- Opowiadanie: Seluti - Szary przyjaciel

Szary przyjaciel

Opowiadanie, które wyszło z głębi serca. 

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Szary przyjaciel

Mały chłopiec błąkał się po lesie. Co chwilę ogldał się za siebie, jakby chciał sprawdzić, czy nikt go nie goni. W kieszeni miał kilka jabłek oraz śliwek. Nagle zamarł ze strachu, ponieważ usłyszał za sobą głośne gadanie kilku mężczyzn. Najpierw chciał schować się w krzakach, lecz po chwili wpadł na inny pomysł. Zaczął biec przed siebie. Ręce trzymał w kieszeniach, aby owoce nie wypadły. Nie zauważył wystającego pnia, o który potknął się i upadł, kolanem uderzając w szyszkę. Zaczął masować miejsce bólu. Gdy spróbował pójść, ból niczym grom, sparaliżował całe jego ciało. Szybko schował się za drzewem i, modlił się w duchu, aby go nie znaleźli.

– Gdzieś tu musi być – powiedział wysoki facet – przecież daleko nie mógł uciec.

– Po co go gonimy? Wziął pare jabłek i śliwek i co z tego? Według mnie to strata czasu – powiedział dwudziestoletni chłopak – tato, wracajmy do domu.

– Ani mi się śni – odpowiedział twardo – dam mu taką nauczkę, że zapamięta mnie do końca życia. Spójrz – wskazał palcem na drzewo, które było po prawej stronie – tam się coś ruszyło.

Powoli podchodzili do dębu. Chłopiec zlał się potem. Zaczął szybko oddychać. Widać było, że się bał. Wiedział, że już po nim i sporą go na kwaśne jabłko. Zaczął obracać się wokól drzewa. 

– Mam cię! – krzyknął facet i złapał go za ramię – już się nie wywiniesz.

Łzy napłynęły ośmiolatkowi do oczu. Zaczęły spływać po bladym policzku. Nagle usłyszeli warczenie, a po nim wycie. Mężczyźni odwrócili się i, ujrzęli za sobą szarego wilka. Kły miał ostre jak noże. Zaczęłi uciekać. Chłopca ogarnęło jeszcze większe przerażenie. Wolałby już dostać lanie niż zostać pożartym przez to zwierzę. Powoli cofał się do tyłu. Wilk zaczął skomleć i, z opuszczoną głową podchodzić do niego. Chyba zrozumiał, że się go przestraszył, bo schował zęby. Usiadł na nim, zamknął swoje zielone oczy i, zasnął. Oszołomiony kilkulatek chciał wstać, lecz wilk wtedy podnosił głowę, patrzył na niego i, czekał aż się uspokoi. Łukasz, bo tak niał na imię, postanowił posiedzieć i, wziąć przykład ze swojego szarego przyjaciela. Otulony miękką, puszystą, szarą kołdrą, zasnął.

 

Był zdziwiony, gdyż obudził się rano. Słońce niepewnie unosiło się do góry. Noga już go nie bolała. Wstał i, zauważył, że wilka na nim nie ma. Pewnie to był sen – pomyślał i, od razu sięgnął do kieszeni. Znalazł w niej jabłka i śliwki. Przeraził się. Wyszedł na drogę i, ruszył przed siebie. Chciał iść do drugiego miasta. Był do niego kilometr. Gdy usłyszał nawet najcichszy szelest, odwracał się w stronę hałasu, aby zobaczyć czy to nie przypadkiem jego obrońca. 

Po kilkudziesięciu minutach usłyszał wesołe rozmowy ludzi. Chwilę później zobaczył mur, a potem domy. Przyśpieszył. Szybkim marszem ruszył przed siebie. Chwilę później znalazł się na miejscu. Błąkał się po nieznanej okolicy. Nigdy tam nie był, więc nie wiedział, gdzie co jest oraz jak ludzie reagują na biedaków, żebraków i błąkających się bezdomnych ludzi. Zerwał się silny witra, który przyjemnie chłodził. Poczuł jakiś miły i przyjemny zapach. Po lewej stronie zobaczył szarlotkę. Bił się z myślami. Chciał podejść, szybko ją wziąć i uciec. Bał się, że znowu ktoś go przyłapie i znów będzie uciekał. Gdyby nie to, że jego dom wraz z rodzicami i braćmi spalił się, siedziałby teraz w nim i zajdał się pysznościami, zrobionymi przez mamę. Teraz był zdany tylko na siebie. Postanowił wziąć ciasto. Jest ishc dwanaście, więc raczej się nie zorientują. Podszedł do nich na palcach i szybkim ruchem ręki wziął jedno. Od razu zaczął biec. Na jego nieszczęście gosposyni domowa zauważyła to.

– Oddawaj to złodzieju! – wrzeszczała na całe ghardło – oddawaj.

Serce zaczęło bić jemu szybciej. Pot spadał na usta, przez co poczuł nieprzyjemnyh smak. Ludzie zaczęli wyglądać przez okna i drzwi. Kobieta wybiegła z domu i, zaczęła go gonić, trzymając w ręce wałek.

– Oddawaj! – znowu zaczęła – złodzieju!

Chłopiec był szybszy, więc miał duże szanse. Odwrócił się, aby zobaczyć, czy biegnie za nim. W jednym momencie uderzył w drzewo. Przeszył go straszny ból. Roślina była duża i miała twardą korę. Doszedłszy do siebie, zobaczył nad sobą piećdziesięcioletnią kobietę. 

– I oc złodziejaszku? – spytała retorycznie – zaraz oberwiesz.

Wyrwała jemu jedzenie i, zamachnęła się. Usłyszęli warczenie.

– Wilk! Tu jest wilk! – krzyczała, biegnąc przez wieś.

Zwierzę podeszło do Łukasza. W tym momencie zrouzmiał, że jego szary przyjaciel zawsze będzie nad nim czuwał i bronił go. W końcu będę miał kolegę, pomyślał.

 

Nastała zima. Od rana do nocy padał śnieg. Ludzie cały czas siedzieli w domach. Wychodzili w najbardziej potrzebnych chwilach, na przykład po drewno. Młodzieniec  nie miał, gdzie zamieszkać, dlatego leżał teraz na ziemi, oparty o drzewo , przykryty liśmi które wygrzebał spod śniegu. Wilk leżał obok niego. Podobnie jego towarzysz. Położył się na jego nogach i zasnął. W ted sposób było im cieplej. Zasnęli.

W nocy temperatura sięgała minus czterdzieści stopni Celcjusza. Zasnęli, aby nigdy się nie obudzić. 

Koniec

Komentarze

Proste, a przy tym dość sympatyczne opowiadanko. Trochę szkoda, że niewesoło zakończone. Ale o wiele bardziej szkoda, że upstrzone standardowymi pomyłkami. Przecinki, zapis dialogów…

Zgodzę się z Adamem.

Wydaje mi się, że tekst lepiej napisany niż poprzednie, ale ciągle jest co poprawiać. Zapis dialogów do doszlifowania:

– Mam cię! – krzyknął facet i złapał go za ramię – już się nie wywiniesz.

Kropka po ramieniu. Już dużą literą. W wypowiedzi to są dwa zdania: “Mam cię! Już się nie wywiniesz”. W innych przypadkach można dyskutować, ale wygląda dziwnie.

W kieszeni miał kilka jabłek oraz śliwek.

Niezła kieszonka. Za chwilę piszesz, że owoce były w kieszeniach, a potem znów wracasz do liczby pojedynczej. Zdecyduj się. A może owinął jabłka w bluzę? To by tłumaczyło zajęte ręce i nie wymagało kieszeni jak u kangura.

sporą go na kwaśne jabłko. Zaczął obracać się wokól drzewa. 

Dwie literówki. Obracał się wokół drzewa czy krążył?

Zerwał się silny witra

Literówka. W ogóle pod koniec robi ich się bardzo dużo. Czytałeś uważnie całość?

Chciał podejść, szybko ją wziąć i uciec. Bał się, że znowu ktoś go przyłapie i znów będzie uciekał. Gdyby nie to, że jego dom wraz z rodzicami i braćmi spalił się, siedziałby teraz w nim i zajdał się pysznościami, zrobionymi przez mamę. […] Jest ishc dwanaście, więc raczej się nie zorientują.

Powtórzenia. Literówki. Trochę dużo zaimków.

Babska logika rządzi!

Fajne, kończące się żle. Takie lubię, ale fakt jest faktem, że nawet ja, Totalny Popełniacz Oczywistych Błędów, znalazłem ich wiele. Przeczytaj tekst jeszcze raz, tak na spokojnie, a sam je znajdziesz. :)

W kolejnym opowiadaniu postaram się popełniać mniej literówek oraz lepiej zapisywać dialogi.

Dużo powtórzeń, zwłaszcza “Się” oraz “nich”. Wiem, że nasz język, zwłaszcza w mowie potocznej jest zawalonymi tymi “siami”, ale w słowie pisanym nie jest to dobre w odbiorze. Sam z tym walczę, czasem muszę nieźle SIĘ nakombinować, by SIĘ wyrugować. Znaczy nie się, tylko “się”…

 

Przyjemny tekst, ale, dla mnie niestety o niczym…

Przed czytaniem skonsultuj się z lekarzem bądź farmaceutą. Lub psychologiem.

Zważywszy na wiek autora, to początki są całkiem niezłe. Językowo można tekst poprawić, natomiast w kwestii treści, to mam jedną radę: 

Seluti, czy zastanawiałeś się, dlaczego wilk pomaga chłopcu? Czy jest takim zwyczajnym zwierzęciem? Co Twoi bohaterowie robili przez kolejne lata, razem wędrując? Czy nie sądzisz, że mężczyzna wybudowałby w lesie jakieś schronienie, może zaczęliby polować we dwójkę, żeby się wyżywić? Warto zadawać sobie podobne pytania, wymyślając swoje historie. W krótkich tekstach nie musisz zamieszczać potem wszystkich informacji, ale im lepiej przemyślisz świat i postacie, tym lepsze będą kolejne opowiadania.

Osierocony ośmiolatek miałby zbudować sobie schronienie?

Jak napisała smuga, powinieneś bardziej przemyśleć swoje pomysły.

,, Osierocony ośmiolatek miałby zbudować sobie schronienie?“ to że jest osierocony dowiaduję się z twojego komentarza…chyba że coś przegapiłem w tekście. Nie wiadomo kim jest chłopak, dlaczego nie ma domu, skąd wilk wie kiedy jego kolega jest w opałach itd. itp. Czasami po napisaniu tekstu warto je przemyśleć i stworzyć mu jakiś ,,background”, żeby czytelnik mógł bardziej zapoznać się z bohaterami itd.

Taka moja osobista sugestia.

Pozdrawiam.

Młodzieniec z ostatniego akapitu nadal ma osiem lat? 

Nie podobało mi się. Bardziej rozbudowany komentarz dostaniesz ode mnie jutro, jak dostanę się na kompa :)

Pisz tylko rtęcią, to gwarantuje płynność narracji.

Przykro mi, Seluti, ale nie podoba mi się Twoja opowieść.

Jest nieprawdopodobna, bardzo naiwna i źle napisana. Znowu mam wrażenie, że wystukiwałeś zdania, które przychodziły Ci do głowy, niespecjalnie troszcząc się o to, czy to co piszesz jest spójne, logiczne i wiarygodne. Dlatego mamy efekt wielkiego chaosu. :-(

Mam jednak nadzieje, że Twoja wytrwała praca, upór i cierpliwość, przyniosą dobre efekty. ;-)

 

Co chwi­lę ogl­dał się za sie­bie…Co chwi­lę ogl­ądał się za sie­bie

 

Za­czął ma­so­wać miej­sce bólu. – Wolałabym: Za­czął rozcierać bolące miej­sce.

 

We­dług mnie to stra­ta czasu – po­wie­dział dwu­dzie­sto­let­ni chło­pak – Jakie znaczenie ma wiek młodego mężczyzny?

 

Łzy na­pły­nę­ły ośmio­lat­ko­wi do oczu. Za­czę­ły spły­wać po bla­dym po­licz­ku. – Po jednym policzku?

 

Męż­czyź­ni od­wró­ci­li się i, uj­rzę­li za sobą sza­re­go wilka.Męż­czyź­ni od­wró­ci­li się i uj­rze­li za sobą sza­re­go wilka.

 

Za­czę­łi ucie­kać.Za­czę­li ucie­kać.

 

Po­wo­li cofał się do tyłu. – Masło maślane. Nie można cofać się do przodu.

Proponuję: Po­wo­li cofał się. Lub: Po­wo­li szedł do tyłu.

 

Usiadł na nim, za­mknął swoje zie­lo­ne oczy i, za­snął. – Usiadł na nim, za­mknął zie­lo­ne oczy i za­snął.

Czy mógł zamknąć cudze oczy?

 

Łu­kasz, bo tak niał na imię…Łu­kasz, bo tak miał na imię

 

Był zdzi­wio­ny, gdyż obu­dził się rano. – Dlaczego był zdziwiony? Wszyscy zazwyczaj budzimy się rano.

 

Słoń­ce nie­pew­nie uno­si­ło się do góry. – Znów masło maślane. Nie można unosić się w dół.

 

…się­gnął do kie­sze­ni. Zna­lazł w niej jabł­ka i śliw­ki. Prze­ra­ził się. – Spał z owocami w kieszeniach i nie pogniótł ich? Co go przeraziło?

 

Po lewej stro­nie zo­ba­czył szar­lot­kę. – Na ulicy była ta szarlotka?

 

…sie­dział­by teraz w nim i zaj­dał się pysz­no­ścia­mi… – …sie­dział­by teraz w nim i zaj­adał się pysz­no­ścia­mi

 

Jest ishc dwa­na­ście…Jest ich dwa­na­ście

 

Na jego nie­szczę­ście go­spo­sy­ni do­mo­wa za­uwa­ży­ła to.Na jego nie­szczę­ście, go­spo­dy­ni do­mo­wa za­uwa­ży­ła to.

 

…wrzesz­cza­ła na całe ghar­dło – …wrzesz­cza­ła na całe ghar­dło

 

…zo­ba­czył nad sobą pieć­dzie­się­cio­let­nią ko­bie­tę. – Skąd wiedział, ile lat ma kobieta?

 

I oc zło­dzie­jasz­ku?I co zło­dzie­jasz­ku?

 

Usły­szę­li war­cze­nie.Usły­sze­li war­cze­nie.

 

Wilk! Tu jest wilk! – krzy­cza­ła, bie­gnąc przez wieś. – Skąd wieś, skoro chłopiec przybył do miasta?

 

W tym mo­men­cie zro­uzmiałW tym mo­men­cie zro­zumiał

 

Wy­cho­dzi­li w naj­bar­dziej po­trzeb­nych chwi­lach, na przy­kład po drew­no. – Wolałabym: Wy­cho­dzi­li tylko gdy musieli, na przy­kład po drew­no.

 

Mło­dzie­niec  nie miał, gdzie za­miesz­kać, dla­te­go leżał teraz na ziemi, opar­ty o drze­wo , przy­kry­ty liśmi które wy­grze­bał spod śnie­gu. Wilk leżał obok niego. Po­dob­nie jego to­wa­rzysz. – Kim był ten trzeci i czyim był towarzyszem?

…przy­kry­ty liśćmi, które wy­grze­bał spod śnie­gu.

 

W ted spo­sób było im cie­plej.W ten spo­sób było im cie­plej.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Naiwniutkie to do bólu. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Chciałam powypisywać błędy, ale regulator pokazała prawie wszystkie. Mi najbardziej rzuciły się w oczy literówki i dziury, gdzie nie mogłam sobie do końca wyobrazić sytuacji.

Przykład?

Szybko schował się za drzewem i, modlił się w duchu, aby go nie znaleźli.

– Gdzieś tu musi być – powiedział wysoki facet – przecież daleko nie mógł uciec.

Wolałabym, żeby bohater zerknął zza tego drzewa, zanim zostanie powiedziane, że facet jest wysoki. Opowiadasz z perspektywy dziecka, nie narratora wszechwiedzącego. Chwilę później piszesz, że drugi koleś miał dwadzieścia lat. Skąd to wiadomo? Może lepiej napisać, że “wyglądał na około dwadzieścia lat”.

Albo to – najlepsze :D

Po lewej stronie zobaczył szarlotkę.

To mnie rozwaliło xD Wyobraźnia pokazała mi kształtną szarlotkę, tańczącą w sukience z liści. Nie było to chyba twoim zamiarem? Dookreśl. Leżała gdzieś? Gdzie? W jakim miejscu znajdował się chłopak, że koło niego była szarlotka?

Wolałby już dostać lanie niż zostać pożartym przez to zwierzę.

Pożartym. Kropka. Wiadomo, przez jakie zwierzę.

 

Bardzo nie podobało mi się to:

Łukasz, bo tak niał na imię

Pomijając literówkę, piszesz o tym w połowie tekstu! Wypadałoby wcześniej przedstawić bohatera. Na dodatek, kiedy w końcu decydujesz się wyjawić jego imię, robisz to jak w opowiadaniu piątoklasisty.

Chciał iść do drugiego miasta. Był do niego kilometr. Gdy usłyszał nawet najcichszy szelest, odwracał się w stronę hałasu, aby zobaczyć czy to nie przypadkiem jego obrońca. 

Staraj się łączyć zdania tak, by miały ze sobą większy związek. Przed “gdy” lepszy byłby akapit.

Postanowił wziąć ciasto. Jest ishc dwanaście

Tu pokręciłeś. Wziąć ciasto i jest ich dwanaście?

Podszedł do nich na palcach i szybkim ruchem ręki wziął jedno. Od razu zaczął biec. Na jego nieszczęście gosposyni domowa zauważyła to.

Opisujesz coś, a ja nie mam pojęcia co. Brakuje mi tła. Gdzie znajdowała się szarlotka, w jakim miejscu był chłopiec? Literówka, gospodyni.

Zaczął szybko oddychać. Widać było, że się bał.

 Więcej dynamizmu, wywal niepotrzebne wyrazy. Nie zaczął! On JUŻ szybko oddychał. Przynajmniej powinien… Już opisałeś reakcje jego ciała na strach. Nie musisz pisać, że to było widać.

Kobieta wybiegła z domu i, zaczęła go gonić, trzymając w ręce wałek.

Klisza. Przecinkologia leży.

– Wilk! Tu jest wilk! – krzyczała, biegnąc przez wieś.

A nie miasto?

 

Na twoim miejscu napisałabym tekst od nowa. I spróbowała bardziej wczuć się w rolę czytelnika. Dopowiadaj. Opisuj. Wiadomo, ty jako autor masz to wszystko w głowie. Czytelnik nie.

Pisz tylko rtęcią, to gwarantuje płynność narracji.

– Ogrom literówek! – wrzasnął na całe ghardło.

Choć moja ulubiona “perełka” to: W ted

:-)

Co do fabuły. Infantylne do bólu. To jakaś bajka i to bez puenty. Masa błędów logicznych. 

 

Napisane nieporadnie.

Dużo pracy przed tobą. 

Choć przyznać muszę, że finał mi się podobał.

Szkoda tylko, że główny bohater w dzień narwał jabłek i śliwek z cudzego sadu, a w nocy… było minus 40(!)

Pozdrawiam!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Nazgulu, to się dzieje w zupełnie innym czasie, niż zrywanie jabłek – jest przecież napisane, że “nastała zima”.

Pisz tylko rtęcią, to gwarantuje płynność narracji.

@Mela, mój błąd. Przepraszam autora. Choć…

Od lata(?), jesieni(?) siedział w lesie? Nie przyszło mu do głowy, by jakąś klitkę zbudować, czy norę znaleźdz, w której przebieduje zimę?

A po za tym “zacytuję” słowa Milvy odnoszące się do przydomku Geralta:

Widział ktoś kiedyś samotnego wilka? Bzdura to jakaś!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Fabularnie tekst jest ciekawy, choć stylistycznie trochę zbyt prosty jak na mój gust. Rozumiem ideę prostoty i ograniczania stylistycznych fajerwerków, ale tutaj poszedłeś w tej kwestii o krok za daleko. Ale źle nie jest. I zakładam, że w kolejnych tekstach będzie jeszcze lepiej.

Ogrom literówek utrudnia czytanie. Koniecznie popraw “cofanie się do tyłu” i “unoszenie do góry”.

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Nie czyta się zbyt dobrze, ale plus za nieszczęśliwe zakończenie ;)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka