- Opowiadanie: sally been - Agent i ksiądz

Agent i ksiądz

Opowiadanie popełnione specjalnie i z dedykacją dla jacek001 :)

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Agent i ksiądz

Agent Drogodar stukał palcami o szybę Solyatu. Jechał już jakiś czas, a huk wałów napędowych i kół zębatych ocierających się o siebie przyprawiał porucznika o ból głowy. Podróż stanowiła jedynie zgniłą wisienkę na spleśniałym torcie. Cały dzień spędzony na szpiegowaniu, udawaniu kogoś innego, zastraszaniu, przesłuchiwaniu i raportowaniu tych męczących czynności „górze”, całkowicie wyssały z niego energię. Teraz na szczęście, wracał do domu by móc wziąć kąpiel, zjeść kolację i położyć  się do łóżka. Tylko po co? Po to, by następnego dnia powtórzyć cały, zabójczy rytuał.

Słońce chyliło się ku zachodowi i istniało realne zagrożenie wystąpienia konieczności przejścia z paliwa jakim była jego energia, na węgiel. Nic to… W końcu pojazd, jak i woźnica są opłacani przez Rząd. Partia finansuje służbowe podróże swoich Członków, więc nie ma się tak naprawdę czym przejmować.

Wpatrując się w okno myślał o przyjemnych rzeczach jakie chciałby jeszcze tego wieczora zrealizować. Przeczucie jednak mówiło mu, iż nie uda się zrobić żadnej z nich. Jest na tyle zmęczony, że pewnie po prostu położy się i zaśnie błogo jak dziecko. Mijając urokliwie przedmieścia przypomniał sobie coś ciekawego i wpadł na pomysł sprytnego umilenia sobie ostatnich chwil tej doby.

– Skręć tutaj w lewo – rzekł do swojego półślepego woźnicy, który nie zadając pytań energicznie obrócił ster wjeżdżając w boczną uliczkę wskazaną przez przełożonego.

Agent podziwiał ładny krajobraz, który tworzyły wiejskie domki na tle purpurowego nieba. Gdy dotarli nieopodal małego, nieco zniszczonego kościółka Drogodar położył prawą rękę na barku kierowcy.

– Zatrzymaj się – rzucił sucho.

Wysiadł z Solyatu. Poczuł niewyobrażalną ulgę i błogość kiedy silniki pojazdu przestały wyć, a potężne mechaniczne ramiona zamarły nie wprawiając już w hałaśliwy ruch zębatek. Zbliżył się do kościółka i oparł ręce na delikatnym, drewnianym ogrodzeniu. Uśmiechnął się widząc siwego księdza w sutannie, samotnie naprawiającego sprężarkę na środku podwórk. Agent nie potrafił ukryć satysfakcji na twarzy. Tak, pamiętał tego starego kapłana, który niegdyś był istotną personą wśród okolicznej ludności. Nigdy nie imał się podobnych zajęć, niemalże jak arystokrata przechadzając się po ogrodzie i udając wyniosłego, szlacheckiego inteligenta. Wszystkie ciężkie prace wykonywały za niego tuziny młodych parobków, którzy potrafili ciężko pracować za przysłowiową „czapkę gruszek”, czyli pożywienie i nocleg. Wraz z nastaniem rządów Partii, przyjemne czasy dla księżulka minęły i teraz sam dłubał coś nieudolnie przy maszynie męcząc się przy tym niemiłosiernie. Agent zaśmiał się.

– No i co proszę księdza? Trzeba dziś samemu wziąć się do roboty? Widzę, że prostych chłopów i tępych parobków już nie ma do pomocy – kpił Drogodar.

Ksiądz oglądnął się spoglądając mu w oczy.

– Takie czasy. Cóż zrobić? Wszyscy się do Partii pozapisywali.

Agent nie wiedział co odpowiedzieć.

Koniec

Komentarze

Hmmm. Dowcip fajny, ale trochę rozwleczony.

Interpunkcja – pisząc zdanie złożone z imiesłowem współczesnym, musisz wstawić przecinek. O, tak.

Cały dzień spędzony na szpiegowaniu, udawaniu kogoś innego, zastraszaniu, przesłuchiwaniu i raportowaniu tych męczących czynności „górze”, całkowicie wyssały z niego energię.

Jeśli dzień, to wyssał.

na środku podwórk.

Literówka.

Babska logika rządzi!

No i stało się. Napisałaś coś na szybkensa i… – już nie jest tak różowo. Mądrość ludowa głosi: “co nagle, to po diable” – i czasem mądrość ludowa ma nawet rację.

A już tak bardziej serio: tak krótkimi formami zachwycisz tylko i wyłącznie mnie – reszta portalowej ekipy raczej zachwycona nie będzie ; ) Jeśli chcesz być wielbiona nie przez jacka001 ale przez tłumy – zastanów się nad napisaniem pełnowymiarowego opowiadania przynajmniej na 30/40 tys. znaków. Talent masz – nie musisz mi niczego udowadniać. Teraz chodzi o to, abyś powściągnęła emocje i napisała coś bardziej dojrzałego, skończonego: z fabułą od A do Z, bohaterami, punktami zwrotnymi i niestandardowym zakończeniem. Bo na razie są to tylko literackie wprawki, na podstawie których absolutnie niczego nie można powiedzieć o Twoim potencjale twórczym. Pozdrawiam. I dziękuję za dedykację ; ) W sumie – nie spodziewałem się blush

...always look on the bright side of life ; )

A mnie się bardziej podoba ta powiastka niż z hrabim. Tyle tylko, że na koniec przyjemnosć zepsuło mi użycie określenia “oglądnął się”. Co się stało ze starym dobrym “obejrzał się”?

No i Finkla ma rację, że dowcip rozwleczony – ale jednak przedni ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Dla mnie ta historia też jest dużo strawniejsza niż o hrabim. Nie ma tego – jak dla mnie – okropnego miksu stylistycznego. Czytało mi się dużo lepiej smiley

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Cóż, to tylko dowcip, który można było opowiedzieć w jeszcze krótszej formie. Na dobrą sprawę połowa treści jest tutaj zbędna. 

Nie pamiętam, czy czytałem Twoje poprzednie teksty, mało tego, nie jestem w stanie sobie ich przypomnieć…

To już nie dobrze.

 

Twój mentor jacek001 ;-) dobrze mówi. Szortami nie przebijesz się do świadomości czytelników. Wiem to doskonale:-(

 

Sama powiastka nie jest źle napisana, choć sam żart wcale mnie nie rozśmieszył. Po polityczne kawały sięgają dziś tylko najodważniejsi satyrycy, bo to cholernie grząski grunt.

To tyle.

 

Pozdrawiam!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Nazgul (mentor jacka001) mądrze prawi ; )

...always look on the bright side of life ; )

Przeczytałem. Zgadzam się w pełni z poprzednikami. Czas rozwinąć skrzydła. Pozdrawiam.

jacku001

Oj, słodzisz mi, słodzisz… ;-)

 

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Taki sobie tekścik, moim zdaniem. I po co to tak było przeciągać? Nie rozumiem.

 

Pozdrawiam

Mastiff

Podpisuję się pod opiniami Domka i Bohdana.

Pozdrawiam.

Taki sobie żarcik.

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Nazgul napisał: Po polityczne kawały sięgają dziś tylko najodważniejsi satyrycy, bo to cholernie grząski grunt.

Czy Ty masz pojęcie, jaki to stary dowcip?

<>

Nie ma mieszanki stylistycznej, i już jest lepiej.

Od kiedy prowadzącego pojazd bądź co bądź mechaniczny zwie się woźnicą?

Ano stary, bo nowych politycznych kawałów już nikt nie ma odwagi wymyślać!;-)

 

A mi oprócz woźnicy, chyba jakiś ster wpadł w oko. Że to niby kierownica?

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

No tak wymyśliłam. Solyat nie jest przecież samochodem, tylko “czymś”. Świat ma być steampunkowy. Kierowca to prowadzący samochód, a kierownica to też nazwa dla współczesnych pojazdów. Dlaczego tam nie miałoby się to nazywać sterem? A kierowca przewożący ludzi woźnicą (wozi ich). :)

Skojarzenie, sally, skojarzenie podstawowe zbyt silne… Nazywaj sobie kierownicę sterem, wolantem, rumplem, ale faceta, prowadzącego pojazd mechaniczny, woźnicą nie rób.

Niezwykle rozwleczony zwykły dowcip.

Błędy nadal są, więc kolejnych nie wytykam, bo i po co. :-(

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka