- Opowiadanie: Karol - Kamerzyści

Kamerzyści

Oto szort mojego autorstwa z sierpnia tego roku.

Komentujcie, piszcie co Wam się podoba i nie podoba, wdeptujcie w ziemię, takie tam :D.

Życzę miłej lektury!

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Kamerzyści

 Zawsze, kiedy mówiłem mamie, że nie rozumiem wielu rzeczy, ona tylko milcząco głaskała mnie po głowie.

Kamerzyści.

Odkąd pamiętam, oni są zawsze przy mnie. Kiedy śpię. Kiedy jestem w szkole. Kiedy jem. Kiedy znajdę się gdziekolwiek poza domem. Nie odstępują mnie ani na krok. Wiecznie skupieni na operowaniu swoim sprzętem. Nie patrzą mi w oczy.

Właściwie, to nie wydaje mi się by byli oni ludźmi, jak ja, mama, czy tata. Zdecydowanie bardziej ludzkie wydają mi się te ich kamery, bo one zawsze na mnie patrzą. Dla mnie te szklane obiektywy wyrażają dużo więcej, niż beznamiętne twarze kamerzystów.

Regularnie natykam się na ocenzurowane informacje w Internecie. Artykuły, grafiki, linki, tytuły, hasła, filmy, reklamy i tym podobne. Odkąd pamiętam, zżera mnie ciekawość, co się pod tym kryje. Zawsze, kiedy pytałem o to rodziców, oni odpowiadali tylko, że to dla mojego dobra, po czym milkli na długi czas.

Ewidentnie coś przede mną ukrywają.

Dziwne jest też to, że nie mamy w domu telewizora, ani radia. I że nie mogę kolegować się z innymi dziećmi.

Ogólnie, moje stosunki z obcymi ludźmi raczej nie są normalne. Kiedy idę ulicą, ludzie zawsze się na mnie gapią, wymieniają porozumiewawcze spojrzenia, szepczą coś między sobą.

Tylko ja wzbudzam takie zainteresowanie. I tylko mnie ze wszystkich stron otaczają kamery.

Czasem ktoś coś wrzeszczy. Jednak wtedy mama zawsze zatyka mi uszy. Pamiętam jak przez mgłę, że ktoś nas kiedyś zaatakował. Musiałem być bardzo mały, kiedy to się stało, gdyż wyryło się to w mojej głowie nie jako całe wydarzenie, ale urywek scenki, jakby obraz.

Jednak ilekroć pytałem rodziców, czy tak w istocie było, odpowiedzią, jaką uzyskiwałem było milczenie.

Moje życie jest inne.

 

***

 

Dzisiaj, jak zwykle o trzynastej skończyły się lekcje, a ostatni z szeregu prywatnych nauczycieli uczących mnie różnych przedmiotów opuścił nasz dom. Zjadłem obiad i wziąłem się za odrabianie pracy domowej. W pewnym momencie mama powiedziała mi, że musi gdzieś jechać i wróci za jakieś dwie godziny. Tata był jeszcze w pracy.

Po zamknięciu drzwi za wychodzącą matką poszedłem do kuchni po coś do picia. Zauważyłem stojący na kuchennym stole, włączony laptop rodziców.

Na którym coś się wyświetlało.

Już miałem do niego podejść, gdy nagle pomyślałem sobie, że to nie moja sprawa i nie powinienem się wtrącać.

Z drugiej strony, jeżeli coś ma się popsuć, to może lepiej, żebym sprawdził o co chodzi.

Spojrzałem w zimny obiektyw kamery. Wyglądała, jakby patrzyła na mnie przyzwalająco.

Dlatego też sięgnąłem po komputer.

Na środku ekranu widniał komunikat oznaczony wykrzyknikiem. Jego treść była następująca: BŁĄD#[Blokada083249573nr70] mW928184752745927449$5 Kontynuować?

Poniżej zaś dostrzegłem dwa przyciski: Tak oraz Nie.

Pokręciłem głową i stwierdziłem, że lepiej, jeśli poczekam na mamę.

Coś mnie jednak tknęło. A dokładniej, słowo Blokada wyraźnie widniejące w komunikacie.

A może to właśnie ona?

Kamerzyści jakby się ożywili i natychmiast zaczęli robić ujęcia nie tylko na mnie, ale i na komputer.

Znów spojrzałem w zimne oko obiektywu. I znów ono odpowiedziało mi przyzwoleniem.

Nie wahając się ani chwili dłużej, wybrałem Nie.

I okienko znikło.

Momentalnie przeszyło mnie zimno. Co ja przed chwilą zrobiłem? Czy aby na pewno postąpiłem dobrze?

Wstałem z krzesła i poszedłem do swojego pokoju. Włączyłem komputer. Z tłukącym szalenie sercem otworzyłem przeglądarkę i wszedłem na pierwszy lepszy portal informacyjny.

I znalazłem to, czego szukałem. Jeszcze wczoraj, dokładnie w tym samym miejscu była czarna dziura idealnie zakrywająca wielki nagłówek artykułu.

Artykułu o mnie.

Przeczytałem go w bardzo szybkim czasie. Chłonąłem jego treść, która zapisywała się w mojej głowie prostymi hasłami: „Skandal!”, „Łamanie praw człowieka”, „Przeciwnicy Najdłuższego filmu w historii znów protestują”, „Niedopuszczalny eksperyment”, „Rekordy oglądalności”.

Gdy skończyłem, siedziałem bezczynnie z rozdziawionymi ustami prawie minutę. Wprawdzie znów nie wszystko rozumiałem, ale z ogółu wywnioskowałem spójną całość.

Przerażającą całość.

Jestem małpą w klatce. Żywym eksperymentem. Nigdy nie byłem prawdziwym człowiekiem.

Nigdy.

Rozpłakałem się, łzy ciekły mi po policzkach, a kamery jak zwykle wszystko rejestrowały.

Dotarło do mnie, że tak naprawdę zostałem oszukany. Moje dotychczasowe życie było mistyfikacją, do której zakończenia jest tylko jedna droga.

Teraz stoję na krześle ze sznurem z jednej strony przywiązanym do stabilnego żyrandola, a z drugiej, zakończonym pętlą mocno zaciskającą się na mojej szyi. Niemy, bezsilny szloch nadal mną wstrząsa.

Wystarczy zeskoczyć.

Nie spoglądam na kamerzystów, ale w szklany obiektyw.

A on patrzy na mnie przyzwalająco.

Koniec

Komentarze

“Truman Show”. Do pewnego stopnia, oczywiście.

Zgadzam się z AdamemKB.

Taki sobie, kurde podpis

Dzięki za komentarze.

Co do wspomnianego przez Was “Truman Show” to przyznam całkiem szczerze, że podobieństwo jest zupełnie przypadkowe. Filmu nie widziałem, może tytuł ze słyszenia kojarzę, ale mówiąc zupełnie serio – nie inspirowałem się nim ani trochę. Jedyne informacje, jakie na jego temat posiadam pochodzą z Filmwebu i dowiedziałem się ich dosłownie przed chwilą.

A poza tym macie jakieś inne spostrzeżenia?

Miałam takie same skojarzenia, jak przedpiścy. Chociaż filmu nie oglądałam. Cóż, nie rozumiem rodziców. Do pewnego stopnia to życie każdego celebryty, do pewnego (na szczęście, ciągle jeszcze niewielkiego) każdego z nas.

Już miałem do niego podjeść,

Literówka, ale jaka zabawna. :-)

Babska logika rządzi!

Koncepcja zdecydowanie do rozwinięcia. Powyższy tekścik sprawia wrażenie skrótu. 

Też mi się skojarzyło z tym filmem. Tylko, że tam kamery były jakoś bardziej dyskretnie poukrywane. Dobrze zrozumiałem, że w domu bohatera pochowani byli kamerzyści? W plenerze rozumiem, ale w domu ciężko się takim gagatkom schować. Chyba, że za jakimś lustrem fenickim. Ukryte kamery wydają się praktyczniejsze.

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Opowiadanie napisane poprawnie. Warsztatowo nie mam się do czego przyczepić.

Fabularnie już gorzej. Wstęp mnie zaintrygował, wyjaśnienie rozczarowało. Zakończenia nie kupuję.

Niemniej chętnie przeczytam kolejne teksty autora.

Witam na portalu :)

Look at every word in a sentence and decide if they are really needed. If not, kill them. Be ruthless. - Bob Cooper

Finkla: dziękuję za znalezienie literówki, kompletnie jej nie zauważyłem :D. W każdym razie błąd już poprawiłem. Przyznam, że spostrzeżenie ciekawe.

domek: w sumie, to przyznam Ci rację. Chciałem napisać coś krótkiego, bo do tej pory było tak, że z rozpoczęciem jakiegoś dłuższego opka problemu nie było, za to z jego zakończeniem – już owszem :). No cóż, na razie jest jak jest i raczej już do tego pomysłu nie wrócę. Aczkolwiek bardziej rozbudowane teksty pisać będę. A przynajmniej taką mam nadzieję. =)

SzyszkowyDziadek: kamerzyści się nie ukrywali, główny bohater cały czas widział zarówno ich, jak i kamery, jednak jako że był on dzieckiem zupełnie nie rozumiał po co oni ciągle go otaczają.

BogusławEryk: no to jestem zdziwiony, że nie masz się do czego przyczepić ;D. Niemniej dziękuję. No cóż, mam nadzieję, że kolejne opowiadania bardziej Ci się spodobają :). I ja również witam! 

Serdecznie dziękuję za wszystkie komentarze, Wasze opinie są dla mnie bardzo istotne :).

Dobrze napisane, pomysł ciekawy. Co tu więcej mówić. Ogólne wrażenie na plus.

Ogół nie chce wiedzieć, że jest myślącą masą złożoną z bezmyślnych jednostek

Dobrze napisane, ale skojarzenie zdecydowanie jak u przedpiscow. Przydałaby się jakaś bardziej zaskakująca wolta w finale. Tym niemniej, przyzwoity szort. Bul!* *Rzekłem, Howgh!:-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Dzięki za komentarze! :)

Mi też się podobało, mimo oczywistego skojarzenia, które starałem się zignorować. Tekst bardzo w porządku, miło się czytało. Zgrzyta mi tylko jedna rzecz: wydaje mi się, że kamerzyści, chociaż byli tak bezduszni, to jednak nie pozwolili by mu wleźć na to krzesło i założyć pętlę na szyję. Chociażby z prozaicznego powodu: “show must go on”, a bez głównego bohatera raczej ciężko.

Naszło mnie to samo skojarzenie co przedpiśców. Szort jest całkiem fajny, ale rzeczywiście przydałaby mu się nieco bardziej zaskakująca puenta – nie wiem, może że to nie protagonista jest głównym bohaterem telewizyjnego show, ale właśnie kamerzyści, którzy go kamerują – a protagonista jest tylko nośnikiem jednej z kamer, która kameruje tych kamerzystów? ; )

I po co to było?

Pomysł wtórny, opisany szalenie powierzchownie. Przeczytałam bez bólu, ale mam wrażenie, że można było potraktować sprawę w sposób bardziej zajmujący.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka