- Opowiadanie: HaMo - (WAMPIREZA) Minetatrip. Opowiadanie absurdalne.

(WAMPIREZA) Minetatrip. Opowiadanie absurdalne.

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

(WAMPIREZA) Minetatrip. Opowiadanie absurdalne.

Pewnym było, że musieli się spotkać.

Wiesiek, syn Wojciecha odziedziczywszy gospodarkę odziedziczył coś jeszcze, zęby. Ale o tym później.

Wiesiek, syn Wojciecha, dodać trzeba, jedyny syn, czuł nieodpartą potrzebę posiadania potomstwa. Prawdą jest, że potrzeba ta była nie do końca jego potrzebą, lecz projekcją potrzeb ojca Wieśka, Wojciecha, nieżyjącego od 5 miesięcy i 12 dni.

Wojciech, syn Waldka, 5 miesięcy i 12 dni temu zasnął i już się nie obudził, uznawszy uprzednio, że Wiesiek, jego 25 letni syn jest wystarczająco dorosły by odziedziczyć zęby. Ale o tym później.

Matka Wieśka, syna Wojciecha, Amelia córka Antoniego zmarła wykrwawiwszy się przy porodzie. Tym oto sposobem nie mogła uczestniczyć w życiu syna. Tym sposobem, syn, chowany przez ojca, nie oswoił się w obcowaniu z kobietami.

 

Pewnym było, że musieli się spotkać.

 

– Mam okres. Okres mam. Brzuch mnie boli. Potrafisz to zrozumieć? – Eliza, bibliotekarka, jak to kobieta w krwawe dni, wykrzykiwała, machając przy tym histerycznie rękami przed oczami Zenka, warszawskiego taksówkarza.

– Chodź się popieprzymy. – Zenek, warszawski taksówkarz, rozumiał oczywiście dramat co nie przeszkadzało mu wyciągać do niej swych łap.

– Czy ty słyszysz co do ciebie mówię?

– No słyszę przecież i dlatego chcę ci pomóc. Seks uśmierza ból. Tak słyszałem.

– Jesteś obleśny. – Westchnęła, wypuściła powietrze i zaczęła żałośnie zawodzić chowając twarz w dłoniach. Zenek, warszawski taksówkarz miał dość.

– Wychodzę.

 

Pewnym było, że musieli się spotkać.

 

Wiesiek, syn Wojciecha, jak na 25 latka przystało, rozumiał, że na gospodarce potrzebna będzie mu kobieta. Kobieta, która zajmie się domem, urodzi dzieci i pozwoli mu nie czuć się tak bardzo samotnym. Nie wiedział tylko jeszcze jak ma się zabrać do szukania żony. Rozmyślał o zaistniałej sytuacji sącząc krwawą mery i spoglądając na wijące się przed nim nagie kobiety. Wiesiek, syn Wojciecha, bywał w Sofii dość często od śmierci ojca i sycił oczy opalonymi, nasmarowanymi oliwką ciałami. Ach, gdyby tak mieć je wszystkie. Wzdychał do siebie i zastanawiał co zrobić z niedawno odziedziczoną zdolnością, lub jak kto woli, rzec by można, perwersją. Wiesiek, syn Wojciecha podniecał się jedynie na myśl o kobietach podczas okresu. Dzięki swoim nowym zdolnościom wyczuwał je bezbłędnie. Tym razem też to poczuł. Oderwał wzrok od tancerki i rozejrzał po Sali, czując ja kły wbijają mu się w usta. Krew.

 

Pewnym było, że musieli się spotkać.

 

Eliza, bibliotekarka, po nagłym wyjściu Zenka, warszawskiego taksówkarza, postanowiła zebrać się w sobie i także wyjść. Wyjść się zabawić, a może zapomnieć. Tym sposobem znalazła się w Sofii pijąc samotnie piwo w koncie sali. Tam też Wiesiek, syn Wojciecha zobaczył ją po raz pierwszy i postanowił właśnie z nią, przeżyć swój pierwszy raz. Tego Eliza, bibliotekarka, wiedzieć nie mogła, bo gdy tylko stanął przed nią, jąkając się.

– Czy, czy, czy ja bym mógł tu z panią posiedzieć?

– Ależ proszę bardzo. – Ochoczo wskazała mu miejsce obok.

– Pani tu często bywa? – Wiesiek, syn Wojciecha spuścił wzrok i tępo gapił się w stół.

– Czy często? – Roześmiała się, zachwycona nieśmiałym mężczyzną. – Nie, nie często, szczerze mówiąc, jestem tu pierwszy raz. Mam na imię Eliza.

– Eliza. – Powtórzył zachwycony Wiesiek, syn Wojciecha i zamilkł.

– A pan?

– A ja? No, ja, ja nie, ja nie pierwszy raz. To znaczy ja bym chciał pierwszy raz. Znaczy…

– No, rozumiem, nie pierwszy raz, ale jak ma pan na imię?

– Przepraszam, Wiesiek jestem. – Ucałował z nonszalancją wyciągniętą w jego kierunku dłoń a zapach krwi uderzył go w nozdrza. Zadrżał.

 

Pewnym było, że to musiało się stać.

 

Wiesiek, syn Wojciecha, rzucił, dalekim od gracji ruchem Elizę, bibliotekarkę na wykrochmaloną pościel w podrzędnym pokoju hotelowym. Eliza, bibliotekarka, upojona alkoholem przyjęła to z nie małą radością. Ostatkiem świadomości, próbowała go powstrzymać, gdy zbliżył się do jej majteczek.

– Ale ja nie mogę, ja mam.

– Tak, wiem, okres. Spokojnie. – Wiesiek, syn Wojciecha jakby odzyskał rezon i przejął kontrolę nad sytuacją. Eliza pozwoliła się lizać, szczęśliwa faktem, że ktoś to wreszcie robił. Zenek, warszawski taksówkarz, nie miał w zwyczaju dotykać jej tam ustami. A Wiesiek, ach Wiesiek, rozbił to z oddaniem, zachwytem, ssąc, liżąc, mlaskając i wzdychając. Krew tryskała, brudząc wszystko a w szczególności szczęśliwego Wieśka, syna Wojciecha. Wokół unosił się jej słodkawy zapach. Eliza, bibliotekarka, nim odleciała ujrzała jeszcze czerwoną, szczęśliwą twarz krwiopijcy.

 

Wiesiek, syn Wojciecha porzucił marzenia o żonie i dzieciach, raz po raz, zapraszając do swego domu na wsi nowe kobiety, które właśnie przeżywały trudne dni.

Elizę, bibliotekarkę znaleziono po pięciu dniach martwą w podrzędnym hotelu i stwierdzono zgon spowodowany wykrwawieniem oraz ślady zębów w miejscach intymnych.

Zenek, warszawski taksówkarz, oszalał.

Koniec

Komentarze

,,Choć się popieprzymy''. Zapewne chciałaś napisać: ,,chodź...''.
Wiesiek, syn Wojciecha.
Wiesiek, syn Wojciecha.
Wiesiek... Irytujące, doprawdy. Poza tym faktycznie tekst absurdalny, bo bez sensu i ogólnie słaby.

Wampi liżący kobietę, gdy ma okres (: . Jadłem niedawno kolację.

Nędza. Trudno to nawet skomentować. Absurd jest nie w opowiadaniu, ale w fakcie, że ktoś wrzuca tu takie teksty. Kosz.

A moze 1 to za duzo...

Opowiadanie zaklasyfikowane do WAMPIREZY. :)
Pozdrawiam. 

I po co było jeść to śniadanie... Idź się lecz człowieku O.o" Nie chce być niemiła, ale skoro takie rzeczy tworzą ci sie w głowie... Ja bym sie siebie samej bała.

domek - ogólnie słaby? a szczególnie?

