- Opowiadanie: Udenix2012 - Zombie pośród nas #3 "Chaos"

Zombie pośród nas #3 "Chaos"

Witam :) Wiem, że długo nie pisałem, ale nie miałem za bardzo czasu :/ No ale w końcu jest! Trzecia część opowiadania :) Wiem, że jest dużo opisów, ale chciałem abyście się dobrze zapoznali i wyobrazili sobie wszystkich bohaterów :) Miłego czytania :D

Oceny

Zombie pośród nas #3 "Chaos"

Klasa była prostokątna. Drzwi były na jednej z dwóch dłuższych ścian, a naprzeciwko były okna. Zaraz po wejściu do klasy po lewej stronie był rząd trzyosobowych ławek , a obok kolejny. Po prawej była tablica, natomiast przy oknach stało biurko nauczyciela z komputerem. Naprzeciw ściany z tablicą i biurkiem było wejście na zaplecze.

Przywitaliśmy się z naszą wychowawczynią i resztą kolegów i koleżanek. Od razu dało się zauważyć, że inni są myślami gdzie indziej. Zajęliśmy swoje miejsca i nastała cisza, która pewnie była zanim weszliśmy do klasy. Przy biurku siedziała wychowawczyni, Pani B. Jest niską i puszystą kobietą. Ma czarne, krótkie włosy. Dzisiaj miała na sobie ciemną spódnicę i bluzkę. Po mojej prawej stronie siedział mój przyjaciel Amadeusz. Jest on chudym i niskim chłopakiem (jednak nie niższym od Łukasza) , ma krótkie blond włosy i szare oczy. Twarz ma wiecznie uśmiechniętą, lecz nie teraz. Był ubrany w dżinsy i szara bluzę, pod którą znajdowała się czerwona koszulka z długim rękawem. Miał również brązowe kozaki. Często robił głupie rzeczy, lecz jest bardzo pomocny i miły. Obok siedział Łukasz, którego już znacie. Jest on jednych z moich najlepszych przyjaciół. Jest bardzo niski i szczupły. Posiada krótkie ciemne blond włosy i piwne oczy. Ubiera się różnie raz dżinsy, raz dresy itp. Często kłamie, ale jak dojdzie co do czego to umie pomóc i się podzielić bez względu na siebie. Przede mną w ławce siedział mój kolejny przyjaciel Bartek. Jest minimalnie wyższy ode mnie (ja mam około sto osiemdziesiąt trzy centymetry wzrostu), ma średniej długości zawsze na żelu brązowe włosy i zielone oczy. Jest szczupły. Nie brakuje mu siły (zresztą jak większości chłopakom w naszym wieku). Ubiera się przeważnie w czarne glany, niebieskie dżinsy i koszulkę z krótkim rękawkiem i na to jakąś bluzę. Jego słabością jest to, że dość często nie umie działać zespołowo, jednak umie dochować tajemnicy. Obok niego siedział mój kolega Rafał. Jest trochę niższy ode mnie i Bartka, oraz jest bardzo chudy. Ma brązowe oczy i długie brązowe włosy. Jego charakterystyczną cechą wyglądu jest duży nos. Ma na sobie dżinsy i koszulkę z krótkim rękawkiem a na tym czarną bluzę, oraz szare buty Adidas. Jest egoistyczny (jak to zresztą sam kiedyś powiedział) ale za to umie się bronić. Na drugim końcu klasy siedzą Weronika i Natalka– dziewczyna Bartka. Wera, niewysoka, szczupła ciemna blondynka o długich włosach i niebieskich oczach. Ma zawsze gładką i spokojną twarz. Ubiera się( jak prawie wszyscy) w dżinsy i różnego rodzaju i koloru koszulki. Jest sprytną i wysportowaną dziewczyną. Natalka ma czarne, średniej długości włosy i zielone oczy. Również jest niewysoka i szczupła. Przeważnie ubiera czarne ciuchy. Jest bardzo miła i troskliwa, niestety jest też bardzo wrażliwa. Wypadałoby, byście się dowiedzieli jak ja wyglądam. Jak już pisałem mam około sto osiemdziesiąt trzy centymetry wzrostu. Jestem szczupły, mam czarne średniej długości włosy i zielone oczy. Ubieram przeważnie dżinsy i szarą bluzę. Jestem pomocny i przyjacielsko nastawiony. Niestety ale często też nie umiem przyznać się do błędu co doprowadza do kłótni. Wszyscy jesteśmy z tego samego rocznika– 2000. Ja jestem najstarszy, gdyż mam już piętnaście lat, oni natomiast jeszcze czternaście. Kolejny jest Rafał, Bartek, Natala, Łukasz, później Weronika i najmłodszy jest Amadeusz. Dogaduję się z wszystkimi bardzo dobrze, lecz oni ze sobą nawzajem już nie bardzo. Bartek nie lubi Amadeusza i na odwrót. Często się wyzywają. Taką samą sytuacje Amadeusz ma z Rafałem. W skrócie mówiąc każdy niekiedy każdego denerwuje, lecz oni po prostu siebie bardzo nie lubią. W klasie jak już pisałem było mało osób, tylko 8! Ciekawe co spotkało resztę klasy… Siedzieliśmy w milczeniu, a czas mijał.

– Zadzwońcie do swoich rodziców i sprawdzicie czy nic im nie jest– wyskoczyła z pomysłem wychowawczyni.

Dobry pomysł– pomyślałem. Wyciągnąłem czarnego smartfona i wybrałem numer do mamy. Usłyszałem sygnał. Później kolejny, i kolejny. W końcu włączyła się poczta głosowa. To było to czego się najbardziej obawiałem. Co jej mogło się stać? Miałem dużą nadzieję, że tylko zgubiła komórkę…

Innym albo się nie udało dodzwonić, albo tracili sygnał zaraz po odebraniu. Rozmyślałem nad tym co się dzieje, co będzie jutro, za tydzień… Miałem nadzieję, że wszystko jak najszybciej wróci do normy. Nagle na korytarzu rozległy się przeraźliwe krzyki.

– Pójdę zobaczyć co się dzieje, pod żadnym pozorem stąd nie wychodźcie! – powiedziała Pani B. zrywając się z fotela.

Szybkim krokiem opuściła klasę skręcając w prawą stronę, w stronę pierwszych schodów (właśnie stamtąd dochodziły krzyki). Niecierpliwie czekaliśmy, aż nasza pani wróci i powie nam co się dzieje. Usłyszeliśmy kroki i sapanie naszej wychowawczyni. Wbiegła to klasy i zamykając drzwi powiedziała:

– Wszyscy cicho! Nic nie…– Sapiąc próbowała nam coś powiedzieć.

I właśnie wtedy przez nie zamknięte jeszcze drzwi za rękę chwycił ją jeden z tych potworów i ją ugryzł! Rozległ się krzyk Pani B. chyba na całą szkołę. Bez wahania podbiegłem do niej i złapałem tę bestię za plecy, próbując odciągnąć to od Pani B. Bartek przybiegł mi z pomocą, lecz on ciągnął w przeciwną stronę wychowawczynię. Udało się! To coś puściło jej rękę i poleciało na ławki, przewracając je na siebie. Pani B. z przerażeniem podbiegła do swojego biurka, wzięła klucze i wbiegła na zaplecze zamykając za sobą drzwi na klucz. Zostawiła nas tu samych! Słyszeliśmy, że biegną w stronę naszej klasy przerażeni ludzie i goniące ich potwory.

– Bierzcie swoje rzeczy i uciekamy! – krzyknąłem.

Jak powiedziałem tak zrobiliśmy. Wybiegliśmy z klasy i pobiegliśmy w lewą stronę, gdyż z prawej nadciągało niebezpieczeństwo. Biegliśmy przed siebie, do końca korytarza omijając innych ludzi, oraz martwe ciała. Krew była wszędzie! Natala biegła prawie z zamkniętymi oczami trzymając Bartka za rękę. Zbiegliśmy po schodach na pierwsze piętro, mieliśmy zamiar zbiec na parter, lecz po schodach zaczęli wbiegać inni ludzie a za nimi te bestie. Szybko zawróciliśmy i wbiegliśmy to najbliższej klasy– 107. Zamknęliśmy drzwi i razem z Bartkiem i Rafałem przesunęliśmy szafę, aby zablokować wejście. Znajdowaliśmy się na pierwszym piętrze w sali muzycznej. Ułożyliśmy ławki i krzesła w kwadrat, aby każdy widział każdego i usiedliśmy. Natalka płakała, a Bartek próbował ją uspokoić. Wera była roztrzęsiona, z resztą jak inni. Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy.

– Nie wiadomo ile tu zostaniemy… – przerwałem ciszę.

– Co masz na myśli?– zapytał Amadeusz.

– Powinniśmy coś, zrobić… Cokolwiek! – odpowiedziałem – Mam pomysł. Niech każdy wyciągnie wszystko co ma do jedzenia i picia. Musimy zobaczyć co mamy. – zaproponowałem.

– To nie głupi pomysł– wtrąciła się Weronika.

Każdy z nas wyciągnął wszystko co miał. Jedyne co miałem to dwie 0,5 litrowe butelki Tymbarka jabłko wiśnia. Bartek wyłożył pizzerynkę, Rafał dwie kromki chleba z Nutellą, Łukasz bułkę z szynką i serem,oraz butelkę z wodą malinową, natomiast Wera bułkę słodką i Frugo. W sumie mieliśmy prawie 2 litry picia i trochę jedzenia.

– Do czasu dopóki ktoś nas nie znajdzie musimy oszczędzać– powiedziałem – Przydałaby nam się również coś do obrony przed tym „czymś”. Porozglądajcie się.

Powoli wstaliśmy z krzeseł i zaczęliśmy przeszukiwać klasę. Sprawdziliśmy wszystkie szafy, szuflady, każdy kąt tej Sali. Znaleźliśmy gitarę i smyczek od skrzypiec, lecz samych skrzypiec nie znaleźliśmy. Tylko te instrumenty nadawały się do walki. Gitarę wziąłem ja, a Bartek smyczek.

– Jakby co jesteśmy gotowi do walki– powiedział Bartek.

I tak przesiedzieliśmy tam cały dzień, słuchając krzyków zza ściany, które później przerodziły się w jęki. Pod wieczór nie było słychać już prawie nic, tylko pojedyncze odgłosy, kroki i szuranie. Sprawdziliśmy dokładnie, czy nic się nie dostanie przez drzwi. Wszystko z nimi było okej. Zjedliśmy część jedzenia i wypiliśmy trochę picia. Położyliśmy się na podłodze i powoli, usnęliśmy.

 

Koniec

Komentarze

Przeczytałem pierwszy akapit i widzę, że będzie ciężko. Resztę doczytam jutro i podzielę się opinią, ale przeczuwam kłopoty. 

Nie znam poprzednich części Twojej opowieści, więc trudno mi ocenić zaprezentowany fragment, tym bardziej, że połowę tekstu zajmują opisy kolegów i koleżanek, a potem mamy atak potworów, krwawą jatkę i młodzież zamkniętą w klasie. Prawdę mówiąc, nie bardzo wiem o co tu chodzi.

Udeniksie, cieszę się, że próbujesz pisać, ale myślę że najpierw powinieneś zawrzeć bliższą znajomość z językiem polskim. Robisz podstawowe błędy – jest tu mnóstwo powtórzeń, literówek, źle złożonych zdań, powinieneś popracować nad interpunkcją, nauczyć się zapisywać dialogi – zajrzyj tu: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/4550

Wypisałam niektóre błędy z początku tekstu, ale nie mogę wskazać wszystkich, bowiem poprawy wymaga niemal każde zdanie.

Może to błąd, że zabrałeś się do pisania wieloodcinkowej opowieści, może należało zacząć od krótkiego opowiadania.

 

Zombie pośród nas #3 "Haos"Zombie pośród nas #3 "Chaos"

 

Klasa była pro­sto­kąt­na. Drzwi były na jed­nej z dwóch dłuż­szych ścian, a na prze­ciw­ko były okna. Zaraz po wej­ściu do klasy po lewej stro­nie był rząd trzy­oso­bo­wych ławek , a obok ko­lej­ny. Po pra­wej była ta­bli­ca, na­to­miast przy oknach stało biur­ko na­uczy­cie­la z kom­pu­te­rem. Na­prze­ciw­ko ścia­ny z ta­bli­cą i biur­kiem było wej­ście na za­ple­cze. – Mnóstwo powtórzeń.

a na przeciwko… – …a naprzeciwko

 

Przy­wi­ta­li­śmy się z Naszą Wy­cho­waw­czy­nią… – Dlaczego Nasza Wychowawczyni napisano wielkimi literami?

 

Jest niską i pu­szy­stą ko­bie­tom.Jest niską i pu­szy­stą ko­bie­tą.

 

Dzi­siaj miała na sobie ciem­ną spód­ni­ce i bluz­kę.Dzi­siaj miała na sobie ciem­ną spód­ni­cę i bluz­kę.

 

Był ubra­ny w je­an­syszara bluzę… – Był ubra­ny w dżinsyszarą bluzę

Stosujemy spolszczenie.

 

Czę­sto robił głu­pie rzecz… – Czę­sto robił głu­pie rzeczy

 

Jest on moim z jed­nych naj­lep­szych przy­ja­ciół… – Jest on jed­nych z moich naj­lep­szych przy­ja­ciół

 

Czę­sto kła­mie, ale jak doj­dzie co do czego to umie pomóc i się po­dzie­lić bez wzglę­du na sie­bie. – Najpierw pomyślałam, że Łukasz umie podzielić siebie, czy rozczłonkować się, a dopiero potem dotarło do mnie, że pewnie chętnie, tym co ma, dzieli się z innymi.

 

ja mam około 183cm wzro­stu… – …ja mam sto osiemdziesiąt trzy centymetry wzro­stu

Liczebniki zapisujemy słownie, nie stosujemy symboli.

 

Ubie­ra prze­waż­nie czar­ne glany, nie­bie­skie je­an­sy i ko­szul­kę z krót­kim rę­kaw­kiem… – W co ubiera glany, dżinsy i koszulkę?

Odzieży się nie ubiera; w odzież można się ubrać. Zdanie winno brzmieć: Ubie­ra się prze­waż­nie w czar­ne glany, nie­bie­skie dżinsy i ko­szul­kę z krót­kim rę­kaw­kiem

 

Na dru­gim końcu klasy sie­dzi We­ro­ni­ka i Na­tal­ka… – Na dru­gim końcu klasy sie­dzą We­ro­ni­ka i Na­tal­ka

Piszesz o dwóch dziewczynach.

 

Ma za­wsze gład­ka i spo­koj­ną twarz. Ma za­wsze gład­ką i spo­koj­ną twarz.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

O mamusiu, podziwiam upór.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Dobra, powiem szczerze. Zaciekawił mnie komentarz regula (nie zaryzykuje odmiany) i mimo chęci doczytania, zrezygnowania z dalszego czytania i ponownej chęci, mimo wszystko, dokończenia przeczytania… odpadłem. Naprawdę, chciałem przeczytać opowiadanie, podchodząc do sprawy jak do czegoś co się ogląda, bo “jest złe i dlatego warto to zobaczyć” no ale nie mogę…  czuję się jak gdybym czytał opis postaci, a nie opowiadanie. 

 

Nie powiem, że czekam na dalszą część, ale jeżeli się pojawi to zerknę okiem, by sprawdzić czy poczyniłeś Autorze postępy ;P 

Nie da się tego ocenić. Nie ma takiej skali.

Wiem, że masz piętnaście lat, ale na boga… Nie widzisz, że z tym tekstem jest coś nie tak? Czytasz książki? W twoim wieku też dużo pisałem i wychodziło podobnie, ale cały czas zdawałem sobie sprawę, że nie da się tego czytać… Nie chcę Cię zniechęcać, ale to jest coś co powinieneś dać znajomym z klasy (może by im się spodobało) a nie wrzucać na neta. Nic nas nie obchodzi jaki oni mają kolor jeansów (raz piszesz przez jean raz przez dżins), butów, oczów, uszów. Dopóki nie polubimy bohaterów nic nas nie obchodzi jak wyglądają. Chyba, że ty idziesz i notujesz na ulicy, po kolei każdego Kowalskiego. Inna sprawa, że zachowują się bardziej irracjonalnie niż postacie z amerykańskich pornosów, a wątpię, że na takowych się wzorowałeś. Idź przeczytać jakąś dobrą książkę, coś Sapkowskiego, może zacznij Diunę Franka Herberta, choć to może się okazać za ciężką pozycją, i zwracaj uwagę na konstrukcję zdań, dialogi, opisy. W sumie na wszystko… Ucz się, potem publikuj. I nie chcę wyjść na jakiegoś eksperta, bo sam na forum niczym nie zabłysnąłem, ale to aż ocieka infantylizmem. 

Najlepiej pisałoby się wczoraj, a i to tylko dlatego, że jutra może nie być.

@Kwisatz, po pierwsze Sapkowski nie napisał Diuny ;P  Numero duo, bardzo dobitny i bolesny komentarz, ale jakże prawdziwy.  Po trzecie, porównanie z porno genialne ;D 

Och, wiesz o co mi chodziło ty czepialski… ;D

Najlepiej pisałoby się wczoraj, a i to tylko dlatego, że jutra może nie być.

Autor dodał filmik ze świnkami, chyba krytyka go dotknęła ;( 

I didn't want to hurt you oh yeah…

I didn't want to hurt you oh yeah…

Najlepiej pisałoby się wczoraj, a i to tylko dlatego, że jutra może nie być.

Jeśli mówisz, że nie da się tego czytać, to kto Ci każe? Z resztą czego wymagacie od piętnastolatka? Żebym pisał jak dorosła osoba, jak polonista czy pisarz? Istnieje też coś takiego jak pisanie z przyjemności, a nie tylko dla nauczenia się jeszcze bardziej języka polskiego. Owszem wykorzystuje Wasze rady i staram się pisać bez błędów, lecz tego nie da się uniknąć…

Udenix2012

Czekaj, wrzucasz to, żeby ktoś to przeczytał, nie?

Jeżeli mielibyście jakieś uwagi lub rady, które mogłyby sprawić, że moje opowiadanie będą coraz lepsze i ciekawsze dla Was, piszcie śmiało! ;)

Chciałem walnąć długi komentarz, ale w sumie straciłem chęci.

Księżniczka się znalazła… Łap to: http://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/56842542

Najlepiej pisałoby się wczoraj, a i to tylko dlatego, że jutra może nie być.

No tak wrzucam żeby ktoś to przeczytał ale skoro widzisz, że Ci się nie podoba i nie dajesz za duzo rad co do opowiadan tylko wrzucasz jakies durne porownania, to to wg mnie nie ma sensu i tylko odbiera checi na dalsze pisanie

Udenix2012

Jeśli w moim pierwszym komentarzu nie wyczytałeś rad, to ciężko mi coś odpisać… Myślisz, że jest tu jakaś złota metoda, dzięki której Stephen King pisze dobre książki? Coś w stylu “Zdanie zaczynaj wielką literą, kończ kropką i czekaj na oklaski”? W twoim wypadku potrzeba czytania. Dużo czytania – nic więcej. Na chwilę obecną. Potem ktoś Ci napisze, że stawia się przecinki przed “A”, że źle zrobiłeś coś tam i coś tam. Ale tutaj regulatorzy już wydała werdykt “bowiem poprawy wymaga niemal każde zdanie” (Bez kropki, regulatorzy – mam Cię! ^^) 

To, że nie da się tego czytać to moja subiektywna opinia, którą poparłem. Jeśli nie mogę wyrazić subiektywnej opinii (żebyś wiedział, że musisz się bardziej postarać, żeby ktoś przez to przebrnął) to po co to wrzucasz? Licz się z tym, że znajdą się tacy Kwisatz Haderachowie, którzy po prostu napiszą Ci – jest źle chłopie. 

Nie mam nic do tego, że piszesz dla przyjemności, to wspaniale, reszta w twoim wieku wstrzykuje sobie marichuaninę i robi inne dziwne rzeczy.

Czytaj i pisz, ale nie publikuj kolejnych części durnej parodii Walking Dead skoro się ona nie przyjęła – a zgódźmy się – nie przyjęła.

Jeszcze więcej czytaj i pisz, a potem jak uznasz, że jesteś gotowy, masz włosy na klacie, znasz więcej słów niż polonistka i może ktoś chociaż uśmiechnie się do twojego tekstu – wyślij.

Dobrej nocy.

Najlepiej pisałoby się wczoraj, a i to tylko dlatego, że jutra może nie być.

Kwisatzu, nie ma co, przywaliłeś mi tą kropką po łapach, aż łupnęło! Kość chyba zmiażdżona. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dla porównania dzisiaj opowiadanie wstawiła jakaś 15-latka i było bardzo znośne do czytania, więc nie narzekaj Autorze ;P 

Regulatorzy (Twój nick powinienem pisać wielką literą na początku zdania?), z radości dziś nie zasnę ;D 

Wiek nie ma znaczenia jako tako, jasne, że starsi autorzy mają większe doświadczenie życiowe i więcej do przekazania, ale znajdą się tacy czytelnicy jak ja, których zadowoli kawałek nawet sztampowego fantasy :)

Najlepiej pisałoby się wczoraj, a i to tylko dlatego, że jutra może nie być.

Kwisatzu, cieszę się Twoją radością! Kość tylko stłuczona. :D

Możesz pisać jak zechcesz, ale nie ukrywam, że lubię nicki pisane wielką literą, nie tylko na początku zdania.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka