- Opowiadanie: Elina - Pojedynek Żywiołów

Pojedynek Żywiołów

Nie jestem pewna, czy to jeszcze szort czy już opowiadanie... W każdym razie długie nie jest ;) Taka luźna zabawa z opisem walki.

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Pojedynek Żywiołów

Mizushi wziął głęboki wdech, a potem powoli wypuścił powietrze. Powtórzył tę czynność kilkakrotnie. Była to jedna z technik relaksacyjnych, przydatnych w chwilach podobnych do obecnej – pół godziny przed rozpoczęciem pojedynku. Kiedy uznał, że uzyskał już odpowiedni stan umysłu, zamknął oczy i skoncentrował się.

 

* * *

 

Słońce to pojawiało się, to chowało za chmurami. Powietrze było rześkie, wiał lekki wiatr. Pogoda wydawała się wręcz idealna do walki. Mizushi spokojnie wyszedł na arenę, obserwując zbliżającego się z drugiej strony przeciwnika. Obaj mieli na sobie kimona, choć w różnych kolorach: Mizushi niebieskie, a mężczyzna naprzeciwko czerwone. Oznaczały, że byli wojownikami dwóch różnych Prefektur: Wody i Ognia. W ostatnich czasach wzmógł się między nimi spór o jedną z przygranicznych wiosek i oto się tu znaleźli: dwaj przedstawiciele, mający walczyć na śmierć i życie o to, który z Żywiołów ma rację.

Zatrzymali się pośrodku dość dużej, pokrytej cienką warstwą piasku areny. Jednocześnie spojrzeli na trójkę sędziów – przedstawicieli pozostałych Prefektur: Ziemi, Wiatru i Pioruna – po czym ukłonili się. Następnie odwrócili się do siebie i powtórzyli ten ruch. Właśnie tak wojownicy Żywiołów okazywali szacunek przeciwnikowi, nawet jeśli mieli go za chwilę zabić.

Wycofali się, aż odległość między nimi wyniosła trzy metry, po czym przybrali postawę wyjściową. Przez moment panowała idealna cisza, aż wreszcie rozległ się donośny gong i obaj wojownicy jednocześnie ruszyli do walki.

Mizushi pierwszy ciął mieczem, prosto, od góry. Jego przeciwnik odskoczył jednak w bok. Wojownik Wody spodziewał się kontrataku mieczem, więc przygotował się, by sparować. Ognisty zamiast tego wyszczerzył się okrutnie i wyciągnął dłoń, z której buchnęły płomienie. Mizushi próbował się cofnąć, ale nie zdążył. Żar dosięgnął go i ogarnął w całości, aż w końcu zastąpiła go ciemność.

 

* * *

 

Mizushi skrzywił się i otworzył oczy. W ten sposób na pewno przegra. Ogniści specjalizowali się w ataku, ich moce najlepiej się do tego nadawały. Jednak właśnie dlatego często brakowało im finezji i nietrudno było się domyślić, jaką taktykę zastosują. Wojownicy z innych Prefektur musieli nauczyć się kombinować, by osiągać porównywalne rezultaty.

 

* * *

 

Zabrzmiał gong. Mizushi zamarkował atak – w ostatniej chwili skręcił nieco w bok, tak że minął przeciwnika. Obaj przebiegli parę kroków, by wytracić impet, po czym odwrócili się twarzami do siebie. Ognisty zaatakował strumieniem płomieni, ale Mizushi spodziewał się tego i uskoczył. Jednocześnie skoncentrował się na podłożu. Wyczuwał, że pod nimi znajduje się żyła wodna – choć głęboko i niezbyt obfita. Potrzebował czasu, by jego starania przyniosły efekty.

Zaatakował, nie dając przeciwnikowi czasu na wypuszczenie kolejnych płomieni. Ognisty zdołał zablokować atak po skosie, ale Mizushi zgrabnie przekręcił ostrze, tak że prześlizgnęło się po broni przeciwnika. Tym sposobem nie mógł zadać rany, ale metal przesunął się dostatecznie blisko oczu ognistego, by ten cofnął się odruchowo. Kolejne parę sekund zyskane.

Przeciwnik zezłościł się wyraźnie, co należało do słabości jego Żywiołu. Sprowokowany zaatakował potężnym strumieniem ognia. Mizushi odskoczył w bok, choć płomienie liznęły go w lewe udo. Nie zwrócił uwagi na ból; musiał biec dalej, by uniknąć śmierci. Przez kilka sekund ścigał się z ogniem, pochodzącym z ręki obracającego się powoli przeciwnika. W końcu płomienie zniknęły. Ognisty musiał zużyć całe swoje ki przynajmniej na kilka minut. I o to właśnie chodziło.

Mizushi skoncentrował się na żyle wodnej; przez ostatnie minuty oplatał ją mackami swojego umysłu, na ile pozwalał mu na to pojedynek. Teraz nareszcie mógł skupić się w pełni. Ognisty zobaczył, co się święci, i rzucił się w jego kierunku z mieczem. Znajdował się jednak zbyt daleko i był zmęczony po utracie ki. Nim do niego dopadł, z ziemi wyprysnął nagle strumień wody, w jednej chwili zbijając go z nóg.

Wojownik Wody zaciskał zęby, czując, jak kończy się jego energia. Przy pomocy ostatnich rezerw ki ściągnął miotanego przez wodę przeciwnika do siebie. Ognistemu miecz wypadł z dłoni, a otoczony przez wirującą ciecz nie mógł bronić się walką wręcz. Jeden cios wystarczył, by zakończyć sprawę. Staw, który powstał w miejscu walki, zaczął barwić się na czerwono.

 

* * *

 

Mizushi otworzył oczy. Czas się kończył i musiał skończyć medytację. Zastanawiał się, czy rzeczywiście jest szybszy niż płomienie. A może się potknie lub poślizgnie na piaszczystym gruncie?

Wstał i wyszedł na arenę, jednocześnie patrząc swojemu przeciwnikowi w oczy. Był pewien, że on również przemyślał przed walką różne scenariusze. Obaj ukłonili się przed sędziami i udali się na pozycje. Wkrótce potem zabrzmiał gong.

Koniec

Komentarze

Była to jedna z tech­nik re­lak­sa­cyj­nych, przy­dat­nych w chwi­lach po­dob­nych do obec­nej – pół go­dzi­ny przez roz­po­czę­ciem po­je­dyn­ku.

Literówka.

 

Obaj mieli na sobie ki­mo­na, choć w róż­nych ko­lo­rach. Mi­zu­shi nosił nie­bie­skie, a jego prze­ciw­nik czer­wo­ne. 

Trochę to w stylu “Ala ma kota”. 

 

Jego prze­ciw­nik od­sko­czył jed­nak ele­ganc­ko w bok. 

Elegancko?! Proszę Cię…

 

Wo­jow­nik Wody spo­dzie­wał się kontr­ata­ku mie­czem, więc chwy­cił broń w obie ręce, gotów spa­ro­wać. 

Nie rozumiem tego zdania.

 

Mi­zu­shi za­mar­ko­wał atak, jed­nak w ostat­niej chwi­li skrę­cił nieco w bok, tak że minął prze­ciw­ni­ka. 

Markowanie ciosu polega właśnie na udawaniu ciosu.

 

 

Pomysł był nawet ciekawy, ale położyło go nudne wykonanie. Według mnie najsłabszy z Twoich tekstów.

Zregeneruj swoje literacki ki i przypieprz drugim seppuku, albo czymś nawet lepszym.

Dzisiaj słabo.

 

Pozdrawiam!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Za cenne uwagi dziękuję, błędy poprawiłam :) A z tym ki to się postaram, ale opowiadania nadal sprawiają mi trudność -.-

Elino, nikt nie rodzi się żoł… ee… pisarzem, więc powoływanie się na ogólnikowo brzmiące trudności nie ma racji bytu. Zwłaszcza w przypadku, gdy ktoś zaczyna w całkiem dobrym stylu, jak Ty. Próbuj aż do skutku, to nie takie straszne…

<><>

[…] choć w różnych kolorach, niebieskim lub czerwonym. ---> jakie ‘lub’? Nie ma miejsca na ‘luby’, gdy kolory są różne.

Staram się i próbować będę z pewnością ;) Z tym trudnościami to chodziło mi o to (pisałam przy okazji któregoś z szortów), że na ogół piszę książki, więc ciężko mi wymyślić krótką fabułę.

Tym razem, jak dla mnie, zaledwie takie sobie. Scenka i nic więcej. Jako wprawka może być, ale czekam na coś większego i lepszego. ;-)

 

…po czym ukło­ni­li się. Na­stęp­nie od­wró­ci­li się do sie­bie i po­wtó­rzy­li ten gest. – Ukłon nie jest gestem.

Za SJP: gest  «ruch ręki towarzyszący mowie, podkreślający treść tego, o czym się mówi, lub zastępujący mowę»

 

Mi­zu­shi od­sko­czył w bok, choć pło­mie­nie li­znę­ły go w bok. – Brzydkie powtórzenie.

 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Przecież już wymyśliłaś. Czym jest tekst powyżej? Zgoda, że tylko dwiema scenami, jak wyobraża sobie Mizushi przebieg pojedynku, ale zanim w jakikolwiek sposób powtórzysz “wykręty”, odpowiedz – sobie przede wszystkim – czym jest opowiadanie. Czy aby nie zbiorem kilku wiążących się poprzez postacie i poprzez kontynuacje wydarzeń scen, uzupełnionym o obraz świata, w którym rzecz się dzieje?

Scenka jak scenka. Końcówka mnie zaskoczyła. Za to zgrzytnął mi metr. Jesteś pewna, że Twoi wojownicy używają europejskich miar?

Babska logika rządzi!

Pomysł na tekścik fajny, ale jakoś mnie nie porwało. 

Rzeczywiście, zakończenie mnie zaskoczyło. Opis walki niestety raczej mało emocjonujący, przez co trochę nużący.

Ale to jest dobra droga – pisanie takich scenek jako ćwiczeń warsztatowych na pewno ma sens.

Twist na koniec całkiem fajny. Opisy są generalnie w porzadku. A najsłabsze wrażenie robią te wstawki wyjaśniające działanie magii.

I po co to było?

Nowa Fantastyka