- Opowiadanie: Ghlas cailin - Gwiazda Wieczorna

Gwiazda Wieczorna

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Gwiazda Wieczorna

Gdy się budziłem, leżałem na wznak; widok na zachodzące brzoskwiniowym różem chmury Podnieba był idealny. Jak co dzień.

Jak co dzień moja świadomość wyłoniła się znikąd, bez wstępów w postaci powoli zarysowujących się konturów świata lub falującego obrazu rzeczywistości, stopniowo osiągającego stabilizację. Czerń prysła i nastało życie.

Jak co dzień nie udało mi się przedrzeć do Nadnieba.

Przetoczyłem się na brzuch i spojrzałem na rozpościerającą się pode mną Ziemię. Powietrze, w którym trwałem wygodnie zawieszony, było przejrzyste i rześkie. Tym samym powietrzem oddychali teraz Ci w Dole. Póki co nie było ich wielu. Zdaje się, że pogrążeni byli w tym, co zwali snem, czekając na to, co zwali świtem. Po zielonych polach niczym wełniste obłoki przepływały owce. Zastanawiałem się, czy i nasze obłoki Tym w Dole kojarzą się z owcami.

Spuściłem powieki. Świat niżej mógł być piękny, lecz nie ocierał się nawet o piękno świata powyżej. Czym były odległe łąki, góry i morza w porównaniu z ciemną przestrzenią poprzetykaną perłami gwiazd, z rażącą oczy tarczą księżyca, ze zmysłowo gęstniejącym granatem, tak bliskim, a tak nieosiągalnym. Ta sprzeczność uderzała mnie ilekroć gasłem w szaleńczej pogoni za doświadczeniem czegoś więcej.

Przeznaczenie zadecydowało osadzić mnie w Podniebie – błękitnej krainie bezkresu, dzierżącej berło panowania od momentu, gdy słońce wschodzi, aż do chwili, gdy znika za widnokręgiem. Cykliczność Podnieba i mojego istnienia zamykała się między Jutrzenką a Gwiazdą Wieczorną. Co noc opuszczałem własny umysł i życie, co ranek budziłem się odzyskując jestestwo.

Ale wierzę, że nie ma kręgu bez jednopunktowej luki. Wierzę, że nie ma cyklu nie do przerwania, i nie ma bariery nie do pokonania, choćby i bariery pomiędzy światami. Wierzę, że kiedyś uda mi się dotknąć Gwiazdy Wieczornej… wyrwać się z Podnieba w Nadniebo.

 

~~~

 

Zachód. Poczułem, że gasnę, gdy ostatni ciepły promień słońca musnął moje ciało. Piękny ponad wszystko mrok nadciągał przypływem nocy. Rozejrzałem się czym prędzej, rejestrując, że zakres mego wzroku zmniejsza się, a obrzeża pola widzenia znikają w cieniu.

Była tam, jak zawsze. Lśniła i migotała światłem, które zaparło mi dech w piersi, mimo tego, iż doświadczałem go co noc. Blask Gwiazdy Wieczornej omamił mnie, a ja bez oporu pozwoliłem mu się uwieść. Wystarczyło muśnięcie palców, by otworzyć drogę do Nadnieba…

Dziś miało się udać.

Zerwałem się do biegu. Kryształowe refleksy odbijały się w łzach, które powlekły mi oczy. Poprzez mokrą mgłę widziałem rozmazany rój innych gwiazd na tle jawiącego się nocnego Nadnieba. A żadna nie była tak piękna, jak ta jedna, jedyna, moja brama, ucieczka, pragnienie, marzenie, sen, tęsknota i cel istnienia. Cień łapczywie chłonął widok. Jeszcze chwila i przestanę istnieć, by rano odrodzić się pod Jutrzenką.

Wyciągnąłem dłoń.

Gwiazda Wieczorna.

Koniec

Komentarze

pomańczowawym

Hę?

 

Póki co nie było ich wiele.

Skoro Ci w Dole, to nie było ich wielu.

 

Ta sprzeczność uderzała mnie ilekroć gasłem w szaleńczej pogoni za doświadczeniem czegoś więcej.

Nie dostrzegłam tam żadnej sprzeczności, a jeno porównanie, ewentualnie kontrast.

 

Przeznaczenie zadecydowało osadzić mnie w Podniebie

IMO brakuje się – zdecydowało się.

 

Blask Gwiazdy Wieczornej omamił mnie, a ja bez oporu pozwoliłem mu się omamić.

Może i celowe powtórzenie, ale zgrzyta. Może pozwoliłem mu się uwieść?

 

Jeszcze chwila i przestanę istnieć, by rano zaistnieć pod Jutrzenką.

Powtórzenie. Może ożyć, pojawić się, zrodzić się?

 

Tiaaaa… Ładne, poetyckie, tylko, cholibcia, o czym?

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

A mnie zastanawiało, jak wstawał o wschodzi i zasypiał o zachodzie, skoro z jednej strony kuli ziemskiej jest noc, a z drugiej dzień. Choć pewnie chodzi o gwiazdę, że na którejś półkuli jej nie widać. Trzeba by było zainteresować się astronomią, zapiszę na listę rzeczy do sprawdzenia ;)

Historia jakiegoś bytu, który co właściwie robi – patrzy? Pomimo krótkiej treści początek mnie znudził.

Mam bardzo silną wolę. Robi ze mną co chce.

Napisane podniosłym, poetyckim stylem. Przez to zagmatwane i przynajmniej dla mnie niezrozumiałe. 

Nie będę oryginalna – nie za bardzo zrozumiałam o czym jest tekst, a niestety forma nie zachęca, aby poszukać więcej. Nie zdziwiłabym się gdyby odpowiedź na pytanie, kim jest podmiot, była bardzo, bardzo oczywista. 

Hmmm. Gwiazda Wieczorna to chyba Wenus. Odniesienie do miłości?

Ech, to jest problem z poetyckimi tekstami – nijak nie wiadomo, o co chodzi.

Babska logika rządzi!

Przeczytałam.

I to chyba wszystko, co mogę powiedzieć – rozumiem słowa, z których składa się tekst, ale nie rozumiem tekstu.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dziękuję wszystkim za przeczytanie i komentarze :)

Jako że jest to pierwszy tekst, który tutaj wrzucam, spodziewałam się, że wraz ze swoim szortem zostanę zrównana z ziemią. A tymczasem, proszę, dowiaduję się, że potrafię nawet pisać poetycko, a ponadto (w miarę) bez błędów w polszczyźnie.

Na dobrą sprawę młody szczyl jeszcze ze mnie – ale wiem, że między innymi dzięki wam wiele się nauczę. Następnym razem postaram się nie hodować formy tak, by przerosła treść. Może uda mi się w najbliższym czasie wrzucić fragment dłuższej opowieści. I to bynajmniej nie poetyckiej. Dziękuję jeszcze raz :)

...Pan muzyk? Żebym zryżał!

Na początek mam pytanie – dlaczego wskazane błędy nie zostały jeszcze poprawione? 

 

Rozumiem, że część powtórzeń wymusza forma, ale zgadzam się z Emelkali, że niektóre z nich aż bolą przy czytaniu i można je, bez szkody dla tekstu, zmienić. 

 

Trochę to za bardzo enigmatyczne i niezrozumiałe. Jednak jak sobie przypomnę szczenięce lata, to też miałam tendencję do pisania o niczym w udziwnionym stylu. Część z tych tekstów mam zachowanych ku pamięci :) 

Jednak – jak widać we wcześniejszych komentarzach – znakomita większość czytelników (i ja się do nich zaliczam) woli teksty z fabułą, które coś przedstawiają, o czymś mówią. O czymś nieco bardziej konkretnym niż nieokreślone, wyglądające na jedną wielką metaforę bujanie w obłokach.

Piszesz w swoim komentarzu, że zamierzasz wrzucić fragment opowieści. Lepiej wrzuć ją całą (chyba nie ma stu tysięcy znaków lub więcej), bo na fragmencie – jak i na powyższym eksperymencie – trudno sobie wyrobić jakieś zdanie i o historii i o autorze.  

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Błędy niepoprawione przez brak czasu – wybaczcie. Ciężki żywot ucznia grzęznącego w ciemnych ścieżkach matematyki. Postaram się jak najszybciej wprowadzić korektę.

 

A powieść, droga Śniąca, zbliża się do 500 000 znaków. Wątpię, by ktoś zechciał przeczytać, zwłaszcza że początek… cóż, zaczynałam dość wcześnie, bo w gimnazjum… i pierwsze parę rozdziałków muszę porządnie “udojrzalić”, a to prędko nie nastąpi. Dlatego wolałabym fragmenty, ale, tak jak już pisałam, byłyby wyrwane z fabuły, zatem można byłoby na nich oceniać raczej styl, nie historię.

...Pan muzyk? Żebym zryżał!

Scenka może i ładna, ale dla mnie niezrozumiała i przez to niewiele wnosząca.

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Nie będę oryginalny, jeśli powiem, że scenka była ładna i niezrozumiała, prawda :D ?

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Nevaz!!!!!!

Nie odkopuje się ułomnych szortów z zamierzchłej przeszłości!!!!! ;D

(A już zwłaszcza tych pierwszych!)

...Pan muzyk? Żebym zryżał!

Oj tam, oj tam. To zawsze przyjemnie, jak ktoś zajrzy, nie udawaj. :-)

Babska logika rządzi!

Tyle że za to opowiadanko to aż mi wstyd ><

...Pan muzyk? Żebym zryżał!

Potraktuj je jak przerdzewiałą, odrapaną, starą tabliczkę z napisem “tu byłam” stojącą gdzieś daleko. :-)

Babska logika rządzi!

Nie przesadzaj, Ghlas cailin, wszyscy wiemy, że porażka jest nawozem sukcesu ;)). A ten szort na pewno nie jest najgorszy.

Możesz przeczytać pierwszy z moich tekstów, jakie tu wrzuciłem. Komentarze raczej nie były pochlebne :P.

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Przeczytałam, i wcale nie takie złe :D

No, jak powszechnie wiadomo – “początki są trudne.” c:

Dziękuję za wasze słowa ;) Miło coś takiego przeczytać.

...Pan muzyk? Żebym zryżał!

Nowa Fantastyka