- Opowiadanie: Zatrakus - Partitio

Partitio

Szort, a raczej droubble – 200 słów o końcu świata. Życzę miłej lektury!

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Partitio

Fakt, że plotki o nadciągającej zagładzie krążyły wśród plebsu od dawna. Nasz projekt był jednak zbyt istotny, by tracić czas na wiejskie straszaki.

Kolejnym ostrzeżeniem powinna być panika arcykapłana. Wparował nagle do sali konferencyjnej i stanął na środku, tuż pod świetlikiem. Widziałem plamy na Tarczy Dnia, zaprzestańcie swych bluźnierstw albo wszyscy zginiemy, mówił. Uniósł przy tym długi, szczupły palec ku niebu. Już wtedy wydał mi się komiczny w swej pozie.

Nie pamiętam, kto pierwszy parsknął śmiechem, ale po chwili całą salę wypełniał rechot. Zebder rzucił za wychodzącym arcykapłanem, żeby sprawdził kalendarz, bo rozdział kościoła od państwa obowiązuje już od paru stuleci.

Wreszcie, pozostało  siedem dni do realizacji naszych planów. Wtedy, nadeszło.

Jak mówiłem, chłopscy paranoicy mieli nieco racji. To miało związek z magnetyzmem, ale niekoniecznie biegunów. Fala EM ze Słońca uderzyła z ogromną mocą, niszcząc zdobycze technologiczne wielu pokoleń. Stało się jednak coś jeszcze.

Ludzie… coś zmieniło się w ich mózgach. To nie był już mój zespół, nie poznawałem żadnego z nich.

Oczywiście, zapanuje chaos. Zapisując te słowa na glinianej tabliczce nie wierzę, że przetrwają okres anarchii. Kto wie, czy z całego dorobku mojego ludu nie pozostanie jedynie strzelisty monument nieruchomej rakiety, z wypisaną na boku nazwą głównego inwestora: Bach&Bell.

Koniec

Komentarze

No kurczę, jakoś nie wierzę, że tak od razu (co chyba wynika z tekstu) ludzie przesiądą się na gliniane tabliczki… Nie rozumiem też, skąd wzięła się tam rakieta, ani co się zmieniło w mózgach “zespołu” (naukowców? chłopaków ze Skid Row?) Czy “nasze plany”, zaledwie tydzień od realizacji, zostały pokrzyżowane przez EMP ze Słońca? Ale kto go wysłał? Jakich wróg potomków wynalazcy teletonu?

Zatrakusie, przepraszam, ale zbyt wiele tych niewiadomych jak dla mnie, pogubiłem się.

Podobne odczucia. Przydałoby się nieco ów tekst rozwinąć. Bo tak to nie za bardzo wiadomo o co w tym wszystkim chodzi.

Nie trybię też motywu z tym “Bach&Bell” na rakiecie. Zakładam, że to jakby puenta utworu, ale z czym konkretnie powinno mi się to skojarzyć?

And one day, the dream shall lead the way

Sebastian Bach to wokalista Skid Row, genialnej kapeli mojej młodości:)

Ach, no to gratuluję gustu muzycznego :)) Sam też przynajmniej kilka ich utworów przesłuchałem (a “Youth Gone Wild” to absolutny majstersztyk, zawsze przywołujący u mnie wspominienia Woodstocka :)), ale kurczę, nie skojarzyłem.

Tylko podstawowe pytanie jaki związek ma umieszczenie jego nazwiska na rakiecie, z wydarzeniami w tekście, bo rozkminić tego nie mogę? ;)

And one day, the dream shall lead the way

Pewnie żadnego, bo chodzi o innego Bacha;)))

Slave to the Grind nadal wymiata, a ballad rockowych chyba nikt już lepszych nie napisze. Za mojego liceum wszystko było najwspanialsze.

(tylko żartuję, spoko. za Twojego, dowolny Czytelniku, też:))

Głupia chyba jestem, nie mam pojęcia, o czym to jest. Niby konkurs sugeruje apokalipsę…

Przykro mi, nie przekonał mnie ten short. Może następnym razem :)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Moi drodzy czytelnicy, być może faktycznie brak w moim opowiadaniu precyzji, co wynika z faktu, iż nie dysponowałem zbyt dużą ilością czasu (i nadal nie dysponuję). Pomysł na opowiadanie przyszedł mi do głowy nieco spontanicznie, możliwe, że zabrakło w nim istotnych szczegółów, chociaż z mojej perspektywy jest ono kompletne.

Poniższe objaśnienie może nieco popsuć wrażenia z lektury (lub je poprawić) toteż odradzam czytanie go, przynajmniej przed zapoznaniem się z tekstem:

 

Projekt, zespół, rakieta… te elementy wydawały mi się względnie spójne.

Zmiana w mózgach i słowa “Bach&Bell” na strzelistym monumencie nieruchomej rakiety… “Bach&Bell”. No i tytuł – ciekawych odsyłam do słownika łaciny.

Mam nadzieję, że teraz opowiadanie stało się dla wszystkich jasne :)

Pozdrawiam, 

Zatrakus

Zatrakusie, nie trzeba sięgać aż do łaciny, partitio zachowało swoje znaczenie we współczesnej angielszczyźnie. Prawidłowo zrozumiałem tytuł, ale nijak nie pasował mi do treści. Nie udała Ci się podpowiedź zawierająca zbitkę dwóch nazwisk: skierowała czytelników (lub tylko mnie) na fałszywe tropy.

Zatrakusie, w moim odczuciu, usprawiedliwianie wrzucenia niedopracowanego tekstu brakiem czasu, obraża myślącego czytelnika. Szczególnie, że do końca konkursu masz jeszcze 3 dni.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Przeczytałam.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Przepraszam, jeśli obraziłem czyjąkolwiek inteligencję moim opowiadaniem. Najwyraźniej nie jestem aktualnie w najlepszej formie. 

 

A ja przepraszam, że tak ostro. Chyba przesadziłam. Niedawno gadałam z rzeczoznawcą ubeczpieczeniowym i mi jeszcze trochę żółci w gardle zostało. Ale to też nie jest usprawiedliwienie ;)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Jak mówiłem, chłopscy paranoicy mieli nieco racji. To miało związek z magnetyzmem, ale niekoniecznie biegunów.

Trochę za dużo tu mania.

Bez Twoich wyjaśnień też bym nie zrozumiała. Ale pomysł ciekawy.

Babska logika rządzi!

Kompletnie się pogubiłem, o co tu chodzi? Skojarzenia z zagładą Majów słuszne?

Bez rewelacji niestety.

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Z jednej strony – komentarz od dja. Z drugiej – chyba najlepiej będzie, jak zacznę się lansować na niezrozumianego artystę :P 

A poważnie, skojarzenie słuszne, choć nie to jest sedno tekstu. Jak pisałem we wcześniejszym komentarzu, najwyraźniej nie byłem w formie pisząc to opowiadanie. Termin mnie gonił, a miałem pewność, że więcej czasu mieć nie będę – ale to nie jest żadne usprawiedliwienie :P

Niestety nie za bardzo zrozumiałem o co tutaj chodzi…

Komentarze pomogły mi zrozumieć, o co chodzi, bo rozum odmówił współpracy.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

regulatorzy: Obawiam się, że autor również nie myślał zbyt jasno pisząc to opowiadanie.

Mimo to cieszę się, że chociaż przez te komentarze udało się objaśnić ten literacki bałagan.

Nowa Fantastyka