- Opowiadanie: Morgiana89 - Boogeyman

Boogeyman

Będę pierwsza, a co mi tam...

Kilka osób z tego portalu pojawiło się w tekście, lecz tylko jedna postać jest prawdziwą gwiazdą. Tekst pisany z przymrużeniem oka, więc proszę nie brać go zbyt dosłownie. :)

 

EDIT: A jednak zostało wzięte zbyt dosłownie. Fikcja literacka, została potraktowana jako rzeczywistość. Jeśli, ktoś poczuł się urażony, to z mojej strony wielkie przeprosiny!

 

Pozmieniałam nieco Wasze nicki. :)

 

Dziękuję za pomoc Bemik i Zygfrydowi.

Niespodziewanie odwiedził nas też Beryl, a to ci dopiero była niespodzianka! :)

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Biblioteka:

Cień Burzy, Sethrael, Zalth

Oceny

Boogeyman

Siedział pod łóżkiem już dobre pół godziny i czuwał. Zasada była taka: czekasz, aż starzy pójdą spać, a potem straszysz dzieciaka. Nie była to robota marzeń, ale na lepszą nie było go obecnie stać. Może nie wszystko szło po jego myśli, ale nie zamierzał się poddać. Znów musiał pokazać, co potrafi.

Ten chłopak do najgrzeczniejszych nie należał, dlatego trafił na listę strachu. Jeszcze te nieszczęsne Internety go dodatkowo deprawowały. Nie dość, że bachor szantażował i bił inne dzieci w szkole, to w dodatku całe dnie spędzał na komputerowych głupotach. Coranuxowi Boogeymenowi nie mieściło się to w głowie.

Przestrzeń pod stelażem łóżka powinna być duża, ale brzuch potwora wyraźnie dawał o sobie znać, przez co miejsca pozostawało niewiele. Dodatkowo bachor miał poupychane śmieci pod łóżkiem: jakiś samochód mocno obijał plecy Coranuxa, w nogę kłuły go klocki i jeszcze z prawej strony dochodził niezbyt przyjemny zapach. Źródłem okazały się być obsrane gatki smarkacza i od tamtej pory, a minęło już z kilkanaście długich minut, starał się nie myśleć i nie patrzeć w ich kierunku. Wszyscy zawsze myślą, że potwory to flejusy, ale wbrew pozorom Coranux był bardzo wielkim czyściochem. W robocie jednak musiał tolerować brud, syf i smród.

Dzieciak powinien już chrapać. Coś dziwnie zacharczało i wywołało poruszenie materaca. Zmuszając potwora do wysunięcia głowy z kryjówki. Robił to na tyle dyskretnie, żeby młody nie miał szansy go zobaczyć, nawet gdyby okazało się, że nie śpi. To, co ujrzał, wprawiło go w osłupienie i zdumienie, by po chwili wybuchnąć w jego wnętrzu głęboką furią.

– Co robisz głupia? – wydyszał, gramoląc się spod łóżka.

– Sssspadaj – wysyczała czarna mara, klęcząca na piersi dzieciaka.

– Do mnie to? – zapytał głupio. – To mój przydział! Wynocha!

– Wwwylali cię – powiedziała zmora, ledwie uchylając usta i nawet nie odwracając twarzy od chłopca, który z przerażenia otworzył szeroko oczy. Nie mógł się poruszyć, bo moc potworzycy wywoływała paraliż. Można się jedynie było przyglądać i cierpieć w milczeniu, czując osłabienie i ucisk na piersi. Gdyby dzieciak odzyskał głos, na pewno podniósłby alarm. – Ssspadaj… Tttrzeci razzz nie powtttórzę…

– Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo! Jesteś tylko głupią, przebrzydłą zmorą, Berniko! – darł się, nie bacząc na konsekwencje. Znał takie jak ona, zawsze wtrącały się w nie swoje sprawy.

Nie pozwoliła mu wypowiedzieć choćby jednego słowa więcej. Miała więcej siły i Coranux poczuł ucisk na gardle, zatrzaskiwała go w swym uścisku jak w imadle. Nie mógł nawet poruszyć maleńkim szponem u stóp. Widocznie moc mary była większa niż innych jej podobnych.

– Jeśśśli ssstąd nnnie pójjjdziesz… To ssskończysz gorzej niż chłłłopak… – wysyczała.

Pozwoliła mu na chwilę odzyskać władzę w ciele, a on skwapliwie skorzystał z okazji i uciekł. Wybrał najszybszą drogę do podziemia, ale na odchodne rzucił:

– Jeszcze mnie popamiętasz! Nie zostawię tak tego! Atakować drugiego potwora! To wbrew kodeksowi!

 

*

 

Najpierw myślał, żeby się upić u Jojka, ale stwierdził, że może spotka tam zbyt wiele znajomych twarzy. Ostatnio do tej speluny zaczęły przychodzić prawdziwie upodlone stwory, a Coranux nie chciał czuć się jak one. Miał też serdecznie dość pracującej u niego gargulicy. Prawie za każdym razem rzucała mu się na szyję, jakby nadal był wielki i coś znaczył.

Ślepa Morgi lubiła sławę, a że sama jej nie zaznawała, chciała poczuć nawet tę upadłą i wątłą, którą jeszcze widziała u Boogeymana. Zawsze jej komplementy mile łechtały jego próżność, ale gdy tylko opuszczał próg gospody, przypominało mu się wszystko, co utracił, i czuł się po stokroć gorzej.

Pamiętał jeszcze te dni, gdy był u progu sławy. Jak wszyscy mu gratulowali, jak poklepywali i kłaniali się w pas. Był wtedy taki dumny, szczęśliwy, ale wszystko się popsuło. On sam zgotował sobie ten los.

Najlepiej pracowało mu się samemu, gdy zlecenia wprost czekały w kolejce. Mógł w nich przebierać i sprawdzać różne metody straszenia. Wspominał to jako wyjątkowy czas.

Pamiętał, że kiedyś na jednej wiejskiej imprezie schował się za wychodkiem. Może nie był to jego popisowy numer, ale napawał go dumą. Wpuścił do środka sławojki szczura i wyczekiwał pierwszej osoby, która chciała skorzystać z ustępu. Nie musiał czekać długo, a na horyzoncie pojawił się niski, żylasty chłopak. Gdy tylko zamknął za sobą drzwiczki, Coranux przekręcił zapadkę. Przez chwilę nic się nie działo, ale zaczął delikatnie stukać w drewno. Niestety podchmielony dzieciak chyba nic nie usłyszał. Zwiększył siłę uderzenia, a dzieciak odezwał się przerażonym głosem:

– Ej! Tomek? Bar-r-rtek? To w-w-wy? To wcale nie jest zabawne! Przestańcie! – Myślał chyba, że drwią z niego koledzy. Nikt nie pomyślałby, że to wielki Coranux.

Ale gdy uderzenia nie słabły, a Boogeyman pozwolił, by z jego ust popłynął śmiech, nie towarzyski, ale lekko szalony, chłopak zapiszczał ze strachu. Słychać było jak podrywa się do góry, jak podskakuje i krzyczy jeszcze głośniej na widok szczura. Och, co to był za wieczór. Jeden z bardziej udanych w karierze. Bardziej brutalnych.

Później przez lata pisali o pamiętnej zabawie, w której dzieciak został pogryziony przez szczura i umarł. Znaleziono go dopiero po kilku godzinach. Największy wstrząs przeżyli młodzi, którzy byli na miejscu. Oni się bawili za ścianą przy głośnej muzyce, a w wychodku zwłoki dzieciaka nadgryzał polny szczur,  cóż to była za przednia zabawa. Przypuszczał, że gapie nie zapomną jej do końca życia. A on sam wierzył, że młodzieniaszek nie umarł od ran, ale ze strachu. I to właśnie był prawdziwy sukces. Najbardziej mu się podobało, gdy praca równała się dobrej zabawie. Po akcji z chłopakiem w sławojce Boogeyman zyskał sławę. W potworzastej gazecie wydawanej przez Kamiennego Beryla tytuł głosił:

 

Siedemnastoletni Adam Kebsiński powalony przez Coranuxa Boogymana – straszenie w śmiertelnie pięknym stylu!

 

Za ten głupi wybryk dostał nielichą pochwałę od McLucyfera, króla całego podziemia. Nie mógł dłużej się nad tym zastanawiać, te czasy minęły i tkwił obecnie w totalnej beznadziei i marazmie. Gdyby wtedy nie wzgardził komplementami, mogło to wszystko wyglądać inaczej. Brakowało mu siły i nerwów, a zdrowie ponoć jest najważniejsze. Dlatego tej jedynej roboty, która mu została, nie mógł pozwolić wydrzeć sobie z rąk. Nie pozwoli, by jakaś durna Bernikowa zmora zabrała mu posadę. Czas zawalczyć o swoje. 

 

*

 

W biurze informacji Centralnego Straszenia kolejki były każdego dnia. Pora nie miała znaczenia. Główny problem stanowił punkt poboru przydziału. Jedynie jedno stanowisko obsługiwało petentów. Coranux stwierdził, że nie jest im wcale tak daleko do zwykłych ludzi z ich urzędami i bankami.

Boogyman miał trochę czasu, żeby się rozejrzeć. Dawno się tu nie pojawiał, bo z góry zlecenia podawał mu jego zaufany doradca – czarny cierń Set-h. Nie zawsze mu ufał, bo miał w naturze coś przewrotnego. W końcu głowa szakala i kult boga chaosu do czegoś zobowiązywały. Jednakże, to właśnie on działał na czarnym rynku i często wychwytywał ochłapy dla potworów w podobnym do jego położeniu.

Nienawidził kolejek, a i robota była marna. Choć od czasu do czasu można było spotkać tu znane osobistości. Nawet mieli swój własny kącik. Nazywali go Galerią Potwornych Osobistości. Jedną ze ścian, prawie całą pokrywały ogromne wizerunki najznamienitszych postaci, docenianych i lubianych. Między innymi szyderczo uśmiechał się Fiszolof, o ile wielka ryba może wyszczerzyć zęby. Zdaniem Coranuxa pozycję zdobył jedynie przez posiadanie dziadka Mobidica, który zapewnił mu sławę. Kolejnym zajmującym wiele miejsca był Burzowy Beetlejuice, który w swoim pasiastym wdzianku patrzył na wszystkich wzrokiem szaleńca. Ponoć pomógł jakiejś niedorobionej parze duchów pozbyć się śmiertelników z ich starego domu. Wykonał tę pracę w zaiste wielkim stylu. Dla Boogymana to nie był żaden wyczyn.

Na tle postaci wyróżniała się jeszcze CrazyMara, świrnięta protegowana McLucyfera. Lubowała się w straszeniu na zamkach, kręciły ją średniowieczne klimaty, a teraz pozowała na wielką, białą damę. Na ich widok upadłemu stworowi zrobiło się niedobrze.

“Pfff… Jaka elita, takie społeczeństwo” – myślał.

Kiedyś pozwalał, aby te słowa wychodziły z jego ust. Aktualnie nieco się hamował, bo właśnie takie zachowania sprawiły, że upadł. To nie była kwestia niedostatku talentu, bo tego mu nie brakowało. Jego niewyparzony język za każdym razem sprawiał mu kłopoty, aż w końcu po obrażeniu guru podziemnego świata i odrzucenia jego pochwał, trafił na samo dno i nie mógł się z niego podnieść.

Kolejka powoli się przesuwała, trochę zrobiło mu się zimno, bo z przodu dostrzegł gdzieś Finklobukę. Specjalistę od dzieciaków i młodzieży wychowanej na Muminkach. Moc tej poczwary była spora, skoro nawet tutaj Coranux odczuwał skutki odmrożenia szponiastych rąk. Miał nadzieję, że ona szybko załatwi sprawę i zniknie. Zauważył, że nie tylko on na jej widok szczęka szponami.

 

*

 

Nic ciekawego się nie wydarzyło od pójścia buki. Zaczął przysypiać i pochrapywać, przesuwany przez kolejkowiczów do przodu, aż usłyszał:

– Następny!

A gdy nie zareagował, ktoś go popchnął:

– Nie mamy, królewiczu, całego dnia. Siadaj – nakazała chuda, blada wampirzyca. – Dawno cię nie było u nas, Coranuxie Boogeymanie. Potrzebujesz nowej pracy? Myślałam, że lubisz jedynie czarny rynek, który, nawiasem mówiąc, jest kiepskim wyjściem w twoim przypadku.

Na te słowa mógł jedynie wzruszyć bezradnie ramionami. Zgadzał się z nią, ale kolejki w Instytucie przyprawiały go o ból głowy.

– Lubię swoją pracę – powiedział, ale grymas, który wykrzywił mu twarz, od razu zdradził, co naprawdę myśli.

– Och, tak, w to nie wątpię. – Uśmiechnęła się do niego Regulatorina. – Powiedz, w czym mogę ci pomóc?

– Chiałem złożyć oficjalną skargę. Ktoś zabrał mi robotę! Przecież to niezgodne z kodeksem!

– A o jaką konkretnie ci chodzi? – powiedziała i upiła łyk ze złotego Graala. Czerwona krew spływała jej po brodzie, ale jej to nie przeszkadzało.

– Miałem straszyć małego Zygfryda, bo narozrabiał w szkole, ale uprzedziła mnie Berenika… Ta paskudna zmora! Przecież miałem tę sprawę nagraną od tygodni! – wykrzyczał z wyrzutem. – Zasady mówią, że kto pierwszy ten lepszy i ja byłem pierwszy! Ja to sobie zarezerwowałem!

– Przykro mi, kochasiu, ale nic z tego. Twoje zlecenie pochodziło od Set-ha, a on nie daje gwarancji. Lubi też czasem sobie pożartować… Dosyć okrutne, ale Berenika ma licencje na takie sprawy. – Oblizała kościstą brodę. Teraz czerwone kreski zamieniły się w czerwoną smugę. – Mogę ci jednak coś zaproponować. W końcu kiedyś coś znaczyłeś. – Popatrzyła na niego przeciągle, jakby ważąc każde słowo i nie będąc pewną, czy to, że dawno temu był znany, przełoży się na wywiązanie z powierzonego zadania. Piwny brzuch Coranuxa budził wątpliwości, ale jednak po chwili namysłu odezwała się ponownie. – Mogę zapewnić ci robotę, po której wrócisz do łask, ale jest haczyk.

– Mogę spróbować – powiedział, ale w jego wnętrzu na nowo odżyła nadzieja.

 

*

 

Przeklinał dzień, w którym zgłosił się do Regulatioriny, najokrutniejszego wampira wszech czasów. Ta blada krwiopijczyni wystrychnęła go na dudka. Teraz siedział w ciemnej klitce, dzieląc przestrzeń z Jose Hieną, nowszą wersją wilkołaka. Akurat trafiła się pełnia i mimo że mieli zachować ciszę, cały czas chichotała. Łaskotała go swoim futerkiem, gdy się trzęsła. On przeżywał katorgi, bo czarna zmora Berenika stała obok i paraliżowała jego wszystkie członki. Drużyna marzeń, jak to określiła Regina. Mieli działać razem i pomagać sobie, taka nocna Pierzyna.

Zgodził się, bo miało mu zapewnić na nowo posłuch, ale teraz, nim jeszcze wszystko się zaczęło, okropnie tego żałował. Siedzieli w jednym z lasów, podglądając obozujących radośnie harcerzy. Mogli to robić jedynie z najbrudniejszego wychodka, który ustawiono w samym centrum, aby każda grupa młodzieży miała do niego dogodną drogę. Śmierdziało w nim niemiłosiernie i miejsca było stanowczo zbyt mało dla całej trójki. Te sławojki go prześladowały. Sądził, że to jakaś złośliwość losu, ale nie śmiał nic powiedzieć. Czekali, aż zapadnie głęboka noc, aby móc działać.

Do straszenia wybrali obóz najstarszych harcerzy. Najtrudniej ich było przerazić, bo im człowiek doroślejszy, tym więcej szuka racjonalnych rozwiązań i mniej wierzy we wszelkie gusła. A świadomość, że potwory istnieją, jest dla ludzi niczym czyste szaleństwo.

Dzieciaki upiły się tanim piwem i teraz przesiadywały w jednym z większych namiotów. Dla Coranuxa były łatwym celem. Świetnie by sobie dał radę – sam. Postanowili postawić na stare sztuczki, bo one najlepiej się sprawdzały. Światło dochodzące z namiotu pięknie rzucało cienie na ich potworowate postacie. Na razie podpite nastolatki nie zauważyły niczego niezwykłego, ale chłód ogarniający ich z każdej strony, powoli zaczął paraliżować. Niestety, za zasługą czarnej Bereniki. Strzelające gałązki, które z wielką wprawą łamał Boogeyman, powodowały u młodych pijaczków gęsią skórkę, ale nawet najodważniejsi nie wychylili się poza bezpieczne wnętrze namiotu.

Jose, aby zrobić największe wrażenie, wsunęła łeb do namiotu, zanosząc się przeraźliwym chichotem, jak na prawdziwą hienę przystało. Dzieciaki chciały krzyczeć, ale ucisk na klatce spowodował, że zamarli, a kilka niedopitych piw potoczyło się po podłodze. Jeden z dzieciaków z tej niemocy lub ze strachu popuścił w gacie. Grupowe straszenie nawet było zabawne. Szkoda, że nie mogli zrobić nic więcej. Regina wyraźnie powiedziała, że to ma być jedynie kontrolowane przerażenie, aby funkcjonowało później jako wspomnienie z wakacji i nic więcej. Więc kiedy Boogeyman zaczął pazurami rozorywać poły namiotu, bardzo był niezadowolony, gdy Berenika wypuściła z paraliżu wszystkich. Uciekali jak najdalej od cienia Coranuxa i głowy chichoczącej Jose. Prawie rozerwali drugie wejście, a krzyczeli przy tym, budząc cały las. Boogeyman liczył na jakąś małą śmierć, choć musiał przyznać, że jest zadowolony. Niestety, był przekonany, że największa sława przypadnie Berenice i Jose, bo w sumie, co to za straszenie pękającymi gałązkami i pazurami szarpiącymi namiot.

 

*

 

Na dole myśleli inaczej. W podziemiu wszyscy im gratulowali, bo sukces należał do całej trójki. Coranux znów czuł się na fali. Pochwały spływały z każdej strony. Nawet McLucyfer przysłał pisemnie pozdrowienia. W euforii Boogeyman, tym razem znów nie okazał zainteresowania. Tak szybko zapominał, jak wyglądało jego życie, gdy był na dnie.

– Coranuxie, ty się chyba nigdy nie nauczysz! – Usłyszał poirytowanego jego postawą Golema Beryla.

 

Koniec

Komentarze

Dzieciaki upiły się tanim piwem i teraz przesiadywały w jednym z większych namiotów. Dla Coranuxa byli łatwym celem. ---> …a może mi się tylko tak wydaje…

 

Masz rację: były, były . Nie zauważyłam ani ja, ani Zygfryd :-(

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

No i Adam wykrakał… Ale w takim miejscu? Jak mogłaś Mu to zrobić?

Jeszcze te nieszczęsne Internety go dodatkowo deprawowały. Nie dość, że bachor szantażował i bił inne dzieci w szkole, to jeszcze w dodatku całe dnie

Powtórzenie.

chciała poczuć nawet tą upadłą i wątłą

Tę.

Niczym, każdy z klanu Sokuzżuka.

Ale o co tu chodzi?

Babska logika rządzi!

Dzięki, poprawię już jutro, bo komputer mam wyłączony. Finklo, Sokzżuka to stary podcziwy Beetlejuice zapisany bez przerw pomiędzy słowami i tyle. :)

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

To akurat skumałam. Reszta zdania bardziej mnie dziwi.

Babska logika rządzi!

Skasowałam to o tym Soku z żuka, poprawiłam błędy, dzięki. 

 

Co do Adama, to oczywiście tylko dla żartu. Przecież nie jest do siebie w żaden sposób podobny poza imieniem. Większość zresztą jest zaznaczona symbolicznie, aby pasowało do zabawy. 

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Tak to jest: gdy odrzuciło się brązowe upierzenie, trzeba potem liczyć na chałtury od różnych złośliwych dziwolągów. :)

Pośmiałem się, fajne nawiązania zarówno do piórkowego tekstu Corcorana, jak również do rezygnacji z nagrody. Oczywiście istnieje szansa, że całość podoba mi się, bo na tekst patrzę przez filtr narcystycznego egoizmu, gdyż – przyznam – rozbroiła mnie taka jedna postać; jak zwykle własna. ;) No i Ślepa Morgi  też wymiata. :)

Dzięki za poprawienie nastroju.

Hej-ho!

Sorry, taki mamy klimat.

Ubawiłam się setnie! I jaki morał fajny. 

Coranuxie – ucz się, ucz na swoich-nieswoich błędach :) 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Przyjemne opowiadanie, pasujące do konkursu. Może fabuła nie jest rewelacyjną, ale czytało sie przyjemnie.

Cieszę się, że względnie się podobało. :)

Belhaju, niestety może i fabuła nie jest porywająca, ale jest dostosowana do pewnej sytuacji na portalu. Pozdrawiam ciepło! :)

 

Sethie, nie mogło króla czarnego rynku zabraknąć! ;)

 

Edit: Oczywiście poprawiam nietakt.

Śniąca, cieszę się, że wywołało uśmiech. :)

 

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Skomentuję słowami Jonasza Kofty: Teoria słuszna, praktyka nie ta…

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Wybaczcie, jeśli kogoś uraziłam.

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Nie, Morgiano, nie czuję się urażona.

Mam tylko nieodparte wrażenie, że – wybacz porównanie – będąc bokserem, stoczyłaś zwycięski pojedynek z workiem treningowym.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Jeśli tak to odbierasz, to jednak wyszło, że uraziłam. W takiej sytuacji, przepraszam, bo obśmiałam wszystkich (zwłaszcza, że większość jest napisana dla samej idei dodania do tekstu paru nicków – i nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości), ale nie aby kogoś “obić”, ale by nie wyszedł z tego cukierkowy list pochwalny. 

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Morgiano, powtarzam: NIE URAZIŁAŚ MNIE.

Wypowiedziałam się wyłącznie we własnym imieniu i o własnym odczuciu, które nawiedziło mnie po lekturze. Nic nie poradzę, że odniosłam wrażenie, iż z bohatera opowiadania uczyniłaś worek treningowy.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

A mnie zabił już sam początek:

“Zasada była taka: czekasz, aż starzy pójdą spać, a potem straszysz dzieciaka.“ Po zapoznaniu tego zdania, wiedziałem już, że jestem w dobrym miejscu. I miałem rację. Generalnie, jeśli chodzi o samą fabułę, to faktycznie niczego nie urywa – jeśli chichot pod klocem i szczur są warte upiornego piórka, to ja za wszystkie swoje zasługi na polu chwały biwakowej, chcę upiorną Nebulę – ale napisane jest tak, że nic, tylko czytać. No i niektóre postaci… Faktycznie, powiało od nich tą samą grozą, którą czuję za każdym razem, gdy wrzucę tu jakiś tekst i zobaczę przy nim złotą gwiazdkę i niektóre nicki ;).

 

kilka niedociągnięć technicznych i językowych gdzieś tam smyrło, ale, wybacz, nie wyłapywałem. Zapamiętalem tylko, że po straszeniu harcerzy, Corc jest niezadowolony, a nagle, w głębi serca, już jest, co mi zazgrzytało. Corc ma interesujące humorki, ale babą chyba nie jest…

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Nie zostało to napisane dosłownie i nie jest to atak.

Zrobiłam nas na potworów, by pokazać, że nie jesteśmy idealni. Z tego co widziałam, to chyba Corcoran sam zdecydował się na odrzucenie piórka, jako wyróżnienia. Oczywiście z tego powodu nic takiego, jak w opowiadaniu nie ma miejsca, to jedynie dzieje się na potrzeby tekstu. Także wydaje mi się, że to jest spora nadinterpretacja. I nikt nie zamierza tu nikogo obrażać, ani sugerować, że jest wykluczony. 

 

 

Adamie, jeśli chodzi o uśmiercenie Twojego pseudo bohatera, to nie ma nic wspólnego z Tobą i jest to jedynie forma żartu względem komentarzy Finkli pod tekstem Bemik.

 

Sorry, jeśli bierzecie to zbyt mocno do siebie… Jakby, ktoś nie zauważył sama w tekście jestem ślepą gargulicą… 

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

O kurcze, zaległości. To była jakaś oficjalną akcja nie przyjęcia piórka? Motywacja? Argumenty?

 

Najważniejsze – jestem na portrecie w hall od fame. A jak się nie podoba, to dzwonie do dziadka… ;-)

 

Bez znajomości kontekstu powiedziałbym, że czytam o wzlotach i upadkach Korka, ale absolutnie nie rozumiem dlaczego o nim i z jakich powodów olewa list od McLucyfera – czyli brakuje czegoś w budowaniu postaci. 

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Gwoli wyjaśnienia – nikt nie zrzekł się piórka. Corcoran przyjął wyróżnienie z zadowoleniem. Zrezygnował tylko z oznaczenia graficznego i możliwości proponowania opowiadań do Biblioteki.

Mam nadzieję, Corcoranie, że mi wybaczysz, że się wtrącam, bo chyba nie powinnam.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Adamie, jeśli chodzi o uśmiercenie Twojego pseudo bohatera, to nie ma nic wspólnego z Tobą i jest to jedynie forma żartu względem komentarzy Finkli pod tekstem Bemik.

A teraz wszystko na mnie! Zabijanie Adama to wcale nie był mój pomysł!!! Żarcik zrozumiałam, ale miejsce śmierci mi się nie spodobało. Nie mogłaś Go ukatrupić w bibliotece? No niechby chociaż w dziale z romansidłami, ze “Zmierzchem” w ręce… ;-)

Babska logika rządzi!

Ktoś tu jest okrutny, wredny i złośliwy… Nie powiem kto, ale… ekhemfifiekfem… no!

 

Peace!

 

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Nie twierdzę, że nie chciał opinii mc i nie cieszył się z pochwały, chodziło tylko o samą sytuację, którą celowo wyolbrzymiłam. Będę niczym zdarta płyta: to jedynie na potrzeby tekstu. Ludzie! 

 

 jeśli chichot pod klocem i szczur są warte upiornego piórka, to ja za wszystkie swoje zasługi na polu chwały biwakowej, chcę upiorną Nebulę

Cieniu, nie sugeruję, że jego tekst jest zły w żaden sposób, bo nie mam do tego prawa i nie chodziło mi, broń Boże, że opowiadanie na nie nie zasługuje. Nie czytałam go jeszcze, bo chwilowo nie mam czasu. Jak przeczytam to napiszę, czy mi się podobało i dlaczego tak lub nie. 

 

Co do uśmiercenia chłopaka, to tylko żart. Widocznie niesmaczny. Finklo, wybacz masz rację to nie Twój pomysł – mój. 

 

Ktoś tu jest okrutny, wredny i złośliwy…

Z komentarzy wynika, że ja!

 

Dzięki, Cieniu za punkt do biblioteki, ale tak jak Psycho napisał, chyba jednak zbyt wiele rzeczy jest może nieco nielogicznych. 

Cieszę się, że chociaż Ty nie wziąłeś tekstu zbyt poważnie. Chociaż może, gdybym Ciebie uśmierciła w taki sposób, to też byś się obraził. ;)

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Co do uśmiercenia chłopaka, to tylko żart. Widocznie niesmaczny. Finklo, wybacz masz rację to nie Twój pomysł – mój.

Wiesz, do samego ubijania nic nie mam. A niech Adam uważa, jakie życzenia wypisuje, bo najwidoczniej mogą się spełnić. ;-)

Babska logika rządzi!

Moje Szanowne, Drogie, nawet Kochane Koleżanki. Niniejszym powiadamiam i uprzedzam, że:

:-) – to dopiero trzecie moje życie, a ponieważ jako kolejny z rodu Wielkich Strasznych Kocurów mam ich jeszcze pięć do dyspozycji, o samo uśmiercenie pretensji nie wnoszę, pomimo pewnych podejrzeń… :-)

:-) natomiast miejsce, w którym umiejscowiła Autorka scenę, raczej niespecjalnie mi się podoba, jak też sugestia, co miałbym czytać w innym miejscu nie wzbudza mego entuzjazmu, toteż… :-)

:-) …pamiętać jedno i drugie będę Wam długo, bardzo długo, prawdopodobnie aż do północy z poniedziałku na wtorek, więc na wszelki wypadek drżyjcie, wstawiając w tym czasie na portal swój tekst… :-)

Oj tam, od razu czytać. W ręce trzymać. Nie jestem aż tak okrutna, jak sądzi Cień (tak, Morgi, to kasłanie to do mnie było ;-) ) i lubię happy endy, więc śledztwo wykazałoby, że to tylko morderczyni poprosiła ofiarę o sięgnięcie książeczki z wysokiej półki, bo ona, biedactwo, nie może…

Do północy z poniedziałku na wtorek, powiadasz? Do licha, nie wiem, czy zdążę skończyć tekst i doszlifować… ;-)

Babska logika rządzi!

Cieniu, nie sugeruję, że jego tekst jest zły w żaden sposób, bo nie mam do tego prawa i nie chodziło mi, broń Boże, że opowiadanie na nie nie zasługuje. Nie czytałam go jeszcze, bo chwilowo nie mam czasu. Jak przeczytam to napiszę, czy mi się podobało i dlaczego tak lub nie. 

Skarbie, mój komentarz tyczył wyłącznie opowiadania, nie sytuacji z życia wziętej. A do Biblioteki powinny trafiać dobre teksty. Ten dostarczył mi sporo radochy i jest ładnie napisany, więc, wg mnie jest Dobry. Dziękuję za uwagę.

 

Peace!

 

P.S.

Zabij mnie, o się przekonasz.

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Adamie, cieszę się, że jeszcze pięć żyć masz do wykorzystania. Poczekam do wtorku. Może zapomnisz…

 

Cieniu, chyba z przewrażliwienia to całe tłumaczenie powstało. Nie planuję już nikogo uśmiercać… Skutecznie zostałam zniechęcona. A i dzięki raz jeszcze.

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Morgiana, spokojnie, nie znam wprawdzie Adama za dobrze, a przynajmniej nasza znajomość nie dotarła jeszcze do pierwszego szkła, ale coś mi się wydaje, że bardziej sobie żartuje niżby cię zniechęcał ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Bardziej. Nie bardziej, a na cały gwizdek. Naklepałem uśmiechajek, aż gęsto, a Morgiana i Ty macie wątpliwości? Łojjj…

Kufa, dyplomatycznie jej chciałem napisać, żeby sie ogarnęła, zrobiła ten skurcz paszczy z kącikami ust do góry i założyła rózowe okulary ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Nie, no, Ślepa Morgi rozbraja mnie nawet kilka dni po lekturze. Klepiemy! ;)

Sorry, taki mamy klimat.

Uff. A już myślałem, że jednak się obrażamy i tylko przesłodkie teksty będą popularne w tym konkursie. Kamień z serca.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Adamie, więcej emotikonek by nie zaszkodziło, ale w końcu i tak się nie podobało, więc sama nie wiem. ;)

Fishu, nie musisz mnie pocieszać, zdanie osób z portalu ma największe znaczenie, w końcu to są czytelnicy i oceniający, ale dzięki. 

Dzięki, Sethie, cieszę się, że Tobie się podobała moja lepsza wersja. :D Dzięki za punkcik.:)

Przypuszczam, Berylu, że wzięcie i tak zawsze będą miały te milsze.

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Beryl, dawaj ten obrazek z rzyganiem tęczą ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Morgiano, nie z powodów, nadajmy im nazwę osobistych. Tekst ogólnie nie wzbudził mojego entuzjazmu jako poświęcony jednej osobie i, odnoszę silne wrażenie, niepotrzebnie tę osobę eksponujący. Niepotrzebnie, bo i bez poświęconego wiadomo komu utworu jest dostatecznie dobrze znana. Na domiar złego bohater jest tak przedstawiony, że trudno cieplej o nim pomyśleć, a to chyba trochę nie fair

Powtórzę, że to nie było moim zamiarem i nie napisane jest dosłownie. Celowo wygląda to tak, a nie inaczej, a wykorzystuje jedynie sytuację, która miała miejsce. Tak jak zaznaczyłam, dotyczącą tylko i wyłącznie rezygnacji z wyróżnienia graficznego. Reszta to fikcja literacka, tak jak i pozostali bohaterowie.

Może się nie podobać i dobrze, bo każdy ma inny gust, ale nie zmienia to faktu, że będę bronić mojego zdania. Tym bardziej, że tekst ma lekki ton i nie został napisany dosłownie.

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Moim zdaniem nie ma co demonizować. Najlepiej by było, gdyby Corcoran sam się wypowiedział na temat tego opowiadania. Mimo sławetnego już corcoranienia, wierzę w jego poczucie humoru. Jeśli jednak poczuje się urażony, to pierwsza będę go przepraszać. W końcu sama Morgianie przyklasnęłam, bo napisała naprawdę fajne opowiadanie.

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

W końcu sama Morgianie przyklasnęłam, bo napisała naprawdę fajne opowiadanie.

Dzięki, bardzo miłe słowa. :)

Moim zdaniem nie ma co demonizować.

Z całą resztą również się zgadzam. 

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

No słusznie, śniąca.

 

Choć podejrzewałem, że stanę się głównym bohaterem (z tych czarnych) konkursu Beryla (tu pozdrawiam), to nie przypuszczałem, że już w pierwszym opku. 

Wiem doskonale, że najlepszym wyjściem z sytuacji byłby wyrozumiały uśmiech i stwierdzenie: no, no, uśmiechnąłem się.

Ale, na, ekhm, siłę wyższą, to coś, Morginillo (że się posłużę konwencją) jest słabe jak przedszkolak po anginie :) I z tego powodu jest mi naprawdę przykro. Wierz mi, to nic miłego być bohaterem, ekhm, czegoś takiego – choć z drugiej strony, jak to ja, podejrzewam, że być może o to Ci chodziło!? :O

Uczynić mnie bohaterem gniota?! O, okrutna!

 

Pozdrawiam serdecznie :)

 

Nie biegam, bo nie lubię

Fajnie, że zajrzałeś, przeczytałeś i skomentowałeś. 

 

Co do opowiadania, no cóż to miała być forma żartu. Przepraszam za jej popełnienie, bo widać po reakcji, że jest nietrafiony. Czynu swojego nie cofnę. 

 

choć z drugiej strony, jak to ja, podejrzewam, że być może o to Ci chodziło!? :O Uczynić mnie bohaterem gniota?! O, okrutna!

 

Co do gniota, no cóż szkoda, że się nie podobało. Może innym razem będzie lepiej. W końcu powinniśmy uczyć się na błędach i od innych, lepszych od nas. :)

 

 

Ps. Widać pisarze mają strasznie mały dystans do siebie.

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Ps. Widać pisarze mają strasznie mały dystans do siebie.

Oj, tam… Nic nie mam do Finklobuki. To nawet fajnie wzbudzać respekt. Nigdy nie lubiłam “Muminków”, mogę straszyć fanów (sorry, Thargone). Nie ma sprawy.

Nie podobała mi się tylko jedna rzecz (pomijając kilka drobiazgów, które już pewnie poprawiłaś), ale nawet ona nie czyni z opowiadania gniota. Znaczy, nie wymrażałabym. ;-)

Babska logika rządzi!

O tym jestem przekonany, Finklo ;)

 

 

Ps. Widać pisarze bohaterowie opowiadań mają strasznie mały dystans do siebie.

 

Bardzo mały … ;)

Nie biegam, bo nie lubię

Zgodnie z obietnicą: Corcoranie, przepraszam. 

 

Na usprawiedliwienie dodam, że jesteś bardzo wyrazistą i charakterystyczną postacią (tu, portalową), więc niejako z automatu stajesz się jednym z pierwszych kandydatów na ciekawego bohatera opowieści.  

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Gdyby to bemik została tą postacią, byłaby bardzo mało wiarygodna wink. Chociaż sama bliskość Corcorana wpływa, że się bemik zaczyna źle zachowywać (patrz komentarz pod tekstem Bestie). Jeszcze trochę, a wyzwoli się we mnie ślepa (ze starości) furia.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Finklo, tak jak już pisałam nie mam wpływu na odbiór. Może się nie podobać, ktoś może uważać, że tylko część jest słaba, ktoś inny że całość. Gniot, beznadzieja, dno… No cóż, każdy ma prawo do swojego zdania. 

 

Corcoranie, Twoje zachowanie tak jak określiły to Śniąca i Bemik jest bardzo charakterystyczne.

 

Co do dystansu do siebie, mogę tylko powiedzieć, że jak była wcześniejsza edycja, to wszyscy oczekiwali od Brajta i Beryla, poczucia humoru (z tego co widziałam w Fantastach 2013). Jakoś nikt się nie obrażał na tekst Bravincjusza.

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

To ciekawy przykład. Mimo jakiegoś pomysłu i niezłego wykonania, tekst Bravincjusza bardzo długo wędrował do Biblioteki (acz Beryl i Brajt twardo udowadniali poczucie humoru i kliknęli bodajże jako pierwsi). Mnie (a pewnie i wielu innym) opowiadanie wydało się lekkim przegięciem. Nie było osobistej obrazy z serii “Aua! Nigdy Ci tego nie daruję!”, tylko skrzywienie “jak można było zrobić Iksowi coś takiego?”.

Babska logika rządzi!

W takiej sytuacji dziwi mnie tym bardziej, bo może im faktycznie to nie przeszkadzało. Reszta czuła się urażona za nich?

 

Tu sytuacja wygląda inaczej, bo Corcoran czuje się urażony, w odróżnieniu od Brajta i Beryla do tekstu Bravincjusza.

 

Nie zależało mi na bibliotece, chciałam jedynie wywołać uśmiech, przedstawiając sytuację w sposób niepoważny i zupełnie nierealny, która jest napisana w specyficznym stylu.

 

Zresztą, jak widać pod tekstem Corcorana poleciały opinie innych użytkowników o pochwałach, ale i o braku nominacji do piórka (zajrzałam, jak zobaczyłam komentarz Bemik). Samo w sobie może to świadczyć o tym, jak musiało się niektórym zrobić przykro (zwłaszcza tym co go nominowali i chcieli nagrodzić), gdy Corcoran nie chciał wyróżnienia. 

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Corcoran czuje się urażony…Corcoran nie chciał wyróżnienia… 

Chyba przejadłem się sam sobie… :)

To nie tak: czuję się bardzo znobilitowany, że zostałem bohaterem opka, serio.

To, co mnie uraża, to jego poziom – wiesz jak jest, chciałoby się odrazu Azji Tuhajbeja, a tu masz, plastikowy smok z “Wiedźmina” – nie, niestety, nie gry ;). Świat schodzi na psy – żeby nie móc umęczyć do końca opowiadania o samym sobie… :)  No cóż, nie można mieć wszystkiego na raz… Tak, czy siak, dzięki.

Poza tym należy śledzić rzeczywistość, nie chciałem jedynie wirtualnej oprawy piórkowej, nie samego wyróżnienia, ono bardzo mnie cieszy – pisałem o tym wiele razy ;)

Mniejsza o to, pozdrawiam, wcale nie urażony i polecam się na  przyszłość, bez odbioru.

 

Śniąca, daj spokój, nie ma za co. Poza tym, jak już to nie mnie… ;)

 

Yeah, Bemik, opowiedź Corcorusiowi, jak bardzo byłaś dziś niegrzeczna… ;D

 

 

Nie biegam, bo nie lubię

Corcorusiu, ja jeszcze nie byłam niegrzeczna, ja dopiero mogę być i nie wiem, czy chciałbyś tego doświadczyć. Wiesz, w starym piecu diabeł pali… cheeky

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

O, o to ją szykuję klapsodajkę… :-D

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Wiedziałem, że was zastymuluję ;)

Raczej, jak już uprzedzałem, nie będę ich czytał, patrząc na powyższe smutne doświadczenie. 

Ale mniemam, dołożenie mi w słusznej sprawie, to doskonały sposób, by wzbudzić powszechnyaplauz i dostać się do Biblioteki. Temat na wyciągnięcie ręki. Sam bym tak chciał…Tu wpadła mi myśl…..;)

Nie biegam, bo nie lubię

Tekst dał mi do myślenia, że “połowy z was nie znam ani w połowie tak dobrze, jak chciałbym poznać, i mniej niż połowę z was lubię w połowie tak dobrze, jak na to zasługujecie”. :P

Na tym etapie nie umiałbym czegoś takiego napisać, więc chylę czoła przed autorką za umiejętność integracji internetowo-społecznej i wnikliwej analizy. Ze swojej strony zapraszam na piwo gdziekolwiek w Trójmieście od lipca*.

Cieszę się, że Cień Burzy nie napisał nic o przekręcaniu pseudonimów, ależ byłoby śmiesznie :D 

 

 

* zaproszenie nie znaczy, że ja za to piwo zapłacę

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Raczej nie zainteresował mnie ten tekst. Nawet nie chodzi o to, czy nie jest zbyt złośliwy, po prostu nie zaintrygowała mnie opowiedziana historia. Fabuła za bardzo przypomina improwizację.

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Dzięki, Dziadku i Nevazie  za zajrzenie i czytanie. 

 

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Cóż, przeczytałem, uśmiechnąłem się. Duży plus za wplecenie portalowych gwiazd do opowiadania w ciekawy sposób. Widać, że ktoś tu zna się na ludziach, a co.

Dziękuję, Vyzarcie za czytanie i choć nikły uśmiech na twarzy! ;) Pozdrawiam ciepło. :)

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Widać, że ktoś tu zna się na ludziach, a co.

Też tak sądzę  ;)

Choć ta jakże szczera opinia w pewnym aspekcie mnie bardzo zmartwiła :\

Nie biegam, bo nie lubię

Ujął mnie pomysł potworków! :D Chociaż praktycznie nikogo tu nie rozpoznałem, bo jeszcze nie specjalnie wczuwam się w klimat tego forum i konkurs jest raczej homogeniczny, to postacie są całkiem dobrze zarysowane.

 

Jednak uroczo napisane – może gdyby było bardziej baśniowo… chociaż, niekoniecznie wiem, czy to by było lepiej. Z pewnością inaczej.

Sirinie, dziękuję! :)

Klimat tekstu jest specyficzny i prześmiewczy, choć nie każdemu przypadł do gustu. Mogę tylko podpowiedzieć, że “ślepa Morgi” to ja. ;)

Dziękuję za odwiedziny, myślę, że daleko mi jeszcze do baśni. ;)

 

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Jak to mówią górale: lepiej późno…

Przeczytałam. Całkiem przyjemnie postraszyłaś :) Niestety ja cały czas miałam przed oczyma te straszne potwory:

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

A to Ci dopiero  niespodzianka! Fajnie, że zajrzałaś. Nie spodziewałam się, że po antyreklamie na samym początku, ktoś zechce przeczytać, bo chyba postraszyłam na początku. Później miało być dowcipnie, ale wyszło jak widać średnio.

Dzięki za odwiedziny, Emi. :)

 

Twoje potworki są słodkie. :)

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Nie oglądałaś??? Potworów i spółki, znaczy się.

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Nie, mało oglądam ostatnio, a jakoś tak bardziej preferuję filmy, niż animowane bajko-filmy. Jedynie Shrek mi w miarę podszedł, no i jeszcze za moich licealnych czasów widziałam MadagaskarEpokę lodowcową. O dziwo Madagaskar nawet mnie wzruszył do łez… :P;)

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

To dlatego Tobie się nie skojarzyło. Zerknij na trailer

Ja mam córkę w odpowiednim wieku :D

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Ach… I wszystko jasne!I bądź tu człowieku oryginalny, jak wszystkim się wszystko kojarzy już z czymś… ;)

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Bo, kochana, WSZYSTKO JUŻ BYŁO ;)

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Nie wszystko. Trzeba się rzucać na nowe odkrycia nauki i przerabiać na SF. :-)

Babska logika rządzi!

I tu jest pies pogrzebany… Średnio lubię sf. Prędzej przeczytam, niż sama coś w tej tematyce napiszę… :p

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Podobały mi się potworki i to, że mają własne życie i problemy. Umiejętnie zagrałaś na wydarzeniach społeczności.

A jak ktoś wchodzi na ring, to musi być przygotowany na ciosy. ;)

 

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Dzięki, Zalthie, to trochę pocieszające. ;)

 

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Nowa Fantastyka