- Opowiadanie: endy - Zalążek drużyny

Zalążek drużyny

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Zalążek drużyny

– To będzie siedemset czterdzieści denarów – zwróciłem się do wysokiego wojownika, stojącego w zawadiackiej pozie przed kontuarem.

– Czemu tak drogo? – spytał marudnie rycerz, gładząc dłonią magiczne ostrze.

– To prawdziwy unikat, Ognisty Miecz Wulkanisa, sam się sobie dziwię, że tak tanio go sprzedaję – wyjaśniłem, starając się, by zabrzmiało to szczerze.

Mag w szarym płaszczu, który stał obok wojownika, szturchnął go drewnianym kosturem i chrząknął znacząco.

– Dobra, biorę – stwierdził krótko rycerz, podporządkowując się poradzie czarownika.

Schował miecz do ozdobnej pochwy, po czym ruchem głowy skinął na młodą blondynkę, stojącą po jego lewej ręce. Niezwykle szczupła i krótkowłosa dziewczyna, zręcznym ruchem smukłych dłoni, wysupłała z sakiewki srebrne denary, i położyła je na kontuarze.

– Dziękuję uprzejmie i życzę powodzenia w wyprawie – wypowiedziałem zdawkową formułę, uśmiechając się na widok brzęczących monet.

Wojownik i jego grupa pożegnała się równie uprzejmie, chociaż muskularny, zarośnięty osiłek w skórzanym pancerzu, właściwie tylko coś mruknął pod nosem, potrząsając dwuręcznym toporem.

– Ja jeszcze chwilkę zostanę, mam prywatną sprawę do maga – rzekł niespodziewanie łowca w zielonym płaszczu, poprawiając przewieszony przez ramię łuk.

Jego dość zaskoczeni towarzysze wyszli na zewnątrz, zostawiając przyjaciela w mini-sklepiku niemniej zaskoczonego czarownika.

– Słucham – rzekłem z powagą, gdy zostaliśmy sami.

– Klavres, to ja, Albinus Betto, nie poznajesz mnie?

Spojrzałem na tropiciela, starając sobie przypomnieć jego twarz. Bródka, wąsik, niebieskie oczy. Ubrany w bluzę i zielonkawy płaszcz typowego łowcy. Z pewnością nie był moim znajomym, chyba że należał do jednej z setek drużyn, które odwiedzały magiczną wieżę w poszukiwaniu przydatnych w wyprawie przedmiotów…

Chwileczkę… Albinus Betto?

– Albinus? Ten Albinus z Triverii? – spytałem zdziwiony.

– Ten sam – uśmiechnął się szeroko.

– Ale zaraz, przecież razem kończyliśmy studia, byłeś jednym z najlepszych magów… Co się stało? – Wskazałem na cisowy łuk o fantazyjnie wygiętym łęczysku.

– Ach to? – odrzekł Albinus, kładąc broń na ladzie. – Musiałem zmienić zawód. Nie szło mi najlepiej jako czarownikowi. Otworzyłem sklep z magicznymi przedmiotami, ale zarobek był kiepski i musiałem wszystko sprzedać. Potem brałem udział w kilku bezsensownych wyprawach po skarb, aż w końcu postanowiłem coś zmienić. Ciężko się załapać do drużyny trzydziestoletniemu magowi, wolą takich zaraz po studiach, albo starszych i doświadczonych. Nie jest lekko – westchnął.

– Łowcom jest łatwiej?

– Czasami… Wiesz, ten Lentulus wydaje się być gburem, ale jest naprawdę w porządku. Podsłuchałem w karczmie jak opowiadał o swoich planach i pomyślałem, że się przyłączę.

– Czemu nie jako mag?

– Maga już mieli, a przecież bez sensu mieć dwóch w drużynie, prawda?

W zakłopotaniu pogładziłem bródkę. Rzeczywiście, w żadnej szanującej się drużynie nie powinno być dwóch osobników o podobnych umiejętnościach. No, może z wyjątkiem osobników dobrze obracających mieczem.

– Niby tak… A więc zostałeś łowcą?

– Łowcą, tropicielem, zwiadowcą… jak wolisz. Zawsze dobrze strzelałem z łuku, zrobiłem tylko kurs z tropienia i kupiłem odpowiedni strój.

– Kurs z tropienia? Jest coś takiego? – spytałem zdziwiony.

– Tak, w stolicy, u takiego jednego elfa. Trochę kosztuje, ale naprawdę warto.

– Pewnie tak… – stwierdziłem bez przekonania.

– Słuchaj, Klavres – powiedział poważnie Albinus – specjalnie tutaj ich sprowadziłem, bo potrzebuję twojej pomocy. Jedziemy na Północne Pustkowia i szczerze mówiąc przydałby mi się jakiś magiczny przedmiot. Wiesz, w sumie tylko ten kurs skończyłem, nie mam dużego doświadczenia, a nie chcę żeby mnie z drużyny wyrzucili. Rozumiesz?

– Pewnie, że rozumiem… Ale wiesz, takie rzeczy kosztują…

– Spokojnie – przerwał Albinus gestem dłoni – mam pieniądze. Zostało mi trochę ze sprzedaży sklepu.

W zamyśleniu pogładziłem bródkę, po czym sięgnąłem pod ladę, wyciągając czarne, skórzane buty z wysokimi cholewami.

– To może ci się przydać. Tłumią dźwięki. Możesz bezszelestnie chodzić nawet po zeschniętych liściach.

– Super! – ucieszył się Albinus. – Wiesz, Klavres, ty zawsze miałeś talent do magicznych przedmiotów. Już na uniwerku nikt nie robił lepszych.

– Dziękuję za komplement, ale i tak nie dam ci ich za darmo. Sam rozumiesz, trzeba z czegoś żyć.

– Jasne, że rozumiem, nawet aż za dobrze. To ile?

– Sto denarów.

– Sto! Aż tyle? Za buty?– wykrzyknął Albinus.

– Magiczne buty – odparłem ze spokojem. – I tak po znajomości obniżyłem cenę. Przecież wiesz ile są warte. Jesteś magiem, czy raczej byłeś.

– W porządku – mruknął, sięgając do sakiewki.

– Zabawne – stwierdziłem z uśmiechem, gdy wykładał monety – myślałem, że ta dziewczyna trzyma kasę waszej drużyny.

– Ale każdy ma oprócz tego prywatne fundusze, to chyba jasne?

– No tak, to oczywiste. A swoją drogą czy to rozsądne powierzać pieniądze tego rodzaju osobie?

– Tego rodzaju?

– No wiesz… – rzekłem zakłopotany – złodziejce.

– Claudia woli określenie łotrzyk – odparł Albinus. – Albo łotrzyca. Nie mamy podstaw, żeby jej nie ufać.

– Rozumiem, ale wiesz, różnie z takimi bywa. Bierzesz do drużyny takiego złodzie… łotrzyka – szybko poprawiłem – i pewnego ranka budzisz się bez konia i dobytku. Jeśli ktoś jest z zawodu zło…, łotrzykiem, to zwykle nie jest osobą szczególnie godną zaufania.

– Jest najlepsza do pilnowania pieniędzy, bo nikt jej nie okradnie. Zna sztuczki złodziejskie i wie jak się ustrzec przed rabusiami.

– Quis custodiet ipsos custodes? – spytałem z uśmiechem.

– Kto pilnuje strażników… – odrzekł Albinus, także z uśmiechem. – Nie jestem już magiem, ale jeszcze pamiętam Starszą Mowę. Po prostu to kwestia zaufania. Trzeba mieć nadzieję, że łotrzyk nas nie okradnie, barbarzyńca nie zatłucze w bitewnym szale, a czarownik nie zmieni w ropuchy.

– A właśnie, skąd wzięliście tego czarownika? Jest chyba dość stary…

– Celsus? Nie wiem, podobno pochodzi z południa. Trochę mądrala z niego, ale chyba zna swój fach. Mam tylko nadzieję, że mnie nie zdemaskuje.

– Bardziej obawiałbym się tego waszego dowódcy, wygląda na inteligentnego.

– Lentulus jest sprytny, ale to tylko zwykły wojownik.

– Nie wiem czy taki zwykły – zauważyłem. – Miał rycerskie znaki z Aretanu. Pasowany?

– Jak najbardziej – potwierdził Albinus. – To prawdziwy rycerz.

– Może u siebie. Na terenie Imperium ten tytuł nie ma wielkiego znaczenia. A tak właściwie to dlaczego kupił dla siebie miecz z waszej wspólnej kasy?

– Wiesz, większa część tej wspólnej kasy to jego pieniądze – Albinus w zakłopotaniu podrapał się po głowie. – Pochodzi z bogatej, Aretańskiej rodziny, ale walczy całkiem nieźle, szczególnie konno.

– Młody bogacz szukający wrażeń – podsumowałem z przekąsem.

– O nie, mylisz się co do niego – zaprotestował Albinus. – Nigdy się nie wywyższa, każdego traktuje tak samo, bez względu na pochodzenie. A przy tym jest trochę ufny, naiwny i prostolinijny. Co prawda nie aż tak prosty jak Cernix z Archonu, ale z pewnością nie podejrzewa kim naprawdę jestem.

– Archon? Tak jak ten Archon, miasto na ziemiach barbarzyńców? – spytałem zaskoczony.

– Cernix stamtąd pochodzi, to takie dziwne?

– Właściwie to nie bardzo – stwierdziłem, przypominając sobie dwuręczny topór, skórzany pancerz i bełkotliwy pomruk zarośniętego osiłka.

– Trzeba przyznać, że udało wam się zebrać ciekawą drużynę – dodałem, kiwając głową z uznaniem. – Mag, złodziejka, barbarzyński wojownik, rycerz i łowca. Brak wam tylko przedstawicieli innych ras, krasnoluda albo elfa…

– Pewnie często takie widujesz – zauważył Albinus.

– Właściwie to nie. Często widuję zbieraniny przypadkowych ludzi, których niewiele ze sobą łączy. Drużyny widuję rzadziej.

– A jaka to różnica?

– Dla mnie bardzo duża. Na początku każda taka grupa to tylko zlepek osób o różnych umiejętnościach; prawdziwa drużyna powstaje z czasem. Tworzą ją wypróbowani towarzysze broni, którzy uzupełniają się nawzajem i nie opuszczą przyjaciół w potrzebie. Nie można nazwać drużyną zwykłej grupy awanturników, których nic ze sobą nie łączy, oprócz tego, że przypadkowo znaleźli się w tym samym miejscu i czasie. Takie zespoły rozpadają się już po kilku dniach wędrówki i to nie dlatego, że trafiają na potężnych wrogów. O wartości drużyny świadczy nie tylko zachowanie w walce, codzienne sytuacje też bywają czasem prawdziwym testem wytrzymałości. Na miano drużyny trzeba sobie zasłużyć.

– A my czym zasłużyliśmy?

– Właściwie to jeszcze niczym, nadałem wam ten tytuł po znajomości – uśmiechnąłem się szeroko. – Powiedzmy, że w tej chwili jesteście zalążkiem drużyny.

– Rozumiem, postaram się zapamiętać. Szczerze mówiąc, nie wiedziałem, że potrafisz wygłaszać takie przemowy. – Albinus był lekko zdziwiony.

– Kwestia wprawy. Kiedy jesteś czarownikiem i mieszkasz w magicznej wieży, ludzie oczekują od ciebie mądrych rad i filozoficznych przemyśleń.

– Tak, taki już jest ten nasz fach – Albinus mrugnął porozumiewawczo. – W każdym razie dziękuję za buty.

– Nie ma o czym mówić. Mam nadzieję, że będą przydatne.

– Na pewno. Rozmiar jest w sam raz – powiedział, zakładając Magiczne Cichobiegi. – Do zobaczenia, Klavres.

– Do zobaczenia, Albinus – odrzekłem.

Były mag przewiesił łuk przez ramię i ruszył w stronę drzwi.

Poruszał się bezszelestnie, jak na prawdziwego łowcę przystało.

 

 

Koniec

Komentarze

Kiedy zobaczyłem zakładkę „Film Drużyna”, po prostu nie mogłem się powstrzymać od napisania tego shorta. Mam szczerą nadzieję, że to będzie naprawdę ciekawy film, a brak wielomilionowego budżetu i widowiskowych efektów specjalnych, zrekompensują interesujący, nietuzinkowi bohaterowie.

A za to mnie się ten zalążek bardzo spodobał :)
Ocieka klasyką, że aż miło, bardzo przyjemny, naturalny styl dialogów. Żadnej pretensjonalności.
Ciekawe, czy dałoby się rozwinąć...
5/6

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Idę za Dj Jajkiem i też stawiam piatkę. W sumie całe opowiadanie to tylko dialog, ale naprawde fajnie i ciekawie napisany. Fakt, przydała by się kontynuacja, pomysl o tym endy. Ja na pewno przeczytam z chęcią.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

- Do zobaczenia, Klavres.
- Do zobaczenia, Albinus - odrzekłem.
A nie mógłbyś stosować siódmego przypadka, Andy?
Znowu muszę*) pochwalić. Lekko się czyta, błędy w oczy nie kłują...

*)"muszę" to dla zmyłki.

- Do zobaczenia, Klavresie.

- Do zobaczenia, Albinusie - odrzekłem.

Sam nie wiem - brzmi jakoś zbyt wytwornie, jakby profesor polonistyki żegnał się z autorem słownika ortograficznego. Jednak wolałbym zostać przy mowie potocznej czyli wołaczu imienia równokształtnym z mianownikiem.

Aleć lyterhaturrę tworzysz, endy; cytaty z dziełł Twych do dykcyonarzów zaczerpywać będa, a tu masz, forma poprawna Authorowi pretensyjonalną się wydawa...
Nie przesadzaj, jakie znów "zbyt wytwornie".  Może dla takich, którzy znają jeden znak przestankowy w postaci pięcioliterowego słowa, to zbyt, ale dla normalnych ludzi nie zbyt.

Postaram się następnym razem zwrócić na to uwagę, być może rzeczywiscie trochę przesadziłem z prostotą głównych bohaterów - w końcu to absolwenci uniwersytetu.

>Wojownik i jego grupa pożegnała się równie uprzejmie, chociaż muskularny, zarośnięty osiłek w skórzanym pancerzu, właściwie tylko coś mruknął pod nosem, potrząsając dwuręcznym toporem.

Wojownik i jego grupa pożegnali się? I jeśli żegnali się uprzejmie, to mruknięcie wojownika temu przeczy. Może jakoś tak: Towarzysze wojownika pożegnała się uprzejmie, ale on mruknął tylko cos pod nosem...

>Jego dość zaskoczeni towarzysze wyszli na zewnątrz, zostawiając przyjaciela w mini-sklepiku niemniej zaskoczonego czarownika.
- Słucham - rzekłem z powagą, gdy zostaliśmy sami.

Właściwie jaki typ narracji wybierasz? W pierwszej osobie, drugiej, trzeciej? ;)

>starając sobie przypomnieć
Starając się?

>przecież razem kończyliśmy studia

„Nie brzmi klimatycznie"

Co do stosowania słów mag, czarodziej, czarownik. Niektórzy uważają, że dwa ostatnie nie są synonimami (w necie można znaleźć wyjaśnienie). Czarownik brzmi trochę ludowo. Jeśli studiował (magię?) to może jest czarodziejem? Wiem, marudzę.

>- Spokojnie - przerwał Albinus gestem dłoni

Albo przerwał mówiąc „Spokojnie", albo przerwał gestem dłoni.

>Zostało mi trochę ze sprzedaży sklepu.

Sprzedał budynek? To mógł sobie kupić coś fajnego.

>- Super! - ucieszył się Albinus. - Wiesz, Klavres, ty zawsze miałeś talent do magicznych przedmiotów. Już na uniwerku nikt nie robił lepszych.

Super? Uniwerek? Jeden pisarz nazywa to allotopią (mniej więcej to).

SilkRoad EnjoyMax. Bot loaded. Set language: polish (beta).
Stall „Magiczna Wieża". Użytkownik: Klavres.
Stall items:
1. Ognisty Miecz Wulkanis, price: 740 denars
2. Magiczne Cichobiegi, price: 100 denars
3. Prosty brązowy sztylet, price: 25 denars
4. Spiżowy miecz dwuręczny (spaczony), 2 denars
5. Elixir of invisibility (small), price: 2 000 denars.
Stall chat on, log on.
2010-07-23 20:06:17 Lentulus, Albinus, Cernix, (zamaskowana kobieta - łotrzyk), (zamaskowany mężczyzna - mag) wchodzą.
2010-07-23 20:06:33 Lentulus: sieMa, wtb miecz. zejdziesz z ceny?
2010-07-23 20:06:41 Klavres: hi, nie bardzo moge
2010-07-23 20:06:59 Lentulus: ok ale drogo
2010-07-23 20:07:15 Klavres: wez spizowy i sobie napraw
2010-07-23 20:07:27 Lentulus: bez jaj
2010-07-23 20:07:41 (zamaskowana kobieta - łotrzyk) kupuje: Ognisty Miecz Wulkanis.
2010-07-23 20:07:43 Lentulus, Cernix, (zamaskowana kobieta - łotrzyk), (zamaskowany mężczyzna - mag) wychodzą.
2010-07-23 20:07:49 Albinus: pamiętasz mnie? razem roBiliśmy umy maga
2010-07-23 20:08:12 Klavres: eeee no tak. czemu sie z nimi prowadzasz? to jakies losie chyba
2010-07-23 20:08:23 Albinus: nie co ty. Ten lentu to frajer ale ma dobre graty
2010-07-23 20:08:46 Albinus: wezme buty, dasz za 80?
2010-07-23 20:09:11 Klavres: sorka i tak tanio. Oni wiedza, ze jestes magiem?
2010-07-23 20:09:51 Albinus: nie nie mowilem. moze ten hilvlowy mag się kapnie. walic
2010-07-23 20:10:11 Klavres: ja nie lubie latac z typkami kturych nie znam. zacznie się maniana a tu gosc nie wie o co kaman
2010-07-23 20:10:51 Albinus: walic. Dam se rade. Lece, cu
2010-07-23 20:11:17 Albinus wychodzi.
2010-07-23 20:12:14 Klavres: CU
2010-07-23 20:12:52 Stall closed.
2010-07-23 20:13:26 Klavres set new item: Ciężki topór dwuręczny, price: 60.
Stall chat on, log off.

 

 

 

 

 

 

Narracja jest cały czas w pierwszej osobie, nawet gdy bohater mówi coś w rodzaju :„Jego dość zaskoczeni towarzysze wyszli na zewnątrz, zostawiając przyjaciela w mini-sklepiku niemniej zaskoczonego czarownika.” Po prostu mag-narrator czasem określa samego siebie w trzeciej osobie. Niektórzy tak mają.

Szczerze mówiąc nigdy nie rozumiałem rozróżnienia pomiędzy czarodziejami, czarownikami itd. Pewnie to dobrze pasuje do gier, bo tworzy większe możliwości doboru postaci, ale ja będę się upierał, że na jedno wychodzi. Przynajmniej w świecie jaki wymyśliłem.

Pewnie na początku mógł ze sprzedaży sklepu kupić coś fajnego, ale trochę wiosen od tego czasu minęło, a życie, niestety, kosztuje. Właściwie to niemal tragiczne, że ledwo na buty mu starczyło.

Super? Uniwerek? Jeden pisarz nazywa to allotopią - ja natomiast słowami wywodzącymi się ze Starszej Mowy ;) Jak najbardziej na miejscu. Odsyłam do opowiadania „Poszukiwacze”.

Zgadzam się co do formy pożegnania, starania się i gestu dłoni. Powinienem użyć innych określeń, ale niestety – minął czas edycji i już musi tak zostać. Najwyżej będę się bronił, że to celowe błędy popełnione nie przez mnie, tylko przez maga-narratora, opisującego swoje przygody. Taka mała korzyść z wyboru narracji w pierwszej osobie ;)

Niestety nie jestem w stanie odpowiedzieć na twój drugi komentarz, Erreth. Kompletnie go nie zrozumiałem. Jeśli miałeś zamiar sparodiować moje opowiadanie za pomocą dziwnego slangu, to zrobiłeś to zupełnie niepotrzebnie. Już wersja oryginalna jest utrzymana w konwencji zabawy, więc tylko ją udziwniłeś. Odsyłam do mojego pierwszego komentarza.

Jak rozumiem to jest zapis jakieś gry komputerowej? Pewnie miałeś zamiar przejaskrawić używany przez moich bohaterów, nowoczesny i potoczny język, który nie pasuje do tradycyjnego fantasy. Przepraszam, że nie zrozumiałem od razu - wychowałem się na planszówkach, w rodzaju „Magia i miecz" i nie bardzo orientuje się w nowoczesnych grach w rodzaju „World of Warcraft".

Endy witaj w klubie. Tez pocinałem w toto z kumplami. Aż sie łezka kręci na wspomnienie...

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

@endy A jednak wszystko świetnie zrozumiałeś ;) Nie przejmuj sie tym, że już nie poprawisz. Ważne, żeby następnym razem udało się takich omsknięć uniknąć. Gry, jakie by nie były, mogą czasem negatywnie rzutować na sposób komponowania fabuły (ograniczę swoja złośliwość do powyższego komentarza, zamiast tradycyjnych drabelków ;P). M.in. dlatego nie rokuję dobrze dla przedsięwzięcia "Drużyna". Jest adresowane do zbyt wąskiego kręgu odbiorców. Wśród nich będziesz pewnie Ty, może Fasoletti, może ja. Ale "reszta" lajkoników, którzy z klimatem gier RPG, MMORPG itp. nie zapoznała się, stwierdzi, że to jakiś kolejny obrazek dla maniaków "Władcy pierścieni". [Nikomu, nawet najwiekszym wrogom, nie życzę tego, co z Wiedźmina uczyniono]

To może jeszcze poproszę parodię tego opowiadania w stylu.
Soopher Fajhnie! Pooklikhash!
:D

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

- tO BęDzIe sIeDeMsEt cZtErDzIeścI DeNaRóFf - zFfRóCiłeM Się Do fFySoKiEgO FfOjOfFnIkA, sToJąCeGo fF ZaFfAdIaCkIeJ PoZiE PrZeD KoNtUaReM.
- CzEmU TaK DrOgO? - sPyTał MaRuDnIe rYcErZ, głaDząc dłoNią MaGiCzNe oStRzE.
- To pRaFfDzIfFy uNiKaT, oGnIsTy mIeCz fFuLkAnIsA, sAm sIę sObIe dZiFfIę, że tAk tAnIo gO SpRzEdAję - FfYjAśNiłeM, sTaRaJąC Się, bY ZaBrZmIało tO ShCzErZe.
mAg fF ShArYm płaShCzU, kTóRy sTał ObOk fFoJoFfNiKa, ShTuRcHnął gO DrEfFnIaNyM KoStUrEm i cHrZąKnął zNaCzącO.
- DoBrA, bIoRę - sTfFiErDzIł kRóTkO RyCeRz, PoDpOrZąDkOfFuJąC Się PoRaDzIe cZaRoFfNiKa. :*:*:* :D xP :F ^^

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Jeśli opowiadanie fantasy da się napisać w postaci loga z gry mmorpg, to nie musi świadczyć o tym tekście dobrze ;)
"Soopher Fajhnie! Pooklikhash!" Nie wiem, co macie na myśli, panie Jajko. Czat na onecie? Niestety, brak desygnatu.

Tekst jak tekst, nie znam sie na takich grach, za stary na to jestem, ale zastanawiam się o czym świadczy fakt, że ktoś wie jak taki log z mmorpg wygląda. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem komentarz erretha, nie zorientowałem sie o co w nim chodzi, dopiero "log off" było wskazówką, że to coś związane z internetem. Gdyby nie google, pozostałbym w błogiej nieświadomości.
Każde opowiadanie, bez wyjatku, da się sparodiować i przerobić wedle uznania. Bo co to za problem zabrać komuś pomysł i ośmieszyć? Nic trudnego. O wiele trudniej samemu coś stworzyć, bo to już wymaga wysiłku i przynajmniej szczątkowej wyobraźni.

@endy Przepraszam, jeśli Cię obraziłem swoim pastiszem. Zapewniam Cię, że pastisz dotyczy tylko utworu. Przykro mi, jeśli odczułeś to jako atak osobisty. I piszę to z pełną powagą. Dlatego oddzielę resztę wypowiedzi.

Zachęcam do sparodiowania w dowolnej formie jakiegoś mojego. Będzie mi miło, jeśli go przeczytasz. I będzie mi też jakoś, jeśli go sparodiujesz. Skoro są komentarze pod tym Twoim utworem, widocznie wzbudził zainteresowanie, kontrowersje, znalazł oddźwięk, zmusił do refleksji, wywołał ferment umysłowy (nie mylić z psychicznym).

Wzmiankę o konieczności sprawdzenia czym są logi z gry mmorpg mógłbym odebrać jako atak osobisty, ale zacytuję jedynie starożytnego filozofa chińskiego Mao Kon Thisa: "Od tej pory nikt w krainie Delamur nie nosi przy sobie cukierków toffi."

@djj "dj Jajko 2010-07-26 10:07" i "Erreth 2010-07-26 10:07" pRosHe nyE cHyTac mE f MysLaH ;) (dobrze zapisałem?)

Przepraszam, po prostu taka forma krytyki nie jest zbyt przyjemna. Wolę tradycyjne komentarze w stylu : "głupie", "mnóstwo błędów" itp. Napisałem opowiadanie prostym językiem - zrozumiałem to za pierwszym komentarzem i naprawdę nie trzeba bardziej sie w to zagłębiać. Postaram się, żeby następnym razem bohaterowie mówili po "fantazowemu", a fabuła była bardziej skomplikowana. W zamierzeniu miało być lekko, miło i zabawnie, nie przypuszczałem, że wyjdzie aż tak.

Co do komentowania - jestem tu krótko i jakoś nie bardzo mi wypada oceniać inne teksty, skoro sam robię tyle błędów. Wiadomo - żeby krytykować nie trzeba być pisarzem, wystarczy być czytelnikiem, ale mimo wszystko czułbym sie trochę nieswojo.

Na szczęście tekst się broni, patrząc po średniej ocen :)
A fakt, że ktoś chce poświęcić swój czas na sparodiowanie Twojego tekstu - świadczy tylko na plus!

Lekki, naturalny styl narracji - to dość dobra baza do pisania, czyż nie?

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

endy Komentuj i się nie szczyp. Popatrz na komentarze niektórych osób i na teksty ich autorstwa. Czasem ludzie się wymądrzają, chociaż sami nie piszą wcale dobrze ;P Ja ciągle to robię. A średnią masz faktycznie fajną. Chciałem postawić 4, ale nie będę zaniżać.

Nowa Fantastyka