- Opowiadanie: Panna W - Bezustność

Bezustność

Zachęcona wrzucam szorta. Tekst jest w miarę uporządkowany, ale gdy go czytam wyczuwam w nim mnóstwo zawiłości i potknięć, jednak nie bardzo wiem co z nimi zrobić. Podkreślone fragmenty – co do nich mam spore wątpliwości. 

 

Do napisania owego tekstu zainspirowało mnie opowiadanie Zygmunta Krzyżanowskiego pod tytułem “Uciekające Palce”. 

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Bezustność

Idę ulicą. Sklepowe witryny powoli zaczynają gasnąć, miejsca kolorowych wystaw zastępują czarne kwadraty, które w przeciwieństwie do tych pstrokatych, zachęcają do skrycia się w domostwach, albo zmuszają do poszukiwania innych rozrywek. Z naprzeciwka w moją stronę zmierza przystojny mężczyzna. Uśmiecha się do mnie. Ma proste białe zęby. Chcę mu ten uśmiech odwzajemnić, ale nie wychodzi mi to, nie potrafię unieść kącików ust.

Dotykam palcami miejsca gdzie powinny znajdować się moje wargi, ale ich po prostu tam nie ma – zadziwia mnie to ogromnie, o tej porze roku wszyscy, zupełnie wszyscy na świecie mają usta, one ot tak nie znikają, nie w jednej chwili, ani  nawet w ciągu kilku zimowych miesięcy.

Zaczynam się histerycznie śmiać i słyszę ten śmiech, wydobywa się on wprost spod mojej skóry, wibruje na kawałku membrany rozpostartej pomiędzy szczękami. Mężczyzna już się do mnie nie uśmiecha, zniknął gdzieś za rogiem, za stadem czarnych kwadratów, a ja nadal chichoczę dotykając zębów przez miękką delikatną skórę i zastanawiam się co by się stało gdyby ją rozciąć albo rozerwać. Odsuwam od siebie ten pomysł, skutki takiego zabiegu mogłyby się okazać niezbyt przyjemne dla mnie jak i dla otoczenia – nikt nie lubi gdy bryzga się go krwią.

 

***

 

Przestaję się śmiać. To zbyt absurdalne. Ust nie ma już drugi dzień, może jest to halucynacja, ale nie jestem pewna. To  człowiek wymyślił sobie halucynacje, albo było to jakieś potknięcie Boga, o którym on sam nie pamięta, jeszcze z czasów Kaina i Abla albo Wieży Babel. Nie jestem pewna czy to omamy – te trzeba przecież jakoś wspomagać – silną gorączką, malutkimi kolorowymi tabletkami, skrętem, strzykawką. A ja, przepraszam, halucynogennie się nie wspomagam i nie mam pojęcia kto i gdzie zabrał moje usta.

 

***

 

Miękka skóra opięta na zębach zaczyna mnie irytować, mam ochotę dotknąć językiem swoich zwykle lekko spękanych, suchych warg. Litery, sylaby, zdania przepływają przez skórę, ale mam ochotę na herbatę albo kawę z brązowym cukrem – proszę oddać mi usta.

 

***

 

Idę ulicą. Tym razem wszystkie witryny neonowo błyszczą. Niedogodne braki w moim ciele zakrywam beżową chustką, której materiał udaje jedwab. Widzę tego samego przystojnego mężczyznę. Ubrany jest w garnitur, pod pachą trzyma czarną teczkę. Z uśmiechem na twarzy wymija mnie – spoglądam za nim i odnajduję swoje wargi na spojeniu jego karku i głowy. Chyba wrosły się głęboko w czaszkę, bo kąciki ust drżą, ale nie chcą się unosić. Obawiam się, że już ich nie odzyskam.

Koniec

Komentarze

Hmmm. Jest jakiś pomysł, gorzej z resztą.

Napisałaś, co się stało, ale brakuje mi wyjaśnienia, w jaki sposób, dlaczego, po co… Innymi słowy – przerobienia scenki na historię, w której coś wynika z czegoś.

Podkreślone fragmenty zwykle nie wyglądają źle. Możliwe, że nie jesteś z nich zadowolona, bo nie oddają dobrze tego, co chciałaś napisać. Ale trudno coś doradzić, skoro nie wiem, co to miało być.

Mam wrażenie, że nadużywasz zaimków. Z interpunkcją nie jest dobrze.

miejsca kolorowych wystaw zastępują czarne kwadraty

Czy można zastąpić miejsce?

Babska logika rządzi!

Finkla – dziękuję za komentarz. Z tworzeniem historii jest u mnie kiepsko, bo gdy zaczynam coś wyjaśniać to robi się coraz gorzej. Sama nie wiem czy te wyjaśnienie właściwie jest konieczne, gdy nie chcę tego kontynuować. A odnośnie interpunkcji – wiem, jestem tego świadoma, przecinki gdzieś mi uciekają, a później niesfornie wskakują na nieswoje miejsce. Czasem też wrzucam przecinki po prostu tam, gdzie czytając tekst zrobiłabym przerwę, to głupi nawyk. Postaram się nad tym popracować. 

Mnie się nawet podoba. Absourdalno-oniryczny klimat daje radę, choć rzeczywiście możliwe, że zabrakło pewnych wyjaśnień… Z drugiej strony, możliwe też, że gdyby wpleść wyjaśnienia, klimat trafiłby szlag i wyszłoby to tylko szortowi na gorsze.

 

Uwaga co do halucynacji/omamów – jak najbardziej mogą się pojawić bez wspomogania i często, gęsto robią to w przebiegu zaburzeń i chorób psychicznych.

na emeryturze

Dziwno to i tajemnicze. Jakbyś opisywała własny sen. Nie ma historii, fabuły, tylko pomysł. Z wykonaniem nie jest źle, podkreślone fragmenty nie odstają od reszty.

Witam świeżą krew. ;-)

Jakiś pomysł się pojawił, i tyle. Niestety nie podeszło.

Więcej pewności siebie w ocenie swoich umiejętności pisarskich – stylistycznie, bardzo ładnie sobie poradziłaś. Historyjka ma pomysł, zbudowałaś ciekawy klimat. Jeżeli jeszcze nie jesteś pewna, wrzucaj swoje opowiadania najpierw na betalistę. Tak nawet kilku użytkowników może rozwiać Twoje wątpliwości :)

Dziękuję bardzo za wszystkie uwagi i jak wspomniałam już wcześniej: jestem okropnym, ale to naprawdę okropnym amatorem. Jako dziecko marzyłam o napisaniu książki, ale w późniejszym okresie próbowałam pisać wiersze, teraz natomiast chciałam znów popróbować z opowiadaniami/szortami, chociaż mam świadomość, że nie jestem w tym zbyt dobra, eh. 

 

Ja właśnie myśle, że jakiekolwiek wyjaśnienia by to popsuły, przynajmniej takie jest moje odczucie. 

 

gary_joiner – wspominanie o chorobie psychicznej w momencie gdy komuś zaginęły usta wydało mi się absurdalne. 

 

belhaj – szort ten miał właśnie taki być – lekko senny, z dziwnym klimatem.

Przyznam się, że skusił mnie tytuł i nie żałuję, że zajrzałam. Pomysł mi się podoba, creepy i dziwaczny, aż ciarki przechodzą. Z jednej strony chciałabym jakiegoś wyjaśnienia – po cóż ktoś miałby kraść usta? jakże to uczynił? cóż dalej się stanie z bezustną narratorką? – ale z drugiej, jakiekolwiek tłumaczenie sprawiłoby, że ten oniryczno-absurdalny klimat, który jest największa zaletą szorta, wziąłby w łeb. 

IMHO, aż tak “okropnym, ale to naprawdę okropnym amatorem” nie jesteś ;) Każdy od czegoś zaczynał, a najlepiej wprawiać się właśnie w szortach i opowiadaniach. 

three goblins in a trench coat pretending to be a human

gravel – dziękuję, naprawdę bardzo mi miło. Widzę przecudownego Toma na Twoim awatarze, ahh!

