- Opowiadanie: Wicked G - Barykada

Barykada

Tak. Bardzo lubię paralelizm.

A ty? Po której stanąłbyś stronie?

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Barykada

– Nonsens! – oburzył się Jan Kowalski, odstawiając butelkę po piwie na stolik do kawy. – W głowach wam się poprzewracało, gówniarze!

No bo jak inaczej nazwać bandę młokosów, którzy wyszli na ulice oburzeni, że władza zaczęła cenzurować ten cały ich internet i zakładać więcej kamer monitorujących? To pewnie zwyczajne chachmęty bojące się wymiaru sprawiedliwości. On nie lęka się nadzoru. Jest porządnym obywatelem, ma własną firmę, żonę i dwóch nastoletnich synów. Dzięki ustawie wprowadzonej kilka tygodni temu wreszcie będzie czuł się bezpiecznie. Drony będą patrolować okolicę przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, a dzieci na pewno nie natrafią na jakieś głupoty w sieci.

Jan wyłączył telewizor, wstał z kanapy i poszedł do kuchni po coś do jedzenia. Po drodze usłyszał dzwonek do drzwi, musiał więc zmienić kierunek marszu. Ciekawe, kto to może być? Ciocia Gosia? Kurier?

Policja.

– Dzień dobry, aspirant Marian Nowak z Komendy Miejskiej Policji w Nieistniejowie. Zameldowany pod tym adresem Przemysław Kowalski jest podejrzewany o posiadanie narkotyków, musimy dokonać przeszukania domu – oznajmił funkcjonariusz, machając nakazem.

– Mój syn… To niemożliwe! Na jakiej podstawie rzucacie takie oskarżenia?

– Na portalu społecznościowym wysyłał wiadomości o „ogarnianiu towaru”, „pigułach na balety” i tym podobne.

Kilka dni później Jan Kowalski niósł transparent na jednej z kolejnych manifestacji przeciwko nadmiernej inwigilacji. W pokoju jego starszego syna znaleziono tabletki z MDMA. Miało być na następną imprezę. Przemek nie brał wcześniej, chciał tylko spróbować. Uczył się dosyć dobrze, planował pójść na studia. Teraz czeka go rozprawa, w najlepszym wypadku zostanie umorzona. Ale ten wstyd, łatka dilera, niecichnące plotki. Nie zasługiwał na coś takiego. Wszystko przez wścibski rząd i paranoików doszukujących się przestępców…

 

***

 

– Nonsens! – oburzył się Jan Kowalski, odstawiając butelkę po piwie na stolik do kawy. – Czy ci ludzie chcą, żeby władza wtrącała się do każdej sfery życia?

Niektórzy doprawdy mają przesadną obsesję na punkcie bezpieczeństwa. Kamer i tak jest dużo, a gdyby ustawa została przyjęta, Polska zmieniłaby się w wielkiego Big Brothera. Jeszcze te całe drony! Pewnie zaczęliby strzelać z nich do ludzi, tak jak Amerykanie robią to na Bliskim Wschodzie. No i na szczęście zamach na wolność słowa w internecie się nie powiódł. Jan może żyć spokojnie razem z żoną i dwójką nastoletnich synów, nie obawiając się o to, że ktoś będzie go ścigał za dosadne komentarze na temat polityków albo wlepiał jeszcze więcej mandatów za palenie papierosa podczas spaceru z psem w parku.

Jan wyłączył telewizor, wstał z kanapy i podszedł do kuchni po coś do jedzenia. Po drodze usłyszał dzwonek telefonu, musiał więc zmienić kierunek marszu. Ciekawe, kto to może być. Ciocia Gosia? Kurier?

Policja.

– Dzień dobry, aspirant Marian Nowak z Komendy Miejskiej Policji w Nieistniejowie. Pana syn, Przemysław, został raniony nożem podczas bójki. Jest w ciężkim stanie, przebywa w Szpitalu numer dwa imienia…

Kilka dni później Jan niósł transparent na jednej z kolejnych manifestacji, których uczestnicy żądali zwiększenia poziomu bezpieczeństwa w kraju. Przemek zmarł w wyniku odniesionych obrażeń. Pokłócił się z innym chłopakiem z osiedla, zaczęli się szarpać, ten drugi wyciągnął nóż. Syn Kowalskiego uczył się dosyć dobrze, planował pójść na studia. Gdyby drony patrolowały ulice, może jeszcze by żył. Wszystko przez przeklętych przestępców, ciągle mających coś do ukrycia i pragnących „wolności”…

 

***

 

Schemat był ten sam w wielu przypadkach. Schemat będzie ten sam w wielu przypadkach. Los rzuci monetą. Jedni staną z lewej, drudzy z prawej. Wzniesie się barykada. Na świecie nie ma dobra i zła. Istnieją tylko spory. I podwójne standardy.

Koniec

Komentarze

Podoba mi się koncept, ale wydaje mi się, że mimo wszystko jedna wersja wydarzeń jest bielsza od drugiej. Śmierć a więzienie, to jednak nie to samo.

odkładając butelkę po piwie na stolik  – odstawiając

Właściwie to sam sobie odpowiedziałeś na niepostawione pytanie. Nasze reakcje zależą od tego, co nas spotyka, jakie mamy doświadczenia albo o co się otarliśmy.

Parę lat temu brałam udział w kolejnym firmowym szkoleniu BHP. Ludzie znudzeni gapili się na filmik o rozpoznawaniu i o ukąszeniu żmii, gadali i generalnie nie byli zainteresowani tematem. No bo kto spotka żmiję w Warszawie, czy Katowicach. Ja mieszkam na obrzeżu Puszczy i nieraz spotykałam różne pełzające paskudztwo.

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Odwieczne Polaków problemy. Tak jak napisała bemik punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Niezły szorcik. Ku przemysleniom.

Całkiem fajny tekścik, nie jest jakiś odkrywczy w przesłaniu, ale miło spędziłem przy nim czas.

Tymczasowy lakoński król

Bardzo fajny koncept. Tylko jakoś ta końcówka mi nie zagrała. Trudno mi powiedzieć czemu, ale wybiła mnie z rytmu czytania. Może trochę zbyt moralizatorsko? Albo pokazane w zbyt oczywisty sposób.

“albo hejt w sieci.” – narracja chyba trochę stylizowana na myślenie Jana, jeżeli celnie wyobraziłem sobie typowego, wąsatego “Janusza” w koszulce żonobijce, to raczej nie użyłby on słowa “hejt”.

Ostatni akapit czysto moralizatorski, niektóre z jego zdań w mojej opinii powinny też być połączone przecinkami zamiast porozdzielane kropkami.

Napisane ciekawie, jakbym to przeczytał na jakiejś ulotce promującej… nie wiem co w sumie… to pewnie bym się uśmiechnął i pomyślał, “heh, fajne”, ale jako opowiadanie to tak średnio :/ Poza tym no tak naprawdę to ciężko się tu dopatrzeć jakiejś większej fantastyki…

No nieźle.

Dzięki wszystkim za przeczytanie i komentarze!

mimo wszystko jedna wersja wydarzeń jest bielsza od drugiej.

Tak mniej więcej miało być, możliwe, że użyłem określenia “paralelizm” odrobinę na wyrost. Obydwie sytuacje, zamykanie do paki za błahostki i poważne przestępstwa, którym można było zapobiec,  są dosyć częste w Polsce i wpływają na poglądy ludzi w różny sposób, co starałem się ukazać w szorcie.

 

Nasze reakcje zależą od tego, co nas spotyka, jakie mamy doświadczenia albo o co się otarliśmy.

Dokładnie to chciałem przekazać.

 

Trudno mi powiedzieć czemu, ale wybiła mnie z rytmu czytania. Może trochę zbyt moralizatorsko?

Obok kompresowania fabuły i eklektyzmu to jedna z moich tendencji, nad którymi muszę nauczyć się trochę lepiej nad nimi panować :D

 

“albo hejt w sieci.” – narracja chyba trochę stylizowana na myślenie Jana, jeżeli celnie wyobraziłem sobie typowego, wąsatego “Janusza” w koszulce żonobijce, to raczej nie użyłby on słowa “hejt”.

Słowo to co prawda coraz częściej pojawia się w mass-mediach, ale nadal jest rzadko używane przez osoby tego pokroju. Wywalę.

 

Poza tym no tak naprawdę to ciężko się tu dopatrzeć jakiejś większej fantastyki…

A patrolujące drony? No dobra, przyznaję, tekst jest trochę suchy pod tym względem :)

Jeszcze raz dzięki za odwiedziny :)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

W tej koncepcji jest coś ciekawego, ale jest i banał. Moralizatorstwo pod koniec nie przypadło mi do gustu.

Babska logika rządzi!

Chciałabym wszędzie czuć się bezpiecznie, ale nie chciałabym, żeby jakiekolwiek instytucje, w jakikolwiek sposób, mogły kontrolować moją prywatność. Obawiam się, że w tej sytuacji powinnam zająć miejsce pośrodku. Pewnie będę barykadą. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Oj, Regulatorzy – bycie barykadą chyba nie jest bezpieczne – zabłąkane kule grożą i z jednej, i z drugiej strony. O prywatności to już w ogóle nie ma co wspominać… ;-)

Babska logika rządzi!

Eee, jakoś wytrzymam, po obu stronach będą przecież tylko z transparenty. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ciekawy szort. Niestety, jak dla mnie, nie jest porywający, ale tekst przedstawia „logikę” młodej osoby, próbującej zakazanego. Spróbowanie narkotyków staje się błahostką versus śmierć. Celna uwaga Madeja90, ale przypuszczam, że zestawienie było zamierzone. Przedstawienie dwóch wersji wydarzeń – wolność w necie, albo inwigilacja i bezpieczeństwo – wydaje się być tylko tłem. Przynajmniej tak to odebrałem. Pozdrawiam.

Czerń i biel, a życie i tak pozostanie w odcieniach szarości… Nic nowego, Autorze. I nic fantastycznego.

Dziękuję za komentarze!

Ja też uważam, że dobrze byłoby wypracować jakiś kompromis. Tylko co zrobić. Zezwolić obywatelom na posiadanie broni? Mogłoby się skończyć jak w USA, strzelaniny wywoływane przez szaleńców, których i u nas nie brakuje. Dać ją tylko wybranym i utworzyć straź obywatelską? Na tej zasadzie działa policja, z którą jak wiadomo różnie bywa.

Lubię wolność, ale w życiu trzeba brać poprawkę na to, że nie wszyscy wiedzą, iż wolność ich pięści kończy się na wolności mojego nosa…

 

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Kompromis z wszelkiej maści fanatykami, durniami? Oni nie wiedzą, co to jest, nie są zdolni do zrozumienia jego istoty i celu, a potem do przestrzegania…

Cóż, w nadchodzącej ruchawce musiałbym stanąć po stronie wolnościosców. Zalety inwigilacji i wzmożonej kontroli są bowiem znikome. To można dostrzec również w Twoim tekście. Bo z jednej strony przesadna kontrola może prowadzić do równie przesadzonej reakcji wymiaru sprawiedliwości, kary niewspółmiernej przewinieniu. A z drugiej… No włašnie, czy zapobiegnie spontanivznej bójce, wytrąci nóż z ręki napastnika, ocali syna Kowalskiego? Chyba, że mówimy o “Raporcie Mniejszości”. Powtórzę znany banał, jeśli napiszę, że rozwiązaniem jest skuteczność organów ścigania i sądownictwa, a co za tym idzie świadomość nieuchronności, a przynakmniej wysokiego prawdopodobieństwa kary. Choć i to nie jest solucją idealną, na przykład dlatego, że przeróżni psychopaci i zwykli idioci mają gdzieś konsekwencje…

Powszechnego dostępu do broni też bym nie zalecał ;-)

 

Ogólnie fajny szort, ale bardziej jako ufabularyzowany głos w publicystycznej dyskusji, niźli tekst literacki.

 

Pozdrawiam!

Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!

Językowo sprawne, ale w swojej publicystycznej roli zbyt grubymi nićmi szyte. Te opozycje strasznie banalne. Temat do pociągnięcia, fajnie by było jednak zobaczyć nieco więcej subtelności w podejściu do niego.

Rzecz o ludzkiej motywacji w kontekście braku wyobraźni i intelektualnego lenistwa. Całkiem zgrabnie, ale mimo wszystko banalnie i bez większej fantazji. Pewnie, że bliski człowieka zamknietego za byle pierdołę, będzie zwolennikiem zwiększenia obywatelskiej swobody, a bliski zabitego w ulicznej burdzie, będzie fanem większego nazdzoru. Jak zachwałby się człowiek, którego syn umarł podczas burdy, gdy niósł transparent z hasłem “wolnościowym”?

Zbyt sterylnie, jak na mój gust. Wydestylowałeś esencję problemu, ale przy okazji pozbyłeś się subtelności, które czyniły go interesującym. 

na emeryturze

Dzięki za kolejne opinie :)

 

No włašnie, czy zapobiegnie spontanivznej bójce, wytrąci nóż z ręki napastnika, ocali syna Kowalskiego? Chyba, że mówimy o “Raporcie Mniejszości”. Powtórzę znany banał, jeśli napiszę, że rozwiązaniem jest skuteczność organów ścigania i sądownictwa, a co za tym idzie świadomość nieuchronności, a przynakmniej wysokiego prawdopodobieństwa kary.

Kamery tworzą właśnie taki “fear factor”, chociaż jak ktoś wpadnie w “białą” to raczej niewiele pomogą. Po tragedii jednak zawsze wydaje się, że można byłoby jej zapobiec, gdy coś poszło choć trochę inaczej. 

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

A mnie się mimo wszystko podoba, choć może to zakończenie, podsumowanie nie jest konieczne – czasem dobrze zostawić takie miejsce na oddech albo myśl czytelnika. I nie wiem, czy trzeba próbować porównywać obie wersje wydarzeń 1:1 – może wystarczy stwierdzić, że każde rozwiązanie niesie zagrożenia i, jak już to było wspomniane, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia? :)

Dzięki za przeczytanie i komentarz, Blodeuwedd :)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Końcówka zbędna, zgadzam się. Trąci moralizatorstwem i zakłada, że czytelnik nie potrafi sam wyciągnąć prostego wniosku.

Wydaje mi się, że tekst “ruszyłby” mnie mocniej, gdybym postrzegał bohatera jako prawdziwą osobę z krwi i kości, a nie schematycznego bohatera ze schematyczną rodziną.

Dzięki za komentarz!

Mogłem opuścić końcówkę, ale już trudno.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

kto to może być? Ciocia Gosia? Kurier? Policja. – ja bym słowo “policja” umieścił w kolejnym, samotnym akapicie.

– Dzień dobry, aspirant Marian Nowak z Komendy Miejskiej Policji w Nieistniejowie. Zameldowany pod tym adresem Przemysław Kowalski jest podejrzewany o posiadanie narkotyków, musimy dokonać przeszukania domu – oznajmił funkcjonariusz, machając nakazem. – to wydaje mi się strasznie nieprofesjonalne, by podawać takie informacje; policjant robi, a nie informuje, a skoro ma nakaz to po cholerę tyle gada?

W ogóle strasznie szybko się to wszystko toczy (przeszkadzało mi). Ale no szort, w końcu to Twój pomysł. Całkiem niezły, ale wykonany jakoś tak… mnie nie przekonuje, mimo ładnych trzech wersów na koniec.

Dzięki za przeczytanie :) “Policję wyenterowałem”, monologa Nowaka zostawiam, co prawda nie wiem jak wygląda prawdziwy wjazd na chatę, ale nie zdaje mi się, że jeśli policjant ma choć trochę poczucia obowiązku to powinien poinformować rodzica o co chodzi.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Nadrabiam :) 

Jak już kilkukrotnie wspomniano – punt widzenia zależy od punktu siedzenia. Do tego jeszcze – nigdy nie mów nigdy. I po raz kolejny wychodzi, że wszelkie deklaracje są guzik warte, dopóki życie ich nie zweryfikuje.

Króciaka przeczytałam bez jakichś emocji, bo przedstawia po prostu dwie mniej-więcej przeciwstawne, do tego realne scenki. I dronami fantastyki tu nie nadrobisz, bo takowe już latają nam nad głowami, może tylko jeszcze nie w takiej skali :) 

Zastanawiałam się długo nad końcówką. I wciąż się waham, czy jest konieczna, czy jako zbyt łopatologicznie moralizatorsko zbędna.  Jest jednak ładnie skomponowana.

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Dziękuję za przeczytanie i komentarz, śniąco!

Ten szort wyszedł mi trochę słabo, w nastęonych tekstach będę pracował nad głębią :)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Koncept jest ciekawy, ale trudno chyba z nim zmieścić się w szorcie, by nie wyszedł banał. Tobie niestety wyszedł. Przedstawiłeś skrajności (z czego jedną skrajniejszą od drugiej), sytuacje czarno-białe. A czarno-białością niestety trudno się przejąć.

Dzięki za przeczytanie! Następnym razem postaram się nie kompresować :)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Spodobał mi się pomysł na przedstawienie kwestii “punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”. 

Jasno i klarownie. 

Dziękuję za komentarz, Domku! Cieszę się, że tekst ci się spodobał :)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Nowa Fantastyka