- Opowiadanie: Finkla - Edengate

Edengate

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Edengate

– Odkrył pan bramę do raju – szepnął doktorant.

Profesor Neumann nienawidził, gdy jakiś członek jego zespołu nawiązywał do religii, ale tym razem musiał przyznać magistrowi Wólczyckiemu rację. Tym chętniej, że chłopak powstrzymał się od gadania o lwach i jagniątkach. No, ale tak działał emiter, przynajmniej na bonobo. Wytwarzane pole zmieniało aktywność części mózgu nazywanej DLPFC, od dorsolateral prefrontal cortex, fragmentu kory przedczołowej. Profesor czuł się, jakby dostał kody i mógł czitować w grze z Naturą.

Zwierzęta przestawały rozróżniać między swoimi a obcymi. Pozostałe funkcje DLPFC – kontrola poznawcza, pamięć operacyjna, planowanie, decyzje co do podziału jedzenia – działały doskonale. Tylko obce osobniki były traktowane jak członkowie stada, a nawet rodziny. Nieważne, czy wykonywały gesty typowe dla dominującego samca, czy jadły owoce, które badany szympans uważał za zepsute… Ciało migdałowate nigdy się nie aktywowało. Ani kora wyspowa. Innymi słowy: bonobo pod wpływem pola nie wykazywał agresji ani nie czuł odrazy do obcego. Co najwyżej empatię.

– Brama do raju, powiadasz? – Profesor pogładził brodę. – Tak nazwiemy emiter, kiedy zaprezentujemy go światu. Ale jeszcze mnóstwo pracy przed nami.

 

***

 

Rzeczywiście, zanim doszło do przetestowania emitera w warunkach bojowych, minęło osiem lat. Wólczycki zdążył obronić doktorat o agresji wśród szympansów karłowatych i zacząć pracę nad habilitacją. Neumannowi znacząco powiększyły się lista artykułów, indeks cytowań oraz czoło…

Naukowcy odkryli, że relaksująca muzyka na granicy słyszalności wielokrotnie wzmacnia efekt emitera, co uwolniło badanych od konieczności zakładania kasku najeżonego elektrodami, umożliwiając doświadczenia na nieświadomych obiektach.

Wreszcie nadszedł wielki dzień.

Kiedy lepiej można przetestować urządzenie rozmywające granice między swoimi a obcymi niż podczas derbów? Kaprys historii obdarzył Furopol dwoma równorzędnymi klubami: północą miasta władała zielona Furovia, na południu rządziły żółte szaliki Ruchu Robotniczego. Każde spotkanie piłkarzy jednoczyło kibiców co najwyżej w wywrzaskiwaniu wulgarnych haseł i sporadycznych ustawkach oraz gromadziło policję z połowy powiatu.

Eksperymentatorzy zrobili, co tylko mogli: przemyślnie ukryli emitery i głośniki, precyzyjnie wymierzyli obszar ich działania, rozpylili w powietrzu zapachy czekolady i owoców, wykupili billboardy przed stadionem reklamujące wakacje w Finlandii i we Włoszech (z myślą o skojarzeniu „północy” i „południa” z czymś przyjemnym). Przy pomocy plakatów z łamigłówkami rozwieszonych w okolicach wejścia torowali takie pojęcia jak „współpraca”, „pomoc” czy „przyjaźń”.

Efekty okazały się olśniewające.

I neurolodzy, i dokooptowani do projektu socjologowie nie kryli ekscytacji: Edengate naprawdę działał! Naukowcy oglądali mecz z wypiekami na policzkach, ale nie koncentrowali się na boisku, tylko na trybunach. Żadnych obraźliwych haseł, żadnych wulgaryzmów, żadnej przemocy. Pełna kultura i szacunek dla wszystkich miłośników sportu. Kibice po kwadransie właściwie dopingowali po prostu biało-czerwonych, a po spudłowanym karnym wszystkie trybuny zgodnie zaśpiewały: „Chłopaki, nic się nie stało!”. Policjanci na trybunach zachowywali się usłużnie jak harcerze przeprowadzający staruszki przez ulicę. Ci na zewnątrz z bardzo głupimi minami obserwowali sytuację.

Kiedy stadion zaczęła okrążać meksykańska fala flankowana przez dwie ogromne flagi: żółtą z czarnymi literami oraz zielono-białą, niektórym badaczom, z Neumannem na czele, zaszkliły się oczy.

Jednak sielanka nie mogła trwać wiecznie.

– Coś dziwnie dzisiaj grają, zauważyliście?

– No, tak jakoś… niemrawo.

– Panie profesorze, sądzi pan, że promieniowanie dociera do zawodników?

– Bzdura! Skalibrowaliśmy emitery tak, żeby pole z całą pewnością nie dochodziło do boiska. I muzyczki tam nie słychać.

– No to dlaczego grają tak bez… ikry?

– Może brak porządnego dopingu im przeszkadza?

– Eeee tam. Każdy z nich rozegrał dziesiątki meczów na obcym boisku. Niemożliwe, żeby uzależnili się od dopingu własnej publiczności.

– Trenerzy! Oni siedzą poza boiskiem!

– O, cholera! Emitery mogą sięgać do ławek trenerskich…

– O tym nie pomyśleliśmy.

 

***

 

Bartniczak zastanawiał się, komu wyrzucić piłkę z autu. Wszystkie zaplanowane wcześniej strategie już dawno się posypały. Ten mecz w ogóle był jakiś dziwny. Kto to słyszał, żeby kibole Furovii oklaskiwali śmiałe akcje Ruchu? Do tego trener bez przerwy się uśmiechał i pokazywał uniesiony kciuk. Inni też to zauważyli – chłopaki w murze szeptali coś o ukrytej kamerze. Co tu było grane?

Jakiś kibic z zielonym szalikiem życzliwie rzucił piłkę w stronę Bartniczaka. Niepojęte! Zawodnik podbiegł. I w tym momencie wyostrzone adrenaliną zmysły wyłapały jakieś melodyjne plumkanie. Nagle zrobiło mu się strasznie głupio, że w taki podły sposób wywalczył aut. Tarnicki omal nie dostał w jądra. A wcześniej Bartniczak wszedł mu ślizgiem w nogi zamiast w piłkę. Dlaczego zachowywał się tak wrednie? Przecież Tarnicki był całkiem przyzwoitym facetem. Kiedyś grali razem w kadrze podczas euro.

 

***

 

Pub „Okrągła piłka” znajdował się w pobliżu linii demarkacyjnej dzielącej Furopol na żółtą i zieloną połowę, więc zaglądali tu kibice obu drużyn, przeważnie stateczne głowy rodzin. Niektórzy nawet przychodzili oglądać mecze z kilkuletnimi synami.

Tej niedzieli dziwaczna atmosfera wygnała ich z knajpy. Może po prostu nie chcieli kląć przy dzieciakach, a nie potrafili się powstrzymać, słysząc ten cały słodkopierdzący bullshit skandowany przez kibiców na stadionie.

Kufel goryczy przelał się, kiedy na dwóch olbrzymich telewizorach debilnie uśmiechnięty Bartniczak wyrzucił piłkę z autu prosto pod nogi Tarnickiego.

– Jak grasz, pierdolony pedale?! – wrzasnął wkurzony Krzysiek. – Myślisz, że odbierzesz nam chwałę zwycięstwa?

Przy kilku stolikach nagle rozkwitły tulipany. Obie drużyny grały dzisiaj jak jakieś cioty, ale to jeszcze nie podwód, żeby obrażać Bartniczaka!

Barman rozpaczliwie próbował dodzwonić się pod 112. Miał marne szanse, linia była przeciążona. Z zewnątrz dobiegał brzęk tłuczonego szkła i alarmy samochodowe.

Koniec

Komentarze

Czyli i tak wyszło jak zawsze. Obcość wyszła ci słodka i szurnięta;)

Zobaczyłam te trybuny, knajpę niestety też.

Lożanka bezprenumeratowa

Dzięki, Ambush. :-)

Próbowałam uzyskać ambiwalentny stosunek do obcości – ma sporo na sumieniu, ale bez niej byłoby jeszcze dziwniej.

Pacz pani, a przecież knajpy w ogóle nie opisywałam. A i trybuny skąpo. Ale cieszę się, że zobaczyłaś.

Babska logika rządzi!

Hej 

Jaki z tego wniosek? Może taki, że ludzie potrzebują igrzysk. Nawet cesarze wiedzieli, że nic tak nie łagodzi nastrojów poddanych jak tydzień w koloseum. 

I tak sobie myślę dobrze, że eksperyment nie wyszedł bo nie ma nic bardziej smutnego niż przyzwoity kibol :) 

Pozdrawiam

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Dziękuję, Bardziejaskrze. :-)

Ano, potrzebują igrzysk. I to nie takich grzecznych, kiedy dziesięciolatki rozgrywają turniej w ping-ponga, tylko żeby ktoś komuś dał po mordzie. Choćby na niby, jak w wrestlingu.

A ja sądzę, że eksperyment nie wyszedł, bo pewnych rzeczy nie da się zwalczyć. Jak spróbujesz na jednym froncie, to Cię okrążą i zaatakują z niespodziewanej strony. Powszechne używanie antybiotyków nie prowadzi do zaniku chorób, tylko do powstania antybiotykoodpornych szczepów.

Babska logika rządzi!

Finklo, knajpę widać wyraźnie przez te kwitnące tulipany przy stolikach i towarzyszące im brzęki. :))

Humorystyczne potraktowanie tematyki konkursowej, wielkie brawa. Nieustanny uśmiech trenera i kciuk do góry rządzą oraz wymiatają! :)

Pozdrawiam, powodzenia, klik. :)

Pecunia non olet

No tak wybieramy mniejsze zło :) ustawki kiboli a nie krwawe rozruchy, antybiotyki a nie selekcję naturalną, demokrację a nie totalitaryzm.  

 

 

“Ano, potrzebują igrzysk. I to nie takich grzecznych, kiedy dziesięciolatki rozgrywają turniej w ping-ponga, tylko żeby ktoś komuś dał po mordzie. Choćby na niby, jak w wrestlingu.”

 

No wiesz ja też lubię literaturę gdzie trup ściele się gęsto :) albo posłuchać Pantery Vulgar Display of Power sam tytuł płyty już sprawia, że robię się spokojniejszy chyba taka nasza natura ;)  

 

 

Pozdrawiam

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Dzięki, Bruce. :-)

Fajnie, że tulipany przemówiły do wyobraźni. A mogły do bebechów…

Jakie humorystyczne? Ja to pisałam na poważnie. Problemy Finkli, odcinek n+1…

Trener się uśmiechał i chwalił, bo polubił zawodników jak mama lubi maluchy bawiące się w piaskownicy.

 

Bardzie, próbujemy wybrać mniejsze zło, ale nie mamy pełnej informacji. :-(

Czyli sam ten tytuł Cię uspakaja? Cóż, ludzka natura jest strasznie złożona. ;-)

Babska logika rządzi!

Jakie humorystyczne? Ja to pisałam na poważnie.

laugh

Pecunia non olet

Ech, nikt mnie nie rozumie. Buuu. ;-(

Babska logika rządzi!

Matuś i córuś, ależ ci naukowcy oderwani od rzeczywistości ;)

Uśmiechnęło mi się, choć pewnie nie powinno, ale Twoje opka już tak działają.

Mam nadzieję, że pomysł na emitera pozostanie w sferze literatury, bo wolałabym, żeby moimi emocjami nikt się tak nie bawił. Za bardzo mi się to kojarzy z jakąś formą chemicznej lobotomii. Z drugiej strony wnioski wyciągasz dołujące. Serio nie możemy się zmienić? I nie mówię tu o tworzeniu bram do raju, ale po prostu przezwyciężaniu obcości bez żadnych dopalaczy.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Dzięki, Irko. :-)

No nie? Faceci mogą sobie służbowo pooglądać meczyk i gapią się bardziej na trybuny niż na boisko. Szok i niedowierzanie. ;-)

Tak szczerze, to uważam, że taki emiter jest niemożliwy. Można podrażnić jakiś tam wybrany kawałek mózgu i uzyskać oczekiwany efekt, ale to trzeba punktowo, bez kasku się nie obejdzie, dobrze, jeśli da się uniknąć trepanacji (na ile się orientuję). A wybiórcze wyłączanie tylko jednej funkcji DLPFC to już totalna bajka.

Czy możemy się zmienić? Myśmy już się mocno zmienili. Na przykład nie uważamy, że epilepsja to oznaka opętania. OK, być może zabraniamy epileptykom prowadzenia samochodu, ale nie zabijamy za współpracę z diabłem.

Ja tylko nieśmiało stanęłam w obronie obcości, bo wydaje mi się, że czasami ona nam się przydaje. Jak ból – jest nieprzyjemny, ale niesie ważne przesłanie; natychmiast wyjmij rękę z ognia, nie jedz więcej zielonych owoców, idź do dentysty… Ewolucyjnie to mądry wynalazek jest.

Babska logika rządzi!

Tylko obce osobniki były traktowane jak członkowie stada, a nawet rodziny. ← ?

Znowu poważne w otoczce humoru, ale tak lepiej, bo bardziej strawne. :)

Dzięki, Koalo. :-)

Fajnie, że lekko się trawi.

W zdaniu wyżej chodziło mi o to, że tylko to się zmieniło. W sensie, że pozostałe funkcje działały normalnie. Ten fragment jest na tyle niezrozumiały, żeby go zmieniać?

Babska logika rządzi!

Rany, ależ ja jestem zepsuty i podły :(

W trakcie czytania byłem niemal pewny, że to osiągnięcie zostanie zawłaszczone przez wojsko i zastosowane w warunkach wojennych.

Pomysł na testowanie w czasie jakiejś pokojowej rywalizacji nawet nie przyszedł mi do głowy. 

Dlatego gratuluję Ci, Finklo, dobrodusznego wnętrza, a następnie zaczynam zastanawiać się nad samym sobą… :(

Dziękuję, Silverze. :-)

Uch, aleś pojechał z samokrytyką… Może po prostu oglądałeś za dużo filmów, w których dzielni amerykańscy żołnierze ratowali świat przy pomocy świeżutkiego wynalazku?

Wojsko na pewno chętnie by położyło na tym łapy. Ale lekko im nie pójdzie, bo łatwiej oddziaływać polem na swoich niż na obcych, a nie o to chodzi, żeby nasi żołnierze zaprosili tych drugich na wycieczkę czołgiem, a potem przełamali się racją żywnościową.

Widzisz, dla mnie naukowcy i armia to są bardzo odmienne instytucje, kierują się innymi wartościami. Tu chęć jak najszybszego opublikowania wyników badań, tam same tajemnice, których nie wolno zdradzić nawet żonie. Ścisłe wykonywanie rozkazów kontra kreatywność. Automatyzm działania i filozofowanie… Dlatego nie wydaje mi się, że naukowcy poprosiliby wojsko o pomoc przy testach.

Babska logika rządzi!

Faceci mogą sobie służbowo pooglądać meczyk i gapią się bardziej na trybuny niż na boisko.

To też, ale chodziło mi raczej o to, że nie pomyśleli o tym, co będzie się działo poza stadionem ;)

 

Na przykład nie uważamy, że epilepsja to oznaka opętania. OK, być może zabraniamy epileptykom prowadzenia samochodu, ale nie zabijamy za współpracę z diabłem.

Tia, ale próby egzorcyzmów wciąż się zdarzają ;)

 

Ja tylko nieśmiało stanęłam w obronie obcości, bo wydaje mi się, że czasami ona nam się przydaje. Jak ból – jest nieprzyjemny, ale niesie ważne przesłanie;

To znaczy w sensie, że nie przyjmować każdego obcego z otwartymi ramionami, bo obcość faktycznie może być niebezpieczna? Albo inaczej: odrobina dystansu i ostrożności przynajmniej na początku jest wskazana? Masz rację, ale z drugiej strony większość przestępstw z użyciem przemocy to raczej swoi i znani. A ból nie zawsze niesie przesłanie.

 

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Gdyby pomyśleli, nie miałabym opowieści. :-) Wyszli z założenia, że jeśli spacyfikuje się kiboli, to skutki będą wyłącznie dobre. Ewentualne negatywne będą małe.

Tak, ale nie wiem, czy rewolucja w kwestii egzorcyzmów przyniosłaby więcej szkody czy pożytku…

Tak. Podział na swoich i obcych ma sens ewolucyjny – jeśli możesz uratować jedno tonące dziecko, to ratujesz własne. Pomagasz rodzeństwu, wspierasz własną grupę w starciu z inną… Owszem, rasizm jest zły, wojny religijne też. Ale odrobina faworyzowania swoich jest w pełni akceptowalna, może nawet potrzebna.

A ból nie zawsze niesie przesłanie.

Tak. Mimo to sądzę, że GMO, który w ogóle nie czuje bólu, nie pożyje długo.

Babska logika rządzi!

Tak. Podział na swoich i obcych ma sens ewolucyjny – jeśli możesz uratować jedno tonące dziecko, to ratujesz własne.

A, teraz rozumiem ::) Ty raczej nieśmiało stajesz w obronie swojskości ;) Generalnie to masz rację, szczególnie w skali mikro, bo w makro świat się na tyle komplikuje, że to się nie zawsze sprawdza.

 

Tak. Mimo to sądzę, że GMO, który w ogóle nie czuje bólu, nie pożyje długo.

Też fakt.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Nie ma swojskości bez obcości. :-)

Babska logika rządzi!

Przez jakąś połowę tekstu myślałem, że opko zwie się ,,ENDgate” i rozkminiałem, o co z tym chodzi. ;)

Wynalazek okazał się niewypałem i bardzo dobrze. Wiadomo, ,,peace, love, unity, respect”, ale w świecie Troskliwych Misiów to ja bym żyć nie chciał. ;P Trochę agresji raz na jakiś czas się przydaje. Głównie jako wentyl.

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

Dziękuję, SNDWLKR. :-)

Tak kompletnym niewypałem, to nie, ale na pewno nie wolno stosować emitera na stadionie. Może w więzieniu, gdyby strażnicy mogli wyłączać przed wejściem? Może podczas zamieszek? Konieczne dalsze badania.

No właśnie – nie ma co przerabiać świata na misiowy czy jednorożcowy. To się nie może udać.

Babska logika rządzi!

No właśnie – nie ma co przerabiać świata na misiowy…

Pozwolę sobie na wtrącenie się:

– Miałaś na myśli misie pluszowe?

Po prostu nawiązywałam do wypowiedzi SNDWLKR, tylko mi się oczy kleiły i poszłam na skróty.

Bardziej kreskówkowy niż pluszowy, ale w sumie jedno nie całkiem wyklucza drugie.

Napisano w Łodzi, krainie Misia Uszatka.

Babska logika rządzi!

Cześć!

 

Neumannowi znacząco powiększyły się lista artykułów, indeks cytowań oraz czoło

;-)

Kiedy lepiej można przetestować urządzenie rozmywające granice między swoimi a obcymi niż podczas derbów?

W sejmie, ale może dobrze, że nie poszłaś taką drogą ;-)

Barman rozpaczliwie próbował dodzwonić się pod 112. Miał marne szanse, linia była przeciążona. Z zewnątrz dobiegał brzęk tłuczonego szkła i alarmy samochodowe.

Jak jest w niedzielę nad ranem… Aż chce się zaśpiewać.

 

Ciekawy pomysł i punkt widzenia. Udana konfrontacja idei na domowym podwórku, niby jedna drobna zmiana, a jak daleko można na niej dojechać? Świetny tekścik!

 

Pozdrawiam i Powodzenia w konkursie!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Dzięki, Krarze. :-)

Tak, fragment z czołem mnie też się podoba. Lekki, a przy okazji pokazuje, że nie tylko w pracy zachodzą zmiany. Jeszcze myślałam, czy by tam nie dorzucić liczby wnucząt, ale żal mi było słów.

Nigdy nie próbowałam dzwonić do gliniarni nad ranem. W sumie w ogóle nie utrzymuję z nimi ścisłych kontaktów.

Miło mi, że opko się spodobało. No, czasem wystarczy dobrze wytresować motyla, żeby zamachał skrzydełkami w odpowiednim momencie.

Edytka: na Sejm nie wpadłam. Ale za coś takiego eksperymentatorzy pewnie poszliby siedzieć. Zwłaszcza, gdyby skutki były pozytywne dla społeczeństwa.

Babska logika rządzi!

Cześć, Finklo!

 

Ha! Oto przybywa sportowo-literacki narzekacz! Gotowa?

Ogólnie zamysł mi się podoba, ciekawe podejście do obcości, ale jak tylko zobaczyłem, że rzecz będzie tyczyła się sportu, to zaostrzyłem kły i czekałem. Czytałem i czekałem!

Pisałaś o kibicach, a ja pytałem “a co z zawodnikami?!” I doczekałem się! I podoba mi się! No!

Ale przecież muszę się przyczepić.

w taki podły sposób wywalczył aut.

nie widziałem jeszcze podłego sposobu na wywalczenie autu XD to tak bardzo naturalna część gry, że nabijanie kogoś, by piłka wyszła poza boisko jest rzeczą absolutnie normalną.

Na początku zawędrowałem nawet myślami do wykorzystania wynalazku na linii frontu, ale cieszę się, że poszłaś w tą stronę.

 

Pozdrawiam!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Dzięki, Krokusie. :-)

Dobra, dobra, nie strasz narzekaczem, bo zdążyłam zauważyć, że dałeś klika. ;-p

Zawodnicy (pomijając Bartniczaka) oberwali rykoszetem – dziwna publiczność, dziwny trener, to i oni się troszkę pogubili.

Aut. Ech, pytałam w odpowiednim wątku, w jaki sposób można oszukać przy aucie, i wyszło na to, że to bardzo uczciwa gra. Dobra, dopiszę, że celował w jądra.

O, to jesteś drugim czytelnikiem, który dałby edengate żołnierzom.

Babska logika rządzi!

Dobra, dopiszę, że celował w jądra.

 

Rzadko zaglądam do wątków pomocowych – jak coś to oferuję się na priv w kwestiach sportowych ;)

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

No i nie mów mi, że to też jest uważane za normalne sportowe zachowanie!

Babska logika rządzi!

Po tym limicie spodziewałem się, że będziemy dostawać co najwyżej jakieś scenki, tymczasem Tobie udało się upchnąć właściwie zamknięte mikroopowiadanie. Szacunek. :)

A jak z treścią? Pomysł bardzo fajny. Na początku bałem się, że będzie “sucho”, że może będzie “po naukowemu”, mniej do tłuka prostego człowieka. Tymczasem sztywny jest jedyny początek, kiedy wprowadzasz do swojego pomysłu. Później, kiedy skutki tego pomysłu starasz się obrazować, jest dużo lżej (chyba nawet bardziej niż byś chciała :-)). Końcówka w jakiś sposób przewidywalna, ten wcześniejszy nastrój sielanki niczego innego nie mógł zwiastować. Tyle że nawet ta przewidywalność (ani lekka streszczeniowość, która siłą rzeczy musiała się tu pojawić) za bardzo w odbiorze mi nie przeszkadzały. Fajny tekst, zamknięty, z ciekawym pomysłem i przystępną formą jego prezentacji.

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

Dzięki, CM-ie. :-)

Co, ja nie zmieszczę całej fabuły w wilczym limicie? Potrzy… A nie, już napisane. Bywało, że pisałam drabble na te konkursy.

Suchość. No, trzeba było się wykazać, że research był zrobiony. Nie każden potrafi zapamiętać i powtórzyć DLPFC. ;-)

Naukowcy też ludzie, nie mogą mówić tylko swoim żargonem. Zwłaszcza podczas oglądania meczu. A piłkarze czy kibice to już w ogóle…

Przewidywalność. No, raczej wiadomo, że pomysł przedstawiony na początku tekstu nie może skończyć się dobrze i zgodnie z planem. Przynajmniej jeszcze upchnęłam tu red herringa – naukowcy sugerują, że skopali, bo trenerzy się dostali w zasięg emiterów. A to nie wszystko, co poszło źle.

Miło mi, że znalazłeś tyle zalet.

Babska logika rządzi!

Kopniaczek bibliotekowy, komentarzyk wkrótce.

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

Dzięki, Fmsduvalu. :-)

No to czekam.

Babska logika rządzi!

Może w więzieniu, gdyby strażnicy mogli wyłączać przed wejściem? Może podczas zamieszek?

Zamieszki to chyba zbyt niekontrolowany ,,proces” (z braku lepszego określenia). Ale traktowanie tym więźniów 24/7 i obserwowanie rezultatów brzmi jak dobry plan, nawet jeśli mało etyczny. W sumie każdy test takiego urządzenia ,,w terenie” jest mało etyczny…

Swoją drogą, teraz zaczęło mnie zastanawiać, dlaczego testy laboratoryjne były na bonobo, które słyną z łagodnego usposobienia. Ja bym wziął jakieś agresywne – albo płochliwe – zwierzę. Choćby zwykłego szympansa.

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

Nie wiem, czy jest mało etyczny. Właściwie, kibice potraktowani emiterem nic nie stracili. No, może jakość gry była trochę gorsza, niż oczekiwali. Ale przeciwnik miał ten sam problem, więc mecz był sprawiedliwy. Właściciel stadionu pewnie nie narzekał, że mu nie połamali ławek, policjanci też sobie nie krzywdowali. Źle się zadziało tam, gdzie emitera ani glin nie było…

Z więźniami trzeba strasznie uważać, żeby strażnicy nie weszli w pole. Bo jak nic wypuszczą osadzonych…

Dlaczego bonobo? Jak znam życie, to dlatego, że były pod ręką. Albo zaczęli od stworzeń względnie łatwych do spacyfikowania.

Babska logika rządzi!

Chodziło mi głównie o eksperymenty na niczego nieświadomych ludziach, zwłaszcza takich, dla których wyjście z zasięgu emitera może być… problematyczne. Ogólnie pomysł kontrolowania emocji budzi nieprzyjemne skojarzenia z ,,Equilibrium” (chyba napisałem z błędem :P).

A z więzieniem faktycznie, nie pomyślałem.

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

Ta informacja nie zmieściła się w tekście, ale po wyjściu z pola działania emitera jego wpływ zanika po 0,5-2 godzinach. Tak to sobie wymyśliłam. Więc etycznie to pewnie byłoby porównywalne z podaniem komuś melisy bez jego zgody.

To “Equilibrium” nic mi nie mówi.

Babska logika rządzi!

To “Equilibrium” nic mi nie mówi.

Nie pamiętam reżysera ani obsady (chociaż chyba grał tam ktoś znany), ale był taki film, akcja się działa w przyszłości, gdzie zabroniono ludziom odczuwania emocji i wszyscy musieli brać taki specyfik, który je tłumił. Ogólnie średnio mi się podobało, ale wizja ciekawa.

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

Nie oglądałam.

Tu trochę inna sytuacja – nie wycinamy emocji, tylko zanika rozróżnienie na swoich i obcych. A członkom swojej grupy wiele można wybaczyć… Owszem, można się strasznie wkurzyć na własne dziecko, ale musiałoby naprawdę nadepnąć na jakiś odcisk, a nie tylko wylać picie czy zapaprać świeżo wypraną sukieneczkę.

Babska logika rządzi!

No i nie mów mi, że to też jest uważane za normalne sportowe zachowanie!

Jeśli chodzi o sytuacje z gifów, to z tych ujęć wyglądają na całkowicie przypadkowe – czasem po prostu ma się pecha…

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

No, tak, tu wygląda na przypadek, raz nawet facet ustrzelił kogoś z własnej drużyny. Ale gdyby tak celować, żeby ugrać aut, to by było podłe, czyż nie?

Babska logika rządzi!

Myślę, że byłoby to ciosem poniżej pasa.

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Z definicji… Ale czy uznałbyś to za zachowanie podłe czy wredne? Ja tak, ale ja się nie znam na piłce nożnej i nie mam jąder.

Babska logika rządzi!

Byłoby to zdecydowanie podłe, choć pod kątem nabicia na aut ryzykowne – nabija się nogi, bo od nich piłka się ładnie odbija. Od tych tam, wiesz, okolic, odbija się słabo, a wręcz “siada”. Z tym że przeciwnik zazwyczaj jest eliminowany. Tak, po chwili rozważań stwierdzam, że to zagranie godne prawdziwych derbów!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Odbicie. Niby tak, ale na pierwszym gifie piłka odskoczyła aż miło. To musiało boleć…

OK, czyli zagranie do sytuacji pasuje świetnie. I o to mi chodziło.

Babska logika rządzi!

Fajny tekst 

Dziękuję, Lekaju. :-)

Fajnie, że fajny.

Babska logika rządzi!

Chciałbym zobaczyć efekty działania edengate’a w swoim mieście. :D Trybuny skutecznie mnie uśmiechnęły, podobał mi się “kufel goryczy”.

Co za ironia, że technologicznie iundukowana pokojowość postaci, od których inni wymagają agresji, sama rodzi agresje. Chociaż może wynik tego równania zawsze będzie taki sam. Jeśli ludzie chcą krwi, to ją dostaną – niezależnie, czy jej źródłem będzie rozgrywka sportowa, czy frustracja spowodowana rozminięciem się oczekiwań z rzeczywistością.

Krótko mówiąc – podobało mi się i skłoniło do kilku refleksji. :D

Dziękuję, Crucisie. :-)

Oj, zastanów się dwa razy, czy na pewno byś chciał… Jeszcze Ci ten Gród Kraka zdemolują.

Bardzo mi się podoba Twój odbiór. Chciałam skłonić do refleksji.

Tak, agresja nie zniknęła, tylko, jak woda po postawieniu tamy, popłynęła sobie gdzie indziej.

Babska logika rządzi!

Tak to właśnie jest jak kobieta piszę o piłce.:) Opowiadanie jest świetne. Chciałem przeczytać coś strasznego i iść spać, ale dziś spróbuję zasnąć jednak z bananem na twarzy.:)

Dzięki, Vrchampsie. :-)

Miło mi, że opko się spodobało. No cóż, niech Ci się przyśni kolorowy świat bez agresji. I żeby to nie był koszmar.

Babska logika rządzi!

Tak na dobrą sprawę odebranie agresji to zabicie pragnienia rywalizacji i kres naszej cywilizacji. Pomysł z gatunku wrót piekieł a nie raju. 

 

Fajnie napisane i dobrze się czytało :)

Hej,

 

początek zapowiadał sci-fi, trochę się wystraszyłam, bo taka niewyspana, a będzie trzeba się wczytywać w te wszystkie zawiłości ^^ później zrobiło się przystępnie i przyjemnie. Ciekawe, jak wyglądałyby testy w sejmie, albo jeszcze gorzej… w gimnazjum (czy tam jego obecnych odpowiednikach). 

 

 

Dziękuję nowym Czytelnikom. :-)

 

MPJ,

No właśnie. Odrobineczka agresji, pół szklanki rywalizacji, dwa litry podziału na swoich i obcych, i wszystko działa należycie.

Nie warto przesadzać w żadną stronę.

 

OldGuard,

Nie ma się czego bać. Nawet SF można podać w lekkostrawnej formie.

W sumie, ciekawe, co by się zadziało w sejmie, ale obstawiam, że byłoby to nielegalne. W gimnazjum… Tam mogłoby zagrać. Oczywiście, poza lekcjami WF-u, konkursami, ważnymi klasówkami, których wyniki decydują o przyszłości… Hmmm.

Babska logika rządzi!

Bardzo dobre.

 

 Lem – “Altruizyna” w nowej odsłonie?

 

Ale jeden protest “mecze z kilkuletnimi synami.” Ja bardzo przepraszam, ale dziewczyn(ki)/y też mają prawo lubić i grać w piłkę kopaną a nowet chodzić na mecze (znam takie osobiście).

W komentarzach robię literówki.

Dziękuję, Nan. :-)

Fajnie, że się spodobało.

O Altruizynie w ogóle nie myślałam – wychodziłam od obcości.

Nie wiem, sama nie chodzę na mecze. Wyobraziłam sobie, że tatusiowie chętniej ciągną tam synów niż córki. Oczywiście, mogę nie mieć racji.

Babska logika rządzi!

Walczmy ze stereotypami :-)))

W komentarzach robię literówki.

Przy kilku stolikach nagle rozkwitły tulipany. Obie drużyny grały dzisiaj jak jakieś cioty, ale to jeszcze nie podwód, żeby obrażać Bartniczaka!

Podwód :(

 

A tak to bardzo fajny szorciak, Finklo. Z humorkiem, z twistem, który mnie uśmiechnął i z dużą lekkością w odbiorze. Z początku o tę lekkość i przyswajalność się nieco obawiałem, czytając pierwsze zdania o jakimś wynalazku, ale potem wszystko się rozwiało.

 

EDIT: No i fajnie, że nie o kosmitach :P

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

NaN, w sumie walczmy, ale czy koniecznie na każdym froncie? Wydaje mi się, że podeszłam do konkursu bez pokazywania czegoś/kogoś obcego i poczułam się rozgrzeszona z reszty. A może kierowałam się własnymi odczuciami? Mnie już od dziecka mecze piłki kopanej nudziły. W ogóle oglądanie, jak ktoś się bawi, uważam za wybitnie niefajne.

 

Fmsduvalu, dziękuję. :-)

No, pacz pan, tyle osób tu zaglądało i nikt podwoda nie zauważył. Gratuluję, jesteś pierwszy. Poprawię już po wynikach, bo teraz chyba nie wypada.

Fajnie, że zauważasz również zalety. Jeśli chodzi o SF w moich tekstach, to szukam złotego środka między wyjaśnieniem, co mam na myśli, a udowodnieniem, że research był. Różnie bywa ze skutkami poszukiwań.

Babska logika rządzi!

Dzień dobry!

 

Gdyby wszyscy napalili się zioła, wyszłoby na to samo. ,) Peace! angel

 

A tak na powaznie. Niezły pomysł, też lubię zastanawiać się co by było gdyby chcieć ulepszyć ten padół łez. W przeważającej ilości scenariuszy okazuje się, że konsekwencje byłby gorsze niż ulepszenie.

Wulagryzm trafił w punkt, imho (a właściwie w kontrapunkt). Dobry szorcik, powodzenia w konkursie!

Dzięki, Kronosie. :-)

W sumie… Pewnie tak. Ale weź, namów cały stadion, z trenerami włącznie, żeby się przerzucili na inną trawkę. ;-)

Może i skutki byłyby pozytywne, ale z tego przecież nie wyjdzie ciekawy tekst, prawda? Literatura w takich przypadkach chyba narzuca pesymizm.

Wulgaryzmy w końcówce uważam za konieczne. Toż wkurzony kibic nie będzie mówił “motyla noga”…

Babska logika rządzi!

Problem moralny z wykorzystaniem wynalazku, zostając przy Lemie, przypomina trochę “Powrót z gwiazd”. Dużo cech, które uważamy za integralną część człowieczeństwa, wynika z rywalizacji. Oprócz tego można by się zastanawiać, czy Edengate nie robi przypadkiem zamachu na wolną wolę ;)

 

Sam tekst bardzo przyjemny, w szczególności stosunek treści do objętości jest niczego sobie :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Dziękuję, Ostamie. :-)

O, ciekawe, że skojarzyło Ci się z Lemem. W życiu by mi to do głowy nie przyszło, ale faktycznie, są podobieństwa do betryzacji, czy jak to się nazywało…

Tak, jakiś tam zamach wolę i inne wolności jest czyniony, ale nie jest to pierwszy zamach. Wymiana między bezpieczeństwem a wolnością jest dość popularna.

Miło mi, że tekst przyjemny.

Babska logika rządzi!

Fajne, lekko napisane, parę momentów wywołało uśmiech.

Sam pomysł Edengate’u (Edengate’a?) bardzo intrygujący. 

Podobało mi się!

Dziękuję, Stormie. :-)

Fajnie, że widzisz tyle zalet i że uśmiechnęło.

Sama nie wiem, jak to się odmienia. Obstawiam, że tak samo, jak Watergate.

Babska logika rządzi!

Podobało mi się :)

Przynoszę radość :)

Dzięki, Anet. :-)

Cieszę się.

Babska logika rządzi!

Śmieszny szort.

 

Dziękuję, Borku. :-)

Wprawdzie przy pisaniu nie planowałam rozbawiania, ale co Ci będę żałować…

Babska logika rządzi!

Pomysł wyjściowy mi się bardzo podoba, zaprzęgnięcie do roli szczurów laboratoryjnych kibiców piłkarskich też super, ale spodziewałem się czegoś mocniejszego. Choć przyznać muszę, że rozmemłanie, które spowodował wynalazek wyszło Ci całkiem udatnie i zabawnie. Za nic nie chciałbym żyć w świecie, w którym toto jest stosowane globalnie, i pewnie nigdy nie będę musiał, bo brak konfliktów, brak wrogów, na których można szczuć i pełna empatia z miejsca są nie po drodze wszystkim rządzącym – podejrzewam, że nie po drodze byłyby też wszelkim religiom, więc nasz kraj, trzymający w swych granicach mieszankę fundamentalizmu i ślepego oddania różnym partiom, byłby pierwszym, który odrzuciłby dobrodziejstwa edengate’u. Poza tym, wiesz, to już jest odbieranie wolnej woli ;) No i brak rywalizacji to w zasadzie hamowanie rozwoju.

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

 

Known some call is air am

Dzięki, 404. :-)

Fajnie, że pomysł się spodobał.

Ja nie wiem, czy chciałabym żyć w takim świecie. Zapewne najbardziej chciałabym mieć możliwość przełączania się między wersjami świata.

Odebranie wolnej woli? Trochę tak, ale czy bardziej niż robią to reklamy?

Hamowanie rozwoju. To zależy, jakie są źródła i przyczyny tegoż rozwoju – żeby zarobić więcej niż Iksiński czy żeby żyć lepiej, mniej się męcząc? Pewnie trochę tego i trochę tego.

Babska logika rządzi!

Odebranie wolnej woli? Trochę tak, ale czy bardziej niż robią to reklamy?

Reklama niczego nie narzuca, tylko sugeruje, więc różnica jest IMO kolosalna.

 

To zależy, jakie są źródła i przyczyny tegoż rozwoju – żeby zarobić więcej niż Iksiński czy żeby żyć lepiej, mniej się męcząc? Pewnie trochę tego i trochę tego.

Konflikty zawsze były przyczynkiem do rozwoju nowych technologii, choć nie jedynym. Rozwój nadal postępowałby, jednak uważam, że byłby nieco przyhamowany (dlatego nie napisałem o zastopowaniu ;))

Known some call is air am

Reklama. O ile uświadamiasz sobie jej wpływ – masz rację. Ale sądzę, że nie zawsze sobie uświadamiamy. Już pomijam takie rzeczy, jak przekaz podprogowy. Ale jak często człowiek w sklepie wybiera produkt, który zna, bo tysiące razy widział reklamę, choćby i durną?

I czy przedsiębiorstwo wpuszczające syf do Odry nie ogranicza wolnej woli ludzi mieszkających w dole rzeki, którzy zapewne woleliby czystszą wodę zamiast zysków nieznanej im fabryki?

Z przyhamowaniem rozwoju przyznaję Ci zgodę. Pewnie tak by było.

Babska logika rządzi!

Ale jak często człowiek w sklepie wybiera produkt, który zna, bo tysiące razy widział reklamę, choćby i durną?

Masz rację, bo sam się na tym łapię. Jest jednak różnica pomiędzy zakupem x, wypróbowaniem i wyrobieniem sobie na jego temat zdania, co może skutkować zakupem tego samego produktu w przyszłości, a odgórnym narzuceniem czegoś/jakiegoś zachowania, bez jakiejkolwiek możliwości przełamania tego nakazu. Czy uświadomienie sobie przez jednostkę x działania na nią edengate będzie miało wpływ na jej zachowanie? Jeśli nie, to tutaj nie ma żadnego wyboru, jesli jednak tak, jeśli x będzie się mógł bronić przed wpływem, to rzeczywiście argument o przekazie podprogowym uznaję za trafiony.

Known some call is air am

Pamiętaj jeszcze, że to eksperyment, pierwsza próba na tłumie. Pierwsze samochody nie miały pasów bezpieczeństwa, ABS, ogrzewania…

Mogę sobie wyobrazić ścieżkę rozwoju świata, na której edengate zdobywa sobie pozycję rynkową i klub sportowy decyduje, w których sektorach włącza emitery, zostawiając żyletę, a kibice decydują, czy kupują bilet (może tańszy) w bezpiecznym sektorze i idą na mecz z dziećmi, czy z kumplami do hardkorowego sektora, żeby kląć i się ewentualnie ponaparzać. Do obstawienia derbów wystarczy połowa policjantów i wszyscy są zadowoleni.

Alkohol też wpływa na zachowania ludzi, ale nie jest nielegalny, tylko objęty pewnymi ograniczeniami.

Babska logika rządzi!

Mogę sobie wyobrazić ścieżkę rozwoju świata, na której edengate zdobywa sobie pozycję rynkową i klub sportowy decyduje, w których sektorach włącza emitery, zostawiając żyletę, a kibice decydują, czy kupują bilet (może tańszy) w bezpiecznym sektorze i idą na mecz z dziećmi, czy z kumplami do hardkorowego sektora, żeby kląć i się ewentualnie ponaparzać.

Też jestem w stanie to sobie wyobrazić, więc chyba nie ma o co dalej kruszyć kopii ;)

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

No i konsensus bez użycia edengate. ;-)

I ja pozdrawiam.

Babska logika rządzi!

Dobry wieczór,

 

Neumannowi znacząco powiększyły się lista artykułów, indeks cytowań oraz czoło…

– zabawny i celny zapis xd

 

Bardzo fajne opowiadanko. Aspekt moralny plus konsekwencje świetnie rozpisane. Taki szort ku przestrodze xd

Krótko i treściwie, w myśl zasadny, aby “nie opisywać, tylko pokazywać”

Podobało mi się.

Pozdrawiam :)

Dziękuję, Basko. :-)

Też mi się podoba to zdanie pokazujące upływ czasu na przykładzie profesora.

Miło mi, że znalazłaś tyle zalet. No, uważam, do wynalazków powinno się podchodzić bardzo ostrożnie.

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka