- Opowiadanie: Jashi - Spotkamy się w Piekle

Spotkamy się w Piekle

Po śmierci Robina Williamsa wróciłam myślami do filmu ”Między piekłem a niebem” i naszło mnie na napisanie takiego shorta.

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Spotkamy się w Piekle

Stoję przy barierce mostu i spoglądam w dół na wartko płynącą wodę. Mam pustkę w głowie i wpatruję się usilnie, może żeby dostrzec dno rzeki, albo może dno mojej świadomości. Dłonie drżą obejmując zimną metalową poręcz. Nagle w głowie błyska myśl, w której krzyczę do siebie żebym tego nie robił. Więc się waham, znowu. Czy naprawdę tego pragnę skoro mam jakieś rozterki? Różne uczucia, których nie potrafię nawet nazwać, miotają mym sercem. Suchość w ustach i gardle nie pozwala mi przełknąć śliny. Nagły podmuch zimnego wiatru rzuca mnie na barierkę, o którą się opieram i znowu spoglądam w dół, a strach zagląda w moje oczy. Rozmyślam się, postanawiam cofnąć i wrócić do cichego mieszkania. Z trudem odrywam dłonie od balustrady i odwracam się, żeby odejść. Wtem z ciemności dochodzi do moich uszu czyiś głos:

– Jesteś tchórzem. – Staję natychmiast sparaliżowany i odwracam się w kierunku, z którego dosłyszałem słowa. W cieniu pylonu stoi postać, ale nie widzę jej twarzy. Czuję ścisk w żołądku i czekam.

– Dobrze słyszałeś, nazwałem cię tchórzem. – Głos jest rozbawiony. W końcu postać wychodzi z cienia i okazuje się mężczyzną w mniej więcej moim wieku. Obcy cały czas się uśmiecha i patrzy na mnie. Kiedy podchodzi na odległość kroku, spoglądam w jego oczy, a w nich widzę wszystkie moje myśli o samobójstwie, a na końcu tę chwilę, która minęła, gdy rozmyśliłem się i odwróciłem plecami od przeznaczenia.

Z trudem przełykam ślinę, która wydaje się lepką gulą tkwiącą nadal w mym gardle, i słyszę swój zachrypnięty głos:

– Czego chcesz ode mnie? Zostaw mnie w spokoju.

– Chcę tego samego co i ty – nieznajomy odparł łagodnie, podszedł bliżej i położył rękę na moim ramieniu. Nie wiem czy to strach mnie sparaliżował, czy może to jakaś sztuczka tego człowieka, ale nogi i ręce mam jak z ołowiu i nie mogę poruszyć nawet mięśniem.

– Przecież wiesz czego pragnę, czego ty pragniesz, to jest tuż za tobą – ciągnął dalej sącząc jad do mych uszu. Wiedziałem o czym mówi i nawet nie zastanawiałem się, kim jest i skąd o mnie wie.

– Przypomnij sobie, dlaczego chciałeś to zrobić. Przypomnij sobie całe cierpienie, którego zaznałeś. Przecież nie masz już po co tutaj zostawać, nic cię tutaj nie trzyma. Czemu się jeszcze wahasz, skoro tylko kilka kroków dzieli cię od spełnienia największego pragnienia. Od wyrwania się z tego świata, z tej pustki i nic nie wartego życia. Przypomnij sobie, że nie masz już po co żyć, przypomnij sobie ten ból.

Jego głos mnie zahipnotyzował, ciało odmówiło posłuszeństwa. Jestem bezsilny, jego słowa wpływają do mojej głowy, do mojego serca, wypełniają mnie całego. Przypomniałem sobie dlaczego chciałem to zrobić. Przypomniałem sobie jak wielką dziurę w sercu noszę. Mężczyzna ujął moje dłonie w swoje lodowate ręce, przez długi czas stoimy w milczeniu i on wpatruje się we mnie ze spokojem, bez uśmiechu. W końcu odwrócił mnie z powrotem w stronę barierki mostu i pchnął na nią. Znowu trzymam metal w dłoniach, tym razem ciepły w dotyku. W uszach huczy wiatr, szarpie moją kurtkę. Spojrzałem jeszcze ostatni raz na niebo, na gwiazdy i księżyc, a potem poczułem pęd wiatru na twarzy.

Nie mogłem widzieć mężczyzny na moście, jak stoi tam pochylając się nad barierką i przygląda się płynącej wodzie. Ale wiedziałem, że tam jest, wiedziałem, że rozłożył czarne skrzydła i zniknął pozostawiając za sobą ledwie słyszalny szept:

– Spotkamy się w Piekle.

Koniec

Komentarze

To już kolejny tekst o samobójstwie. Zastanawiam się, dlaczego teraz. Wprawdzie Ty, Jashi, wyjaśniłaś, co Cię skłoniło do napisania, niemniej pora roku jest piękna, spokojna, taka właśnie bez szarpania się uczuciami jak to bywa na wiosnę, nie depresyjna jak w zimie, nie męcząca jak w lecie.

Wracając do tekstu: za dużo zaimków, przecinki szaleją. A treść? Nie skłoniła mnie do refleksji, nie sprawiła, że łza zakręciła się w oku.

I naprawdę, Jashi, myślisz, że samobójcy kończą w Piekle? Nie sądzisz, że piekła mają tutaj?

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Nie mam zdania na temat gdzie kończą samobójcy. Taka myśl powstała na bazie filmu, w końcu żona głównego bohatera trafiła do piekła popełniając samobójstwo.

 

Zwykle przecinków mam za mało, więc może tutaj chciałam nadrobić, a wyszło jak wyszło…

Ot, scenka, w sumie ani z przesłaniem, ani grająca na emocjach.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Takie tam pitu-pitu. Nie ruszyło mnie zupełnie. Druga rzecz: styl, w jakim został napisany tekst, pozostawia wiele do życzenia.

 

Pozdrawiam

Mastiff

Bemik ma rację. Jakiś “wisielczy” trend pojawił się na forum. O ile ma on podłoże czysto literackie to mi to nie przeszkadza.

Co do tekstu.

Dobrze mi się to czytało. Mimo, że nic odkrywczego, ani niczym nie zachwyciło, ani emocji nie wywarło. Ale lektury nie żałuję.

Przeciętniak jakich wiele.

 

Pozdrawiam!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Choć Autorka wyłożyła powód, dla którego tekścik powstał, to nie rozumiem w jakim celu został napisany. :-(

 

Stoję nad ba­rier­ką mostu i spo­glą­dam w dół na wart­ko pły­ną­cą wodę”. – Czy znajdując się nad barierką mostu, bohater lewituje? ;-)

 

„Dło­nie drżą obej­mu­jąc zimną me­ta­lo­wą po­ręcz”. – Poręcz czego obejmują dłonie, skoro bohater znajduje się nad barierką? Czy może jest schylony, w tzw. przykucku? ;-)

 

„Nagle w mojej gło­wie bły­ska myśl…” – Czy bohater wiedziałby o myśli błyskającej w cudzej głowie?

 

„Nagły po­dmuch zim­ne­go wia­tru rzuca mnie na ba­rier­kę, o którą się opie­ram…” – Czy bohater  był nad barierką i jednocześnie opierał się o nią? ;-)

 

„…a na końcu chwi­lę, która mi­nę­ła…”  – …a na końcu chwi­lę, która mi­nę­ła

 

„– Chcę tego sa­me­go co i ty – nie­zna­jo­my od­parł ła­god­nie pod­cho­dząc bli­żej i kła­dąc rękę na moim ra­mie­niu”. – Czy nieznajomy łagodnie odparł, czy łagodnie podszedł? Czy podchodząc do bohatera, ale jeszcze przy nim nie będąc, już kładł rękę na jego ramieniu? ;-)

Proponuję: – Chcę tego sa­me­go co i ty – od­parł ła­god­nie nieznajomy, pod­szedł bliżej i położył rękę na moim ra­mie­niu.

 

„W uszach huczy wiatr, szar­pie moją kurt­ką”.W uszach huczy wiatr, szar­pie moją kurt­kę.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hmmm. Nic nowego. Mam odczucia podobne do bemikowych.

Do listy Regulatorów dołożę uwagę o przecinkach:

Wiedziałem o czym mówi i nawet nie zastanawiałem się kim jest i skąd o mnie wie.

– Przypomnij sobie dlaczego chciałeś to zrobić.

Po ‘wiedziałem’, ‘się’ i ‘sobie’. To w końcu są zdania złożone, musisz mieć dobry powód, żeby nie oddzielić dwóch czasowników przecinkiem. Ta usterka powtarza się również w innych miejscach. Przejrzyj tekst pod tym kątem.

Babska logika rządzi!

Po raz kolejny to samo. Można jeszcze i tysiąc razy. Pytanie tylko (o ile nie jest to forma jakiejś autoterapii, jak mam nadzieję) – po co?

Bardzo dziękuję za przeczytanie i za uwagi :)

 

Regulatorzy, poprawiłam co zasugerowałaś, dziękuję za zwrócenie uwagi na te drobne błędy :)

 

Dlaczego taki tekst powstał? Chyba jedynie mogłabym odpowiedzieć “Bo tak” ;) Nie mam żadnego większego przesłania, po prostu zrodziło się w mojej głowie i chciałam uzewnętrznić to i napisać. A przy okazji wrzuciłam tutaj, bo niewiele tekstów mam skończonych, żeby je tutaj posłać.

 

Finkla, niestety, przyznaję się bez bicia, że jeśli chodzi o gramatykę, to ona zawsze mi kiepsko szła i przecinki stawiam raczej na wyczucie, nie spoglądam na zdanie “aha, tu są czasowniki, więc tu powinien stać przecinek”. Nie, czytam zdanie po cichu, potem na głos i wtedy widzę gdzie powinna być pauza. I jakoś mi nie pasuje przecinek po “wiedziałem” w tym zdaniu. Naprawdę to powinno tak wyglądać?

Wiedziałem, o czym mówi i nawet nie zastanawiałem się, kim jest i skąd o mnie wie.

Nawet w książkach chyba nie spotykam się z tak dużą ilością przecinków w tego typu zdaniach.

No to żałuję, że czytałam tekst, o którym Autorka pisze, że sama nie bardzo wie dlaczego powstał. „Bo tak” – faktycznie, to żadne wytłumaczenie.

Nie powiedziałabym, że błędy, które zauważyłam, są drobne. Jeśli zdanie jest sformułowane w sposób pozwalający odczytać je niezgodnie z intencjami autora, to, według mnie, nie jest to drobny błąd.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Jashi, właśnie tak powinna wyglądać poprawna wersja i nie chce być inaczej. ;-)

Babska logika rządzi!

Regulatorzy, ja napisałam dlaczego tekst powstał, od razu to zaznaczyłam, więc na następne pytanie, które napisała Ocha “po co?” to co mogę jeszcze odpowiedzieć? Nie ma głębszego przesłania, nie mam myśli samobójczych, chandry jesiennej czy czegoś podobnego. Więc jak ktoś znowu mnie pyta “po co?” to mi się już nie chce nic innego odpowiedzieć niż “bo tak”, bo tłumaczyć tutaj już za bardzo nie ma czego.

Nie wiem ile już tekstów było o samobójstwie, bo ich wszystkich nie czytam, jeśli faktycznie wpasowałam się w jakąś dziwną tendencję, to przypadkiem.

Różne uczucia, których nie potrafię nawet nazwać [,] miotają [-,] mym sercem

 

Rozmyślam się [+,-i] postanawiam cofnąć i wrócić do cichego mieszkania

 

Z trudem odrywam dłonie od balustrady i odwracam się[,] żeby odejść

 

Obcy cały czas się uśmiecha i patrzy na mnie, a gdy podchodzi na odległość kroku i spoglądam w jego oczy, widzę w nich wszystkie moje myśli o samobójstwie, a na końcu tę chwilę, która minęła, gdy rozmyśliłem się i odwróciłem plecami od przeznaczenia.

 

To zdanie jest moim zdaniem troszkę za długie. Co powiesz na:

Obcy cały czas się uśmiecha i patrzy na mnie. Kiedyt podchodzi na odległość kroku, spoglądam w jego oczy, a w nich  widzę wszystkie moje myśli o samobójstwie, włącznię z tą końcową, która minęła, gdy rozmyśliłem się i odwróciłem plecami od przeznaczenia.

 

Wiedziałem o czym mówi i nawet nie zastanawiałem się[,] kim jest i skąd o mnie wie.

 

Nie mogłem widzieć mężczyzny na moście[,] jak stoi tam pochylając się nad barierką i przygląda się płynącej wodzie.

 

Hmmmm…

Tekst przypomina mi początek powieści Erica Emmanuella-Schmitta “Kiedy byłem dziełem sztuki”. Była to chyba póki co najdziwniejsza książka, jaką czytałem. Sam szorcik nie wywarł jednak równie mocnego wrażenia. Myślę, że jose dobrze podsumowała – ot, scenka.

 

EDIT: A samobójcy nigdzie nie idą.

"Nie wierz we wszystko, co myślisz."

Gnoom, bardzo dziękuję za przeczytanie i wytknięcie tych błędów :)

Temat ograny, a więc i zawieszający poprzeczkę znacznie wyżej. A ten szort niczym szczególnym nie zaskoczył. 

Nowa Fantastyka