wszystko przyśpieszyło. Chłód objął nagle moje ciało, instynktownie zaczęłam walczyć o przetrwanie, lecz przestałam. Nie miałam już powietrza w płucach. Nie miałam siły by żyć. W mojej głowie nie pojawiła się żadna myśl. Umarłam by na zawsze o mnie zapomniano.

Koniec

Komentarze

Po pierwsze, tu nie ma fantastyki. Nie czepiałbym się jednak, gdyby tekst w jakikolwiek sposób się tu wpasowywał – a emo skok z mostu się tu za bardzo nie wpasowuje, niech ktoś rzuci kamieniem, jeśli się mylę.

Po drugie [chciałem tu coś napisać, ale nie daj boże, gdyby tekst odzwierciedlał to, co dzieje się w głowie autorki i ta skoczyła z mostu, mógłbym mieć przechlapane] dlatego – nie.

Po trzecie – tekst nie jest najlepiej napisany. Imiesłowy oddzielamy przecinkami od reszty zdania. Innych, ważnych przecinków też mi trochę brakowało, jak np:

Umarłam, by na zawsze o mnie zapomniano.

Ogólnie, autorko, napisanie czegokolwiek, to nie do końca dobry sposób na zyskanie sympatii czytelników :) Następnym razem postaraj się, żeby tekst miał ręce i nogi, wstęp, rozwinięcie i zakończenie i nie było emowy – choć ta ostatnia, to moja osobista preferencja – nie wiem jak inni ;)

Najlepiej pisałoby się wczoraj, a i to tylko dlatego, że jutra może nie być.

Wygląda to bardziej na wprawkę, niż poważny tekst o czymś konkretnym. 

Chciałbym móc powiedzieć, że walisz prosto z mostu, ale tak nie jest. Powielasz zdania o tym samym znaczeniu. Np słowo “chłodny” pojawia się niemal w co drugim zdaniu i to wygląda tragicznie, jakbyś miała ubogie słownictwo. Dużo błędów stylistycznych i interpunkcyjnych. Forma leży. 

No i jeszcze raz powiem, że tekst niczego nie wnosi. Nie wiadomo kto, gdzie i dlaczego. Dziewczynka se szła i się zabiła. Koniec.

lol

Brak fantastyki, brak przecinków i brak pomysłu. Ale nad wszystkim można popracować :)

Gratuluję debiutu, chociaż zamiast poklasku są gwizdy. Mam nadzieję, że to tylko podziała motywująco i twój następny tekst będzie lepszy.

Powodzenia i pozdrawiam.

Czaszka mówi: klak, klak, klak!

Stałam tam (czyli gdzie?) czując we włosach wiatr. Chłodne podmuchy wyziębiały mój (a czyj miały wyziębiać?) organizm, lecz to było jeszcze nic(,) przed tym co miało się stać. Ten chłód (chłodne, chłód – powtórzenia) był niczym (nic, niczym – powtórzenia) w porównaniu z mrozem(,) jaki panował w moim (a w czyim miał panować?) sercu. Uśmiechnęłam się z dziwną satysfakcją wiedząc, że to ostatnie chwile mojego (a ktoś miał jeszcze umrzeć?) życia.

 

Początek tekstu kuleje strasznie, potem już tylko utyka.

Koledzy już skomentowali co nieco. Ja dodam, że fabuła nie porwała, bo fanem takich tekścików nie jestem. Niemniej, witam na portalu i życzę coraz lepszych publikacji. :)

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

StanFord, chciałabym poznać przyczynę, dla której dziewczyna postanowiła odejść z tego świata. Piszesz: Spoj­rza­łam jesz­cze na świat z tej wy­so­ko­ści. Chcia­łam za­pa­mię­tać, że to on mnie znisz­czył. Co takiego zrobił jej świat? Gdy już będę to wiedzieć, może postaram się zrozumieć bohaterkę, spróbuję jej współczuć. Teraz nie potrafię.

Pamiętaj, że to co autor ma w głowie, to o czym wie tylko on, jest niedostępne dla czytelnika.

Tekst, niestety, nie jest napisany najlepiej. Wcześniej komentujący wskazali Ci już kilka usterek, ode mnie jeszcze kolejne.

Mam nadzieję, że Twoje przyszłe opowiadania będą coraz lepsze i bardzo fantastyczne. ;-)

 

Ten chłód był ni­czym w po­rów­na­niu z mro­zem jaki pa­no­wał w moim sercu.Ten chłód był ni­czym w po­rów­na­niu z mro­zem, który pa­no­wał w moim sercu.

 

Szum wia­tru i chłod­ne po­wie­trze do­da­wa­ły mi pew­no­ści tej de­cy­zji. – Raczej: Szum wia­tru i chłod­ne po­wie­trze do­da­wa­ły mi pew­no­ści, że to właściwa de­cy­zja.

 

Wdra­pa­łam się na chłod­ną kon­ste­la­cję rdze­wie­ją­ce­go już mostu. – Pewnie miało być: Wdra­pa­łam się na chłod­ną kon­strukcję rdze­wie­ją­ce­go już mostu.

Sprawdź słowniku znaczenie słowa konstelacja.

 

jak kur­czy­ły się mię­śnie z ludz­kie­go stra­chu. – Mięśnie, o ile mi wiadomo, nie są z ludzkiego strachu; mięśnie tworzy tkanka mięśniowa. ;-)

 

Chcia­łam dać jesz­cze jeden powód by po­peł­nić sa­mo­bój­stwo. – Komu desperatka chciała dać dodatkowy powód, by popełnić samobójstwo?

 

zdą­ży­łam uj­rzeć jego wy­stra­szo­ną twarz. Pełną bólu i stra­chu. – Powtórzenie.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Niestety, zgadzam się z przedpiścami.

Witaj na portalu, StanFord!

Hmm... Dlaczego?

Gdyby jakiś mutant (teraz są modne na portalu ;D ) zepchnął dziewczynę z mostu, gdyby uratował ją smok w ostatniej chwili przed uderzeniem w wodę, to… byłoby ciekawiej, a tak, smutnie i nieciekawie.

Witaj na portalu, autorko!

Witaj, ja też jestem tu nowa ;) Osobiście lubię takie tematy (chociaż nie ma w tym za grosz fantastyki), ale brakło mi w tym wiarygodności. Człowiek, który próbuje popełnić samobójstwo, nie myśli normalnymi kategoriami, w końcu nadrzędnym celem każdej żywej istoty jest przetrwanie. Brakuje emocji, wyjaśnienia dlaczego ta dziewczyna zdecydowała się na taki krok. No i końcówka niemrawa.

(…)zaczęłam walczyć o przetrwanie, lecz przestałam.

Mdłe i bezbarwne. Brakuje opisu tej walki, rozpaczliwych prób utrzymania się na powierzchni, panicznego lęku, który odbiera zdolność logicznego myślenia, niemożliwości zawołania o pomoc itd. Ale przede wszystkim emocji, uczuć, które towarzyszą w tym momencie bohaterce, myśli kłębiących się w głowie.

Pozdrawiam ;)

Czytam, a w głowie mi leci:

 

Might as well jump. Jump!

Go ahead, jump.

Get it and jump. Jump!

Go ahead, jump.

 

Krótko: Nie wiem kto, nie wiem dlaczego, nie wiem czemu miałbym się przejąć.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Scenka, z której niestety niewiele wynika. Żeby czytelnik przejął się losem bohaterki, najpierw musiałby się z nią związać emocjonalnie. Więc – o ile sam nie chadza na mosty z podobnym zamiarem, przez co może się z protagonistką identyfikować – wypadałoby pokazać, cóż pchnęło to dziewczę ku równie desperackiej decyzji (zniszczenie przez świat nie tłumaczy nic) i co bohaterka ma w sobie takiego, że powinniśmy jej współczuć i przejmować się jej losem. Bo obecnie ta śmierć wzbudza mniej emocji niż topienie marzanny.

Warsztatowo nie jest najlepiej – brak przecinków przy imiesłowach przysłówkowych oraz przed “czy”, “by”, “jakby”, powtórzenia, nadmiar zaimków.

Jedyny element fantastyczny, jaki zauważam, to śmierć bohaterki mimo narracji pierwszoosobowej – ergo relację zdaje nam jej duch.

Nie zrażaj się, pisz i dużo czytaj, a następne teksty z pewnością będą lepsze. Powodzenia!

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Nie chcę się pastwić za bardzo, bo komentarze mają raczej pomóc w kroczeniu przez trudy do gwiazd, ale nie mogę nie powiedzieć, że tekst jest koszmarkowaty.

 

Językowo jest bardzo źle. Poza wymienionymi wcześniej błędami, pojawiła się niewłaściwa odmiana przez przypadki: 

Dotknęłam zimną stalową rurę mostu.

Ja bym chyba jednak napisał Dotknęłam zimnej stalowej rury mostu.

 

Bardzo dziwna konstrukcja tutaj:

dodawały mi pewności tej decyzji

Doraźnie może lepiej dodawały pewności co do mojej decyzji albo potwierdzały słuszność (mojej) decyzji.

 

Widzę potencjał fantastyki w tej drugiej osobie, która pojawia się w opowiadaniu. Nie wiem, czy to jest realny, fizyczny człowiek. Może jakiś duch innego samobójcy, który został tam uwięziony przez własną decyzję o odebraniu sobie życia. To mógłby być wątek do rozwinięcia.

 

lecz to było jeszcze nic przed tym[+,] co miało się stać.

był niczym w porównaniu z mrozem[+,] jaki panował w moim sercu.

Dotknęłam zimną stalową rurę mostu

rury – zob. http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/dotykac-czego-czy-co;3765.html

Nie zaszkodziłby podział głównego bloku tekstu na kilka akapitów

 

Nie do końca rozumiem co się wydarzyło -

I znów wszystko przyśpieszyło. Chłód objął nagle moje ciało, instynktownie zaczęłam walczyć o przetrwanie, lecz przestałam. Nie miałam już powietrza w płucach.

Utopiła się? Nagle? Dlaczego? Czy woda nie wypycha człowieka w górę? Chętnie posłucham wypowiedzi eksperta.

Gdzie fantastyka? : >

 

Powodzenia w następnej próbie (literackiej, ma się rozumieć) : ).

 

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Chętnie posłucham wypowiedzi eksperta.

Z utopcami nie pogadasz ;D

Najlepiej pisałoby się wczoraj, a i to tylko dlatego, że jutra może nie być.

@Nevazie – ekspertem nie jestem, ale można poczytać: http://www.kryminalistyka.fr.pl/forensic_przyczyny_utoniecie.php i wyrobić sobie zdanie. Może się komuś przyda przy pisaniu, a jeśli pamięć mnie nie myli, dość zgodne z podręcznikiem do sądówki.

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Kwisatz, w mojej pracy często staram się wsłuchiwać w to, co woda ma do powiedzenia, ale o śmierci do tej pory nie rozmawialiśmy i pewnie nie będziemy rozmawiać : >.

Alex, piękne dzięki, ciekawa strona.

Dalej nie jestem przekonany do opisu autorki. Już pomijając bardziej biologiczne szczegóły, fragment: “instynktownie zaczęłam walczyć o przetrwanie, lecz przestałam”, jest po prostu drętwy.

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Lubię tego typu teksty, ale Twój jest po prostu nic nie znaczącą scenką. Nie przeraża, nie zachwyca, ciut zasmuca i tyle. Scen jakich wiele i za grosz fantastyki – a temat ma ogromny, niewykorzystany potencjał, jak to śmierć.

Nie poddawaj się i pisz dalej!

F.S

Muszę się zgodzić z przedpiścami. Dodam, że warto pomyśleć nad rozbiciem tego bloku tekstu na więcej akapitów. Szorcik nie jest długi, ale mimo wszystko…

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka