- Opowiadanie: Angelika99211 - "Czarna bestia"

"Czarna bestia"

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

"Czarna bestia"

Za górami, za lasami, dawno, dawno temu, kiedy światem rządziły smoki, znajdowała się Smocza Dolina, którą zamieszkiwali Wikingowie. Ich wodzem był straszny i nieposkromiony Frygdar. Wikingowie za wszelką cenę chcieli znaleźć wulkan smoków, w którym były ukryte bogactwa, o jakich nawet nie śnili…

Jestem Bekiusz. Dla przyjaciół Bekacz. Nie wiem, jak rodzice mogli dać mi tak na imię!? Mama zmarła przy moich narodzinach. Od tamtej pory opiekuje się mną ojciec Frygdar – wódz Wikingów. Nasze relacje nie są najlepsze, ponieważ mamy odmienne zdanie na temat smoków, a dokładniej ich zabijania. Ojciec pragnie, abym dołączył do nich i, tak jak on, zabijał smoki, zanim to one zabiją nas. Jestem innym niż wszyscy. Szczupła sylwetka i niewielki wzrost sprawiają, że wyglądem nie przypominam Wikinga. 

Ojciec postanowił mnie zapisać na szkolenie, dzięki któremu nauczę się zabijać smoki. Nie czuję do tego powołania i jestem przeciwny temu pomysłowi. Ze strasznym wodzem nikt nie wygrał, więc mi się to tym bardziej nie uda. Dziś poszedłem na pierwszą lekcję. Grupka liczy pięć osób. Zdziwiłem się, kiedy pośród chłopaków ujrzałem dziewczynę – Gretę. Zostały wypuszczone trzy smoki – Plujuch, Drapnik i Smrodek. “Plujuch pluje ogniem, Drapnik drapie, a rany długo się goją i najbardziej nielubiany smok, który wypuszcza zielony gaz” – objaśniał nam instruktor. Byliśmy w labiryncie, każdy w innym ustawieniu. Nagle całe pomieszczenie wypełniało się zielonym i nieprzyjemnym zapachem. Wskoczył Drapnik, po czym mnie przewrócił. Chciał mnie skaleczyć, ale zobaczyłem cień i z całej siły walnąłem tarczą. Okazało się, że to nie smok, a Greta. Trener zagonił smoki do pomieszczeń. Greta była oburzona: 

– Ślepy jesteś? Przez ciebie mogłam stracić twarz. – powiedziała

-Przepraszam, myślałem, że to smok. – wydukałem

-Czy ja wyglądam na smoka? – wykrzyczała, po czym odeszła zdenerwowana

Wracając, zauważyłem w oddali coś spadającego z nieba. Postanowiłem się tam udać – dociekliwość zwyciężyła. Podszedłem bliżej i ku mojemu zdziwieniu ukazał się smok! Starałem się ostrożnie oddalić. Niestety, usłyszałem trzask łamiącej się pod moją nogą gałązki. Smok obudził się i spojrzał na mnie, po czym zaczął biec w moim kierunku. Dogonił mnie i chciał poparzyć ogniem, ale rzuciłem mu rybę, którą się opierałem. Smok zbliżał się do mnie, po czym przytulił się. Wróciłem do domu i postanowiłem poszukać w “Księdze Smoków” informacji o stworze. Przypomniałem sobie jego wygląd. Był cały czarny, duży, o zielonych oczach. Nie znalazłem nic, ale był tam wpis “Czarna Bestia” i nic więcej! Następnego dnia postanowiłem złowić kilka ryb dla Przytulaska – tak go nazwałem. Był tam, gdzie wczoraj. Zaciekawił się, co mam w koszyku i niepewnym krokiem podszedł do mnie. Rzuciłem ryby, a on natychmiast je zjadł. Połaskotałem go, a Przytulasek zaczął się tarzać po trawie. Zorientowałem się, że nie posiada drugiego mniejszego skrzydła, dlatego nie może latać. Całą noc próbowałem złożyć skrzydło dla bestii. Nazajutrz po treningu przetestowałem sztuczne skrzydło. Szkolenie było nudne – sama teoria. Przytulasek się kręcił , kiedy próbowałem założyć mu protezę. wtem ujrzałem Gretę, która zauważyła, że na nią patrze zaczęła uciekać , ale ją dogoniłem. Namówiłem dziewczynę na lot, po dłuższej rozmowie zgodziła się. Było cudownie, podziwialiśmy świat z góry. Po dłuższej  lekcji latania dotarliśmy na ziemię. Odprowadziłem ją pod dom. Jutro będzie ciężki dzień, bo muszę oficjalnie zaliczyć szkolenie. Wstałem wcześniej niż zwykle. Wypuścili smoki. Na każdego znalazłem sposób np. łaskotanie, przekupstwo na rybę. Została najtrudniejsza próba. Nagle zjawił się Przytulasek, myśląc, że coś mi grozi. Ludzie z przerażenie pouciekali, a wikingowie go schwytali. Frydgar zamknął mnie w pokoju. Kiedy myślałem, że na zawszę zostanę w swoim pokoju, zjawiła się Greta. Poinformowała mnie, że zabrali Przytulaska, aby odnaleźć wulkan smoków. Zwołałem innego smoka, którym razem z Gretą poleciliśmy w poszukiwaniu wikingów i uwięzionej Czarnej Bestii. Kiedy w oddali zauważylismy wulkan, był już koniec wojny. Król smoków zginął. Zacząłem pytać: “Gdzie jest bestia?”. Okazało się, że Przytulasek znalazł się w środku wulkanu. Postanowiłem go ratować. Kiedy go znalazłem i chciałem wyjść z wulkanu, zaczął się uaktywniać i po chwili wybuchł…

Obudziłem się w swoim łóżku z silnym bólem głowy. Obok mnie leżał Przytulasek. Polizał mnie po policzku kiedy zauważył, że się obudziłem. Nie czuję lewej nogi! Podniosłem kołdrę i zobaczyłem jej brak. Obok łózka stała proteza. To jeszcze bardziej zawiązało moją więź ze smokiem. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem smoki bawiące się z wikingami. Ojciec powiedział, że to Przytulasek ocalił mi życie. Przepraszał, że był złym ojcem i mówił, że od dziś wszystko się zmieni. Ojciec odszedł i podeszła Greta. Powiedziała, że mnie podziwia za niezwykłą odwagę i poświęcenie. Zaimponowałeś mi – powiedziała, po czym pocałowała mnie w usta. Od teraz smoki i ludzie żyją w zgodzie, po kres swoich dni, mam nadzieję…

Koniec

Komentarze

Angeliko, sprawdź regulamin Dragonezy – Twój tekst nie sięga dolnej granicy limitu znaków. Jako taki w tej chwili nie łapie się na konkurs.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

I przy okazji, jeśli będziesz rozbudowywała tekst, zajrzyj wpierw tu i postaraj się skorzystać z rad.

Sorry, taki mamy klimat.

Daj znać, gdy dopiszesz brakujące znaki.

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka