- Opowiadanie: Adenn - Tauris Sfera 467

Tauris Sfera 467

Jest to moja pierwsza poważna próba napisania książki. Jest to historia oddziału  komandosów służących w armii Imperium Między Galaktycznego ( Mającego pod swoimi wpływami trzynaście galaktyk). Jest to okres wojny obronnej gdyż Imperium zostało zaatakowane przez o wiele potężniejszego przeciwnika. Akcja całości ma miejsce w naszej teraźniejszości a więc nie występują tam ludzie, tylko sami obcy.

Oceny

Tauris Sfera 467

Rozdział I

 

Zbiórka

 

 

– Trzymaj się – Turan krzyczał do rannego Jenta, którego ciągnął po przeoranej pociskami ziemi.

– Zaraz się tobą zajmę, tylko skryjemy się wśród ruin – dodał.

– Uciekaj…. zostaw… – z trudem wybełkotał Jent, lecz Turan nie zwrócił na to uwagi. Jedną ręką ściskał kołnierz pancerza kolegi, w drugiej trzymał karabin, z którego mierzył we wszystkie strony. Zatrzymał się dopiero, gdy dotarli do ruin na szczycie wzgórza. Rozciągał się z nich widok na całą dolinę. Niegdyś wzgórza porośnięte szafirową trawą teraz płonęły, a na niebie widać było mozaikę walczących okrętów i wybuchów. Turan szybkim ruchem ukrył rannego kolegę, opierając go o jeszcze stojącą ścianą, a sam zaczął rozglądać się po okolicy. Serce mu waliło, oddech miał szybki i płytki, zastanawiając się co dalej. Dopiero zaczynał odzyskiwać świadomość tego, co robi i gdzie jest. Do teraz działał instynktownie. Wszystko posypało się tak szybko, że umysł nie zdołał za tym nadążyć. Pamiętał ledwie urywki tego, co się stało. Katastrofa promu, którym leciał, pułapka zastawiona przez wroga, śmierć jego kolegów z oddziału, szaleńczy bieg z rannym towarzyszem….

– Tu powinniśmy być bezpieczni – powiedział bardziej do siebie, niż do Jenta.

– Turan…. uciekaj… i tak…. już …już po.. mnie – Wymówił z trudem oparty o ścianę żołnierz.

– Nie pleć głupstw – Odparł szybko – Tu Turan z oddziału Szeja, potrzebujemy pomocy, prom zestrzelony. – mówił do komunikatora – większość z nas nie żyje, mamy rannego, nasza pozycja…

– Przestań… to.. nie.. ma.. sensu.. – powiedział ze zrezygnowaniem Jent, patrząc pustym wzrokiem w przestrzeń gdzieś ponad ramieniem towarzysza.

– Co ty gad… – Zaczął mówić Turan, ale przerwał w pół słowa, gdy tyko ujrzał to, na co parzył Jenta.

Na dolinę pod nimi zaczął spadać deszcz pocisków. Wybuchów było tak wiele że Turan odwrócił wzrok, a gdy znów spojrzał, serce mu stanęło. W dolinie, w ułamku sekund, zaczął wyrastać las gigantycznych ognistych grzybów, zdającymi się być filarami ognia sięgającymi niebios. W jednej chwili szafirowe wzgórza zapłonęły i zgasły, zmieniając się w czarne wypalone blizny na powierzchni planety. Przez gęsty smolisty dym, przebijały się ogniste języki kolejnych pocisków. Stał na szczycie wzgórza jak zahipnotyzowany, wpatrując się w rosnący obraz zniszczenia. Nawet nie poczuł przejścia fali sprężonego powietrza która rzuciła go na ziemię.

– Uciekaj… – Usłyszał tylko i bez zastanowienia rzucił się do ucieczki. Czuł, jak zbliża się fala termoplastyczna, ziemia drżała coraz bardziej, huk narastał, w głowię cały czas słyszał: uciekaj, uciekaj, uciekaj….

 

Tylko dokąd?

 

***

 

– Wstawaj leniu – odezwał się siedzący obok Turana żołnierz rasy Nerd'ii. Turan otworzył powoli oczy i zaczął się powoli rozglądać. Poczucie rzeczywistości wracało. Znajdował się w ładowni transportowca Imperialnego, wiozącego posiłki na Stację Galaktykę. Siedzi pod jedną ze ścian na jednym z miejsc ustawionych rzędem pod nią. Każde było zajęte przez żołnierza w poprzepalanej, niegdyś szarej zbroi. Po przeciwnej stronie ładowni w odległości pięciu metrów ciągnął się podobny rząd siedzeń i tak jak na poprzednim każde miejsce było zajęte. Turan nic nie odpowiedział.

– Ej do ciebie mówię – znów odezwał się żołnierz

– Co się dzieję Da`ii – przyłączył się inny żołnierz siedzący po drugiej stronie pierwszego.

– Żółtodziób sobie słodko drzemał, wysiadamy to obudziłem – Odparł pierwszy.

Turan tylko spojrzał z ukosa na pierwszego nic nie mówiąc. Da`ii się do nie spodobało

– Co tak się gapisz, nauczyć cię też szacunku? – Odezwał się gniewnie Nerd`ii

Turan milczał.

– Żarty sobie ze mnie robisz? Zaraz ci…

– Poczekaj, spójrz – Przerwał mu drugi żołnierz gdy zauważył emblemat na naramienniku Turana. Emblemat ukazywał czerwoną planetą przeszytą trzema czarnymi włóczniami. Nerdi`ii zamilkł na sam widok. Gorączkowo zaczął patrzeć to na swojego kumpla to na innych żołnierzy siedzących w przedziale, którzy zainteresowali się zaistniałą sytuacją. Byli równie zaskoczeni co on.

– Nie wierzę – wyszeptał jeden z gapiów patrząc na Turana.

Pojazdem lekko wstrząsnęło przy lądowaniu. Po kilko sekundach rampa znajdująca się na końcu pomieszczenia zaczęła opadać. Turan bez słowa wstał złapał karabin i plecak wiszące nad nim a następnie ruszył w stronę wyjścia. Reszta żołnierzy wzięła z niego przykład. Da`ii zaczął szybko przedzierać się przez gęstnący tłum. Gdy był dość blisko Turana powiedział

– Przepraszam nie wied… – Nawet nie skończył mówić gdyż Turan błyskawicznym ruchem odwrócił się i przyłożył mu w twarz. Nerd`ii wydał cichy jęk gdy w jego brzuch trafiło opancerzone kolano przeciwnika posyłając do na pokład. Turan rzucił mu tylko pogardliwe spojrzenie i ruszył dalej. Reszta zebranych poszły za jego przykładem i w kilka chwil pokład statku opustoszał, pozostawiając rannego żołnierza skulonego na pokładzie.

 

***

 

Egzar Horn siedział na prowizorycznym siedzisku którym była skrzynia z amunicją do broni ciężkiej. Z zamyśleniem spoglądał na obwody swej bionicznej ręki która to zastąpiła utraconą w walce kończynę. Od czasu do czasu spoglądał na holonotes z notatkami o uzupełnieniach, wsparciu i planach dalszej operacji. Oderwał wzrok od notesu i po raz kolejny rozejrzał się dookoła. Stacja w której się znajdował było wielkim pustym w środku cylindrem który to nie posiadał podstaw. Wnętrze stacji stanowiło ogromne niegdyś zapierające dech w piersi miasto. Teraz w większości była to tylko dymiąca kupa gruzu. Budowle uległy zniszczeniu w trakcie niedawnych walk. Te które jeszcze stały albo zaraz się zawalą albo płoną oświetlając wnętrze habitatu krwawą łuną. Za panoramą miasta tam gdzie powinna być podstawa cylindra rozciągał się widok na kosmiczną pustkę do której dostępu broniło pole siłowe. Na tle czerni kosmosu widać było poruszające się okręty wojenne najróżniejszych klas. Część z nich była poważnie uszkodzona i kierowała się w stronę stacji by zadokować i dokonać napraw. Egzar oderwał wzrok od ciemnej przestrzeni i przeniósł go ponownie na zniszczone miasto. Gdzieś w oddali zauważył grupę potężnych maszyn kroczących. Nawet z tej odległości mógł dojrzeć uszkodzenia jakich doznały. Pod jedną z nich nagle załamała się noga i wojenny kolos upadł wprawiając stację w drżenie.

– Kapitanie na co patrzysz? – Egzar szybko zwrócił wzrok w stronę pytającego i zobaczył że to Hi`nerd siedzący na podobnej skrzyni co on, patrzył na niego z ciekawością. Choć ciężko było co kol wiek rozczytać z jego twarzy. Jak każdy Ner`dii, nie posiadał on ust a całą twarz miał pokrytą przypominającymi kamień płytami o ciemno brązowej barwie. Tylko jego oczy, okrągłe, głęboko osadzone, niemal czarne choć błyszczące lekką czerwienią zdradzały jego myśli.

– Na nic, próbuje tylko ocenić nasze szansę – odparł, powoli i bez przekonania w głosie.

– I jak one wyglądają? – zapytał Hi`nerd ciągle niezadowolony z odpowiedzi.

– Zawsze przesłuchujesz swoich dowódców? – odparł lekko zdenerwowany Egzar

– Tylko wtedy gdy nie odpowiadają na pytanie – powiedział Hi`nerd. Mimo że nie posiadał ust, Egzar miał wrażenie że się uśmiecha, ale nie dał się sprowokować.

– Jesteśmy w dupie, inaczej tego nie ujmę. Na zajęcie tej stacji straciliśmy ponad jedną trzecią sił – aby dodać siły ostatnim słowom chwycił holonotes który przed chwilą czytał i rzucił go Hi`nerdowi – Większość naszego ciężkiego sprzętu jest nie zdatna do walki. Straciliśmy też dużą część piechoty i floty. Z trzydziestu pancerników pozostało dwanaście, a z dwudziestu Ruchomych Twierdz zostało osiem! Słyszysz Osiem! Jak mamy szturmować Sferę bez stacji oblężniczych? Wywiad donosi o sporych siłach które tam się zebrały, mówią też o Dze`rajach. Jesteśmy w ciemnej dupie a nawet w kilku w zależności jaką rasę masz na myśli! – Egzar nie mógł wytrzymać i zaczął niespokojnie okrążać obozowisko, jednocześnie kontynuując swój wywód – Co te gnojki w dowództwie sobie myślą – w końcu cała frustracja która zbierała się od początku kampanii znalazła ujście – że mam rzucić się na mobilną twierdzę uzbrojony w deskę z wbitym gwoździem?!

– Ja bym ci nawet tej deski nie dał, bo to już by było okrutne w względem dikstrian – odezwał się nagle stłumiony ale silny głos zza pleców Egzara, który to z niezwykłą szybkością odwrócił się w stronę mówcy i już chciał coś powiedzieć ale słowa mu ugrzęzły w gardle. Przed nim Adir, stary krusianin stał spokojnie i choć był o głowę niższy niż Egzar bez problemu patrzył mu w oczy. Adir miła na sobie pełną ciężką zbroję szturmową przez co wydawał się bardziej masywny niż było w rzeczywistości. Tylko hełm miał zdjęty i trzymał go pod pachą. Całą jego głowę pokrywały kryształowe płytki o niebiesko – szafirowych barwach. Podobnie jak Hi`nerd miał jedną większą płytkę zasłaniającą narządy mowy. Patrzył na Egraza parą średniej wielkości ciemno ciemnozielonych, jakby zrobionych ze szkła oczu.

– Widzę że już wróciłeś z obchodu, i że humor ci dopisuję – Wykrztusił w końcu zaskoczony Egzar.

– Tak i widzę że zagrzewasz do boju naszych ludzi – odparł obojętnie Adir wskazując ręką ludzi w obozowisku.

– Nie ma co kłamać, co mam im wciskać kit, i puścić ich pod wrogie karabiny bez wsparcia mówiąc im że jest dobrze? O nie, nie jestem jeszcze tak okrutny – bąkną obrażony ZentarDarakon

– Jeszcze? – Zapytał Krysjanin

– Nie łap mnie za słówka! Wiesz o co mi chodzi – odbił piłkę Egzar podchodząc do Adira i kładąc mu rękę na naramienniku. Cały gniew już wyparował a zastąpiła go zimna pustka.

– Nie umiem im kłamać, nie umiem zachęcać do walki, Kstras umiał, ale mnie to nie wychodzi, jestem tylko prostym żołnierzem – powiedział tak cicho że tylko Adir mógł go usłyszeć. Krysjanin Dobrze go rozumiał, Egzar „odziedziczył” drużynę, po tym jak poprzedni dowódca.

– Nie martw się, wiem co czujesz, też mi go brakuję, ale trzeba sobie radzić. A tobie nieźle idzie – odparł Adir klepiąc Egzara po naramienniku – A teraz nich mi ktoś powie co mnie ominęło? Przybyło już uzupełnienie? – powiedział już weselej szybkim krokiem zmierzając do centrum obozowiska gdzie stała reszta oddziału.

– Jeszcze nie, choć patrząc na okolicę nie zdziwię się jeśli po prostu się zgubili – odpowiedział Meen.

– Taa pewnie napisali im by szukali przy wielkiej stercie gruzu – włączył się do rozmowy Hi`nerd – Tyle że są tu ich tysiące! Już lepiej by było gdyby kazali kierować się na dźwięki walk, wiadomo Jak kapitan wpada w szał, to co tam że wrogów już nie ma, zawsze znajdzie się coś w co można postrzelać.

– Na przykład twoja paskudna gęba – Warknął Egzar który dołączył do zgromadzonych

– Nie trzeba tak ostro tym bardziej że mówię prawdę – bronił się Hi`nerd

– Nie mądrz się tak bo sam ci ją odstrzelę – powieszał spokojnie Adir.

Nikt nie zdążył odpowiedzieć bo Meen wskazał na dwie zbliżające się postacie. Wszyscy jak jeden mąż odwrócili się w ich stronę

Koniec

Komentarze

nie występują tam ludzie, tylko sami obcy.

No a ja tu widzę: serce, kolano, brzuch, ramię, ręka, oczy, oddychają. Włócznie jakieś. Strasznie ludzcy ci obcy, tak z anatomii, jak i z historii.

 

Niegdyś wzgórza porośnięte szafirową trawą teraz płonęły

a potem:

W jednej chwili szafirowe wzgórza zapłonęły i zgasły,

No to ja nie rozumiem; płoną, nie płoną? Są szafirowe, płoną, znów są szafirowe, znów się palą…?

 

powiedział ze zrezygnowaniem Jent, ale ujrzał to, na co parzył Jenta?

Chyba odmiana imienia szwankuje.

 

Czuł, jak zbliża się fala termoplastyczna

Kojarzę folię termoplastyczną, o fali nigdy nie słyszałem.

 

Znajdował się w ładowni transportowca Imperialnego, wiozącego posiłki na Stację Galaktykę. Siedzi pod jedną ze ścian na jednym z miejsc ustawionych rzędem pod nią.

No i wyszło na to, że siedzenia ustawione były rzędem pod Stacją Galaktyka (na pewno tak miała brzmieć nazwa?). A tak poza tym, czasy Ci się zmieniły…

 

Każde było zajęte przez żołnierza w poprzepalanej, niegdyś szarej zbroi

To może głupie pytanie, ale żołnierzom nie zmienia się w Imperium zużytego wyposażenia?

 

Po przeciwnej stronie ładowni w odległości pięciu metrów

To może znów głupie pytanie, ale kosmici posługują się systemem metrycznym?

 

Ej do ciebie mówię – znów odezwał się żołnierz [.]

Co się dzieję Da`ii – przyłączył się inny żołnierz [,] siedzący

Powtórzenie. Brakujący przecinek i kropka.

 

Mógłbym tak przez cały tekst, ale chyba nie o to chodzi. Brakujące kropki, przecinki. Błędny zapis dialogów. Błędy logiczne, składniowe. No i ten przezabawny „nerd” przewijający się tu i ówdzie w nazwie rasy i imionach…

 

W każdym razie moja rada: nie bierz się za pisanie książki. Poćwicz najpierw warsztat na krótkich formach, na opowiadaniach. Łatwiej jest się wtedy cokolwiek nauczyć.

Krysjanin Dobrze go rozumiał, Egzar „odziedziczył” drużynę, po tym jak poprzedni dowódca. – to jedno – teoretycznie zamknięte – zdanie dużo mówi o tekście. Przeczytaj i sprawdź, czy rzeczywiście tak chciałeś napisać.

Dołączam się do Exturio i jego rady.

 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Słabo, bardzo słabo. Ciężko się przebić przez opowiadanie najeżone wszelkiej maści błędami.

 

Pozdrawiam

Mastiff

Przeczytałem. W miarę czytania nabierałem coraz głębszego przekonania, że Autor jest fanem gier i, jako taki, książek do ręki nie bierze. Szkoda, bo gdyby porównał swój tekst z nawet kiepsko napisaną powieścią, zauważyłby wiele i znaczących różnic…

Akurat jestem fanem gier, ale książki też czytam ( bardzo lubię cykl “Zaginiona Flota” Jacka Cambella ).  Teraz widzę nad czym muszę popracować. Jestem jednak zadowolony z tego że chwilowo nikt nie stwierdził że sam pomysł na świat jest słaby, co chyba oznacza że nie jest jeszcze tak tragicznie.

 

  • Exturio – co do wymiana zużytego wyposażenia to nie zawsze jest na to czas i środki. A co do Fali Termoplastycznej, dzięki za zwróceniu mi na to uwagi gdyż poprawiałem jakiś czas temu ten fragment z pomocą znajomych i to usunęliśmy ( poprawialiśmy wydruk ), myślałem że wprowadziłem poprawki na komputer – jak widać nie. Mój błąd że tego nie sprawdziłem.

Adenn, nikt Ci nie powie, że pomysł na świat jest kiepski, jeśli nikt nie przeczytał całości książki, opowiadania, tego co tworzysz. Tak samo nikt nie wypowie się o fabule we fragmencie. :)

Nowa Fantastyka