- Opowiadanie: Emelkali - Czterdziestka

Czterdziestka

Owoc choroby ;)

Ot tak, dla zabawy.… chociaż, zapewne, regulatorów nie rozbawi ;)

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Czterdziestka

Cholera, cholera, cholera…!

Ale po kolei.

 

Wiecie, jak to jest, kiedy czterdziestka stoi za progiem i przebierając nogami, szykuje się do wejścia? Kiedy rutyna w pracy zdaje się nudna aż do wyrzygania? Jak to jest, kiedy po piętnastu latach małżeństwa już nawet nie ma co udawać, że słucha się długaśnych monologów Ślubnego?

Nuda, śmierć nadziei i marzeń.

I owszem, można zamknąć się na kanapie ze słuchawkami w uszach (a w słuchawkach Meat Loaf na pełny regulator) i lapkiem na kolanach, tworząc kolejnego perfekcyjnie doskonałego księcia z bajki, tudzież maga, tudzież – o tak, to teraz nie dość, że na topie, to jeszcze takie seksowne – no więc tudzież wampira o bosko chmurnym spojrzeniu.

No można, ale co to da?

W ostatecznej ostateczności i tak trzeba iść do wyra z niekoniecznie perfekcyjnym Ślubnym, a rano wstać do wymiotnie działającej roboty.

Tak, jest ciężko, nie ma co gadać. Kryzys wieku średniego, wczesna menopauza, pierwsze objawy ostatecznej depresji. Kit, mydło, powidło. Zwał jak zwał. Każda szanująca się – albo i nie – czterdziestka, bez względu na to czy rycząca – jak tegoż tekstu autorka – czy też raczej cichuteńka… każda czterdziecha wie, jak to jest.

A wy – egzemplarze młodsze i sądzące, że ich to nie spotka – HA! HA! HA! No, na pewno!

Moja Czterdziecha zapukała w czerwcu.

Tam, zapukała, walnęła piąchą w drzwi i wlazła nieproszona. Nie żebym miała coś do powiedzenia, albo za owymi drzwiami mogła ją zatrzymać. Wlazła i zaczęła się panoszyć. Naraz wszystkie ciuchy stały się jakieś takie… kuźwa za krótkie, makijaż za ostry, muzyka za głośna…

No, generalnie, wszystko zrobiło się wybitnie wk…

No, wiadomo jakie.

I jeszcze ta przezroczystość.

W maju szłam do fryzjera. Założyłam piętnastocentymetrowe szpile i tejże długości spódnicę. Ślubny nawet nie zerknął znad laptopa, kiedy zapytałam, czy dobrze wyglądam. No, ale Ślubny, to Ślubny. Wiadomo, że od czternastu lat z górką, wyglądam dla niego: „ujdzie”. Szłam więc do fryzjera, kręciłam tyłkiem… a wierzcie mi – mam czym kręcić, może nie J.LO, ale jest nieźle. Szłam więc, a robotnicy na rusztowaniu gwizdali.

Co tu gadać. Fajnie było.

A potem wpadła Czterdziestka i pokazała mi język.

– Czego? – zapytałam grzecznie. – To tylko data. Nic więcej. Zmiana pierwszej cyferki, ot co!

– Jaasne… – Uśmiechnęła się z wyższością. Wskazała piętnastocentymetrową spódnicę i dodała: – Sprawdzimy?

Trochę się krygowałam. W sumie piętnaście to… no… mało. Ale przecież, miałam rację, nie? To tylko zmiana pierwszej cyferki. Wcisnęłam się więc w przykrótki ciuszek, obułam w cudne szpile i poszłam pouprawiać spacerek pod blokowym rusztowaniem.

I właśnie wtedy pojawiła się przezroczystość.

I to, kurde, nie przylazła z wolna. Oj, nie. Objawiła się w całej okazałości. Nagle i ostatecznie.

Kiedy tak bowiem szłam, kręcąc prawie J.LO, nikt… absolutnie nikt nie zagwizdał. Nikt nawet nie spojrzał.

Dla robotników byłam przezroczysta.

Rozczarowana, a co gorsza wściekła na maksa, że będę musiała głupiej Czterdziestce przyznać rację, wróciłam do domu.

Pies skoczył ku mnie, merdając ogonem. Kot miauknął, leniwie unosząc głowę.

Zzułam szpilki. Spojrzałam w odbicie. Czterdziecha śmiała się złośliwie.

– Niech ci, kuźwa, będzie – westchnęłam.

Ślubny w salonie przeglądał demoty, chichocząc nad lapkiem.

Stanęłam w drzwiach i, patrząc na małżonka, westchnęłam ciężko.

Ot, co mi pozostało.

Nuda, śmierć nadziei i marzeń.

I właśnie wtedy Ślubny uniósł głowę. Spojrzał, przeze mnie, na psa i zapytał:

– No?! A ta twoja pani, to do domu wrócić nie zamierza?

Koniec

Komentarze

Tragizujecie, Koleżanko, tragizujecie. Czterdziestka? Phiu… Na widok wielu pięćdziesiątek piątek usta się same układają do “fiufjufiju!”, a Wy, Koleżanko, już labidzicie na zapas. :-)

Tylko na Ślubnego daję zgodę. Warunkową. To nie zależy tylko od jednej strony… :-)

Ja?! Adamie, kochany, ja?!

Toż to historia jakiejś tam Ślubnego Połowicy jest. Broń Boże, nie moja :P

 

Ja zamierzam fiufjufiju wywoływać do siedemdziesiątki :)

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

:-) A to nie trza było w pierwszoosobowej klepać, aha… :-)

Do siedemdziesiątki? No, tak trzymać!

Tiaaa… do siedemdziesiątki. Tylko obiekty docelowe (te od fiufju) trzeba będzie zmieniać, co jakiś czas :)

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

E, tam… Ja się do czterdziechy zbliżam i zbliżam, już tych lat za dużo nie zostało. I pierniczyć, Emelkali! Toż to młodość jest. Patrzę na moją mamę, lat 60 z haczykiem, i myślę, kurde, jaka laska! A jeszcze jakiś czas temu sześćdziesięciolatki uważało się za staruszki. Nie desperuj, bo powodów nie ma. :)

Ale jakiś kryzys wieku średniego też przechodzę, bo sobie kupiłam pierwsze w życiu buty na mniej więcej 12-centymetrowym obcasie. Uznałam, że każda kobieta przed czterdziestką powinna chociaż jedne takie mieć. ;)

Ocha, słonko, jeszcze ogniście czerwoną, super krótką, obcisłą jak druga skóra i mocno wydekoltowaną sukienkę do tych szpilek. Koniecznie ;)

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Tylko obiekty docelowe (te od fiufju) trzeba będzie zmieniać, […].

:-) A się uparcie niestałość tylko nam zarzuca. Ładnie to tak? :-)

E tam, sprawdziłem na sobie i na mojej drugiej połowie – to tylko data. Ja tam czuję się dalej na dwadzieścia kilka. Inna sprawa, że znam małżeństwo, gdzie facet niekiedy zwraca małżonce uwagę w te słowa: Bardzo Cię proszę, starzej się z godnością!

A, co do tekstu, to bardzo mi się podobał. Świetnie się bawiłem, a i ostatnie zdanie okazało się zaskoczeniem.

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Sympatyczny tekścik. A to małpa jedna, taki numer kobiecie wykręcić.

Tylko taką wątpliwość mam: czy piętnastocentymetrowa spódniczka to już czasem nie jest opaska biodrowa? ;-)

Emelkali – wracaj do zdrowia.

Adamie – no właśnie! Gdybyście byli stali we fiufiuowaniu, żadnych obiektów nie trzeba byłoby zmieniać. ;-p

Babska logika rządzi!

Jeszcze spódniczka, czy już przepaska biodrowa? To kwestia umowna. :-)

Gdybyśmy byli stali? Ależ jesteśmy stali, jesteśmy wzorami stałości! To Wy, z pomocą takich na przykład przepasek biodrowych, świadomie nakłaniacie do tego, co potem zarzucacie… :-)

Ja Wam mówię, dziewczyny, czterdziestka to jak osiemnastka. Później jest gorzej – noga wykręcona w szpilce (but do lamusa – może się jeszcze przyda), spódnica do kolan, bo krótka bez szpilek wygląda żałośnie. Zostaje bluzka z dekoltem, ale do tego jakaś apaszka, żeby przysłonić wiotką skórę na szyi…

A wiecie, co jest najlepsze na takie cuś? Zakochany mąż – wstajesz z wronim gniazdem na głowie, z ropalami w oczach, odciśniętą poduszką na policzku, a on ci mówi: ty się, cholera, nic nie zmieniłaś, wyglądasz jak trzydzieści lat temu.

Dlatego ostro i zdecydowanie protestuję przeciw ostatniemu zdaniu w tekście!!!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

ja kryzys rozpoczełam rok temu, przed trzydziestką. Już mi przeszło, ale zgadzam się – przezroczystośc jest najgorsza. I to, że ubieram krótką sukienkę, która zawsze tak wkurzała szefową od HR (bo nie przystoi a mój szef nic z tym nie robi) i… przebieram na dłuższą! Bo źle się juz w niej czuję, tak sama z siebie :( Okropność.

Bemiczku – zakochany mąż rzecz najważniejsza dla naszego poczucia boskości. Ale czasem jeszcze lustra by trzeba porozbijać, żeby samokrytycyzm nie wziął góry.

 

Emelkali – to chyba Twój pierwszy tekst, który mnie tak urzekł. Prawdą, obserwacją świata i sprawnym ujęciem tego w słowa.

https://www.martakrajewska.eu

Kpiach – kiedy patrzę na mojego Ślubnego też myślę, że to data, ale moje lustro (głupie, wredne, ohydne) mówi co innego ;)

Finkla – nie, no co Ty, 15 cm to już stateczna spódnica. Moja najkrótsza ma co prawda aż 22 cm, ale kilka lasek w 15 widziałam :) Dzięki za życzenia.

bemik – Ty szczęściaro… rzeknę jedynie, że w Ślubnym jest sporo Ślubnego ;) – Ale i tak Go kocham :) Dzięki za punkcik.

 

Wszystkim czytającym – dziękuję za odwiedziny :)

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

krajemar – bo pisałyśmy jednocześnie :) – dzięki za komentarz i punkcik. Wiesz, że i mi się dość często zdarza zmieniać spódnicę? To ta wredna Czterdziestka szepcze do ucha :)

 

Wracam z przyjaciółką ze spotkania “20-lecie matury”. Noc, sobota, gadamy. Długość spódnic… no rzeknijmy niezbyt odpowiednia do wieku ;) Naraz za nami słychać BUM BUM BUM – znak, że młodzież jedzie na dyskotekę sprawdzając możliwości swego słuchu już przed imprezą. Samochód nas mija, hamuje. Panowie wyciągają głowy…

I samochód rusza z piskiem opon.

 

Bo jak dla nich: z tyłu liceum, z przodu… hmm to już nawet nie muzeum, jeno zombie…

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Oj, dziewczyny, przesadzacie. :) Są kobiety 70, 80 – letnie, które wyglądają zachwycająco. Pewnie, nie chodzą w miniówach, nie zakładają bikini na plażę. To przecież nie o to chodzi. Widać u nich radość życia, ubierają się cudownie, kolorowo, elegancko, są zadbane i uśmiechnięte. I zapewniam Was – wtedy nie są przeźroczyste. Że nie są obiektem dla dwudziestolatków? No bez jaj! 

Krajemar – w przeciwieństwie do Ciebie, na trzydziestkę czekałam z niecierpliwością. 31 lat? Gówniara! ;)

 

Dziewczyny, serio? Nigdy lepiej się nie czułam ze sobą i w swojej skórze niż teraz – zamierzam ten stan pociągnąć do siedemdziesiątki przynajmniej.:) Wiadomo, że problemy się znajdą, gdy człowiek ich poszuka, ale serio? Dobrze, że spódnic unikam, bo z nimi tylko problemy, jak widać.:)

A samo opowiadanie mnie zasmuciło, bo mocno podkreśla jak powierzchowne mogą być kontakty międzyludzkie nawet wśród najbliższych. Tak to odebrałam.

 

EDIT: Ocho, przybij piątkę! :)

Tak… Złej samokrytyce należałoby wytoczyć (sprawiedliwy, a jakże) proces i spalić ją ną stosie. Ileż pracy i wysiłku kosztuje Ślubnego ciągłe udowadnianie, że Małżonka wciąż piękna i ponętna jest, a ta uparcie nie wierzy… Zaiste, walka z wiatrakami. A co do opka, to czytanie tekstów Emelkali jest zawsze sporą przyjemnością.

Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!

Trochę za dużo “trójkropków”. Psuły mi przyjemność z lektury. A ta była, choć może nie wysokich lotów :P Jeszcze mi daleko do czterdziestki, ale nikt na mnie fju fju nie gwizda i jakoś nie żal mi tego.

Ale ponoć się tak patrzę na innych niż mój facetów, że im się gęba zaraz zamyka… Już jako nastolatka jak jakiś gwizdnął to tylko pomyśleć o kastracji i spojrzeć się starczyło. Te myśli to w oczach lśnią jakoś tak wyraziście.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Tensza, no co ty? Gwizdanie jest fajne. Podbijanie poczucia wlasnej atrakcyjności jest fajne. Budowlańcy sa fajni. Bez koszulek, opaleni, męscy… Nie wszyscy, ale sa i tacy. I miło, jak gwizdają.

 

rooms – ja też się czuję dobrze ze sobą. Nigdy nie doceniałam tego, co mam, aż do pierwszej ciązy. Przytyłam 20kg. Jak wróciłam do wagi, do tego bez rozstępów i innych uroków, to wpadłam w takie samouwielbienie :) Nigdy nie czułam się tak dobrze, jak wtedy. Cudowne dwa lata… teraz już słabiej z tym, ale nie jest źle. urodę mam taką, że i tak jeden powie, że ideał, a inny, że masakra :)

Za to uważam, jak ocha, że jeśli się dostosuje strój do wieku, można wciąz byc seksownym przez lata. Ale tych krótkich spódniczek jednak trochę żal :/

 

thargone – jakbym mojego Pana i Władcę słyszała. Wiecznie zapewnia, a ja wiecznie, że gruba, że co się porobiło, że starość :D

https://www.martakrajewska.eu

krajemar: Budowlańcy sa fajni. Bez koszulek, opaleni, męscy… Ty wiesz, ja w budowlance pracuję. Mamy z 40 chłopa serwis i montaż, ale jak sobie pomyślę, że miałabym któregoś bez koszulki zobaczyć… – bleeeech. ;)

I tak – spódniczek trochę szkoda. Jednak patrzeć, jak Twoja supercóra nosi coś takiego, to nie to samo. OJ CAŁKIEM NIE TO SAMO :)

thargone – dziękuję za komplement, acz szukałam, szukałam, szukałam… i na znalazłam wspomnienia, iż Ślubny udowadnia, że Małżonka wciąż piękna i ponętna jest

rooms – bo to rzeczywiście nieco smutny tekst, ale wolę o nim myśleć, że rozrywkowy.

Tensza – trójkopki jakoś wredne same się rozmnożyły. Co do wzroku – kiedyś tak miałam, ale z wiekiem doceniłam urok fiufju ;)

ocha – 70-80 letnie? Uroczo, dobrotliwie, elegancko… ale zachwycająco? No może ze dwie, trzy na świecie. Faceci mają łatwiej – taki Sean Connery np.

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Rooms – piąteczka. ;)

Emelkali – tak, zachwycająco. :) Jeśli mam się posiłkować ikonami (bo w sumie czym innym) to moim skromnym zdaniem Helen Mirren czy Judi Dench wyglądają jednak lepiej niż Sean Connery. Bo nie dały się zwariować. A dookoła też raczej widzę więcej pięknych starszych pań niż przystojnych starszych panów. :)

Krajemar – zależy, co masz na myśli, pisząc o dostosowaniu stroju do wieku. Pewnie, niektórych rzeczy staram się już unikać, ale wielu nie trzeba. I gdybym miała nastoletnią córkę, to zapewne mogłybyśmy się od czasu do czasu powymieniać.

Tensza, no co ty? Gwizdanie jest fajne. Podbijanie poczucia wlasnej atrakcyjności jest fajne. Budowlańcy sa fajni. Bez koszulek, opaleni, męscy… Nie wszyscy, ale sa i tacy. I miło, jak gwizdają.

Ja nie wiem, co za budowlańców macie w Krakowie, ale w Gdańsku wszyscy brzydcy jak jeden :P A z tymi gwizdami to wiesz, mnie wszystkie niespodziewane dźwięki wprowadzają w stan gotowości do ataku. Może poprzednie życie spędziłam na wojnie, nie wiem. Jak mnie raz Michał cichcem próbował podejść i wystraszyć to już do dzisiaj pamięta, że łokieć mam twardy…

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Wczoraj widziałam zdjęcia Gillian Anderson (pamiętna agentka Scully) i lepiej wygląda niż 20 lat temu! Widać, że dobrze się czuje w swoim ciele (46 lat bodajże) :) Ja tak chcę. Jak Miren czy Dench (obie uwielbiam). Nie potrzebuję gwizdów, ani uderzających do mnie dwudziestolatków (bo po co?). Żal mi kobiet i mężczyzn, którzy nie potrafią się pogodzić z upływem czasu, walka z wiekiem (skalpel, botox) daje koszmarne efekty…

Krajemar – tak, ciąża robi z ciałem ZŁE rzeczy, odszkodowanie za to jakieś powinno być. Uszczerbek na zdrowiu jak nic.

Wyjatkowo zabawna dyskusja. Dzieki, drogie panie.

Sorry, taki mamy klimat.

Seth, męska wersja takiej dyskusji tez mogłaby się odbyć, ale panowie zazwyczaj udają, że ich to nie dotyczy :)

https://www.martakrajewska.eu

Martuś, bo mężczyźni są doskonali, piękni, seksowni i zawsze, ale to zawsze pożądani. I tylko z powodu ich szczerości i uczciwości ( a nie broń Boże braku atrakcyjności) są wiernymi mężami/partnerami. Bo kobiety lecą na nich ZAWSZE.

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Krajemartuś kochana, masz rację – mogłaby; i to jest różnica. ;)

Emelkali, sarkazm rzeczywiście jest w stanie poprawić humor osobie go stosującej.

Kłaniam się.

 

Sorry, taki mamy klimat.

Bemik – a może ten Twój drań po prostu sie nabija, że trzydzieści lat temu tez się budzilaś z wronim gniazdem na glowie? :p

 

Seth – jak ty ladnie do mnie napisałeś. Az mi się od razu milej dziś zrobiło, a potrzebowałam tego :*

https://www.martakrajewska.eu

Tak mi się Wasze wynurzenia skojarzyły z niedawną wymianą zdań o wieku publikujących na portalu. Czy decyduje metryka? Nie. Wiek / stan ducha ważniejszy. Tutaj też, myślę…

A ja tylko pożartować chciałam… :)

Zgadzam się, że wiek to stan ducha… generalnie czuję się świetnie w swojej skórze i mam nadzieję, że koleżanki też. Z czasem się nie wygra, więc zamiast pogrążyć się w rozpaczy “o jaka jestem stara, nikt mnie nie chce, oprócz męża, a on przecież musi” lepiej cieszyć się tym, co się ma i o to dbać :)

Ale – tak, zawsze jest jakieś ale ;) – nawet najbardziej szczęśliwa, pogodzona z upływem czasu kobieta, czasami westchnie: jaka szkoda ;)

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Sympatyczne opowiadanko, tylko czemu taka pesymistyczna puenta? ;p Do czterdziechy jeszcze trochę mi brakuje co prawda, ładnych parę wiosen, i mam nadzieję, że podobne rozterki jeszcze długą nie będą mnie dotyczyć. Zresztą ja wyznaję zasadę, że kobieta jest jak wino…. :)

Nigdy nie mów nigdy!

Katka – jak wino? To znaczy ładnie pachnie, zdradziecko uderza do głowy, a później powoduje katusze i skłania do obietnic, że nigdy, k…a, więcej?

Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!

Thargone, to chyba, kurczę, miałeś doświadczenia wyłącznie z jabolami. ;-p

Babska logika rządzi!

He he… Zgadzam się z Finklą, chyba znawcą win to ty nie jesteś, Thargonie;) Również uważam, że prawdziwa kobieta jest jak wino – im starsze tym lepsze:) A jeśli chciałbyś zgłębić ten temat polecam lekturę w pigułce: http://www.nasze-wina.pl/nw/pages/7-dowodow-wino-jak-kobieta/ ;)

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

To znaczy ładnie pachnie, zdradziecko uderza do głowy, a później powoduje katusze i skłania do obietnic, że nigdy, k…a, więcej?

Tak, thargone, coś w tym jest :)

Tyle, że może tyczyć obu płci… Ilu ja, we wczesnej młodości ( bo już ustaliliśmy, żem wciąż młoda :D ) poznała takich facetów. Że nigdy k*** więcej :D

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Krajemar, odpowiem, że ten mój to nienormalny jakiś jest albo ślepnie na starość, bo mu się zdarza jeszcze zazdrosnym być. I na nic tłumaczenia!

A wiecie dziewczynki, ja chyba z Was tutaj najstarsza, a do tego schorowana, ale powiem Wam, że dopóki pogoda ducha jest, to łatwiej się żyje. Własne dzieci z człowiekiem chętniej w pogaduszki się wdają, ciuchami się czasem wymienią (mówię o córce), nowy rodzaj makijażu pokażą albo razem posiedzą z rozcapierzonymi paluchami, bośmy se lakier pierdyknęły.

I wtedy znika wizja pożółkłej metryki, a córka przestaje być chwilowo córką, a staje się przyjaciółką. Gorzej jak się ma tylko syna, bo on matkę w rękę pocałuje jak matronę jaką, ale o tym można czasem zapomnieć.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Opko fajne. A kobieta nie starzeje się – kobieta leveluje. Zaś doświadczonemu graczowi nie wypada popierniczać w gearze z pierwszego tieru ;P

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Opowiadanko sympatyczne jak najbardziej, ale najsympatyczniejsze było/jest to, co pod spodem. Wiele niezwykle cennych informacji zawarło się w tych Waszych komentarzach, Dziewczyny. Kopalnia wiedzy praktycznej. Oczywiście, Chłopaki też dają radę, ale dywagacje Dziewczyn – bezcenne. Na tym polega siła prawdziwej sztuki: otwiera dusze, skłania do katharsis (chusteczkę proszę). Ech… Sama słodycz. Brawo, Emelkali. Grunt to dobra prowokacja ; )

...always look on the bright side of life ; )

AleX – na to nie wpadłam!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Alex – dzięki. Od dziś niech no się Ślubny odezwie! Już ja mu level pokażę ;)

 

Lubię jacka. No, jak licho, lubię tego jacka001 – znowu moją humoreskę od sztuk potraktował. Normalnie, lubię gościa :* Zawsze mnie dowartościuje.

 

Katka, wiwi – dzięki za wizytę.

 

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Alex ma oczywiście rację! :)

Ech, nawet sobie pogadać nie można, bo zaraz się jakaś loża szyderców uaktywnia. ;(

Też bym się z Alex chętnie zgodziła, tylko nie wiem, kurka, co to ten tier (z niemieckim mi się skojarzyło;)) :D

 

Rooms, tier to po polsku level. Cieszę się, że mogłem pomóc.

;D

Sorry, taki mamy klimat.

Aaaa… no to teraz się zgodzę i nastawię się na levelowanie :)

Widzisz, jaki potrafisz być pomocny? :) Machniesz litościwie kagankiem oświaty po oczach ucieleśnienia marzeń pedofila i życie jest piękniejsze :D

 

A kobieta nie starzeje się – kobieta leveluje. Zaś doświadczonemu graczowi nie wypada popierniczać w gearze z pierwszego tieru ;P

---

Rooms, tier to po polsku level. (…)

 

Leżę i kwiczę :-D

 

Opko przemiłe. Autoironiczne, ale tak życzliwie, ciepło sarkastyczne, jak w czeskich filmach ;-)

Za to dyskusja przecudna – ja rownież dziękuję. :-) Wychodzę do domu uchachany po pachy, ale tak pozytywnie, miło.

 

Drogie panie, fjufjanie jest stałe i niezmienne i zawsze odbywa się, gdy jest na co fjufjać ;-) Tu rządzi estetyka, uwielbienie… hmmm… sztuki, o! ;-)

 

A my, panowie, kiedyś byliśmy piękni i młodzi. Teraz jesteśmy już tylko piękni… ;-)  Chociaż z tym stanem ducha to rzeczywiście, chyba najważniejsze, coś w tych nigdy niedorastających chłopcach jest ;-)

 

Zaś co do relacji Ślubny-Ślubna, to ośmielę się w twarz bombę rzucić: tu niestety, najwięcej zależy od Ślubnej. I nie mam na myśli tylko wyglądu. Dopiero potem Ślubny ma coś do powiedzenia… :-) Wiecie, jak już mamuta do jaskini zatacha… ;-)

 

Przezabawne opowiadanko, przezabawne! 

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Cieszę się niepomiernie, że mogłam aż tak CIę ukontentować. Zawsze do usług, Rybko ;)

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

tier to po polsku level.“ – aby na pewno po POLSKU? :D oidp to polska nazwa brzmi ‘poziom’ ;P

Btw. chyba już wiem, czemu wciągnęła mnie Dota. Tam maksymalnie można dobić do 25 ;p

tier to po polsku level.“ – aby na pewno po POLSKU? :D oidp to polska nazwa brzmi ‘poziom’ ;P

Wydawało mi się, że na tym właśnie polegał dowcip; widocznie się myliłem. Dzięki za wyjaśnienie i sprostowanie! ;);)

Sorry, taki mamy klimat.

Że tak zacytuję Cię, Sethrael: sarkazm rzeczywiście jest w stanie poprawić humor osobie go stosującej.

:)

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

I dlatego, droga Emelkali, po tamtej wypowiedzi nie było uśmieszku!

Sorry, taki mamy klimat.

I dlatego, drogi Sethrael, po tej był :)

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

;)

Sorry, taki mamy klimat.

Przyjemny tekścik; przypadł mi do gustu swobodny styl w jakim prowadzone są rozważania tytułowej Czterdziestki, po prostu fajnie się to czyta. Trochę takiego luzu nie zaszkodzi ; ) No i ta końcówka – po trosze zabawna, po trosze przykra – na plus.

Dziękuję, domku.

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Demonizujesz, Emelkali.

Nie mam zwyczaju przejmować się rzeczami, na które nie mam wpływu. Czterdziestka przyszła i poszła, po niej zjawiła się Pięćdziesiątka. Sześćdziesiątka też nie odpuściła. A wtedy już przestało mieć znaczenie, że z każdym rokiem coraz bliżej do Siedemdziesiątki, potem do Osiemdziesiątki…

Zobaczysz. Wtedy wyciągniesz stare zdjęcia, zerkniesz w lustro i powiesz: – No tak, kiedyś byłam młoda i piękna. A teraz co? Młodość minęła, uroda została…

Dopóki widzisz literki na klawiaturze i trafiasz w te, co trzeba, jest pięknie! ;-)

 

…a rano wstać do wy­miot­no dzia­ła­ją­cej ro­bo­ty. – …a rano wstać do wy­miot­nie dzia­ła­ją­cej ro­bo­ty.

 

Każda sza­nu­ją­ca się – albo i nie –czter­dziest­ka… – Brak spacji po drugiej półpauzie.

 

Tam, za­pu­ka­ła, wal­nę­ła pię­chą w drzwi i wla­zła nie­pro­szo­na.Tam, za­pu­ka­ła, wal­nę­ła piąchą w drzwi i wla­zła nie­pro­szo­na.  

 

I to, kurde, nie przy­la­zła zwol­na.I to, kurde, nie przy­la­zła z wol­na.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Znaczy jednak się nie podobało ;) ?

Dzięki, regulatorzy.

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

A tego to akurat nie napisałam, więc nie wiem skąd taki wniosek.

Czułaś potrzebę napisania i zaprezentowania opowiadanka okolicznościowego, więc je przeczytałam. Z prawdziwą przyjemnością. ;-D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

…! Normalnie zacznę każdego ranka dziękować, że zostało mi jeszcze sporo owocu młodości, którego jednak nigdy nie wykorzystywałam na 15-centymetrowe imitacje próbujące wcisnąć się pod miano “spódnicy” ;D.

Emelkali, potrafisz przerazić kobietę :). Może to dobrze, bo młodsze czytelniczki w końcu uświadomią sobie, że powinny cieszyć się chwilą, a nie zadręczać całym tabunem wydumanych problemów (co nota bene zdarza się również czasem i mnie ;P).

Myślę, że w tekście przewija się zbyt duży pesymizm, bo przecież być kobietą to niezwykły przywilej – nawet gdy ciało zaczyna odbiegać od tego “młodzieńczego”. Każdy wiek ma swoje szarości i róże, a to jak szerokie jest nasze spektrum postrzegania barw, zależy od ukształtowania psychiki. Także: umysł ponad materią i żaden wiek nie będzie wywoływał dzikich spazmów przy patrzeniu w lustro.

Fajne, co prawda ryczące czterdziestki raczej są zauważalne na ulicy, czasem nawet za bardzo ; ) No i udana puenta. 

I po co to było?

Dziękuję syf.ie.

 

Tak dla jasności, pewności i profilaktycznie: co to znaczy za bardzo? ;)

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

To szerokie pojęcie, za szerokie, by tu je definiować ; )

I po co to było?

No co ty opowiadasz, czterdziestki, ryczące, bywają nader wąskie… ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

 

Przybyłem tutaj, oderwawszy się na chwilę od roboty, by – nie ukrywam – miłym komentarzem pocieszyć Małego Smutasa, co to ma kryzys i gorsze dni. Niechby to był komentarz naciągany, prawdzie zaledwie podobny, nie ważne. Liczy się intencja i dobre chęci, no nie? Są kłamstwa, za które warto odpokutować i ludzie, za których warto trafić choćby i do Piekła, więc pal licho – jak trzeba, to się skłamie. Zresztą co tam skłamie! Dla dobra sprawy łgał będę jak oprych najgorszy; bezczelnie i po chamsku.

Ale nie.

Nie trzeba (zero zdziwienia).

 

Cholera, cholera, cholera…!

Ale po kolei.

I oto nadszedł ten moment w moim życiu, kiedy trzeba poszukać jakiegoś substytutu słowa “zajebiste”, bo okazuje się ono niewystarczające na określenie zarówno tego fragmentu jak i całego tekstu. Nawet “epickie” wydaje się jakieś takie… niezbyt epickie na tę okoliczność.

Mogę się mylić, ale to jest bardziej felieton niż opowiadanie. A jeśli mam rację, to Olbratowski nie dorasta Ci do pięt. Zresztą nawet jeśli nie mam racji, to i tak ją mam i to nawet bardziej jeszcze, niż gdybym ją miał, bo napisanie nie-felietonu o niebo lepszego niż wszystkie znane mi felietony Olbratowskiego, to przecież wyższa wyższość. Kosmos. A więc zostaje nam – i Tomkowi i mnie, bo wcale od niego lepszy nie jestem – rozsiąść się wygodnie poniżej Twoich pięt, zadrzeć głowy i cieszyć się chociaż z tego, że nosisz te spódniczki piętnastocentymetrowe.^^

 

Tekst oceniam na dziewięć (a robię to nieprzepisowo, żeby berylowi głowy nie zawracać niepotrzebnie)

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Och, Cieniu, jakże ja się cieszę, że Ci się podobała minispódniczka historia moja :D Dzięki za pkt.

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Jakimże absurdem na dwójnogu musiałbym być, żeby mi się nie spodobała? Jakkolwiek sporo ryzykuję, kierując te słowa do kobiety, gdyż niemal pewne jest, że zrozumiany zostanę opacznie, a wszelkie próby tłumaczenia intencji z góry na porażkę zostaną skazane, nie zawaham się ich wypowiedzieć:

Emi, jesteś WIELKA!

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Miś krzyczy tłustym drukiem: Czytajcie Emelkali i potem komentarze

Nic nie traci na aktualności mimo upływu lat laugh

Nowa Fantastyka