- Opowiadanie: Chrypka - Szeptunka

Szeptunka

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Biblioteka:

Cień Burzy, Emelkali

Oceny

Szeptunka

Szeptunka

By J. M.M.

Tęsknota nade mną szeleszcze.

Trąca mnie skrzydłem mewim.

Czy wciąż ta sama jeszcze?

Nie wiem! nie wiem…

M. Pawlikowska-Jasnorzewska

 

Widziałam go znów dzisiaj, tak jak wczoraj i przedwczoraj… i w niedzielę… Widuję go codziennie. Obserwuję. Ale on nie ma nawet pojęcia o moim istnieniu. Brzmi banalnie? Jak tysiące innych historyjek o platonicznym podkochiwaniu się w koledze z grupy, w chłopaku z przystanku, w wykładowcy, w dentyście, motorniczym, czy przystojnym ratowniku z plaży? Setki, tysiące takich miłostek unosi się w powietrzu każdego dnia – dlaczego moja miałaby być inna?

Inna od tych rozdmuchiwanych nadzieją każdego poranka, że może dzisiaj, że może tam… on spojrzy, zauważy mnie, uśmiechnie się, a może podejdzie i, o cudzie, rozpocznie rozmowę. A jeśli tak się stanie, jeśli odezwie się do mnie, co ja zrobię? W wyobraźni będę dowcipna, inteligentna, błyskotliwa, mój głos będzie brzmieć uwodzicielsko i seksownie, będę wyglądać bajecznie, w rzeczywistości – umknę spłoszona, zbyt nieśmiała, by dźwignąć to szczęście.

Inna od tych kołysanych do snu marzeniami o bliskości, o spełnieniu, o poczuciu bezgranicznego szczęścia, płynącego ze świadomości, że to on jest tutaj, leży obok mnie, wtulam się w niego, a jego serce kołysze mnie do snu.

Jeszcze kilka lat temu byłaby dokładnie taka sama, platoniczna i beznadziejna. Wysysająca siły do życia i krzycząca w twarz samotnością. Gdyby nie tęsknota, która jej towarzyszy, ludzie marliby od platonicznej miłości jak od zarazy. Może i jacyś mrą. Ale wielu z nich z tęsknoty czerpie siłę i inspirację. To ci, którzy zrodzeni są by tęsknić, każde spełnienie daje im chwile szczęścia, niechby i skrajnie oszałamiającego, ale dalej to będzie tylko chwila. I znów będą szukać nowego niespełnienia, by móc za nim tęsknić.

Czasami wydaje mi się, że jestem taka nierzeczywista i niezauważalna dla innych, bo jestem utkana z tęsknoty… Dopóki tego nie zrozumiałam, nie mogłam pojąć jak to jest, że nie wzbudzam w mężczyznach uczuć innych niż opiekuńcze. Wszyscy chcieli mi pomagać, nikt nie chciał mnie kochać.

Ale kilka lat temu coś się wydarzyło. Niezwykłego, oczywiście, bo w efekcie znalezienia się we właściwym czasie na właściwym miejscu zaszła pewna nieodwracalna zmiana w moim skromnym jestestwie. Otóż ktoś sprawił, że odkryłam sobie niezwykłe pokłady mocy, uśpionej głęboko, a teraz rozbudzonej i żywo pchającej mnie do działania. Co się wydarzyło? Ktoś mnie zauważył i odwzajemnił moją platoniczną miłość. W pierwszej chwili pomyślałam, że jak on śmie! Jak może odbierać mi moją tęsknotę! Ale on był silniejszy, a ja pozwoliłam sobie na wzajemność. Krótką i gwałtowną. Do dziś nieodżałowaną. Tak widać zapisane nam było w gwiazdach. Może po to, byśmy mogli jeszcze mocnej tęsknić? Nie do siebie, ale do tych uczuć, które wtedy spowiły nas swoją karmelową mgłą szczęścia?

Myślę o tych zamierzchłych czasach i obserwuję. Dlaczego wybrałam akurat jego?  Bo przez kilka sekund pozwolił mi się zatracić w swoich oczach. Nie uciekł wzrokiem, kiedy po raz pierwszy przyłapałam go uważnym lustrowaniu mojej sylwetki. Od tej pory zaczęłam go częściej zauważać, gdzieś w pobliżu mnie, ale ku mojemu smutkowi, zawsze spłoszony odwracał głowę, gdy chciałam wzrokiem przytrzymać jego spojrzenie. Jego rozmarzone, szafirowe oczy i ciepły uśmiech sprawiły, że postanowiłam trochę pomóc trochę tej platonicznej miłości. Nie, nie podeszłam do niego, nie zaczęłam rozmowy. Spłoszyłabym go, przecież wiem. Teraz  muszę tylko zapamiętać każdy szczegół jego twarzy, włosy, kolor oczu, sposób, w jaki się porusza, uśmiecha, mruży oczy. Jest mi to potrzebne, bo jeszcze dzisiaj sprawię, że moja platoniczna miłość zacznie czuć bardziej. Bym potem mogła tęsknić jeszcze bardziej. Bym mogła żyć jeszcze bardziej. Bardzo egoistycznie. Ale tak to już jest z miłością platoniczna czy nie, zawsze egoistyczna.

 

******

Uśmiecham się do siebie samej odbitej w ogromnym zwierciadle. Dostałam je tego dnia, gdy poznałam swoje niezwykłe moce. W lekko zmatowiałej powierzchni odbijało się już wiele takich jak ja. Szeptunek…

Stojąc otoczona ciepłym blaskiem świec, zastanawiałam się co wyszeptać mojej pokrewnej w platonicznych uczuciach duszy. Zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się do siebie. Odbicie w lustrze uśmiechało się szelmowsko.

Odwróciłam się od lustra i podeszłam do łózka, które też w całości mieściło się w odbiciu. Ciągle stojąc tyłem do zwierciadła, zsunęłam ramiączka krótkiej koszulki i pozwoliłam jej opaść na ziemię. Położyłam się na boku, na skraju łóżka. Pozwoliłam, by włosy miękko zsunęły się w dół, prawie dotykając podłogi. Łóżko wydawało się ogromne, kiedy zajmowałam tylko jego kraniec, ale o to chodziło. Poduszka obok mnie musi być teraz pusta, by niedługo mógł na niej spocząć mój mężczyzna. Teraz położyłam tam tylko dłoń, a cicho szeptane słowa zaczęły tworzyć całą historię. Twój sen. Twój pierwszy sen, w którym śniłeś o mnie.

Słowa, szeptane w ciemności rozpraszanej migotliwym blaskiem świec, również niezwykle sugestywnie działały na mnie. Nieomal czułam jak wchodzisz do pokoju, lekki powiew poruszył płomieniami, sprawiając, że światło zamigotało na chwilę. Nie słyszałam głosu twoich kroków, bo w mojej szeptanej historii szedłeś boso. Kiedy zaciskając dłoń na pustej poduszce opowiadałam obrazy, które będziesz śnił, czułam, jak przyklękasz przed łóżkiem i wiedziałam, że za chwilę Twoja dłoń, męska i silna, wsunie się pod moje włosy, by dotknąć szyi, a potem zsuniesz ją na moje plecy. Drżę, kiedy szepczę słowa o twoich długich palcach i o tym, jak mnie dotykają. Kiedy w cichej litanii słów dochodzę do miejsca, gdzie twoje dłonie wędrują znów ku górze, mój oddech staje się coraz szybszy i urywany. Eksploduję, kiedy dotkniesz tych miejsc, ku którym zmierzają! Z głębokim westchnieniem umilkłam. Opatuliłam się ciepłą kołdrą i odwróciłam twarzą do lustra. Moje oczy, odbijając w sobie blask świec, błyszczały niezwykle. Zasnęłam, tęskniąc za nim i zastanawiając się, o czym będę szeptać mu jutro.

 

****

Następnego dnia przypadkowe spotkanie nastąpiło wcześniej, niż się tego spodziewałam. Zazwyczaj widywaliśmy się po południu, kiedy wracałam z pracy, a tymczasem rano, kiedy stałam, trzymając w jednej ręce kubek z kawą, w drugiej teczkę z dokumentami i zastanawiałam się, jak nacisnąć ten cholerny guzik od windy, doskonale znana mi dłoń, na wspomnienie której dreszcze przebiegły mi po plecach, uczynnie nacisnęła przycisk. Stał za mną, stał dokładnie za mną, a ja nie byłam w stanie się ruszyć. Atmosfera stała się tak napięta, że ledwo mogłam oddychać. „Dziś w nocy ja będę szeptał dla ciebie” – usłyszałam i nagle dźwięk rozsuwających się drzwi windy przywrócił mnie do rzeczywistości. Obejrzałam się. Stał dwa kroki za mną. I uśmiechał się. Szelmowsko. 

Koniec

Komentarze

Przeczytałam.

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

kilka lata

Postanowiłam więc pomóc trochę tej platonicznej miłości. Nie, nie podeszłam do niego, nie zaczęłam rozmowy. Spłoszyłabym go, przecież wiem. Obserwu, bo muszę zapamiętać każdy szczegół jego twarzy, włosy, kolor oczu, sposób, w jaki się porusza, uśmiecha, mruży oczy. – Albo ja nie rozumiem kontekstu, albo czasy się rozjechały. W każdym razie jest to mętne. 

 

Trochę przegadane, tak o niczym na dobrą sprawę. Ale tym się akurat nie sugeruj – jestem facetem. 

 

Inna sprawa, że jak dla mnie to żaden erotyk, ani nawet w kawałeczku, kawałeniuniu… No przykro mi, jest jakaś scena, jest jakaś kobieta, jes… W sumie to wróć – raczej nastolatka, choć chodzi do pracy ^^ I w sumie to tyle.

Najlepiej pisałoby się wczoraj, a i to tylko dlatego, że jutra może nie być.

Jak tysiące innych historyjek o platonicznym podkochiwaniu się? W koledze z grupy, w chłopaku z przystanku, w wykładowcy, w dentyście, motorniczym, czy przystojnym ratowniku z plaży? ---> połączyłbym w jedno zdanie.

Setki, tysiące takich miłostek unosi się w powietrzu każdego dnia, dlaczego moja miałaby być inna? ---> nie zamykamy całego zdania pytajnikiem, jeżeli otwieramy je oznajmującym. Można zastosować pewnego rodzaju wybieg, oddzielając człon oznajmujący od pytającego znakiem silniej rozdzielającym od przecinka. M ozna “ratować się” szykiem. Ta uwaga dotyczy także następnych dwóch zdań.

Jeszcze kilka lata temu, byłaby dokładnie ---> zbędny przecinek.

Dopóki tego nie zrozumiałam, nie mogłam pojąć jak to jest, że nie wzbudzam w mężczyznach uczuć innych niż opiekuńcze? ---> to zdanie ani w całości, ani w części nie stanowi pytania.

zrobiły na mnie ogromne wrażenie. ---> przerażający potocyzm, to zrobienie wrażenia.

Jest mi to potrzebne, bo jeszcze dzisiaj sprawię, że moja platoniczna miłość zacznie czuć bardziej. ---> dziwne to zdanie, zwłaszcza z powodu ostatnich trzech słów.

Bym potem ja mogła tęsknić ---> zbędny zaimek. Gramatyka sprawia, że wiadomo, o kim mowa.

Ale tak to już jest z miłością, platoniczna, czy nie zawsze egoistyczna. ---> zbędny przecinek po “platoniczna”, dla równowagi brakuje przecinka po “nie”.

Stojąc otoczona ciepłym blaskiem świec, ---> blask świec tylko ja otaczał, nie oświetlając jej samej? Powinna widzieć w lustrze plamę ciemności…

zastanawiałam się co wyszeptać ---> przyznaję, że nie jest to konieczne, ale dałbym przecinek po zaimku zwrotnym.

zsunęły się w dół prawie dotykając podłogi. ---> przecinek po “dół”.

kiedy ja zajmowałam tylko jego kraniec, ---> zbędny zaimek; raz już tak było…

zamigotało na chwilę. ---> “migotało przez chwilę” brzmiałoby chyba ładniej.

w mojej szeptanej o tobie historii, szedłeś na boso. ---> zbędny przecinek; usunąłbym też przyimek.

za chwile Twoja – literówka.

Drżę, kiedy szeptam słowa – -pczę lub -pcę.

Zasnęłam tęskniąc za nim ---> przecinek przed imiesłowem. Nie ma rady, taka zasada…

<><><> W drugiej części tekstu mieszasz czasy i te przejścia od teraźniejszego do przeszłego i vice versa nie są “gładkie”.

kubek z kawa, ---> literówka.

ciebie” usłyszałam ---> wstawiłbym myślnik.

Tak bardzo chciałaś być pierwsza? Festina lente

Edycja:

Zakończenie spodobało mi się.

Ej, to jest erotyki :-)

 

Gdzie ten zimny prysznic…

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

A mi przypadło do gustu – nienachalne, bez obscenicznych scen – pozostawiające do myślenia, działające na wyobraźnię. Takie erotyki to mogę czytać – resztę sam sobie dopowiem :)

 

EDIT:

P.S. Gratulacje za odwagę, że pierwsza!

Bardzo delikatny erotyk, takie właściwie muśnięcie, ale ładne. Jak napisał Pauelor – pozostawia pole dla wyobraźni.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Przeczytałam.

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

.

(brakowało mi tego troszku)

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Hmmm, na mnie niespecjalnie podziałało. Ale ja nie przepadam za erotykami. A może to o przegadanie poszło? Za to zakończenie ciekawe.

Babska logika rządzi!

każde spełnienie daje im chwile szczęścia, niechby i skrajnie oszałamiającego, ale dalej to będzie tylko chwila – literówka – powinno być chwilę

zmiana w moim skromnym jestestwie. Otóż ktoś sprawił, że jestestwo moje – nie podoba mi się to powtórzenie

To nie przypadek, w zasadzie to on wybrał mnie, kiedy po raz pierwszy poczułam, że się we mnie wpatruje, kiedy zaczęłam widywać go częściej blisko siebie, kiedy spłoszony odwracał głowę, gdy chciałam wzrokiem przytrzymać jego spojrzenie. – jak dla mnie to zdanie jest za długie, zgubiłam się w nim.

moja platoniczna miłość zacznie czuć bardziej – tu już chyba Adam wspomniał, że brzmi to dziwnie – popieram

 

Gratuluję odwagi opublikowania pierwszego tekstu konkursowego :)

Pomysł ciekawy, ale w wykonaniu – przegadane moim skromnym zdaniem.  

 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Dziękuję ogromnie za wytykanie wszystkich wpadek językowych. Cenne są Wasze rady. Opowiadanko pisane było pod wpływem emocji, stąd te przeoczenia. Wszystko zostanie poprawione i wygładzone, tylko zastanawiam się, czy robić to teraz, kiedy opowiadanie ciągle bierze udział w konkrusie. Jeśli będę je tak pieczołowicie poprawiać – stanie się idealne ;-)

Czy jest przegadane – być może. Czułam wewnętrzną potrzebę zbuntowania się przeciwko platonicznym, niespełnionym miłostkom :-)

 

:-) A nie powinno zbliżać się do ideału? :-) Najlepiej od razu, skądinąd… :-)

Nie martw się za bardzo i za długo. W miarę nabierania wiatru w żagle będzie coraz lepiej.

IMO, dopóki nie upłynie termin wstawiania tekstów konkursowych, spokojnie możesz poprawiać. W końcu to czas na pisanie i ulepszanie, prawda? Później, aż do ogłoszenia wyników, nie wypada.

Babska logika rządzi!

Ja tam uważam, że drobne błędy i niedociągnięcia (nie mówię tu o poważnych przeróbkach tekstu, a tym bardziej o zmianach w jego treści) należy poprawiać kiedy tylko się takowe w tekście wynajdzie. Z szacunku do przyszłych czytelników chociażby. Gorzej, gdyby opowiadania były na papierze albo wysyłane mailem i człowiek już nie miał możliwości wprowadzania poprawek. Jednak, skoro specyfika portalu na to pozwala, to korzystajmy.

Ponadto, Jury, co najmniej w większości, już przeczytało “Szeptunkę” i ma wyrobioną opinię na jej temat. Tak więc, z punktu widzenia konkursu, ewentualne poprawki już wiele nie zmienią (inna rzecz, że nieliczne błędy w opowiadaniu i tak – przynajmniej dla mnie – nie mają żadnego wpływu na jego odbiór. Wpływ natomiast mają wykonania: doskonałe i fatalne).

Ergo, poprawiaj śmiało. Błogosławię temu pomysłowi, a wszystkie jego konsekwencje (burę od kuleżanków z Jury w sensie) biorę na siebie.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Przeczytałam. (Gdzieś mi się schował ten tekst, słowo daję!).

Erotyk, powiedziałabym, bardzo dziewczęcy, niezwykle subtelny i oględny. Ładny.

 

Po­ło­ży­łam się na boku, na skra­ju łózka. – Literówka

 

bo w mojej szep­ta­nej hi­sto­rii sze­dłeś na boso. – …bo w mojej szep­ta­nej hi­sto­rii sze­dłeś boso.

 

Eks­plo­du­ję, kiedy do­tkniesz tych miejsc, gdzie zmie­rza­ją!Eks­plo­du­ję, kiedy do­tkniesz tych miejsc, do których/ ku którym zmie­rza­ją!

 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Całkiem fajne opowiadanie, ładne opisy, nienachalna erotyka, ciekawe zakończenie. yes

Sorry, taki mamy klimat.

Ugłaskane zgodnie z podpowiedziami stało się chyba jeszcze subtelniejsze :-) Ale od początku w tym opowiadaniu miała być  delikatność, nie dosadność ;-)

Najbardziej spodobała mi się końcówka, ale reszta tekstu też niezła.

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Czy przegadane – kwestia gustu. Jak dla mnie trochę zbyt rozdmuchane. Za to bardzo spodobała mi się końcówka i ogólny klimacik. :)

Lubię takie opowieści. Nienachalne i delikatne, dające do myślenia, a jednocześnie nie na tyle długie i przegadane, by zmęczyć czytelnika. Napisane ładnym stylem, takim – powiedzmy – zrównoważonym. Nie za surowym, ale też nie przesadnie poetyckim. Jak dla mnie bomba.

W takich opowiadaniach najbardziej lubię to, że nie trzeba ich analizować, składać puzzli, szukać intencji. Wystarczy poczuć. Poczułem i całkiem mi się to wrażenie spodobało. Koncepcja lustra bardzo ciekawa.

empatia

Podobało mi się. Bardzo.

Nie do końca chyba rozumiem, o co chodzi z tą szeptaną mocą; to znaczy, na jakiej to się odbywa zasadzie, po co to lustro i w ogóle? Dwa razy przeczytałem newralgiczne fragmenty i nic nie kumam (biorę jednak poprawkę na to, że jestem Niezbyt Bystry Wzwodzisław). To mi najbardziej zgrzytało. Wykonanie, swoją drogą, też ma swoje słabostki; interpunkcja zdeczka za bardzo szaleje, są powtórzenia (zwróć uwagę na “łóżko” w scenie łóżkowej; przy tej okazji znajdziesz też literówę), et cetera. Niemniej nie drażni to na tyle, żeby patrzeć na “Szeptunkę” przez pryzmat tych właśnie warsztatowych niedoskonałości.

Erotyka tkwi tutaj bardziej w budujących opowieść emocjach niż w samej treści, niemniej – jest. Brzytwa Lema… No, muszę przyznać, że drgnęła mi dłoń, gdy zacząłem nią operować. Ale tylko na moment. Koniec wieńczy dzieło. Wiktoria!

Jeśli chodzi o Twój styl, to muszę – i chętnie to zrobię – przyznać Ci, Chrypciu, że masz w ręku co najmniej dwie bardzo mocne karty, którymi, jako literat(ka?) możesz ugrać bardzo wiele: bezsprzeczny talent – naprawdę bardzo ładnie i ciekawie przegadujesz swoje opowiadanie – oraz rewelacyjny zmysł obserwacyjny; “Szeptunka” jest dosłownie naszpikowana mądrymi, a przy tym – i mówię to jako zdurniały romantyk najgorszego możliwego pokroju; coś pomiędzy Werterem a Chrystusem – trafnymi uwagami o życiu i miłości. Jest to tym bardziej interesujące, że, z jakiegoś niejasnego powodu, mam wrażenie, iż jesteś osobą młodą i – wybacz, zwłaszcza, jeśli się mylę – “nieopierzoną“.

Obiecaj mi, że nie zmarnujesz swojego potencjału.

Obiecałbym też, że zajrzę do innych Twoich opowiadań, ale nie podejmę takiego ryzyka; oczywiście chętnie zajrzę, jeśli będzie okazja, ale jest tu tak wiele opowiadań, do których “chętnie zajrzę, kiedy będę miał chwilkę”, że pewnie w końcu nie zajrzę do żadnego. Dlatego jakichkolwiek deklaracji składać nie zamiaruję.

 

 Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Trochę początek kuleje. Przynajmniej według mnie. Trudno było mi się połapać, o kim główna bohaterka mówi. Przez chwilę myślałam, że to ktoś wyśniony, później, że szepcze do swojego odbicia w lustrze i dopiero na sam koniec załapałam. Jak poskładałam do kupy, to stwierdziłam, że tekst wydaje się być przyjemny, a zakończenie zaskakuje. Całkiem mi się podobało, choć erotyki jest niewiele. 

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Na plus:

Ujęłaś mnie tezą o ludziach, którzy wolą tęsknotę od spełnienia – może i nie bardzo odkrywcze, ale ładnie opisane. Jest w tym dziewczęca niewinność i zachwyt nad chwilą, autoerotyzm też został subtelnie uargumentowany szeptaniem. Erotyka delikatna i ze smakiem (taką lubię:)).

 

Na minus:

Mam wrażenie, że robisz znak równości między miłością platoniczną a niespełnioną. Wg definicji miłość platoniczna nie ma w sobie grama erotyzmu, jest wolna od zmysłowości, cielesności i przede wszystkim nie jest egoistyczna, jej celem jest dążenie do doskonałości, więc co nieco mieszają Ci się pojęcia.

Wydaje mi się, że brzytwa Lema uczyniłaby tu niewiele szkody, gdyż jedyny przejaw fantastyczny to bycie wg bohaterki „Szeptunką”, ale z czym konkretnie się to wiąże (oprócz fantazji erotycznych) – tego się nie dowiedziałam…

W odbiorze tekstu przeszkadzała mi zaimkoza (spójrz na akapit zaczynający się od słów: Myślę o tych zamierzchłych czasach i obserwuję – „jego / go” w każdym prawie zdaniu) i powtórzenia („łóżko” – fragment z odbiciem w lustrze, „słowa” – przy szeptaniu, „stał za mną” – o jeden raz za dużo). 

 Rzeczywiście trochę się pospieszyłaś i tekst był nieco niedopracowany. Mimo to podobał mi się. Erotyka jest bardzo lekka, jakby muśnięta. Słodka i niewinna. Pomysł całkiem ciekawy. Niestety ograniczona ilość nagród…

Czekam na następne teksty, bo, mimo potknięć, czytało się bardzo przyjemnie.

 

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Oj dawno nie zaglądałam tutaj, bo Świat okrutny zrzucił mi na barki misję ciężką i czas był się z nią uporać, a tu takie pyszne komentarze. Dziękuję za słowa krytyki – zgadzam się z niedopracowaniem, bo w zasadzie Szeptunka napisała się pod wpływem chwili i tak została, nie dopieszczałam jej nadmiernie. 

Najbardziej cieszy mnie, jako kobietę  (ciągle nieopierzoną i chyba już tak na zawsze mi zostanie ;-)), pozytywny odbiór ze strony mężczyzn! Raduje to moje babskie ego :-)

 

Nowa Fantastyka