- Opowiadanie: Artist Ba - Ruth

Ruth

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Ruth

-Od kilku miesięcy śnią mi się koszmary, mam częste bóle głowy… Może to się wydawać dziwne, ale widuję cienie, jakieś postacie choć w domu mam tylko kota. Wieczorem gdy się kładę drzwi od sypialni są zamknięte, a ranem są do połowy otwarte. Któregoś dnia gdy pracowałam przy komputerze z pokoju obok spadł krzyż ze ściany. Wtedy byłam przerażona. Jestem religijna, wierzę w Boga i mam tą świadomość, że istnieje również ten zły, ten, który próbuje kontrolować ludzkość. Boję się proszę księdza. Mam przeczucie, że w domu nie jestem sama. Że ktoś za mną chodzi do pracy i czuwa nade mną, ale wiem, że nie jest dobry. -mówiła Ruth.

Ksiądz John Bradley przyglądał się kobiecie i rozmyślał czy uznać zgłoszenie za prawdziwe.

-A czy spełnia pani obowiązki każdego katolika? Chodzi pani do kościoła?

Ruth spojrzała na niego ze strachem w oczach.

-Ależ oczywiście! -oburzyła się. -Co niedzielę.

-A czy z przyjmowaniem hostii nie ma problemów? Może kiedyś zadławiła się pani nie przypadkowo lub zwymiotowała od razu po spożyciu?

Kobieta zmieszała się, zdenerwowana zaczęła trząść rękoma.

-Było to rok temu, gdy z moim dawnym parterem udaliśmy się na mszę. Po sakramencie eucharystii zrobiło mi się słabo, Gregory przytrzymał mnie, a z moich ust zaczęła płynąć krew. Zawieziono mnie do szpitala, lekarze jednak nie ustalili jaka była tego przyczyna.

Duchowny zaniepokojony, notował coś w dzienniku, zaznaczał i kreślił.

-Czy kiedykolwiek miało miejsce jakieś zdarzenie, które mogło mieć wpływ na pańskie życie?

Ruth uniosła brwi.

-Na przykład trauma z dzieciństwa, śmierć bliskich, wypadek. -wytłumaczył.

-Gdy byłam mała, moją matkę zatrzymała policja z podejrzeniem, że jest członkiem jakiejś sekty. Ale… Niczego się nie dowiedzieli. Następnego dnia znaleźli ją… -przełknęła ślinę. – Znaleźli ją z poderżniętym gardłem w areszcie. Na ścianach były jakieś symbole.

Ksiądz John pogłębił się z zadumie. W myślach stwierdził, że sprawa się komplikuje.

-Żeby począć jakiekolwiek działania w tej sprawie musiałbym skontaktować się z Watykanem.

Ruth oniemiała.

-Proszę księdza, ale… Dlaczego?

-Moja droga, ukrywanie tego nie jest konieczne, podejrzewam, że mogły się tobą zainteresować siły nieczyste.

Zszokowana kobieta oparła się o kanapę i ukryła twarz w dłoniach.

-Co teraz będzie? -wybełkotała cicho.

-Jedynym sposobem jest teraz konsultacja ze stolicą piotrową. Jeśli sprawa zostanie rozpatrzona pozytywnie, będziemy mogli rozpocząć śledztwo. Jak na tą chwilę dobrze, że pani do mnie zadzwoniła. Opóźnienia mogłyby być niebezpieczne dla pani życia i zdrowia. Dziękuję za gościnę. Wstąpię tu za jakiś czas. Z bogiem.

Ksiądz John opuścił mieszkanie. Wystraszona siedziała na swoim miejscu i głaskała czarnego kota, który siedział obok.

Nagle ciszę przerwał odgłos tłuczonego szkła w sąsiednim pokoju…

Koniec

Komentarze

Ksiądz John opu­ścił miesz­ka­nie. Wy­stra­szo­na sie­dzia­ła na swoim miej­scu i gła­ska­ła czar­ne­go kota, który sie­dział obok.

Tu się pogubiłem. Najpierw piszesz, że rozmawiali przez telefon, a tutaj wychodzi na to, że ksiądz wyszedł z jej mieszkania.

 

No, tutaj, fabuła ma potencjał!

Choć to tylko prolog, nieśmiały szkic, ale już zaciekawił. A to bardzo dużo!

 

Pozdrawiam!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Chodziło o to, że ona zaprosiła go do siebie aby powiadomić o pewnej sytuacji. Może niezrozumiale się wyraziłam, ale to moje pierwsze prace, które piszę w takim stylu, jeśli coś jest źle to proszę o wskazówki, przydałyby się czasem jak zacząć takie opowiadania. :D

Jak dla mnie sprawa jest jasna, Ruth telefonicznie zaprosiła księdza do siebie.

Całkowicie niejasne dla mnie jest, dlaczego nie stosujesz spacji po dywizach, otwierających wypowiedzenia. Z przecinkami też jesteś na bakier, a szkoda, bo ich umiejętne stosowanie sprzyja lepszemu przekazywaniu treści.

Dopiero zaczynam… Ale jak mogłabym to napisać aby i gramatycznie i tematycznie było estetycznie?

Mnie za bardzo nie zaciekawiło, bo też treści trochę za mało. Ot, jakaś dziwna pani rozmawia z księdzem. Po dywizach rozpoczynających kwestie dialogowe dajemy spacje. Znajdź sobie jakiś poradnik dotyczący interpunkcji, bo dość kiepsko z nią u Ciebie. Błędów masz w ogóle dużo, i to – jak mi się wydaje – sporo z nich wynika z nieuwagi lub pośpiechu.

Np.:

Któregoś dnia gdy pracowałam przy komputerze z pokoju obok spadł krzyż ze ściany. – nie dość, że brakuje dwóch przecinków, to chyba w pokoju, a nie z pokoju obok spadł krzyż. Zapewne byś to wychwyciła, gdybyś przeczytała tekst kilka razy przed publikacją.

Albo:

Dziękuję za gościnę. Wstąpię tu za jakiś czas. Z bogiem. – w religiach monoteistycznych Bóg piszemy dużą literą. Wcześniej miałaś poprawnie, więc znowu, zapewne, brak uwagi.

 

Więc tak:

Poczytaj sobie, jak się zapisuje dialogi. Poczytaj sobie o zasadach interpunkcji. Poczytaj sobie książki, popatrz, jak konstruowane są historie. Wymyśl opowiadanie, ale takie z fabułą, początkiem, rozwinięciem i zakończeniem, zapisz, popraw dwadzieścia razy i zamieść na stronie.

Pozwodzenia.

Na tej stronie jest opcja o nazwie “betalista”. Oznacza to w skrócie, że jak napiszesz opowiadanie, to możesz poprosić i parę osób przyjdzie Ci pomóc, sprawdzi tekst, wskaże błędy i tak dalej. Wpierw jednak warto rzeczywiście zacząć od opanowania podstaw interpunkcji, żeby nie nadużywać cierpliwości innych ; )

I po co to było?

Czy to na pewno opowiadanie? Bo zdaje mi się, że wygląda raczej jak wstęp do czegoś większego. Wizyta księdza i rozmowa z nim, choć dotyczyła dziwnych wypadków w życiu bohaterki, nie okazała się zbyt zajmująca. Może gdyby rzecz została rozwinięta, miałaby szansę przerodzić się w coś ciekawego.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka