- Opowiadanie: bemik - Zatańcz dla mnie

Zatańcz dla mnie

Opowiadanie ukazało się w ostatnim Szortalu na Wynos.

Znowu podziękowania dla Tenszy i AdamaKB.

 

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Zatańcz dla mnie

We śnie jestem małym chłopcem. Pędzę środkiem wymarłej ulicy, a pierzchający przed świtem mrok rozpełza się pod krawężniki. Echo roznosi odgłos klapania gumowych podeszew i rozbija go o ściany kamienic. Oglądam się co chwilę, a strach dławi z trudem chwytany oddech.

Wreszcie udaje mi się dopaść do jakichś drzwi, walę w nie pięściami, błagając, by mnie wpuszczono. Tulę się do chropowatej powierzchni, szarpiąc dłonią metalową klamkę. Nie mogę oderwać policzka, ramion, piersi – jestem uwięziony, tylko nogi pozostają swobodne. Wierzgam, ale na próżno. Wrastam najpierw w drzwi, a potem w ścianę domu. Czuję jak tysiące kilogramów miażdżą mi głowę i żebra, wyciskając z płuc powietrze. A potem zostaję wciągnięty do środka, włókno po włóknie, niczym nitki spaghetti.

* * *

Po takich nocach jestem zmęczony, jakbym w ogóle nie spał, a jazda windą sprawia, że czuję się jak przeżuty kawałek mięsa, który spływa przełykiem do żołądka, popychany przez następne kęsy, czyli dosiadających się mieszkańców bloku. Kiedy wreszcie opuszczam klaustrofobicznie małe pomieszczenie, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że budynek wydala mnie jak przetrawione resztki.

Dopiero wypita po drodze kawa stawia mnie na nogi, przywracając zdolność normalnego myślenia. Prawie normalnego.

Osiem godzin w pracy, w tym kwadrans przerwy na jedzenie albo papierosa. Samo zejście do stołówki czy palarni zabiera ze trzy minuty, tyle samo powrót. Wybieram papierosa. Stojąc przy oknie, palę otoczony kłębami dymu i śmierdzącymi ciałami innych pracowników, rzucając nic nieznaczącymi uwagami, przysłuchując się dyskusji, która również niczego nie zmienia: „Tego skurwysyna warto by obić. Wiecie, że zabrał Maryśce trzydzieści procent premii? Za spóźnienie. A ona zacięła się w kiblu, bo żaden drętwy chuj nie naprawił zamka”.

Gasimy papierosy i nasze gniewnie myśli. Zapominamy o skrzywdzonej Maryśce.

* * *

Kiedy byłem dzieckiem, cieszyłem się, że mieszkam w R. Znałem wszystkich i wszyscy mnie znali. Każda kobieta była ciocią, każdy mężczyzna wujkiem. Kumplowałem się z ich dziećmi.

Kiedy dojrzewałem, nienawidziłem R. Wszyscy wszystkich znali i oplotkowali się wzajemnie. Nie można było przejść się z dziewczyną, żeby zaraz nie pytali o ślub.

Kiedy dorosłem, porzuciłem R. Nie było perspektyw. Każdy patrzył na każdego jak na konkurencję.

Kiedy zamieszkałem w W., myślałem, że złapałem pana Boga za nogi. Znalazłem pracę, nie tę wymarzoną, ale była. Wynająłem mieszkanie i poczułem się kimś lepszym.

Kiedy minęło kilka lat, wiedziałem, że to nie były nogi pana Boga.

* * *

Wieczór jest gwarny, rozkołysany alkoholem, zionący seksem i kłamstwami. Na stolikach szronią się drinki, a płomyki świec gną się jak tancerki przy rurze. Przede mną królowa dyskotekowej nocy. Dziś jest jej czas. Zauważyłem ją i wybrałem. Dotykam dłoni ułożonej na blacie stolika, niby mimochodem, ale przecież wiem, że zrobiła to specjalne. Wabi mnie. Uśmiecham się i udaję, że to jej gra. Ściskam kobiece palce, delikatnie, a potem unoszę do ust i całuję każdy oddzielnie. Ona odchyla głowę i śmieje się.

Ciągnę dziewczynę na parkiet. To przedsmak tego, co mam do zaoferowania. Zachwalam siebie. Ręka błądzi po plecach, mimochodem muska szyję. Kciuk dotyka tego miejsca, gdzie najbardziej czuć życie. Krew pulsuje, tętni, pędzi jak powódź – pochłania wszystko po drodze. Pochłania mnie.

Znów jestem małym chłopcem. Siedzę na strychu, przez specjalnie wydłubaną w podłodze szparę obserwuję kuchnię. Na dole jest tata. I jakaś pani. Mamy nie ma, pracuje na drugą zmianę.

Przykładam do oczu takie śmieszne okularki, prezent od babci. Mówiła, że kiedyś przez lorgnon oglądała przedstawienia w teatrze. Teraz ja patrzę na swoje przedstawienie. Pani powoli zdejmuje ubranie i rzuca je na podłogę. A tata nie krzyczy, że robi bałagan. Na mnie krzyczał, bo trzeba składać wszystko w kostkę. Raz nawet wytargał za uszy.

Zastanawiam się, dlaczego ona się rozbiera. I zaczyna tańczyć. Dziwny taki taniec bez muzyki. A rękoma przytrzymuje sobie cycki, bo one też zaczynają podrygiwać. Chichoczę, ale bardzo cichutko i zaraz zatykam sobie usta. Ta pani podchodzi do taty, rozpina mu spodnie. Dlaczego? Potem klęka, pochylając głowę. A tata zaczyna tak dziwnie wyglądać. Sięga ręką na stół, spomiędzy kartek jakiegoś czasopisma wyciąga nóż. Po co mu on?

Czerwona rzeka goni mnie ulicami miasta. Ściany zarastają wejścia i okna, mur zasłania mi resztę świata. A bulgoczący potok obmywa stopy. Gumowe podeszwy butów klaszczą o bruk, ślizgam się na kocich łbach, przewracam, a wtedy ta ciecz zalewa mi usta i nie pozwala krzyczeć, zatyka nos, bym nie mógł zaczerpnąć powietrza, barwi szkarłatem powidok domu.

– Jesteś śliczna – szepczę dziewczynie do ucha. Wciągam jej zapach jak kokainową ścieżkę. Aromat ciała miesza się z alkoholem i dymem papierosa, przyprawia mnie o zawrót głowy.

– Zatańcz dla mnie – proszę ją i wiem, że nie odmówi.

Koniec

Komentarze

Dzięki Morigano.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Bardzo mocne, podobało się jeszcze, jak czytałam na szortalu. Spore zaskoczenie miałam na sam koniec. Jak na szorta dużo przedstawiłaś w nim historii narratora. :)

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

W “Szortalu na Wynos”… To przecież tytuł miesięcznika internetowego. Dawniej był tygodnik “Na przełaj”, a teraz jest już “Na Przełaj”.

Pisownia tytułów gazet została zmieniona. Całkiem niedawno był jeszcze “Szortal na wynos”, ale teraz jest już “Szortal na Wynos”.

Pozdrówka.

Ciężkie, ale dobre, naprawdę dobre i ta twoja lekkość pisania…

Mam bardzo silną wolę. Robi ze mną co chce.

Pięknie napisany szorcik! Zamierzałem wpierw ponarzekać na kompozycję – opis snu na początku i ekspozycja bohatera oraz jego codzienności sugerowałaby, moim zdaniem, nieco dłuższy tekst. A Ty wszystko ciach jak nożem po tętnicy i już. Po namyśle jednak… Właściwie nie muszę znać historii ojca i jego motywów, nie muszę wiedzieć, jaki będzie finał tańca. Szort jest dobry, taki jaki jest. Choć nie ukrywam, że jako pełnowymiarowe opowiadanie sprawiłby mi więcej przyjemności! Ale może to wina "Truskawek", które wydały mi się niedokończone…

Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!

Bardzo dobry szort, cudnie napisany. Szkoda, że tak krótko, bo stylem naprawdę się zachwyciłam. Rzadko zdarza mi się czytać na portalu teksty tak napisane, że praktycznie się przez nie płynie. I jeszcze zgrabnie skomponowane, ciężkie, ale ani przez moment nie nuży. Podobało mi się wspominanie o tych z pozoru nieważnych szczegółach, to ubarwia całą historię.

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Niezłe.

Może i jest odrobina fabularnego niedosytu, ale ma on też swój urok. 

Gratuluję szortala! No to teraz już tylko papierowa NF! :)

 

Pozdrawiam!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Miałem zaszczyt i przyjemność poznania tego tekstu wcześniej, a teraz mogę z czystym sumieniem napisać, że wywołuje te same wrażenia, ten sam dreszcz grozy, tego samego współczucia dla bohatera – bo nie jest jego winą dziedzictwo po traumie z dzieciństwa.

Plus wspaniały w swym skondensowaniu opis zmian stosunków międzyludzkich w małym miasteczku…

Kolejny twój tekst który od pierwszego zdania urzeka klimatem. Bardzo mi sie podobało bemik :)

Mocny tekst. Bardzo lubię tego typu pomysły, a świetne wykonanie – wiele radości dla czytelnika. Naprawdę jestem pod dużym wrażeniem. Wydaje mi się, że forma tekstu, mimo możliwości fabularnego rozwoju, jest idealna. Mi pasuje :)

Gratuluję publikacji tego szorta – zresztą nie ma, co się dziwić, świetnie poprowadzone napięcie. Zbrodnią by było, gdyby się gdzieś nie pojawił dla szerszej publiczności :)

Bardzo wszystkim dziękuję za wizytę i komentarze. Roger – tytuł poprawiony, dziękuję.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Mocny tekst. Tęsknię za delikatnymi historiami w Twoim wykonaniu. Ta jest, jak zwykle, fenomenalna, ale wolałabym przeczytać coś pozytywnego, no… Za oknami szarość, słońce nawet nie zerka zza chmur, a tu jeszcze taki mrok w bemikowym wykonaniu.

Och, poczytałabym coś równie pięknego, ale radośniejszego. Chyba zerknę jeszcze raz na adamowe spotkanie z driadami…

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Emelkali, dziękuję. Nie martw się, niedługo pewnie wrzucę coś łagodniejszego. Jakiś czas temu paru kumpli namówiło mnie do spróbowania sił w grozie, horrorze i innych strasznych rzeczach, no i trochę mnie wciągło to bagienko. Ale postanowiłam się z niego choć na chwilę wydostać.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Bemik – bardzo dobrze.

Zauważę jeszcze tylko, że z tej miniatury spokojnie można zrobić tekst do kolejnego numeru “Histerii”. Trzeba, po prostu, go rozwinąć, a to całkiem proste, nieomal jak konstrukcja cepa.  Jak tak zrobiłem z paroma “szortalowymi” miniaturami. Rozwinąłem “Spotkanie”. rozwinąłem miniaturę “Drzwi” i chyba coś jeszcze. Ukazały się w kolejnych numerach “Histerii”.

Zachęcam.

Pozdrówka. 

No ja pozwolę sobie na nieco więcej sceptycyzmu niż poprzednicy. Już abstrahując od braku fantastyki, jestem zdania, że historia nie pokazuje zupełnie nic nowego. I szczerze mówiąc zaczynam się nienawidzić za to, że ostatnio pod dosłownie każdym tekstem przychodzi mi pisać: “Ale to już było”. Jakby to miało, cholera, jakiekolwiek znaczenie…

Zazwyczaj nie ma. Tutaj jednak, niestety, jest inaczej. Tekst jest dla mnie do tego stopnia, wybacz, wtórny, a przy tym tak naprawdę pozbawiony głębszej fabuły – czym skorupka za młodu… wersja hard – że nawet jego jakość, a ta jest be.mi.k-owa, okazuje się nie wystarczać, by mnie poruszyć.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Cóż, Cieniu Burzy, nie każdego poruszy i to z pewnością byłoby mistrzostwo świata, gdyby się udało stworzyć taki tekst.

Zarzut braku fantastyki odpieram – jest oniryzm.

Ale dziękuję za wizytę i komentarz.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Czy dobrze rozumiem, że epizod na strychu, kiedy bohater zagląda do kuchni, wpłynął na niego do tego stopnia, że w dorosłym życiu przejawiał nawyki ojca?

Jak na moje rozumienie fantastyki, opowiadanie, jakkolwiek porządnie napisane, jest jej, niestety, pozbawione, a relacja snu bohatera stanowi tylko jej erzac.

 

…bo żaden drę­twy chuj nie na­pra­wił zamka. – …bo żaden drę­twy chuj nie na­pra­wił zamka”.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

No to mam jak Cień – nie podeszło i nie widziałam fantastyki. Oniryzm mnie nie przekonuje. Poczekam na to weselsze. :-)

Babska logika rządzi!

Szkoda, że mam tylko dwie ręce, bo gdybym mógł, podpisałbym się pod komentarzem Cienia i trzema kończynami. Warsztatowo klasa, ale fabularnie mnie nie przekonuje.

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Dzięki Reg, dzięki Finklo i Szyszkowy Dziadku.

Reg – o co chodzi w tym zdaniu, które wynotowałaś?

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

O kolejność kropki i cudzysłowu?

Babska logika rządzi!

Noż ja ślepa komenda jestem. Jasne i dzięki, Finklo.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Nic wielkiego, Bemiku, ale kropkę stawiamy po zamknięciu cudzysłowu.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ja natomiast powtórzę, że mi się podobało – może zabrakło oryginalności, ale nie zabrakło klimatu. Krótka forma świetnie tu pasuje, tekst jest skondensowany, większości czytelnik musi się domyślić. Zgadzam się, że wiele Twoich tekstów jest ostatnio “cięższych”, że motyw traumy z dzieciństwa czy koszmarów nie jest niczym nowym (również w Twojej twórczości), ale realizacja jest na tyle dobra, że kompletnie mi to nie przeszkadzało.

The only excuse for making a useless thing is that one admires it intensely. All art is quite useless. (Oscar Wilde)

Dziękuję Mirabell. Postaram się wkrótce pokazać coś weselszego, chociaż do końca nie jestem już pewna, jak to wyjdzie. Bo znowu mi trochę zbacza.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

A mnie przekonało, od szortów nie wymagam nie wiadomo jak skomplikowanej fabuły. I nie wiem, czy chciałabym czytać rozwinięcie, wolę chyba to opowiadanie właśnie takie – gdzie trzeba sobie coś dopowiedzieć. Fantastyki, co prawda, też nie widzę, ale nie szkodzi, przy Twoim ślicznym stylu to nie przeszkadzało. Ogólnie tekst mocny, a oprócz głównego wątku bardzo spodobały mi się też ten trzeci fragment (o miasteczku) i zapomnienie o Maryśce – takie życiowe.

Teyami, dziękuję – właśnie o to chodzi w szortach. Taka konwencja i już. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Duszno i klimatycznie. Tekst krótki, ale zbudowany perfekcyjnie. Chyba najlepsze z Twoich opowiadań, jakie czytałem.

https://www.youtube.com/watch?v=76SCx2PVzwE

Dzięki, Kostko. Cieszę się, że się spodobał.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Najbardziej spodobał mi się początek – opis snu. Dalej było wspaniale pod względem stylu, języka. Subtelnie, płynnie, chwilami poetycko, artystycznie i solidnie.

Natomiast na poziomie fabuły, pomysłu, zupełnie nie przypadło mi do gustu. Gdzieś to mi się wpisuje w nurt “wrzućmy-jakąś-patologię-seks-i-krew-to-będzie-mocne”. Nie lubię tego nurtu.

 

Dzięki za komentarz, Werweno. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Mnie również się podobało. :)

 

Mee!

O, a ja to znam i lubiem :D

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Dzięki Kózko, dzięki Tenszo – Tobie szczególnie.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Podobało mi się. Dobra proza, po prostu. Do delektowania się niemal.

teraz … : <oddzielam grubą kreską narzekania>

====================================

Nieodkrywcze fabularnie, a to – zwłaszcza przy elementach grozy – jest niebezpieczne.

ale

tak dobrze przyprawione, że uchodzi ;)

=========================================

<…wracając do komplementów…> :

Trzeba chyba zwrócić uwagę, że ten sam fakt, że motywy znane, w sposób konsekwentny staje się

według mnie wytłumaczeniem, dlaczego puenta jest w zawieszeniu. Wiadomo, co się stanie,

prędzej czy później…wiadomo, co już się wydarzało. Sen jest nawracający, rzeczywistość – również

zwłaszcza, kiedy mamy do czynienia z traumą czy z innych przyczyn ‘zainfekowaną’ psychikę.

Nie przeszkadza mi też, że sen i retrospekcja przejmują obowiązki fabuły – lubię to, w szorcie

wystarczy.

Pozdrawiam :)

Dzięki Blue_Ice, cieszę się, że wystarczyło.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Shiet iz good.

indecision

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Nie no, to była pozytywna reakcja :)

To po kiego groma po angielsku?  Dziękuję  w takim razie.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Fabuła szczególnie nie porwała, za to klimat i styl… Kurcze, Bemik, chyba jakbyś opublikowała przepis na ruskie pierogi, to jego czytanie też byłoby przyjemnością.

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Bemik, spróbuj! Ale przepis na ogórki małosolne.

Adamie:

 Od dawna tego nie robiła. Ale przecież pewnych rzeczy się nie zapomina. To jak z jazdą na rowerze – nawet po trzydziestu latach przerwy: wsiadasz i jedziesz. Może nie od razu wychodzi najlepiej, ale człowiek się nie przewraca.

Sięgnęła ręką i zacisnęła dłoń na podłużnym kształcie. Właściwie gładki, ale przecież miał takie drobne zadziorki. Poruszyła dłonią w dół i w górę rozkoszując się niemal anatomiczną doskonałością. Wiedziała, że na jednym nie poprzestanie. Zresztą zgromadziła ich trochę. Kosztowało ją to wiele wysiłku i zachodu. Ale opłacało się. Na samą myśl, że za chwilę będzie mogła wziąć go do ust, otulić wargami, a potem… Może lepiej nie? Może wstrzymać się, może odłożyć to na później? Może zrobić to dopiero, kiedy głód będzie już nie do opanowania?

Tak. Na razie musi zająć się resztą. Nie było ich dużo, ledwie kilkanaście sztuk, ale liczyła na to, że chociaż jeden zostanie. Że nie uda jej się wszystkiego upchnąć w słoiki. Obiecała sobie, że będzie je ustawiać tak, aby móc podziwiać dzieło rąk swoich. Utykała ciasno, przekładała odpowiednimi ingrediencjami, które miały sprawić, że dłużej zachowają jędrność, że nie sflaczeją, no i wreszcie zalała wystudzonym płynem. Odstawiła dwa słoiki na półkę, ale tak, żeby mogła je bez problemu obserwować. Ślina napłynęła jej do ust. Jak przewidywała – jeden się nie zmieścił. Wyjątkowo dorodny. Ale nie ze skórą, nigdy w życiu. To zepsułoby doznania.

Po chwili mogła już delektować się wreszcie swoim cudeńkiem. Oblizała czubek, smakując, czy nie trafił jej się z goryczką. Ale nie – był doskonały. Wtedy wreszcie zatopiła zęby w soczystym miąższu. Rwała i szarpała, łykała, niemal nie gryząc, a sok i ślina oblewały jej palce.

Jeśli surowy smakuje tak wyśmienicie, to te ukiszone będą poezją smaku.

I niech jej ktoś jeszcze raz powie, że ogórki z Auchan smakują tak samo, jak te z jej grządki!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Bemik mistrzyni! o.O

Kłaniam się nisko!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Rewelacyjny przepis!

Czasami żałuję, że nie można tu polubić komentarza…

Babska logika rządzi!

Mroczne ogórki… cudo:)

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Zboczone baby wink

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

My?! ;-)

Babska logika rządzi!

A co? Może ja?

A Adam poszedł już spać. A ja się tak starałam. Chociaż mogłam się tego spodziewać. Trzask-prask i po sprawie, na lewy boczek i chrapanie.  Normalka, rasowy facet.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Cicho, podziwiam ogórki!

 

Wybacz bemik, ale przepis lepszy od szorta.

Warsztat mistrzowski, ale motyw traumatycznego przeżycia z dzieciństwa jest tak potwornie wyeksploatowany…

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Wybaczam, nie ma sprawy. Ale i tak się cieszę, że przeszedł w Szortalu.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Adam wie z doświadczenia, niejednokrotnie bolesnego, że po siódmym samorozdarciu się mordy – tego, znaczy, ziewnięciu – w ciągu kwadransa musi iść lulu, bo mu się za następny kwadrans móżdżek wyłączy praktycznie bez ostrzeżenia.

Kurka wodna, wodna kurka… Bemik, Ty czarodziejko słów i skojarzeń… No przecież paść można, czytając początek przepisu!

smiley – cieszę się, że ogóreczki posmakowały!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Gdzieś w połowie zwątpiłem, bo pomyślałem, że to kolejne opowiadanie z cyklu smutne życie pracownika korporacji, ale potem okazało się, że to coś więcej. W sumie niezłe, na pewno dobrze napisane.

Dzięki Zygfrydzie.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Szort, jak szort, ale te ogórki… Wsiadasz i jedziesz ; )).

 

A na serio:

Dla mnie na najwyższym poziomie stał akapit o R. i W., mistrzowsko zwieńczony tekstem o nogach. Poprzedni akapit, o pracy, też przypadł mi do gustu. Takie przekonujące wstawki potrafią znacznie podnieść jakość dłuższego tekstu, przy tej długości czytelnik instynktownie wypatruje meritum.

Dalej wyraźnie odmalowałaś chorą fascynację narratora krwią, ale z samej traumy głównego bohatera w zasadzie za dużo nie wynika – bo nie jest powiedziane, czy kończy się na koszmarach i chorych fantazjach, czy idąc w ślady staruszka zamienia żądzę w czyn. Nie bardzo czuję związek emocjonalny z bohaterami tekstu – nie wiem, czy mam współczuć chłopakowi, bo musiał się przenieść do W. i okazało się, że nie jest tak fajnie jak na kombajnie. Jego potencjalna ofiara pozostaje dla mnie anonimowa, więc trudno obawiać się o jej los. Myślę, że mocniejsza puenta, jakiś jaskrawy kontrast, mógłby podrasować całokształt – np. niedzielne śniadanie z tatą i mamą w R. po latach, jakby nigdy nic. 

Na koniec należą Ci się wyrazy uznania, bo z bardzo skromnej liczby znaków udało Ci się jednak ulepić potwora, który budzi pewien niepokój, zmusza do zadania pytania, że pozwolę sobie zostać w brudnej konwencji “zerżnie ją, czy zarżnie? Jedno i drugie? W jakiej kolejności?”.

Podobnie jak Werwena, nie mogę powiedzieć, by był to mój ulubiony gatunek.

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Dzięki Nevazie za tę analizę. Wiesz, czasami więcej dowiaduję się o swoich tekstach z komentarzy pod nimi, niż w założeniu sama chciałam napisać. Krótka forma – aż tak krótka – nie jest moją domeną. Ja raczej wolę nieco dłużej, z klimatycznymi opisami. Tutaj obowiązywał limit znaków. Cieszę się, że udało mi się w nim zmieścić i troche klimatu, i trochę przemyśleń, i trochę akcji. Wiem, to “trochę” w każdym przypadku zostawia lekki niedosyt. Ale może niedosyt lepszy niż przejedzenie?

Jeszcze raz dziękuję. I cieszę się, że ogóreczki też Ci posmakowały wink

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Tekst o ogórkach lepszy od opowiadania. Znacznie. Nietypowy i przezabawny.

Zwróć uwagę, iż komentarze dot. twoich opowiadań (generalnie) są pozytywne, a nawet bardzo pozytywne w zakresie tzw. warsztatu. Te komentarze nie są ci potrzebne, chyba?.

 

Skoro potrafisz pisać tak dobrze o ogórkach, a tu niewielu odbiorców może zaprzeczyć (poza dewotami), to może pisz o czymś innym niż o wydumanej, nostalgicznej traumie z dzieciństwa?.

Ignorancja to cnota.

Katastrof, dziękuję bardzo za komentarz. Piszę o różnych rzeczach, naprawdę. Czasem o głupotach, czasem o czymś poważniejszym. Czasem o czymś poważniejszym obróconym w głupotę albo na odwrót.

Mam z tego wszystkiego czasem niezłą zabawę, ale czasem coś mnie przymusza do napisania tekstu “z głębi duszy”. Tak było na przykład z “Jesienią”, którą przeczytałeś.

A komentarze może nie są potrzebne, ale przyjemne, a mój warsztat zdecydowanie zyskał właśnie na publikacjach na tym portalu i na komentarzach kilku osób.

Dziękuję jeszcze raz i zapraszam do “Fryderyka Frączka”, bo myślę, że to może Ci się bardziej spodobać.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Ciężkie, naprawdę ciężkie i Bardzo dobre! ;)

O, widzę, że z samozaparciem grasujesz po moich tekstach. Cieszę się z tego bardzo.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Grasuję i grasować będę, dopóki, będą się pojawiać nowe. :)

Nowa Fantastyka