- Opowiadanie: jacek001 - Zadatki na nieśmiertelność

Zadatki na nieśmiertelność

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Zadatki na nieśmiertelność

Dla W.

 

***

 

Wertuję na chybił utrafił najnowszy miesięcznik Scientific American. Usiłuję zwalczyć ogarniającą nudę. Kiedy zaczynam czytać artykuł traktujący o najnowszych zastosowaniach netu, nie mogę oderwać się od tekstu. Jestem pod wrażeniem. Lektura wciągająca, prowokująca do zadania kilku ważnych pytań.

Prawdziwy świat – czym właściwie jest? Odkąd ludzie podpięli się do BioSieci, to pytanie nabrało zupełnie nowego znaczenia. Odwieczny problem, jak odróżnić prawdę od fałszu, wciąż jest aktualny, a odpowiedź nigdy nie była prostsza niż teraz – tak myślą przynajmniej zawodowi programiści. Prawdziwy świat to wirtual. Dlaczego? Bo wszyscy w nim siedzą. Ludzie bardziej żyją nierzeczywistym, cybernetycznym snem niż rzeczywistą jawą. Realne „tu i teraz” traci na rzecz rozciągniętego w czasie „wszędzie i zawsze”…

– O, jak miło… Widzę, że czyta pan mój najnowszy esej. – Życzliwy człowiek pochyla się nade mną, wyciąga przyjaźnie dłoń, przedstawia się. – Jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało, tak właśnie się nazywam. – Uśmiecha się prostodusznie, wskazuje drogę w labiryncie bliźniaczo podobnych korytarzy. –  Zapraszam do mojego gabinetu. Mamy niewiele czasu, a pracy do wykonania – mnóstwo!

Wygląda na wyluzowanego geniusza. Takiego, co to zawsze trzyma jakiegoś asa w rękawie.

 

***

 

Stało się. Od dziś jestem beta testerem – udało mi się wkupić w łaski szefa Instytutu. Kandydatów było wielu; wypełniali ankiety, ślęczeli nad formularzami rejestracyjnymi, wysyłali listy motywacyjne i dopieszczone do granic możliwości CV. Załapałem się – rzutem na taśmę, w ostatnim momencie doszusowałem do grupy wybrańców. Sam nie wiem, czemu postawili akurat na mnie.

Teraz, przede mną do wykonania konkretne zadanie – przeprowadzenie testu Turinga. Wypróbowują tu nowy typ inteligencji emocjonalnej. Świeża technologia, jeszcze nie do końca sprawdzona. Wyniki pierwszych prób nader obiecujące. Zasada eksperymentu prosta: nanoimplanty w mózgu testera za pośrednictwem BioSieci połączą się z nanoimplantami „wirtualnej duszy”. Zadanie: rozpoznać, czy ma się do czynienia z człowiekiem, czy naśladowczym algorytmem SI.

Jestem podekscytowany. Nie wiem, czego się spodziewać. W teście Turinga niemal każda sytuacja jest możliwa, wiele scenariuszów hipotetycznie do zrealizowania. Sam nie wiem, od czego zacząć… Eksperyment jest nowatorski: zakłada nie tylko rozmowę z symbiotycznym bytem, ale interakcje „różnego rodzaju” (cokolwiek by to miało oznaczać). Przeglądam różne taktyki i strategie. Może ta, może jednak tamta… Od czego zacząć? Na co położyć akcent?

 

***

 

Ubierają mnie w najnowszy kombinezon sensoryczny. Cienka, błyszcząca powłoka ściśle przylega do skóry. W materiał wtopiono miliony czujników dotyku i temperatury, lekko wypukłe chipy na lędźwiach, ramionach, kręgosłupie i karku dopełniają reszty rynsztunku. Podpinają mnie do ich serwera. Nakładki holo migocą przez chwilę krzykliwymi kolorami – potem, nagle… wszystko  gaśnie.

Padło zasilanie? Wszystkiego mógłbym się spodziewać, ale nie tego. Przecież muszą mieć awaryjne…Dezorientacja… Inaczej to sobie wyobrażałem. Rozglądam się wokół. Nikogo z obsługi… Cholera, zostawili mnie tu samego? Chociaż – nie… Z zacienionego kąta pomieszczenia wychodzi kobieta… Zaskoczony wpatruję się w jej sylwetkę, rozpromienioną twarz, lśniące brązowe oczy.

– Jesteś maszyną, prawda? – pytam bez zastanowienia. Zaraz gryzę się w język. Nie tak to miało wyglądać… Jest w tej dziewczynie coś, co kompletnie osłabia moją koncentrację…

– Jestem człowiekiem, oczywiście. – Kobieta przechyla głowę, uśmiecha się, przygląda uważnie. – Zaproszono mnie do testu, tak jak i ciebie. Pewnie jesteś ludzką podróbką, a ja mam ciebie zdemaskować. – Podchodzi jeszcze bliżej i bez żadnego ostrzeżenia zaczyna gładzić mnie po policzku drobną dłonią.

Najwyraźniej dziewczyna próbuje mnie zmylić, wejść w sposób myślenia twórców eksperymentu; chce odwrócić role, zapędzić mnie w kozi róg. Nowa zasada cybernetycznej erystyki: algorytm lustrzany, używany w inteligentnych botach szóstej generacji. Zaawansowany mechanizm, ale tylko mechanizm – gra pozorów, fotoplastykon zdarzeń… Próbuję szybko zebrać myśli, wyprowadzić skuteczny kontratak, podczas gdy ona – podchodzi jeszcze bliżej. Przyglądam się jej uważnie, mrugam jak człowiek zbudzony ze snu. Dopiero teraz, ku swemu zdumieniu, dostrzegam, że… Nie, to przecież niemożliwe… Skąd mogliby wiedzieć? A jednak… Tak, to przecież… Piękna, świeża, prawdziwa. Jesteś… – szukam właściwych słów – uosobieniem moich marzeń. Tych z przeszłości, teraźniejszości, przyszłości. Czy to możliwe?

– Wszystko jest możliwe. – Jej głos wyrywa mnie z hipnotycznego stanu. Kto tu jest człowiekiem, a kto botem? Może obydwoje jesteśmy algorytmami obdarzonymi ludzką świadomością? Może w międzyczasie uczyniono ze mnie symbiotyka: poddano narkozie, duszę wydestylowano z ciała i wtłoczono do serwerów BioSieci jako wirtualny konglomerat doczesności i wieczności? Kim teraz jestem?

To jakiś koszmar… W ułamku chwili cały mój uporządkowany świat legł w gruzach. Postawili nas naprzeciw siebie… Po co? Żeby sprawdzić genialność oprogramowania? Żeby udowodnić nam, że nie ma już żadnej granicy między realnością a tym, co wirtualne? Czego od nas chcą?

 

***

 

Zapadam się w sobie, lecę głową w dół, na złamanie karku – przeskakuję do innego wymiaru. Wrażenie spadania trwa zaledwie ułamek chwili – potem następuje niezapowiedziane wyrównanie pułapu tego dziwnego „lotu”… Trzask łączy, zapętlony reset pamięci krótkotrwałej. Przez chwilę nie wiem, gdzie jestem ani co robię… Potem, nagle kaskada skojarzeń: dom w wiktoriańskim stylu, sypialnia… Delikatne światło świec… Ty i ja…

Mam cię tuż przed sobą. Widzę, jak odgarniasz włosy z czoła, odsłaniasz szyję. W świetle świec twoja skóra ma charakterystyczny złoty odcień. Wyglądasz jakbyś była opalona ciepłym, sierpniowym słońcem, choć to dopiero początek maja. W twoich oczach błyszczą gwiazdy, a pachnące ciało wibruje delikatnym światłem. Wokół nas roztacza się zapach kadzidła, dobrych perfum. Nie wierzę własnym zmysłom! Wszystko jest takie realne. Więc to jednak prawda… Tak blisko mnie, na wyciągnięcie ręki: przeszłość, teraźniejszość, przyszłość – zlewają się w jedno.

Siedzę na skórzanej sofie, w wiśniowym szlafroku przewiązanym luźno w biodrach.

– Przejdź się obok mnie. Przeciągnij się. Zrób to swobodnie – mój głos jest spokojny, łagodny, pełen miłości i pożądania. Wspomnienia mieszają się z fantazjami.

Podchodzisz, ale nie na tyle blisko, abym mógł cię od razu schwycić, spowić dotykiem. Jesteś ubrana w czarną wieczorową suknię z dużym wycięciem na plecach, buty na wysokim obcasie, we włosy masz wplecioną czerwoną kokardę. W wyobraźni już cię zaczynam rozbierać; zastanawiam się, co masz pod spodem, ale nie chcę uprzedzać faktów. Czekam – wiem, że nie muszę się spieszyć. W tym czekaniu na ciebie odnajduję specyficzną przyjemność. Bardzo mocno odczuwam twoją bliskość. Podchodzisz. Przeciągasz się z cichym westchnieniem. Mrużysz oczy. Twoje piersi podnoszą się, podciągając do góry aksamitny materiał sukienki.

– Chodź do mnie.

Jesteś. Wreszcie mogę cię dotknąć. Wstaję, obejmuję w talii. Twoje wysoko uniesione ręce splatają się na moim karku. Zawieszasz na mnie swój słodki ciężar, tymczasem ja wodzę dłonią po twoim czole, policzkach, ustach… Wpatruję się w twoje myśli. Zostawiam ślady światła na skórze. Widzę, jak opuszki zostawiają ciepłe, fosforyzujące linie – tatuaże namiętnych dotyków. Odchylasz głowę, odsłaniając dekolt. Przesuwam ręką – w górę, w dół – po czole, ustach, brodzie, szyi, piersiach. Przez chwilę wracam do ust – rozcieram je palcami jak słodkie wnętrze dojrzałego owocu. Całujesz mój policzek, dotykasz językiem szyi. Biegnę dalej; teraz masuję plecy, zaciskam dłoń na twoim karku – nie za mocno, ale i nie za lekko. Chwytam cię pewnie w talii, przesuwając środek ciężkości twojego ciała do przodu i do tyłu. Kołyszesz się, poddając rytmowi rozgrzanego dotyku. Poruszasz się w miarowym tempie.

Zdejmujesz buty, stajesz na palcach, przymykasz oczy, mruczysz… Staję za tobą. Obejmuję mocno ramieniem, rozcieram piersi, głaszczę brzuch. Podciągasz do góry sukienkę, muskam zmysłowo gładkie uda.

Czuję jak nasączasz się elektrycznością pożądania – błyszczącymi, rozmigotanymi refleksami światła. Przesuwam dłońmi po twoich krągłościach. Tu i tam pojawia się gęsia skórka – schodzę ku ramionom, obojczykom, piersiom, plecom, pośladkom. Wciskam się delikatnie między uda, szukając najczulszych miejsc. Przepycham cię delikatnie do przodu, to znów do tyłu. Kołyszesz się. Dyszysz. Moje serce zaczyna bić coraz szybciej. Wsuwam się w wąski przesmyk. Podtrzymuję sterczące piersi. Dotykam twojego znamienia. Stanowczym ruchem ciągnę cię za twardniejące sutki, podciągam je do góry, podszczypuję, budzę ze snu. Dumne, grożące erupcją wulkany… Ech… Odwracasz się do mnie i promieniście uśmiechasz.

– Pokaż mi się – mówię jak zahipnotyzowany.

– Co chciałbyś zobaczyć?

– Całą ciebie. – Ruchem głowy wskazuję na biodra. Patrzysz lekko oszołomiona, ale tylko przez chwilę. Nasze dłonie splatają się i rozplatają w tajemnym tańcu. Zsuwasz z siebie suknię – spada czarną kaskadą na podłogę, otulając drobne stopy. Wychodzisz z kręgu materiału, rozstawiając szeroko nogi. Masz na sobie czarne pończochy z koronkowym pasem – i nic poza tym. Koronka pończoch zakrada się w pobliże twoich najsłodszych, gorących zakamarków. Skórka pomarańczy… Obrać, zjeść… Pierwsze skojarzenie – najlepsze.

Natarczywie trę o koronki. Trzymam cię mocno, łapczywie całuję. Z wzajemnością. Widzę jak w Twoich lśniących, brązowych oczach czai się pożądanie, pragnienie bliskości, zapamiętania się w tym naszym nowym, ustalanym na gorąco misterium.

– Jak mam cię udobruchać? Jak mam ukochać? – szepczę do twego ucha.

Uśmiechasz się, zwinnie przesuwasz palcami wokół paska mojego szlafroka, pociągasz go delikatnie.

– Nic nie musisz… Już jestem twoja. – Nasze myśli przenikają się nawzajem. – Nie trać czasu. Po prostu: pomyśl, czego sobie życzysz. Bądź blisko swoich marzeń. Pomyśl, czego byś chciał…? – Uśmiechasz się do mnie czule.

Wmyślam się w ciebie. Najpierw jedno, skromne życzenie. Spełniasz z niezwykłą gorliwością. Twoje zachowanie doprowadza mnie do niewysłowionego stanu. Czuję się pijany ze szczęścia. A to przecież dopiero początek. Kręci mi się w głowie. Czuję szum krwi w skroniach. Widzę ciebie w poświacie migotliwych świateł…

Za chwilę kolejna prośba – ta już konkretna, nabrzmiała hipnotycznym szaleństwem pożądania. Widzę jak się prężysz, jak otwierają się tajemne przejścia, jak z chwili na chwilę odkrywasz przede mną tajemnice ciała i duszy.

Co chwila zamieniamy się rolami. Raz ja jestem twoim przewodnikiem, raz ty moim.

– Tak bardzo cię chcę. Tak bardzo i mocno – szepczesz przesuwając się po zakamarkach mojego jestestwa. Prężę się coraz bardziej, nieświadomie potrącam cię co chwila, ciągnę za włosy, przesuwam w prawo, to znów w lewo, szarpię, obmacuję. Wchodzę w ciebie na stojąco. Jestem w tobie. Wpadam w dziwny stan: oddycham coraz szybciej, rzucam głową, trzymam cię za włosy, za kark, warczę na ciebie…

Uśmiechasz się. Łapiesz mnie za biodra, nadajesz moich ruchom właściwy rytm. Trwa to przez dłuższą chwilę, potem wyrywasz się z moich objęć, bezceremonialnie pchasz w stronę łóżka. Czas zatrzymał się w miejscu. Nachylasz się nade mną. Twoje twarde, nabrzmiałe piersi rysują na moim brzuchu zawiłe, tajemnicze, świetliste runy. Chwytam cię za długie, piękne włosy, podciągam twoją głowę do swoich ust.

Szepcemy sobie do ucha nowe, mocne zaklęcia, o wiele mocniejsze niż te, których używaliśmy zaledwie przed chwilą. Magiczne formuły wzmagają nasz trans, wsłuchujemy się w te dziwaczne, niekiedy twarde, chropowate słowa. Zdawać by się mogło, że one same wnikają w nasze otwarte dusze, ocierają się o najczulsze miejsca jak drobny papier ścierny, doprowadzając nasze rozgorączkowane zmysły do szczytów rozkoszy. Same słowa wystarczą? Wydawać by się mogło, że tak. Zapamiętale szepczemy sobie czułe prośby, które tylko my możemy nawzajem wmyślać w siebie i wypełniać. Nikt inny nie odważyłby się ich wymówić – dla nas też nie było to łatwe, uczyliśmy się tego długo… Układaliśmy nasz słownik od podstaw. Teraz – jest już tylko nasz, niczyj więcej.

Słowa stają się ciałem. Wcieramy się w siebie z niezwykłą zachłannością, próbujemy na przemian mocnych i delikatnych sposobów zaspokajania swoich marzeń i tęsknot. Wzniecam w sobie coraz to nowe skojarzenia, a ty nie jesteś mi dłużna – mówisz mi wprost, czego ode mnie oczekujesz, jak chcesz być dopinana do tego naszego niezwykłego, magicznego, płomiennego tandemu zmysłów, marzeń, słów i światła. Płomienie naszych uniesień wzmagają się co chwilę, lśniąc długo w mroku nocy. Powietrze drga. My – trzemy o siebie niczym dwa, dopasowane do siebie krzesiwa – rozniecając wokół snopy niewidzialnych iskier. Wymawiamy co chwila swoje imiona, patrząc sobie w oczy i mówiąc, jak dobrze nam ze sobą…

Leżymy wpatrzeni w siebie, uśmiechamy się, zajęci bez reszty byciem tu i teraz. Po chwili zaczynamy kochać się od nowa. Zapamiętale, mocno, czule – bez cienia znudzenia…

 

***

 

– Test Turinga wypadł pomyślnie? – wciąż oszołomiony udaję zainteresowanie przeciągającą się rozmową z szefem projektu.

– To nie był żaden test… Przynajmniej nie w tym znaczeniu, w jakim mówiliśmy ci o nim na początku. Chodziło o coś innego. Chcieliśmy zobaczyć, czy możliwa jest komunikacja w Biosieci nie na poziomie ciał, lecz dusz…

– Komunikacja na poziomie dusz? – Jestem autentycznie zaskoczony.

– Tak. Czyste, wyekstrahowane z ciała dusze, zapisane w pamięci serwerów symbiotyki ludzkiej osobowości… Nieśmiertelne ludzkie kreacje przekopiowane na twarde dyski, wrzucone do BioSieci… W przyszłości będzie to najprostsza recepta na nieśmiertelność…

– A więc o to chodziło… Jak mogłem się tego nie domyśleć?… Ale, dlaczego akurat wybraliście mnie i ją? Skąd wiedzieliście, że…

– Nie wiedzieliśmy. Miałeś do wyboru nieskończenie wiele dusz. Wybrałeś tę, żadną inną.

– Miałem wpływ na wybór? Nie wiedziałem…

– To była część eksperymentu. Miałeś wpływ na wybór, nawet o tym nie wiedząc. Sami do końca nie wiemy, jak to działa. I czemu poszliście akurat w tę stronę. – Puszcza do mnie oko. – Jedno jest pewne: wasze symbiotyczne awatary weszły ze sobą w ścisłą interakcję. Dlaczego akurat w taką – trudno powiedzieć. Możemy się tylko domyślać. Tak, czy inaczej – macie zadatki na nieśmiertelność…

 

***

 

Wychodzę z Instytutu odmieniony. Jeszcze nigdy nie byłem tak blisko swoich marzeń. Teraz wreszcie wiem, co mam zrobić. Muszę ją jak najszybciej odnaleźć. Dokończyć to, co tu zaczęliśmy – już w rzeczywistości.

Koniec

Komentarze

Interesujący pomysł, ale dla mnie – zbyt wiele erotyki (przynajmniej częściowo pewnie to syndrom końca konkursu), za mało tego ciekawego pomysłu.

Skórka pomarańcza…

Ten owoc jest rodzaju żeńskiego.

Babska logika rządzi!

Ładnie napisane opowiadanie, ale wyznaję z przykrością, że opis igraszek znużył mnie. Miałam wrażenie, że czytam sprawozdanie, a wolałabym wizję bardziej spontaniczną, radosną.

 

Odkąd lu­dzie pod­pię­li się do Bio­Sie­ci, ta py­ta­nie na­bra­ło… – Literówka.

 

chce od­wró­cić role, wpę­dzić mnie w kozi róg. – …chce od­wró­cić role, zapędzić mnie w kozi róg.

Zapędzić w kozi róg, jest związkiem frazeologicznym.

 

duszę wy­de­sty­lo­wa­no z ciala i wtło­czo­no… – Literówka.

 

Widzę, jak opusz­ki pal­ców zo­sta­wia­ją cie­płe, fos­fo­ry­zu­ją­ce linie… – Czy mogą być inne opuszki?

 

Wsu­wam się w wąski prze­smyk. – Przesmyk jest wąski z definicji.

 

Dla­cze­go aku­rat w taką – cięż­ko po­wie­dzieć.Dla­cze­go aku­rat w taką – trudno po­wie­dzieć.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Czyste, wyabstrahowane z ciała dusze, […]. ---> a nie wyekstrahowane?

To już klasyka, przesiedlenie do jakiejś tam Sieci. Nowość – próba dosięgnięcia (umownej?) duszy. Załóżmy, że to możliwe. Pytanie: czy sieciowy kontakt dwóch dusz rozgrywać się będzie na tylko tej jednej płaszczyźnie?

Dzięki wszystkim za poczytanie. Konkurs o specyficznej tematyce – przy takiej ilości tekstów zanurzonych w erotyce faktycznie może być różnie z odbiorem kolejnego opowiadania o takim zabarwieniu. Świetnie to rozumiem.

A pomysł – cóż – w sumie klasyczny, ale wciąż intrygujący. Próba dosięgnięcia umownej duszy – jak widać – inspirująca.

Pozdrawiam :)

...always look on the bright side of life ; )

Dla mnie też za dużo erotyki a za mało rozwinięcia pomysłu. Rozumiem, że bohater w jakiś podświadomy sposób dokonał wyboru tej swojej wybranki. Czy ona też wybrała jego? Najbardziej zaciekawił mnie właśnie ten algorytm dopierania drugich połówek. W sumie intrygujące zmieszanie Platona z wirtualną rzeczywistością. Choć może trochę nadinterpretuję. :)

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Dopiszę może drugą część ; ) Bo widzę, że pomysł intryguje i “prowokuje do zadania kilku ważnych pytań”. Platon i BioSieć ? – czemu nie… Pewnie by nie miał nic przeciwko ; ) Dzięki za odwiedziny. Pzdr.

...always look on the bright side of life ; )

Przeczytałam, ale mnie również opis erotycznych przeżyć bohatera wydał się zbyt długi i nużący. Ale napisany ładnie i nie dosłownie. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Przeczytałam.

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Ech… Za dużo erotyki – w konkursie dedykowanym erotyce… Hmmm… No – pewnie i tak. Powolutku, acz nieubłaganie będę przechodził do innych rewirów SF… Wszak nie samym seksem człowiek żyje ; ) Mam jeszcze w głowie parę fajnych pomysłów do zrealizowania…

A tak w ogóle, dzięki za czas poświęcony na przeczytanie tego opka. Ten wydany przez Was czas – bezcenny. Bardzo dziękuję.

...always look on the bright side of life ; )

Bardzo ładnie. Ja tam lubię dużo erotyki, zwłaszcza w takim wydaniu:)

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

Przeczytałam.

Przeczytałam.

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Piękne dzięki za przeczytanie : )

...always look on the bright side of life ; )

Jacku, niniejszą kropką:

.

informuję i poświadczam, że oto przeczytałem właśnie Twój tekst, tym samym przepychając konkurs do następnego etapu – oceny i wyboru zwycięzcy i wyróżnionych. To już nie zajmie długo, więc jeśli miałbyś jeszcze ochotę wziąć udział w zabawie bonusowej, polegającej na odgadywaniu autorów tekstów jurorskich (i przy okazji je ocenił, co byłoby miłe), to musisz się się naprawdę spieszyć.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Dzięki za przeczytanie ; ) Może się jakoś sprężę i zabonusuję, ale nie obiecuję – bo nie wiem, czy się czasowo wyrobię. Pozdrawiam serdecznie smiley

 

...always look on the bright side of life ; )

Nie jestem targetem dla tego typu historii. Na całą ich masę – bo z tyloma miałem w życiu styczność, jeśli liczyć wszelkie możliwe źródła przekazu – naprawdę zainteresowała mnie chyba tylko “Incepcja”, która przecież nie jest schematyczną story o wędrówkach umysłu (co, jak się tak zastanowić, może właśnie było powodem tego, że zdołała się jednak przebić przez mój własny, ograniczony umysł). Spłycając – nie zainteresował mnie temat zupełnie, a co za tym idzie, przyjemność z lektury też niewielka. Zamykała się ona właściwie tylko w ładnych, choć nieco zagmatwanych opisach w scence rodzajowej. Na plus trzeba zaliczyć Ci jeszcze wykonanie, ale jesteś przecież jednym z bardziej cenionych tutaj Autorów, więc to akurat dziwić nie może.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Pomysł naprawdę interesujący. Test turinga coś ostatnio stał się popularny. Niedawno czytałam podobny tekst, pod względem tematyki. Choć podejście do tematu było naprawdę interesujące. Koncepcja ciekawa. Szkoda, że rozwinięcia tego elementu sf nie było więcej. Tekst mógłby dużo na tym zyskać, a tak trochę się pokochali i finito. Zresztą do tego seksu doszło zbyt szybko i za łatwo. Ogólnie opisy ładne, ale troszkę, jak dla mnie za mało.

 

 

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Pomyślałam sobie, że w projekcie pilotażowym to faktycznie ten seks się broni – od czegoś trzeba zacząć, zanim przejdzie się na wyższy / odpowiedniejszy dla BioSieci poziom połączenia. Rzeczywiście trochę zbyt szybko biorą się do dzieła. Warsztat jak zwykle świetny. 

Warsztat świetny, ale ja chyba – jak Cień – nie jestem targetem dla tego opowiadania. Zmęczyło mnie, a ze dwa razy się zgubiłam i musiałam zawracać. Lubię prosto pisane teksty, więc – przynajmniej tym razem – poległam.

 

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Warsztat świetny – a blok w pisaniu jeszcze świetniejszy ; ) Myślałem, że napiszę cosik na truskawkowy konkurs, ale słowa nie chcą ze mnie wyłazić… Muszę się ogarnąć. Dzięki za miłe słowa.

...always look on the bright side of life ; )

Nowa Fantastyka