- Opowiadanie: Unfall - Na ratunek życiu

Na ratunek życiu

Oceny

Na ratunek życiu

Znaleziono ją w parku, nieprzytomną i zakrwawioną, okrytą strzępami sukienki. Dziewczynę szybko przewieziono do szpitala. Chirurdzy przez kilkanaście godzin łatali poszarpany korpus, składali połamane kości i wiązali zerwane ścięgna. Udało się uratować życie młodej Marysi.

Okazało się, że napastnik oprócz ran i traumy pozostawił po sobie coś jeszcze – nasienie. Dziewczyna błagała, aby „to” z niej wyjęto. Uznano ją za niepoczytalną, a lekarze zasłonili się klauzulą sumienia. Dostępu do ubezwłasnowolnionej dziewczyny bronił ksiądz ze swoją wierną, choć podstarzałą trzódką. Udało się uratować kolejne życie.

Po kilku miesiącach, nabrzmiałe ciało młodej dziewczyny rozerwały od wewnątrz ostre szpony. Tak przyszedł na świat Antychryst.

Koniec

Komentarze

– No tak – powiedzieli potem. – Widać Bóg tak chciał.

 

Nieźle, Unfallu, podoba mi się.

 

Zna­le­zio­no ją w parku, nie­przy­tom­ną, okry­tą strzę­pa­mi su­kien­ki i bro­czą­cą krwią. – Czy istotnie była okryta broczącą krwią?

Może: Zna­le­zio­no ją w parku, nie­przy­tom­ną i broczącą krwią, okry­tą strzę­pa­mi su­kien­ki.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dzięki Regulatorzy. Z poprawki skorzystałem.

Cieszę się niezmiernie, że mogłam pomóc. ;-D

 

edit.

Zastanowiłam się raz jeszcze Unfallu i wyszło mi, że broczyć krwią, to masło maślane, albowiem broczyć, to wydzielać krew z rany.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Też racja. Dzięki jeszcze raz. 

Nie wiem, Unfallu. Nie wiem, czy po prostu nie do końca mi się podoba, czy odczuwam dyskomfort tylko dlatego, że przed oczami staje mi “stado dzikich bab” (tylko zamiast kwiatów mają krzyże) i paru facetów, którym się wydaje, że mają moralne prawo kazać innym żyć według ich widzimisię. Chce mi się wtedy płakać z bezsilnej złości i teraz też już mam jakąś wściekniętą gulę w gardle. 

A dlaczego nie jestem pewna, czy mi się podoba? Bo to też taki krzyk, tylko z drugiego punktu widzenia. Krzyk tam, gdzie powinna być cisza, spokój i empatia.

Ale pewnie trzeba pokrzyczeć, żeby wreszcie spokój dostał swoją szansę…

Ocho – niestety bywa tak, że gdy jednej stronie jej wrażliwość nakazuje ciszę, ta druga uznaje to za przyzwolenie. Wybacz, że wzbudziłem u Ciebie poczucie dyskomfortu. Mam jednak wrażenie, że nasza pisanina poza humorem i ukazaniem ciekawych wytworów wyobraźni, czasem powinna wetknąć kij w jakieś mrowisko. Może wtykam nieudolnie i nie tam gdzie trzeba, ale czasem będę próbował.

Dzięki Jerohu – czyli wracam do poprzedniej wersji, uważając, by wyrazów nadal było sto.

Sądzę, że w tak krótkiej formie, jak drable, gdzie każde słowo liczy się podwójnie, ilościowo i znaczeniowo, można “postawić” na domyślność czytających, na ich znajomość utrwalonych fraz. Chyba nikt nie będzie taki, hm, mało zorientowany, by do broczenia przypisać, na przykład, łzy.

Ocha napisała o potrzebie spokoju i empatii. Doczekać się takiego podejścia ze strony ideologicznie zaślepionych? To dopiero fantazja…

Unfallu, dobre.

Tyle tylko, że kij to za mało…

Dzięki Adamie.

No to własnie dlatego napisałam ostatnie zdanie.  A że czuję dyskomfort? No trudno, tak już mam. Zresztą, parę razy na tym portalu, w komentarzach, odważyłam sięwyrazić poglądy moje własne, ale niekoniecznie popularne. I po reakcjach – odechciało mi się.

Ale dobrze, Unfallu, że masz swój kij.

 

Wzięłam, Jerohu pod uwagę.

 

Na koniec doszłam do wniosku, że może lepiej byłoby: Znaleziono ją w parku, nieprzytomną i zakrwawioną, okrytą strzępami sukienki. Ale teraz ginie jedno słowo, a ja już nie chcę by Unfall się męczył. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

A mnie to nie męczy, bo mam w tekście takie miejsce, gdzie zamiennie stosuję “i” lub przecinek, aby dopasować ilość wyrazów zależnie od wersji ;)

Niech będzie zakrwawiona i po rozterkach :)

Asekurant. ;-D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Bardzo dobry drabelek. I szlag mnie trafia, że w całej fantastyce taki prawdziwy.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Zgadzam się z bemik. Niestety.

Tekst mocny, ukazujący wrażliwość autora. Smutne to i prawdziwe, szkoda, że nie może pozostać jedynie fantastyką.

 A jeśli chodzi o poglądy i kije w mrowisko, to gdzie je wyrażać, jeśli nie w miejscach takich jak to? Niezmiennie pozastaję wdzięcznym słuchaczem wszystkich, którzy chcą coś wyrazić, niezależnie od poglądów. W sumie to po to czytam opowiadania tutaj i zawsze irytuje mnie, kiedy okazuje się, że poświęciłam swój czas a lektura… nic nie wniosła. I szczególnie cenię sobie utwory takie jak ten powyżej. Pozdrawiam.

Hm, mam wrażenie, że mój komentarz nie został zrozumiany tak, jak sobie zamierzyłam. Nie twierdzę, że nie należy pisać, albo się odzywać. Wręcz przeciwnie.

Ale nie uważam, że dobrym pomysłem jest używanie podobnych przegięć. Dla mnie ten Antychryst to jest właśnie takie przegięcie. Groteskowe i absurdalne. Nie jestem pewna, czy w tym przypadku podobna broń jest bronią skuteczną.

Nie mogę się coś skupić, więc wciąż nie wiem, czy piszę jasno. Posłużę się więc przykładem. Moje dwie znajome lesbijki powiedziały, że mają problemy z paradami równości. Bo to, co widzi przeciętny obywatel, to półnagich całujących się facetów. Nawet, jeśli ich tam praktycznie nie ma, to taki obrazek pozostaje w głowie. A prawdziwe problemy są inne. Prawdziwe problemy są życiowe, racjonalne i logiczne. I może długotrwale stosowaną racjonalnością i logiką da się coś zmienić.

Może. A może nie. Może Antychryst z pudełka okaże się jednak skuteczniejszy. :)

Bemik, S.Leiss – wielkie dzięki.

Łączy aktualną sytuację naszej służby zdrowia z chorymi wizjami Polańskiego. 

Ocho – rozumiem Twoje wątpliwości i nie znajduję argumentów, aby je rozwiać. 

Ambroziaku – dziękuję za komentarz.

Również wolałabym aby trudne kwestie były podnoszone w kulturalny i taktowny sposób, ale chyba nie zawsze tak się udaje.(czasami, pomimo raczej spokojnego usposobienia, myślę sobie, że jeden lewy prosty rozstrzygnąłby jałową dyskusję, ale takie rozwiązanie jest niestety nielegalne ;-) ) Mnie drabble nie zdenerwował, ale to kwestia indywidualna, bo każdy ma inny próg wrażliwości i rozumiem punkt widzenia ochy. Dlatego lubię takie teksty, są okazją do wywiązania się interesujących dyskusji. Peace! 

Mocny tekst.

Chyba rozumiem Ochę. Zgadzam się z Autorem, ale rozumiem też wątpliwości. Taki argument nikogo nie przekona. Ale “ich” nikt i nic nie przekona. Ani logika, ani empatia, ani prawo. Wiedzą lepiej i są ponad takie drobiazgi. I to jest straszne.

Babska logika rządzi!

A ja się wyłamię. Mi się ten tekst nie podobał. I nie tylko dlatego, że uderza w moje przekonania, ale – i tu po części popieram Ochę – jest przeokropnie czarno-biały i przerysowany. No i ten Antychryst na końcu…! Trochę też mam wrażenie, że płynie na bardzo w tej chwili popularnej fali.

Dla mnie, Ocho ( od Skarba i Słoneczka się powstrzymałam ;) ) to jest właśnie patos.

 

I Unfallu, żeby było jasne, nie kłócę się z Tobą. :)

Jedynie z tym drabblem.

 

Mam nadzieję, że za komentarz się nie pogniewasz.

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Gdybym nie widział Dziecka Rosemary to może bym napisał coś więcej.

A tak? Film naprawdę dobry…

:)

Pan Wysokiego Domu

Też od razu przyszło mi na myśl Dziecko Rosemary , bo akurat nie tak dawno oglądałam. Niestety na mnie ten drabelek nie robi wrażenia:/

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

To teraz kilka słów wyjaśnienia, abym sam nie wyszedł na antychrysta i krwiożerczego pożeracza niepoczętych dzieci. Nie jestem bowiem zwolennikiem beztroskiego i nieograniczonego usuwania “konsekwencji” czyjejś niefrasobliwości. Tekst pisałem jako trochę bardziej rozbudowanego szorta, w którym poza gwałtem była mowa o deformacji płodu (skądś się wzięły te szpony). Zestawiał więc dwa przypadki, w których prawnie dopuszcza się usunięcie płodu – kompromis między skrajnościami. To nie miała być krytyka przeciwników usuwania ciąży ani pochwała jej zwolenników. To miał być protest wobec bezkompromisowej postawy niedopuszczającej do jakiejkolwiek dyskusji. Dlatego szczerze polecam do przeczytania drabble Gałązki – “Nina” (http://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/12033) , który moim zdaniem tylko pozornie przedstawia odmienny punkt widzenia.

Pozdrawiam.

Gdybym był wystarczająco sztywny, by rozumieć elastyczność, byłbym zbyt sztywny, by się ugiąć.

:)

Pan Wysokiego Domu

Unfallu, skoro dziewczyna wylądowała w szpitalu zaraz (czy też w niedługim czasie) po gwałcie to płodu, a nawet zarodka jeszcze nie było. Do zagnieżdzenia dochodzi w przeciągu ok. 72 godzin po stosunku, tak więc w tym przypadku dylematu aborcji być nie może. Lekarz po prostu podałby pacjentce tzw. “tabletkę PO” i po sprawie.

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

Wiwi – Przyjąłem, że po opisanych przeze mnie obrażeniach jest oczywistym, że rekonwalescencja w szpitalu raczej musi potrwać, a nieprzytomna pacjentka nie jest w stanie natychmiast opowiedzieć o gwałcie i poprosić o pigułkę. Weź proszę pod uwagę, że jako drabble tekst musi być krótki, co jednak nie oznacza, że zdarzenia mają miejsce w krótkim czasie, a i opisać wszystkiego szczegółowo w stu słowach się nie da.

Panie – pijesz do mnie, czy do cytowanego pana Watsona? :)

Dla Ciebie każde narodziny antychrysta wyglądają tak samo – nie będę z tym polemizował. Ja mam tak z elfami i krasnoludami. W dzieciństwie przeczytałem “Hobbita” i “Władcę pierścieni”. Od tamtej pory wyżej wymienieni nie robią na mnie wrażenia.

Dzięki za odwiedziny i komentarze.

Przyjąłem, że po opisanych przeze mnie obrażeniach jest oczywistym, że rekonwalescencja w szpitalu raczej musi potrwać, a nieprzytomna pacjentka nie jest w stanie natychmiast opowiedzieć o gwałcie i poprosić o pigułkę.

Żartujesz, Unfallu?

Znaleziono ją w parku, nieprzytomną i zakrwawioną, okrytą strzępami sukienki. Dziewczynę szybko przewieziono do szpitala

Pierwsze co zrobią, to wezwą policję, a ta zleci zbadanie na okoliczność gwałtu. I po ptokach.

 

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Unfallu, nie wiem co to by musiał być za lekarz, żeby nie zauważył znamion gwałtu. Tym bardziej jeśli dziewczyna była znaleziona w parku, w porwanej sukience (a raczej jej strzępach), nieprzytomna i w tak opłakanym stanie jak opisałeś, to oględziny ciała musiały być dokładne. Nie wierzę, żeby to przeoczono.

Niemniej jednak rozumiem twój zamysł z ciążą, więc niech ci będzie;)

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

Dziękuję Emelkali za twój wpis, który tylko potwierdza mój punkt widzenia:)

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

Unfallu, nie wydaje mi się, że musisz się tłumaczyć, że nie jesteś zwolennikiem aborcji. Nikt przy zdrowych zmysłach nie jest, bo to nie jest nic fajnego. Co innego bycie zwolennikiem aborcji, co innego – prawa do niej. Mnie często przy okazji tego typu dyskusji staje przed oczami ten oto rysunek Raczkowskiego:

http://raczkowski.soup.io/post/19160411/Uwa-am-e-kobiety-powinny-mie-prawo

 Finklo – to nie chodzi o to, aby przekonać TE osoby. One zawsze będą, i niech sobie będą. To chodzi o to, żeby te NAJWIĘKSZE skrajności pozostały skrajnościami, skansenem. I tak też były postrzegane.

Wiwi – jeśli są tacy lekarze (a są) dla których problemem są środki antykoncepcyjne, to zapewniam Cię, że tabletka “po” stanowi dla nich mordercze dzieło szatana. Być może teraz jest to procedura standardowa (osobiście nie wiem), ale jakoś bez trudu mogę sobie wyobrazić alternatywną rzeczywistość, a w końcu jesteśmy na portalu fantastycznym, w której z jej podaniem, tak na wszelki wypadek (żeby nie okazała się skuteczna) poczeka się kilka tygodni. A potem to już nie można. Itd. 

Można spotkać aptekarzy, którym “sumienie” nie pozwala sprzedawać środków antykoncepcyjnych. Nawet w Komitecie Bioetyki Polskiej Akademii Nauk znalazła się pani, która w zdaniu odrębnym odnośnie klauzuli sumienia stwierdziła, że obowiązek wypisania przez lekarza pigułki poronnej jest przyczyną uśmiercania istot ludzkich. Załóżmy więc, że w moim przerysowanym drabblu mamy do czynienia z takim właśnie lekarzem.

Ocho – oczywiście, że są tacy lekarze, nie kwestionuję tego, choć mam nadzieję, że są to odosobnione przypadki.

Uznając nawet, że nie podano tej tabletki, to konsekwencją gwałtu nie musi być od razu ciąża, tym bardziej w przypadku tak osłabionego i wycieńczonego organizmu dziewczyny, poddanego działaniu licznych medykamentów, niesprzyjających rzecz jasna podtrzymaniu wczesnej ciąży.

Zresztą nie ma się tu nad czym dłużej rozwodzić… Autor wie najlepiej, co miał na myśli i skoro tak mu się uwidziało to niech i tak będzie :) Nic mi do tego. Po prostu ja nie kupuję tej historii i tyle.

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

Unfallu, w roli ścisłości tabletka wczesnoporonna to jedno a tabletka “po niezabezpieczonym stosunku” to drugie. Zastosowanie i działanie jest zupełnie inne. Tabletka “po” nie wywoła poronienie. Gdy kobieta jest już w ciąży, ona po prostu nie zadziała, bo jej działanie polega na uniemożliwieniu dotarcia plemników do jajeczka, nic więcej:) środki wczesnoporonne to zupełnie inna bajka…

Ale może nie zagłębiajmy się już bardziej w ten temat:)

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

Zresztą, o czym ja piszę w ogóle? Chyba naprawdę czas spać, bo przestaję myśleć. To jest procedura standardowa? Chyba nie, bo przecież wówczas też byłoby to decydowanie za kobietę. Po prostu – w takiej sytuacji, jeśli się okaże, że jest ciąża, to prawo gwarantuje możliwość aborcji. I urządzanie szopek pod szpitalem jest okrutne, egoistyczne i po prostu nie na miejscu.

Na marginesie – czytałam wywiad z matką, o której (i o jej dziecku) było niedawno głośno, za sprawą profesora Ch. I twierdzi ona, że po porodzie nikt, NIKT z tych, którzy tak krzyczeli, nie zainteresował się tym, czy można pomóc jakoś dziecku, czy można pomóc jej w takiej sytuacji, jakiej się znalazła. Ani jedna osoba.

Dzieci nienarodzone po narodzeniu przestają być interesujące.

Dobranoc.

Zgadzam się z Tobą ocho. Ktoś kiedyś mądrze powiedział, że prawo decydowania o losie nienarodzonych przypisują sobie narodzeni… Trafne spostrzeżenie.

Dylematy moralne i etyczne musi każdy sam roztrząsać we własnym sumieniu.

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

Wiwi – nie zagłębiajmy się :) – w każdym razie przyznaję bez bicia, że w temacie pigułek jestem niekompetentny. Nigdy też nie próbuję przekonywać czytelników, że jednak moje teksty powinny im się podobać, a więc nie po to drążyłem temat. Zawsze jednak staram się wyjaśniać sytuacje, gdzie pojawiają się niespójności, błędy logiczne, lub gdy wykazałem się brakiem wiedzy i nieznajomością tematu, bo zawsze warto.

Cieszę się Unfallu, że wyjaśniliśmy sobie wszystkie problematyczne kwestie:) Pozdrawiam ciepło i serdecznie

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

Panie – pijesz do mnie, czy do cytowanego pana Watsona? :)

Unfallu, danie komukolwiek wyboru w tym względzie jest po prostu błędem.

:)

Pan Wysokiego Domu

Lubię klimaty w stylu Dziecka Rosemery. Zasłużona piąteczka.

Przed czytaniem skonsultuj się z lekarzem bądź farmaceutą. Lub psychologiem.

Ps. Ocho, dopiero teraz zobaczyłem i przeczytałem Twój komentarz. Może Cię zainteresuje, jak trudno jest cokolwiek powiedzieć tym obrońcom. Mój blog: http://srodowiskowiec.salon24.pl/588797,terlikowski-upadl-na-glowe

Przed czytaniem skonsultuj się z lekarzem bądź farmaceutą. Lub psychologiem.

Przyznam szczerze, nie przemawia do mnie ten drabble. Ktoś wspomniał, że jest czarno-biały i ja się z tym zgadzam – do bólu czarno-biały. W związku z tym ani nic nowego nie wnosi do dyskusji w temacie, ani nie przekona oponentów do swoich racji. 

Sfun, Rooms – dzięki za komentarze.

Tekst jest czarno-biały, bo taki miał być, bo opisuje nieprzejednaną postawę opartą właśnie o czarno-białą doktrynę: życie zostało poczęte – trzeba je chronić bez względu na koszta – koniec, kropka. Nie ważne, że życie matki jest zagrożone, że noworodek umrze zaraz po narodzinach, że wszystko odbędzie się kosztem nieopisanego cierpienia, na które nikt nie zasłużył.

Oczywiście zamiast groteskowego Antychrysta w opisanej sytuacji mógłby narodzić się zwykły bobas. Może nawet byłby zdrów, wyrósł na dobrego człowieka (może geniusza, jak w tekście Gałązki), a matka uporałaby się psychicznie z sytuacją i kochała jak trzeba. O czym byłby wtedy ten drabble i jakie niósł przesłanie? Zresztą on nie jest o Antychryście, aborcji i gwałcie, a o ludzkiej postawie. Równie dobrze bohaterami mogliby być islamscy ekstremiści. A że nie wnosi nic do dyskusji i nie przekona oponentów? Problem w tym, że w ich czarno-białej rzeczywistości nie ma przestrzeni na odcienie szarości, na dyskusję i argumenty.

Nowa Fantastyka