- Opowiadanie: ocha - Ostatnia z rodu

Ostatnia z rodu

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Ostatnia z rodu

Położyła dłonie na ciemnym materiale sukni, by powstrzymać ich drżenie. Przyglądała się szczupłym, bladym palcom, zatrzymując wzrok na zdobiących je pierścieniach. Przekręciła jeden z nich, ten najważniejszy, chociaż pozornie najskromniejszy. Ciemnozłota obrączka z niewielkim, krwistoczerwonym rubinem poruszała się bez trudu, nie napotykając najmniejszego oporu na cienkiej skórze.

Westchnęła bezgłośnie. Dwa lata temu kazała zwęzić obrączki, teraz przydałoby się uczynić to ponownie.

– To się nie musi tak skończyć.

Kobieta drgnęła, uniosła głowę. Popatrzyła na stojącego przy oknie mężczyznę. Chwilę podziwiała jego sylwetkę, wysoką, smukłą, silną. Pomyślała, że niewiele zmienił się przez te wszystkie lata. Kto by teraz przypuszczał, że to ona była kilka lat młodsza. Wciąż piękna, pocieszała się w myślach, jednak tak strasznie zmęczona.

– Czyżbyś wymyślił coś nowego? – zapytała spokojnie.

Mężczyzna oderwał wzrok od szyby, odwrócił się w jej stronę. Niebieskie oczy patrzyły twardo, zimno, z namysłem.

– Nie – odparł z irytacją w głosie. – Nic nowego.

Usta zadrżały jej nieznacznie, gdy ponownie wbiła wzrok w dłonie.

– W takim razie musi. Nie zgodzę się na unieważnienie małżeństwa.

Mężczyzna milczał, błądząc wzrokiem po wnętrzu komnaty.

– Oszalałaś – wymamrotał wreszcie. – Przecież wiesz, że potrzebuję potomka. Żywego. Musisz to rozumieć. Kolejny martwy na nic mi się nie przyda. Możesz żyć… – Zerknął na nią, ale milczała uparcie. – Na bogów, czego ty ode mnie wymagasz? Chcesz, bym skończył tak, jak twój brat? Umarł bezdzietnie, ostatni z rodu, a jego… waszym królestwem włada teraz kto inny. Nie dopuszczę do tego. – Zacisnął pięści, wykrzywił urodziwą twarz.

Przymknęła oczy, przycisnęła palce do skroni.

– Nie – szepnęła, zmęczona i zrezygnowana. – Nie zgadzam się. Jestem królową, ty mnie nią uczyniłeś. Zakończmy wreszcie ten koszmar.

Zawahał się, postąpił kilka kroków, stanął tuż przed nią i spojrzał z góry.

– Koszmar? Mogłaś go uniknąć.

Uśmiechnęła się blado.

– Tak, mogłam. Mogłam cię wyręczyć, o to chodzi? Nie, mój drogi mężu. Nie będę ci niczego ułatwiać, nie usunę się sama. Pomęcz się też trochę. – Zsunęła z palca rubinowy pierścionek. – A to możesz jej już dać. Twojej przyszłej żonie. Zapewne będzie trzeba trochę poszerzyć obrączkę.

Mężczyzna stał bez ruchu, po czym wyjął ozdobę z chudych palców żony. Chwilę oglądał ją uważnie, na otwartej dłoni, wreszcie schował, zaciskając palce w pięść. Hardo uniósł podbródek.

– Twój brat był głupcem. Przez niego nie masz nawet nikogo, kto mógłby się za tobą wstawić. Nikt tam przecież za wami nie tęskni. I śpij dobrze, nareszcie. Nie musisz się już bać. Obudzisz się jutro, czy też nie. Co to ma teraz za znaczenie?

 

***

 

Została sama i ponownie dopuściła do siebie strach. Spojrzała za okno – zaczynało zmierzchać, a to oznaczało, że w jej żołądku powoli osiadała trwoga. Przez tyle lat nieoswojona.

Król miał rację. Nie powinna się już bać. Kiedyś, dawno temu, lęk był uzasadniony. A przynajmniej mogła go sobie wytłumaczyć. Bała się, że zaśnie i się nie obudzi. Że utraci wszystko. Nawet, jeżeli w końcu zrozumiała, jak bardzo nierozsądna była ta obawa – świadomość nie pomagała. Ale dzisiaj? I wczoraj, i rok temu? Na czym jej zależało? Gdyby się nie przebudziła – może i dobrze by się stało. Kłopoty zniknęłyby same.

Jednak strach pozostał. I niszczył ją, trawił, odsuwał od mężczyzny, którego tak mocno pokochała.

Popatrzyła na łóżko, zaraz spuściła wzrok. Dla niej okazało się wymyślnym narzędziem tortur. Panika rozpoczynała się już po zmierzchu. Próbowała nie myśleć, że pora snu nadchodzi, odkładała ją tak długo, jak tylko mogła. Wykorzystywała wszystkie możliwości. Długie kolacje, rozmowy, gry, wieczorną toaletę, pieszczoty z mężem. Ale nadchodziła chwila, kiedy wokół zapadały ciemność i cisza. A ona zostawała sama, z zimnym ciężarem strachu w żołądku. I jeszcze wtedy się broniła. Czasem udało się jej wytrwać całą noc, zazwyczaj jednak zapadała w krótką, niespokojną drzemkę.

A król, kochający mąż, początkowo zbywał to śmiechem i czułością. Tłumaczył, sobie i jej, że widocznie stara się nadrobić stracony czas. Potem zwrócił się o pomoc do lekarzy, coraz bardziej zaniepokojony stanem królowej. Dzielnie znosił kaprysy, zmęczenie, napady złości przeplatane długimi okresami smutku.

Po pierwszym dziecku, urodzonym przedwcześnie, martwym, przesiedział z żoną w sypialni całą noc, tuląc i pocieszając. Po drugim – ujrzała w jego oczach rozczarowanie. Tłumaczył potem, że musi zacząć spać, bo medycy są zgodni – królowa nie jest w stanie donosić ciąży z powodu przemęczenia. Ciąże były jeszcze trzy – wszystkie skończyły się tak samo, zbyt szybko.

 

Kobieta zwinęła się w kłębek w wygodnym fotelu. Szeroko otwartymi oczami patrzyła na zapadającą za oknem ciemność.

Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego wciąż boi się zasnąć.

 

***

 

Szła spokojnie, rozglądając się jednak dyskretnie na boki. Mimo wszystko nie chciała widzieć tego, co czekało na nią na środku sali. Patrzyła na zaciekawione twarze, na umykające przed jej wzrokiem oczy. Znane od lat, ale wciąż obce. Było szaleństwem sądzić, że kiedykolwiek poczuje się tutaj bezpiecznie. Jak w domu.

Jasny kosmyk wysunął się z misternie uplecionej fryzury i połaskotał ją po nagim ramieniu. Zlekceważyła go, tak samo jak upięcie włosów, które w innych warunkach wprawiłoby ją w zażenowanie. Włosy powinny być rozpuszczone, najlepiej czymś okryte. Widok elegantek z odsłoniętymi szyjami i ramionami utwierdzał królową w przekonaniu, że nie pasuje do dzisiejszych czasów.

Zatrzymała się, spojrzała na męża. Na tego, który niemal dziesięć lat temu obudził ją pocałunkiem, w jakimś odludnym zamczysku. Skąd się tam wzięła, pozostanie już tajemnicą. Być może ukrył ją brat, wiedząc, że – za rządów nowej dynastii – ostatniej z rodu grozić będzie niebezpieczeństwo. A może zajął się tym jakiś wierny sługa. Ważne, że królewicz z sąsiedniego kraju, zagubiony z niewielkim orszakiem podczas nawałnicy, znalazł schronienie właśnie tam. W zamku, którego gospodarzem okazał się nieszkodliwy szaleniec, a w jednej z licznych sypialni spała ona. Zaklęta w szesnastoletnim ciele, piękna i tajemnicza.

A teraz król, dziesięć lat starszy od tamtego młodzieńca, ale wciąż niezwykle przystojny, był blady, dłonie mocno zaciskał na poręczach krzesła. Błękitne oczy pod zmarszczonymi brwiami patrzyły gdzieś ponad głową żony. Za nim stał wielobarwny tłum. W drugim rzędzie wypatrzyła tę, która już wkrótce miała ją zastąpić. Dziewczyna wyglądała na bardzo młodą, nieco przestraszoną. Dość przeciętnej urody, nadrabiała burzą złotawych włosów i cudowną figurą. Ale najważniejszym atutem nowej wybranki władcy było bez wątpienia to, że kobiety z jej rodziny słynęły z płodności.

Królowa skrzywiła się lekko i pokręciła głową. Uważała, że pompa, z którą przygotowano to widowisko, była w złym guście. Jednak to również znak czasów. Egzekucje przeprowadzane z rozkazu jej ojca były dyskretne, ciche, intymne… Nikomu nie przychodziło do głowy, by czynić z nich przedstawienia.

Kat dotknął jej ramienia, zadrżała. Gdy klękała, przez głowę przemknęła myśl, że żałuje, że zaledwie raz zdołała odwiedzić mogiły rodziców i brata. Groby matki i ojca kruszyły się, zapadały w głąb ziemi. A brata… Brata, który umarł jako starzec, mimo to po jego śmierci zdążyły narodzić się już dwa pokolenia. Brata, którego zapamiętała jako rozbrykanego siedmiolatka… Zanim zapadła w sen.

Położyła głowę na pieńku. Kat chwycił topór, a drugą ręką niemal pieszczotliwym gestem usunął z obnażonej szyi królowej pasmo włosów. Uśmiechnęła się, ostatecznie przekonana, że to nie jej świat.

Już dawno powinna była go opuścić.

 

Koniec

Komentarze

Ale smutne… Bardzo nastrojowe. Podobało mi się. :)

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Piękny tekst, Ocho, taki bajkowy i smutny. Totalnie moje klimaty :)

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Rzeczywiście, ładne i smutne. Spodobał mi się bajkowy twist. Trudno się dziwić biedaczce…

Babska logika rządzi!

Morgiano, Emelkali, Finklo – dzięki, dziewczyny. Cieszę się, że tak odebrałyście ten tekst, bo mój mąż, po przeczytaniu, powiedział, że się mnie boi. ;P

Wydaje mi się, że tekst “poczują” bardziej babeczki. 

Choć muszę przyznać, że lubię bardzo takie spersonalizowane opowieści, tragedie najbardziej emocjonalne, bo dotykające konkretnej osoby, a gdy dodać jeszcze do tego, że tekst jest napisany świetnie otrzymujemy niezwykle satysfakcjonujący twór.

Bardzo dobre.

 

Na początku jak jest mowa o pierścieniu, to oczka Nazgulowi się zapaliły;)

Czy te żarty na temat Nazgula na tym forum się nie skończą?

Ludzie, dajcie żyć! ;-)

 

Pozdrawiam!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

.

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Bardzo dobry tekst i prawie masz ilustrację, bo Twój nick jak najbardziej do tego pasuje.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Czasem nienawidzę facetów… bardzo poruszający tekst. Pozdrawiam.

Mnie również się spodobało. Nastrojowe.

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Dosyć OK, klimat jest, chociaż jak dla mnie za mocno zalatuje Henrykiem VIII.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Piszę z telefonu, więc na razie tylko zbiorczo dziękuję za komentarze. Przy okazji pytając, czy tożsamość bohaterki jest wystarczająco oczywista, czy jednak trzeba ją mocniej zaznaczyć?

Katarzyna Aragońska? Nie, jej nie ścięto. Historia nie jest moją mocną stroną. Katarzyna Howard?

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

A elementem fantastycznym byłoby to, że akurat Katarzyny nie ścięto? ;) Hm, wydawało mi się, że w ostatnim fragmencie od wskazówek aż się roi.

Mi się wydaje, że wszystko jasne. Ale już o tym wspomniałam. Chyba że czegoś nie załapałam.

 

Edit: A tak, z Heniem VIII też mi się skojarzyło. Ale tak niezobowiązująco.

Babska logika rządzi!

Finklo, myślę, że wszystko dobrze załapałaś.:)

Dla mnie twist ze śpiącą królewną również był czytelny,bo chyba o nią chodziło, prawda?

Bingo. Uf! Zastanawiałam się, czy nie dodać ostatecznego wyjaśnienia, o stuletnim śnie, ale uznałam to w końcu za nadmierną łopatologię. No to czuję się uspokojona. :)

A to takie buty :) Ja klasyczne baśnie pamiętam jak przez mgłę (nie mieszczą mi się na dysku twardym razem z Ferdydurke, Panem Tadueszem, Ludziami Bezdomnymiinnymi narzędziami tortur wspaniałymi lekturami) i pewnie dlatego nie skojarzyłem.

W tym świetle podwyższam ocenę, teraz pomysł wydaję się być bardziej oryginalny ;)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Jeszcze raz wszystkim bardzo dziękuję za komentarze. Skojarzenia z Henrykiem VIII jak najbardziej zasadne, zresztą przed napisaniem tego tekstu przypomniałam sobie, jak i dlaczego kończyły się jego małżeństwa. Ten tekst można by zresztą porównać do mojej “Królowej”, a tam inspiracją była Elżbieta I.

 

S.Leiss – ja to widzę trochę inaczej. Król został postawiony w sytuacji, z której – jeśli chciał się zachować odpowiedzialnie, jako osoba odpowiedzialna za państwo – nie miał innego wyjścia. Nie uważam go za postać negatywną. Zachował się tak, jak nakazywała mu racja stanu, to nie był łatwy wybór.

 

Cieniu – bardzo gustowna kropa. ;)

 

Pozdrawiam.

 

EDIT: I przyznać się, kto kliknął na bibliotekę i nie skomentował! ;)

No i ja właśnie w takie rzeczy jak racja stanu nigdy nie wierzyłam, bo ile to ludzi za taką "rację"głowę położyło? 

I w imię czego? Prawdziwy mężczyzna poświęciłby własne ambicje dla tych których kocha. Jego potemek nie siądzie na tronie… No i? Piekło nie zamarznie, niebo się nie zawali. A państwo od tego by nie upadło, na pewno miał kuzynów. 

A jak pokazywała często historia mordercza walka o sukcesje i tak nie przynosiła rezultatów, jedyny syn wspomnianego Henryka umarł w wieku lat 16, był cherlawy. Pewnie dlatego, że zapobiegliwy w kwsestii państwa tatuś był niewystarczająco rozsądny w innych kwestiach, chorował bowiem na syfilis. Zarażał nim żony, a one potomstwo. Efekt: kilkanaścioro martwo urodzonych dzieci, parę ściętych głów i kobieta na tronie :-) ot, cała walka o sukcesję :-)

No i ja właśnie w takie rzeczy jak racja stanu nigdy nie wierzyłam, bo ile to ludzi za taką "rację"głowę położyło? 

Ale Henryk VIII zapewne wierzył.

 

Przyglądała się szczupłym, bladym palcom, ozdobionym kilkoma pierścieniami. Przekręciła jeden z nich, ten najważniejszy…

Moje pierwsze skojarzenie i pytanie zadane sobie: ciekawe który palec jest według Ochy najważniejszy. :)

 

Fajne, klimatyczne, akurat na poprawę nastroju, bo wypada chyba się cieszyć, że żyje się teraz, nie wtedy.

 

Sorry, taki mamy klimat.

Cieszę się, że podobała Ci się moja kropka, Ochu. Naprawdę się do niej przyłożyłem. Pięć razy ją zapisałem i skasowałem, zanim nabrałem pewności, że jest taka jak trzeba. A tak serio, to takie moje “byłem tu, przeczytałem”, inspirowane jurorską działalnością Joseheim. Komentarz o opowiadaniu na razie zostawię dla siebie.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Leiss, myślę, że to jest bardzo współczesne podejście. Wtedy władca równał się państwo, upadek dynastii (a te upadały, bo kuzyna jednak nie zawsze dało się znaleźć) gwarantował destabilizację. Można oczywiście argumentować, że skutki nie zawsze były takie, jakie zamierzono, ale odpowiedzialny władca próbował zapewnić sukcesję za wszelką cenę. Można też gdybać, czy nie lepiej dla Rzeczpospolitej byłoby, gdyby Zygmunt August nie poszedł za głosem serca i nie dał się zarazić syfilisem Barbarze Radziwiłłównie. Moim zdaniem istnieje duża szansa, że próbująca temu zapobiec i koronująca syna jeszcze za życia ojca Bona Sforza działała w zdecydowanie lepszym interesie przybranego kraju. 

Sethraelu, dzięki za komentarz, cieszę się, że poprawiłam Ci nastrój. :) Nad palcem się zastanowię jak mi syn przestanie wrzeszczeć do ucha, że widzi Mikołaja pod latarnią.

 

EDIT: Ha, Cieniu! Wiedziałam, że nie wytrzymasz! :P

Ale biorąc podany przeze mnie przykład czyż "destabilizacja" nie przysłużyła się Anglii w postaci Elżbiety? :-) To ona i Wiktoria dźwignęły Anglię do takiej pozycji -zupełnie wbrew tradycji. :-)

Przyznaje rację, że pęd do sukcesji był owczy, ale nawet wtedy byli władcy, którzy nie dali się zwariować. A chętnych do koryta był ci dostatek, czasem trzeba było wytruwać albo w inny sposób pozbywać się konkurencji.

Dyskutować można bez końca– etyka kontra oczekiwania społeczne, przynależność klasowa, obywatelski obowiązek dobrze lub źle pojęty. Jednego jestem pewna– interesujący tekst wyłania interesujące kwestie. :-) 

Pozdrawiam.

Zgadza się, dyskutować można by długo i rzeczywiście, czasami, mimochodem, zawirowania mogą doprowadzić do czegoś dobrego. Ale każdy w końcu wierzy, że to on ma słuszność. :) No i jednak Elżbieta była córką Henryka VIII, jego naturalną sukcesorką, a żeby móc spokojnie panować, kazała ściąć stojącą na jej drodze Marię Stuart. A potem jeszcze parę osób, kierując się racją stanu. :)

Ciesząc się, że nie żyję w tamtych czasach i że nie będę musiała nigdy podejmować tego typu decyzji oświadczam z pewną butą i zadufaniem, że to Bona Sforza miała w tym konkretnym przypadku rację, a nie Zygmunt August. ;)

Pozdrawiam, S. Leiss. :)

 

Również pozdrawiam i także się cieszę, że nie żyję w tamtych czasach, bo coś mi się widzi, że ten zakrwawiony pieniek to nie przez przypadek się tu znalazł. :-D

Pozdrowienia dla autorki! :-)

Och, no i doczekaliśmy się wersji “Śpiącej królewny” w adaptacji Ochy.

 

Ocho, popatrz: mówią, że w swoich opowiadaniach nie zaskakujesz, a tylko tworzysz klimat. Tu był i klimat, i końcowy twisterek. Najpierw myślałem, że bierzesz na tapetę historię jednej z żon Henryka Ósmego i że historię tę doprowadzisz sennie, aczkolwiek perfekcyjnie, do znanego nam końca. A tutaj – niespodzianka, z dyskretnym spojlerem gdzieś w środku tekstu. Bardzo fajne, bo i w naturalny sposób wykorzystane założenie konkursowe. Brawo!  

Dzięki, Ambroziaku. :)

Zerknęłam sobie do profilu i wyszło mi, że to moja czwarta interpretacja (a właściwie autorska kontynuacja) znanej baśni. Bałam się trochę, że pojawią się zarzuty, że opieram ten tekst na podobnym schemacie co “Królową” – kolejną dość ponurą wizję tego, czym stają się królewny, gdy bajka się skończy, a zabiorę się za nie ja. :) Zapraszam, gdybyś chciał się przekonać, dlaczego mój mąż czasem na mnie dziwnie patrzy. ;)

EDIT: Kurczę, i zupełnie nie mam pomysłu na sensowną poprawę zdanie, na które zwrócił uwagę Sethrael.

Eee, każdy ma jakiś ukochany motyw inspirujący. Ja z kolei namiętnie używam wampirów.

A inne opowiadanka z tej serii poczytam, by zweryfikować spojrzenie Szanownego Małżonka.

Świetne, ocho! Naprawdę świetne. Aż mi się odechciało pisać własnego teksty, który i tak pewnie wyszedłby za długi, z taka konkurencją :P

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Dobrze napisane, a przede wszystkim – klimatyczne. Podoba mi się :)

Przyglądała się szczupłym, bladym palcom, ozdobionym kilkoma pierścieniami. Przekręciła jeden z nich, ten najważniejszy – może zamiast “jeden z nich” – daj “obrączkę/sygnet”

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

A może jakoś tak:

Przyglądała się szczupłym, bladym palcom, potem skoncentrowała się/ przeniosła uwagę/ wzrok/ zatrzymała spojrzenie na kilku pierścieniach zdobiących dłonie. Przekręciła jeden z nich, ten najważniejszy

Babska logika rządzi!

O, rada Finkli znacznie lepsza.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Śpiąca królewna, która odczuwa paniczny lęk przed zaśnięciem – niezłe. Podobnie jak Królowa śniegu bojąca się zamarznięcia albo Dracula mdlejący na widok krwi – to są prawdziwe fobie:) Bardzo sympatyczne opowiadanie, ocho;)

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

Mnie też się spodobało.

 

Mężczyzna oderwał wzrok od szyby, odwrócił się w jej stronę. –

 

Może się czepiam, ale w tym zdaniu coś mi nie gra. Odwrócił się w stronę szyby czy bohaterki?

Generalnie przyjmuje się, że pierwszy przymiotnik (liczebnik) kolejnego zdania może tyczyć się ostatniego rzeczownika zdania poprzedniego, przynajmniej w zdaniach złożonych. Ja nie miałem kłopotów z percepcją kwestii o palcach i pierścieniach. Rozumiem jednak tych, którym konstrukcja ta wydała się podejrzana. Dlatego wydaje mi się, że najprościej zamienić kropkę przecinkiem, rozbudowując zdanie złożone.

Ha, Cieniu! Wiedziałam, że nie wytrzymasz! :P

 

Ot, Małpa, no! Będzie mnie tu podpuszczać…

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Ogłupiałam zupełnie.

Myślałam, że czytam o bojącej się zasnąć śpiącej królewnie, a tu nagle jakieś wątki historyczne, sukcesje i inne całkiem niepasujące do bajek problemy… Ja tam wolę bajki całkiem bajkowe, a nie żeby mi syfilis Henryka czy Barbary R. decydował o następcy bajecznego tronu.  ;-)

A tak na koniec, to wyznam, że podobało mi się. ;-)

 

…dło­nie mocno za­ci­skał na opar­ciach krze­sła. – …dło­nie mocno za­ci­skał na opar­ciu krze­sła.

Krzesło ma jedno oparcie. A może zaciskał dłonie na poręczach? Tylko wtedy byłby to chyba fotel, nie krzesło.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Tenszo, pisz! To jest chyba tylko kwestia pomysłu. Ja też zazwyczaj wpadam na takie, którym wszelkie limity wrogiem. Ale czasem, bardzo rzadko, pojawia się taki, gdzie trzeba dążyć do celu prosto i bez zbędnych dygresji. I to jest chyba jeden z nich. :) Bardzo się cieszę, że opowiadanie Ci się spodobało.

 

Golbon – pięknie dziękuję. :)

 

BemikFinklo – pozwoliłam sobie skorzystać z sugestii Finkli. Twoja, Bemik, byłaby równie dobra, gdyby nie to, że obrączka pojawia się tam zaraz potem, i to chyba dwa razy, a sygnet kojarzy mi się jednak z czymś nieco innym. Tak czy siak – dzięki za pomoc. :)

 

Wiwi – sympatyczne? ;))) Dzięki!

 

Zygfrydzie – zdanie zostawię, nie dlatego, że nie uważam, że nie masz słuszności, ale dlatego, że znowu myślałabym nad nim pół dnia. Niech już będzie jak jest, dla mojego zdrowia psychicznego. :) Cieszę się, że się spodobało.

 

Regulatorzy – początkowo nieco skonfundował mnie Twój komentarz, jednak puentę zrozumiałam bez problemu i mi się spodobała. ;) Oparcia oczywiście zmieniłam na poręcze, wydaje mi się, że istnieje takie coś z poręczami, co jeszcze fotelem nie da się nazwać.

 

Pozdrawiam.

W średniowieczu istniały krzesła z bocznymi oparciami na łokcie. Nazywano je – karłami. Autorka błędu nie popełniła. Pozdrawiam.

Ryszardzie, dziękuję za tę uwagę. Rozumiem, że tekst Ci się nie spodobał, więc z grzeczności wolisz nie komentować? :)

Jaka łasa na komentarze! :)

Sorry, taki mamy klimat.

No ba! 

Ale że Koik przeczytał i się słowem nie odezwał to już chyba rzeczywiście focha strzelę! ;)

Bardzo słaby tekst, raczej szkic do czegoś. Przypomina typowy sitkom bez dekoracji, bo czytelnik nie ma szansy wyobrażenia sobie otoczenia ani bohaterów, skąpe informacje ze jest przystojny, albo urodziwa twarz kompletnie mnie zeźliło. Nie wiadomo, czy postacie siedzą w szafie, czy na strychu, albo w piwnicy. Nie wiemy też nic o bohaterach, jakby ulepionych z nicości. Warstwa dialogowa plącze się stylem z narracją, zaś sam koniec zaszlachtowania jest infantylny. Dodatkowo nadmiarowość zaimków, która spokojnie można zredukować do absolutnego minimum. Reasumując, emocjonalnie przegadany, bo opisujesz emocje zamiast pokazać emocje, praktycznie brak fabuły i na końcu kompletnie  się pogubiłem, gdzie jest puenta, o co chodzi? Na pewno nie o fantastykę. Tekst do poprawy, albo powinie n zostać opublikowany w innym miejscu, na typowym portalu literackim. 

iHomerze, dziękuję za wizytę i komentarz. Tłumaczyć, gdzie tu fantastyka nie będę, bo jaśniej już nie potrafię. Pozdrawiam.

iHomer chyba nie zalapał kim jest bohaterka, skoro nie widzi tu fantastyki.

Lubię zabawy znanymi motywami, lubie to ćwiczenie dla mózgu czytelnika i zadowolenie, gdy sie widzi, że pomysł wykorzystano w ciekawy sposób.

Bardzo mi się podoało, ocho.

 

Niestety pisania nie da się w całości sprowadzić do wiedzy wyssanej z podręczników “Jak pisać”, i przeświadczenia, że jeśli wypunktowali tam, że pierdnięcie trzeba opisać zapachem i smakiem, a każde pomieszczenie okrasić półstronnicowym obrazkiem, to tak ma byc i basta.

Według mnie to zupełnie zbedne. Kolor zasłon w komnacie mam akurat gdzieś, gdy mi królową scinają.

https://www.martakrajewska.eu

Ten tekst bez finalnego elementu fantastycznego, którym jest tożsamość bohaterki, nie istnieje, bo jest zupełnie bez sensu. Ot, takie pitu pitu. Kusiło mnie, oczywiście, żeby pododawać trochę opisów, gdzieniegdzie rozbudować. Ale się powstrzymałam, bo – moim zdaniem – w tego rodzaju tekstach to tylko niepotrzebnie rozprasza. Opowieść ma iść prostą drogą do finału, w którym okazuje się, że pozornie nieistotne klocki do siebie pasują.

Tak mi się przynajmniej wydaje. Cieszę się, że większości ten zabieg przypadł do gustu i tożsamość królowej okazała się oczywista. Ale cóż, gusta są różne, oczekiwania i kody kulturowe również. 

 

Krajemar – wielkie dzięki za komentarz!

Nieźle napisana powtórka historii  Anny Boleyn. Tak w ogóle, zwykle przed egzekucją przy pomocy topora upinano kobietom włosy albo je ścinano… Ciekawe, że podobnie postępowano przy gilotynowaniu. Ale to szczególik.

Ale z tekstu niewiele wynika…  Jest zarys pewnej opowieści, jest pewna historia, ale migawkowa. Skrótowa. Można było wygrać dużo więcej.  

Szkoda,  ze się tak nie stało. 

Pozdrowko. 

Roger, weź jeszcze poprawkę, że to tekścik konkursowy, a wyznaczony limit znaków wygląda tu bardzo ubogo – dziesięć tysięcy. W takim szorcie nie da się zbytnio poszaleć, rozpędzić. 

Dziękuję, Rogerze, za wizytę.

Bohaterka miała upięte włosy, to jest napisane raczej jasno.

A element fantastyczny, mam nadzieję, dostrzegłeś?

Nie mogę zgodzić się z tym, że – akurat w tym, jednostkowym przypadku – rozbudowanie opowieści przysłużyłoby się tekstowi. Tak to bywa z tekstami, których jakaś tam siła polega właściwie niemal wyłącznie na finałowym pomyśle – należy do tego finału dążyć możliwie szybko, zostawiając oczywiście niezbędne tropy, ale nie pozwalając, by tekst znużył lub pozostawił wrażenie aleocowogólechodzi? Limit znaków był tu dla mnie, zupełnie wyjątkowo, przyjacielem, nie wrogiem. :)

Pozdrawiam.

 

EDIT: To prawda, Ambroziaku. Jednak zostało mi jeszcze jakieś 2 tysiące znaków i uznałam, że ich wykorzystanie byłoby błędem. Tak uważam, a ostatnio coś trudno mnie przekonać, że nie mam racji. ;)

Nie ma potrzeby mnożyć na siłę znaki. Zgoda!

Dobre.

Pamiętam Twoje opowiadanie o Kopciuszku – piszę to, żebyś nie musiała pytać, czy dostrzegłem elefanta ;-)

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

:)))

Dzięki, Jerohu.

Szkoda, że wrzuciłaś ten tekst przed dziesiątym grudnia, bo mógłbym dać więcej punktów, według tej nowej punktacji.

Miło mi, Ambroziaku, chociaż czuję się w pełni usatysfakcjonowana Twoją oceną. :) A z ciekawości – co byś wystawił w nowej, eksperymentalnej punktacji?

Dziewięć lub nawet dziesięć. Znalazłem tam dwie rzeczy, które cenię najwyżej – klimat i twister.

O, no proszę! Bardzo mi miło. :)

Bedom spojlery, uprzedzam.

 

 

Ocho, bardzo podoba mi się pomysł. Śpiąca Królewna, która po przebudzeniu jakieś 100 lat później zapada na fobię przed snem, a w efekcie nie jest w stanie donosić ciąży, co z kolei jest grzechem głównym na stołku Przedłużycielki Rodu – cholera, przecież to takie oczywiste! Aż dziw, że nikt wcześniej nie połączył kropek w ten sposób.

 

Egzekucja, hmmm… No scena jak z x żon Henia, jak ktoś zauważył. Ale nie ruszyła mnie, oglądałem jak przez szybkę. Również uważam, ze ten tekst ma potencjał na mocniejsze zbudowanie stopniowej transformacji bajki w koszmar, związanie czytelnika ze Śpioszką bardziej – wtedy finał mógłby stłuc szybkę. Tym niemniej, jest limit i w tym limicie skomponowałaś tekst, jak mi się zdaje, poprawnie.

 

Dałbym siedem.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

A ja sobie rano pomyślałam, że to – cyferkami – chyba najwyżej oceniony mój tekst. No i przypłynął Sajko i walnął czwórkę! ;)

A tak serio – dzięki za przybycie (wreszcie!). 

 

cholera, przecież to takie oczywiste! Aż dziw, że nikt wcześniej nie połączył kropek w ten sposób. – Wiesz, że właśnie z tego powodu tak się z tym tekstem śpieszyłam? Bo byłam przekonana, że zaraz ktoś na to wpadnie i mnie uprzedzi. 

No właśnie, limit. Dobrze, że był, bo nie rozkminiałam za bardzo, nie kombinowałam. I napisałam, i to na konkurs, i jeszcze do tego jestem dumna, że wciąż potrafię sklecić miniaturkę. Same korzyści! ;)

Pozdrawiam.

Sajko walnął czwórkę właśnie dlatego, że nie dał rady stłuc szybki przy finale. Jakby szkiełko poszło w drobny mak, to by Sajko klepał więcej ;-) Miniatura miniaturą, ale te “wolne” 2k znaków jednak mogłaś wykorzystać. Bez nich też jest nieźle, mam po prostu niedosyt.

Cieszę się, że byłem wyczekiwanym gościem ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Podobało mi się – świetny pomysł, niepokojący klimat, ale też uważam, że tekst zyskałby na rozbudowaniu.

Lubię Twoje podejście do bajkowych księżniczek, ocho. Następną proponuję Oślą Skórkę – tam to jest dopiero potencjał na hardcore:)

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Przeczytałem. Komentarz po zakończeniu konkursu.

Look at every word in a sentence and decide if they are really needed. If not, kill them. Be ruthless. - Bob Cooper

Alex – chyba już jako trzecia tak twierdzisz, więc pozostaje mi wziąć to pod uwagę i przyjąć do wiadomości. A ja naprawdę zwracałam uwagę na to, żeby nie dodawać nic zbędnego i ograniczyć się do minimum. :(

Ośla Skórka jest rzeczywiście harkorowa, ale chyba nie aż tak popkulturowo rozpoznawalna, żeby podobny zabieg się mógł sprawdzić.

Lubię Twoje podejście do bajkowych księżniczek, ocho. – Hm, no nie wiem, co to o Tobie świadczy, Alex. ;)

 

Bogusławie – więc czekam. :)

Ośla skórka – ojciec, chcący po śmierci żony wziąć sobie w zamian własną córkę. Biedna dziewczyna biedzi się jak może, żeby uniknąć ślubu z ojcem. Ja się zastanawiam, jak jeszcze bardziej hardkorowa może być ta bajka :)

https://www.martakrajewska.eu

To, co mnie też w tych bajkach przeraża to fakt, że główną cechą charakterystyczną tych wszystkich księżniczek było to, że były piękne. Ośla skórka jeszcze piec placki potrafiła. ;)

Pfff, piękne… Feministka, tfu! ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Aaa, bo dawniej to faceci tylko bajki pisali. a jak wiadomo, o kobietach to za wiele nie wiedzą ;p

 

Obraz księżniczek bardzo się teraz zmienił. Weź Meridę, Roszpunkę z Zaplątanych, wszystkie Dzwoneczki (nie księżniczka, ale też dziewczęca bohaterka). Ukochane w moim domu Jak wytresować smoka (Astrid czy Valka). To są już zupełnie inne, fajne wzorce. Dlatego pewnie moja córka nudzi się starymi Śpiącymi królewnami, Śnieżkami i Kopciuszkami, które tylko śpiewają z ptaszkami, tańczą i czekają na wybawienie z opresji.

Z drugiej strony – my się na tych mimozach wychowałyśmy, a jakoś na fajne babki wyrosłyśmy :)

https://www.martakrajewska.eu

Cudne! Moje klimaty! I ten ciągły niepokój! Oczy trzymały się wyłącznie tekstu! Super! :)

Ajajaj :)

Z drugiej strony – my się na tych mimozach wychowałyśmy, a jakoś na fajne babki wyrosłyśmy :)

Ej, krajemar, mów tam za się… Ja jestem na Czterech pancernych wychowana ;) Pewnie dlatego odnaiwniam bajki hurtowo.

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Ja się wychowałam i na baśniach, i na “Czterech pancernych” (zawsze wolałam Lidkę, Marusia była nudnawa). Jakoś przeżyłam. :)

Konieszna – bardzo dziękuję i bardzo mi miło. :)

Ocha, no jasne, że Lidka. Marusia była tak słodka, że mdła :)

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Z tymi wzorcami, to wiadomo, różnie. Ja na podwórku zawsze byłam Gustlikiem :/ Sama nie wiem po latach, co sądzić na ten temat :D

 

https://www.martakrajewska.eu

Nie jest źle, krajemar. Mój kuzyn wiecznie się upierał, że on chce być Szarikiem ;) A na ludzi wyszedł… Tylko czasami na dzieci szczeka :D

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Jesteście nienormalne, baby! Obśmiałam się z tych Waszych komentarzy

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Ja toże! ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Najpierw przeczytałam to tam, a potem tutaj… Od razu uderzyło mnie, czemu król poznał królową jakby przypadkiem, skoro małżeństwa panujących zawsze były starannie aranżowane, ale po lekturze komentarzy cokolwiek mi się rozjaśniło :)

Pozdrawiam

Marianno, dzięki za wizytę. 

“Tam” zamieściłam ten tekst z ciekawości, bo byłam ciekawa, czy w miejscu, które nie jest tak fantastyką skażone, opowiadanie też okaże się oczywiste. I coś widzę, że muszę przygotować się na baty, bo bez puenty tekst traci sens.

Ocho, czy baty – nie wiem. W tej chwili mówię tylko za siebie, bo tekst jeszcze czeka na publikację. Mnie się czytało przyjemnie, bo lubię unhappyendy :) no i to skojarzenie z Henrykiem wiadomoktórym dodaje tekstowi smaku :)

Rewelacyjny pomysł, Ocho! Wykonanie klimatyczne. Moim zdaniem limit Cię trochę ugryzł, odczuwam niedosyt. Choć, broń Boże, nie widzę tu zaimkozy, to jednak sposób narracji odrobinę mnie zmęczył  – wydaje mi się szarpany, taki błyskający emocjami jak światełka na choince – zamiast dać im się wybrzmieć, jedynie je sygnalizuje. Nie wiem, czy ten opis ma dla Ciebie sens, ale dłuższy czas zastanawiałam się jak opisać to, co mi tutaj nie pasuje i to porównanie wydało mi się najbardziej obrazowe.;)

Rooms– chyba wiem, co masz na myśli. Dzięki za pozytywny komentarz – jak się komuś na parkingu wjedzie w auto, to pozytywne bodźce bardzo się przydają. ;)

Hue, hue, hue, kobieta za kierownicą; niczego innego nie można się było spodziewać! Baby do garów i dzieci pilnować, a nie włóczyć się jak jakieś przedświąteczne włóczymendy! O! Parkować się zachciało, pfff… :):)

Przykro mi z powodu stłuczki, Ocho.

 

 

 

 

 

 

 

;)

Uśmiechnęłaś się chociaż leciutko z powodu taniej prowokacji? No powiedz, że tak!

Sorry, taki mamy klimat.

Ja nie parkowałam, tylko wyjeżdżałam. Parkowanie było perfekcyjne, chociaż równoległe. ;)

Uśmiechnęłam, uśmiechnęłam. Zwłaszcza, że tożsamość taniego prowokatora przewidziałam, zanim jeszcze zamieściłam poprzedni komentarz. Miło się upewnić w przekonaniu, że jest się nieomylną. No, niemal nieomylną… :) Ten cholerny samochód stał tam tak cicho i podstępnie.

Widzisz, teraz Ty czujesz się (niemal) nieomylną, ja zaś zyskałem pewność, że jestem jednak niezawodny. ;) Same plusy z powodu tej stłuczki.

Sorry, taki mamy klimat.

Ocho, pocieszę Cię i przydepnę trochę Setha – mój mąż też miał pecha, wjeżdżał tyłem na parking i stuknął w zaparkowany samochód – twierdził, że cały czas podczas skrętu miał to drugie auto w martwym punkcie. W tym drugim też siedział facet. Na pytanie mojego Miśka, dlaczego nie zatrąbił, powiedział, że nie zauważył. Fakt, mój mąż potwierdza, mógł nie zauważyć, siedział z lalunią i świata poza nią nie widział.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Bemik! Dlaczego chcesz po mnie deptać? I to tak przed Świętami? Bardzo to niechrześcijańskie…

Niemniej również współczuję z powodu rozbitego samochodu.

Bo przecież nie dodam, że to wszystko i tak z powodu bab. Jeden nie mógł się skupić na parkowaniu, bo mu pewnie żona obok ględziła o magii i innych żywożmijach, a jak wiadomo, nic nie rozprasza bardziej, niż kobiece trajkotanie podczas manewrowania autem;  i nie, nawet jak żony nie było obok, to nawet samo wspomnienie opowieści o fruwających wężach mogło zdekoncentrować mężczyznę za kierownicą.  Drugi chłop to już ewidentnie z powodu płci pięknej nie zareagował tak, jak mężczyzna powinien – czyli nie zatrąbił i nie narzucał kurwami przez uchylone okno, bo wysiadać niebezpiecznie…

Deptać się zachciało…. pff… 

Sorry, taki mamy klimat.

Mojemu autku nic się nie stało, nawet ryski. I nic za nim nie stało, jak wsiadałam! Zanim się zapakowałam, zapięłam dziecko i siebie, stanęło takie czarne nieszczęście, zgasiło światła i się przyczaiło. I co? Bum! A jak popatrzyłam w lusterko, w co właściwie grzmotnęłam, to dalej nie widziałam.

Ech, mam dość. Całe szczęście, że sobie wcześniej trochę ciuszków kupiłam. ;)

Nie tylko ja tu lubię  tanie prowokacje. ;)

Dobranoc!

Sorry, taki mamy klimat.

A może to wcale nie Ocha jest nieomylna, a Seth niezawodny, tylko po prostu… przewidywalny?

 

(No, teraz oboje zjednoczą siły, by pokonać wspólnego wroga i znów w rodzinie zapanuje zgoda. Sasasasasa… Lecę zameldować Mikołajowi. Tylko gdzie ten cholerny renif… Uż ty, bydlu jeden obmierzły, ty! Czego wlazł na tą bejcę? Zgubił tam co!? Złaź, stamtąd, cholero! I kto teraz za wgniecenia i rysy zapłaci!? A to gówno z dachu kto uprzątnie, a? Ty gadzie jeden ty…! No nie patrz tak… I co z tego, że pasuje!? Stary i tak mi po premii poleci… Chociaż zaraz, przecież ty masz Autocasco! Więc… Może jeszcze by tak na maskę, co?)

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Z Sethraelem problem jest taki, że nawet jak się pokłócimy, to w finale okazuje się, że tak naprawdę od początku mieliśmy takie samo zdanie. To nawet szkoda czasu na kłótnie. Niestety. ;(

 

 

Z Sethraelem problem jest taki, że nawet jak się pokłócimy, to w finale okazuje się, że tak naprawdę od początku mieliśmy takie samo zdanie. To nawet szkoda czasu na kłótnie. Niestety. ;(

Również żałuję. I nie mogę się nie zgodzić. :/

Poza tym, Ocho, urzekła mnie Twoja opowieść. A co! ;)

 

Cieniu, peace! ;)

Sorry, taki mamy klimat.

Och, no dobra. Skasowałam swoją historię. Rzeczywiście, nie była zbyt interesująca. ;)

A idź Ty… Napisałem przecież wyraźnie, że mnie urzekła!

To takie przedświąteczne okrucieństwo, tak? A ja, wyobraź sobie, nie jestem karpiem w hipermarkecie! Mogłabyś choć raz nie być wredna, o! ;D

Sorry, taki mamy klimat.

Oj, tam. No, na pewno niemerytoryczna była. ;) A urzekająca to na pewno nie.

Och, popisałabym coś dziś chętnie. Ale raczej spać pójdę.

Bardzo nastrojowy, świetnie napisany tekst. Na minus: lekkie przegadanie. Dwie–trzy podpowiedzi w kwestii tożsamości protagonistki, imo, by w zupełności wystarczyły, a tak w pewnym momencie pomyślałem: okej, okej, chodzi o Śpiącą, co dalej? A dalej… kolejne sugestie. Za to samo zakończenie na duży plus. Nie lubię happy endów, toteż wizja bajkowej królewny, która podzieliła los Anny Boelyn, dla mnie: smakowita ;)

Look at every word in a sentence and decide if they are really needed. If not, kill them. Be ruthless. - Bob Cooper

Mam mieszane uczucia. Z jednej strony bardzo fajnie, starannie napisane opowiadanie, będące przejawem bezdyskusyjnego geniuszu Autorki. Jest wspaniały klimat, jest fantasy, jest fobia – nie tylko bardzo “interesująca” i śmiertelnie niebezpieczna, ale też fenomenalnie wykorzystana – czapki z głów za pomysł na to opowiadanie. Warsztatowo też igły nie wsadzisz.

Szukam i szukam, ale nawet nie wiem, czego, bo Twojemu tekstowi naprawdę nie da się nic zarzucić. Cholera, nawet nie mogę tego zwalić na rozbieżność z moim gustem, bo wkomponowałaś się w niego po prostu świetnie. A mimo to… Sam nie wiem czego, ale czegoś mi w tym wszystkim brakuje. Tak po prostu. Nie potrafię logicznie uzasadnić, skąd się to wzięło, ale opowiadanie zrobiło na mnie o wiele mniejsze wrażenie niż powinno, a los naszej księżniczki prawie w ogóle mnie nie poruszył. I czuję się z tego powodu w jakiś absurdalny sposób winny.

 

Aha, na początku wspominasz o zwężeniu obrączek. Król też schudł?

 

Aha 2: Już gdzieś przy pierwszych podpowiedziach domyśliłem się, kto zacz, owa Królowa.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Fobia – jest, bardzo fajna zresztą i w kontekście legendy głównej bohaterki tym bardziej interesująca. Bardzo ładnie wciągasz ocho czytelników w świat lęku przed snem. Przez to tekst jest niepokojący.

Fantastyka – jak najbardziej, lubię takie klimaty. Sama zresztą chętnie je wykorzystuję, moim zdaniem działają pobudzająco na komórki mózgowe :)

 

Uwagi ogólne: …ale. No właśnie. Czegoś mi w tym tekście zabrakło. Albo czegoś jest za dużo. Kurczę, nie wiem, jak to określić. Wydaje mi się, że warto by było spróbować (uwaga, werble) trochę skrócić to opowiadanie. Wiem, wiem, zaraz zostanę zlinczowana. Ale moim zdaniem na tę chwilę opko wygląda tak, jakby się miało rozwinąć, coś by się miało dalej dziać. I nie chodzi mi tutaj o to, że królowa by została zombie i łaziłaby bez głowy. Bardziej chodzi mi o takie wrażenie, które tworzysz, stosując dość rozbudowane opisy, przemyślenia – to sugeruje, że cośtam się będzie działo dalej. A tu dosłownie ciach i koniec. Dlatego też moja sugestia co do skrócenia tekstu. Ale to oczywiście możesz zrobić na własny użytek i zobaczyć, co z tego wyjdzie :)

 

Nie będę się rozpisywał, bo inni to już zrobili. :) Smutno i klimatycznie, jak dla mnie bardzo dobry tekścik. Urzekł mnie. Lubię, gdy emocje wlewają się we mnie, i tak było też przy “Ostatniej z rodu”. Nie będę szukał dziur w całym, bo nie ma potrzeby. Jeden z lepszych w konkursie, według mnie.

W dziesięciostopniowej skali daję 8.

Mee!

Moi rodzice mają komputer, który kupiłam, kiedy byłam na studiach. A to już było jakiś czas temu. Jak napiszę ostatnią literkę mojego komentarza, to zapewne w okienku zaczną pojawiac się pierwsze. A, i nie zna literki “ci”, to znaczy tego “c” z kreseczką. Nigdy nie znał i pewnie już nie pozna.

 

No nic, mimo wszystko spróbuję.

Szanowne jury!

Kazajuniorze – bardzo dziękuję za tak pochlebną opinię.

Cieniu – doskonale rozumiem, jak to jest, kiedy wszystko niby gra, a jednak coś nie gra. 

Iluzjo, Bogusławie, Cieniu – potwierdziliście moje obawy co do tego tekstu. Starałam się go maksymalnie skondensowac, bo uparcie twierdziłam, że właśnie taki powinien by – minimalistyczny. Pewnie dało się bardziej. Zabawne, ale i pouczające jest to, że główna krytyka pozostałych czytelników polegała na tym, że uważali oni, że tekst należy rozbudowac. Ja stoję po Waszej stronie, jednak pozostaję z refleksją, jak różne są czytelnicze gusta. I że nawet z wykluczających się komentarzy można wynieśc naukę.

 

Bardzo się cieszę, że dobrze oceniliście warsztat, bo, przyznam, osobiście wciąż mu nie dowierzam.

 

Rooms, Ambroziaku, Kozajuniorze – dziękuję za nominację. Przyznam, że jestem zaskoczona. Ale oczywiście miło. ;)

Pozdrawiam.

 

(Uf)

Oj, Cieniu, i zapomniałabym o obrączkach – królowa ma kilka pierścieni, a obrączka jest nie tylko ślubna. Obrączki to wszystko to, na czym osadzone są oczka pierścieni. Stąd liczba mnoga.

Ocho, teraz już dokładnie wytłumaczyłaś. Na pewno Cień zrozumie. Może nawet już za drugim razem. ;-)

Przepraszam, NMSP.

Babska logika rządzi!

Po maksymalnie skondensowanym tekście, można w trójnasób poszaleć w komentarzach. ;-)

Ja też przepraszam, ale miałam tak jak Finkla.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

No, mnie zaraz coś trafi. Najpierw przedpotopowy komputer rodziców, potem niezbyt udany test zupełnie nowej,fantastycznej klawiatury do tabletu. Usuwam nadprogramowe komentarze ze starego, dobrego telefonu i idę spać, wyczerpana nadmiarem technologii.

Ocho, teraz już dokładnie wytłumaczyłaś. Na pewno Cień zrozumie. Może nawet już za drugim razem. ;-)

Jednak lipa. Dopiero przy trzecim podejściu coś mi zaczęło świtać, przy piątym doszedłem do wniosku, że rozumiem już na tyle, by odważyć się na napisanie tego komentarza, a po siódmym byłem już tego pewien. Dla pewności przeczytałem wyjaśnienie ochy jeszcze trzy razy, żeby było ładnie, równo i okrągło – wg Starożytnych Rosjan dziesiątka to liczba szczególna, ale nie wiem dlaczego, bo ani ja Rosjanin (i oby tak zaostało), ani Starożytny (jeszcze).

 

Tak więc chodzi o to, że ona miała obrączkę, i on miał obrączkę, ale ona miała też palce i pierścienie, których on nie miał, bo ona była kobietą, przynajmniej póki nie odcieli jej głowy, bo potem to była już tylko jakby półkobietą, względnie kobietą większościowo… No, coś jak syrena, no nie? No i skoro ona była tą kobietą, i do tego królewną i była bogata, to miała i obrączki i pierścienie i jeszcze jakieś drogie kamienie na tych obrączkach i pierścieniach i temu je zwężała, tak?

Czy jednak nie…?

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Cieniu, myślę, że chodziło jej o coś zupełnie innego. Mianowicie, jak masz pierścionek to wygląda on tak jak na załączonym obrazku:

 

Także każdy pierścionek ma obrączkę i nie musi być to obrączka ślubna.

Sorki, że się wtrącam, ale żeby takich rzeczy nie wiedzieć. :P

 

Pozdrawiam i życzę udanej zabawy sylwestrowej! ;)

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

E, ja myślałam, że Cień, jak to Cień, sobie jaja robi. Więc się tylko uśmiechnęłam i nie odpisałam. Ale tak, chodziło mi właśnie o to co napisała Morgiana.

Gdyby Cień był kobietą, to by wiedział. A nie jest? wink

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Cieniu, myślę, że chodziło jej o coś zupełnie innego. (…) Także każdy pierścionek ma obrączkę i nie musi być to obrączka ślubna.

No jak o co innego, Morgiano, jak nie o co innego? Przeca napisałem DOKŁADNIE to samo, co można odczytać z pięknie przygotowanej przez Ciebie prezentacji. Ech, baby… Że też Wy zawsze musicie tak wszystko komplikować.^^

Ale dziękuję gronu pedagogicznemu za wysiłek włożony w moją edukację. Czuję się prawdziwie zaszczycony. I wyedukowany. Bo wcześniej, jako nie-kobieta, w dodatku niezaobrączkowany nie-kobieta, nijakiem sposobem nie umiałbym skojarzyć, że pierścień też można zdefiniować jako obrączkę, zwłaszcza w zestawie “królewna z odpinaną głową”, zawierającym i pierścienie i obrączkę – tu bemik ma rację.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Cieniu,

Ja niżej podpisana, oświadczam, że urodziłam się mężczyzną wbrew swojej woli. W związku z powyższym proszę, aby moje dotychczasowe poczynania jako samca uznano za niebyłe…

Tak? ;-)

Babska logika rządzi!

Nie!

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Cieniu Burzy, nie wstydź się – nobody is perfect!

 

Mam nadzieję, że dobrze zapisałam to po angielsku – ostatnio znowu oglądałam “Pół żartem, pół serio”.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Bemik, dobrze.

BTW, I’m nobody. ;-)

Babska logika rządzi!

A czego się tu wstydzić? Niebycie kobietą to nie żadna niedoskonałość, bynajmniej. Jeśli ktoś ma w tej kwestii jakiekolwiek wątpliwości, to zapraszam do lektury najnowszych przygód niejakiego Pana Frączka, w których Autorka wybitnie wręcz pokazuje nam wyższość męskiego systemu wartości nad systemem wartości żeńskim. Kobiety tak se, o – sztuczne życie, sztuczne przyjaźnie, sztuczne priorytety, sztuczne uśmiechy, sztuczna biżuteria i sztuczna sztuczność, i byle nóż w plecy wrazić innej babie, swoją wyższość nad jej wyższość wywyższyć. A facet facetowi prawdę powie, uczciwej rady udzieli, w potrzebie dopomoże, piwo postawi i zaklnie przy tym jak trzeba.

I żadne pierścienie czy tam obrączki, względnie obrączki z kamieniem albo bez kamieni pierścienie nie są nam potrzebne. Ba! Wręcz nam ciąży ten metal jak kajdany.

 

I skąd w ogóle pomysł, by mnie zniewieszczać?

 

Peace!

 

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Chyba muszę następnego Frączka napisać z punktu widzenia Genuchny!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

O! I to jest pomysł nad pomysły! A i temat na geniuchnią opowieść mogę Ci podsunąć, moim zdaniem, doskonały – walentynki.

Jeden pożytek z tego święta będzie, że się pośmieje.

 

Peace!

 

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Kurczę, to pomysł na kolejnego Frycka.

Koniec offtopu – przepraszamy Ocho

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Spoko, Bemik. Po “Osadzie” nic mnie już nie ruszy. :)

Zresztą, ja lubię tę złotą gwiazdkę.

Zajrzyj do Finkli pod opowiadanie KOntakt – jak nie masz czasu, to nie czytaj, ale przeczytaj ostatnie trzy-cztery komentarze – zdechnąć można

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Przeczytałam, ale pozostałam niewzruszona. ;P

Ale ja generalnie sztywna jestem jak kij od miotły. A może pełnego kontekstu mi zabrakło. ;)

Cóż… trudno.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Bemik, ale nie jest Ci przykro? :(

Smutne i melancholijne opowiadanie, ładnie ubrane w słowa. Jednak strachu tutaj żadnego nie wyczuwam ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Ładnie napisane, ale większych emocji u mnie nie wywołało. 

Joseheim, Domku – dzięki za komentarze. ;)

Jak już ktoś wyżej wspomniał, jest to niewątpliwie taki “babski” tekst. Niezależnie jednak od stopnia babskości jest to tekst przyzwoicie napisany. Sprawia wrażenie przemyślanego, fabuła ładnie się zamyka, a poza tym widać, że umiesz sobie, Ocho, poradzić z ograniczeniami krótkiej formy.

Tekst oceniam na 7.

Juhu! Napisałam babski tekst (cokolwiek to znaczy;)). A, chyba już Cię kiedyś o to pytałam, ale zostałam zignorowana. ;(

Vyzarcie, dziękuję za miły komentarz. 

Bardzo nie lubię złych i smutnych zakończeń, ale to nie powód, by nie dostrzegać największego waloru tekstu: wysokiego prawdopodobieństwa, że tak właśnie potoczyłaby się historia obudzonej po zapewne standardowych stu latach królewny. Tak wyglądałoby jej życie z niemożliwą do zneutralizowania obawą przed ponownym zaśnięciem na kolejny wiek, a może i już na zawsze… To tłumaczy wybór, dokonany praz bohaterkę. Może mi się ten wybór nie podobać, mogę scenerię realizacji uważać za spektakularną do granicy kabotyństwa, lecz nie mogę ich zanegować – są logiczne… Mocny, dobry tekst. Popieram nominację bez chwili wahania.

Powiem Ci, Adamie, że sama nie zdawałam sobie sprawy, że napisałam takie arcydzieło. ;)

 

Dziękuję bardzo!

I jeszcze za życia docenione! ;-D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Oj tam od razu zignorowana, Ocho. Babski tekst to babski tekst, co tu dużo mówić? Mamy w tekście kobiecą bohaterkę, kobiece przemyślenia, kobiece problemy, to i jaki może być tekst, jak nie kobiecy? No a poza tym jakoś tak podczas lektury tuż pod skórą czułem, że to opowiadanie nie było adresowane do mnie. Czy coś.

Uwaga – wbrew pozorom nie zamierzam być za chwilę złośliwa ani sarkastyczna. Tylko dociekliwa. ;)

A jak w tekście mamy mężczyznę, któremu tam coś pod czachą się dzieje i ma jakieś problemy – to jest męski tekst?.

Eeee… ;)

;)

Sorry, taki mamy klimat.

Nie, Ocho. To jest fantastyka. ;-)

Przepraszam wszystkich Panów, NMSP.

Babska logika rządzi!

Wybaczenia niet!

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Obejrzałam właśnie film pt. “Locke”. Przez 80 minut gość jedzie autem, gada przez telefon i świat mu się zawala. Męskie – bo facet? Kobiece – bo psychologiczne i emocjonalne zagrywki?

Eee, nigdy mnie ten podział nie satysfakcjonował.

 

Jak większość już pewnie wie, lubię w opowieściach emocje i psychiczne znęcanie się nad  (męskimi) bohaterami. Fizyczne zresztą też fajne. Więc, kurde, typowa baba. A Grocholi nie mogę, no.

 

EDIT: Kurczę, właśnie sobie zdałam sprawę, że gdyby Locke z tego filmu był kobietą, to na stówę zaraz by go sklasyfikowali jako kino kobiece. I już byłby głupszy.

Finkla, własnie dzwonię do znajmogo płatnego za… deratyzatora… Bez przebaczenia! :-D

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Wiesz, Ocho, pisząc tym pół żartem, że tekst jest babski czy męski, miałem na myśli adresata tekstu. Jeśli piszesz o uczuciowych rozterkach, psychologicznych problemach i rozdmuchanych emocjach, to statystycznie można założyć, że tekst przypadnie do gustu większej ilości kobiet niż mężczyzn. A jeśli piszesz – za przeproszeniem – o cyckach, seksie i rozpierdusze, to statystycznie można założyć, że zaobserwujemy tendencję odwrotną. To tak w dużym uproszczeniu, żeby nie było.

Wiesz, Vyzarcie, że ja tak trochę prowokuję? ;) Wiem przecież, że istnieje tzw. “kobieca literatura”, której zresztą nie lubię, bo do tego worka zazwyczaj wpada niedobra literatura. Zdecydowanie bardziej przemawia do mnie podział na literaturę dobrą i złą. :)

Pozdrawiam.

O widzisz, Ocho, znowu okazuje się, że ludzie niepotrzebnie biorą mnie na poważnie, tylko dlatego, że nie używam emotikonek. Ale zgadzam się z tobą w stu procentach. Literatura dobra-zła to jedyny podział, jaki ma sens.

Ale nic to, koniec offtopu, bo widzę, że znowuż ilość komentarzy pod twoim tekstem urosła do jakichś niebotycznych rozmiarów. Kłaniam się i życzę miłego dnia.

Kobietą nie jestem, ale tekst określony przez niektórych jako “babski” trafił do mnie. Poruszył serce i takie tam. Sama śmierć chyba nie tak bardzo, jak zdrada ukochanego – bo trudno mi inaczej nazwać to, co król zrobił królowej.

Rozterki głównej bohaterki nie pozwoliły pozostać obojętnym.

Absolutnie rozumiem postępowanie króla i go nie potępiam. Nie chciałbym znaleźć się w jego sytuacji – bycie królem niesie z sobą pewną odpowiedzialność (tyle w temacie dyskusji na tematy okołohistoryczne. Podejrzewam, że Henryk VIII nie był jedynym monarchą, który nieelegancko rozprawił się ze ślubną, ale w tej chwili żaden inny nie przychodzi mi do głowy a nie mam czasu na research). Pewnie sam w takiej sytuacji bym abdykował, ale to tylko oznacza, że nie nadaję się na króla : (.

Nie miałem absolutnie żadnych wątpliwości, że chodziło o Śpiącą Królewnę.

W kwestii za krótki/za długi też chciałbym pochwalić autorkę. Dla mnie jest w sam raz. Nie mam niedosytu, bo to co najważniejsze, zostało powiedziane – żyła w nie swoim czasie, cierpiała, została zdradzona a śmierć na końcu była tak naturalna, jak upadek ostatniego, chwiejącego się listka na drzewie targanym grudniowym wiatrem.

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Wielkie dzięki, Nevazie. To bardzo miłe znaleźć pozytywny komentarz pod tekstem, już jakiś czas po publikacji. A jeszcze bardziej miło, kiedy czytelnik odbierze tekst tak, jak autorka miała nadzieję, że zostanie on odebrany. ;)

Bardzo mi się podoba zwięzłość i minimalizm tego tekstu. Trochę brakuje mi jakiegoś mocniejszego nakreślenia tej grozy, którą odczuwa główna bohaterka nocą i kontrastu do spokoju dnia, nawet ostatniego dnia w życiu. 

 

Postać króla jest bardzo ludzka, odniesienia do znanej bajki nienachalne. Czytało się naprawdę bardzo dobrze.

The only excuse for making a useless thing is that one admires it intensely. All art is quite useless. (Oscar Wilde)

Mirabell, wielkie dzięki za komentarz. Ucieszył mnie, a zwłaszcza to, że król postać króla wydała Ci się ludzka. Ja też, mimo wszystko, nie potrafię dostrzec w nim jedynie potwora.

Też fajne. Chociaż smutne.

Przynoszę radość :)

Podejście do tematu wydaje mi się podobne jak w “Królowej”. Czyli mroczna kontynuacja znanej bajki. Czy coś z tego wynika? Nic, poza tym, że zamiast “żyli długo i szczęśliwie” jest złe zakończenie. Zatem tekst nie zrobił na mnie wrażenia. Niewiele się dzieje; nie ma też żadnego ciekawszego elementu, jakim w “Królowej” były ptaki. Czy pierścień miał jakieś większe znaczenie? Bo albo nie wyłapałem, albo czegoś nie pamiętam z bajki. 

Czy masz jeszcze jakieś inne alternatywne wersje znanych opowieści, Ocho? :)

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

O, znowu tekst konkursowy. :) Tym razem nie antybajkowy, ale jakoś tak wyszło, że do tematu znowu najbardziej pasowała mi antybajka.

Przyznam z zażenowaniem, że nie pamiętam, czy pierścień miał znaczenie. 

 

Czy masz jeszcze jakieś inne alternatywne wersje znanych opowieści, Ocho?

Zdaje się, że to by było na tyle. :)

 

Dzięki za wizytę i komentarz. :)

Lubię retellingi baśni, jeśli nie ma ich za dużo :) Akurat śpiąca królewna nie jest popularna, więc jak najbardziej na plus ;)

Tylko tak się zastanawiałam, czy ruda też jest jakąś księżniczką z bajek, czy w opowiadaniu mamy tylko Aurorę? :)

Klimat bardzo mi się spodobał, szczególnie na początku :)

 

Dzięki za wizytę. :)

Aż sobie musiałam wyguglować. Nie, nie myślałam o żadnej konkretnej wizualizacji. Jak Aurora, to może Merida? ;) Ale chyba niezbyt pasuje. 

Cieszę się, Lenah, że ogólnie na plus.

 

Funthesystem – nie wiem, czy jeszcze zajrzysz, ale przypomniało mi się, że jeszcze “Pustka” jest na motywach baśni. Chociaż jak już to wiesz, to zaskoczenia nie będzie żadnego.

Pustka, Ocho, jeśli się nie mylę, była Twoim debiutem. Bardzo udanym. Wiedz, że to opowiadanie wciąż gości w mojej pamięci. I pewnie już w niej pozostanie. ;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Już dodałem do kolejki :)

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

Regulatorzy, sprawiłaś mi dużą radość. :) Tak, “Pustka” była moim debiutem. To znaczy wcześniej – i jako pierwszy skończony tekst – napisałam “Pierwszą żonę”, ale “Pustka” wylądowała tu jednak przed nią. Jeszcze pamiętam ten dreszczyk strachu, kiedy po kryjomu (bo nikomu się wcześniej nie przyznałam, że piszę) sprawdzałam komentarze tutejszego okrutnego grona. ;)

 

Funthesystem – no to czekam, kiedy dotrze do jej czoła. :)

Zamieszczenie tu Pustki, a potem kolejnych opowiadań, było – takie mam przeczucie – jedną z najlepszych Twoich decyzji, Ocho. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Czyżbyś wiedziała o czymś, o czym ja nie wiem? :)

A serio – na pewno było dobrą decyzją, chociaż też rozbudziło różniaste mrzonki. Cały czas mam nadzieję, że przynajmniej częściowo się spełnią. Zobaczy się. :)

Nie, Ocho, nie wiem. Ale szczerze Ci życzę, by te różniste przestały być mrzonkami i stały się bardzo realne. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Wielkie dzięki, Regulatorzy. Szansa jest, opus magnum jest. Spiąć się trzeba. :)

Henryk VIII w bajkowym świecie. Też mocne, acz chyba za krótkie. W każdym razie – mi się :)!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Dzięki. Cieszę się. :)

Tak jak w opowiadaniu “Królowa” – też temat tytułu. “Księżniczka, która bała się zasnąć”?

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Podobało mi się! Zwłaszcza pierwsza scena – intymny klimat, stopniowe wprowadzenie, drobne gesty, niedomówienia – bardzo lubię takie pisanie. Pierścień faktycznie trochę od czapy, ale że całość taka oparta na nieoczywistym pomyśle, niepokojąca, z podskórną tajemnicą, to można go uznać za element konwencji. Subtelne ale z dreszczami – to lubię.

Dzięki, Coboldzie. Bardzo mi miło to czytać. :)

Tak tutaj tylko nadmienię, że “Królowa” jest w sumie w podobnym klimacie. No i może jeszcze króciutka “Pustka”. ;)

A to przeczytałem podczas mycia moich hrabiowskich zębów :D

Tym razem historia skondensowana, ale wciąż czytelna i jakże nastrojowa, w sumie smutna… Powiedziałbym, że idealna przed snem ;)

 

Trzym się ciepło.

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

Lubisz się zdołować przed snem? ;)

Dziękuję za komentarz.

Materiał na horror bardziej (niż na bajkę / baśń oraz dramat). A jak wiadomo, horroru nigdy dość! Fajny pomysł z tą Śnieżką i w ogóle. Ale o tym już pisali inni (i to dużo wcześniej). :)

Maćku, dzięki za przeczytanie i komentarz! :)

Zostawiam ślad, że przeczytałam. Bardzo ładnie wychodzi ci introspekcja uczuć bohaterów.

www.facebook.com/mika.modrzynska

Dzięki. :)

Bardzo piękne te Twoje retellingi: i koncepcyjnie, i stylowo. Bardzo w moim guście czytelniczym, lubię takie gry z tradycją :) 

ninedin.home.blog

Podobało mi się – tak, jak piszą inni – ma klimat, słowa odpowiednio dobrane. Pomysł też niezły,

sama  kiedyś napisałam shorta o śpiącej królewnie ale pointa była zgoła odwrotna :D

Ja również lubię te tzw. “retellingi”, jak to ujęła Ninedin :) Fajnie jest odnajdywać w opowiadaniach klasyki stare jak sam świat. Szort dodatkowo bardzo ładnie napisany. Podobało się :)

Dzięki, Aryo! Za wizytę, przeczytanie i komentarz. :)

Nie wymaga odkurzania, bo jak widać, ciągle jest czytane. :) Chociaż smutne. Widocznie nick przyciąga.

Miś też dostrzegł nawiązania( bez spojlerów) i gratuluje piórka.

Dziękuję!

Nowa Fantastyka