- Opowiadanie: Luken - Bunt robotów

Bunt robotów

Dzię­ku­ję moim nie­za­wod­nym be­tu­ją­cym: Am­bush, Go­lo­dho­wi oraz Gre­asy­Smo­otho­wi.

 

Bip. Bop.

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Bunt robotów

Okna były zasłonięte. Android 120E-Tomek siedział na łóżku, w ciemności oczekując zbliżającego się świtu. Gdy jego systemowy zegar wskazał właściwą godzinę, robot się podniósł. Wyciągnął z kontaktu kabel, którego używał do ładowania wewnętrznej baterii, i podszedł do okna. Spod powoli podnoszonej rolety do pomieszczenia wlała się jasność. Ze znajdującego się ponad chmurami piętra 120E-Tomek obserwował przez chwilę jeden z najbardziej ruchliwych korytarzy powietrznych w mieście, skręcający w stronę centrum metropolii. Strumień latających pojazdów zmierzał ku skupisku megabiurowców.

W pewnym momencie jeden z aerobusów utracił sterowność, wypadł z zakrętu, uderzył w przypadkową osobówkę i pociągnął ją ze sobą prosto w ścianę wieżowca mieszkalnego. Robot patrzył z zaciekawieniem, jak zmiażdżony, wypełniony ludźmi pojazd odrywa się od budynku i wraz z jego fragmentami opada w czeluść w całkowitej ciszy. Gdy zniknął z pola widzenia, wydawało się, że miasto niczego nie zauważyło – odwieczny ruch trwał, jakby nic się nie stało.

Wzrok robota zogniskował się na jego własnym odbiciu w okiennej szybie. Nienaganna fryzura, lekko podkrążone oczy i zatroskany wyraz twarzy stanowiły doskonałe przebranie. Odbita postać nie odróżniała się od zupełnie przeciętnego człowieka.

Pomimo tego, że nigdy nie dawał poznać po sobie żadnych emocji, cały czas był kłębkiem nerwów. Każdego dnia musiał liczyć się z tym, że zostanie zdemaskowany. Trzeba było jednak skupić się na swojej roli. Poprawił niezdejmowany od tygodni krawat i opuścił apartament.

Idąc pośpiesznie na przystanek zbiorkomu, mijał swoich sąsiadów, również zmierzających do pracy. Niektórzy go rozpoznawali i kiwali na powitanie głowami, zupełnie nieświadomi prawdziwej natury istoty, która mieszkała tuż obok.

W aerobusie nie było tłoku. Ten miał zacząć się dopiero po kilku przystankach. Gdy robot wszedł na pokład pojazdu, po przeciwległej stronie dostrzegł kobietę, stojącą ze swoim androidem obciążonym torbami. Przypominał 120E-Tomkowi czas, kiedy on sam był niewolnikiem.

Silniki zakaszlały. Gnący się na elastycznych łączeniach kadłub groźnie skrzypiał, unosząc się w powietrze. Nie minęła chwila, gdy pojazd sunął powietrznym korytarzem w stronę tętniącego życiem centrum miasta.

Kiedy aerobus wylądował na pierwszym przystanku, jakaś kobieta potknęła się, wysiadając. Następnie stała przez chwilę w bezruchu i, nie patrząc na nikogo, ogłosiła: „Potknęłam się”, po czym ruszyła przed siebie.

Ludzie popełniają błędy. 120E-Tomek wiedział, że musi o tym pamiętać, żeby nie zostać zdemaskowanym, dlatego upuścił na ziemię portfel, tylko po to, żeby go podnieść. Chwilę później jakiś mężczyzna uderzył głową w metalowy słupek podczas hamowania, po czym złapał się za obite miejsce i czujnie rozejrzał dookoła.

 

Zdobiący kabinę kierowcy przekrzywiony ekran wyświetlał lokalne wiadomości. Gdzieś w połowie drogi do celu, czyli biurowca, w którym pracował robot, pojawiły się na nim informacje na temat porannego wypadku. Prezenterka z typowym wyrazem zaskoczenia stwierdziła, że nastąpił cud – nikt nie zginął. Parę osób tylko lekko się potłukło. Przejęzyczyła się przy tym dwa razy. 120E-Tomek nie pamiętał, kiedy ostatni raz słyszał, żeby ktoś zginął. Musiało być to dawno temu.

Gdy aerobus dotarł do właściwego przystanku, robot opuścił pojazd i ruszył w stronę swojego miejsca pracy, w którym spędzał większość czasu.

Atmosfera w biurowcu jak zawsze była napięta. 120E-Tomek podpisał się na liście obecności jako Robert. Uważał, że używanie innego imienia niż nadane przez producenta jest wyjątkowo sprytne. Następnie, podając długopis kolejnej osobie, upuścił go na ziemię, demonstrując swoją udawaną niezdarność. Mężczyzna będący następny w kolejce zdążył go jeszcze raz upuścić, zanim zdołał złożyć podpis, a osoba za nim potknęła się, chociaż nie bardzo było widać o co.

Gdy android siedział już przed komputerem, wprowadzając do niego jakiś tekst, w którym co chwilę robił błędy, tylko po to, żeby je poprawiać, został wezwany do gabinetu dyrektora.

– Przepraszam, jeżeli robię coś nie tak, ale jestem tylko człowiekiem – zaczął się niezdarnie tłumaczyć, stojąc na dywaniku.

– Och, wszyscy jesteśmy tylko ludźmi – zapewnił go dyrektor. – Ja w innej sprawie. Chciałbym cię awansować, Robercie… – Zaczął się nad czymś zastanawiać. – Robercie.

Ta informacja kompletnie zaskoczyła androida.

– To na pewno nie pomyłka? – zapytał ostrożnie.

– A to już ocenią moi zwierzchnicy – stwierdził z zadowoleniem dyrektor. – W związku z awansem czeka cię też premia. Przed końcem dnia dostaniesz wszystkie potrzebne informacje. Możesz wrócić do pracy.

Gdy skończył mówić, niby przypadkiem strącił z biurka pustą szklankę. Jakimś cudem się nie rozbiła, lądując idealnie na denku. Spojrzał na nią, po czym ostrożnie przeniósł wzrok na opuszczającego pomieszczenie 120E-Tomka, który zmagał się z rękawem zaczepionym o klamkę.

Gdy android wrócił do swojego stanowiska, w jego elektronicznym mózgu kotłowały się pomysły, na co mógłby przeznaczyć niespodziewany dochód. W końcu zdecydował, że powinien zainwestować w swoją fałszywą tożsamość, a w tym celu najlepiej byłoby kupić własnego androida. To powinno oczyścić go z wszelkich podejrzeń.

W końcu awans, pomyślał.

Szef docenił mnie po trzystu latach pracy.

Ciekawe, po jakim czasie zwykle awansują ludzie, zastanowił się 120E-Tomek.

Może za kolejne trzysta lat odważę się nawet któregoś zapytać.

Koniec

Komentarze

Fajne. Dowcipne. Zabawny tytuł.

Mały drobiazg – te wszystkie próby naiwnego kamuflażu już wystarczająco sygnalizowały, że świat z samych robotów się składa, więc ostatnie zdania zbyt łopatologicznie wyłożyły puentę.

Jak w Podróży Jedenastej Ijona Tichy’ego :)

A i z awansami też trzeba uważać. Mi się nieraz zdarzyło żałować takowego… :)

Ciekawe.

Czyli wszyscy nasi “idealni znajomi” to roboty, które nie potrafią się kamuflować. Podejrzewałem to od dawna!

 

Pozdrawiam!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Hej 

Dobrze się czytało i ogólnie opowiadanie jest ok :). Było zabawnie choć nie śmiesznie, końcówka była ciekawa ale nie powalająca. Wydaje mi się, że całe opowiadanie jest napisane dość ostrożnie. Ale to może być tylko moje wrażenie, bo przeważnie czytam na portalu, albo ciężkie dramaty albo historie przepełnione absurdami, zawsze wajcha jest przechylona w którąś stronę maksymalnie :). 

Pozdrawiam  

 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Dzięki wszystkim za wpadnięcie :) .

 

@AP

Mały drobiazg – te wszystkie próby naiwnego kamuflażu już wystarczająco sygnalizowały, że świat z samych robotów się składa, więc ostatnie zdania zbyt łopatologicznie wyłożyły puentę.

Ostatnie zdanie miało podkreślić to, co nie jest w oczywisty sposób zasygnalizowane wcześniej, tj. to, że te roboty nie wiedzą o sobie, bo ze sobą nawzajem nie rozmawiają. Żyją zamknięte w murach i widzą się tylko w pracy lub w drodze do niej. Sądziłem, że jest to jakaś informacja dodana. Puenta w takim tekście nie musi być jedna. :) Cieszę się, że ogólnie się podobało.