Pomysł dość osobliwy, ale rozumiem, że i taki może przyjść do głowy komuś obdarowanemu bujną, a może i nieposkromioną wyobraźnią. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

A ja tam rozumiem pomysł… Tylko w moim przypadku łaziłabym bez oczu ;) Bo ja nieśmiała jestem i na nieśmiałym spoglądaniu kończę :)

 

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

nikt nie lubi gdy bryzga się do krwią

Do krwią? :)

 

Nie jestem pewna czy to omamy – te trzeba przecież jakoś wspomagać – silną gorączką, malutkimi kolorowymi tabletkami, skrętem, strzykawką.

Nie jestem pewien, czy słowo “wspomagać” jest trafne. Omamy wywołuje się odpowiednimi środkami, a nie wspomaga się. Wspomaganie sugerowałoby, że jakieś omamy już są, a żeby były jeszcze większe, to strzelę sobie grzybka. Tak samo silna gorączka nie jest działaniem człowieka (tak jak wzięcie tabletki), a wspomaga się coś celowym działaniem, nie przypadkiem.

Inna sprawa, że omamy i halucynacje to przecież jedno i to samo, przynajmniej moim zdaniem. To synonimy, a stosujesz się jako słowa o innym znaczeniu.

 

A szorcik raczej mi się nie spodobał. Nie wiem, o co chodzi, ale chyba nie o to chodziło autorce, by rzecz wyjaśnić, a sama w sobie wrażenia nie zrobiła :P

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

beryl – dziękuję za wykrycie literówki. Nad tekstem postaram się jeszcze popracować.

 

No cóż, nie każdemu musi się podobać, to zrozumiałe. 

gdy bryzga się do krwią

go – literówka, napisałbym "bryzga się na niego krwią"

 

Ust nie ma już drugi dzień, może jest to halucynacja, ale nie jestem pewna.

jak dla mnie "jest” jest niepotrzebne w zdaniu

 

Fajnie piszesz. Nie pamiętam kiedy ostatni raz czytałem tu tak krótką scenkę, która w takim stopniu by mnie wciągnęła. Zabrakło odrobiny wyjaśnienia, ale klimat był. Podpisuję się pod przedpiśczynią. Potencjał jest. Zachęcam do korzystania z betalisty : > zobaczysz jak fajne pomysły mogą ewoluować w fajne teksty!

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

A ja z kolei odradzam betalisty, w każdym razie na początku. Niektóre rzeczy, jak na przykład odporność na otwartą, publiczną krytykę i umiejętność wyłapywania własnych błędów, warto podłapać na własną rękę.

na emeryturze

Bardzo intrygujący pomysł, spodobał mi się. Nie wiem czy zabrakło wyjaśnień. Ja lubię niedopowiedzenia, choć tu faktycznie czuję jakiś niedosyt. Podkreślone fragmenty nieco mnie rozpraszały – wiem, po co je podkreśliłaś, jednak odwracało to moja uwagę od treści, przez co trudniej mi było poczuć tekst.

Pewnie tu i tam mogłabyś podszlifować, ale ogólnie czytało się płynnie. Czekam na coś dłuższego ;)

Dziękuję za wszystkie komentarze!

Ten Twój tekst to zaiste intrygujące dziwadło. Przeczytałem z zainteresowaniem. Dzięki. 

Sorry, taki mamy klimat.

Z tworzeniem historii jest u mnie kiepsko, bo gdy zaczynam coś wyjaśniać to robi się coraz gorzej. Sama nie wiem czy te wyjaśnienie właściwie jest konieczne, gdy nie chcę tego kontynuować.

Czyli już sama wiesz, nad czym musisz popracować. Pisanie opowiadań to przecież tworzenie historii. A dobrej historii nie stworzy się nigdy, jeżeli nie nałoży się wędzidła własnej wyobraźni i nie zastanowi, jak uczynić tekst zrozumiałym dla czytelnika.

Koleżanko “okropna amatorko”, ten tekst jest całkiem całkiem. Prawda, że nic nie mówi o bohaterce, o przyczynie zastąpienia warg skórną błoną, ale zakończeniem, świadomie czy nie, coś zasugerowałaś i ten fakt skłania do pozytywnego odbioru całości.

 

Nowa Fantastyka