Książka

| KOPIUJ

Recenzja:

Staruch

Coś drgnęło, czyli niełatwo stworzyć raj na ziemi

{
Molly Bolt przeskoczyła w pilota hueya. „Kurwa, nie mam pojęcia jak się pilotuje to cholerstwo. Nieważne. Przesunę drążek w tę, a potem w tamtą stronę. Fajna zabawa”.

W końcu coś drgnęło. A raczej – skończyła się równia pochyła, po której staczał się cykl „Dzikie karty”. Wreszcie kolejny jego tom czytało mi się ze sporym zaciekawieniem.

Dla porządku przypomnę, że „Tasowanie w Dżokerowie” to już dziewiąty tom serii „Dzikie karty”. Moje wcześniejsze recenzje pozycji wchodzących w jej skład można znaleźć na portalu fantastyka.pl oraz stronie lubimyczytac.pl.

 

Dlaczego z zaciekawieniem? Być może dlatego, że autorzy postawili (w końcu!) na akcję, gdzieś w tle pozostawiając politykę i całe zło tego świata, nie rezygnując jednak z tych tematów zupełnie.

Być może dlatego, że tym razem bardzo zgrabnie wypadła forma powieści mozaikowej, interesująco przeplatając teksty różnych autorów.

A być może dlatego, że w końcu w Dżokerowie coś się dzieje!

A dzieje się sporo, bo z jednej strony Hieronim Opas, jeden z najbardziej nieszczęśliwych dżokerów, próbuje na wyspie Rox stworzyć raj na ziemi (z wiadomym skutkiem). Z drugiej strony rozwija się wątek skoczków (jumperów), czyli osobników zdolnych zamieniać jaźnie między ciałami. Z trzeciej – kończy się wreszcie wojna pomiędzy Yeomanem a generałem Kienem. Do tego mamy walkę Kapitana Tripsa o odzyskanie córki, Jerry Strauss prowadzi swą osobistą wendetę, a prowadząca śledztwo z ramienia agencji specjalnej SKAZA Czarna Lady próbuje powstrzymać morderczy chaos i zidentyfikować skoczków.

Całkiem udanie wybrzmiewa też wątek miłosny. Mimo że, choć zapewne w zamyśle autorów  zaskakujący i niesamowity, wypada bardzo przewidywalnie. Tym niemniej czyta się o nim zaskakująco przyjemnie.

Akcji jest więc w tej części sporo, co przyjąłem z ulgą, po nadmiarze psychologizowania i moralizowania w poprzednich tomach.

Jest więc lepiej. Ale czy całkiem dobrze?

Zdaje się, że tym razem wahadło za bardzo wychyliło się w drugą stronę. Nie ma łzawego międlenia słów. Nie ma prostych wskazówek na zbawienie świata. Co w zamian? Brutalne i bardzo dosłowne opisy cierpień i zbrodni. Scena gwałtu jest wręcz obrzydliwa i chętnie bym ją z książki wyrzucił. No trudno. Coś za coś.

Ponadto tom kończy się potężnym cliffhangerem, który każe szybko brać się za lekturę tomu kolejnego, „Podwójny pasjans”.

 

Ale wrócę jeszcze do „Tasowania w Dżokerowie”. Teksty nań napisali: Stephen Leigh, Victor Milan, John Jos. Miller, Cherie Priest, Melinda M. Snodgrass, Victor Milan, Carrie Vaughn, Walter John Williams, Lewis Shiner i Walton Simons.

Są też ciekawostki: dwa teksty powstały w roku 2019, ale tym razem, w przeciwieństwie do tomu poprzedniego, dobrze współgrają z całością.

Oraz ponownie wśród twórców zamieszczonych opowiadań nie znalazł się G. R. R. Martin. Choć jest serii ogólnym pomysłodawcą i redaktorem, to opisywanie książki tak, jakby był jej jedynym autorem, uważam za spore nadużycie (reklama, wiem!).

 

PS. Jak z powyższego opisu wynika, nie polecam zaczynać lektury cyklu od tomu „Tasowanie w Dżokerowie”, bo sporo czytelnikowi-nowicjuszowi umknie, mnóstwo rzeczy zda się niezrozumiałymi.

Nowa Fantastyka