- Opowiadanie: Anonimowy bajkoholik - Dąż do szczęścia

Dąż do szczęścia

Przepraszam, że nie ma fantasy.

Oceny

Dąż do szczęścia

Ludzie często powtarzają: Bądź sobą; Żyj własnym życiem; Nie patrz na to, co powiedzą inni; To twoje życie, możesz z nim zrobić, co chcesz; Spełniaj swoje własne marzenia, a nie ambicje innych ludzi; Dąż do szczęścia… W końcu zdobyłem się na odwagę i postanowiłem ich posłuchać.

Teraz, kiedy siedzę na skraju polany, chłonę słodkie zapachy mijającego lata i obserwuję najpiękniejszy w moim życiu zachód słońca, a mieszanka starannie rozdrobnionych ketanoli, tabletek nasennych i alkoholu przenika powoli z żołądka do krwiobiegu, sprawiając, że czuję się coraz bardziej senny i spokojny, w mojej głowie została już tylko jedna wyraźna myśl: Mieli rację.

Koniec

Komentarze

Drabel nie wzbudził większych emocji.

Nie patrz na to co powiedzą inni; To twoje życie, możesz z nim zrobić co chcesz

Przecinki przed ‘co’.

Mięli rację.

A co im racja zrobiła, ze ją gnietli? ;-)

Czego jak czego, ale dążenia do szczęścia tu za grosz nie dostrzegłem.

W czym mieli rację? Że “to twoje życie i możesz z nim zrobić, co chcesz”?

Bohater zaś spartaczył własne w imię dążenia do szczęścia?

Nie jestem złośliwy; po prostu nie rozumiem :(

Pozdrawiam.

 

Specyficznie pojęte szczęście przez bohatera tego drabelka.

Mam nadzieję, że tym razem to jakiś inny anonim, bo poprzednie dwa anonimowe drabble zostały usunięte.

Co do tekstu: nie zachwyca.

Mimo napisanych stu słów, nie ma w nim ani jednego o dążeniu do szczęścia. :-(

 

Po średniku zaczynamy małą literą.

Nie podoba mi się. 

Zazdroszczę każdemu, kto nie jest w stanie zrozumieć, że tak też może wyglądać szczęście.

 

@berylu, nie wiem nic o żadnych innych drabblach, ale generalnie to nie w porządku, że je usunąłeś, skoro sam portal daje możliwość publikowania tekstów anonimowo. No, chyba że ich treść łamała regulamin?

Ten został opublikowany anonimowo głównie dlatego, że jest nieco zbyt… osobisty. Gdyby nie było takiej opcji, raczej zabrakłoby mi odwagi, żeby go wrzucić.

@regulatorzy, tutaj średnik pełni rolę rozdzielczą między osobnymi zdaniami, a nie “półkropki”. Nie mam pewności, może to jeden wielki błąd interpunkcyjny, ale mi taka forma odpowiada, więc na razie jest jak jest… A potem beryl i tak usunie drabbla. ;)

Anonimie, a kto powiedział, że to ja je usunąłem? No i zakładanie, że jeśli już to zrobiłem, to nie miałem powodu i jest to nie w porządku… w sumie zabawne.

 

Przykro mi, że ten tekst ma jakieś osobiste podłoże.

Znalazłem poważną lukę w anonimowym publikowaniu tekstów. Spieszę donieść o tym do brajta.

Jak dla mnie, drabelek całkiem w porządku. Ma swoją myśl przewodnią, a że szczęście dla narratora wygląda inaczej niż dla ogółu to tym lepiej dla tekstu.

Berylu, Ty poinformowałeś opinię publiczną o usunięciu tych drabbli, jesteś władny dokonywać takich “korekt”, no i… Twoja legenda Cię wyprzedza. Na dobre i na złe. Poza tym nie umiem czytać. Wszystko razem złożyło mi się na to nieszczęsne “usunąłeś”. Czy jest to prawda czy nie, z mojej strony doszło do niepopartego żadnymi dowodami oszczerstwa pod Twoim adresem, za co szczerze przepraszam.

Nigdzie natomiast nie jest napisane, że zakładam, iż usunąłeś (nie ponawiam oskarżenia, a jedynie trzymam się pierwotnej wersji tekstu komentarza), te drabble bez powodu. Jest natomiast napisane, że jeśli usunąłeś je bez powodu, to jest to nie fajne. W każdym razie takiego kontekstu mojej wypowiedzi miało nadać zdanie: No, chyba że ich treść łamała regulamin?.

 

Dzięki, Bellatrix.

Anonimie, ja, niestety, zrozumiałam niedawno takie dążenie do szczęścia. Przykro mi strasznie, że tak widzisz swoją drogę. Zanim pomyślisz o ziszczeniu tego marzenia, zastanów się, ile nieszczęścia zgotujesz swoim bliskim.

I to chyba dobrze, że pozostali nie zrozumieli tego “dążenia do szczęścia”, prawda?

@bemik, prawda.

Dlatego im zazdroszczę.

 

Wiem o Twojej chorobie i współczuję Ci. Dosłownie, choć pewnie na innej płaszczyźnie.

Zanim pomyślisz o ziszczeniu tego marzenia…

Myślę o tym niemal codziennie, i to od wielu lat… Ale wciąż tylko myślę. Może dlatego, że się boję, a może dlatego, że tak naprawdę nie muszę już nic robić.

 

…zastanów się, ile nieszczęścia zgotujesz swoim bliskim.

Ten drabble od początku jest przede wszystkim kontrapunktem do takich właśnie – bez urazy – morałów, i spojrzeniem na całą kwestię z tej drugiej strony.

Kim jest samobójca? Zwykłym tchórzem, czy może prawdziwym bohaterem w swoim życiu, kimś kto ma odwagę dążyć do szczęścia?

Kto tak naprawdę jest egoistą? Ktoś, kto odbiera sobie życie i krzywdzi w ten sposób bliskich… czy może właśnie ci bliscy, emocjonalnym szantażem (być może nawet nie sformułowanym) zmuszający człowieka, by dla ich dobra, czy może nawet wygody, dzień po dniu cierpiał w sposób, którego oni nawet nie potrafią sobie wyobrazić?

Czasami miłość do bliskich, troska o nich i poczucie odpowiedzialności, to już zwyczajnie za mało, by utrzymać się na powierzchni. A czasami po prostu nie ma na kogo się oglądać.

 

Anonimie, tym razem nie myślałam o swojej chorobie. Ona sobie jest, zepchnięta gdzie na krawędź myślenia i pamięci. Bo gdybym ciągle o tym myślała, nie mogłabym normalnie funkcjonować.

Ja niedawno – nie wiem jak to napisać – przeżyłam? doświadczyłam? śmierć młodej samobójczyni.  Tysiące razy zastanawiałam się (i nie tylko ja), dlaczego to zrobiła. Znalazłam tysiące tłumaczeń jej czynu. I tylko nie mogę pojąć, jak mogła zapomnieć o tym, że ma kochających rodziców, siostrę, z którą była zżyta jak z bliźniaczką, chłopaka, który świata poza nią nie widział. Powiedz mi, Anonimie, jak oni mają teraz żyć?

Po Twoim wyznaniu, Anonimie, trudno odnosić się do tekstu, jego wartości literackiej czy też ewentualnej słuszności przesłania. Teraz każdy, kto jest w stanie zgodzić się z myślą przewodnią drabbla, zamilknie, by przypadkiem nie zachęcić Cię do realizacji owej myśli.

Nie wiem, bemik. Nie znam odpowiedzi na to pytanie. W tych naprawdę najgorszych okresach żyję w przekonaniu – a ona pewnie też tak miała – że dzień, w którym się już nie obudzę, dla wszystkich będzie świętem. Groteskowe? Śmieszne? – Owszem. Ale z mojej perspektywy to naprawdę tak wygląda. Balanga na stypie. Jednak, jak już zostało napisane, boję się; boję się, że się mylę. I boję się zmuszać swoich bliskich do szukania odpowiedzi na to właśnie pytanie – jak teraz żyć?

A potem ten najgorszy okres mija, przynajmniej na jakiś czas, zaczynam widzieć nieco wyraźniej i nabieram pewności, że jednak są ludzie, którym zależy.

Ale ta świadomość tak naprawdę tylko pogarsza sprawę. Jeden straszliwy ciężar – łańcuch pentający ruchy – więcej.

Zrodziło się we mnie pewne podejrzenie, kim możesz być, Anonimie i jeśli jest ono słuszne, przypominam, że masz jeszcze mnóstwo do napisania. Ciągle czekam na dalszy ciąg opowieści z Twojego świata. ;)

edit. Ostatnie zdanie winno brzmieć: Ciągle czekam na dalszy ciąg opowieści ze stworzonego przez Ciebie świata.

@Sethrael, spokojnie. Ten tekst ma dla mnie wartość wyłącznie literacką. Nie jest cichym skomleniem o pomoc ani listem pożegnalnym. To, że trochę zbyt dobrze rozumiem o czym piszę, faktycznie jest problematyczne. Ale nie zamierzam realizować opisanej wizji. Powiem więcej – ten drabble był dla mnie wentylem bezpieczeństwa. Chciałoby się natomiast powiedzieć, że rozpętana pod nim dyskusja była błędem, ale może jeszcze ktoś z niej skorzysta, więc nie oceniam.

@regulatorzy, myślę, że jednak z kimś mnie mylisz.

Chciałabym.

I chciałabym, żebyś Ty chciał jeszcze dużo napisać.

Anonimie, jeśli chcesz pogadać, odezwij się do mnie na priv. 

Szczęście ma różne oblicza. Tak jak piękno jest odczuciem subiektywnym. Choć nie rzadko jest ono postrzegane… błędnie.

Może zabrzmi to trywialnie, ale w “trudnych chwilach” polecam… Pismo Święte. I nie chodzi mi tu o przestrogę, że samobójcy trafiają do piekła. Mi Biblia dodaje otuchy.

 

Co do drabbla. 

Skomentuję jednym zdaniem:

Czytanie komentarzy było dla mnie… cenniejszą lekturą. Po za tym puenta, jak rozumiem, propaguje takie zachowania. Nie wiem ile szczęścia daje śmierć, ale wiem ile daje go życie.

Żyjmy, śmiejmy się i płaczmy, upadajmy i podnośmy się, kochajmy i nienawidzmy…

Życie ma do zaoferowania tak wiele, a co da nam śmierć?

Szczęście i spokój?

Rozpacz i ból?

A może chłód nieistnienia?

Nie bójmy się śmierci, ale i nie lękajmy się życia.

 

Kończę ten bełkot. Drabble słaby, ale zmuszający do refleksji. To jego siła.

Pozdrawiam!

Szanowny Anonimie (fakt, że zgadzam się z Sethraelem, bo niekoniecznie chciałabym mieć na sumieniu samobójcę, no ale…) – w Twoim drabelku myślą przewodnią jest ‘dąż do własnego szczęścia’. Z komentarzy wynika, że nie utożsamiasz się z narratorem drabla, bo Twoje szczęście nie polega na zaćpaniu się na śmierć a na zdobyciu akceptacji/szacunku/uwagi bliskich Ci osób. Dąż więc do własnego szczęścia, zgodnie z własnym przesłaniem (i nie, znalezienie Cię w stanie półżywym nie pomoże osiągnąć celu, widok samobójcy na ogół wzbudza atawistyczny lęk). A jeśli nie potrafisz sam – nie wahaj się poprosić kogoś o pomoc.

@regulatorzy – chcę. I dziękuję.

@bemik, Tobie również dziękuję, choć raczej nie skorzystam z propozycji – to zbyt niebezpieczne. Poza tym masz swoje problemy, moich z pewnością Ci nie potrzeba. Ale i tak zostało Ci zapisane.

@Nazgul, teraz już Kościół zmienił podejście do samobójców. Traktuje ich jak ludzi chorych umysłowo, a nie złych (trochę im to zajęło, ale lepiej późno niż wcale), więc potępienia raczej już nie trzeba się obawiać. Choć to nie powinno zostać napisane.

Drabble niczego nie propaguje, uchowaj Boże. To jest sto (słabych) słów o tym, jak samobójstwo może wyglądać od “drugiej strony“. Cieszę się, że kogoś ten tekst nakłonił do refleksji. I modlę się po cichu, by Bóg, jeśli istnieje – ku wierze w co skłaniam się całym sercem i duchem – będzie łaskaw odesłać mnie w niebyt, w coś mniej nawet niż Nirwanę.

@Bellatrix, szczęście anonima jest anonimowe. Wciąż gdzieś umyka, zmienia postać, znika, przegnane rzeczywistości rózgą żelazną… Nie było mi dane go poznać, więc może jest tylko ułudą, nawet w marzeniach. A może chodzi tylko o to, żeby wreszcie przestało tak bardzo boleć; nawet jeśli ukojenie miałoby przyjść przez śmierć.

Ech…

 

Tak szczerze, to kiepski drabble. Tendencyjnie przedstawiona inwersja pojęcia szczęścia, w zamierzeniu miała chyba zaskakiwać, w praktyce wzbudza wzruszenie ramion. Czytelnik nie utożsamia się z bohaterem, co więcej, nie wiemy nic o przyczynach takiej decyzji, więc nie wciąga to emocjonalnie w żaden sposób.

 

I do tej materii w komentarzu się ograniczę, bo ja jestem z tej bardziej gruboskórnej szkoły ;-)

Nowa Fantastyka