- Opowiadanie: Gustaw - Wychudła racja bytu.

Wychudła racja bytu.

Krótkie opowiadanie napisane w formie sztuki teatralnej. Lubię takie zabawy konwencją. Z kim wam się kojarzy główny bohater? 

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Wychudła racja bytu.

Scena Pierwsza 

 

Na scenie pojawia się wychudły młodzieniec o zapadłych oczach. W ręce trzyma czaszkę. Siada na pustej ławce. Spogląda na czaszkę i zaczyna monolog.

 

Wychudły Młodzieniec : <nadal spogląda na czaszkę>

Czaszka : <cisza>

Wychudły Młodzieniec : Niech się zraniony jeleń słania!

Czaszka : <cisza>

Wychudły Młodzieniec : <wyraźnie skonsternowany>  Być alb…!

 Wywód przerywa krzyk postaci w kapturze, która pojawia się z nikąd.

Postać w Kapturze : Panie, wymyśl pan coś swojego.

Wychudły Młodzieniec : <zbulwersowany> Jakże to tak? Właśnie tworzę!

Postać w Kapturze : Ale to już było.

Wychudły Młodzieniec : Nic o tym nie wiem.

Postać w Kapturze : Problem to nie mój waćpanie.

Wychudły Młodzieniec : <Spogląda na czaszkę> …

Postać w Kapturze : Spodziewałem się, że tak będzie.

Wychudły Młodzieniec : Kimżeś jest i czegosz chcesz?

Postać w Kapturze : Jam jest symbolem.

Wychudły Młodzieniec : Więc przyszedłeś testować moją wiarę?

Postać w Kapturze : Nie.

Wychudły Młodzieniec : <zaskoczony> Więc może wierność moją do narodu?

Postać w Kapturze : Bynajmniej.

Wychudły Młodzieniec : <wyrzuca czaszkę za siebie> Więc po co do czorta pan, żeś tu jest?

Postać w Kapturze : Przepowiednie wieszczę.

Wychudły Młodzieniec : Protoplasta!

Postać w Kapturze : Nie jestem kaznodzieją.

Wychudły Młodzieniec : <powoli dostaje depresji>

Postać w Kapturze : Trzymaj bo to ciężkie dosyć. <podaje mu przedmiot>

Wychudły Młodzieniec : A cóżesz to jest?

Postać w Kapturze : Złoty róg.

Wychudły Młodzieniec : I co mam z nim niby zrobić?

Postać w Kapturze : <znika>

 

Scena Druga

 

Młodzieniec podnosi czaszkę i odkłada róg. Kontempluje nad swoją marna egzystencją, sprawiając wrażenie bardziej bladego niż jest.

 

<wyje syrena>

Wychudły Młodzieniec : A cóżesz to znowu?

Obok ławki podjeżdża samochód, wysiada z niego dwójka mężczyzn w białych fartuchach.

Pierwszy z mężczyzn: Blady pan coś.

Wychudły Młodzieniec : Słabo mi.

Drugi z mężczyzn : I bardzo dobrze po to tu jesteśmy.

Wychudły Młodzieniec : <zaskoczony> A kim waćpanowie są? 

Oboje ci w fartuchach : Łódzkie pogotowie.

 

Scena trzecia

 

Wychudły Młodzieniec nazwijmy go odtąd Konrad. Budzi się na ławce, trzyma się dłonią za prawy bok. Ktoś wyciął mu nerkę.

 

Konrad : O la boga!

 

Nastaje niezręczna cisza. Konrad zauważa, że czaszki też nie ma. Został tylko róg.

Nagle słyszy odgłos motoru.

 

Konrad : No nie znowu! 

Motocyklista : Co znowu?

Konrad : <odetchnął z ulgą> Chcesz mi coś dać, czy może wyciąć?

Motocyklista : Nie

Konrad : Tamci nie pytali.

Motocyklista : Palisz?

Konrad : Broń boże.

Motocyklista : On tu nie pomoże.

Konrad : Ale jak to?

Motocyklista : <odpala papierosa> 

Konrad : Niezbyt waćpan rozmowny.

Motocyklista : Zapal se.

Konrad : <odpala papierosa i krztusi się>

Motocyklista : Gruźlica?

Konrad : Gorzej, wyrzuty sumienia.

Motocyklista : Ciężka sprawa.

Konrad : I ten róg.

Motocyklista : Ja właśnie tutaj stary po to.

Konrad : <Patrzy pytająco>

Motocyklista : Masz w niego zadąć. Dokładnie o północy. To da sygnał naszym do powstania. Taką wieść ci miałem przekazać.

Konrad : Nie wiem czy podołam.

Motocyklista : Mów mi Rysiek.

Konrad : Ryśku słuchasz mnie?

Rysiek : <odjechał>

 

Scena Czwarta

 

Konrad zdenerwowany czeka na północ. Chodzi i zatacza kręgi, przykłada róg do ust, ale się wacha. Jest ciemno i zaczyna wiać wiatr.

 

Konrad : Nie podołam.

Wiatr :  <szszsz>

Konrad : <staje na wzgórzu> Jam jest Konrad, stoję tu na tym wzgórzu!

Wiatr : <szszsz>

Konrad :  Nie boję się i podołam!

 

Konrad przechodzi swoistą metamorfozę.

 

Wiatr : <szszsz>

Konrad : Wierzę w cel i wielkość! Bo czymże jest człowiek, jak nie bytem stworzonym do wielkich czynów?

Wiatr : <szszsz>

Konrad : …stworzonym na wzór boga! Mogący nawet równać się z bogami.

Wiatr : <szszsz uderza piorun>

Konrad : Świat stworzon, na podobieństwo końca! Czuję siłę, uda się!

Wiatr : <szszsz>

Konrad : Słyszysz mnie ty tam na górze? A może w dole? Podołam!

Wiatr : <ucichł>

 

Zapada cisza, zostało kilka minut do północy. Nic się nie dzieje. Nagle Konrad słyszy głos z oddali.

 

Diabeł : Dół cie słyszy.

Konrad : <przerażony głosem z nikąd> Czarcie, czegoż chcesz?

Diabeł : Niczego.

Konrad : Więc po coś tu przybył?

Diabeł : By być świadkiem końca twojego.

Konrad : Ale ja umierać nie zamierzam. W róg zaraz zadmę.

 

Diabeł znika, cały świat znika, Konrad pada nieprzytomny z nadmiaru utraconej krwi z wyciętej nerki. Budzi się już po północy. Widzi przed sobą ślipia diabła.

 

Diabeł : Zawiodłeś więc.

Konrad : Zawiodłem.

Diabeł : Więc zrób to co każdy bohater romantyczny.

Konrad : <zdziwiony> O cóż ci chodzi?

Diabeł : <podaje mu pistolet>

Konrad : Ach o to …

 

Konrad strzela sobie w głowę.

Koniec

Komentarze

Nazgul: <nieszczerze uśmiechnięty> Twór to wielce interesujący i gładko się czytający, azaliż nie do końca udany. Odważę się humoreską go tytułować, jednakoż dowcip leciwy i kawioru… ekhm… to znaczy ikry pozbawion.

Nazgul : <wzdycha ciężko i namyśla się długo> Lektura, mimo wad, przyjemność mi jednak sprawiła, więc, zadowolony stąd odchodzę pozdrowiwszy Autora.

Nazgul: <znika w ciemności nocy>

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Piękna humoreska :-) Koniec bohaterów romantycznych zawsze mnie wzruszał, chlip. Dziękuję autorowi za rozrywkę.

Ja nigdy romantyków nie lubiłem i na szczęście od końca liceum już z nimi nie mam do czynienia.

Od strony formalnej: zapis wypowiedzi – króciutkich zdań – postaci o długich nazwach z każdorazowym przytaczaniem pełnych nazw tych postaci wyraźnie utrudnia czytanie, gdyż w każdej linii trzeba szukać treści. Bawiąc się konwencją, można również zadbać o komfort czytelniczy ; )

I po co to było?

No, a z kim się ma kojarzyć? Zaczyna się od Hamleta, a potem przechodzi na różnych innych facetów.

Nie zrozumiałam, o co chodziło w sztuce.

Wykonanie nie powala.

Kimżeś jest i czegosz chcesz?

Czegoż albo czegóż. Gdzieś później jest jeszcze podobny błąd.

przykłada róg do ust, ale się wacha.

Co robi?!

Babska logika rządzi!

Jak dla mnie, to ani to sztuka teatralna, ani nawet scenka kabaretowa.

Rzecz napisana fatalnie – razi kropka w tytule, rażą błędy w tekście. :(

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

No, dobrze nie jest :(

Przynoszę radość :)

No, dobrze nie jest :(

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka