Popiołów tęcza spadając z wysokości
Kropelką deszczu w herbaty filiżance
Gromem huknąwszy w morza błękitne szańce
Odwróciła się od widoku nicości.
Antyczny wiatr-żeglarz rumorem zbudzony
Zawył krusząc jak miechy płuca zmrożone
Wzywając hordy w jaskiniach przyczajone
By bestii łańcuch przezeń został zerwany.
Piekielna księżniczka dosiadła demona
Nad tłumem uniosła swą włócznię skrwawioną
I śmiejąc się głośno w swą podróż szaloną
Ruszyła aby świat wykrwawić aż skona.
Zimno w płomiennych falach włosów zniszczone;
Lód w jad spalony wzleciał nad kominami
I ból z przyjemnością zamienił miejscami
Dusze pożądaniu zostały sprzedane.
Biała dama z koronką na szyi czarną
Powoli wyryła w marmurowym cieniu
Znaki poświęcone prawemu imieniu
Patrząc z litością na ofiarę tę palną.
Krwi przelanej ognie rzekami płynące
Cmentarze pełne szczurów trupy jedzących
I pośród czarnych stad kruków strach siejących
Cała ludzkość dostrzegła jej czarne słońce.
Apokalipsa, na upiornym swym koniu
Prowadząc w cieniu pod skrzydłami czarnymi
Armie co dla światła są nienawistnymi
Ludzkość chciała pogrążyć w długim konaniu.
Czarny róży płatek zasuszony między
Stronami Księgi Świata z kart białych wypadł
I z bezgłośnym hałasem na Ziemię opadł
Przekreślając przeszłość pogrążył świat w nędzy.