- Opowiadanie: Jayko - Ucieczka od fantastyki

Ucieczka od fantastyki

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Ucieczka od fantastyki

Palił papierosa, wzrokiem wodząc po stalowym niebie. Sylwetki sosen, umiejscowione gdzieś na linii horyzontu płonęły niewyraźnym, przyćmionym przez mgłę blaskiem w strukturze rzeczywistości.

Oderwał wzrok od otaczającej go zewsząd zwyczajnej monotonii. Wyrzucił niedopałek peta gdzieś w mokrą, długą trawę. Ściągnął przez głowę stary, rybacki sweter, cały zakrwawiony. Czerwone plamy kwitły na szarym materiale niczym rubinowe kwiaty pośród pierwotnych, niezbadanych zarośli.

Podszedł do ogniska, trzaskających wesoło płomieni. Już chwilę później płonął i sweter.

------

 

Biegł. Albo leciał. Nie był pewien. Biała przestrzeń, która go otaczała, rozkwitała czerwonymi tulipanami, spośród których zaczęły wyrastać potężne dęby. W ułamku sekund. Przecinał rzeki i wąwozy, nie zwracając nawet na nie uwagi. Zorza mknęła po powstałym przed milisekundą aksamitnie czarnym niebie, zostawiając za sobą skrzące się gwiazdy. Gdzieś po drodze próbowała zatrzymać go mroczna postać, jednak ugodzona jedną z wielu kończyn, które teraz posiadał, osunęła się w bok. Mijały godziny, dni, lata, dekady. Wojny rozpoczynały się i kończyły. Ludzie rodzili się i umierali. On sam doświadczył kilku zgonów. Leciał tak długo, aż natknął się na pozłacaną bramę…

 

------

 

 

Stali w kręgu, trzymając się za ręce. W otępieniu, w narkotycznym stanie wznosili ku niebu swe modły. Krąg otaczał świniaka, z którego otwartego brzucha wydobywała się biała stróżka pary. Śnieg pełen był krwistych plam. Modły trwały długo, lecz zapomniał już, czym jest czas. Biel stawała się coraz bardziej wszechogarniająca, zbliżała się do niego ze wszystkich stron, by już za chwilę pochłonąć go całkowicie.

Biegł. Może leciał…

 

------

 

Stał, wpatrując się w trzaskające płomienie. Śnieg stopniał w nocy, pod wpływem ciepłych kropli wiosennego deszczu, a on już wiedział, jak ograniczająca jest ludzka jaźń. Zapragnął czegoś więcej, pragnął opuścić ten świat, nadrealny, nadprawdziwy.

------

 

Morały i puenty. Każdy utwór powinien je mieć. Tak jak ludzkie życie. Ludzkie życie, które jest fantastycznym utworem pisanym przez każdego. A któż chciałby tkwić w fantastyce do końca swych dni?

 

------

 

Po południu żołnierze znaleźli resztki ogniska, a w nim zwęglone strzępy niemieckiego munduru i szarego swetra.

 

------

 

W Bieli uciekał z wojennej pożogi. 

Koniec

Komentarze

Tekst mi się spodobał, panuje w nim doskonały nastrój mistycyzmu. Opisałeś życie bardzo ciekawą metaforą.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Przyznam, że w początkowym natłoku metafor trochę się pogubiłem. Na koniec zaś wykładasz wszystko jak na dłoni. Dziwna konstrukcja. 

 

Sama historia nawet zjadliwa. Taki schabowy z kapustą. Nie jest źle choć to nie kawior;-)

 

Pozdrawiam!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Dziękuję za przychylne opinie! Historia ta była dla mnie pewnym eksperymentem, jak widać całkiem nie najgorszym. 

Mnie, niestety, nie podoba się. :-(

Tekścik znalazłam jako dość udziwniony, zbyt ozdobny, a tym samym mało zrozumiały. Przez te słowne dekoracje nie zauważyłam, co Autor pragnął opowiedzieć i pewnie z tą niewiedzą przyjdzie mi teraz żyć.

 

Syl­wet­ki sosen, umiej­sco­wio­ne gdzieś na linii ho­ry­zon­tu pło­nę­ły nie­wy­raź­nym… – Ciekawi mnie, co działo się z sosnami, podczas gdy ich umiejscowione sylwetki płonęły. ;-)

 

Wy­rzu­cił nie­do­pa­łek peta gdzieś w mokrą, długą trawę. – Masło maślane – pet, to niedopałek. Niedopałek papierosa.

Trawa bywa wysoka, nie długa.

 

Krąg ota­czał świ­nia­ka, z któ­re­go otwar­te­go brzu­cha wy­do­by­wa­ła się biała stróż­ka pary. – Czy biała kobieta, wydostająca się z brzucha świniaka, wcześniej pilnowała trzewi w rzeczonym brzuchu, czy bliżej nieznanych nam, dwojga osób?

Sprawdź w słowniku znaczenie słów – stróżka i strużka.

Osobiście wolałabym, żeby z trzewi …wy­do­by­wa­ła się biała smuż­ka pary.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Mam odczucia podobne do regulatorowych. I też nie załapałam, o co w tym chodzi. Może dlatego, że chciałabym tkwić w fantastyce do końca?

Babska logika rządzi!

Na nieszczęście dla jakiejkolwiek konstruktywnej opinii, przed chwilą czytałem tekst Jacoba Filtha. Jeden Jacob Filth dziennie to aż nadto, mój ośrodek rozkminiania metafor przeskoczył na mod cooldown. Ale tekst zdecydowanie lepszy, od poprzedniego Twojego opka. Pozdrawiam!

Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!

W ułamku sekund. ---> albo w ułamkach, albo sekundy.

Zacytowałem to obarczone niezgodnością liczby zdanko, bo koresponduje ono z moja refleksją: ułamki godzin to nadal za mało, by pokapować się, o co tu naprawdę chodzi. Thargone ma usprawiedliwienie, ja nie mam… :-)

Ja zrozumiałem to w ten sposób: pewien niemiecki żołnierz przytłoczony okrucieństwami wojny postanowił dokonać samospalenia. Momenty w którym “Biegł. Albo leciał.” to zapis ostatnich chwil jego życia, gdy trawiony płomieniami i oszołomiony bólem zaczął biec gdzieś bez celu.  Nie wiem, czy o to dokładnie chodziło autorowi, ale przynajmniej takie odniosłem wrażenie czytając tekst :)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Możesz mieć rację, ale czy popełniający tak makabryczne samobójstwo będzie odnosił takie wrażenia, rodem ze snów? Chyba prędzej piekło by mu się majaczyło, wielki pożar, coś w tym rodzaju…

Całkiem możliwe. A jak autor odniósłby się do tej interpretacji?

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Cóż, historia opowiada o niemieckim żołnierzu, który przytłoczony okrucieństwem wojny ucieka się do starożytnych rytuałów, podczas jednego z nich zabijając człowieka, co potem stara się ukryć paląc zakrwawione ubrania. Sceny rodem ze snu wywołane są dużą ilością alkoholu, narkotyków, poszczeniem oraz brakiem snu(co jest elementem rzeczonego rytuału).

Pomysł, wyłożony przez autora, może i fajny – ale dobrze by było go rozwinąć z wykorzystaniem jakichś nietypowych obrazów wojny i bardziej złożonych mistycznych wizji; tak żeby złapać klimat. 

I po co to było?

Nowa Fantastyka