- Opowiadanie: sfun - Dusze

Dusze

Nie jestem dobry z historii. Starałem się maksymalnie uwiarygodnić daty i opisy, ale zdaję sobie sprawę, że błędów nie uniknąłem. Tekst krótki, ale pomysł też prosty i moim zdaniem szort wystarczy.

Ten szort może dla wielu być niezrozumiały. Wiem o tym. Ale musiałem go napisać.

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Dusze

1014

Miejsce nienazwane, najbliżej stąd do grodu Giecz

 

Rycerz, w powyginanej i przerdzewiałej zbroi czołgał się na czworakach przez leśną gęstwinę. Za sobą słyszał ujadanie psów, rżenie koni i nordyckie przekleństwa ścigających. Nie miał najmniejszych szans, wola życia płonęła w nim jednak mocno. Ciężka, niesprawna w dodatku zbroja spowalniała go, każdy kolejny metr okupywany był nadludzkim wysiłkiem woli, bólu, łez i krwi. Dopadli go. Jeden z oprawców zsiadł z konia, stanął nad konającym okrakiemi miłosiernie wbił mu miecz w newralgiczne miejsce, tam, gdzie szyja przechodzi w głowę. Krew, obficie tryskająca z rany zrosiła leśną ziemię, dając nowe życie.

 

1331

Okolice klasztoru w Lądzie, Polonia Major

 

O pień rosłego, smukłego dębu, rosnącego w rozległej puszczy oparł się dwunastoletni chłopiec, giermek rycerza poległego w potyczce. Nie brał udziału w walce, ale przeciwnik, po łatwym zwycięstwie dopadł tabory, plądrując, zabijając, biorąc jeńców i gwałcąc kobiety. Gdyby to byli rycerze, chłopiec miałby cień szansy przeżycia. Niestety dopadli ich najemnicy. Spojrzał na swoją ranę na brzuchu. “Płytka, może się zagoi” – pomyślał. Zmarł cztery dni później, zapewne dziękując Bogu za ulgę,w przedłużających się cierpieniach. Drzewo wchłonęło ciało.

 

1655

Las w majętności wielce szanowanego hrabiego Stadnickiego

 

Dwunastu wieśniaków ukrywało się w prowizorycznym obozie, pod cieniem, jaki dawał potężny, wysoki dąb. Nie wiedzieli, że chwat, którego posłali do miasteczka na zwiady został złapany i obawiając się tortur zdradził. Nie wiedzieli też, że zdrajca doprowadził Dragonów do ich kryjówki. Nie wiedzieli też o tym, że właśnie zostali otoczeni przez wojska króla i opata klasztoru w Lądzie, przeciwko któremu się zbuntowali. Ich krew i ciała wchłonął Dąb.

 

1814, 1914, 1939, 1944, 1947…

Dobra ziemskie hrabiego… później PGR w… później…

 

Żołnierze, partyzanci, uciekinierzy, bandyci, niewinne ofiary… Dąb wchłaniał, potężniał, rozrastał się. Był źródłem legend, opowieści o nocnych zjawach czasem wydostających się z jego pnia i błąkających się po lesie. Był otoczony szacunkiem, trochę nawet czcią. Chroniono go przez wieki, wydawało się, że będzie trwać przez wieczność.

 

2014

 

Tak było aż do tego roku. Dusze zmarłych, dla których dąb był schronieniem błąkają się teraz, szukając domu.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

Fajne.

Przewrotne i z pomysłem.

 

Podobało mi się.

Choć to newralgiczne miejsce jakoś mi nie leży.

 

Pozdrawiam!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Przeczytałem bez specjalnych emocji. Pomysł o duszach przebywających na uroczyskach, bagnach, w starych drzewach itp. jest tak zdarty jak wycieraczka przed supermarketem. To osnowa wielu legend, podań i przypowieści. A w powyższym tekście nic odkrywczego nie zauważyłem. Pozdrawiam.

Obawiam się Sfunie, że należę do grupy czytelników, których słusznie podejrzewasz o niezrozumienie tego co napisałeś. Nie wiem też czy rzeczony Dąb padł sam, czy został ścięty. Jedyne, co mi przychodzi do głowy – należy posadzić drzewo. A może całą puszczę…

 

…sta­nął nad ko­na­ją­cym okra­kie­mi mi­ło­sier­nie wbił mu miecz w new­ral­gicz­ne miej­sce, tam, gdzie szyja prze­cho­dzi w głowę. – Wolałabym: …sta­nął nad ko­na­ją­cym okra­kie­m, mi­ło­sier­nie wbił miecz w miej­sce łączące szyję z głową.

 

…za­pew­ne dzię­ku­jąc Bogu za ulgę,w prze­dłu­ża­ją­cych się cier­pie­niach. – Brak spacji po przecinku.

 

…cza­sem wy­do­sta­ją­cych się z jego pnia i błą­ka­ją­cych się po lesie. – Wolałabym: …cza­sem wy­do­sta­ją­cych się z jego pnia i błą­dzących po lesie.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nazgulu dziękuję!

Ryszardzie: broń panie Boże nie porównuje się do Tolkiena. Ale zauważ, że jego Środziemie to zlepek wymieszanych ze sobą prastarych, wytartych jak wycieraczka legend. Dusze, driady, elfy, krasnoludy, smoki… to wszystko już było. Każdy z nas kombinuje, jak może, by przedstawić te historię w nowym, oryginalnym spojrzeniu, ale nawiązań do klasyki nie unikiniesz. A w tym przypadku wcale nie siliłem się na oryginalność. W innych tekstach podejmowałem trud, by coś wprowadzić nowego, zwykle z miernym skutkiem. Tu sobie odpuściłem.

Regulatorzy: zniszczenie tego zameczku było dziecinnie łatwe, prawda? Traktuje to jako wprawkę, powrót po dłuższej bezczynności na portalu. Jak będzie… zobaczymy:)

Przed czytaniem skonsultuj się z lekarzem bądź farmaceutą. Lub psychologiem.

Zameczek nie został zniszczony.

Jak będzie…? – Będzie dobrze, a nawet coraz lepiej! Sam się przekonasz! ;-)

 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Mówisz o tym dębie? ; )

I po co to było?

Niee, TEN dąb był TYLKO inspiracją:)

 

Przed czytaniem skonsultuj się z lekarzem bądź farmaceutą. Lub psychologiem.

A mi się nawet spodobało. Podprowadzasz czytelnika, podprowadzasz… A nagle buch! przez łeb czymś całkiem innym.

Chociaż, może i tak trzeba było… Takie krwiożercze drzewo… Brrr! ;-)

okrakiemi miłosiernie

Literówka.

I nad interpunkcją mógłbyś jeszcze trochę posiedzieć.

Babska logika rządzi!

W tekście najbardziej podobał mi się koncept, z wykonaniem już trochę gorzej. Głównie chodzi mi o słownictwo – dla mnie jest zbyt lakoniczne. Poza tym interpunkcja wymaga delikatnej poprawy:

Rycerz, w powyginanej i przerdzewiałej zbroi czołgał się na czworakach przez leśną gęstwinę

– tu nie powinno być przecinka,

Krew, obficie tryskająca z rany zrosiła leśną ziemię, dając nowe życie

– tu nie powinno być przecinka,

Nie brał udziału w walce, ale przeciwnik, po łatwym zwycięstwie dopadł tabory

– tu nie powinno być przecinka,

Niestety dopadli ich najemnicy

– tu powinien być przecinek,

Zmarł cztery dni później, zapewne dziękując Bogu za ulgę,w przedłużających się cierpieniach.

– tu nie powinno być przecinka,

Nie wiedzieli, że chwat, którego posłali do miasteczka na zwiady został złapany

– tu powinien być przecinek,

Tak było aż do tego roku. Dusze zmarłych, dla których dąb był schronieniem błąkają się teraz, szukając domu.

– i tu powinien być przecinek.

 

Coraz lepiej Ci idzie Michał. Fajny pomysł, przeczytałam z zainteresowaniem. Pozdrawiam.

Całkiem, całkiem… Lubię motyw drzewa chyba w każdym wydaniu:) Drzewo ma tak bogatą symbolikę, że pole do popisu jest duże. Nie najgorzej ci to wyszło, Sfunie:)

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

Ponieważ podałeś nazwy miejscowości, nazwisko i daty, uprzejmie prostuję:

– W jedenastym wieku gród Giecz nazywał się inaczej.

Hrabia Stadnicki nigdy nie miał majątku w tej okolicy – odsyłam do źródeł. Pozdrawiam.

Ryszardzie chciałem tylko leciutko przybliżyć obszar, nie podawać gdzie dokładnie akcja się dzieje. A poza tym, myślałem sobie, że w XI wieku wiele miejsc nie miało swych nazw, ba, sądzę, że wtedy mogły jeszcze istnieć lasy całkiem dzikie, mające miejsca, gdzie ludzie pojawiali się sporadycznie.

Dlatego jest: “najbliżej stąd do” “okolice klasztoru”

Powiem wprost: piszę o swojej ziemi. W XI wieku, z tego co wiem, miasteczka Ląd jeszcze nie było, choć mogę się mylić, muszę to sprawdzić. A największym i najbliższym grodem był chyba właśnie w tej okolicy Giecz. Nie było też miejscowości, w której mieszkam (powstała ok 1394 roku) (źródła pisane, osada na pewno istniała już wcześniej). I – jak zaraz udowodnię, choć nie lubię się tak odkrywać – Stadnicki miał tu ziemię. Ale, czy to TEN, o którego TObie chodzi? Niekoniecznie:)

 

http://www.gminagrodziec.republika.pl/Historia%20parku.htm

 

http://www.skyscrapercity.com/showthread.php?t=851290&page=9

 

Pozdrawiam:)

 

Przed czytaniem skonsultuj się z lekarzem bądź farmaceutą. Lub psychologiem.

Autorze.

Przede wszystkim Franciszek Stadnicki nie był hrabią.

Po drugie, żył ponad sto lat później.

Reasumując, w takich opowiadaniach lepiej unikać nazwisk i dat. Pozdrawiam.

Pomysł zacny, trochę za krótkie rozwinięcie, żeby zbudować klimat.

Wykonanie mogłoby być lepsze, ale poza tym, pomysł – takie trochę epitafium, a trochę jakby lament nad skurwysyństwem ludzi i świata – zacny. Jeno nóż się otwiera na takie inspiracje jak ta Twoja.

 

Peace!

 

 

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Odnośnie walorów tekstu podpisuję się pod komentarzem rooms. Fajnie, że szukasz korzeni miejsca skąd pochodzisz.

 

Jakiej narodowości był rycerz ścigany przez przeklinających po nordycku? Jeśli był Polakiem, to raczej nie był rycerzem, jeśli przyjechał z zachodu to mógłby już być rycerzem ale opis wyginającej się zbroi jakoś nie sugeruje mi kolczugi a nie wiem jaką inną zbroję mógłby nosić : >

Nie wiem, co to “Polonia Major” ale Wielkopolska po łacinie to “Polonia Maior”

 

Napisałeś, że nie jesteś dobry z historii, ale podajesz konkretne daty, a tekst jest na tyle krótki, że warto było zrobić mały “research” albo pogadać z kimś, kto się bardziej interesuje historią.

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

O, to jeszcze trafił mi się miły gość, po tak długim czasie:)

 

Mały risercz oczywiście zrobiłem, ale im bardziej “nirkowałem” w szczegóły, tym bardziej… byłem zagubiony. Bo, jak ktoś nie ma podbudowy historycznej to takie szukanie tylko pogłębia mętlik w głowie, niestety. A Nording chyba mógł mieć zbroję? Z tego, co słyszałem moje Ziemię napdali Nordingowie… Polonia Major – ewidentny błąd:(

Przed czytaniem skonsultuj się z lekarzem bądź farmaceutą. Lub psychologiem.

Myślę, że mógłby nosić kolczugę, ale czy kolczuga może być powyginana? Jakby na to nie patrzeć, dopasowuje się do ciała. Wyginanie kojarzy mi się bardziej ze sztywnymi elementami. 

Obawiam się, że wsród pasjonatów fantastyki nie brakuje ludzi, którzy mają jakie takie pojęcie (albo wydaje im się, że mają) o dawnej broni, więc łatwo sprowokować taki komentarz ;).

Nie ma co się zrażać. Najlepiej jest pisać o czymś, o czym już coś wiemy. Wyobraźnia może załatać wiele dziur, ale nie wszystkie. Sam łapię się za głowę zastanawiając się nad przyszłą powieścią, bo musiałbym poświęcić mnóstwo czasu, żeby zbadać wszystkie rzeczy, które chciałbym w niej zawrzeć, a nie jest mi łatwo oszacować ile czasu poświęcić na badania. To trudna sztuka.

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Nowa Fantastyka