- Opowiadanie: Liliana - Legendy

Legendy

Oceny

Legendy

– I czego buczysz?

– No, bo… bo… – chlipnęła, ocierając troje oczu.

– Oj, przestań. Mutanty były zawsze.

– Oszukujesz! – Ale mimo to spojrzała na niego ufnie, z nadzieją, że jednak mówi prawdę.

– No co ty! Są nawet dokumenty na to. I legendy.

– Legendy? – spytała z wahaniem.

– Pewnie. Opowiem ci moją ulubioną. Za czasów pierwszych ludzi istniały komary tak wielkie, jak pięść!

– To straszne!

– Przeciwnie. Wiesz, co sie dzieje, gdy gryzą komary?

– No, robi się czerwona kropka, puchnie dookoła i swędzi… – powiedziała z niechęcią.

– I tak właśnie wyrosły wam cycki! – powiedział i, śmiejąc się, zasłonił głowę rękoma. Co tam, że oberwał. Ważne, że już nie płakała.

Koniec

Komentarze

Pomysł. Drabel zbudowany wokół dowcipu, który po odarciu z elementów fantastycznych, niewiele straciłby na wartości. Ale przynajmniej pieprzny. Zarówno legendy jak i mutanty wykorzystane są w ciekawy sposób, to na plus.

Finał. Od strony zamysłu ostatnie zdanie mi się podoba. Wprowadza całkiem sympatyczny klimat na koniec, choć szkoda, że wcześniej atmosfery brakuje w ogóle. Ale przed ważne powinien być inny znak: kropka, średnik bądź myślnik.

Język. Jak to u Ciebie w zwyczaju, wykrzyknik na wykrzykniku. Wiesz, nawet jeśli bohaterowie do siebie krzyczą, aż tak częste stosowanie wykrzykników na końcu zdania jest niefajne. Do tego wykrzykniki tracą przez to swoją moc. OK, teraz każde zdanie to u Ciebie krzyk. Ale co wówczas, gdy jedno z nich będziesz chciała wyróżnić? Jak to zrobisz? Bo wykrzyknik stracił u Ciebie na wartości tyle, że w zasadzie pełni funkcję kropki.

No. Nawet jeśli takie nagromadzenie “no” miałoby być zabiegiem stylistycznym, jest tego zbyt wiele. Źle się to czyta.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

[…] istaniały komary […]. ---> tak się zastanawiam, czy brakuje spacji po “i”, czy zbędne jest “a”… ;-)

Legenda zawarta w dwóch zdaniach? To nie opowiadanie, to streszczenie, przypomnienie.

Nadmiar partykuły wzmacniającej sprawia, że przestaje ona pełnić swoja rolę, przechodzi w manierę.

Do przemyślenia jest kwestia mutantów w liczbie mnogiej. Gdy mowa tylko o komarach, właściwą formą są “mutanty”, gdy mowa natomiast o ludziach – “mutanci”.

Nie przepadam za dowcipami wciskanymi w sto słów i prezentowanymi jako drabble. A tutaj Autorka opowiedziała żarcik raczej mocno średni, który mnie nie rozśmieszył. Ot, przeczytałam i pewnie niebawem zapomnę, że czytałam.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Tekst jak i wykonanie – bardzo przeciętnie. Można przeczytać, ale sci-fi bym tego raczej nie nazwał.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Uff, sporo tego. :)

Dziękuję za opinie, poprawki i w ogóle komentarze. Jeszcze nigdy nie pisałam drabbla… W zasadzie, jak go pisałam: podobał mi się. Jak już skończyłam i wyłączyłam komputer, to byłam już mniej do niego przekonana. Na koniec uznałam, że w zasadzie jest beznadziejny, brakuje w nim no właśnie: atmosfery, fabuły, jakiejś minimalnej akcji… Taka tam scenka z podrzędnego kabaretu, żywcem wyjęta z większej całości.

Heh, wykrzykników jest i tak o połowę mniej, niż było na początku, więc ja przynajmniej widzę postęp ^_~

Czyli przede mną wciąż: nauka, nauka i jeszcze raz ćwiczenie :)

 

EDIT: tańsze komary – piękne. Pisałam to w tutejszym edytorze, a jeszcze nie rozgryzłam, co robić, żeby mi wszystkiego nie podkreślało ^^’

Ad. legend, to mylna opinia. One nie muszą być ani długie, ani barwne. Ta cała nadbudowa była po to, by zachęcić do słuchania, albo żeby opowiadającemu się nie nudziło mówienie wciąż i wciąż tego samego. Legenda to po prostu idea, a jej forma może być dowolna. Chociaż oczywiście i lepiej zapada w pamięć i przyjemniej się jej słucha, gdy jest barwna.

 

A jak pisać drabble? W sensie, czego użyć jako osi dla niego?

Podzielam powyższe opinie.

Nic specjalnego.

Jak dla mnie całkiem miły drabelek. Przypominają mi się rozmowy moich dzieci jak były młodsze.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Nie ma chyba jednego sposobu pisania drabbli. Twój wcale nie jest zły – wyszłaś (tak się domyślam) od pomysłu + zakończenia i to jest moim zdaniem słuszna droga.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Nie znałam tego dowcipu, a to już jakiś sukces. :-)

Zmutowane komary! A biolodzy się zastanawiają, dlaczego taki nietypowy kształt… ;-) Ale zgadzam się, że etykietka SF to raczej na wyrost.

Babska logika rządzi!

Nie porwało mnie. Konkluzja w miarę dowipna, aczkolwiek mało ambitna. Mimo wszystko przyjemnie spędzone 30 sekund.

"Nie wierz we wszystko, co myślisz."

Komary mnie zajmują bardzo, a teraz jeszcze jest na nie sezon. No i dziecięce rozmowy to moja specjalność! Coś więc czuję, że dużo wody w rzece upłynie, nim napiszę tutaj coś ambitnego. Jeśli w ogóle… Poza tym przy tych krótkich formach jakoś chętniej używam popapranego/drętwego humoru.

No i wykrzykników na tony! One w ogóle powinny być stopniowalne. Bo chociaż zgadzam się, że mogą wyglądać, jakby się wykrzykiwało zdania, to z kolei kroki wyglądają dla mnie na wyzute z jakichkolwiek emocji. Brakuje mi kilku stopmni pomiędzy nimi. No ale to tylko mi…

SF wycofane. “Inne” jest chyba zawsze najbezpieczniejszą opcją… ^^’

Czemu nie? Dziecięce rozmowy to świetny temat na opowiadania. Połowa moich jest o dzieciakach.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Nie no, to świetna sprawa, ale jakoś jeszcze nie udało mi się dobrać odpowiedniej formy do takich dialogów, jakie mam w swojej głowie. Na chwilę obecną w ogóle nie wiem, jaki typ narracji mi odpowiada. Pogubiłam się już w tych eksperymentach ^^’

Tak! Mam zakolejkowanych kilka bajek/baśni, w tym i Twoje. Czekam na spokojniejszy weekend, żeby je przeczytać! :)

Ja tu z bajek nie mam w sumie nic szczególnego. Kilka poważniejszych tekstów o dzieciakach mi trochę lepiej wyszło.

Jeśli mogę Ci zaproponować eksperyment… Spróbuj tę samą historię opisać z punktu widzenia komara-mutanta lub gonionej/gryzionej przez niego kobiety (ew. z męskim towarzyszem). Też długości drabbla. Chętnie bym zobaczył, jak to wyjdzie.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Wow, totalny mind-blow!!! (O! Takie stopniowanie!)

Uprawdziwnienie legendy poprzez narrację pierwszoosobową. Też bym chętnie zobaczyła, co by z tego wyszło…

No i będzie mnie teraz ta wizja prześladowała, pięknie!…

Bo chociaż zgadzam się, że mogą wyglądać, jakby się wykrzykiwało zdania, to z kolei kroki wyglądają dla mnie na wyzute z jakichkolwiek emocji. Brakuje mi kilku stopmni pomiędzy nimi. No ale to tylko mi…

Zawsze możesz opisać emocje danego bohatera jako zastępstwo lub ewentualne uzupełnienie tych wykrzykników (które mi osobiście nie dokuczyły). Albo wielokoropek. Gdzie jedna kropka nie daje rady, tam trzy poślij. Nie mówię, że zawsze, ale często się to sprawdza.

Za czasów pierwszych ludzi istniały komary tak wielkie, jak pięść… (– zwiesił głos).

 

Ostatnie zdanie uczyniło z tego drabbelka jedną z przyjemniejszych rzeczy, jakie mnie spotkały w ciągu całego weekendu. Dziękuję.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Ach, bo wyrzuciłam jeszcze kilka wykrzykników i zredukowałam liczbę “no”… To może wygląda lepiej. Niestety, z wielokropkami też przesadzam, ale kwestie narracyjne faktycznie mogą okazać się wybawieniem, dziękuję :)

 

Sympatyczne :)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka