Książka

| KOPIUJ

Mój własny diabeł

Felix Castor to prywatny egzorcysta; jego podwórkiem jest Londyn. Praca pogromcy duchów ma swoje zalety – płacą dobrze, człowiek nigdy się nie nudzi – ale istnieje też ryzyko: wcześniej czy później jakiś duch okazuje się silniejszy. 

Próbując wycofać się z zawodu, Castor przyjmuje pozornie łatwe zlecenie pozbycia się ducha nawiedzającego jedno z londyńskich archiwów – w końcu musi z czegoś żyć. Lecz teoretycznie proste egzorcyzmy wkrótce zmieniają się w rozgrywki pod tytułem „Kto Pierwszy Załatwi Castora”, w których o główną nagrodę walczą duchy i demony. 

Nic nie szkodzi: Castor umie sobie radzić z umarłymi. To żywi go wkurzają…

Dodał do bazy

Oceny

Komentarze

obserwuj

Trudno nie lubić Feliksa Castora.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Nie znam Feliksa Castora, ale znam jego zombiakowatego kumpla z opowiadania w czerwcowej NF i do poznania Feliksa Carey mnie w nim nie przekonał.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

A wiem, czytałem Twoją reckę czerwcowca. Podejrzewam, że gdybym zaczynał od tego opowiadania, też nie czułbym się przekonany. Ale powieści Careya to inna para kaloszy.

Wartka akcja, elementy czarnego kryminału, horror. Intryga trzyma w napięciu i nie raz zaskakuje, postaci (tak, nawet drugoplanowy, martwy Nicky Heath) są żywo nakreślone i ciekawe, klimat Londynu nawiedzanego przez nieumarłych oraz groźne demony wciąga, specyficzny humor dodaje wszystkiemu pikanterii, a styl Careya jest płynny i przyjemny, czyta się to bardzo dobrze. Polecam :-)

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

O, taką fantastykę (chandlerową) lubię. Jeszcze kilka części do przeczytania :)

Nowa Fantastyka