- Opowiadanie: belhaj - Wyją wilki

Wyją wilki

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Wyją wilki

– Słyszałeś to? – Saraba rozejrzał się trwożnie po zaśnieżonych szczytach. – Wyje coś.

– Wilki wyją bo są głodne – Bargal dołożył do ogniska dwie niewielkie gałęzie. – Jak ty i ja. W tych przeklętych górach można znaleźć wszystko oprócz jedzenia.

– Po cośmy się zgłaszali na tą służbę. Zginiem tu marnie, a ojce nawet nic nie będą o nas wiedzieć.

– Marudzisz. Jak barbarzyńcy wynosili kosztowność z Tag-ar-Tig, to żeś pierwszy leciał po swoją działkę – Bargal zaśmiał się, a po chwili rozkaszlał.

– Nie moja to wina, że śniegi przełęcze zawaliły – obruszył się Saraba – Powinniśmy być już w domu. Pić i chędożyć dziewki, a nie marznąć i głodzić się w tych zapomnianych przez bogów górach. A teraz co! Kosztowności przepadły, odłączyliśmy się od głównych sił. Kto wie może król Merkaj już dawno w Arkas w ramionach królowej. A my teraz marudery, albo i za dezercje nas skażą.

– Nie pierdol mi tu o dezercji – Bargal po raz kolejny zakaszlał. – Żadnych papierów nie podpisywaliśmy. W armii było tylu ludzi, że nikt cię nie zapamiętał. A z naszego oddziału zostało tylko nas trzech. Reszta już dawno gryzie glebę.

Saraba wstał , poprawił płaszcz, podniósł leżący obok toporek i odszedł w stronę rosnących nieopodal karłowatych drzewek. Odciął kilka gałęzi i przyniósł je do ogniska. Bargal od razu dorzucił do ognia. Saraba wyjął osełkę i począł ostrzyć toporek. Kompan przyglądał mu się spod przymrużonych powiek.

– Co się tak patrzysz? – Saraba zauważył spojrzenie, lecz nie przestawał ostrzyć. – Najlepiej to zrobić jednym ciosem, żeby nie powtarzać.

– Jednym ci się nie uda. Mieczem to i owszem, ale nie tym wyszczerbionym toporkiem. Ile razem musiałeś w tą gałąź uderzyć żeby w końcu ją odciąć. Jednym się nie uda. – Bargal spojrzał w lewo, gdzie w ciemności majaczyły jakieś kształty. – Nie ma na co czekać. Głodnym.

Mężczyźni wstali od ogniska i ruszyli w ciemność. Po chwili przyciągnęli rannego, związanego człowieka. Był zakneblowany, więc jedynymi dźwiękami jakie wydawał były niezrozumiałe jęki i pomruki. Saraba uderzył mężczyznę, obuchem w głowę, uciszając go. Bargal złapał go za lewą nogę i rozciągnął.

– Gdzie mam ciąć?

– Powyżej kolana. Reszta zostanie na później.

Saraba podszedł do leżącego i wziął zamach. Ostrze wbiło się tuż powyżej kolana, trysnęła krew, słychać było łamaną kość. Do tej pory nieprzytomny ocknął się i zawył. Odgłos przypominał niedawne wycie wilka. Kolejne ciosy masakrowały nogę, aż w końcu oddzieliły ją od reszty ciała. Bargal podszedł do leżącego z płonącym gałęzią i przystawił płomień do rany. Ranny miotał się, jednak więzy nie puszczały, był bezsilny. Mógł jedynie wyć z bólu.

Saraba zabrał odciętą nogę i umieścił ją na palenisku. Teraz pozostało im już tylko czekać.

 

 

– Wygląda na gotowe – Bargal obrócił nogę nad ogniskiem. – Możemy jeść. Podaj nóż.

– Trzymaj – wycie wilków ponownie rozlało się echem po przełęczy. Saraba zadrżał i przysunął się do ogniska. – Znowu wyją.

– Może też coś upolowały – mężczyzna zbliżył się do paleniska i odciął kawałek zarumienionego mięsa. Włożył go sobie do ust i powoli przeżuwał.

– I jak? Dobre?

– Hmm. Powiedziałbym, że smakuje jak… kurczak.

Koniec

Komentarze

Wygląda na kontynuację poprzedniego szorta. Makabryczny.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Niby prosta scenka, a wyszło nawet nieźle. 

Ten kurczak stoi raczej w opozycji, do ciężkiej reszty. Poza tym to taki ograny motyw. Ale całość jak na szorta… zjadliwe ;)

 

Pozdrawiam! 

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Nie jest to kontynuacja, a nawiązanie do wyprawy opisanej w poprzednim szorcie. Bemik, makabryczny, ale czy się podobał?

Szczerze to sama nie wiem, czy mi się podobało, czy nie.  Znowu króciutka scenka, dość sprawnie napisana. Proponuję, żebyś spróbował sił w normalnym opowiadaniu, wtedy postaram się szczerze ocenić. Tutaj jest mi trudno się wypowiadać o walorach tekstu.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Rozumiem i dzięki za opinię.

Sporo warsztatowych usterek jak na tak krótką scenkę. Interpunkcja, źle zapisane dialogi, tą zamiast tę.

Scenka napisana chyba tylko po to, żeby zaszokować. Ani akcji, ani specjalnych emocji, jedyny trochę bardziej rozbudowany opis to opis masakrowania nogi.

Raczej, niestety, mi się nie podobało.

Też mi nie pasuje ta końcówka do wcześniejszego klimatu, i to dość mocno. Ogólnie jako scenka w porządku, tylko właśnie szkoda, że nie jest to częścią większej całości – gdybyśmy na przykład znali wcześniej bohaterów, pewnie wywarłoby to większe wrażenie. No i mogłoby być lepiej z interpunkcją.

Interpunkcja jak zwykle u mnie kuleje. Ale dlaczego źle zapisane dialogi?

Ok. Wiem w czym rzecz.

Scenka, owszem, trąci makabrą, ale większego wrażenia nie zrobiła.

Jak na tak krótki tekścik, sporo usterek. :-(

 

Po cośmy się zgła­sza­li na służ­bę.Po cośmy się zgła­sza­li na służ­bę.  

 

A my teraz ma­ru­de­ry, albo i za de­zer­cje nas skażą. – Literówka.

 

Sa­ra­ba wstał , po­pra­wił płaszcz… – Zbędna spacja przed przecinkiem.

 

Ile razem mu­sia­łeś w  gałąź ude­rzyć żeby w końcu ją od­ciąć.Ile razy mu­sia­łeś w  gałąź ude­rzyć, żeby w końcu ją od­ciąć.

 

Bar­gal pod­szedł do le­żą­ce­go z pło­ną­cym ga­łę­zią i przy­sta­wił pło­mień do rany.Bar­gal pod­szedł do le­żą­ce­go z pło­ną­cą ga­łę­zią i przy­sta­wił pło­mień do rany.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Tyle razy czytałem, a tego razem nie wylapalem. Dzięki za wytkniecie błędów. Następne opko trzeba będzie betowac, żeby uniknąć takich baboli.

Nie da się ukryć, że niedoskonałości, szczególnie krótkiemu tekstowi, odbierają wiele urody.

 

Belhaju, Twoje opowiadanko przypomniało mi pewne, dawno czytane… Polecam. ;-)

http://rolers.czuby.net/rhp/lirykaepikadramat/t-topo-sznycel_gorski.html

 

 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie znalem wcześniej tego opowiadania. Wbrew pozorom kanibalizm jest bardzo częstym zjawiskiem w ekstremalnych sytuacjach.

Jednakowoż takie danie, przyprawione sporą dawką charakterystycznego dla Rolanda Topora czarnego humoru, smakuje całkiem nieźle. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

To pierwsza rzecz Topora jaką czytałem. Trzeba przyznac że czarny humor pozwala.

Mam nadzieję, że nie ostatnia.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Teraz mam na oku "Szczury Wrocławia" Szmidta. Ale Topora też coś przeczytam.

;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Szkoda, że nie jest powiedziane nieco więcej. Zgadzam się, że to tylko scena. Niestety brakuje w niej czegoś więcej. Może jakby rozbudowana była cała otoczka do tekstu, jak ucieczka z wojska, przetrwanie i może na sam koniec porównanie wilków do jeńców, spowodowałoby większy efekt. 

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Zajrzałem, co by chwilę odsapnąć między kolejnymi zbliżeniami erotycznymi.

Zasadniczo, jedno naprawdę dobre, co można o tym tekście powiedzieć, to to, że scenka z uciachaniem nogi robi odpowiednie wrażenie. Reszta jednak jest jakaś taka… nijaka. Ot, typowa fantasy-sztampa (co samo w sobie nie jest czymś złym, bynajmniej), napisana z drobnymi błędami.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Chciałbym rozwinąć historię tych bohaterów w kilku innych szortach. Narazie jednak jestem w szpitalu i moim jedynym oknem na swiat jest smartfon. Ale mam za to mnóstwo czasu na myślenie. Dzięki za opinię.

Zatem wracaj do zdrowia, a odwiedzających poproś, aby kupili Ci zeszyt i długopis.;)

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Hehe. Myślałem nad tym. Narazie musi wystarczyć notatnik w telefonie. Mam też czas nadrobić zaległości w książkach :)

No, tu jest lepiej, bo zdarzyło się coś konkretnego. 

Bohaterowie nie są zbyt ciekawi, robią brzydką rzecz i trochę za łatwo im to przychodzi. Poza tym jednak jest klimat. 

Po drodze przydarzyły się jakieś niechlujności językowe.

I po co to było?

Cieszę sie ze klimat ci sie podobał. Miało być strasznie i mam nadzieję że tak wyszło:)

“– Wilki wyją bo są głodne“ Przed bo przecinek.

 

“ojce nawet nic nie będą o nas wiedzieć.“ Ojcowie nie będą o nas nawet nic wiedzieć.

 

“Chędożć dziewki” Dlaczego nie pieprzyć?Ruchać? Obracać? Dupczyć? Skąd to wszędobylskie wzorowanie się na Sapkowskim stylu przeklinania?

 

“Saraba wstał , poprawił płaszcz, podniósł leżący obok toporek i odszedł w stronę rosnących nieopodal karłowatych drzewek. Odciął kilka gałęzi i przyniósł je do ogniska.“ Lepiej aby odłamał jakieś uschnięte, zielonym drzewem tj. żywym i świeżo obciętym paskudnie się pali;)

 

Historyjka nacechowana jest masą nazw miejsc i postaci, które prawdopodobnie się nigdy nigdzie nie pojawią, co jest trochę złudną obietnicą dla czytelnika. Ogólnie to kolejna wariacja na temat kanibalizmu, trochę mało w tym wiarygodności. Faceci, którzy sobie opowiadają o dziewkach, chędożeniu i tym,że tylko oni przeżyli po jakiejś masakrze nagle odrąbują jakiemuś facetowi nogę i zaczynają ją pałaszować. Miało zszokować, a mnie osobiście zdziwiło. Cios obuchem w głowę czytelnika, owszem, powinien nastąpić z zaskoczenia, ale w tak krótkim opowiadaniu po prostu to nie działa.

I hate my life and I hate you

"Ojce" bo taki jest styl mówienia bohatera. W innym zdaniu używa również niepoprawnego gramatycznie słowa "marudery". Zielonych drzewek nie mógł ściąć bo panuje zima. A jest to drugie opowiadanie z serii więc świat sie rozwija z każdym kolejnym.

Spoko, teraz zauważyłem ciągłość pomiędzy tekstami. Drzewa w zimie też są zielone, to samo tyczy się ich gałęzi. Nie chodzi o liście, które na nich rosną, ale o to,że jest żywe, rośnie.

I hate my life and I hate you

Szorcik zaledwie, więc trudno się nad nim rozpisywać, niemniej sądzę, że spełnił swoją rolę. 

Do poczytania. 

A czy sie podobał?

Bardziej jestem na tak, niż na nie ; )

Ok. Dzięki :)

“Nie mam nogi, zjedli ją moich współtowarzysze, jeszcze ich mlaskanie słyszę”

faktycznie podobne ;) 

"Ora et Labora"

Pod tekstami padły podobne zarzuty. Jeśli bohaterowie byliby ukazani w dłuższej historii kanibalizm wywarlby większe wrażenie. Ja juz mam pomysł na rozwinięcie. A ty gradziel?

A gdzie tu fantastyka?

Temat wałkowany wielokrotnie. Żeby nie powiedzieć – przeżuty…

Babska logika rządzi!

Finklo jak tu trafiłaś?

Toż to całe wieki już tu wisi. Szorta tego traktuje bardzo symbolicznie. Napisany został przed tuż (dzień) przed moim trzymiesięcznym pobytem w szpitalu. Pobytem, który znacząco przewartościował moje spojrzenie na świat i od tamtej pory moja przygoda z pisaniem nabrała innego, znacznie dojrzalszego charakteru. A do bohaterów szorta mam zamiar powrócić w znacznie dłuższym tekście.

Mam też nadzieję że widać znaczącą różnicę pomiędzy tym tekstem, a tymi pisanymi obecnie.

A, ostatnio mało się pojawia nowych tekstów, więc wyławiam stare, nieczytane.

Widać różnicę. Już nawet się nie czepiałam interpunkcji i innych takich. Sam wiesz…

Babska logika rządzi!

Oj tak interpunkcja to moja słaba strona. Nie zaglądaj do moich jeszcze starszych bo już całkiem się załamiesz :D

Dobrze, że w warstwie językowej jest lepiej :)

A teraz wakacje to i część osób wywiało z portalu.

Przecież wiem. I nie będziesz mi mówił, gdzie mogę zaglądać! ;-)

Babska logika rządzi!

W starych tekstach powinienem zrobić dopisek:

Wędrowcze, czytasz na własną odpowiedzialność :)

A w debiutanckim: “Porzućcie wszelką nadzieję…”? ;-)

Babska logika rządzi!

Szczęście w nieszczęściu bo większość moich młodocianych pisarskich prób przepadła (lata temu padł mi komp) w pomroczności dziejów :) Więc nie mam jak się skompromitować :)

Chociaż z drugiej strony szkoda, bo może nadawały by się na Grafomanię :D

A mnie zastanawia, czy ten okaleczony poraniony człowiek, gdyby jednak jego opracy pod wpływem ludzkich odruchów, bądź strachu (np. pojawiłby się jakiś duch ganiący ich za to odcięcie nogi) – czy zjadłby kawałek własnej nogi, gdyby mu dali? Wtedy dla mnie tekst byłby makabryczny

Maxeno dzięki za przeczytanie :) Aż dziw, że ktoś jeszcze zajrzał do tego tekstu. Zachęcam do odwiedzenia i przeczytania świeższych opowiadań, powinny być sporo lepsze.

Hmm… dylemat ciekawy i wart przemyślenia.

Nowa Fantastyka