- Opowiadanie: Endvorte - Ocean ciszy

Ocean ciszy

Początkowo planowałem usunąć, lecz ostatecznie wrzucam raz jeszcze.

Dyżurni:

brak

Oceny

Ocean ciszy

Czasem

dźwięki życia stają się hałasem nie do życia

i z czasem nawet zegar tyka głośniej niż zazwyczaj.

Wszystko da się słyszeć, lecz nic nie słychać.

Chce się przestać oddychać, byle tylko panowała cisza.

 

Tymczasem znikam, gdzieś pod kołnierzem samotności.

Gdzie nie dotyka mnie panika i wątpliwości.

Zamykam oczy, zamykam się w ciemności,

by stoczyć wielki głaz z serca dłonią świadomości.

 

I w tej nicości coś gości mnie wonią piękności,

i czuję odcisk czystości błękitności.

W całej okazałości wynurza się ocean.

Ja w całej objętości zanurzam się w jego odcieniach.

 

W całości mnie pożera, ja oczy swe otwieram

i nie dowierzam temu, co przede mną rozpościera się.

Stoję teraz, jak wcześniej, pośrodku dziczy.

A wokół wciąż, jak we śnie, ocean ciszy.

Koniec

Komentarze

Hmmm. Przesłanie wiersza do mnie nie dotarło.

Babska logika rządzi!

Rymy, jak przy pierwszym czytaniu, nadal znajduję irytujące.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dzisiaj miałem gości

przyjąłem ich bez przyjemności.

Ale każdy z nich rości

pretensje do mej uprzejmości.

A ja czuję się, jakbym łykał rybie ości

pełen skrywanej złości

i pełen niecierpliwości

najchętniej posłałbym ich stąd do wieczności. Pozdrawiam.

Nowa Fantastyka