- Opowiadanie: Unfall - Pocałunek

Pocałunek

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Pocałunek

Maria pochylała się nad nim, przygarbiona od bagażu życiowych doświadczeń, przygnieciona troskami dnia powszedniego. Jedyna prawdziwa miłość, wierna przyjaciółka, ostoja. Czuł na twarzy jej oddech, widział napływające do oczu łzy. Jedna z nich opadła na policzek Jana, by po chwili, łaskocząc, spłynąć w kierunku ucha. Kobieta delikatnie musnęła jego wargi lekko rozchylonymi ustami. On, mobilizując całą pozostałą mu energię, złożył swoje do pocałunku. Przymknął powieki.

Siedzieli oboje w parku na ulubionej ławeczce. Delikatny wietrzyk strząsał z drzew cudownie kolorowe liście, by przystroić nimi świat u ich stóp. Milczeli. Od dawna nie potrzebowali słów do wymiany myśli. Pokochali tę ciszę. Przyzwyczaili się do niej.

Dwa małe brzdące wdarły się z rykiem do ich domu, demolując przytulny spokój. Był to jedyny rodzaj chaosu, jaki tolerowali w starannie uporządkowanym życiu. Nie tolerowali – kochali. Za wnukami wkroczył Krzysztof, pan inżynier, ich duma i chluba. Maria natychmiast zabrała dzieci do kuchni, by zadbać o ich na pewno puste brzuszki. Jan zaś pozostał chwilę w objęciach syna.

Duma rozpierała ich niemal fizycznie, a łzy wielkości ziaren grochu spływały nie tylko po policzkach Marii, ale też po dłoni Jana, gdy starał się nią nieco zamaskować wzruszenie. Ich Krzysztof wyglądał w eleganckim garniturze jak królewicz z bajki. Z ust jego królewny, stojącej przed ołtarzem w prześlicznej białej sukni właśnie wydobyło się upragnione „tak”.

– Tak, to wszystko przez ciebie! – krzyczała Maria, a on, cały rozdygotany, trzymał ją kurczowo za rękę. Nie wiedział, czy bardziej pomaga to żonie w cierpieniu, czy jemu samemu w zachowaniu pionu. Jeszcze chwila. Jeszcze jeden tytaniczny wysiłek obolałej kobiety…

– Gratuluję, mają państwo syna!

Cierpienie i niepewność w jednej chwili ustąpiły miejsca ogromnej radości.

Cieszył się jak małe dziecko na Boże Narodzenie i czekał tak samo niecierpliwie, jak ono na prezenty. Wreszcie zostali sami. Kochał się w Marysi od dawna, ale dopiero kilka dni temu Janek odważył się podejść i… stali teraz naprzeciw siebie, blisko, jak jeszcze nigdy dotąd. Widział bezchmurne niebo w jej oczach. Drżące dłonie położył na jej drobnych biodrach. Najpierw spotkały się ich nosy, w ślad za nimi usta, delikatnie, by po chwili niedowierzania przywrzeć do siebie już nieco śmielej, budząc namiętność. Serce biło jak oszalałe, aż wreszcie…

…przestało.

Jan nie wiedział, czy było to przysłowiowe siódme niebo, ale z całą pewnością znalazł się w raju. Był bezgranicznie szczęśliwy. Bez anielskich chórów, tańczących hurys i obecności wszechmogącego. Połączony ze swą boginią w wiecznym pocałunku.

Koniec

Komentarze

Ładne, poetyckie, ale jakoś mnie nie poruszyło.

 

Chyba zimny drań jestem i tyle ;-)

 

Pozdrawiam!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Owszem, ładnie napisane; zawarłeś w tekście, zdaje mi się, sporą dawkę emocji, które jednak nie udzieliły mi się. 

Bez anielskich hurów – bez czego Unafllu?

Do mnie też niestety nie za bardzo przemówiło, bo za mało miejsca, żeby zmieścić całe życie.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Dla mnie też chyba za dużo i za szybko, choć ładnie napisane. Ale podobno są takie chwile, kiedy całe życie przelatuje przed oczami…. Może to była jedna z nich:)

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

Nazgulu, tak trzymaj. Zimnym draniom jest łatwiej ;)

To dobrze, że się Wam te emocje nie udzieliły. Może nawet bycie Janami i Mariami wam spowszedniało, jest czymś normalnym i oczywistym. Wybaczcie, ale ja chyba ten tekst napisałem dla siebie, bo bardzo Janowi zazdroszczę.

Dzięki za odwiedziny.

A z chórem totalna wtopa :(

Ha, no proszę. Bo u mnie teksty z tej kategorii, to znaczy refleksyjne, o przemijaniu, miłości, w jakiś tam sposób stworzone niemal wyłącznie po to, by “grać na emocjach” – zazwyczaj wywołują wzruszenie ramion i przewrót oczami.

A tu… Łez strumieni co prawda nie wylałam, ale nieco się zamyśliłam, leciuteńko uśmiechnęłam. Moim zdaniem – w swojej kategorii to udany tekst.

Genialne. Ciekawy pomysł i świetna realizacja. Gratuluję. :)

Ja raczej podpiszę się pod pierwszymi komentarzami. Może gdyby tekst był trochę dłuższy wzbudziłby większe emocje.

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Db+. Wedle starej skali.

Bardzo wszystkim dziękuję za chwilę poświęconą na przeczytanie i komentarze.

Bywa, że emocje kierują rękoma na klawiaturze, a zmącony rozum stara się to pozbierać w sensowną konstrukcję. Postaram się szybciutko pozbierać z tych ckliwości i zabrać za SF.

Pozdrawiam.

To ja poproszę to SF. Same emocje mi nie wystarczają do szczęścia.

– Tak, to wszystko przez ciebie! – Krzyczała Maria,

A może by tak “krzyczała” małą literą?

Babska logika rządzi!

A mną poruszyło. Może nie wstrząsnęło, ale emocje zdecydowanie się udzieliły. Motyw ukazywania coraz wcześniejszych wydarzeń również do mnie przemówił.

Dobry szort, Unfallu. Taki, żeby usiąść na chwilę i się uśmiechnąć, choć odrobinę smutno.

"Nie wierz we wszystko, co myślisz."

Ojej, jakie to piękne, Unfallu!

Nie ma fantastyki, że tak się przyczepię, ale i tak jest ślicznie.

 

Kochani, a jak oglądacie “Odlot” to nie wystarczy pierwsze pięć minut filmu, żeby poczuć emocje, popłakac się i zakochać w obrazie? Dla mnie wystarczy.

Tak mi się skojarzyło.

 

https://www.martakrajewska.eu

Też mi się z “Odlotem” skojarzyło. A to dobre skojarzenie, jak najbardziej pozytywne ;)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Racja z tym "Odlotem". I bardzo miło jest przeczytać prosty teksto szczęściu. Zwlaszcza rano. Świat wydaje się wtedy nieco piękniejszy.

Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!

Bardzo wszystkim dziękuję.

Każdy z nas ma marzenia, jedne drobne i wymagające jedynie odrobiny wysiłku, inne ogromne  i trudne, lub wręcz niemożliwe do zrealizowania. Czasem marzymy też o czymś nie do końca sobie to uświadamiając. Mnie wydawało się, że właśnie zaczyna spełniać się takie ogromne, niedopowiedziane marzenie. Niestety, zamiast kroczyć szeroką drogą ku krainie prawie wiecznej szczęśliwości trafiłem w ślepą uliczkę i odbiłem się od ściany. Trochę skołowany postanowiłem marzenie dookreślić i opisać, bo co ono winne, że realizator nieudolny. Może w przyszłości działając bardziej świadomie będę miał więcej szczęścia.

Dziękuję za skojarzenie z “Odlotem”, bo dzięki temu obejrzałem ten uroczy film, niby dla dzieci.

Wiwi – podobno życie przelatuje przed oczami w momencie śmierci i to starałem się wykorzystać jako konstrukcję (wiem – stereotyp, czyli nic odkrywczego, nowego, ciekawego). Dlatego też wszystko jest takie krótkie – aby się biedak długo nie męczył.

Krajemarto – jak to nie ma fantastyki? A wizja raju? Mnie się zaświaty stworzone dla Jana bardziej podobają, niż to, co oferują wielkie religie tego świata. Utknąć na wieczność w najszczęśliwszym momencie swego życia, w chwili, w której nic innego się nie liczy. Ja bym chciał do takiego raju, tylko jeszcz muszę sobie na to zasłużyć ;)

Bemik, Finklo – dzięki za poprawki.

Pozdrawiam. 

 

Życie w pigułce, jak przewijany film, jak w przed oczami alpinisty, lecącego w przepaść. Pomysł na formę bardzo ciekawy, chociaż chyba nie oryginalny: gdzieś to już widziałem lub czytałem, lub tak mi się ubzdało. Wizja raju – i oryginalna, i nie… Przecież to niebo – jako miłość, a Pan ma być przecież podobno MIŁOŚCIĄ. Ogólnie jednak ładne i ciekawe. Pisane chyba z potrzeby serca. Jak dla mnie – trochę zbyt słodkie i ckliwe. Zdecydowanie wolę silniejsze wrażenia. Na piątkę! Gdyby był w tym jakiś drobny pazur – dałbym sześć.  

Podobał mi się zabieg z cofaniem kadrów, przejścia czytelne, jednak to dosyć schematyczne kamienie milowe. Ładnie napisane, w zamierzeniu przyciskające odpowiednie guziczki, ale jakoś mnie nie poruszyło. “Odlot” mnie zmiażdżył – zawsze pochlipuję na początku filmu (i to kultowe “Proszę, daj się pojmać!”:)). Tutaj daleka jestem od skrajnych reakcji.

Unfall, jeśli o mnie chodzi to generalnie podoba mi się:) Sprawozdanie z życia człowieka żegnającego się ze światem, powrót pamięcią do najważniejszych, najpiękniejszych chwil… Rozumiem twój zamysł:) Tylko tak jak mówiłam wcześniej, mimo wszystko trochę to dla mnie za szybko a za krótko… Chciałabym więcej:) Nie dotknęło mnie to tak, jak sądzę, że powinno. A mogłoby, bo to temat bardzo refleksyjny.

A jeśli chodzi o raj, to podoba mi się twoja opcja:) Być może po śmierci każdy będzie miał swój własny raj, tak samo jak piekło będzie inne dla każdego. 

 

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

Unfallu, ponieważ napisałeś o sprawach prostych i pięknych, mogę tylko pięknie podziękować, że dane mi było ten szort przeczytać. Po prostu. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

I oto jest dopiero happy end! Wieczne szczęście następujące po spełnionym życiu :) Czego można chcieć więcej… dosłownie! Czego? ;)

Tekst skojarzył mi się z Return to innocence Enigmy. I podobnie jak wspomniany utwór muzyczny, Pocałunek zachwycił mnie tak prostotą pomysłu, jak i artyzmem wykonania. Taki letni spacer po parku po ciężkim dniu pracy :)

Pozdrawiam.

Look at every word in a sentence and decide if they are really needed. If not, kill them. Be ruthless. - Bob Cooper

Smutne takie. Ładne, ale smutne. Za oknami taki ładny letni dzień, w tu takie jesienne opowiadanko.

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Jeszcze raz dziękuję wszystkim za odwiedziny i komentarze.

Proste, piękne, wzruszające. Choć zazwyczaj na romantyczne historie reaguję odruchem wymiotnym, taki “powszedni” romantyzm kupuję z miejsca, bo jest nie tylko piękny ,ale także prawdziwy. Twoja historia wzruszyła mnie, bardzo udany short. Życzę Ci spełnienia marzeń o miłości, Unfallu! :-)

  1. Leiss – wielkie dzięki.

Udane, jeżeli chodzi o pomysł – tj. ukazanie ostatecznego spokoju, natomiast co do wykonania – mnie też wydaje się, że tekścik powinien być nieco dłuższy i bardziej uporządkowany.

I po co to było?

Wzruszające, romantyczne i piękne:) Choć podobnie jak niektórzy czuję lekki niedosyt… Unfallu napisz proszę coś dłuższego w tym stylu:)

Nigdy nie mów nigdy!

Ładne.

Przynoszę radość :)

Ładne. Smutne. Wzrusza. Miś poruszony.

Nowa Fantastyka