Mam nadzieję, że ten rodzaj miłości jest bliski chociaż niektórym z was i że choć czasem jej doświadczacie:)
Mam nadzieję, że ten rodzaj miłości jest bliski chociaż niektórym z was i że choć czasem jej doświadczacie:)
Bardzo lubię spotykać się z nim. Zazwyczaj kiedy się widzimy momentalnie rozwesela mnie. I nieważne czy to w domu, w pracy, na ulicy, podczas jazdy samochodem czy mycia okien. Gdy jest w pobliżu od razu promienieję. Te duże, ciemne i błyszczące oczy, którymi tak wymownie na mnie patrzy… i ten uśmiech, odsłaniający może nie najbielsze, ale za to równe jak sztachety w płocie ząbki. Gesty i mimikę znam niemalże na pamięć. Odpowiadam spojrzeniem na spojrzenie, miną na minę. Odzwierciedlam wszystkie emocje. I nie potrzeba tu słów. Słowa są zbędne, wystarcza mi sam widok… Widok osoby po drugiej stronie lustra.
Ja to nazywam rozsądną samoakceptacją… A do miłości, w jakiejkolwiek formie, jest mi potrzebny ktoś z tej strony lustra.
Zgadzam się z tobą Thargonie, do miłości trzeba dwojga, ale jak to powiedział Oscar Wilde: “Kochać samego siebie – to początek romansu na całe życie” :)
Nawet mnie zaskoczyło. Gorzej, gdy po drugiej stronie lustra czai się Jabberwocky. :)
Każda potwora znajdzie swojego amatora;)
Cholercia, przewidywalna końcówka. Można było to jakoś bardziej. Pzdr.
Jednakowoż – puenta prawdziwa do bólu w wieeelu przypadkach ; )
Bardzo dziękuję Jacku za twoje uwagi i propozycję poprawek. Nieustannie staram się walczyć z “zaimkozą”, choć jak widać często przegrywam tę nierówną walkę;)
Ale że też nie podobała ci się moja metafora ze sztachetami, to się dziwię… ;P Moim zdaniem jest trafiona i dość zabawna;)
Przy “odzwierciedlam” przyszło mi na myśl lustro. Nie myliłem się ; )
To Twój tekst – zrobisz z nim , co zechcesz. Pozdrawiam.
No może faktycznie “odzwierciedlam” było zbyt dosadne, domku;) Ale w sumie zależało mi, żeby nie było za trudno się domyślić…
Hmmm. Pogubiłam się w płciach:
momentalnie staję się weselsza
Jego gesty i mimikę znam niemalże na pamięć
To musi być jakieś dziwne lustro.
Finklo. jego – czyli tego odbicia w lustrze;)
Ale odbicie wcześniej nie występuje (i słusznie), więc zaimek, IMO, nieuzasadniony. Można napisać “te gesty i mimikę” albo “zamaszyste/ nerwowe/ wystudiowane/ jakiekolwiek gesty”.
No właśnie miałam z tym problem… dzięki Finklo za podpowiedź:)
Poprawiałam niektóre sformułowania, usunęłam kilka zaimków. Mam nadzieję, że jest lepiej;)
Zrozumiałam, że bohaterka ma obsesję i gdy nie ma lustra w zasięgu twarzy, jest jej źle. Zgubna chęć ciągłego korzystania ze zwierciadła, np. na ulicy, podczas jazdy samochodem czy w trakcie mycia okien, może mieć tragiczne następstwa. ;-(
Też lubię tego faceta w lustrze. Pić tylko z nim nie lubię. W drugim zdaniu przydałyby się jakieś przecinki.
Regulatorzy, niestety wygląda na to, że jednak nie zrozumiałaś… bohaterka nie ma obsesji i nie biega z lusterkiem w ręku. Ale gdy widzi swoje odbicie mimochodem, np. spoglądając w witrynę sklepową na ulicy, widząc się ukradkiem w lusterku wstecznym w samochodzie czy dostrzegając swoją podobiznę pucując szyby okien poprawia jej się humor;) po prostu lubi siebie i się z tym nie kryje, nic więcej.
Przykro mi, że nie zrozumiałam Twoich zamierzeń, Anonimowa Autorko, ale cieszę się, że bohaterka nie ma obsesji. ;-)
Przy ponownej lekturze wyłowiłam zdanie:
I nie ważne czy to w domu, w pracy… – I nieważne czy to w domu, w pracy…
A no widzisz diabeł tkwi w szczegółach;) Dziękuję za korektę.