RobertZ - mam nadzieję, że mimo wszystko smakowała?

Angoueleme - Absurd jest w całym tym konkursie. Boję się otworzyć lodówkę, bo kto wie, czty zaraz z niej jakiś wampir nie wyskoczy. Widzę, że opowiadania mogą być tylko poważne, bo na coś z innej beczki nie macie klasyfikacji. Kosz? Niech będzie kosz, zawsze to coś innego ;)

ewa1976 - trzeba było nie wstawiać nic :)

Arlenne - Leczyć się? Kiedy mi dobrze samej ze sobą. Nie chcesz być nie miła? Chyba jednak chcesz, skoro się odezwałaś. Takie rzeczy? To znaczy jakie? No, tak, nie mieszczące się w niektórych ciasnych głowach. Ups, przepraszam, nie chciałam być nie miła. A czy się siebie boję? Ojj, tak, bardzo, brrrr

Jakub - ;)

A ja dam 4 bo na obrzydliwości też jest popyt. Lepiej o tym czytać, niż samemu chodzić po Sofiach w poszukiwaniu Eliz, nie mówiąc juz o dalszych ciągach. No, chyba, że ktoś akurat tak musi, to wtedy mu czytanie na pewno nie wystarczy.

pytanie: Zabił ją, bo się znudził czy nie wiedział, że za miesiąc się zregeneruje?

pytanie do reżyserki: czy można umieszczać jednolinijkowce?

HaMo, po prosto nie znajduję w tym tekście żadnej wartości i trudno jest mi zrozumieć co chciałaś przez niego powiedzieć. Ale ważne, że Tobie się on podoba.

HaMo: część z tej ironii do mnie mogłabyś sobie darować... Ech. Odezwałam się by wyrazić swoje zdanie xD

A ja nie chciałam ciebie zdenerwować, poirytować itp. W mojej odpowiedzi nie było aż tyle przypisywanych mi przez ciebie wydźwięków wrednego charakteru człowieka. xD

O wampirach można pisać na wesoło. Jest tu parę takich tekstów. Je też próbuje coś takiego stworzyć.

Słabe zarówno w formie, jak i w treści. Wiem, że teraz takie czasy, że trzeba się naprawdę postarać, żeby zaszokować. Ale sztuka (jeśli pisanie ma z tym coś wspólnego... jeszcze) wymaga dobrego smaku. Tutaj wyczucia smaku zabrakło.

Forma jest nie taka zła. Widać, że opko szybko pisane, ale daj Boże zdrowie każdemu taką lekkość. Humor natomiast nie wszystkim musi pasować, bo jest to rubaszne opko i łamie tabu krwi miesięcznej, co dla niektórych niesmaczne. Ale jest to jednak oryginalne potraktowanie tematu. Imho.

domek - otóż to, ja się dobrze bawię sama ze sobą ;)

Arlenne - zdenerwować? a czym niby? bynajmniej

Erreth - Słabe w formie i treści? To gdzie te słabości wg Ciebie? Konkrety proszę. A co do wyczucia smaku... hmm najwidoczniej mamy inną wrażliwość.

Jakub - fakt, pisane na kolanie, ale dziękuję mimo wszystko za miłą wypowiedź. dobrze wiedzieć, że ktoś jeszcze ma poczucie humoru i nie bierze wszystkiego na serio. czasem warto wyluzować, szkoda, że nie wszyscy potrafią spuścić powietrze ze swego nadęcia.

malkontis - zabił ją, bo zew krwi go pociągnął, nie mógł się powstrzymać. jak to wygłodniały wampir.

A moim zdaniem jest super! Owszem, pare bledow warsztatowych mozna by poprawic, ale calosc przezabawna, zwariowana, z przymruzeniem oka - rewelka. Takich rzeczy szukam! HaMo, pisz dalej! Koniecznie! Bede czekac niecierpliwie na kolejne fragmenty :). Pozdrowionka

Nowa Fantastyka