- Opowiadanie: sfun - Biurokracja

Biurokracja

Trochę na podstawie moich bezowocnych poszukiwań pracy, w wyuczonym zawodzie. Jeszcze trochę i zgodzę się na ostatnie propozycje z PUP: magazynier, kasjer w MCDonaldsie, lub... akwizytor:((

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Biurokracja

Umarłem. Ot, tak, po prostu. Wydawało mi się, że skok z mostu załatwi wszystkie zmartwienia i kłopoty. Te jednak dopiero się zaczęły. Najpierw osąd: całe te retrospekcje i dywagacje, od berbecia w pieluchach do ostatnich sekund życia. I pytania: Czy musiałem być tak niegrzecznym dzieckiem? Czy to wina mojej duszy, wychowania, czy może genów? (Tu nazywanych cegiełkami życia). Czy musiałem tak wkurwiać rodziców? Czy musiałem zamknąć nauczycielkę w piwniczce? (Musiałem, była głupią pizdą). W zaświatach wieczność jest sekundą, a sekunda wiecznością, toteż nie śpieszyli się z werdyktem. Dla mnie, świeżaka wciąż mającego ziemskie poczucie czasu była to, jak do tej pory największa próba cierpliwości.

Potem, gdy już zważyli wszystkie moje dobre i złe uczynki trzeba mnie było gdzieś zakwaterować. Miałem pecha, gdyż wylądowałem w czyśćcu, koszmarnie przeludnionym. Tu luksusem jest własne M-1… luksusem, na który dopiero trzeba zapracować, więc przydzieli mi mały pokój, z dobrodziejstwem dwóch współlokatorów. 

– Ile dostałeś? – zapytał jeden z nich, chyba weteran.

– Dwieście nawróceń… za samobójstwo.

– Fiiuuu. – gwizdnął stary wyjadacz. – To trochę tu posiedzisz… będziesz miał szczęście, jeśli chociaż jedną lichą duszyczkę na tysiąc lat nawrócisz…

– Aż tak źle? – zapytałem, doskonale znając odpowiedź. Świat podzielił się obecnie na ateistów, pozornie wierzących, którzy tak naprawdę wszystko mają w dupie, i religijnych fanatyków. Żadna z tych grup nie zostanie zbawiona. Prawdziwie wierzących została garstka… z czego większość jest satanistami.

– Źle?! Gościu, zobacz sobie, co się dzieje! Piekło przepełnione, Lucek wściekły, potępione dusze nawet do jego prywatnej łazienki mu się wpychają… A tu? Nic nie lepiej, jeszcze jedno tysiąclecie i w czyśćcu nie będzie miejsca… myślisz, że samobójca, gwałciciel i morderca powinni tu siedzieć?

– Nie…

– A są tu znacznie gorsi od nas. Lampka się wkurzył, tupnął racicą i zamknął piekielne granice. Osąd to ściema, nic nie mówią, by postraszyć dusze i chociaż zachować pozory… A niebo świeci pustkami.

– Może powinni obniżyć wymagania… jakieś zielone karty… wizy, no, bo ja wiem, choćby prawo tymczasowego pobytu?

– Mowy nie ma. Standardy, to standardy, żadnych taryf ulgowych, żadnych odstępstw…

 

Jednak kwaterunek był moim najmniejszym problem. Nowi kumple, choć popełnili odrażające grzechy, dali się nawet lubić. Jeszcze na ziemi spotykałem gorszych. Poinformowali mnie, że, by mieć prawo do mieszkania muszę znaleźć sobie pracę. Poszedłem więc do pośredniaka.

 

– Więc, jakie ma pan doświadczenie? – Na dzień dobry zapytał urzędnik, którym był wysuszony trup w zniszczonym garniturze.

– Nie rozumiem. – odparłem, popełniając pierwszy błąd.

– Ile dusz pan nawrócił.

– Ehm… – chrząknąłem zakłopotany. – Żadnej… jestem tu nowy. – Właśnie popełniłem drugi błąd.

– Oj, niedobrze… wymagamy co najmniej jednej zbawionej duszyczki…

– Ale przecież niedawno tu trafiłem… jak mam zdobyć doświadczenie, jeśli nie chcecie mnie zatrudnić?! – zapytałem, coraz bardziej zdenerwowany. – Przecież to cholerne, błędne koło! Nie rozumiecie tego?

– Przykro mi. – biurokrata był niewzruszony, nawet nie spojrzał na mnie. – To już pana kłopot, mógł pan się lepiej przygotować…

– Gdzie?! – Nie wytrzymuję jego arogancji. Wstaję, nie wiem, co ze sobą zrobić.

– Jak to, gdzie? Miał pan wystarczająco dużo czasu na ziemi, by zbawić własną duszę, prawda?

 

 

Koniec

Komentarze

Wy­da­wa­ło mi się, że skok z most za­ła­twi wszyst­kie zmar­twie­nia i kło­po­ty. 

Raczej: mostu.

 

 

– Ale prze­cież nie­daw­no tu tra­fi­łem… jak mam zdo­być do­świad­cze­nie, jeśli nie chce­cie mnie za­trud­nić?! 

O, to to! Problem znany, z którego rozwiązaniem ciągle są problemy.

 

Trochę króciutko, na szybko, byle do puenty. Myślę, że pomysł lepiej sprawdziłby się jako drabble, bo i w budowie podobny. Choć jak najbardziej, do poczytania.

 

Pozdrawiam!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Podejrzewam, że szort miał rozbawić czytelnika, ale obie biurokracje – ziemska i ta w zaświatach, są tak do siebie podobne, że nie znajduję w tym nic zabawnego. :-(

Może następnym razem… ;-)

 

Mia­łem pecha, gdyż wy­lą­do­wa­łem w czy­ś­cu, kosz­mar­nie prze­lud­nio­nym.  

Nic nie le­piej, jesz­cze jedno ty­siąc­le­cie i w czy­ś­cu nie bę­dzie miej­sca…

W obu przypadkach powinno być: w czyśćcu.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

@Nazgulu: dziękuję, to pierwszy komplement od Ciebie, od… no właśnie, sam już nie wiem:)

Co do drabble’a… jeśli nie potrafiłem historyjki porządnie zawrzeć w szorcie, to tym bardziej nie potrafiłbym tego zrobić w tej krótszej formie. Podjąłem taką próbę zresztą…

 

@Reg: błędy poprawione. Próba numer 23331. Wynik próby: negatywny:( Sugerowane rozwiązanie: zdobyć jakoś próbkę talentu Sary Leiss.

Przed czytaniem skonsultuj się z lekarzem bądź farmaceutą. Lub psychologiem.

Sfunie, w Tobie też drzemie potencjał, a kiedy się ocknie, no to… będzie co czytać! ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg… potencjał, mówisz? Chyba już coś o tym potencjale złośliwie napisałem… :->

Przed czytaniem skonsultuj się z lekarzem bądź farmaceutą. Lub psychologiem.

Skoro byłeś dla niego złośliwy, potencjał pewnie obraził się i teraz, nie wiem jak, ale będziesz musiał go przebłagać, żeby zechciał z Tobą współpracować. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

No wiesz, próbuję po dobroci, próbuję też grozić, przekupywać, mamić obietnicami… a jak się na mnie ostatnio obraził (ten potencjał), to przez ponad dwa miechy nawet linijki sensownego tekstu nie pozwolił napisać…

Dopiero odprawienie tajemnego rytuału pomogło. Rytuał jest tajemny, ale zdradzę go dla Ciebie, Reg: rysujesz kredą na podłodze okręg, obsypujesz głowę popiołem na znak skruchy (chyba ktoś to podwędził), bierzesz płaską baterię, dotykasz językiem jej biegunów…

Mi pomogło… ale na jak długo, to nie wiem.

Przed czytaniem skonsultuj się z lekarzem bądź farmaceutą. Lub psychologiem.

Skoro rytuał pomógł, to super!

Gdyby jednak w przyszłości potencjał miał jakieś opory, spróbuj postraszyć go potencjometrem. Nie mam pojęcia, co może z tego wyniknąć, ale może coś wyniknie. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Cóż – praca w macu nie jest aż tak zła, bo można tam szybko awansować, a potem się zwinąć i lepszym świadectwem pracy znaleźć sobie lepsze zatrudnienie ; P

 

Mnie puenta szorta się spodobała. Smutne podsumowanie zaprzepaszczonych szans. 

I po co to było?

Fajny pomysł. Zgodzę się z Nazgulem, że końcówka nadlatuje zbyt szybko, ale ogólnie sympatycznie.

– Fiiuuu. – gwizdnął stary wyjadacz.

Potrzebujesz link do poradnika między innymi o dialogach, czy, jako stary wyjadacz, sam sobie znajdziesz? Bo zapis Ci leży i kwiczy.

Babska logika rządzi!

Całkiem nieźle wykorzystałeś ilość znaków, w której się zmieściłeś. Spotkanie z urzędnikiem dość życiowe, mniej w tym fantastyki, a więcej ponurego realizmu ;) natomiast puenta głęboka, à la tempus fugit. To też pokazuje, że czyściec to trochę niefortunna koncepcja teologiczna – w tej sytuacji zmienia się w limbo. Bardziej do mnie przemawia podział binarny (żeby nie było – informatykiem nie jestem).

Trochę zasmuciła mnie twoja ocena stanu duchowego współczesnego człowieka, mam nadzieję, że dostrzegasz też jaśniejszą stronę : )

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Nowa Fantastyka