Książka

| KOPIUJ

Recenzja:

Gduś

Opowieść nie tylko o klaunie

{
Jedna z najbardziej znanych książek mistrza grozy. Ale czy taki klaun straszny, jak go w filmach pokazują?

Stephena Kinga nie trzeba nikomu przedstawiać, a “To” należy do jego najbardziej znanych książek. To po wydaniu tej powieści klauny po raz pierwszy przestały wszystkich bawić, a zaczęły budzić strach. Ten obraz zakorzenił się w kulturze tak głęboko, że nawet ludzie nie znający oryginalnej historii obawiają się tych, niegdyś tak lubianych, postaci.

Jednak “To” nie jest tylko horrorem o morderczym klaunie. Przede wszystkim jest to historia grupy przyjaciół. Bill Jąkała, Richie Niewyparzona Gęba, gruby Ben, Bev z patologicznej rodziny, chorowity Eddie, Żyd Stan i Mike – jedyny czarny dzieciak w mieście, czyli niepowtarzalny Klub Frajerów. I to właśnie ta grupa wyrzutków musi stoczyć walkę z pradawnymi mocami rządzącymi w Derry, a po prawie trzydziestu latach musi wrócić do miasta i to powtórzyć, tym razem mierząc się również z duchami własnej przeszłości.

Akcja nie pędzi, tak samo jak w większości książek Kinga, ale nie można nie docenić tutaj kunsztu pisarskiego. Przeszłość przeplata się z teraźniejszością tak płynnie, że zdają się nierozerwalne. Ciągle utrzymujące się napięcie sprawia, że części fantastyczne krążące między absurdem, groteską a kiczem wydają się naturalnym i, choć niespodziewanym, to jedynym właściwym obrotem spraw.

Czytając tę historię nie czuje się przerażenia. Bardziej niepewność, zagubienie i poczucie odrealnienia. Po odłożeniu książki te uczucia pozostają, by jeszcze przez chwilę utrudnić powrót do rzeczywistego świata, który nagle wydaje się dziwnie obcy. Powracają też podczas samotnego powrotu do domu, czy próby zaśnięcia w ciemności. Za to właśnie trzeba docenić tę powieść – jej cień wisi nad czytelnikiem za każdym razem, gdy wróci do niej myślami, nie ważne, czy odłożył ją tego ranka, czy skończył kilka miesięcy temu.

Innym aspektem, którego nie można pominąć są postacie. Z tym autor nigdy nie miał problemu, bo to właśnie na nich zbudowana jest większość jego powieści. W tej książce występuje wielu bohaterów dziecięcych, których stworzenie może stanowić trudne zadanie w literaturze skierowanej dla dorosłych, ale i z nimi King poradził sobie doskonale. “Frajerzy” są błyskotliwi, inteligentni, odważni, jednak nie brakuje im dziecięcej wyobraźni, ignorancji dla możliwych konsekwencji, czy problemów typowych dla szkolnego wieku.

Od pierwszych stron książki czuć, że autor czuje się w tej historii jak ryba w wodzie i pewnie to właśnie dlatego jest tak dobra. King trzyma się tych tematów i stylów w których radzi sobie najlepiej. Może to właśnie jest przepis na sukces? Robić to, na czym się naprawdę zna.

Więc o czym tak naprawdę jest “To”, jeśli nie o krwiożerczym klaunie? O tym, że zawsze można liczyć na prawdziwych przyjaciół, a szczera miłość nie umiera tak łatwo. O tym, że zawsze warto pozostać sobą. I może jeszcze o tym, że nigdy nie jest się za starym na bycie dzieckiem.

Komentarze

obserwuj

Trochę banałów, ale w sumie – bardzo ładnie napisane :)!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Z książek St. Kinga jednak najbardziej cenię świetnie sfilmowane “Lśnienie”, którego fabuła rozgrywa się w wielkim, zimowym hotelu “Panorama”. Ale “To”, opowieść o potwornym klownie, z którym walczy grupa nastolatków,  też należy do najlepszych “Kingów”. Ostatnio czytałem nie takie kiepskie “Dallas `63” opowiadające o podróży w czasie do czasu zabójstwa prezydenta J. F. Kennedy`ego.

 

 

 

 

 

Nowa Fantastyka