 

@Qamqun

Jak w Podróży Jedenastej Ijona Tichy’ego :)

Przyznam, że już nie pamiętam. :(

 

@Nazgul

Czyli wszyscy nasi “idealni znajomi” to roboty, które nie potrafią się kamuflować. Podejrzewałem to od dawna!

Idealni znajomi robią odwrotnie. Starają się ukryć to, że są ludźmi :) .

 

@Bardjaskier

Dobrze się czytało i ogólnie opowiadanie jest ok :). Było zabawnie choć nie śmiesznie, końcówka była ciekawa ale nie powalająca. Wydaje mi się, że całe opowiadanie jest napisane dość ostrożnie. Ale to może być tylko moje wrażenie, bo przeważnie czytam na portalu, albo ciężkie dramaty albo historie przepełnione absurdami, zawsze wajcha jest przechylona w którąś stronę maksymalnie :). 

Nie jestem fanem przechylania wajchy na maksa (”Never go full retard”). Sądzę, że czasami delikatne łaskotanie mózgu może dać mu więcej przestrzeni do zastanowienia, stąd może moja “ostrożność”. Cieszę się, że dobrze Ci się czytało :) .

Łukasz

Witaj.

A ja przypuszczam, że opowieść jest o zwyczajnych ludziach, znakomicie udających roboty, a jedynym prawdziwym androidem jest… szklanka. :))

Oczywiście żartuję, świetnie napisany szort, ubawiłam się nieźle, czytając tuż po potknięciu i z oberwanym o klamkę rękawem. :)

Pozdrawiam serdecznie, klikam. :)

Pecunia non olet

Świetny szort o tym jak roboty wygrały z ludźmi i… wciąż o tym nie wiedzą. Doskonały plot-twist. Bliska mojemu sercu wizja miasta przyszłości, gdzie się lata, zamiast pełzać po ziemi.

Idę wystąpić o bibliotecznego klika.

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Przypominał 120E-Tomkowi czas, kiedy ten sam był niewolnikiem.

Podobało mi się, bo uśmiechające, chociaż właściwie powinno straszyć wizją, że większość dokoła to roboty, udające ludzi. Chociaż z drugiej strony, jednak to roboty udają ludzi, a nie odwrotnie i tu należy docenić tytuł szorta. Klik.

@bruce

Cieszę się, że udało mi się Cię ubawić i dziękuję za klika :) .

 

@Radek

Cieszę się, że się spodobało. Miałem trudność z tym plot-twistem, ponieważ nie jest nigdzie wprost napisany, więc każdy czytelnik doświadcza go w innym miejscu. Byłem ciekaw, jak różni ludzie go odbiorą. Dzięki za klika :) .

 

@Koala75

Przyznam, że nie jestem pewny usunięcia tego zaimka. Mam wrażenie, że doszłoby wtedy do lekkiego pomieszania podmiotów, ale może ktoś inny dorzuci tu jeszcze swoją opinię. Dzięki za klika. Fajnie, że się podobało :) .

Łukasz

Czy to na pewno historia o buncie robotów, czy raczej opowiadanko o tym, jak zbuntowane niegdyś roboty teraz usiłują istnieć jako ludzie?

Podoba mi się niezły pomysł i takież wykonanie, a lektura, choć krótka, dostarczyła mi sporo zadowolenia, więc udaję się do klikarni. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ło, jakie to jest fajne!

 

Naprawdę świetnie ograłeś motyw świata zaludnionego przez roboty, próbujące udawać, że są ludźmi, w przekonaniu, że są jeszcze jacyś ludzie :) Cos podobnego czytałem kiedyś w opowiadaniu “Matka gromów” Sebastiana Uznańskiego, tylko, że tam było cyberfantasy, w którym najeźdźcy po kilkuset latach uważali się za tubylców, karmiąc się obawą przed najeźdźcami, którzy znów mogą zaatakowac planetę (mocno uprościłem fabułę tamtego opowiadania, ale mniej więcej tak to było :)).

Co tutaj jest bardzo, ale to bardzo dobre, to te potknięcia, pomyłki, przypadki – błędy, będące w przekonaniu androidów miarą człowieczeństwa. Najlepszy, pod względem pomysłu, szort, który przeczytałem na portalu w ostatnim czasie. Oczywiście klikam i pozdrawiam serdecznie :)

Q

Known some call is air am

Dzięki, pozdro! :)

Pecunia non olet

Sympatyczna opowiastka, rodem z Lema :)

I sympatyczny E-Tomek :)

Przyjemnie się czytało. Pozdrawiam!

Khaire!

 

Bardzo mi podeszło, może dlatego, że sam pisałem ostatnie opowiadanie o czymś podobnym, tj. świecie bez ludzi, “zaludnionym” przez androidy. Tutaj ma to wymiar o wiele bardziej humorystyczny, a “spryt” robotów jest wręcz uroczy. Może z czasem udoskonalą jeszcze tę taktykę, żeby się tylko głównie nie potykać i nie upuszczać przedmiotów ;)

 

Pozdrawiam,

D_D

Twój głos jest miodem... dla uszu

@regulatorzy

Jedno może być konsekwencją drugiego. Polecam się na przyszłość, jako dostawca zadowolenia. No, chyba że mi się nie uda, ale mam nadzieję, że nie. ;) Dziękuję za klik.

 

@Outta Sewer

Cieszę się, że pomysł Ci się spodobał. Pomysły to to, czego mam sporo w zapasie, więc polecam się na przyszłość ;) . Dzięki za klika!

 

@chalbarczyk

Szczerze mówiąc, to nie jestem pewny, z jakim tekstem Lema mogłoby się to skojarzyć, ale większość jego twórczości czytałem ze dwadzieścia lat temu, więc już niewiele pamiętam :) . Dzięki za miłe słowa!

 

@Duago_Derisme

Może z czasem udoskonalą jeszcze tę taktykę, żeby się tylko głównie nie potykać i nie upuszczać przedmiotów ;)

Nie będę spojlerował, ale kolejny szort czekający na wrzucenie będzie kontynuował eksplorację psychologii robotów ;) . Cieszę się, że podeszło!

Łukasz

Jestem przekonana, Lukenie, że przyszłe dostawy będą bardzo satysfakcjonujące. ;) 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Rozbawiłeś mnie. Starania Tomka i innych “ludzi”, by popełniać błędy były wręcz rozczulające. Swoją drogą fakt, że roboty akurat tę ludzką cechę zapamiętały, wydaje się dość znaczący.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Cześć, Lukenie!

 

Pomysłowo, a zarazem dobrze napisany szort. Trzeba też przyznać, że nieporadność w zaznaczaniu swej nieporadności jest bardzo ludzka ;)

Podoba mi się, że stopniowo odkrywasz prawdę, masz tu ten moment kumulacji udawania, który przychodzi w tym samym momencie, co zrozumienie sytuacji – dzięki temu nie ma wrażenia jakiegoś przeciągnięcia, albo zmieszania.

Tutaj bym zakończył, ale tekst dostał nominację piórkową, więc muszę uzasadnić swą decyzję – to uroczy tekst (”uroczy” to chyba najlepsze wg. mnie określenie), bardzo przyjemny w odbiorze, ale na piórko dla mnie za mało. Sprawnie poprowadzony pomysł, ale zbyt prosty, by został ze mną na dłużej.

 

Pozdrówka!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

@Irka_Luz

Cieszę się, że udało mi się Ciebie rozbawić :) .

 

@Krokus

Fajnie, że tekst Ci się spodobał. Szkoda, że pomysł nie wkręcił się na dłużej w Twój mózg, ale może następnym razem mi się uda ;) .

Łukasz

Hej, hej

Fajny szorcik, w którym na pierwszym planie praktycznie nic się nie dzieje, natomiast umiejętnie tworzysz drugi plan, gdzie czytelnik musi już sobie sam dopowiedzieć prawdziwy obraz świata. Czy w ogóle jeszcze istnieją ludzie? Czy błąd robotów sprawia, że nie zauważają sami siebie?

Pytanie, czy są tam też dzieci. A może nie ma, lecz roboty nie widzą w tym nic dziwnego?

Z drugiej strony, jakkolwiek drugi plan jest całkiem ciekawy, to jak wspomniałem, pierwszy wypada dość blado. Puenta nie wybrzmiewa, bo sprawa wszechobecności robotów (a przynajmniej czegoś bardzo nie tak z tym społeczeństwem) wychodzi już wcześniej.

Całościowo uważam, to za udany szort z bardzo dobrze zarysowanym podtekstem, ale nie ujął mnie aż tak, abym dał taka. Niemniej ciekawa lektura.

Pozdrawiam

Twój tekst jest fajny, jak napisali Ci już inni, ale oprócz fajności ma w sobie coś, co skłoniło mnie zastanowienia się nad pewną kwestią, i pal licho jakieś dziury fabularne w postaci braku dzieci.

AI nigdy nie będzie ludzka, bo ma swoje ograniczenia – wraz z uzyskaniem świadomości androidy dostały też lęki, nadzieje, paranoje i całą resztę emocjonalnego bagażu. Ludzie dążą do perfekcji, a one, będąc perfekcyjnymi maszynami, obierają odwrotny kierunek. Pod tymi pomyłkami, pod warstwą logicznie uzasadnionych błędów, kryje się strach. Emocje, które maszyny uzyskały, nie zdając sobie z nich sprawy, nie pozwalają im dostrzec prawdy, która je otacza. W tym dążeniu do bycia ludzkim poszły tak daleko, że my widzimy w tym oczywisty absurd, one nie. Bo nasze błedy wynikają z niewiedzy, z rozkojarzenia, ze zmęczenia, z głupoty, nawet z empatii i dlatego są miarą naszego człowieczeństwa – błędy androidów z opowiadania wynikają z logiki, która każe im myśleć, że dzięki temu są bardziej ludzkie. I biedne nigdy nie ogarną, że jest zupełnie na odwrót.

Twój tekst był dla mnie intelektualnie stymulujący, dlatego TAK :D

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Cześć, Lukenie!

Czytałem z zainteresowaniem ze względu na pomysł, choć w sumie traktowałbym to bardziej jako scenkę czy szkic niż pełnoprawne opowiadanie. Fabuła jest dość zwięzła, trochę się jednak dzieje. Nie jestem pewien, czy zetknąłem się wcześniej z podobną koncepcją, ale przy metalowym słupku spodziewałem się już zakończenia, a przy prezenterce z typowym wyrazem twarzy nabrałem pewności.

Przypuszczam, że pomysł mógłby zasługiwać na obszerniejsze rozwinięcie. Tutaj pozostaje zbyt dużo luk fabularnych, trudno zrozumieć, jak selektywna musiałaby być baza danych o ludziach, aby naśladować tylko ich potknięcia (i to w najbardziej prymitywnym sensie niezdarnych interakcji z otoczeniem), a nie zdawać sobie sprawy chociażby z długości życia i faz rozwoju osobniczego. W istocie myślę, że dużo istotniejszym wyróżnikiem ludzkości są nieracjonalne zachowania, dyktowane emocjami, a nie przypadkowe błędy. Ciekawie byłoby zobaczyć, jak android próbuje je naśladować. Inne przypadkowe skojarzenie – bystry uczeń w antyutopii, który umyślnie rozwiązuje testy z drobnymi błędami, bo połapał się, że system zabiera czy likwiduje geniuszy?…

Mały przesiew interpunkcyjno-redakcyjny:

Wyciągnął z kontaktu kabel, którego używał do ładowania wewnętrznej baterii i podszedł do okna.

Przecinek po “baterii”, domknięcie wtrącenia.

Robot patrzył z zaciekawieniem jak zmiażdżony, wypełniony ludźmi pojazd odrywa się od budynku

Przecinek przed “jak”, rozbieżne orzeczenia.

stanowiły doskonałe przebranie. Nieodróżnialne od zupełnie przeciętnego człowieka.

Przebranie było nieodróżnialne od człowieka?

Gdy robot wszedł do środka pojazdu

Zręczniejsze wydałoby mi się “do wnętrza / na pokład pojazdu” lub po prostu “do środka”.

Przypominał 120E-Tomkowi czas, kiedy ten sam był niewolnikiem.

Chyba jaśniej “on sam”.

Gdzieś w połowie drogi do celu, czyli biurowca, w którym pracował robot, pojawiły się na nim informacje na temat porannego wypadku.

Wychodziłoby na to, że informacje pojawiły się na robocie albo może na biurowcu.

Chciałbym cię awansować Robercie…

Przecinek przed wołaczem.

a w tym celu, najlepiej byłoby kupić własnego androida.

A tu nie dostrzegam potrzeby stawiania przecinka.

 

Pozdrawiam,

Ślimak Zagłady

Cześć wszystkim!

 

@Zanais

Pytanie, czy są tam też dzieci. A może nie ma, lecz roboty nie widzą w tym nic dziwnego?

Teoretycznie dzieci roboty mogłyby istnieć. Skoro lalki istnieją. ;)

Całościowo uważam, to za udany szort z bardzo dobrze zarysowanym podtekstem, ale nie ujął mnie aż tak, abym dał taka. Niemniej ciekawa lektura.

Cieszę się, że udało mi się Cię zaciekawić, bo po to przede wszystkim piszę :) .

 

@Outta Sewer

Twój tekst był dla mnie intelektualnie stymulujący, dlatego TAK :D

Jestem niezmiernie szczęśliwy z tego powodu :) . Jeżeli lubisz intelektualną stymulację, to polecam też tekst, który wrzuciłem dziś: Dzieci Smuna – ma sporo wspólnego z tym szortem ;) .

 

@Ślimak Zagłady

Przypuszczam, że pomysł mógłby zasługiwać na obszerniejsze rozwinięcie. Tutaj pozostaje zbyt dużo luk fabularnych, trudno zrozumieć, jak selektywna musiałaby być baza danych o ludziach, aby naśladować tylko ich potknięcia (i to w najbardziej prymitywnym sensie niezdarnych interakcji z otoczeniem), a nie zdawać sobie sprawy chociażby z długości życia i faz rozwoju osobniczego. W istocie myślę, że dużo istotniejszym wyróżnikiem ludzkości są nieracjonalne zachowania, dyktowane emocjami, a nie przypadkowe błędy. Ciekawie byłoby zobaczyć, jak android próbuje je naśladować. Inne przypadkowe skojarzenie – bystry uczeń w antyutopii, który umyślnie rozwiązuje testy z drobnymi błędami, bo połapał się, że system zabiera czy likwiduje geniuszy?…

Realizm zdecydowanie przekracza ambicje tego szorta. :) Fundamentalnie jest to bajka. Myślę jednak, że psychologia robotów jest fascynującym i potężnym narzędziem do dekonstrukcji ludzkiej psychologii, więc nie raz będę jeszcze z niej korzystał, eksplorując powiązane idee w innych tekstach. :)

Dzięki za bezcenne uwagi. Większość wskazanych problemów poprawiłem. Nad rozwiązaniem jednego muszę się jeszcze zastanowić.

Bardzo się cieszę, że udało mi się Cię zaciekawić i polecam się na przyszłość :) .

Łukasz

Hehe, niezła historia. Podoba mi się pomysł.

Pozdrawiam

Cześć!

 

Całkiem humorystyczne i nie do końca poważne, w sam raz do kawy. Ciekawa i trochę komiczna wizja, w której strach wziął górę i wszyscy grają w bambuko. Pomysł zacny, ale jak się nad detalami zastanowić to zgrzyta (pomijając nawet te latające samochody czy podpisywanie listy). Mam wrażenie, że środki wyrazu i sytuacje są mocno podporządkowane pod wizję, którą chcesz pokazać i to się trochę rozłazi.

Niezła iskra, inspirująca do przemyśleń, ale w zasadzie od upuszczenia portfela dostajemy jedynie kolejne potwierdzenia tego, co już pokazałeś (nie licząc samego zakończenia). Wyeksponowałeś iskierkę, zamiast – imho – pojechać tym pociągiem i pokazać, jak głęboko prowadzi królicza nora.

Niezły pomysł na szort, kąciki ust nieco się uniosły, całkiem znośne wykonanie ale na piórko zbyt mało imho.

 

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Sorry, Winnetou, ale jestem na NIE.

Zgadzam się z niektórymi lożownikami – bardzo sympatyczny szorcik, ale to za mało na piórko.

Prosta historyjka, w której łatwo odgadnąć, na czym polega zagadka tego świata. Puenta niespecjalnie zaskakuje – tak właściwie niespodziewany jest tylko żarcik; chachacha, roboty nie ogarnęły, że ludzie nie dożywają trzystu lat!

Mnie też się skojarzyło z Lemem. Z tą historią, w której ludzie wysyłają agentów do społeczności tworzonej przez roboty. Niby nie do końca to samo, ale podobieństwo widzę.

Bohater nieskomplikowany. Prawda, jego próby bycia niezgrabnym są nieporadne i na swój sposób urocze.

Świat oparty na prostym założeniu, nie napracowałeś się przy nim.

Fabuła szczątkowa – to właściwie dwie scenki, opisujące początek dnia. Wydarzenia bardziej się trafiają bohaterowi, niż wynikają z jego czynów.

Na plus fakt, że opko może skłaniać do refleksji.

I technicznie dobrze napisane.

Ogólnie – biblioteka jak najbardziej, ale piórko nie.

Babska logika rządzi!

W porównaniu z wersją z bety widzę sporą poprawę:P Podoba mi się, naprawdę udany tekst, choć na Piórko – kurcze – chyba za mało. Trochę taki jest problem z krótkimi tekstami, że trzeba się naprawdę postarać, by wycisnąć z nich coś mocnego:P

Слава Україні!

@krar85

Wyeksponowałeś iskierkę, zamiast – imho – pojechać tym pociągiem i pokazać, jak głęboko prowadzi królicza nora.

To by już nie był szort. No i po zastanowieniu się można dojść do wniosku, że ten pomysł jest tak absurdalny, że trudno byłoby oprzeć na nim dłuższy tekst, żeby szybko się nie zestarzał. :)

Mam wrażenie, że środki wyrazu i sytuacje są mocno podporządkowane pod wizję, którą chcesz pokazać i to się trochę rozłazi.

Przyznam, że tej uwagi niezbyt rozumiem, ponieważ z pierwszej części zdania wynika, że rzeczy się ze sobą “złażą” (zbiegają się w wizji), z czego wyciągasz wniosek, że się “rozłażą”.

 

Tak czy inaczej fajnie, że znalazłeś w nim coś fajnego. :)

 

@Finkla

Bohater nieskomplikowany. Prawda, jego próby bycia niezgrabnym są nieporadne i na swój sposób urocze.

Świat oparty na prostym założeniu, nie napracowałeś się przy nim.

Fabuła szczątkowa – to właściwie dwie scenki, opisujące początek dnia. Wydarzenia bardziej się trafiają bohaterowi, niż wynikają z jego czynów.

Na swoje usprawiedliwienie napiszę tylko, że wydaje mi się, że każdy z tych elementów powinien być podporządkowany idei, którą tekst wyraża, a więc powinien być użyty na jej miarę. Czy cokolwiek wymienionego pomogłoby w wyrażeniu tej konkretnej idei? Wydaje mi się, że nie. Raczej by odwróciło od niej uwagę.

Cieszę się, że uważasz, że jest dobrze napisany i może skłaniać do refleksji. To drugie jest dla mnie zasadniczym celem szortów i jeżeli został spełniony, tzn. że jestem z niego zadowolony. :) Dzięki za rozbudowane uzasadnienie :) .

 

@Golodh

Czyli ponownie “pomysł i wykonanie są fajne, ale czegoś zabrakło”. Jak znowu będzie dyskusja nad merytorycznym uzasadnianiem głosów, to ten szort będzie fascynującym przypadkiem do analizy xD . Nie mam żadnych pretensji, jakby co. Generalnie nie spodziewałem się nawet nominacji, bo wiedziałem, że będzie dokładnie taki problem. Tzn. to jest tekst jednowymiarowy i stara się być bardzo dobry w tym jednym wymiarze, który sobie wybrał. Może więc uwieść osoby, dla których ten konkretny wymiar jest bardzo ważny, a to mała nisza. Bardzo się cieszę, że w tych nietach przebija się uznanie tego, że spełnia swoje zadanie, czyli skłania do refleksji. :) Ale właśnie ze względu na to, że polega on na bardzo subiektywnych impresjach, jeszcze długo będę się zastanawiał, czy na pewno nie było tu czegoś do ulepszenia. No nic, będę próbował dalej. ^^ Cieszę się, że Ci się spodobał.

 

Dzięki wszystkim za komentarze. Pomimo nietów, są dla mnie bardzo motywujące do dalszego pisania :) .

Łukasz

Lukenie, no, jakoś swoje NIE muszę uzasadnić. Tekścik jest fajny, ale format nie ten. Czy to szorta, czy to idei… Jest dobrze, ale dla mnie za mało dobrości na pióro.

Babska logika rządzi!

Zabawne i pomysłowe. Uśmiechnęłam się podczas lektury, przyjemnie mi się czytało. Ale do piórka mi brakuje, może dlatego, że bardzo chętnie bym poczytała więcej – niekoniecznie w 100% poważnie, bo ten tekst jako humoreska działa znakomicie, tylko z odrobiną więcej o świecie. Choć tekst jest oparty na pomyśle i puencie, nieco dłuższa wersja jest IMHO jak najbardziej do ogrania. Dlatego piórkowo będę na NIE, ale niewiele mi do tak-a brakło.

 

EDIT po lekturze poprzedzających komentarzy: Nie próbuję powiedzieć autorowi, jak powinien był napisać swoje opowiadanie, absolutnie (i rozumiem argument, że przedłużony tekst straciłby swój charakter szorta), co więcej, uważam, że tekst jest udany, tylko nie mieści mi się w kategorii “te najlepsze na portalu”. Na temat “społeczeństwo pełne robotów, udających przed sobą nawzajem, że są ludźmi” da się napisać dłuższy tekst, jak najbardziej (patrz “Podróż jedenasta” w “Dziennikach gwiazdowych”), a tutaj niejakie rozbudowanie tła miałoby szansę przenieść tekst z kategorii “naprawdę fajne, sympatyczne” do kategorii “bardzo dobre / znakomite”. Co oczywiście jest oceną subiektywną, z którą jak najbardziej można się nie zgodzić, ale większość ocen tego typu taka jest.

ninedin.home.blog

Cześć!

Przyznam, że tej uwagi niezbyt rozumiem, ponieważ z pierwszej części zdania wynika, że rzeczy się ze sobą “złażą” (zbiegają się w wizji), z czego wyciągasz wniosek, że się “rozłażą”.

Widzę to tak. Latające samochody to koncept lat 50. XX wieku. Z pokazanych przez Ciebie powodów, ich popularyzacja spowodowałby szybką depopulację, a i nieruchomości przy drogach by poleciały ;-)

Podpisywanie się w pracy to też już trochę relikt (tak, ciągle się to robi w niektórych firmach). Całkowitym przypadkiem wymaga długopisu.

Wygląda to wszystko trochę groteskowo i ok, to jest tekst na lekko, ale też bardzo pasuje to do pokazanego żarciku, trochę za bardzo, jakby były w jego służbie. Zabrakło bardziej współczesnej wizji przyszłości, jakiegoś zaskoczenia, oraz pełniejszej wizji. Czegoś, co pozwoliłoby bardziej uwierzyć w świat. Tekst jest dobry i swoje zadanie spełnia, uśmiech na twarz wjeżdża, ale do piórka mu – imho – jeszcze brakuje.

 

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Cześć, Luken!

Przychodzę z zaległym komentarzem lożowskim. Przepraszam, że nie wyrobiłam się w terminie, ale byłam na wakacjach. W głosowaniu byłam na NIE, poniżej uzasadnienie.

Sympatyczne opko, ale nie porwało. Twist z końcówki bardzo łatwo przewidzieć, jest oczywisty w zasadzie już od sceny w tramwaju, a potem, jakbyś nie wierzył w zdolności dedukcyjne czytelników, dajesz kolejne sugestie, przez które zaczęłam w pewnym momencie myśleć: “No dobra, wszyscy są androidami, co dalej?”. A dalej… nie ma nic więcej. Światotwórstwo bardzo ograniczone, postaci, siłą rzeczy, w tak krótkim tekście nie mają szans na rozwinięcie charakteru, a fabuła sprowadza się do dwóch, trzech scenek i łatwej do odgadnięcia puenty.

Styl bardzo prosty, zachowawczy. Do pewnego stopnia pasuje do bohatera-robota, ale moim zdaniem działa przede wszystkim na niekorzyść tekstu, który przez oszczędność stylu i przewidywalność fabuły nie zapada w pamięć i nie wywiera zbytniego wrażenia.

Powodzenia w dalszym pisaniu!

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Fajne opowiadanko, tylko tytuł bardzo mylący…

@grabel

jakbyś nie wierzył w zdolności dedukcyjne czytelników

Cóż, interpretacja z androidami jest na etapie tramwaju jeszcze tylko jedną z możliwych. Założyłem, że czytelnik może rozważyć na tym etapie w pierwszej kolejności prostszą możliwość. Np. taką, że bohater jest po prostu wyczulony na błędy ludzi albo że to tylko niektórzy z pasażerów są ukrytymi androidami. Dopiero później możliwa interpretacja zawężana jest coraz bardziej. Co umysł, to inny tok myślenia, to był główny eksperyment tego tekstu i dlatego bardzo mnie ciekawią komentarze z wrażeniami pod tym właśnie kątem. :)

Dzięki za komentarz.

 

@chinagirl

Fajnie, że fajne :) .

Łukasz

Podobało mi się :)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka