- Opowiadanie: Anonimowy bajkoholik - bohater 2.0

bohater 2.0

Oceny

bohater 2.0

Bohater

Upał już od kilku godzin nie dawał spokoju. Zacienione i chłodne na ogół wnętrze garażu bardziej przypominało rozgrzany piekarnik. Nie przejmował się tym, skupiał się tylko na tej małej wrednej śrubie, która jak na złość nie chciała się odkręcić. Klnąc pod nosem pociągnął łyk piwa i sięgnął po klucz.

– Niech będzie pochwalony – usłyszał za plecami.

Odwrócił głowę bez większego zainteresowania i spojrzał na stojącą w drzwiach postać. Osobnik wyglądał na „standardowego” księdza, więc i zasługiwał na standardowe zainteresowanie:

-No. Co tam trzeba?

Przyczesując niezdarnie, lekko przerzedzoną grzywkę na bok ksiądz prawie szeptem powiedział:

– Ja w sprawie ogłoszenia – przełknął ślinę i pokazał kartkę:

„BOHATER DO WYNAJĘCIA!!! Usługi: ratowanie świata, dawanie w mordę, wymuszenia, haracze, ochrona i inne. TANIO!!!!”

 – Mam zadanie do wykonania.

Bohater odłożył klucz na stół, podszedł do księdza:

– Zlecenia kościelne płatne podwójnie, połowa z góry, dodatkowo pokrywacie koszty manipulacyjne. Nie wystawiam faktury VAT. Pasuje?

– Nie mam wyboru a sprawa jest najwyższej wagi. Niestety tylko pan ma wystarczające kwalifikacje więc…

– Ksiądz się nie tłumaczy. Ratowanie świata płatne ekstra a w prezencie pamiątkowa koszulka – uśmiechną się szelmowsko ukazując swoje, nie przypominające ludzkich, wielkie i żółte zęby.

 – …proszę o uwagę. Od tego zależy los wielu ludzi – ksiądz wyciągną z kieszeni mały przedmiot – To relikwia świętego Lucjuzjana. Trzy dni temu było włamanie do kaplicy gdzie zostały złożone jego szczątki. Zerwane zostały święte pieczęcie chroniące sarkofag i wykradziono z wnętrza małą urnę. Twoje zadanie to odzyskać urnę. Ta relikwia będzie cię prowadzić.

– Co jest takiego w tej urnie, że zwracacie się do mnie. Od tego jest policja, ja mam trochę roboty  – machną ręką w kierunku rozłożonego silnika.

– Św. Lucjuzjan uwięził tam pradawne zło, demona, zjadacza dusz. Jeżeli zostanie uwolniony, świat pogrąży się w chaosie. Szatan otworzy wrota piekieł…

– Taa, i będzie koniec ludzkości i takie tam różne – przerwał księdzu wypowiedź. – Wszystko jasne. Z wami, sutannami, to zawsze same problemy. Jak nie chaos to koniec i ciemności wieczne. Niedługo jak księdzu merca ukradną to też pewnie apokalipsa nadejdzie i świat ratować trzeba będzie.

– Proszę z nas nie drwić. Spojrzy pan na siebie i przypomni skąd się wziął na tym świecie.  Wszechświat jest pełen pomyłek, a my wiemy jak takich pomyłek się pozbyć – wielebny sięgnął do kieszeni sutanny, wyjął chusteczkę i otarł spocone czoło.

– To mnie ksiądz nastraszył, pędzę się przygotować – wyszczerzając swoje zęby w karykaturalnej imitacji ludzkiego uśmiechu, odwrócił się plecami do rozmówcy i zniknął w ciemnościach garażu.

Przez kilka minut dochodziły stamtąd niepokojące hałasy przerywane, cichymi na pozór, przekleństwami. Wielebny z niecierpliwością przestępował z nogi na nogę. Piekielny żar lał się z nieba, a sutanna zamieniała się powoli w rulon rozgrzanej papy – takiej jak na dachach bloków – pomyślał ksiądz. 

W końcu w drzwiach garażowych pojawiła się wyczekiwana z niecierpliwością postać. Wysoka na dwa metry, potężna góra mięśni na szczycie której, wyrastała łysa głowa – ksiądz zamyślił się przez chwilę nad fizjonomią kolosa. Nie mógł dostrzec wyraźnie odcinającej się szyi, a może po prostu jej tam nie było…

– Idziemy?

Wielebny drgnął i ocknął się z zadumy. – Tak, oczywiście… ale co to ma znaczyć – wskazał palcem niecodzienny ubiór wielkoluda. – Tak ma pan zamiar iść???

– Oczywiście! A niby jak? Każdy „Bohater” ma swój strój. Superman ma pelerynę i nosi majty na dresach, a ja mam to –  palcem zakreślił krąg opisujący swoją sylwetkę.

Ksiądz pokręcił głową, zacisną wargi, widać było, że próbował to wcisnąć pomiędzy widełki swojego konserwatywnego umysłu. Skarpety, trzeba dodać, że mocno znoszone i oczywiście sandały. Do tego krótkie jeansy. Szeroki skórzany pas z nabojami i przypiętą trzy lufową strzelbą. Te rzeczy jeszcze były jeszcze akceptowalne, ale czarna koszulka z pentagramem i krwistym napisem 666 wychylała się poza skalę tolerancji wielebnego.

–  Ma specjalne atrybuty. Dodaje sześć do siły, sześć do many i sześć do szczęścia – kolos wykrzywił się w uśmiechu i ruszył w stronę zaparkowanego przy podjeździe auta. Widząc minę wielebnego dodał:

– Ksiądz chyba nie ma poczucia humoru. Proszę chwilę zaczekać wezmę tylko nóż i możemy ruszać.

Ksiądz bez słów odwrócił się w stronę samochodu i nacisną pilot wyzwalający centralny zamek. Otwierając drzwi kierowcy spojrzał na zbliżającą się sylwetkę i to co niosła w prawej ręce.

– To ma być nóż? Toż to kawał zaostrzonej szyny kolejowej!

– Tam gdzie się wybieramy, ojczulku, ta jak to ksiądz nazwał, szyna, może uratować nam skórę. A teraz sprawdzamy lusterka, włączamy kierunkowskaz, wbijamy bieg i powoli włączamy się do ruchu – dodał sadowiąc się na fotelu pasażera. Wielebny tylko sapną bezradnie po czym dodał gazu. Diesel zaklekotał radośnie, puścił czarną chmurę z rury wydechowej i niezwykły duet ruszył ku przygodzie.

 

Koniec

Komentarze

Ksiądz pokręcił głową, zacisną wargi, widać było, że próbował to wcisnąć pomiędzy widełki swojego konserwatywnego umysłu. Skarpety, trzeba dodać, że mocno znoszone i oczywiście sandały. Do tego krótkie jeansy. Szeroki skórzany pas z nabojami i przypiętą trzy lufową strzelbą. Te rzeczy jeszcze były jeszcze akceptowalne, ale czarna koszulka z pentagramem i krwistym napisem 666 wychylała się poza skalę tolerancji wielebnego.

zacisną wargi ---> jacy oni zacisną wargi? Ośmielam się radzić, by nie pisać “ze słuchu”…

próbował to wcisnąć pomiędzy widełki swojego konserwatywnego umysłu. ---> między co???

że mocno znoszone i oczywiście ---> przecinek warto wstawić…

Szeroki skórzany pas z nabojami i przypiętą trzy lufową strzelbą. ---> taka strzelba nazywana jest drylingiem, trójlufką. Jedno słowo pozwala uniknąć błędnej pisowni rozdzielnej. Poza tym przypinanie strzelby do pasa? No, powiedzmy, herosi miewają swoje niewytłumaczalne dziwactwa…

czarna koszulka z pentagramem i krwistym napisem 666 wychylała się poza skalę tolerancji wielebnego. ---> cytując napis stosujemy cudzysłów. Skala tolerancji? Noo, od biedy…

<> “Wesołe” toto na siłę. Szablonowo “wesołe”.

 

A co dalej? Dla mnie to jest takie jakieś urwane zaraz na samym początku. 

 

Zauważyłam, że zjadasz ł na końcu czasowników między innymi zacisnął, sapnął

Nowa Fantastyka