Książka

| KOPIUJ

Recenzja redakcyjna:

Łucja Wiśniewska

Oniryczny eksperyment

{
Bardzo specyficzna książka – zdecydowanie nie dla tych,
którzy chcą mieć podane wszystko na talerzu

Jeśli silić się na porównania, najnowsza książka Kańtoch ma klimat rodem z powieści Carrolla, którego nagminną praktyką jest sugestywne informowanie czytelnika, że nigdy nie wiadomo, co kryje się pod skórą świata, a gdy już się tego dowiemy, to nie zaśniemy spokojnie. „Czarne” charakteryzuje też niepokojąca szczegółowość spod znaku Crowleya, dodatkowo wzmagająca napięcie w oczekiwaniu na kolejne przełomy kreowanej rzeczywistości. Jest tu także coś z oglądu świata Dicka. Autorka nadała jednak historii specyficzny styl bazujący na poetyckich skojarzeniach i kobiecą perspektywę, z silnym podkreślaniem wpływu genderowych oczekiwań na działania bohaterów. Próżno zatem dopatrywać się tu kalki z twórczości wymienionych pisarzy.

Zarówno treść, jak i konstrukcja historii jest poszarpana, przypominająca fragmenty dziwnego, niosącego grozę snu, w którym nic do końca nie może być pewne – ani dla głównej bohaterki, ani tym bardziej dla czytelnika. Chyba każdemu choć raz zdarzyło się uczucie, że nie pasuje do otaczającego świata. Ulotne wrażenie, że jest on sztuczną fasadą, za którą ukrywa się niezrozumiałe i tylko my jesteśmy prawdziwi w teatrze pozorów. Do tego właśnie odwołuje się „Czarne”. Bohaterka próbuje odnaleźć się w rzeczywistości, o której wie, że stanowi gigantyczne oszustwo. Stara się więc przeniknąć jego istotę. Kluczem wydaje się być tytułowe Czarne, miejscowość tętniąca wspomnieniami, gdzie splatają się przeszłość i przyszłość centralnej postaci.

Na podziw zasługują niuanse psychologiczne, motywy autoerotyczne i homoerotyczne czy badania własnej umykającej tożsamości wkomponowane w fabułę. Samej fabule jednak zabrakło błysku. Odpowiedź co do natury świata i bohaterki nadeszła, ale dana tak, jakby autorka chciała uwolnić się już od swej książki.

Nowa Fantastyka