- Opowiadanie: Cader - Zabójcza Miłość

Zabójcza Miłość

Jest to moje jedno z wczesnych opowiadań.

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Zabójcza Miłość

 

Piękny wiosenny dzień, prawie żadnych chmur na niebie poza niewielkimi obłoczkami leniwie przesuwającymi się na zachód. Dookoła roztaczał się piękny zapach kwiatów. Stał na peronie stacji i podziwiał przyrodę tego dnia, a był on naprawdę cudowny. Stał w lekkim płaszczu w jasnym kolorze. Nowy garnitur kupiony wczoraj leżał idealnie. Poczuł zapach świeżych perfum, również kupionych wczoraj specjalnie na tą okazję. Ten dzień był szczególny jeszcze z jednego powodu, ponieważ dzisiaj przyjechać miała Ona. Kobieta jego snów, jego ukochana. Nie widzieli się kilka lat. Jednak pamiętał każdy szczegół jej wyglądu, nic się nie rozmyło w pamięci przez te lata. Dumając tak na stacji, usłyszał gwizd lokomotywy, odwróciwszy głowę zobaczył wjeżdżający na stację pociąg. Uśmiechnął się ponieważ wiedział, że za chwile ją ujrzy znowu. W końcu pociąg się zatrzymał. Mężczyzna obejrzał kolejny raz bukiet róż, który trzymał w ręce by się upewnić, czy nadal wyglądają pięknie jak tego ranka, gdy je kupował.

Z pociągu zaczęli wychodzić ludzie, ale nie zwracał na nich zbytniej uwagi, poszukiwał tej jedynej, na którą czekał tak długo. Gdy wyszedł już ostatni pasażer, ogarnęło go przerażenie… czy nie wsiadła do pociągu… czy coś się stało… nie, chwileczkę… a jednak jest.

Z drugiego wagonu wysiadła młoda, piękna kobieta. W blasku słońca wyglądała olśniewająco. Miała kasztanowe włosy, które łagodnie falowały przy każdym jej kroku i błyszczały w świetle słońca. Zgrabna figura, podkreślona w tali dobrze skrojoną sukienką z jasnego jedwabiu po prostu pasowała do niej idealnie. Smukłe nogi, poruszały się z gracją w ciemnych wysokich szpilkach. Rozejrzała się przez chwilę po stacji po czym ujrzała go i nieśpiesznie ruszyła w jego kierunku, uśmiechając się przy tym zalotnie. Jej lekko blada cera idealnie komponowała się z sukienką z jedwabiu i tym wiosennym ciepłym dniem.

Stał oczarowany, patrząc jak idzie w jego stronę. Nie wierzył, że przyjechała, że jest tutaj i zaraz będzie mógł wziąć ją w objęcia. Wygląda cudownie, była naprawdę piękna, zapomniał już jak bardzo. Gdy szła w jego stronę, doznał uczucia jakby czas zwolnił w miejscu, widział jak powoli i z gracją przybliża się jego ukochana. Pamiętał ten piękny, zalotny uśmieszek i lekko pomalowane oczy. Z pewnej odległości poczuł zapach jej perfum, tych samych, które pamiętał przed laty i powróciły do niego wspomnienia tych pięknych lat, które z nią dzielił zanim się rozstali. Pamiętał każdy spacer, każdą rozmowę i pocałunek. Pamiętał dotyk jej ciała, jej gładkiej skóry.

-Witaj, ukochany. Nad czym tak rozmyślasz? – powiedziała podchodząc.

W rozmarzeniu nie zauważył kiedy się zbliżyła. Opamiętał się szybko i odpowiedział:

-Oczywiście o tobie, moja Pani.

Uśmiechnął się i ucałował jej kształtne, pełne usta. Wręczył jej kwiaty i wziął pod rękę prowadząc w stronę samochodu.

Jego stary, czarny mercedes stał zaparkowany blisko wyjścia. Podszedł i otworzył bagażnik i wsadził jej jedną niewielką walizkę, po czym poszedł do przodu, by otworzyć drzwiczki od jej strony, na co uśmiechnęła się i dalej wąchając pięknie pachnące róże wsiadła do środka. Pojechali do jego domu, który znajdował się na przedmieściach miasta. Był to stary, zwykły, typowo amerykański dom. Miał niewielki drewniany płotek pomalowany na biało i utrzymany w należytym stanie oraz dróżkę prowadzącą do domu z betonowych płyt. Po obu jej stronach wyrastały różnorodne kwiaty, których kompozycja zapachowa przywodziła na myśl wiosenny dzień, zupełnie taki jak dziś. Na ganku stał stolik z dwoma wiklinowymi krzesłami, a dalej z boku stary, bujany fotel. Trawnik był zadbany i chyba niedawno skoszony ponieważ trawa była dość krótka. Poprowadził ją po ścieżce, ona rozglądała się dookoła z dziwnym błyskiem w oczach, i nadal zasłaniając sobie twarz bukietem.

Podeszli do drzwi i mężczyzna otworzył je wprawnymi ruchami, po czym wprowadził ją do środka, do szerokiego holu. Pomógł zdjąć jej płaszcz i powiesił go na jednym z haczyków, po czym zdjął swój i zrobił to samo. Wydawało mu się, że w świetle zachodzącego słońca jej oczy dziwnie się mienią i błyszczą, uznał to jednak za refleksy odbitego światła. Poprowadził ją dalej, do pokoju gościnnego, gdzie stał już stolik, na którym znajdowało się wino, dwa kieliszki, dwie świece, talerzyki oraz sztućce.

-To mała powitalna niespodzianka – powiedział do niej i pocałował ją w policzek.

Uśmiechnęła się do niego, po czym wręczyła mu kwiaty i odpowiedziała:

-Cudownie. Wstaw kwiaty, a ja pójdę się przebrać, dobrze?

Ruszyła w stronę schodów, biorąc z holu swoją walizeczkę.

-Sypialnia jest… – zaczął ale przerwał, gdyż obejrzała się przez ramie i rzuciła spojrzenie, które od razu odebrało mu mowę.

Patrzył jeszcze chwilę za nią po czym, powąchał ostatni raz bukiet róż i poszedł do kuchni by wstawić je do wazonu. Wyjął z lodówki jej ulubione czekoladowe cisto z kremem, przyjrzał mu się chwilę w zamyśleniu po czym ruszył do pokoju, by postawić je na stoliku. Krojąc ciasto na kilka kawałków usłyszał kroki na schodach, chwilę jeszcze zwlekał po czym obrócił głowę w stronę wejścia do holu. Stała oparta jedną ręką o framugę drzwi, a drugą trzymając na biodrach. Jedną nogę wysunęła lekko do przodu, miała na sobie lekką, ciemną suknię z wycięciem na lewym biodrze. Włosy uczesane, rozpuszczone i opadające na ramiona. Padające za nią światło z drzwi wyjściowych sprawiało, że wyglądała naprawdę zjawiskowo, patrząc dech mu zaparło z wrażenia i o mało nie upuścił trzymanego w ręce noża. Zadowolona, że efekt który chciała osiągnąć udał się, podeszła wolnym krokiem w jego stronę. Złapała go za rękę, w której trzymał nóż i delikatnie poprowadziła ją na stół, by go odłożył, po czym pocałowała go delikatnie w usta i uśmiechnęła znacząco. Podeszła do stolika i usiadła, składając ręce pod brodą. Pamiętał ten gest, zawsze go robiła gdy spotykali się na kolacji. Podniósł butelkę wina i nalał do dwóch kieliszków, po czym nałożył na talerzyki po kawałku ciasta i usiadł naprzeciw niej.

Rozmawiali przez parę godzin. Rozmawiali o różnych rzeczach, o błahostkach, o tym co się działo przez te lata gdy się nie widzieli. Wspominali przeszłość i miło spędzone chwile, które zakończyły się rozstaniem i obietnicą, którą sobie złożyli, że kiedyś znów się spotkają. Zjedli całe ciasto i wypili przy tym całą butelkę wina. Śmiali się i żartowali z tego co wydarzyło się w minionych latach, snuli także wspólne plany na przyszłość. Gdy minęła jedenasta lekko zmęczeni tym wieczorem postanowili iść już spać. On zabrał naczynia do kuchni, a ona w tym czasie poszła na górę.

Wszedł do swojej sypialni rozpinając koszulę, w świetle księżyca, wpadającego przez okno, zobaczył jej nagie na wpół okryte pościelą ciało. Uśmiechała się do niego zalotnie i pogładziła zapraszająco prześcieradło obok siebie. Mężczyzna rozebrał się i nagi wszedł do łóżka.

Kochali się długo i namiętnie. Obojgu przypomniały się stare czasy, gdy w ukryciu robili to co teraz. Przewijały im się, przez myśl różne obrazy i miejsca, w których to się działo. Dom nad jeziorem, przystań, polanka w śród drzew, jego dom rodzinny i wiele innych. Kochali się już wiele razy, jednak teraz było inaczej. Tęsknota obudziła nowe pożądanie i sprawiła, że ich zmysły obudziły się na nowo, prowadząc ich na nowe ścieżki, których wcześniej nie znali.

Gdy zegar zaczął wybijać godzinę dwunastą, nadeszło spełnienie, gdy byli już u szczytu, coś błysnęło w świetle księżyca i jedno z nich wydało ostatnie tchnienie, po czym zamknęło oczy na zawsze.

-Kocham cię… – to było słychać w ostatnim szepcie.

Łzy popłynęły po twarzy i leciały na nie poruszający się kształt, odbijając się od ciepłej jeszcze skóry. Z ostatnim uderzeniem zegara, znów błysnęło coś w świetle księżyca i druga postać spokojnie osunęła się obok, przytulając się do swojej ukochanej osoby. Gdy wydawał ostatni dech, wyszeptała przez łzy:

-Ja ciebie też kocham…

 

Gdy znaleziono ich ciała po kilku dniach, okazało się że były nie tknięte. Nie było czuć żadnego rozkładu, ani nie było na ciałach jego oznak. Unosił się za to dziwny, ledwo odczuwalny zapach kwiatów, przypominających wiosnę. Ciała były splecione ze sobą, jak ciała kochanków, a nad nimi na ścianie widniał napis namalowany szkarłatną krwią.

 

MIŁOŚĆ WYKRACZAJĄCA POZA ŚMIERĆ BĘDZIE TRWAĆ WIECZNIE

Koniec

Komentarze

Nowy garnitur kupiony wczoraj leżał idealnie. Poczuł zapach świeżych perfum, również kupionych wczoraj specjalnie na tą okazję

Uśmiechnął się ponieważ wiedział, że za chwile ją ujrzy znowu

Ja bym to zdanie złożył tak: “Uśmiechnął się, ponieważ wiedział, że za chwilę znowu ją ujrzy.” 

 

Z pociągu zaczęli wychodzić ludzie, ale nie zwracał na nich zbytniej uwagi, poszukiwał tej jedynej, na którą czekał tak długo. Gdy wyszedł już ostatni pasażer

Pamiętał ten piękny, zalotny uśmieszek i lekko pomalowane oczy

Pomalowane oczy? 

 

Pamiętał ten piękny, zalotny uśmieszek i lekko pomalowane oczy. Z pewnej odległości poczuł zapach jej perfum, tych samych, które pamiętał przed laty i powróciły do niego wspomnienia tych pięknych lat

Uśmiechnął się i ucałował jej kształtne, pełne usta. Wręczył jej kwiaty

Podszedł i otworzył bagażnik i wsadził jej jedną niewielką walizkę, po czym poszedł do przodu, by otworzyć drzwiczki od jej strony

Pomógł zdjąć jej płaszcz i powiesił go na jednym z haczyków, po czym zdjął swój

Gdy znaleziono ich ciała po kilku dniach, okazało się że były nie tknięte. Nie było czuć żadnego rozkładu, ani nie było na ciałach jego oznak

 

Masa powtórzeń, w paru miejscach brakuje przecinków, wiele zdań brzmi jakoś niezgrabnie.

Cóż, nad warsztatem musisz jeszcze sporo popracować, bo wykonanie zabija całą treść, która – swoją drogą – nie przekonuje.

 

Nie będę powtarzał, co napisał mój poprzednik, więc krótko: moja opinia jest identyczna. Tekst jest słaby.

 

Pozdrawiam

Mastiff

Stał na peronie stacji i podziwiał przyrodę tego dnia, a był on naprawdę cudowny.

Dwa razy czytałem… No dobra, trzy… Zanim zrozumiałem, że to dzień był cudowny, a nie on, który stał na peronie stacji ;-)

 

Domkowego komentarza również nie chcę powtarzać. Pod twoim drugim tekstem wkleiłem link do sympatycznego poradnika o pisaniu, zbierającego w pigułce kilka ciekawych uwag, oraz zabawnego antyporadnika Bravincjusza. Miłej lektury! :-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Podchodziłam trzy razy do opowiadania, ale ostatecznie dobrnęłam tylko do połowy. W tej przeczytanej części – zgadzam się z domkiem, Bohdanem i Psycho.

W mojej szufladzie jest całe mnóstwo takich tekstów. Baaaaardzo, bardzo starych. Może i kiedyś do nich wrócę, ale przed publikacją przeczytam, zredaguję… no dobra – napiszę od nowa.

Proponuję, żebyś zapoznał się z poleconym przez PsychoFisha poradnikiem. I może jeszcze kilkoma publikowanymi tu opowiadaniami. Potem wróć do swoich tekstów, przeczytaj, a sam zrozumiesz w czym problem.

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Hmmm. Opowiadanie nie zachęca do lektury. Do uwag poprzedników dołożę jeszcze to:

Dookoła roztaczał się piękny zapach kwiatów. Stał na peronie stacji i podziwiał przyrodę tego dnia, a był on naprawdę cudowny.

Nowy garnitur kupiony wczoraj leżał idealnie. Poczuł zapach świeżych perfum, również kupionych wczoraj specjalnie na tą okazję.

Z tych zdań wynika, że na peronie stał zapach kwiatów, a kimś czującym zapach perfum był garnitur. Uważaj na podmiot domyślny; lubi wyciąć głupi numer. ;-)

Babska logika rządzi!

Smutno…crying

Wiem, że nie było dobrze:) oba teksty pisałem gdy miałem 17-18 lat może. Od tego czasu sporo się zmieniło… Mam nadzieje ;) To były stare teksty nie poprawiane po latach. Chciałem zobaczyć czy będzie dostrzegalna różnica między starymi a nowymi które będę zamieszczał. Pozdrawiam wszystkich i dzięki za wszelkie uwagi :)

Czekam na komentarze pod nowym tekstem!

No cóż, przebrnęłam z trudem i zastanawiam się po raz kolejny – bo nie Ty pierwszy, Caderze, popełniłeś taki błąd – jaki jest cel zamieszczania opowiadań sprzed wielu lat, w dodatku w kształcie bardzo utrudniającym czytanie?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka