- Opowiadanie: Fasoletti - Siła ambicji

Siła ambicji

Szorcik pisany na konkurs tematyczny pewnego portalu. Tematem było “Co możemy zdziałać dzięki sile ambicji”. 

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Siła ambicji

Patrzeli na niego jak na wariata, ponieważ wciąż piął się wyżej i wyżej. Nie oglądał się za siebie, drwił z niebezpieczeństw i wyzwań czyhających po drodze. Jeżeli w drabinie prowadzącej na szczyt brakowało kilku szczebli, budował je z ciał pokonanych rywali. Kiedy deptał pokiereszowane truchła konkurentów, wokół rozchodził się przerażający chrzęst miażdżonych gnatów, obrzydliwy chlupot wybryzgujących z ran wnętrzności, mrożący krew w żyłach zbiorowy jęk agonii. 

Mówili o nim, że nie ma sumienia. Że nie ma duszy. Że jest jak rozpędzona lokomotywa, która tarasuje wszystko na swojej drodze, nie zważa na czekających na peronach podróżnych, pragnie jak najszybciej i za wszelką cenę dotrzeć do tej ostatniej stacji, wciąż i wciąż coraz bardziej odległej. 

Wspinaczka była długa i męcząca. Nie raz spadał kilka metrów w dół tylko po to, by pomimo rozdzierającego bólu w kończynach, z jeszcze większą furią i zapamiętaniem popędzić ku nieustannie niewidocznemu wierzchołkowi. 

Nie jeden na jego miejscu poddałby się, załamał bądź uciekł. Ale ambicja, napędzające go paliwo, nie pozwalało, by stracił wiarę, by zwątpił, by osłabł. Ambicja działała na niego jak narkotyk, nieustannie wpompowywany do krwiobiegu przy pomocy nieskończenie wielkiej kroplówki. 

Kiedy jego podróż dobiegała kresu, prawie tego nie zauważył. Był jak w transie, dlatego bezwiednie mijał przecinające niebo stada ptaków, nieświadomie przebijał się przez kolejne warstwy chmur, by wreszcie stanąć przed złoconym tronem, naprzeciw istoty o oślepiająco jasnym obliczu. 

Dopiero tutaj oprzytomniał. Rozejrzał się zdumiony, ale zaskoczenie szybko minęło. Wbił zacięty wzrok w promieniujące lico Stwórcy, okazując tym samym lekceważenie i pogardę. 

– Nie ma tu miejsca dla nas dwojga – rzekł pewnym siebie głosem.

Koniec

Komentarze

Patrzeli → patrzyli

truchła jęczą?

tarasuje → taranuje

spadał w dół…

nie jeden – chyba razem

ambicja (…) nie pozwalało → nie pozwalała

wbicie zaciętego wzroku równa się okazaniu lekceważenia i pogardy? Może, choć jak próbuję to sobie wyobrazić, coś takiego kojarzy mi się raczej innymi uczuciami, np. z gniewem, uporem.

dwojga → dwóch

Nie podobało mi się, nawet poza kwestią błędów.

A mnie spodobało się ostatnie zdanie (oczywiśćie po wyeliminowaniu błędu).

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Pomysł OK. Nie rozwala, ale OK. Jednak z tym “dwojga” – obciach. Chyba że to była TA Stwórca? ;-) No i parę niezręczności, które wskazał tintin. A ja dorzucę:

pragnie jak najszybciej i za wszelką cenę dotrzeć do tej ostatniej stacji, wciąż i wciąż coraz bardziej odległej. 

 Odczuwam niezgrabny nadmiar w tym “wciąż coraz bardziej odległej”. W dodatku – niby końcowa stacja coraz dalej, tymczasem z pozostałych opisów wynika, że Ambitny się do niej przybliża. I nawet do niej dociera, bo chyba Stwórcę można interpretować jako taką stację?

 

PS (do tt). “Patrzeli“ jest coraz rzadsze, ale nadal poprawne.

http://so.pwn.pl/lista.php?co=patrze%E6 (patrzeć/patrzał/patrzeli)

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

  1. A faktycznie. Mój błąd. Niekoniecznie widzę uzasadnienie dla tej nietypowej (jak dla mnie) formy, ale oczywiście wycofuję się z tamtej uwagi:)

Pomysł ciekawy, ale wykonanie słabe. Błędy, które wytknęli poprzednicy, mi też przeszkadzały w lekturze.

Babska logika rządzi!

A mi – nie . Ja ten szorcik przeczytałem, a nie przeanalizowałem. Zabrakło czasu i oddechu, by się zatrzymywać i skupiać na pierdołach (chyba, że już po poprawkach?), wszak kto nie idzie do przodu, ten się cofa, a kto się nie wspina, ten spada. A ja wspinałem się razem z Ambitnym. Szybko i zapamiętale. Do tego stopnia nawet, że – podobnie jak on – dałem się zaskoczyć, gdy już znaleźliśmy się u celu. A ten spodobał mi się nadzwyczajnie.

 

P.S.

Tintin, spoglądanie prosto w oczy komuś “lepszemu od siebie” (ewentualnie silniejszemu) zawsze było objawem braku szacunku, buty, a nierzadko i pogardy. Wyzwaniem. I to nie tylko wśród ludzi (i przypuszczalnych nadludzi). Nigdy nie patrz zwierzęciu w oczy – Tego nauczyli mnie rodzice, kiedy byłem mały.

 

Peace!

 

 

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Hmm… z tym spojrzeniem to może i faktycznie, jeśli sobie przypomnieć zakaz podnoszenia wzroku na twarz króla/cesarza/męża. Nie pomyślałem o tym.

promieniujące → promieniejące

Cieniu, kto się potyka, ten niedaleko zajdzie. Dla mnie ten szort jest tego oczywistym przykładem.

Szort niezły, wykonanie fatalne, wręcz niechlujne. :-(

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Wolę rzygi ;)

To chyba jakiś inny Fasoletti pisał. Brak kolorytu do którego się przyzwyczaiłem. 

Ja chyba też wolę rzygi.

I po co to było?

Niejeden, nieraz… Fasoletti, skrzywdziles szorcika niedbalstwem. Więc na razie ok, ale nie będę ani rzygal, ani rozsmarowywal guano na klacie.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Ano, trudno uwierzyć, że to Fas napisał.

Sorry, taki mamy klimat.

Nowa Fantastyka